
raven
Użytkownik-
Postów
173 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez raven
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
W sumie to ja też lubie jeździć, ale najlepiej samemu, bez ojca i innych ludi którzy oberwują twoje zachowanie w aucie;/ Gdy jeździ sie samemu ma sie pełną kontrolę nad wszystkim i to jest super. Fajanie by było kupić sobie własny samochód, ale najpierw trzeba przełamać lęki i iść do roboty...
-
A u minie ostatnio jest gorzej:( Dwa ostatnie dni i dzisiejszy były okropne. Całe dni lęki, puls jak bym biegał kilometrami, zaraz po obudzeniu napływa uczucie strachu i trwa to do wieczora, nie moge jeść, nie mam apetytu, mięśnie ciągle napięte... Mam ochote sie poddać ale kiedyś postanowiłem sobie, że nigdy nie pozwole na to aby zawładął mną lęk tak jak kiedyś gdy przez kilka dni leżałem w łóżku i prawie nic nie jadłem a starszym powiedziałem że jestem po prostu chory... Sam nie wiem czym to jest spowodowane. Chyba po prostu tym, że znów mnie biorą myśli że pozostaje w tyle za innymi. Znajomi biorą się za prace, odkładają kase na przyszłe życie, potrafią żyć w przeciwieństwie do mnie. Cofam sie zamiast iść do przodu. Dzisiaj byłem u kumpla i tam też miałem "zchizy", nie mogłem sie doczekać kiedy wróce do domu, ciągle miałem uczucie ze zaraz sie pożygam, ale trzeba było załatwić kilka spraw więc jakoś wytrzymałem. Na dodatek spotkałem koleżanke z liceum w której się kochałem. Dziwne uczucie. Powiedzieliśmy sobie tylko cześć (sam nie wiem po co o niej pisze jak by miało to jakiekolwiek znaczenie).
-
Ja też mam problemy z wyjazdami. Najbardziej boje sie chyba tego że nie będe mógł jeść. Zwykle jak mam lęki to nie moge nic przełknąć, robi mi się niedobrze. Jak kiedyś jechałem na egzaminy na studia na kilka dni do dużego miasta, to prawie nic nie jadłem, ciągle mi było niedobrze i wcale nie denerwowałem sie aż tak samymi egzaminami. Bałem sie chyba tego że nie poradze sobie w nowym mieście. W sumie nie dostałem sie na te studia i chyba dobrze sie stało, ucze sie na prywatnej uczelni. Ale jak mam sobie pomyśleć że już niedługo czekają mnie znów wyjazdy to na samą myśl robi mi sie niedobrze. Być może za pół roku czeka na mnie Anglia... A pozniej dalsza nauka na innej uczelni i nie u mnie w mieście:/ W sumie jest jeszcze sporo czasu może jakoś sie przygotuje na to psychicznie...
-
Witam. U mnie pierwsza połowa dnia straszna:/ Czułem sie prawie tak samo jak bohater filmu "Dzień świra":P Wszystko mnie denerwowało, ludzie którzy chodzili po ulicy mnie wkurzali, za co kolwiek sie wziąłem to mi coś nie pasowało... Zadko kiedy mam takie jazdy, zwykle dopada mnie dół, a dzisiaj szkoda gadać. W końcu pozniej wyszedłem na rower, pojeździłem jakies 1,5 godziny i sie uspokoiłem:)
-
Polina każdy sposób jest dobry, najważniejsze żeby nie dać się i nie myśleć o samobójstwie, postarać się jakoś żyć, a być może za jakiś czas przyjdzie szczęście:)
-
Nie wiem czy powinienem to tu pisać, ale ja gdy kiedyś miałem strasznego doła i nie chciało mi sie już żyć to pomyślałem sobie że samobójstwo, które wydaje sie najlepszą możliwością w depresji, jest w zasadzie pułapką. Wydaje mi się że jeżeli jest coś lub ktoś po tej drugiej stronie, kto to wszystko stworzył, to napewno nie puścił by nam płazem takiego rozwiązania sprawy i w efekcie kara mogła by być o wiele gorsza niż dotychczasow życie. Może to jest głupota to co pisze, ale jak się nad tym głębiej zastanowić to ryzyko jest nieopłacalne i mnie raczej takie myślenie odwołało od tych myśli. Osóby, które nie wieżą (ja w zasadzie też mam czasem wątpliwości i do kościoła nie chodze:P ) pewnie uznają to za głupotę, ale warto się zastanowić i pspróbować przeżyć to życie jak najlepiej się da, bo wcale nie jest takie długie jak sie wydaje...
-
Też nie lubie weekendów Ta samotność jest dobijająca i co gorsza zaczynam sie przyzwyczajać do tego, a wiadomo że im dłużej jest sie samemu tym trudniej pozniej wrócić do ludzi...
-
dżejem super zdjęcia:) Ja już dawno nie byłem na żadnej wycieczce. Troche boje sie wyjeżdźać... Kiedyś bardzo lubiłem jeździć, w podstawówce byłem chyba na każdej wycieczce, w liceum też często i dodatkowo na obozach na wakacje, na których też niezłe jaja były :), a teraz boje sie nawet na jakieś 2-3 dni gdzieś jechać. Przez te lęki moje życie jest strasznie nudne, ostatnio nawet nie mam sie z kim spotkać i pogadać. Siedze w domu i z nudów (albo dla tego żeby nie dołować sie że nic nie robie) pisze system dodawania, za pomocą przeglądarki, tekstów i komentarzy do tekstów na strone internetową , a znowu gdy siedze tak nad tym to czuje sie jak jakiś frajer:/ Czasem wyjde tylko do miasta czy na rower albo zrobie sobie mały trening w domu, żeby tylko coś robić i nie myśleć o głupotach...
-
U mnie ostatnio trochę beznadziejnie... Ciągle siedzę w domu, tylko czasem sobie gdzieś wyjdę po mieście połazić. Nikt nie ma czasu żeby sie spotkać, wszyscy są zajęci, albo gdzieś powyjeżdżali:/ Uświadomiłem sobie że średnio w ciągu dnia zamienię jakieś max kilkadziesiąt zdań z ojcem lub matką aż czasem gadam sam do siebie przez to:/ We wrześniu powinno być lepiej bo mój najlepszy kumpel (od podstawówki jeszcze :) ) będzie przyjeżdżał do roboty do miasta w którym mieszkam to bedzie z kim pogadać, ale do tego czasu nie wiem jak sobie dam rade, jak na razie są to jedne z moich najgorszych wakacji... Sorki za narzekanie ale dzisiaj mam kiepski humor.
-
To ja Ci powiem ją sobie kiedyś diete na przybranie masy zrobiłem;) - Śniadanie: 3 kawałki chleba z szynką/kiełbasą i serem, ewentualnie dodatki(pomidor, ogórek itp) - Pozniej micha ryżu z jogurtem i bananem (torebka 100gr lub 125gr) - Dalej obiad: co jest to zjeść:) - Znów micha ryżu - Kolacja: 5-6 kromek chleba (kanapki najlepiej z czymś sycącym : jajka, majonez, szynka, ser itp) Dodatkowo kreatynka i treningi 3-4 razy na tydzień. Przytyłem po tym jakieś 6-7kg chyba w miesiąc, ale pozniej już miałem dosyć tego żarcia i powoli spadałem z wagą... To taki mój sposób, więc nie wiem czy by podziałało na ciebie;)
-
To on mieszka z matką?!! Hehe, nawet nie wiedziałem, odrazu lepiej mi sie zrobiło:P, myślałem że tylko pieniądze u mamusi trzyma:P, ale dobra nie śmiejmy sie z naszego premiera:) Wiem, że ojciec nie miał nic złego na myśli. W sumie to wychodze z domu ostatnio częściej niż kiedykolwiek, ale mam taki problem że czasem w toważystwie czuje sie jak nudziaż... Kiedyś potrafiłem powiedzieć coś zabawnego, a teraz jakbym stracił wogóle poczucie humoru, rozmowa idzie zawsze beż żadnych emocji. Kiedyś miałem kilka okazji do tego aby "mieć" dziewczyne (w liceum) jednak jakoś mi nie zależało. Teraz gdy mi zależy to nawet nie mam wcale koleżanek. Wychodze z psem na długie spacery z nadzieją ze spotkam jakąś znajomą osobę, jkoś nigdy to sie nie udaje, z resztą to i tak głupota... Pewnie i tak prawie wszyscy mają już swoje drugie połowy... Ale jednak mam ciągle nadzieje że w jakiś sposób kiedyś poznam kogoś i może sie w końcu uda...
-
Takie rzeczy na prawde mogą wkurw... Trzeba olać takie coś, zachowanie ludzi jak dzieci z przedszkola, ale być może ktoś ma jeszcze taką ksywke i nie konicznie to musiało być do ciebie;) A jazdy to czasem też mam, ale nie aż takie. Mnie czasem denerwują ludzie w autobusie, szczególnie babska, które pchają się przez pół autobusu po bilet, pozniej znów aby go skasować i znów spowrotem. Szału można dostać, ale z nożem to troche przesada..., ja najwżej mam ochote z łokcia komuś przywalić w pape:P, ale na szczęście szybko mi to uczucie przechodzi i nigdy tego nie zrobiłem i na pewno nie zrobie;) A tak w ogóle u mnie ostatnio gorsze dni... Ojcu ostatnio ostatnio zebrało sie na rozmowy ze mną o "życiu" i również o dziewczynach... Ja jedyny nie mam dziewczyny, a jestem najstarszy. Bracia cioteczni i mój już układają sobie powoli przyszłość ze swoimi wybrankami, a ja ciągle nic. Niby ojciec nic takigo nie powiedział, normalna rozmowa, mówił że mam czas itp. ale mimo to poczułem sie jak czarna owca... Czasami mam takie wrażenie, że skończe jak nasz premier i bede mieszkał z kotem...
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
raven odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Heh, to ja teraz już wiem czemu nigdy nie chce mi lecieć krew podczas pobierania, a pielęgniarka sie pyta czy sie stresuje:) Zawsze mnie dziwiło poczym one to poznają -
Ja nie powiedziałem starszym o mojej nerwicy i chyba nigdy tego nie zrobie. Tak na prawde to nikt o tym nie wie ( oprucz was;) ). Rodzice na pewno by się starali pomóc mi ale nie zrozumieli by tego. Z resztą wole aby ludzie nie wiedzieli o tym. Nie chce być traktowany w inny sposób. Nie chce mieć żadnej taryfy ulgowej. Na pewno widać to że jestem słabszy psychicznie, że troche boje sie "życia", ale gdy kiedyś coś osiągne (chociażby ułoże sobie życie, bede miał dziewczyne, prace itp.) to bede sie czuł że sam na to zapracowałem. Pewnie powiecie że o wiele łatwiej było by mi gdyby kilka osób wiedziało i gdybym zaczął sie leczyć, ale ja mam takie wrażenie że było by jeszcze gorzej. Czasmi mam ochote z kimś o tym pogadać, ale jakoś nie potrafie... Ostatnio z resztą jest już lepiej, najgorzej było na początku (3 lata temu) miałem nawet ochote umrzeć. Teraz już nie mam takich myśli, jest coraz lepiej, tylko czasami przeszkada mi samotność. Mam kilku kolegów, ale chciałbym poznać jakąś fajną dziewczynę
-
Tomek spoko, ja też nie mam dziewczyny i można powiedzieć że nigdy nie miałem. Zobaczysz jeszcze lepiej na tym wyjdziemy, dziewczyny w naszym wieku powychodzą już za mąż a dla nas zostaną te młodsze;) Tak na poważnie to mnie też to troche dołuje:/ W sumie to nie wiem co myślą sobie dziewczyny o dorosłym facecie (22 lata), który nie miał jeszcze dziewczyny, ale chyba nie sprzyja to kożystnie...
-
No przyznaje że chciałbym ważyć troche więcej. Teraz waże 67 kg a przydało by się tak z 75 kg przy wzroście 182. Zawsze byłem chudy i źle sie z tym czułem, w liceum ważyłem jakieś 56-58kg. Wszyscy byli odemnie silniejsi, więc nikt sie ze mną nie liczył (mogli mi dokuczać a ja nic nie mogłem zrobić). Dąże do tych kilku kilogramów więcej bo wydaje mi się że czuł bym sie wtedy bardziej pewny siebie, więc być może przyczyną jest nieakceptacja wagi.
-
Ja mam chyba dość dziwny lęk, który urudnia mi życie najbardziej. Nie lubie jeść w miejscach publicznych i przy moich znajomych. Gdy pada propozycja aby iść np. na pizze albo coś innego odrazu robi mi się niedobrze, poce sie i wali mi serce. Boje sie przez to wyjechać gdzieś na kilka dni, bo przecież jeść coś bedzie trzeba... W domu zwykle jem obiady jakieś 30 min a nawet dłużej (czasem 1 h ?). Niektórzy nie mogą się nadziwić że można tak długo grzebać w żarciu:P a niektórych to wkurza:/ Zaczeło sie to chyba gdy umówiłem się poraz pierwszy z dziewczyną, poszliśmy wtedy coś zjeść a ja nie mogłem prawie nic przełknąć. Strasznie się denerwowałem przed tym spotkaniem, chociaż już wcześniej w nerwowych sytuacjach nie mogłem jeść...
-
No trzeba, trzeba;) Jutro jade już do starszych na działke, bo od kilku dni siedze w domu sam. Nie chciałem z nimi jechać bo myślałem że bedzie mi sie tam nudzić, ale tu jak chyba zostane jeszcze kilka dni to sie zanudze na śmierć...
-
U mnie kolejny samotny dzień... do tego słuchałem sobie dzisiaj Dzemu i jakiś dołek mnie łapie ( Może pójde sobie gdzieś połazić to mi troche przejdzie...
-
No właśnie, ja też mam 22 lata i ten sam problem. Dzisiaj cały czas siedze w domu podczas gdy mój brat i kumple spędzają czas ze swoimi kobietami:/ Wkurza mnie to jak ludzie sie pytają czemu ja nie mam dziewczyny i rzadko wychodze z domu. Gdybym miał z kim spędzać czas, albo ktoś by miał czas dla mnie, to na pewno nie siedział bym w domu. Nie jest też aż tak beznadziejnie, bo od czasu do czasu chodze na imprezy i spotykam się ze znajomymi, jestem lubiany przez innych ludzi, staram się być wesoły i miło spędzić czas, ale czasem po prostu są sytuacje gdzie lęki uniemożliwiają zrobienia dobrego wrażenia i zamiast skupiać się na ludziach to skupiam się na swoich dolegliwościach. Tak jak napisał dark eldar łatwiej powiedzieć trudiej zrobić
-
Wszystko by było proste gdyby nie te nerwice i inne choróbska. Jase jest to że kobiety wolą facetów o silnym charakterze (nie koniecznie silnych fizycznie). Widze to po moich znajomych, którzy mają dziewczyny i wcale nie mają po 185cm wzrostu czy figury kulturysty. Wiadomo że kobiety lubią mieć poczucie bezpieczeństwa i oparcie w facetach i wcale nie uważam że to jest niesprawiedliwe. Tak po prostu już jest. Dopuki nie pozbędziemy się naszych kompleksów i braku pewności siebie to są marne szanse na znalezienie sobie kobiety. Ja jestem raczej troche nieśmiały i męcze sie z nerwicą, ale walcze z tym bo chce wkońcu kiedyś zacząć żyć tak jak moi znajomi. Wydaje mi się że umiejętność radzenia sobie w życiu jest nawet ważniejsza niż wygląd fizyczny. Jeśli ktoś "potrafi żyć" ale nie jest szczególnie przystojny zwykle ma o wiele większe szanse niż przystojny facet, który ma słaby charakter. Piszę to z moich obserwacji;) Sam też nie mam dziewczyny, nie jestem też brzydki, ale ciągle jeszcze mam troche problemów z sobą. Kobiety nie chcą "ciepłych kluch" tylko facetów i do tego chyba trzeba dążyć...
-
Ja mam to samo... A z resztą to ostatnio nic nie sprawia mi przyjemności, mimo tego że robie wiele rzeczy, których jeszcze niedawno się obawiałem, to w ogóle nie potrafie się z tego cieszyć... Nigdy nie jestem z siebie zadowolony, ciągle mi sie wydaje że dużo mi brakuje do "normalności" i mam wrażenie że zawsze już będe we wszystkim ostatni...
-
Hej! Mój dzisiejszy dzień w sumie był udany, spotkałem się z dawnymi kumplami, wypiło się parę piwek, pogadało itp. Ale od jakiś trzech dni czuję jakieś napięcie i wogóle mam jakies pokręcone sny:/ Wiem że to są tylko sny, ale jak w staje rano to czuje się beznadziejnie, jestem jakby pod ich wpływem ale pozniej już jest ok. A tak poza tym to widze że sporo osób wzięło się za ćwiczenia;) Tak trzymać. Ja ostatnio troche mniej ćwicze, bo nie chce mi się za bardzo:P ale chyba troche mnie zaczynacie mobilizować jak tak czytam wsze posty:)
-
czlowieku postaraj sie zapomniec o przeszłości. Mi czasem też dokuczano w szkole, ale po skończonym liceum postanowiłem sobie że zaczne pracować nad sobą po to żeby pokazać, przy jakimś przypadkowym spotkaniu, tym niektórym "kozakom" , że wyszedłem na ludzi. Zacząłem ćwiczyć, nabrałem troche masy (zawsze byłem strasznie chudy i słaby) i dzięki temu stałem się bardziej pewny siebie. Bardziej otworzyłem się na ludzi i staram się przebywać w towarzystwie gdy jest do tego okazja, chodzić właśnie na imprezy pomimo lęków. Marzy mi się jeszcze kochająca kobieta, dobra praca i spojrzenie zazdrości ludzi, którzy mieli mnie za frajera:) Może kiedyś się to spełni:P
-
Hej! Ostatnio czuję się nawet dobrze, mimo tego że te wakacje spędzam dość samotnie. Głównie siedze w domu i czasem wyjde sobie gdzies połazić albo pojeździć na rowerze. W zeszłym tygodniu byłem na imprezie i chyba to mnie wprawiło w fajny nastrój który się utrzymuje;) Strasznie się bałem tej imprezki ale okazało sie że było fajnie. Były momenty gdzie lęk troche dokuczał ale dość szybko udało mi się go opanować. Ogólnie dobrze się bawiłem i może niedługo będzie powtórka;) Kurcze, gdy jestem w dobrym humorze to aż nawet miło jest posiedzieć w domu w samotności:P Zawsze strasznie mi to dokuczało a teraz nie jest tak źle, jednak nie ukrywam że fajnie by było spędzać ten czas np. z jakąś ciekawą dziewczyną:). W sumie to w te wakacje muszę się wziąć za pisanie pracy inżynierskiej więc jakoś wypełnie ten wolny czas. Pozdrawiam wszystkich!
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7