Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schwarzi

Użytkownik
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Schwarzi

  1. deader No to tylko pozazdrościć. U mnie nawet moi bliscy znajomi ostatnio tylko o alkoholu by gadali,bo inaczej rozmowa się urywa.
  2. carlosbueno Czyli miałam rację- upadek społeczeństwa zaczął się już dawno. Przerażająca jest ta płytkość. Postaw sobie flaszkę Bols'a na stole i zacznij przez kolejny bity tydzień rozmawiać o niej ze znajomymi. Tak ja właśnie to widzę. Przykre jest to,że jeżeli nie jesteś taką osobą (już nie tyle ze względu na wartości, niechęć do alkoholu i tanich rozrywek,co po prostu ze względu na LOGICZNY brak zrozumienia monotematycznych rozmów) to jesteś praktycznie przegrany. Przegrany towarzysko. Jeżeli w wieku 6-12 lat nie oglądasz piłki nożnej, nie masz ulubionego klubu piłkarskiego, nie bawisz się lalkami, w dom- nie masz znajomych. Jeżeli w wieku 13-20 lat nie ćpasz, nie pijesz,nie chodzisz na imprezy, nie uprawiasz seksu, nie malujesz się, nie chodzisz na siłkę, nie buntujesz się-nie masz znajomych. Jeżeli w wieku 21-wzwyż nie jesteś materialistą, nie masz rodziny, dobrej pracy, nie chwalisz się przed rodzinką i znajomymi wszystkim,co posiadasz-nie masz znajomych. Dlatego nienawidzę ludzi. I dlatego cieszę się z jakichkolwiek zamachów na szkoły,banki,biurowce, metra, cieszę się z klęsk żywiołowych, z postaci takich jak Hitler,bo uważam,że tylko wybicie siebie nawzajem jest ostatecznym ratunkiem dla tej planety.
  3. A ja się zgodzę po części z autorem tematu. Tyle,że powiedziałabym raczej,że młodzież OGÓLNIE jest głupia,zdemoralizowana,zła bez względu na to,w jakich czasach się żyje. Jest taka bo jest młodzieżą. Mnie też jakby nie patrzeć można jeszcze pod młodzież podczepić ale i tak nią gardzę. Gardzę wartościami młodzieży (akceptacja otoczenia, popisywanie się,szpan,konformizm), jej okrucieństwem, bezmyślnością. Mówi się,że dzieci są złe. Nieprawda. Młodzież jest zła. Zła do szpiku kości. Ktoś napisał,że ważny w tym okresie jest bunt,bo potem można nabawić się problemów psychicznych. Niestety ale muszę się zgodzić. Pozostaje tylko pytanie- co zrobić jeżeli jest się nastolatkiem i (o ironio !) nie można się buntować właśnie przez pozostałych nastolatków,którzy nas otaczają ? Bycie nastolatkiem nie jest niczym fajnym, zwłaszcza jak jest się odrzucanym przez resztę. Człowiek nie może wtedy się buntować, bo cokolwiek zrobi, w jakikolwiek sposób się wychyli,zaraz będzie zjedzony przez resztę, wiem co mówię. W wieku 13-15 lat chciałam się bawić, wygłupiać, mieć znajomych, być lubiana i popularna. Zamiast tego przydzielono mi rolę kozła ofiarnego,co sprawiło,że nie mogłam swobodnie się poruszać nie mówiąc o jakimkolwiek buncie,który byłby przez moich kochanych pobratymców od razu stłamszony. Zamiast tego siedziałam skulona w koncie jak kłębek nerwów, cicha, zamknięta w sobie i wycofana,co absolutnie nie leży w mojej naturze. Dopiero w liceum zaczęłam się "buntować" ale tam znowu doznałam odrzucenia. Co jest dość logiczne-bo który 18 latek traktuje poważnie osobę,która robi sobie jaja na lekcji, śmieje się z głupot, zachowuje się jak 13 letni szczeniak ? No właśnie... Co do alkoholu to powiem tak. Rozumiem picie. Rozumiem ćpanie. Rozumiem seks. Ale nie rozumiem jednego- rozmów na ten temat,jakby o niczym ambitnym nie dało się pogadać. Teraz jestem na studiach i powiem szczerze,że jestem przerażona. Nie mam tam żadnych znajomych (co mnie już nie dziwi, chyba nigdy nikt mnie nie zaakceptuje) ,tzn. miałam jedną koleżankę ale ona rezygnuje ze studiów, zostałam więc sama. Siłą rzeczy słyszę o czym rozmawiają osoby z mojego roku. Powiem szczerze,brutalnie i bez owijania w bawełnę- NIGDY nie słyszałam przed zajęciami, na przerwie, czy w trakcie zajęć,żeby ci ludzie rozmawiali na temat inny niż melanże, piwo,wódka,marihuana,fajki itp. Nie przesadzam. Przychodzę do weekendzie na zajęcia i ciągle słyszę kto ile wypił, kto co palił,co się działo po używkach itp. Nie będę hipokrytką- mi też się zdarza wypić ale cholera. To nie jest aż taki sens mojego życia,że mam teraz cały tydzień rozprawiać o jednym melanżu O.o Brzydzę się tym i nie czaję ludzi,którym "zwisa" takie zachowanie młodzieży lub (co gorsza) uważają je za normalne. To czysty upadek społeczeństwa. Promowanie pustoty, bezmózgiego tryby życia, pełnego nie tyle samych używek co po prostu widzenia sensu życia w nich. Dzisiaj siedzę sobie na zajęciach i słucham. Koleś z mojej grupy zaczął opowiadać jak to wczoraj musiał skoczyć wieczorem po 3 piwa do sklepu. To przykre, przykre,że jego najlepsze wspomnienie z tamtego dnia,to kupno 3 piw po zachodzie słońca. Aha i proszę nie mieszać mi w to wszystko rodziców i rzekome złe wychowanie. Sorry ale po pierwsze, każdy ma swój mózg i wiek nastoletni z niczego nie zwalnia człowieka,a po drugie, współczuję,jeżeli ktoś nie widzi różnicy między buntem nastolatka pokrzywdzonego,a zwykłego nastolatka. Sama w gimnazjum miałam przykłady dzieci rozpieszczonych, albo tych pochodzących z patologicznych rodzin. Ich bunt,a raczej jego wyraz zdecydowanie różnił się od większości. Przykład ? Nastolatek z patologii był agresywny ogólnie, widać było,że nie panuje nad sobą i z reguły nie był lubiany przez resztę(bo w pysk każdy mógł od niego dostać,bez względu na to,czy był jego znajomym,nauczycielem,czy obcą osobą) . To samo z rozpieszczonymi dzieciakami, których też nikt nie lubił, ich narcyzm aż rzucał się w oczy. Natomiast normalne nastolatki to istoty,które myślą,że wszystko wiedzą,a nie wiedzą nic. Ich bunt nie jest buntem samym w sobie,albo z powodu problemów,tylko dlatego,że inni się buntują. Tacy na ogól mają masę znajomych, ciągle gdzieś wychodzą np. na imprezki, ich zainteresowania i zachowanie jest ściśle powiązane z tym,co akurat jest modne, lub z tym,co popierają ich rówieśnicy. Modna jest marihuana ? To taka osoba zaraz zacznie ściągać piosenki o ganji, wklejać na facebooczki manifesty o legalizacji, robić z siebie wielkiego ćpuna i gadać tylko o tym. To jest typowy bunt młodzieży. Może kiedyś było trochę inaczej,nie wiem, trudno jest mi to stwierdzić. Takie osoby zazwyczaj z szarych,konformistycznych nastolatków bez własnego zdania zmienią się w szarych,konformistycznych dorosłych bez własnego zdania i na nic zda się głupie gadanie psychologów i innych specjalistów,jako,że w okresie dojrzewania kształtuje się własna tożsamość. Rzeczywiście... lubienie tego co wszyscy i zachowywanie się tak jak wszyscy ma baaardzo dużo wspólnego z odrębną tożsamością.
  4. MalaMi1001 Pewność siebie akurat bardzo pomaga,to fakt. Sama to zauważyłam. Tak, masz rację ale to nas właśnie odróżnia od socjopatów. Oni potrafią manipulować więc chyba u nich nie zrobi różnicy ta wiedza.. Poza tym jakoś wątpię,że np. dyrektor jakiejś tam korporacji jest na tyle głupi,że nie wie,że posiada dar do manipulacji czy kłamstwa. No sorry ale dla mnie jak ktoś nie wie,że np. mówiąc "Wczoraj był u mnie Jan Paweł II" kłamie,to nie jest złym człowiekiem. I jeżeli socjopaci tego nie wiedzą to nie mogą być uważani za złych. A są tacy i często się powtarza,że "świadomie łamią prawo" np. A żeby być świadomym czegoś,to musimy chociaż trochę poznać się na naszym charakterze. Oglądałam swego czasu wywiady z przestępcami w polskich więzieniach. Wielu z nich miało stwierdzoną albo socjopatię,albo charakteropatię (sami o tym wspominali). I jakoś po ich wypowiedziach nie było widać,że nie są świadomi tego,że ich osobowość charakteryzuje np. agresja, manipulacja,czy kłamstwo. Wiedzieli ale mieli to w nosie i tyle. Koleś jeden mówił,że zabijał ale ma to gdzieś. Nie zaprzeczał,nie robił z siebie niewiniątka,stwierdzał fakty. Zabiłem ale nic mnie to nie obchodzi.
  5. MalaMi1001 Mi się zdaje,że socjopaci umieją jednak w pewnym stopniu spojrzeć w głąb. W sensie,że podejmują refleksję. Zwłaszcza ci inteligentniejsi. Tyle,że po prostu sobie nic z tego nie robią albo jak to nazwałaś-są dumni z takich,a nie innych cech. Osoba nie podejmująca refleksji nie jest za bardzo w stanie kreować się na kogoś innego dla własnych korzyści. Zahaczając raz jeszcze o temat, to np. właśnie osoby spatologizowane,albo upośledzone czasami nie potrafią spojrzeć właśnie w głąb. W konsekwencji mamy człowieka,który na oczach rodziny katuje własne dziecko,a po chwili mówi tej samej rodzinie,że dzieci trzeba szanować, kochać i dbać o nie. To jest brak refleksji. I takie osoby nie potrafią sprawiać dobrego,pierwszego wrażenia. One jakby nie widzą,że przeczą sami sobie. Socjopaci natomiast też zachowują się z hipokryzją. Tyle,że u nich przynajmniej pewna grupa osób postrzega ich jako porządnych obywateli. A do tego trzeba mieć wyczucie i minimum refleksji. Poza tym, uważam,że nie da się popełniać świadomie zła,jeżeli nie zna się własnego wnętrza. Ktoś,kto wie,że jest powiedzmy manipulantem (może być z tego dumny ale to bez różnicy) i nic z tym nie robi tylko wykorzystuje tę cechę dalej,jest gorszy od osoby,która bezmyślnie manipuluje innymi,a po chwili mówi tym samym osobom,że manipulacja jest zła i robi to,bo nie potrafi jakby zauważyć u siebie tej cechy. -- 28 gru 2013, 23:21 -- MalaMi1001 Tyle,że przez to piwko moja siostra nie raz dostała nożem w żebra, nie raz brakowało szyb lub drzwi w domu i nie raz byliśmy zastraszani. Także tak-dla mnie to piwko ma duże znaczenie w "diagnozie" tego człowieka.
  6. alicja_31 No też racja ale przecież są ludzie,którzy na nudę znajdują lepsze rozrywki niż lanie własnej rodziny xd Każdy ma coś z socjopaty. MalaMi1001 Serio ? Tego nie wiedziałam o.o To w takim razie chyba bezpieczniej iść na diagnozę z osobą towarzyszącą. Ktoś z Was wgl był kiedyś u psychologa/psychiatry z kimś np. rodzicem,czy przyjacielem ? Pomijając okres dzieciństwa oczywiście.. Co do szwagra to mój też wykazuje takie cechy. Teraz pokłócił się z siostrą i poszedł do baru na piwko. Nie mówiąc nic o lęku,którego u niego nie zaobserwowałam. Zrobiłam raz test z rodzinką. Puściliśmy mu tę grę (może znacie) ten labirynt, w którym pod koniec wyskakuje twarz jakiejś dziewczynki z horroru i się drze. Głośniki na maska były ustawione,a on tej gry nigdy na oczy nie widział. Nawet nie drgnął jak twarz wyskoczyła xd To taki przykład,bo ta niewrażliwość na lęk się przejawia trochę inaczej. Np. często reaguje agresywnie,zwłaszcza na drodze jak jedzie samochodem. Potrafi rzucić się na grupkę mężczyzn z łapami. No i był saperem, to też ma w tym swój udział.
  7. MalaMi1001 Dużo takich. Zastanawia mnie ile osób na serio posiada takie zaburzenie. No bo patrząc na agresorów, sprawców przemocy np. domowej czy ogólnie to większość z nich posiada wyraźne psychopatyczne skłonności,a żaden psycholog czy psychiatra nie zaliczyłby ich do grona socjopatów. Dużo jest chamstwa na świecie ale wierzyć mi się nie chce,że ci wszyscy ludzie (a nawet większość) to podręcznikowi socjopaci. Zazwyczaj mają inne problemy ze sobą.. Tylko jakie inne problemy poza socjopatią może mieć ojciec,który katuje żonę i dzieci przyjmując,że nie nadużywa alkoholu ? To jest ciekawe dość ...
  8. alicja_31 Jezuu nie chcesz to nie dyskutuj, proste. Ktoś Cię zmusza,żebyś tu wchodziła ? Pochwal się swoimi jakże "ciekawymi" tematami na dyskusję. barsinister Może ale to już moja sprawa,czy wyrosnę z tego nie sądzisz ?
  9. carlosbueno Kurde, proszę czytać ze zrozumieniem : D Mi nie chodzi o ludzi biednych, alkoholików, bezdomnych,którzy sobie po prostu są i nikomu nie wadzą (poza tym,że śmierdzą w autobusach ale to akurat szczegół) tylko o typowych debili,którzy posiadają wyżej wymienione cechy + wzmożoną agresję, chamstwo, cwaniactwo i niesamowitą chrapkę na Twoje ciężko zrobione pieniądze bez krzty wdzięczności (bo im się przecież należy). To typy,które mogą wbić ci nóż w plecy, możesz wykrwawiać się w szpitalu ale po wszystkim i tak,takiego insekta będziesz musiał utrzymywać. -- 28 gru 2013, 21:32 -- monk.2000 Hierarchię wartości ma każdy. Pytanie tylko jaką...
  10. monk.2000 Zasady ? Jakie zasady ? Hip -hopu nie słucham ale słucha go cała moja rodzina (mam na myśli siostrzeńców),więc siłą rzeczy wiem,o czym są te piosenki. W jednej śpiewają o honorze ulicy, o biedzie,ciężkim życiu, przestępstwach i jakiś swoich kodeksach, żeby szanować innych, a w kolejnej wyśmiewają się z różnych grup społecznych typu policjanci, konkurenci na rynku muzycznym,gwiazdy show biznesu, itp, dodając,że dissy na te osoby często nie mają nic wspólnego ani z krytyką,ani z rzekomym szacunkiem dla drugiego człowieka. Sorry ale według mnie to czysta hipokryzja. Jedna piosenka tego samego autora mówi coś ,a druga temu przeczy. Dlatego nie słucham hip- hopu. Albo ,co częste- dissy na jakiś ludzi,w których pojawiają się zwroty,że te osoby mogą im skoczyć,że nie przejmują się nimi itp. To po cholerę robić 5 piosenek o kimś, kto rzekomo wgl. cię nie interesuje ja się pytam ? Wiem,że każdy ma inny gust,dlatego powstrzymam się od stwierdzenia,że hip-hop jest zły,be itp, bo wiem,że są też fajne piosenki z sensem ale ogół tej muzyki mnie przeraża,zwłaszcza jak zauważam,że coraz większa liczba moich prześladowców szkolnych bierze się za tworzenie muzyki hip-hopowej. Od razu wyobrażam sobie,że przynajmniej połowa artystów tego gatunku znęcała się kiedyś nad kimś,albo po prostu cwaniakowała. Wiem,to tylko moje schizy ale cóż.. Ale pomijając hip-hop. Dla mnie żadna grupa społeczna,subkultura,czy cokolwiek innego,która ma związek z patologią, przestępczością i przemocą w większości nie posiada prawdziwych,spójnych zasad. Przykładem może być więzienna grypserka. Jedną z zasad,czy tam wartości grypserów jest odwaga. No,rzeczywiście,rzucenie się w 5 na jednego niegrypsującego jest prawdziwym odważnym czynem,godnym człowieka honorowego i z zasadami. Takie grupy mają coś a'la zasady ale to jeszcze nie to. Są tworzone w większości przez ludzi,którzy z pojęciami abstrakcyjnymi mają tyle samo problemów,co ja z matematyką.
  11. carlosbueno Napisałam na początku,że chodzi mi o ludzi,którzy sami do tego doprowadzili. Inna sprawa,że nawet gdyby nie było to z ich winy,to chamstwa to nie tłumaczy. Mówię raz jeszcze-nie mam nic do biednych, bo niektórym moim znajomym też się nie powodzi, są też i tacy,którzy żyją w nędzy ale jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności zachowują się normalnie,nie zaczepiają normalnych ludzi, mają ambicje i wysoką kulturę osobistą. Nie,nie stalibyśmy się takimi jak oni,absolutnie. Spójrz na więzienia. Widzisz chyba różnicę między mordercą skazanym za zabójstwo po wpływem afektu,czy okoliczności,a drugim mordercą,którego prymitywne zachowanie mówi samo za siebie,że znowu by zabił,gdyby mógł.
  12. carlosbueno Dlaczego przesada ? Właśnie tu tkwi problem według mnie. Ludzie za dużo myślą,a mało robią. Jeżeliby się ich usunęło,to logiczne,że byłby spokój... Oczywiście biorąc pod uwagę,że sytuacja gospodarcza kraju też uległaby zmianie. monk.2000 Nie wiem,czy dobrze rozumuję-chodzi Ci o rewolucję ? Jeśli tak,to nie to mam na myśli... Może zabrzmi to nazistowsko ale Adolf swego czasu usuwał niewygodnych mu ludzi w swoim państwie (mam na myśli eutanazję dzieci chorych) bez żadnej rewolucji. Nie popieram oczywiście uśmiercania chorych dzieci,absolutnie ale patologię,z której i tak już nic nie będzie,bo nie chce się zmienić jak najbardziej. Jeszcze sama dopłacę się do tego z wielką chęcią. -- 28 gru 2013, 20:58 -- barsinister 19, Nazywaj jak chcesz, ja zdania i tak nie zmienię. jetodik Możesz mieć też rację. Przykre jest to,że często np. normalne dzieciaki w szkołach biorą przykład z tych z nizin i kopiują ich bezczelne zachowanie. Tego nie mogę pojąć.
  13. detektywmonk Że jesteś na rencie ? Spokojnie, ja też otrzymuję rentę po rodzicach,chociaż wielu moich rówieśników normalnie musi zarabiać na siebie. Nie chodzi mi tutaj o osoby,które są po prostu bezrobotne, czy mają inne dochody ale o ludzi typowo prymitywnych. Takich,co na mieście Cię napadną, pobiją,wyzwą ale z Twojej kasy flaszeczki będą sobie kupować,bo im wolno. carlosbueno Być może, nie wiem,jak jest za granicą. Ale u nas i tak takie typy mają za dobrze.... Sorry, ja mogę pomóc ludziom biednym,nie ma sprawy ale nie,jeżeli dana osoba będzie korzystać sobie z moich pieniędzy i jeszcze bezczelnie się do mnie odnosić, z totalnym brakiem wdzięczności. Takie chwasty tylko wyrywać. Niktita Zgadzam się. monk.2000 A dla mnie właśnie świat mógłby być mniej problemowy,gdyby nie debilni ludzie,którzy nie myślą (nie mam tu na myśli tylko polityków ale ogół społeczeństwa),tworzą jakieś pseudo ustawy o pseudo prawach człowieka,przez które nie możesz dotknąć takiego śmiecia, musisz wydawać kasę na niego ale on już może wszystko (jak wiadomo,w tym kraju przestępca,brudas,czy patol ma więcej praw niż ofiara). Żałosne... Ludzie nie myślą racjonalnie,a potem jest tak,a nie inaczej. Gdyby usuwało się tych ludzi z powierzchni ziemi to za parę ładnych pokoleń nie byłoby ani jednej takiej rodzinki. Poczucie niższości... Może to zabrzmi głupio ale jak dla mnie tacy ludzie zazwyczaj są tak ograniczeni (nie piszę tego,żeby ich obrazić tylko pokazuje zaniedbanie umysłowe jakie posiadają przez przebywanie w patologicznej rodzinie),że nie zastanawiają się wcale nad sobą. On powie " jestem zaj*bisty" ale nie zastanowi się,że tak naprawdę nic nie osiągnął, jest g*wnem i tyle. To samo jak mówi,że jest niczym.. Zapewne dlatego,że ma zły nastrój,a nie,że tak uważa. Tacy ludzie nie są skłonni do refleksji, oni nie wiedzą po co żyją, co chcą osiągnąć, oni tylko wegetują. Nie mogą według mnie mieć jakiejś tam samooceny,bo nie są zdolni racjonalnie ocenić własnego postępowania. Zaczepianie słabszych często wynika z tego,że chcą pokazać "jacy to są silni", bo ich małe móżdżki nie rozumieją,że siła to nie agresja fizyczna i psychiczna skierowana nie daj boże wobec osób,które się nie obronią.. Masakra.... Zaraz pójdę do lasu i skopię drzewo, będę taka silna i lepsza. Co do tych z bogatych.... Ja ogólnie mam taki pogląd,że jak ktoś jest ch*jem to niech jest, nie da się tego zmienić,bo zawsze będą istniały konflikty międzyludzkie. To samo z patologią. Jeżeli ktoś jest patusem ale można jego jakieś tam talenty ukierunkować na coś ambitnego i jeżeli on sam tego chce to czemu nie ? Pożytek dla społeczeństwa jakiś tam będzie... To samo z rozpieszczonymi bogaczami.. Może są chamsy ale duża część ma jakieś tam ambicje,więc niech coś z tym zrobią. Jeżeli nie mają ambicji i tylko szkodzą, to i pochodzenie nie powinno im pomóc. Również stryczek. Ja nie mam depresji ale mam k*rwicę,jak widzę takich "szerokich",biednych umysłowo chłopaczków,którzy wprawdzie nigdy nic nie osiągną ale przez których aż strach normalnym ludziom z domu wychodzić. -- 28 gru 2013, 20:28 -- carlosbueno Ale ty nie jesteś patusem o.o Gdybyś nim był,to nie pisałbyś tutaj teraz z nami, wgl dawno by Cię z forum wyrzucili. Często się udzielasz i czytam Twoje posty. Nie znam Cię osobiście tych na podstawie właśnie tych wypowiedzi i nie zauważyłam ANI JEDNEJ cechy,która kwalifikowałby Cię do grona patologii,o której piszę. Bo, typowy wieśniaczek ,któremu dano dostęp do neta wykazywałby mniej więcej te cechy : -Źle składałby zdania, robił debilne błędy,tworzył własną gramatykę w stylu : pisania wszystkiego z wielkich liter, stawiania po każdym wyraźnie kropki itp. To wszystko wynikałoby z jego biedy umysłowej, opóźnień szkolnych,czy niskiej inteligencji. - Ktoś by go delikatnie skrytykował,to poleciałby wianuszek przekleństw, który byłby nie zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego ze względu na brak znaków interpunkcyjnych, zaimków osobowych itp. - Przejawiałby totalny brak kultury. Znam patusów,którzy żalą się w necie jak to im nie jest źle,albo jaki mają zły humor,a jak ktoś się grzecznie spyta co się stało (zazwyczaj jakiś ich bliski znajomy),to wylatują z mordą,że co go to obchodzi,że ma spierd*lać itp. - Sapałby do każdego przez neta nie licząc się totalnie z konsekwencjami. - Obraża sławne osoby, powszechnie nielubiane typu Bieber, One Direction, bez totalnego powodu. O ile normalnej osobie może się nie podobać ich muzyka,czy wygląd, o tyle patus pluje jadem tylko dlatego,że inni to robią,bez jakiejkolwiek,choćby najmniejszej refleksji. To jest typowe zachowanie patusa w internecie. Tak jak już wspomniałam, jest u mnie w mieście kilka takich rodzin, mam też koleżankę z innego miasta,którą w szkole przezywały takie śmiecie i pokazała mi kiedyś ich fejsbuczki itp. Porównałam je z profilami tych z mojego miasta i doszłam do szokujących,jednoznacznych wniosków. Profile te, każdej osoby były do siebie zbliżone. Pełno tam niepotrzebnych wulgaryzmów, braku myślenia, słodziutkich polubień, błędów gramatycznych, aż wiało pustotą. Dlatego stwierdzam,że nie klasyfikujesz się do patologii. Bo, nawet gdybyś urodził się w takiej rodzinie, nawet gdybyś był agresywny i prymitywny to i tak byłaby dla Ciebie nadzieja,bo przejawiasz to,czego tamtemu ścierwu brak- inteligencje, własne poglądy, refleksję nad życiem, wiedzę na różne tematy i NORMALNY rozwój. Myślisz,że dlaczego nie napisałam tutaj,żeby wszystkich ludzi niebezpiecznych dla otoczenia usuwać? Sorry ale jak ktoś jest mega inteligentny i ma ambicje to mimo charakteru może być z niego jakiś pożytek. A nie z takich ułomnych imbecyli, którzy pewnie nawet wychowani w dobrej rodzinie nic by nie wnieśli,a co dopiero w patologii.
  14. Witam. Zastanawia mnie,co sądzicie o właśnie takich osobach. Ludziach biednych (z własnej winy), brudasach, alkoholikach rodzących kolejną patologię, ludziach z marginesu,którzy zamiast zajmować się dziećmi wolą spędzać czas przy flaszeczce,na którą mogą pozwolić sobie tylko dzięki pieniądzom podatników i wsparciu naiwnego systemu państwowego. Każdy chyba wie o co mi chodzi. W niemalże każdym mieście jest przynajmniej jedna rodzina wielodzietna, będąca od pokoleń na językach społeczeństwa (przez swe prymitywne zachowanie rzecz jasna),którą otacza wszechobecna bieda, bród i smród. Rodzice zazwyczaj nie cieszą się dobrą opinią wśród ludności,podobnie jak ich dzieci,które zamiast uczyć się i próbować coś osiągnąć, wolą stać w bramie z butelką taniego wina i brutalnie zaczepiać dzieciaki z podstawówki używając przy tym pięści,przekleństw w postaci równoważników zdań,gdyż ich ograniczone móżdżki nie potrafią skleić wyrazów po polsku. Ponadto,takie osoby często nie pracują. Ojciec albo jest w kryminale, albo przebywa od rana pod miejscowym monopolem,a w domciu urządza ostrą libację podczas,której zawsze znajdzie się osoba z podbitym okiem (na jego dumę i szczęście jest to żona,albo któreś z dzieci), a matka to albo gruba maciora drąca notorycznie ryja na własne (już i tak zdemoralizowane) dzieci,sporadycznie też na obcych ludzi,którzy przyszli na skargę ze swoim okradzionym i pobitym synem przez jednego z 10 tworów patusowej rodzinki,albo stale nieobecna, zapijaczona prostytutka,lub po prostu puszczalska, która mimo tych 45 lat i pozornie "dojrzałej" osobowości woli chodzić na remizy dla nastolatków i włóczyć się z coraz to nowszym (i kolejnym zepsutym) ogierem. W dodatku żadne z nich nie pracuje, lub wykonują prace cieszące się niskimi zarobkami,często też rzucają robotę,wracają do kieliszka,szukają na nowo,gdy państwo już grozi odcięciem zasiłku i cykl powtarza się w kółko. Nasze kochane rodzinki zazwyczaj mają totalnie gdzieś,co dzieje się dookoła. P*erdoli je,co w czasie nauki robią ich dzieci (a robią naprawdę wiele, począwszy od codziennej obecności na podwórkowym trzepaku, w bramie,czy na ławeczce,skończywszy na wyzywaniu nauczycielki od k*rew i g*wien(która tak naprawdę sama mogłaby spuszczać takich jak oni w toalecie), w momencie,gdy muszą już iść do tej szkoły). Nasi bohaterowi często na "życie",a raczej ekhem.. wegetacje, dochody czerpią z państwowych pieniędzy i przede wszystkim naszych podatków. My musimy,z naszej ciężkiej pracy odkładać na to,żeby Pan Kowalski "szukający" pracy bodajże od zawsze,drapiący się po dupie z nudów miał za co wypić,zapalić i sporadycznie kupić chleb rodzinie. Takie rodzinki beztrosko pasożytują sobie na innych tworząc kolejną patologię,gdyż ich pociechy nie rozumieją dosłownie niczego (albo są upośledzone pod różnymi względami,albo tak tępe,że mimo wszystko dalej otwarcie deklarują poprzez czyny i słowa chęć pielęgnowania rodzinnej tradycji, w konsekwencji sami stają się pasożytami,kończą na ulicy lub w więzieniach). I teraz pytanie- co zrobić z takimi ludźmi ? Co wgl myślicie na ten temat ? Ja osobiście nie godzę się,żeby utrzymywać takich nierobów z moich przyszłych pieniędzy (jeszcze nie zarabiam ale już mnie ściska na samą myśl), denerwuje mnie też,że moja rodzina musi na nich wydawać. Może zabrzmi to boleśnie ale jestem za całkowitą eutanazją takich ludzi, gdyż ich nie da się już zmienić. Takie osoby nawet jak dostaną szansę,to i tak ją prędzej,czy później z*ebią i wrócą do tego,co umieją najlepiej-do zatruwania życia innym. A jak wiadomo, z takich środowisk wyrastają różne,skrajne przypadki prymitywizmu, przemocy,złodziejstwa i cwaniactwa. Państwo jest zbyt łaskawe dla takich rodzin. Nie powinno wgl. ich utrzymywać. Jestem człowiekiem wierzącym (a raczej wyznającym) w 3 zasady : sprawiedliwość, logikę i praktyczność. Wydawanie pieniędzy, a wręcz nawet sama egzystencja takich ludzi nie podpina się pod żadną z tych zasad, stąd moje poglądy. Niesprawiedliwe jest,że nieroby dostają forsę za nic, nielogiczne jest funkcjonowanie ludzi,grup ludzi itp. którzy szkodzą porządkowi społecznemu i niepraktyczne jest inwestowanie w osoby,które nigdy na nic się nie przydadzą i nigdy z dna nie wyjdą. Pragnę dodać (żeby nikt nie czuł się dotknięty), że moje poglądy nie dotyczą KAŻDEGO członka, KAŻDEJ rodziny,w której jest powiedzmy.. ojciec alkoholik, wyrodna matka, bieda i przemoc. Znam osobiście paru ludzi, którym nie powodzi się zbyt dobrze, krótko mówiąc klepią biedę. Mimo to, rodzice starają się robić coś w tym kierunku, szukają pracy, chodzą chociażby zrywać te wiśnie do sadu ale robią to uczciwie, dbają o dzieci i nie dopuszczają do przemocy- tak,znam takie rodziny osobiście. Takim osobom trzeba pomagać,bo widać, że w większości potrzebne jest im wsparcie,żeby wybić się z dna. Znam też ludzi,wywodzących się z patologii i dysfunkcji, którzy mimo wszystko starają się coś z sobą robić, żyją uczciwie, nie są prymitywni i nie szkodzą otoczeniu. Strzelam,że na tym forum znajdzie się wiele takich osób. Takich ludzi szanuje i życzę im jak najlepiej. To,tak dla rozróżnienia,żeby nikt nie pomyślał,że nienawidzę wszystkich ludzi wywodzących się z biedy,czy patologii. Mi chodzi o typowych patusów,którym z tym dobrze i którzy nie chcą nic zmieniać, a dzieci wydają się same mieć na wszystko wylane, nic nie rozumieją,nabawiły się różnych zaburzeń umysłowych przez rodzinkę i nic im już nie pomoże,zresztą sami nie chcą, bo wolą dalej kochać swoich kato-rodziców i iść w ich ślady. Czekam na Wasze zdanie na temat takich osób.
  15. No ogólnie to się z Wami zgadzam. Tyle,że właśnie wielu ludzi bezmyślnie określa mianem konfidenta każdego człowieka,który reaguje jak dzieje się coś złego. To przykre bardzo. Albo np. jak niektórzy się szczycą tym,że ktoś im coś zrobił (np. okradł, pobił),a oni nie zgłosili tego na policję i nie są konfidentami. Naprawdę,jest się czym szczycić...A takie przypadki też widziałam.
  16. Wiem, wiem. Jestem fanką zakładania kontrowersyjnych tematów Dzisiaj chciałabym poruszyć temat zjawiska konfidentów,inaczej zwanych : kablami,donosicielami, przedłużaczami itp. Jeżeli temat już się pojawił,to z góry najmocniej przepraszam :) Zacznę może od tego,że miałam całkiem niedawno poważną rozmowę na tematy społeczne z członkiem mojej rodziny,który pracuje za granicą. Osoba ta jest już dojrzała i sporo przeszła. Rozmowa zeszła na temat konfidentów i bardzo zaskoczyły mnie poglądy tego człowieka w tej kwestii. Uważał on bowiem,że jednym z powodów wysokiego poziomu przestępczości, demoralizacji nieletnich,krzywdzenia innych i ogólnie chaosu w państwie jest strach obywateli przed donoszeniem na ludzi łamiących prawo,czy przepisy. Podawał to wszystko na przykładzie zwierząt (zresztą od tego wgl. zaczęła się dyskusja). Osoba ta, z racji wieloletniego pobytu w innym kraju zna panujące tam zasady i podstawowe przepisy prawne. Dowiedziałam się,że w kraju,w którym on pracuje zwierzęta muszą być kastrowane i pilnowane,bo inaczej płaci się wysokie kary i w momencie rozmnożenia się, państwo zakłada właścicielowi hodowlę,za którą płaci grube pieniądze. Najlepsze w tym wszystkim jest to,że to nie tylko samo państwo ściga przestępców lub ludzi z wykroczeniami ale... sąsiedzi. Sąsiedzi i inni ludzie,którzy są świadkami niewłaściwego postępowania. W tamtym kraju jest to rzekomo normą, ludzie potrafią reagować nawet na drobne łamanie przepisów, jeżeli nie skontaktowaniem się z policją,to chociaż zwróceniem uwagi delikwentowi. To właśnie zmusiło mnie do refleksji na temat konfidentów. Postanowiłam zainteresować się tym zjawiskiem,a raczej opiniami ludzi na ten temat,które w większości były negatywne. W Polsce,ludzie którzy reagują na krzywdy innych, zgłaszają przestępstwa na policję,lub po prostu szukają pomocy,gdy sami staną się ofiarą przestępstwa,często są określani mianem konfidentów. Na wielu forach znalazłam rzekome historie ludzi,którzy mieli do czynienia z konfidentami. Znalazłam wiele wspólnych cech w wypowiedziach tych osób. Zazwyczaj sytuacja miała miejsce w szkole z racji niskiego wieku wypowiadających się i ktoś np. podczas bójki poleciał do pedagoga,czy dyrektora zawiadomić o zaistniałej sytuacji. Z wielu opisów wynika,że ja również jestem konfidentem ale oczywiście sama tak nie uważam,do czego zaraz dojdę. Trochę zmartwiło mnie ślepe powtarzanie zwrotu "j*bać konfidentów" oraz inne,gorsze,niektóre nawet podlegające pod wykroczenia wpisy ludzi. Ludzi,którzy według mnie nie zastanawiają się nawet nad tym,co mówią. Dlaczego według prawie każdego (bo serio, nigdy nie spotkałam osoby odnoszącej się pozytywnie do konfidentów,no poza tym przypadkiem z rodziny),człowiek,który stara się żyć zgodnie z normami prawnymi, zasadami i wykazuje się zbyt wielką empatią,żeby spokojnie obserwować np. przemoc,czy kradzież uznawany jest w tym kraju za śmiecia,którego trzeb (jak to ktoś napisał) "łopatą w łeb i do bagażnika" ? Powiem szczerze,że jestem przerażona i trochę zażenowana. Parę razy poszłam "na skargę" do pedagoga w gimnazjum,bo się nade mną znęcali i co ? Jestem konfidentem i nic nie wartym śmieciem ? Miałam w ciszy i cierpieniu znosić upokorzenia i nie skorzystać z oferowanych form pomocy tylko po to,żeby nie być okrzyknięta mianem konfidenta ? Dodam,że nie jestem absolutnie typem osoby,która zawsze i wszędzie żyje w zgodzie z prawem. Jednak sorry,pewne rzeczy jestem w stanie zrozumieć. Miałam parę bójek podczas,których ktoś doniósł na mnie i jakoś nie robię z tego powodu afery. Te osoby doniosły ,bo to jest po prostu ich społeczny obowiązek,poza tym wykazały zainteresowanie chociaż,a coraz częściej zauważam,że wszelkie objawy wrażliwości sprowadzane są do miana "pedalstwa",a wszelkie objawy empatii i zainteresowania dobrostanem drugiego człowieka do miana "donosicielstwa". Wiadomo,że wśród konfidentów są też typy,które donoszą dla własnych korzyści. Tyle,że takie osoby same często też mają na bakier z prawem i zasadami,a już na pewno z otoczeniem. Rozumiem,że można czuć złość do tego typu ludzi ale żeby do wszystkich ? Przecież,gdyby ludzie nie reagowali to byśmy mieli totalną znieczulicę i z tego,co obserwuję to coraz bardziej do tego dążymy. Tyle,że jaki to ma sens ? A Wy co myślicie na ten temat ? Z chęcią z kimś podyskutuję :) Uważacie,że każdy konfident jest zły,czy raczej jesteście za tym,żeby odróżnić tych wyrachowanych od ludzi trzymających się zasad ?
  17. Candy14 Ok,dzięki za linka : ))
  18. barsinister No właśnie nie. Tzn. jakby to powiedzieć... Studiuję w Gdańsku od niedawna i bardziej na rękę byłoby mi skorzystanie z NFZ (ze względu na budżet) ale tam mało wgl. jest specjalistów. Pozostaję jeszcze Gdynia ,w której jak wpisywałam w google to dość dużo nazwisk mi się pojawiało. Tyle,że płatnych. Ewentualnie mogłabym wydać te 100 zł na wizytę ale problem w tym,że gabinety są tak porozrzucane po mieście,że nie wiem jak tam wgl. trafić,a poza tym w Gdyni nigdy nie byłam. Będę musiała coś wymyślić. Najwyżej pójdę na jeszcze jedną wizytę z tym moim psychiatrą i go dokładniej obadam,a potem zmienię specjalistę. Aha, co jeszcze mi się rzuciło w oczy w rozmowie z tym panem. Ogólnie był spoko,chociaż bardziej mi się zdaje,że oceniam go tak,bo jestem akurat w takiej sytuacji,że znam bardzo mało osób i dlatego każdy,kto do mnie zagada staje się automatycznie "spoko". Dobra ale do rzeczy. Zdziwiło mnie bardzo,że ten psychiatra ocenia moje zachowanie. Czy to jest dopuszczalne ? W sensie... wyznałam mu swój główny problem,z którym przyszłam (a raczej siostra mnie namawiała do wizyty) się zbadać. Problem ten jest dość kontrowersyjny, miałam duży kłopot z mówieniem o tym,gdyż to co zrobiłam było trochę "niebezpieczne" i mogłabym ponieść duże konsekwencje za to. A psychiatra jakby nigdy nic zaczął mnie moralizować i zadawać mi pytania typu : " Czy nie uważasz,że to było złe?" , "A nie pomyślałaś,że komuś mogło się coś stać?". Trochę mnie to irytowało,przyznam ale czy to jest wgl. normalne u tego typu lekarzy ? Bo może to ja mam jakieś spaczone poglądy na tę sprawę.
  19. Piotr B. Ja powiem tak. Co do leków to po tygodniu dopiero zaczęłam się dziwnie czuć. Częściej niż przed lekami zdarzają mi się "wyłączenia", tzn. takie zamuły jakby,że ktoś coś do mnie mówi,a ja nie odpowiadam,nie reaguję na nic, nawet na dotyk przy zachowanej świadomości (w sensie,że wiem co się dzieje i gdzie jestem). Wcześniej co prawda też to miałam ale głównie w chwilach stresu,a nie żeby się ot, tak sobie wyłączyć. Inna sprawa,że lek ma ponoć stabilizować nastrój. No nie wiem,czy w moim przypadku można o tym mówić. Co prawda jestem trochę mniej pobudzona ale i tak emocje zmieniają mi się jak w kalejdoskopie i nadal odczuwam to "dziwne" uczucie,którego za nic nie mogę się pobyć,nawet teraz je odczuwam. Problemów somatycznych nie zauważyłam żadnych u siebie po tym leku. No,może tylko to,że jakaś bardziej zmęczona się wydaję i nie zawsze potrafię przyswoić materiał na studia,z czym wcześniej nie miałam problemów (ostatnio musiałam nie przyjść na kolokwium,bo mimo usilnego powtarzania,nie potrafiłam nauczyć się kilku słówek). Mam lat 19. No, ogólnie to niby masz rację, mi też nie pasi ale zauważyłam dziwną tendencje psychiatrów (przynajmniej tych,do których ja chodziłam) do stawiania diagnozy na pierwszej wizycie. Sorry ale dla mnie to nieporozumienie jakieś i jak ktoś będzie potrafił mi to LOGICZNIE wyjaśnić,to będę wdzięczna. Owszem,wykazuję i wykazywałam w dzieciństwie bardzo wiele cech z zespołu Aspergera nie da się ukryć ale równie dobrze można mi przypisać tyle samo cech np. z różnych zaburzeń lękowych, osobowości,czy nastroju. W swoim życiu miałam w sumie 4 diagnozy i WSZYSTKIE na podstawie jednej,krótkiej wizyty i wywiadu bądź opinii rodzica (czasami nawet sama opinia starczyła bez rozmowy ze mną). W końcu sama nie wiem,co mi jest,a BEZPIECZNIEJ bym się czuła (zresztą chyba nie tylko ja),gdyby diagnoza postawiona była rzetelnie, na podstawie dokładnych badań trwających jakiś czas,a nie 60 minut,bo w tak krótkim czasie osoby NIE DA się poznać,to logiczne. Nie wiem,nie znam się ale masz rację. Według mnie zaburzenia różnego rodzaju powinno się przeprowadzać na podstawie rozmów z pacjentem (wymagane przynajmniej parę spotkań), ewentualnie z rodziną,znajomymi, różnych testów psychologicznych (dziwne.. niby funkcjonują i jest ich wiele,a ja W ŻYCIU nie musiałam w żadnej poradni takiego testu robić) no i technik obrazowania ale to w ostateczności już. Do wszystkiego,co mi kiedykolwiek zdiagnozowano podchodzę sceptycznie. Dlatego biorę tę leki ale chyba spytam się na następnej wizycie jaki sens jest w tym,żeby szufladkować człowieka po pół godzinie rozmowy ? A właśnie.. Wam jak przeprowadzano wasze diagnozy ? Też tak szybko i na odwal,czy mieliście raczej bardziej profesjonalne "badania" ? Kalebx3 Wątpię,że będę długo brała te leki. Dziwnie się po nich właśnie czuję i nie jestem do końca zdolna do myślenia.
  20. NieznanySprawca Pielęgnować też dobra rzecz, gorzej jak kiedyś przekształci się w coś gorszego Wierszyk/piosenka zacny/a ;p Dokładnie tak się czuję w stosunku do tej osoby... Dziękuję i wzajemnie : *
  21. Od razu napiszę,że jak ktoś ma sapać do mnie o to, obrażać mnie,czy krytykować to lepiej niech wgl. nie wchodzi i tego nie czyta. Problem poważny i oczywiście zamierzam poruszyć go przy najbliższym spotkaniu z psychiatrą. Jest to dość delikatna sprawa i dlatego piszę-jak ktoś nie rozumie/nie lubi i nie toleruje ludzi przepełnionych zawiścią,zazdrością itp. i nie umie takiej osobie pomóc/doradzić,czy pocieszyć to serio nie ma sensu,żeby to czytał. Wkurzy tylko siebie i przy okazji mnie. Dobra,do rzeczy. Jak już wiadomo,jestem dość dziwną osobą o ekscentrycznych,czasem skrajnych poglądach. Mam też wstępnie stwierdzony zespół Aspergera i CHAD. Biorę leki,leczę się itp,itd. Mój problem polega na tym,że odczuwam obsesyjne uczucie nienawiści do człowieka (a raczej 2 ludzi z tej samej wesołej rodzinki),który kiedyś mnie skrzywdził. Dodam,że krzywdziłby nadal ale załatwiłam to przez pewną osobę i jest spokój. Jednak taka "zemsta" mnie nie usatysfakcjonowała. Notorycznie myślę o tych ludziach. Jako,że mam skłonności do dzielenia ludzi na "lepszych" i "gorszych" (ogólnie każdy jest taki sam ale kiedy ktoś nadepnie mi na odcisk to notorycznie szukam jego słabych punktów i cech,które potwierdzają jego "gorszą" kategorię np. upośledzenie,które u innej osoby, nie robiącej mi krzywdy nie przeszkadzałoby mi absolutnie) to ten człowiek spełnia dosłownie WSZYSTKIE elementy bycia tym gorszym. No kurde,słownikowy przykład szumowiny społecznej, zaliczający się do niższej warstwy. Mam jakąś chorą obsesję na jego punkcie i myślę tylko o tym,jak go zniszczyć, upokorzyć, zranić, czy zrobić coś jeszcze gorszego. Dla mnie nie ma ani jednego LOGICZNEGO powodu,dla którego ktoś taki żyje i marnuje powietrze. Dodam,że ta osoba już od dłuższego czasu jest dla mnie niegroźna,a poza tym już się tak często nie spotykamy,bo ona w przeciwieństwie do mnie,została w tej brudnej,zabitej dechami norze. Cud będzie jak kiedyś mu krzywdy poważnej nie zrobię (i przy okazji sobie)... Najgorsze jest to,że on rani także innych (nawet niektórych moich przyjaciół,którzy ze względu na mnie się do tego nie przyznają) i często się o tym dowiaduję. Po prostu nie mogę. Nie mogę znieść,że taki śmieć miał prawo tak mnie skrzywdzić i upokorzyć ;/ Takie łażące, nic nie warte gówno, jak on wgl. śmie ? Nie wiem co mi odbija już ale kiedyś też miałam taki przypadek obsesyjnej nienawiści. Tak silny,że siorka mnie zabrała do specjalisty,który nic nie zdiagnozował (nie chciało mi się wtedy otwierać przed nikim i ukrywałam co myślę). Nie wiem,czy ktoś z Was miał kiedyś coś podobnego ale forum to jedyne miejsce,gdzie mogę o tym porozmawiać. Normalnie to każdy by mnie wyśmiał i zwyzywał od "zawistnej" i "mściwej" nie wgłębiając się w problem za bardzo. Nie wiem już,co o tym myśleć.
  22. lubudubu Tzn. to jest na razie taka diagnoza wstępna,że tak to nazwę. Koleś przepisał mi jakieś leki i stwierdził,że będzie się na wizyty ze mną umawiać,żeby dokładniej zbadać ten przypadek. A ten lek z tego co się orientuję jest również na padaczkę, manię i różnego rodzaju problemy z nad aktywnością i koncentracją. deader Tyle,że wiesz.. Co innego jakieś tam skutki uboczne,które przemijają,a co innego trwałe zmiany. Podjęłam leczenie,spoko ale jednak w pewnym sensie chcę zachować część swojej osobowości,bo mimo wszystko uważam ją za wyjątkową. I tak już trudno,bo zażyłam pierwszą tabletkę xd
  23. Nie no ogólnie to wiem i zapewne go zażyję (nie po to w końcu kupowałam). Jednak mam jakąś paranoję,że coś trwale zmieni mi się w psychice O.o Dlatego wolę się spytać. Wiem,dziwna jestem xd
×