Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schwarzi

Użytkownik
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Schwarzi

  1. Candy14 Też tak sądzę. To mi pomaga,bo jedyne co czuję,co pozwala mi stwierdzić,że jednak mam teraz tę depresję to duże spowolnienie ruchowe i zanik spontaniczności. Ale staram się myśleć pozytywnie :) mark123 Ale to jest częste zjawisko,że ktoś źle wybierze. Studia możesz przecież zmienić zawsze jak Ci się nie podobają,po co się męczyć ? A jak interesuje Cię kosmos to możesz zawsze na coś z astronomią iść i po tym jest praca, o to się nie martw,a jak nie w Polsce to za granicą. Niestety,czasem trzeba się poświęcić. Mi np. marzy się praca kryminologa,nie wiem jeszcze czy ostatecznie w tym kierunku coś będę robić,ale jeżeli się zdecyduję to wiem,że w Polsce nie mam szans na realizowanie się w tym zawodzie za bardzo,to odpada,także myślę o wyjeździe stąd. Ja też za bardzo nie ściągałam (chyba,że w ekstremalnej sytuacji),nie martw się. To dziwne,bo z charakteru jestem trochę takim małym oszustem, ale w tym przypadku wolałam sama zapracować na sukces. Że nie umiem ściągać to już inna bajka. Jestem typem osoby,która wyznaje zasadę "wszystko albo nic". Byłabym sfrustrowana,gdybym musiała ściągnąć tylko połowę wiadomości z zeszytu,bo przepisać cały to trudno. Takie też są,owszem. Jeszcze gorsi są ich rodzice,którzy zamiast pomóc wydzierają się na nauczycieli i rodziców. Widziałam całkiem niedawno w tv reportaż (chyba w "uwadze" leciał) o dziewczynce,której zaginął kot i ona podejrzewała swojego 11 letniego (chyba) kolegę o zabicie tego kota,bo gówniarz ogólnie nad kotami w okolicy się znęcał,petardy im do tyłków wkładał i koty wybuchały. Jak dziewczynka zwróciła mu uwagę to uderzył ją czymś metalowym,nie wiem co to było,łom albo jakaś rura. Rodzice tej dziewczynki poszli do rodziców chłopaka na skargę ,a tamci jacy zdziwieni,według nich ich synek "normalnie się zachowuje",a to co robi z kotami i to,że uderzył dziewczynkę "nie budzi ich zastrzeżeń". W takich przypadkach to nie wiem czy śmiać się czy płakać,już nawet trudno stwierdzić,czy dzieciak był rozpuszczany,czy wychowany w wysoko dysfunkcjonalnej rodzinie. Masz. Tylko no niestety,musiałbyś w to dużo wysiłku włożyć... U mnie się tam prawie nic nie zgadza ale każdy jest inny. Nie potępiam nikogo,dopóki nie zacznie z buciorami w moje życie włazić XD
  2. carlosbueno Heh,zazdroszczę. Jedyne państwa jakie zwiedziłam do Niemcy i Holandia. Mam zamiar jeszcze w te wakacje wyjechać za granicę do jakiejś roboty,żeby zarobić i podszlifować swój język. Ciekawe co z tego wyjdzie.. A gramatyki też nie lubię,w żadnym języku.. Candy14 W sumie racja. Szkoda,bo samoocena bardzo wpływa na nasze samopoczucie. Ja ze zdiagnozowaną chorobą afektywną powinnam mieć teraz (według własnych obliczeń i obserwacji swojego zachowania) depresję,a jakoś staram się zachowywać dobrą samoocenę i myśleć pozytywnie : D
  3. carlosbueno Mi za bardzo też... Niby jest duży wybór ale najgorzej jak ktoś ma jakieś wąskie zainteresowania z danej dziedziny. Mnie np. interesuje historia ale tylko 2 wojna światowa,a już najbardziej to sam nazizm i weź tu człowieku znajdź pracę z tym związaną. Dlatego idę sobie na języki, bo chociaż będę mogła podróżować i jest większa możliwość wyjazdu stąd,a i sama ich nauka mnie w pewnym sensie fascynuje.
  4. carlosbueno Nie do końca mogę się zgodzić. Kierunki matematyczne i medyczne należą do jednych z poważniejszych kierunków i według mnie osoby,które idą na nie powinny mieć powołanie,albo chociaż zdolności matematyczne. Tak jak napisałeś,poziom spada,bo przeciętna osoba idąca teraz na kierunki lub profile ścisłe i robiąca to dla kasy i pewnej przyszłości to zazwyczaj ktoś,kto z matematyką ma styczność jedynie na lekcjach czy wykładach. Jedna z moich koleżanek idzie teraz na medycynę. Uważam,że ona się nadaje w 100% bo nie dość,że ma znaczne sukcesy w przedmiotach biologicznych (laureatka olimpiad itp.),wiedzą przewyższa przeciętnego ucznia o parę lat,to na dodatek traktuje to jako hobby,rozwiązuje zadania matematyczne i czyta o biologii człowieka sama dla siebie,w ramach rozrywki. Nie wspomnę już o tym,że więcej zawdzięcza talentowi i ścisłemu umysłowi,niż pracy,którą w to wkłada. To jest według mnie typowy,przyszły lekarz. Oczywiście nie mówię,że teraz każdy ma brać udział w olimpiadach,konkursach i osiągać sukcesy,ale takie osoby powinny przynajmniej łatwo wchłaniać wiedzę matematyczną,bo ci co ciągle kują,a mało rozumieją to typowi humaniści,którzy pogubili się w życiu. A teraz pracujesz ? siostrawiatru Zauważyłam,że niemal wszyscy na tym forum mają bardzo zaniżoną samoocenę i pesymistyczne myślenie xd Chyba ja,jako nieliczna odbiegam pod tym względem : D
  5. carlosbueno Mam nadzieję,że moich studiach tak nie będzie. No w sumie masz rację, jednak nie sądzę,żeby to było dobre wyjście. Wgl. dzisiejsi ludzie (heh. jak to brzmi w ustach 19 latki xd) trochę mnie dobijają pod względem nauki i planów życiowych. Większość jest bardzo podatna na sugestie,na tym co wyczytają w internecie itp. No np. u nas w szkole ,w pierwszej i drugiej klasie liceum były wszystkie profile ,od językowych,przez humana na ścisłych kończąc. Dziwne,że jakoś teraz,w trzeciej klasie całkowicie usunęli profil humanistyczny,a te ścisłe i medyczne były tak oblegane,że aż miejsc nie było. Dzieciaczki wyczytały na internecie,kwejku,demotywatorach,że niby po humanistycznych kierunkach nie ma się pracy i teraz banda jełopów,którzy ledwo liczyć umieją pójdzie sobie na profile ścisłe,porażka. Czy ci ludzie już naprawdę nie widzą co jest ważne? To taki owczy pęd,który często pomaga ale na dłuższą metę może okazać się tragiczny w skutkach,kiedy typowy humanista ,osoba,która wprawdzie radzi sobie ze ścisłymi przedmiotami,ale nie wchodzą mu one tak łatwo jak te humanistyczne zostanie np. lekarzem. I to wszystko,te całe męczarnie tylko dlatego,że po jakimś tam kierunku się "lepiej zarabia". Nie czaję tego zupełnie,nie wiem,może jestem jakimś dziwakiem,może mało wiem o życiu,kieruję się w życiu jakimiś chorymi ideałami, bo nie chcę się męczyć ale nigdy nie wybrałabym czegoś co w głębi duszy mi nie leży tylko dlatego,że po tym na pewno będę miała pracę. Gówno,a nie miała. Z osobą,która ma typowe powołanie do swojego zawodu nie mam najmniejszych szans. Ale odbiegłam trochę od tematu xd Mogę spytać co wgl studiowałeś ? Jaki kierunek konkretnie ? mark123 Hmm.. może Ci się to zmieni, zważywszy na to,że po studiach będziesz musiał poszukać pracy i się usamodzielnić. No ja też ,ale u mnie miało to pewnie inny powód. No bo wtedy jest bezpieczniej,to normalne akurat. W moim przypadku jednak nie działa to na dłuższą metę. Miałam w gim. dwóch nauczycieli-od fizyki i gegry,którzy potrafili prowadzić ciekawie zajęcia,byli bardzo charyzmatyczni i jednocześnie w klasie panowała dyscyplina. To jest chyba najlepsze wyjście tak sądzę. Tzn ? Yyy nie do końca. Tzn. zależy w jakich sytuacjach, bo nieuczciwość w jakiś drobnych sprawach,niewielkie kłamstwa czy wymigiwanie się od czegoś to jeszcze faktycznie może być zaletą. Ściągania na studiach jednak za taką zaletę bym nie uznała. Niby ktoś zda swój kierunek ,spoko ale jak poradzi sobie w pracy ? Brak wiedzy prędzej czy później wyjdzie na jaw i niekoniecznie tylko ze szkodą dla danego delikwenta,jego nieuczciwość może mieć tragiczne skutki także dla innych ludzi w tym przypadku. Dla mnie też,jednak pozwala trochę zrozumieć takie osoby. Chociaż jak już napisałam, gdyby te dzieciaki faktycznie miały tak wielkie problemy,przez które bywałyby agresywne,to ich agresja byłaby raczej ogólna,w sensie,byliby agresywni w każdej sytuacji i do prawie każdego. Są też takie dzieciaki oczywiście i jak dla mnie tu o takich można dopiero mówić,że zachowują się antyspołecznie przez błędy wychowawcze. Natomiast duża większość robi to tylko w grupach,tylko w stosunku do określonych osób. Oczywiście nie twierdzę,że tacy mają zawsze cudowne rodziny,nie,ale w ich przypadku motyw przemocy będzie nieco inny. Właśnie odnośnie tego mobbingu i przemocy wobec słabszych to znalazłam coś ciekawego : http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_autorytarna Może niektórzy z Was już o tym słyszeli,ciekawi mnie to zagadnienie ,zwłaszcza,że niektóre cechy autorytarne posiada wielu młodych mobberów,no np. tę często omawianą "hierarchię społeczną",na której się opierają.
  6. carlosbueno No to faktycznie dziwną zawodówkę miałeś.. Zazwyczaj do takich szkół chłopacy idą. Ja też mam taki przypadek w rodzinie. Mój kuzyn,który "uczy się" w szkole policyjno-wojskowej praktycznie ciągle ją sobie zlewa,nie przychodzi na lekcje,pyskuje do nauczycieli ale i tak zdaje. Uroki szkół prywatnych. Ja tak miałam jak poszłam właśnie do liceum. To był szok ! Całkowita zmiana otoczenia,z prymitywów w gimnazjum nagle przebywałam wśród ludzi oczytanych i inteligentnych. Zdziwiłam się mocno,bo z większą częścią osób to nawet o literaturze mogłam porozmawiać,co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia. mark123 A zajmujesz się czymś aktualnie? Uczysz się lub pracujesz ? Chyba wiem o czym mówisz. Ja mam tak samo tyle,że ze strachem i lękiem. No ale tu nie chodzi o to,żebyś w danej sytuacji,kiedy jesteś zły wyrażał te emocje. Gniew i złość mają to do siebie,że nie okazywane wprost lubią się odkładać i jeżeli ktoś to wykorzysta to w pewnych sytuacjach może być to nawet całkiem przydatne. Takim przykładem mogą być np. niektórzy sportowcy lub bokserzy,którzy podczas walki na ringu nie czują w tym akurat momencie złości,ale uczucia,które wcześniej w sobie dusili podświadomie dają o sobie znać podczas walki na pięści. Taka osoba staje się wtedy bardzo agresywna,stanowcza w działaniu i wydajna. To w ten sposób działa : ) Ja np. planuję zapisać się właśnie na jakieś sztuki walki jak będę na studiach,bo coś czuję,że przede mną ciężki okres duszenia w sobie negatywnych emocji. Chcę znaleźć im jakieś ujście. Ogólnie to też tak uważam. Ale jest też różnica między "złymi" zachowaniami,a tymi faktycznie destrukcyjnymi. Czasem złe zachowania są winą szkoły,sztywnych postaw nauczycieli,nudnych zajęć, braku więzi między nauczycielami,a uczniami,kontaktem nastawionym tylko na odwal (tzw.mam na myśli nauczycieli,którzy przychodzą do szkoły,zrobią swoje i tyle,żadnego kontaktu z uczniami nie mają),ale też odmiennymi cechami charakteru. No ja sama tego doświadczałam. U nas w szkole nauczyciele byli poważni,uczniowie też i każdy,kto w pewnym sensie odstawał był postrzegany jako może nie gorszy ale na pewno dziecinny,niepoważny,niemądry itp. Tak odbierali mnie niektórzy nauczyciele,kiedy np. starałam się rozluźnić lekcję odpowiadając na pytania nauczyciela "na luzie" zamiast posługiwać się pseudo-inteligentnymi formułkami i wielce elokwentnym słownictwem. Dla osoby z niedojrzałością emocjonalną to ciężko jest się dostosować do "poważnych" zajęć. Oczywiście nie mówię tutaj,żeby pobłażać agresji w szkole,bo temu jestem przeciwko. Zwłaszcza bezsensowna przemoc powinna być tępiona. Ale zachowania,które nie są aż tak szkodliwe i mają tylko niewielki wpływ na prowadzenie lekcji powinny być dokładnie przeanalizowane. Szkoły powinny umieć dostosować się do każdego ucznia,a to wbrew pozorom nie jest takie trudne,czasem wystarczy tylko ciekawie zajęcia poprowadzić. Może się nie znam,bo przygodę ze studiami zacznę dopiero w październiku,jednak z tego co mi wiadomo,to na studiach ogólnie nie jest łatwo. W sumie dobrze,bo to już dość poważna rzecz. Na studia powinny iść osoby myślące o przyszłości i mające już konkretne plany. Niestety,często się zdarza,że niektórzy studenci zamiast uczyć się do non stop melanże sobie robią,a studia udaje im się zaliczyć dzięki ściągom i innym tego typu bajerom,lub ucząc się na ostatnią chwilę. Jakoś nie chciałabym spotkać nigdy na swojej drodze lekarza,który swoje "umiejętności" zdobył właśnie w ten sposób. Jeżeli masz ledwo trójki,ale uczciwe,to z pewnością bardziej zasłużyłbyś na zawód,niż ludzie,którzy sobie przysłowiowo "w kulki lecą" i nic nie robią. zmienny To jest zresztą jak dla mnie główny powód przemocy i agresji w szkołach. Prawda jest taka,że inne psychologiczne motywy typu :bieda w domu,odczuwanie negatywnych emocji,chęć podniesienia samooceny,wyładowanie się na kimś słabszym,bo samemu zaznało się takiej przemocy w rodzinie to tylko drugorzędne motywy. Równie dobrze,gdyby ci mobberzy byli aż tak biedni (psychologia często lubi w pewnym sensie usprawiedliwiać takie dzieciaki i rozczulać się nad nimi) to mogliby samemu atakować bezbronne ofiary. Ale nie,zawsze robią to w grupach. Jak dla mnie to właśnie ten popis jest tu najbardziej istotny,a za nim idzie chęć podniesienia samooceny i dopiero na końcu problemy rodzinne i błędy wychowawcze rodziców agresorów. Też tak sądzę. Psychopatia nie równa się sadyzmowi. Może z nim występować,ale niekoniecznie. Psychopaci raczej mają gdzieś ofiarę,są obojętni na jej los,nie wzbudza ona w nich żadnych uczuć,a sadysta jednak przyjemność czuje,czyli w porównaniu do psychopaty ofiary są mu w pewnym sensie potrzebne pod względem emocjonalnym. Taki przykład : prędzej za psychopatę można uznać osobę,która znęca się nad kimś w celu zdobycia jego pieniędzy ,niż mężczyznę torturującego z lubieżnością kobiety. Wiem,tylko,że zastanawia mnie ta ich "hierarchia",ponieważ często traktują osoby przeciętne,które nie są agresywne normalnie. No np. zrozumiałe,że taki cwaniak nie rzuci się na większego i będzie raczej starał się o jakieś wpływy u tej osoby. Ale dlaczego w takim bądź razie normalni uczniowie,którzy nie są ich ofiarami,ani nie należą też do paczki agresorów są też traktowani z pewnym szacunkiem? To dziwne,biorąc pod uwagę fakt,że hierarchia takich typków bazuje zazwyczaj na zasadzie siły i agresji. nieboszczyk Tak i to jest denerwujące. Miałam w gimnazjum taką nauczycielkę od religii. To nic,że było parę uczniów,którzy potrafili całkowicie zepsuć jej lekcje,to nic,że ci uczniowie chodzili po klasie,rozmawiali i nie dali jej dojść do słowa. Ona i tak lubiła z nimi rozmawiać (wiadomo,że tacy są najbardziej rozmowni i pewni siebie) i nigdy nie wstawiła im żadnej uwagi,a jak przeciętny lub nawet dobry uczeń,który praktycznie zawsze siedział cicho i nie przeszkadzał wyjął raz podczas zajęć telefon to już uwaga w dzienniku i jedynka. Nie rozumiem czegoś takiego ale to się często zdarza.
  7. carlosbueno Moja klasa miała teraz na zakończenie średnią 4.17. Byliśmy 3 w szkole pod względem ocen. No ogólnie z dwojga złego to też wolę już swoje liceum niż ,gdybym miała przebywać w jakieś prymitywnej szkole. No,ale najważniejsze,że już skończyłeś ten etap : D
  8. mark123 Jak wielu :) Niezdrowo tak dusić uczucia w sobie. Mógłbyś znaleźć jakiś sposób na wyrażanie ich w akceptowany sposób. Moja to jedna z lepszych,każdy kto tam chodził to w pewnym sensie kujon. Niby fajnie ale z drugiej strony zamiast uczyć nas "życia" to traktowali nas jak ciepłe kluchy. Musieliśmy z wychowawcą przez ulicę przechodzić, a każde "złe" zachowanie traktowane było jak największa w świecie patologia.
  9. tahela Hmm.. ale ona też była z rodzaju tych osób,które opisałam w poście ? I zawsze jak biła to z koleżankami była ? Bo wiesz.. Kobieta zawsze na starcie ma przesrane jakby nie patrzeć. Z jednej strony faceci zazwyczaj nas oszczędzają,ale bywa i tak,że niektóre z nas same padają ofiarą agresji z ich strony i potem ciężko jest cokolwiek z tym zrobić. Ja osobiście też biłam się z mężczyznami,w sumie to głównie z nimi i też jak się "stawiali". Pod słowem "stawiali" mam na myśli przezywanie mnie i dokuczanie. Nie uważam tego za coś wstydliwego, w moim przypadku miało to trochę inny sens,ale przyznam,że zdarzyło się,że podczas takiej bójki trafiłam na kogoś kto potrafił mnie uderzyć. Tzn ? Bo właśnie to mnie też ciekawi. Co takie osoby popycha do agresji. W sensie,no zrozumiałe,że jak ktoś prowokuje to niektórzy oddają,ale wiadomo też,że niektórzy za jakieś błahe przyczyny potrafią uderzyć. I to mnie zastanawia... Ta koleżanka była bardziej normalna czy sprawiała wrażenie takiej prymitywnej wieśniary ? mark123 No to jedna z cech perfekcjonistów właśnie :) Mnie studia czekają dopiero w październiku o.o Większość ludzi tak ma i przez to martwię się swoim zachowaniem. Zmieniłam się praktycznie z roku na rok diametralnie. Wyobraź sobie mega spokojną,nieśmiałą, cichą dziewczynę,która nagle ewoluuje na osobę z objawami ADHD XD Nie wiem czemu,ale to dziwne,to zmusza mnie do zastanowienia się nad sobą ,bo być może od zawsze taka byłam,ale nieprzyjazne otoczenie nie pozwalało mi na ujawnienie tej "towarzyskiej i pewnej siebie" strony mojej osobowości. To gratulację :) Mój też jakoś super najgorszy nie był ,ale biorąc pod uwagę to,że jestem z klasy z rozszerzonym niemieckim oraz już wcześniej wspomniane moje umiejętności z tego języka to spodziewałam się czegoś lepszego. Zwłaszcza,że niektóre osoby z klas z podstawowym niemieckim zdawały leciutko na 100%.
  10. siostrawiatru Ta pewność siebie zazwyczaj jest w pewnym sensie udawana. tahela Mi jakoś bardzo nie robi różnicy to,czy ktoś jest agresywny czy nie,dopóki przy mnie się nie stawia. Sama łatwo wpadam w gniew i nie raz zdarzyło mi się zareagować agresywnie,dlatego,gdybym potępiała takich ludzi to trochę hipokrytką bym była :) A co do władzy to masz rację. Nawet zwierzęta nie reagują przemocą. Przywódcy stad zazwyczaj zdobywają władzę poprzez siłę "charakteru" (jakkolwiek dziwnie to brzmi odnośnie zwierząt) i wewnętrzną "energię",którą wyczuwają pozostałe osobniki. Ta koleżanka zaatakowała Ciebie z jakiejś błahej przyczyny ?
  11. vifi To chyba masz na myśli przypadki dzieci,które wiedzą,że grupa im pomoże w razie czego. Bo z tymi grupami to w sumie różnie jest.. Niby są,ale czasem się zdarza,że w kryzysowej sytuacji mają gdzieś agresora i nie reagują. mark123 Masz podobne myślenie pod tym względem do mojej koleżanki. Ona też uważa się za słabeusza,dodatkowo za nieudacznika i długo nie dało jej się do rozumu przemówić. Ale ostatnio zaczęła brać się za siebie i zmieniać to,czego w sobie nie lubi. Teraz czuje się coraz lepiej. Tobie również tego życzę :) Czyli jednak jest coś w czym jesteś dobry. W byciu perfekcjonistą :) Heh,mi rodzice zmarli jak byłam młodsza. Może to zabrzmi okrutnie ale zamiast jakoś się martwić to zaczęłam na chłodno kalkulować swoją sytuację ,poza tym musiałam zdecydować się do kogo chce iść pod opiekę. Bo zazwyczaj obniża. Sama się zdziwiłam,jak byłam w gimnazjum to ogólnie nie czułam się jakoś super z tym,nie podobało mi się to jakoś bardzo ale zaraz po przyjściu do liceum czegoś mi brakowało. Brakowało mi jakiegoś zajęcia,czegoś na czym mogę się skoncentrować,jakiegoś "stresora". Atmosfera w tym liceum,ci ludzie aż nazbyt mili, wszystko takie spokojne,ugrzecznione zaczynało mnie nudzić. Wtedy zrozumiałam,że trudno jest mi w takim otoczeniu funkcjonować. Umierałam z nudów,nie ma przedmiotu,na którym bym nie spała,zaczęłam uciekać z lekcji,prowokować jakieś awantury. Do ludzi także nie byłam za miła, bo te rozmowy wydawały mi się jakieś takie nijakie... bez emocji,spokojne,każdy się lubi,każdy się szanuje,aż do porzygu. Nie pobudzało mnie to. Chociaż miałam lepsze warunki do nauki (spokojna atmosfera,nie musiałam bać się przychodzić do szkoły) to i tak moja średnia spadła. Tak jak w gim rosła w górę (w pierwszej klasie miałam strasznie niską,ale w drugiej i trzeciej zrobiłam ogromny postęp),tak w liceum praktycznie na odwrót. Heh, aż śmiać mi się chce,jak pomyśle,że ze szkolnej ofiary w liceum to ja stałam się takim małym chuliganem,z którym było najwięcej problemów :) Nie znałam wcześniej tej cechy,zawsze myślałam,że potrzebuję spokojnych warunków i nie mogłam się ich doczekać,a tu niespodzianka. Oczywiście nie mówię,że chcę być nadal prześladowana,bo mi się to podoba,nie, po prostu chciałabym pracować w warunkach charakteryzujących się podobną dawką stymulacji i stresorów jaką mogłam otrzymać będąc ofiarą. Ja ustny zdałam akurat na 30 %. Co dziwne,biorąc pod uwagę to,że na lekcjach najwięcej zawsze się udzielałam i nie należę do osób nieśmiałych. Stres w tym przypadku zrobił swoje. A oby zdałam słabiutko biorąc pod uwagę moje pewne doświadczenie w mowie. Zdawałam niemiecki i o dziwo zdałam słabiej niż moja koleżanka. Czemu mnie to dziwi ? A temu,że ja nie dość,że wyjeżdżałam często do Niemiec,brałam udział w wymianach i nie bałam się otworzyć gęby przy obcokrajowcu,to na dodatek ta koleżanka jest nieśmiała,nic nie mówi,wgl ani razu nie była pytana z niemieckiego,nie musiała NIGDY z nikim rozmawiać po niemiecku,a jak byłam z nią na wycieczce z Berlinie to bała się zapytać o drogę. Ja muszę,bo w robocie się przydaje,aczkolwiek jazda samochodem mnie nie rajcuje i wiem,że nigdy nie będę dobrym kierowcą. Rodzice są często krytyczni. Z obserwacji widzę,że wiele osób uważanych jest za niedorajdy. Nawet ci,w miarę ogarnięci. Dlatego ja staram się tym nie przejmować. Może to głupie,ale jak dla mnie to ja jestem taka,za jaką sama siebie uważam. A nie uważam siebie wcale za tchórza,czy kogoś kto boi się wszystkiego. Może regres nastąpił,bo nie ćwiczyłeś ? Ja kiedyś dobrze biegałam,bardzo dobrze ale przestałam i teraz jak przebiegnę 100m to już zdycham. Talenty trzeba pielęgnować.
  12. nieboszczyk Co do administratorów to przypomniała mi się jedna akcja. Byłam kiedyś fanką jednego zespołu i wchodziłam na strony fanowskie. Jedną taką stronę,największa w tamtym okresie prowadził pewien chłopak,był administratorem i ze względu na swój charakter,pewnie też pieniądze i namolność często pokazywał się w towarzystwie swoich idoli. Raz był jakiś skandal z nim związany,że niby przed koncertem zakłócał spokój czy coś i były filmiki to potwierdzające. No to ja ,zwykły użytkownik ośmieliłam się skomentować jego zachowanie oraz wypowiedzi,w których aż raziło hipokryzją (zresztą nie tylko ja). No to on zaczął się wykręcać,że niby kłamie,a kiedy zaproponowałam mu udowodnienie swoich racji poprzez wysłanie starych wypowiedzi,w których przeczył sam sobie to oczywiście usunął mi konto. Czasem żałuję,że pewne funkcje może wykonywać każdy.
  13. mark123 No u mnie w gimnazjum też były dyżury ale nauczyciele nie reagowali na przemoc. Najgorsze jest to,że był u nas taki nauczyciel od fizyki,bardzo w porządku i pod koniec 3 klasy,kiedy to właściwie moje prześladowania całkowicie ucichły to powiedział nam,że jest też kuratorem i możemy zwracać się do niego o pomoc. Żałuję,że nie wiedziałam o tym wcześniej i jak głupia chodziłam do pedagog,która nie potrafiła wgl. nic z przemocą zrobić i jedyne jej działania w tym kierunku opierał się na zwoływaniu agresorów do gabinetu i przeproszeniu za pomocą "podania sobie rączek". Nauczyciel od fizyki się nie cackał z takimi. Dowiedziałam się od paru osób,które uczył wcześniej,że na jakąkolwiek formę przemocy reagował natychmiast i od razu zgłaszał sprawę do sądu,bez zbędnych formalności,czyli rozmów,które i tak nic nie dają. A w liceum jest inaczej. Moja szkoła jest dobra,nie przyjmują do niej wszystkich,trzeba mieć wysokie stopnie,a nawet jak komuś ,kto źle się uczy uda się jakimś cudem tam dostać to i tak bardzo szybko rezygnuje przez nadmiar nauki. Nie dzielę ludzi na słabych i silnych. W tym poście mogło to tak wyglądać,ale napisałam to tylko po to,żeby każdy wiedział o co chodzi. Każdy jest po równo słaby i po równo silny. Uważam,że nawet psychologowie nie powinni oceniać różnych cech charakteru odnośnie wszystkich sytuacji. Tak jest np. z lękiem i odpornością na stres. Nie mogę określić,czy radzę sobie ze stresem,czy nie,bo tego NIE DA się określić. Bardzo wydajna jestem,gdy mam do czynienia z bardzo trudną sytuacją, ekstremalną lub niebezpieczną (stąd zamiłowanie od dziecka do sportów ekstremalnych oraz sztuk walki),oraz wyjątkowo "trudną" ,w sensie taką,gdzie ludzie nabawiają się zaburzeń psychicznych lub załamań,taką sytuacją może być np. strata kogoś bliskiego,odrzucenie,czy właśnie mobbing,który bądź co bądź zamiast obniżać,wręcz pobudzał moją pracę ,zdolność do koncentracji,czy nauki. Okres gimnazjum był dla mnie najbardziej wydajny,miałam najlepsze oceny i w porównaniu do liceum,w którym raczej nikt mnie tak nie zaczepiał,nie uciekałam ze szkoły. Natomiast zupełnie polegam w sytuacjach,w których ktoś chce mnie sprawdzić. Nie radzę sobie ze stresem wywołanym przez egzaminy,matura ustna z języka obcego i polskiego poszła mi poniżej moich możliwości,również prawo jazdy zawaliłam przez stres,a egzaminator sam powiedział,że wyglądam na osobę niepewną siebie,wystraszoną. W tym przypadku nie można stwierdzić jednoznacznie czy jestem odporna na ten stres,czy też nie. To zależy właśnie od sytuacji. Przez to w domu uważają mnie za osobę,która ma własnie silne lęki i polega na każdym polu,gdzie jest stres,a w klasie czy w grupie znajomych uważana jestem raczej za kogoś kto się "niczego nie boi". Ty możesz mieć podobnie i zapewne tak jest. Tak jest z każdym uczuciem i emocją praktycznie. Też są sytuację,w których radzisz sobie nieźle pod względem psychicznym,a co do sportów to być może jest jakaś dyscyplina,w której dałbyś radę. Ja z w-f też jestem i byłam zawsze słaba. Zwłaszcza z gier zespołowych,w liceum nauczyciel kazał mi łapać piłkę i odrzucać podczas gry w siatkówkę,taka słaba byłam. Ale odkrył (i ja również),że jestem dosyć silna i w dyscyplinach siłowych przewyższałam wszystkich o głowę. Tak bywa. Toteż taka różnorodność zawodów na rynku pracy jest,żeby każdy wybrał coś dla siebie. Może bałeś się wszystkich,ale czy wszystkiego ? Są sytuacje na pewno,które Tobie nie wzbudzają lęku,a dla innych to istne fobie. Ktoś boi się pająków,inny nie i tu właśnie,w tej konkretnej sytuacji widać jego siłę i niezawodność. -- 27 maja 2013, 22:01 -- carlosbueno No sterydy zwiększają agresję,ja znam wielu chłopaków właśnie po sterydach,którzy także mają kłopoty z prawem. Wysoki bardzo jesteś :) Wiesz.. muszę przyznać,że oddanie często pomaga,ale czasem może zaszkodzić. Ja w gim raz się tylko biłam z jednym chłopakiem,który nogę mi podłożył (agresja fizyczna powoduje u mnie nagły wybuch w przeciwieństwie do agresji psychicznej,którą przez jakiś czas mogę znosić) ale nie wyobrażam sobie lać się z każdym kto mnie przezywał,bo to praktycznie większa część chłopaków ze szkoły była,nie dałabym rady,to oczywiste,a poza tym sama miałabym problemy. Heh, szefowie często tak mają :) Ci niscy i agresywni kojarzą mi się często z małymi,zadziornymi i notorycznie szczekającymi pieskami np. ratlerkami lub yorkami. Takie głupie skojarzenie XD nieboszczyk Jak dla mnie słabi są właśnie ci agresorzy. I nie ,nie piszę tego z czystej złośliwości,bo mnie ktoś tam kiedyś przezywał. Oni są słabi bo działają tylko w grupach,bo samemu się boją,bo muszą przed kimś się popisać, bo zaczepiają dużo słabszych i dużo mniejszych od siebie itp. Jeżeli chodzi o agresorów to w moich oczach już bardziej na "szacun" zasługują ci,którzy właśnie nie boją się nikogo,nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, są odważni w pewnym sensie, niż takie cwaniaczki gnębiące tych,którzy nie oddadzą. To tchórzostwo,podobnie jak znęcanie się nad zwierzętami,dziećmi,kobietami,czy ludźmi starszymi. Nie będę tu nikogo potępiać ani bronić,bo sama często wykazuję agresję. Jednak nie jest ona skierowana na niewinnych ludzi,tylko na tych,którzy przesadzają z przemocą wobec mnie lub czasem wobec innych.
  14. carlosbueno Chyba,że tak. W rolniczych i zawodówkach często się to zdarza nawet dzisiaj. No ja najgorzej wspominam właśnie gimnazjum, potem podstawówkę,w której przez pewien czas też nie miałam lekko,a liceum jakoś tak szybko zleciało i ludzie byli na maska spokojni do tego stopnia,że chyba tylko ja miałam opinie takiego szkolnego łobuza. Aż dziwne xd Hmm.. a ten chłopak był bardziej rozpieszczany przez tego ojca,czy raczej poddawany surowemu wychowywaniu ? Bo z tego co piszesz,to ojcu najwyraźniej zależało na tym,żeby synek skończył szkołę.
  15. lubudubu Wiesz.. przemoc w stosunku do nauczycieli ma jednak trochę inny motyw. Nie znam Twojej sytuacji w gimnazjum,ani tym bardziej tych agresorów,jednak uczniowie,którzy stosują agresję w stosunku do nauczyciela mają inne motywy niż ci,którzy gnębią słabszych uczniów. Nauczyciel w takich osobach może budzić odrazę i niechęć z samego faktu bycia nauczycielem i możliwości wpłynięcia na losy ucznia. To może powodować bunt,zwłaszcza u ludzi,którzy nie lubią jak ktoś ma nad nimi władzę. Może też chodzić o jakieś konflikty z nauczycielem,kiedy np. obaj od początku nie darzą siebie szacunkiem. Hmm.. pozwól,że spytam.. Napisałeś,że ci chłopcy tak jakby nie posiadali ludzkich uczuć. Czy wobec wszystkich ? Czy były może osoby,które ci uczniowie lubili ? Albo własne dziewczyny,o ile takowe mieli ? I jak ten brak uczuć się u nich przejawiał. Nie chodzi mi tu o to co robili,ale o ich reakcje na emocje innych np. gniew nauczyciela. -- 27 maja 2013, 20:40 -- mark123 No w moim gimnazjum to chyba teraz tacy dominują, wiem to,bo mam znajomych w gim i mówią mi,że raczej jako takiej przemocy nie ma,ale ludzie mają całkowicie wylane na wszystko np. na naukę i ,że więcej ludzi wagaruje niż stosuje przemoc. Z dwojga złego to już lepsze są te wagary. Tego nie wiesz. Człowiek nie wie jaki jest silny do momentu,w którym musi tej siły użyć. Myślisz,że ja jak wyglądam? Jestem 19 letnią dziewczyną,w okularach, mierze 155 cm i wyglądem przypominam naprawdę dziecko z podstawówki (chłopak mojej siostrzenicy nawet kiedyś myślał,że z przedszkola jestem),jestem drobna ale nie boję się już prześladowców i staję do konfrontacji z każdym,bez wyjątku. Tu nie chodzi o siłę fizyczną,bo co ja tym osobom mogę zrobić ? Tu chodzi o psychikę. Jak widzą ,że się nie dasz,że się nie boisz (strach widać,można poznać po oczach i postawie człowieka,że się boi) to zostawią cię w spokoju. To może zabrzmi absurdalnie ale na niektórych już działa sama mowa ciała lub delikatne pogróżki ale tylko wtedy,gdy w tym wszystkim nie da się dostrzec strachu u kogoś.
  16. carlosbueno No właśnie o to mi chodziło. Bo są grupki agresorów,których większość ludzi się boi bo są ogólnie agresywni,ale są też takie,które wzbudzają raczej zażenowanie niż strach,a ich przywódcy potrafią stawiać się na 2-3 lata młodszych,mniejszych i słabszych od siebie,a srają w majty przed tymi większymi (niekoniecznie agresywnymi) chłopakami. Dziwi mnie natomiast,że miałeś również w szkole średniej takie osoby. Zazwyczaj w tym wieku to się osłabia. Ja skończyłam teraz liceum i muszę powiedzieć,że biorąc pod uwagę kulturę uczniów,sposób spędzania czasu w szkole i ich zachowanie to to był chyba najlepszy okres. Chyba,co ja gadam,niezaprzeczalnie ! Owszem,zdarzyło się,że ktoś się mnie czepiał,ale jeden z drugim dostali po ryju i skończyło się,a poza tym cała szkoła miała bardzo negatywny stosunek do przemocy np. jak pobiłam jednego chłopaka,który mnie wyśmiewał to ludzie z klasy przez jakiś czas zaczęli mieć inny stosunek do mnie, a dziewczyny traktowały moją agresję niemalże jakbym wyszła z poprawczaka. Także dziwi mnie to.. Ale może to kwestia wyboru szkoły,do jakiej idziesz i wgl. W mojej same kujony praktycznie były,grzeczne,ułożone i spokojne osoby,które w życiu się nie biły z nikim. Mówisz,że ten główny agresor wszystkich zastraszał.. Dziwne,bo chyba w tamtych czasach, przed podziałem na gimnazjum,z tego co się orientuję to nauczyciel miał wiele do powiedzenia. Czemu nikt nie mógł go ze szkoły wyrzucić? Jeżeli bił mocno to obdukcja wykazałaby pewnie rany,które mogły być dowodem i jego ojciec nie miałby wtedy nic do powiedzenia w tej sprawie.
  17. Teraz to czaję. Tu masz rację. Zaplanowana zemsta albo jakakolwiek forma przemocy jest pozbawiona głębszych emocji.
  18. carlosbueno Hmm.. pozwól,że spytam Ciebie oraz lubudubu o coś,co mnie męczy. Czy wasi agresorzy-przestępcy to były typy osób,które miały własną paczkę,znęcali się tylko nad słabszymi ale nie wdawali się w bójki z nikim silniejszym lub równym sobie,czy raczej byli to chłopcy ogólnie agresywni,tacy,którzy mają swoje ofiary ale jak ktoś inny zacznie do nich "sapać" to też potrafili oddać ? Bo jest różnica między tymi dwoma typami. Ten drugi jest bardziej niebezpieczny dla społeczeństwa,bo to są dzieci,które praktycznie nikogo się nie boją i takie osoby zazwyczaj trafiają do więzienia. Natomiast ten pierwszy typ,ten o którym jest cały post to chyba raczej ludzie,którzy w dorosłości mogą mieć ewentualni predyspozycje do znęcania się nad własną rodziną i dziećmi. Mam u siebie w mieście przykład takiego chłopaka i praktycznie pisząc ten post,myślałam trochę o nim. Chłopak jest młodszy ode mnie chyba o rok,jest lekko upośledzony umysłowo (wnioskuję to po tym,że chodził do klasy specjalnej) i jest z patologii. Nie ma żadnych znajomych poza swoją wielodzietną rodziną oraz grupką gimnazjalistów i dzieci z podstawówki,które widzą w nim "bossa". Poza takimi patologicznymi dzieciakami to praktycznie wszyscy się z niego śmieją. Nie wiem czy wprost ale ich rodzina od zawsze była na językach społeczeństwa. Odnośnie tego chłopaka to.. on non stop zaczepia młodsze dzieciaki np. z gimnazjum,czy podstawówki,mój młodszy kolega z gimnazjum został prawie pobity przez niego raz (ale go "powstrzymał"),mnie też oczywiście ten chłopak zaczepia,pewnie dlatego,że jestem dziewczyną,jestem niska i wyglądam na max. 13 lat. Ten chłopak pomimo upośledzenia zachowuje się jak typowy mobber szkolny. Ma grupkę którą napuszcza na innych (no te dzieci w podstawówki),przezywa notorycznie swoje ofiary,pluje na nie i czasem bije. Tego kolegę,którego chciał uderzyć jeszcze wcześniej opluł i kazał rzucać w niego kamieniami. Taki typowy agresor. Jednak poza grupą nic ci nie zrobi. Ba ! Silniejszych się boi do tego stopnia,że potrafi błagać kogoś,żeby go nie pobił. Raz była taka akcja. Mój siostrzeniec,który ma szacun w mieście opowiadał mi jak ktoś nagadał temu chłopakowi,że on chce go pobić. No to ten chłopak,ten agresor znalazł mojego siostrzeńca i zaczął go przepraszać O.o Młodszych bije,nawet swoją dziewczynę bił i ona od niego odeszła,ale mojego siostrzeńca,który jednak jest silniejszy od niego to już się boi i zachowuje się przy nim jak ofiara losu. Podałam przykład tego chłopaka,żeby opisać o jakich agresorów mi chodzi,bo bądź co bądź,ja praktycznie zawsze trafiałam na takich. Czasami zdarzali się i tacy,co nie bali się nikogo i agresję stosowali na każdym. Wiadomo,że takich ludzi zazwyczaj czeka kryminał. Ale tych pseudo-kozaczków ? Poza tym masz rację,że na świecie panuje prawo dżungli,jednak tak jak opisałeś-ma ono głównie ekonomiczny wyraz. To,że ktoś jest agresorem nie znaczy,że jest silny,wręcz przeciwnie. W szkole inaczej podchodzi się do dzieci,nauczyciele są łagodniejsi,a uczniowie mają inne systemy wartości. Tam łatwo się wybić stosując przemoc. W życiu dorosłym,takie zachowanie już by nie przeszło,więc nie wiem,czy ci szkolni mobberzy tak do końca są silni. W pracy nikt nad takim nie będzie się rozczulał,jak pojawi się mobbing to można taką osobę usunąć z miejsca pracy ,taki ktoś nie ma szans na znalezienie stałego zatrudnienia,chyba,że się podda i zmieni swoje zachowanie.
  19. carlosbueno Nie powiedziałabym. Nie każdy się znęca i nie każdy nad słabszym. Jak już napisałam,chociażby na przykładzie wujka,są osoby,które dla zaspokojenia swoich sadystycznych żądzy i poziomu adrenaliny szukają równych sobie lub silniejszych. detektywmonk Tak jest wśród zwierząt,jednak one zabijając mają w tym jakiś konkretny cel,zazwyczaj przeżycie. Ludzie całkowicie od nich odbiegają w kwestiach interpersonalnych. W życiu człowieka zazwyczaj wszystko jest na opak. Nie dość,że gnębimy dla zabawy,czego inne zwierzaki nie robią,to na dodatek u nas nie ma tak jak w stadzie,że faktycznie najsłabsze jednostki są wyganiane. Jakby spojrzeć na to zwierzęcym okiem to ci agresorzy powinni być bardziej narażeni na pogardę ludzkiego "stada". W zwierząt jest przywódca,który wszystkiego pilnuje. Dba o stado i taki przywódca nie musi nawet używać siły i agresji,żeby inni mu się podporządkowali. U ludzi jest inaczej. Gdyby wziąć takiego mobbera za przywódcę,to najprawdopodobniej grupa całkowicie by się rozleciała po pewnym czasie,taka osoba jest nieodpowiedzialna,egoistyczna i dziecinna i nie nadaje się na tytuł jednostki silnej w przyrodzie. Inaczej, gdybyśmy cofnęli się ileś tysięcy lat i taki agresor,typowy szkolny mobber miałby przewodzić stadem to ono nie miałoby racji bytu,bo on sam bałby się odpędzić silniejszego wroga. W stadzie wilków na szacunek nie zasługuje obrona stada przed no np. jeżem,a walka z niedźwiedziem czy wilkiem-przywódcą z innego stada. monk.2000 U zwierząt,w tym psów strach powoduje często frustrację i złość. Pies ci wtedy nie ufa,nie jesteś pewny siebie i w takim stanie nie da się nawet szkolić zwierzaka. Tyle,że psy to trochę inna rzeczywistość niż ludzie,inna psychologia wgl. I powtarzam. To,że jesteś np. niski,grubszy,czy masz jakąś inna wadę,do której uczepili się agresorzy nie znaczy,że jesteś słabszy. Słabe jednostki nie są w stanie funkcjonować NORMALNIE w społeczeństwie. Z dwojga złego to chyba agresor jak już napisałam jest bardziej słaby niż ofiara,która praktycznie nic nie robi,a uczepić można się wszystkiego. Są przypadki,gdzie ktoś uczepi się np. zdeformowanego nosa i przezywa taką osobę przez wszystkie lata szkolne. Po czym,ta osoba we względu na swoje ambicje kończy studia i zarabia grube pieniądze,a agresor zostaje kolejnym żulem spod monopola. I czy naprawdę,to on jest silniejszy ? Saraid No,w końcu konkretna odpowiedź :) wykończony Masz rację, że to pomaga. Ja ostatnio też oddaje jak ktoś mnie przezywa i chociaż jestem dziewczyną to no.. muszę wdawać się w bójki bo innego wyjścia nie widzę. To dobra metoda,ZAWSZE pomaga. Raz pobiłam jednego kolesia z liceum,który się nade mną pastwił,to nie dość ,że przestał przezywać,to krzesła mi przynosił i pytał się czy czegoś nie potrzebuję O.o Mi też się zdaje,że z psychopatią to nie ma zbyt wiele wspólnego ale w wielu "podręcznikach" tak piszą. To denerwujące,bo przez takie skomplikowane teorie nigdy nie wiadomo,czym do końca jest dane zaburzenia bo jedna informacja wyklucza drugą. Candy14 Zależy też jaka agresja. Czasem występuje ona z innymi emocjami typu złość czy lęk i taka chyba jest najczęstsza. Ale bywa też tak,że można być TYLKO agresywnym,nie wiem jak to nazwać ale ja mam tak ,że czasem odczuwam potrzebę agresji bez odczuwania jakiś konkretnych emocji z tym związanych. No ale odnośnie szkolnych cwaniaczków to też mi się zdaje,że u nich przeważa raczej mimo wszystko ta emocjonalna agresja. detektywmonk To jest coś jak dominacja i rywalizacja ale uważam,że osoby,które mają władzę nad słabszymi są bardzo niepewnymi ludźmi z masą lęków. U zwierząt w stadzie silniejszy osobnik może walczyć z przywódcą o władze. U ludzi też tak jest tylko w innej formie np. w pracy staramy się być coraz lepsi i mierzyć się z coraz lepszymi. Tylko osoby,które nie wierzą w siebie będą porywać się na zadania zbyt łatwe,zazwyczaj podwyższamy w tym swój próg i sprawdzamy się na coraz trudniejszych polach. Szkolni agresorzy się tacy nie wydają,oni mają stałe cele,które zdecydowanie nie są na ich umiejętności. mark123 Nie do końca. Mówiąc "lęk" mam na myśli ten stan występujący ogólnie,a nie w jakiejś określonej postaci. Wątpię,żeby szkolni agresorzy rzucający się tylko na słabszych byli pozbawieni lęku. Osoby,które są go pozbawione nierzadko angażują się w niebezpieczeństwa,a czymś takim na pewno nie będzie pobicie młodszego o 2 lata kolegi. nieboszczyk Czytałam już ten artykuł. Dość ciekawy.
  20. Nie chodzi mi tylko o facetów. Faktycznie, ten wpis może brzmieć tak jakbym pisała głównie o chłopcach (bo w sumie u nich częściej obserwuje się przemoc) ale chodzi mi o ogół. No dobra,dominacja,niby masz rację ale co to za "siła" jak bije się kogoś,kto nie odda ? No bo tak na zdrowy rozsądek.. Równie dobrze mogliby nawalać krzesło,czy jakiś przedmiot. To taka sama "demonstracja siły". Z siłą to nie ma zbyt wiele wspólnego,bo nie trzeba włożyć wysiłku,żeby pobić kogoś,kto nic z tym nie zrobi. A poza tym, ciekawi mnie również popularność tego typu jednostek. To też zawarłam w pytaniu. Ludzie od zawsze na swoje autorytety wybierali silne i odważne jednostki. No dobra,ale o ile zrozumiem podziw nad kolegą,który nikogo się nie boi,każdemu odda,o tyle dziwne jest dla mnie poparcie dla dzieci,które znęcają się TYLKO nad słabszymi,a jak jakiś przeciętniak z klasy,albo ktoś silniejszy chce oddać to już jakoś odwaga im ulatuje.
  21. To pytanie od zawsze mnie męczy. Sama przez całe życie padałam ofiarą szkolnej przemocy,mimo to staram się to zrozumieć chociaż kurde no .. nie mogę. Mam do Was więc parę pytań odnośnie przemocy jednostek "silniejszych" nad "słabszymi" zwłaszcza w szkole. Może ktoś będzie umiał logicznie mi to wyjaśnić ,bo serio,to jest dla mnie niezrozumiałe. Miłe by były wypowiedzi uczniów ,oraz osób,które miały jakąś styczność lub nawet kontakt z samymi mobberami. 1. Dlaczego uczniowie znęcają się zazwyczaj w grupach ? Na swoim przykładzie powiem,że jak byłam przezywana to agresorzy działali ZAWSZE w grupach,jak widywałam ich w szkole albo na mieście samych to nic nie mówili. Jaki to ma więc sens? Czy w takim razie ,taka osoba na pewno coś do mnie ma ? W sensie,chodzi mi o to,że jak się kogoś nie lubi pod jakimś tam względem to przejawia się najczęściej stałą agresję do tej osoby,a nie tylko w określonej sytuacji przy określonych ludziach. 2. Dlaczego mobberzy wybierają na ofiarę osobę słabszą ? Zapewne się boją równych sobie,ale zastanawia mnie podejście tego typu agresorów do ludzi silniejszych,jak oni ich postrzegają i dlaczego nie zmierzą się z kimś takim. 3. Czy agresywne dzieci są w pewnym sensie typowymi "twardzielami" ? Wiem,głupie pytanie ale zastanawia mnie to,ponieważ zazwyczaj o więźniach,ludziach łamiących prawo lub krzywdzących innych mówi się,że mają "silną i wytrzymałą psychikę" ,że się niczego nie boją,są odważni,okrutni,nie przejawiają emocji itp. No dobra ale czy małego agresora,który krzywdzi słabszych,a boi się silniejszych lub równych sobie można tak nazwać ? No bo wiadomo,że inaczej rzecz ma się w przypadku najagresywniejszych dzieci,które np. wdają się w bójkę z każdym,nie boją się nikogo,takie osoby faktycznie wykazują pewien brak lęku,odwagę i siłę emocjonalną. Ale czy dzieci,które silne są tylko w grupie i tylko przy słabszych można tak nazwać ? To są też typy takich macho,twardzieli ,czy raczej zagubionych,niezrównoważonych i nie radzących sobie ze stresem i niską samooceną jednostek ? 4. Dlaczego agresorzy znęcający się nad słabszymi mają taki posłuch i szacun ? Wiadomo,że ci silni ludzie,nie bojący się niczego ,ci twardziele ,których opisałam w pytaniu wyżej od zawsze budzą podziw i respect. No dobra ale dlaczego tak samo jest w przypadku dzieci ,którzy własne frustrację wyładowują TYLKO na ofiarach,które nie są w stanie się z rożnych względów bronić ? Dlaczego takie cwaniaczki często posiadają swoje paczki,inni ich podziwiają i naśladują ? Starałam się to zrozumieć i doszłam do wniosku,że faktycznie fajnie byłoby mieć mega odważnego kolegę,który cię obroni ale czy do takiego czynu zdolny byłby cwaniaczek ze szkoły notorycznie gnębiący wraz ze swoją grupą nieśmiałego kolegę ? Co zwykli uczniowie w nich widzą ? I jak to się dzieje,że takie osoby mają nierzadko powodzenie wśród płci przeciwnej, masę kolegów, a także czasami są w stanie sprawić,że połowa szkoły lub klasy (nawet osoby nienależące do ich paczki) również zaczną gnębić tę samą ofiarę ? 5. Jak zachowanie szkolnych mobberów ma się do psychopatii? Czytałam o tym zaburzeniu ,bo nie sposób go pominąć w kwestii przemocy. Psychopaci cierpią na brak lęku i potrzebują silnej stymulacji (adrenaliny)-tak wszędzie pisze ,a jednocześnie znęcają się nad słabszymi,wtf O.o Co to ma wspólnego z brakiem lęku i silną stymulacją ? Przecież przemoc wobec słabszych to od zawsze synonim tchórzostwa ,to czyn,którego dopuszcza się ktoś,kto boi się silniejszych,właśnie-boi się,a psychopaci przecież się nie boją ,więc coś tu nie gra O.o Podam może na przykładzie swojej rodziny,w której też mam osobę ze stwierdzoną osobowością antyspołeczną. Mój wujek,mieszkamy w tej samej miejscowości. Swego czasu ciocia poszła z nim do psychiatry na badania bo już nie wytrzymywała jego alkoholizmu,awantur,ciągłego braku pracy itp. Wujek dostał diagnozę osobowości antyspołecznej. Nie zdziwiło mnie to,bo jest wyjątkowo agresywny i serio nie widziałam nigdy ,żeby czegokolwiek się bał,był nawet w wojsku saperem,a przestraszyć go bardzo trudno xD Mój wujek jest też bardzo nerwowy, potrafi pobić kolesia,który go popchnie na ulicy,czy źle samochód zaparkuje. Sadzi się na wszystkich,w sensie facetów,nigdy nie byłam świadkiem jak kobiecie coś robił. Pytałam się kiedyś cioci ,czy zawsze taki był,nawet za młodu,a ona mi mówiła,że jako dziecko i nastolatek był bardzo agresywny ale nigdy nie znęcał się nad słabszymi zawsze wdawał się w bójki z silniejszymi i starszymi chłopcami. To by się zgadzało odnośnie psychopatii. Jego deficyt lęku+ szukanie silnej stymulacji ,a taką zapewnia na pewno bójka z kimś silniejszym,to na pewno bardziej pobudza niż bicie słabszego,który i tak nie odda. No więc to jest zrozumiałe,ale jaki sens ma właśnie rzekoma przemoc psychopatów wobec słabszych? Przecież to nic nie daje takiej jednostce ,to tak jakby ktoś bił drzewo,które nie ma możliwości się bronić. Nie wiem,abo ci psycholodzy piszący o mobbingu w szkole przesadzają,albo ma to jakiś sens. 6. Jak agresorzy odnoszą się do innych? Mile widziane wypowiedzi uczniów,którzy nie byli ofiarami ale mięli w swoim otoczeniu mobbera,z którym czasami rozmawiali. Zastanawia mnie,czy takie osoby do przeciętnego ucznia ,którego nie gnębią są miłe ,czy raczej też chamskie i wulgarne... 7. Czy z tego się wyrasta ? Czy wasi koledzy lub znajomi ,którzy stosowali przemoc wobec słabszych po paru latach lub wyjściu ze szkoły zaprzestali tego? Wie ktoś może ? Zastanawia mnie czy w większości przypadków,takie zachowanie nie jest przypadkiem tylko młodzieńczym buntem,okresem dorastania.. Czy takie osoby faktycznie, tak jak piszą w podręcznikach psychologicznych schodzą na drogę przestępstwa i stają się kryminalistami ? Wiecie coś może na ten temat? Jezuu .. wiem,że strasznie się rozpisałam .. No nic, wdzięczna będę za szczere odpowiedzi,najlepiej gdybyście na moje pytania odpowiadali też w punktach,tak jak ja to zrobiłam. Mile widziane są wypowiedzi uczniów mających jakikolwiek kontakt z agresorami szkolnymi. Pozdrawiam :)
  22. Witam. Mam zdiagnozowaną chorobę afektywną dwubiegunową. Gdzieś przeczytałam,że ta choroba może zadecydować o niepoczytalności w sądzie. Trochę mnie to dziwi,bo ja w fazie manii jak zachowywałam się agresywnie lub robiłam inne, dziwne rzeczy to byłam ciągle świadoma tego,że robię coś źle tylko no, tak jakoś mniej mnie to obchodziło. Może mi ktoś to wyjaśnić ? Bo np. rozumiem ,że schizofrenicy mogą być niepoczytalni bo mogą mieć halucynacje,urojenia itp. Ale dlaczego osoby z CHAD też ? Pytanie oczywiście zadaję z ciekawości, nie czeka mnie żadna rozprawa w sądzie,tylko pytam ,bo mnie to trochę dziwi.
  23. Heh,ja wandalizmu też nie rozumiem ,zwłaszcza ,że wandal niszczy praktycznie coś,z czego sam może skorzystać. Tak jak ja zniszczyłabym sobie dla jaj no nie wiem .. biurko w pokoju xd Psychopaci mają inne mózgi,można wpisać sobie w google grafika i wyskoczą zdjęcia. Różnice pomiędzy ich mózgami,a mózgami normalnych ludzi są ogromne,zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z mordercami i bardzo brutalnymi przestępcami. Większość obszarów w mózgu jest nieaktywna.
  24. Mogę spytać tak z ciekawości czym się te zaburzenia u Was przejawiają ? Jak możecie to opiszcie to bardziej "ludzkim" językiem,nie tym podręcznikowym z Wikipedii ,bo coś wierzyć mi się nie chce ,że człowiek z takim zaburzeniem non stop krzywdzi ludzi ,każdy ma przecież jakieś momenty,w których jest życzliwszy dla innych.
  25. U mnie z kolei jest na odwrót. Ja nienawidzę mężczyzn. Nienawidzę ich za wszystko co mi zrobili ,od wyśmiewania w szkole,przezywania od brzydali, chęcią "chodzenia ze mną" tylko dlatego,że nikt inny ich nie chce, nienawidzę ich po prostu za to ,że są. Moje urazy wzięły się z przeżyć rówieśniczych ,oraz postawy mojego szwagra ,z którym mieszkam. Dodam,że również mogę powiedzieć o sobie ,że mam "męski mózg". Nie ubieram się kobieco, jestem szczera i bezpośrednia, interesują mnie typowo męskie zajęcia,a mimo to mężczyźni tak mnie nienawidzą. Za wygląd,to jasne jak słonko... Nie mam atrakcyjnej urody,a nawet przeciętnej ,a to już powód dla samców,żeby kobietę z błotem zmieszać,bo ni wygląda jak pół szkoły pod względem ubioru,a pod względem wyglądu fizycznego jak typowa gwiazdka porno. Nienawiść nienawiścią ,ale najlepsze jest to,jak ich traktuję. Otóż , nie umiem zachowywać się "normalnie" przy facetach. Każdego ,bez wyjątku (nie ważne czy brzydki,czy ładny,czy fajny,czy głupi itp.) traktuję chłodno. Traktuję jak niższą sobie istotę, jakby powinien cieszyć się,że wgl do niego się odezwałam. Lubię ich poniżać (robię to ,kiedy tylko mogę),odmawiać kontaktu,manipulować, bawić się ich "uczuciami" (sorry ale dla mnie ten prymitywny organizm nie ma uczuć). W bójki się wdaję,a jak ! Wdaję się z mężczyznami ,z kobietami też ale to rzadziej. Łatwiej facetom jest mnie rozdrażnić ,przykładowo-na kobietę mogę podnieść rękę jak mnie obrazi ,albo podczas ostrej kłótni,na faceta jak krzywo na mnie spojrzy. Już wiem,że nigdy się nie zakocham ,bo skoro mam być szczera to każdy swój "związek" wyobrażam sobie w ten sposób,że ja jestem panem i władcą ,a facet ma robić to co chce. Nawet moje znajomości z mężczyznami w ten sposób wyglądają. Jeżeli kogoś uraziłam to przepraszam ,ale tu i tak wszyscy wylewają swoje uczucia więc chyba każdy uraz można zrozumieć.
×