
Schwarzi
Użytkownik-
Postów
414 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Schwarzi
-
carlosbueno Wiem o tym ale i tak jak dla mnie takie radykalne zmiany są niemożliwe tak od razu. Inna sprawa, ze sam Korwin wydaje mi się mało empatyczny, co za tym idzie-sądzę (ale to tylko moja opinia jak coś), że miałby w dupie każdego człowieka, nie licząc swojej rodziny i ewentualnie ludzi go popierających. Ja jakoś osobiście nie widzę siebie w jego wizji państwa. Pewnie znowu ktoś by mnie zgnoił, bo nie przystaje do modelu "typowego Polaka". Po prostu boję się wszelkich fanatyzmów, a te wszystkie Korwiny, Palikoty mają takich wyborców ;_____;
-
carlosbueno, monooso No niby macie rację, jednak według mnie żaden polityk nic nie zmieni... Nie ufam tym ludziom, jak dla mnie to im wszystkim zależy tylko na pieniądzach,władzy i możliwości robienia z ludźmi, co im się żywnie podoba. Pewnie dlatego od zawsze nie tolerowałam obecności wszelkiej maści liderów, przywódców, ludzi "rządzących" (nie tylko polityków), bo jakoś większości nigdy nie zależało na drugim człowieku... I nie sądzę, że Korwin jest tutaj wyjątkiem. Reiben W pełni się z Tobą zgadzam.
-
Witam. Dawno tutaj nie pisałam nic : ) Dzisiaj poruszę temat o polityce ale żeby było jasne- nie będzie tutaj obrażania żadnej partii/ polityków czy poglądów i mam też nadzieję, że mój temat nie wywoła takiej dyskusji w komentarzach. Z zasady nie mieszam się do polityki, jestem apolityczna i nie uważam, żeby jakakolwiek ze stron (lewica czy prawica) myślała "samodzielnie", chociaż obie się stale przekrzykują o to : D Ale nie o tym ten temat.... Chodzi mi głównie o Korwina,a raczej o ludzi, którzy go popierają. Dlaczego dosłownie co druga osoba, z którą rozmawiam i która jest za Kongresem, uparcie twierdzi, jakby to było pewne na 200%, że po dojściu Korwina do władzy, sytuacja w kraju NA PEWNO się zmieni? O.o Bez jaj,skąd ta pewność ? Jak dla mnie zarówno Korwin jak i Tusk, Kaczyński, Palikot i inni tyle przejmują się tym krajem,co zeszłorocznym śniegiem. Zapewne Korwin jak dorwie się do "koryta" to Polska będzie wyglądać tak jak wygląda teraz i zapewne nic się nie zmieni... Kurde, ja nie wiem.... Rozumiem głosować na jakąś partię, na polityka ale z tym Korwinem się już cyrk robi i to podpada pod jakiś chory kult jednostki... Gdziekolwiek na necie nie przeczytam czegoś o Korwinie (zazwyczaj przypadkowo), to niemalże każdy twierdzi, że on na pewno coś zmieni, że to jedyny polityk, który coś zmieni, że on jest 100% pewny.. Kurde, jak pierwszy raz to czytałam, to myślałam, że ludzie se jaja jakieś robią ale teraz okazuje się, że chyba nie.... Przeraża mnie to i śmieszy jednocześnie, bo w ten właśnie sposób politycy manipulują szarymi masami, które i tak dalej są święcie przekonane, że "myślą samodzielnie" ;___;
-
marimorena O tym też myślałam. Ogólnie przez całe życie czuję, że nikomu na mnie nie zależy,co najprawdopodobniej jest prawdą. Inna sprawa, że czasem unikam ludzi, albo nie kontaktuje się z nimi (czekam na ich ruch), bo mam dziwne wrażenie, że tylko zawracam im dupę, że sobie myślą coś w stylu : " jezu, znowu przyszła... ". Nie mam na to wprawdzie żadnych dowodów ale sam fakt,że ja jako pierwsza muszę wychodzić z inicjatywą starczy, żebym myślała, że każdy ma mnie w dupie i z grzeczności godzą się na moje towarzystwo.
-
Elend No na razie nie mam, bo zrezygnowałam z ostatniego terapeuty ale jak tylko będę wolna finansowo to pójdę prywatnie. Mam nadzieję, że jeszcze przed Wielkanocą.
-
Kurde jak tak tutaj czytam to myślę, że wszyscy możecie mieć rację o.o Masakra....
-
Elend Też o tym myślałam... Kurde straszne to jest.
-
upośledzenie jakieś czy raczej idiotyzm i ignorancja ?
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Socjologia
CnaV U mnie na studiach nawet to Warsaw Shore oglądają XD nerwosol-men Ogólnie wyznaję taką samą zasadę ale w moim przypadku jest tak,że nie potrafię wręcz się "maskować", nie potrafię udawać kogoś kim nie jestem i przez to nawet w błahych sytuacjach robię sobie wrogów. Dlatego przeszkadza mi to całe wspieranie chamstwa i prostactwa, bo tacy ludzie od razu mnie wyczuwają i bezlitośnie atakują mimo iż ja sama praktycznie nic nie robię. Przykład : zanim poszłam na studia to zapisałam się do grupy mojego uniwerku na fejsie, żeby śledzić nowości, bo wiadomo,że jestem pierwszakiem i powinnam być na bieżąco, bo to dla mnie nowość. Wszystko ładnie, pięknie ale jak parę dni przed wyjazdem zadałam na tej grupie kilka pytań odnośnie np. planów zajęć, integracji, czy inauguracji (jak wiadomo, osoba z pierwszego roku MA PRAWO tego nie wiedzieć), grzecznie zapytałam i co dostałam w odpowiedzi ? Około 200 komentarzy od studentów, którzy wyśmiewali mnie, że nic nie wiem, że nie mam prawa się pytać, że mam czekać i nie truć dupy. Całą kłótnie zaczęły 2 laski, które (potem prześledziłam,bo często się udzielały) jechały również po innych pierwszakach i praktycznie zawsze miały poparcie innych ludzi (przykładowo- kogoś obraziły, ten ktoś się odszczekał to zaraz po tej osobie jechało z 5 innych "studentów"). Normalnie byłam załamana po tym. Kolejne miejsce,w którym mnie "odrzucono". Sprawiło to,że do teraz nie odzywam się do nikogo na uczelni,bo nie wiem, czy przypadkiem ktoś mnie nie kojarzy z tego fejsa, albo sam po mnie tam nie jechał. O to mi właśnie chodzi. Bo ja rozumiem jeszcze jakbym sama chamska była czy coś. Ale ja grzecznie pytam, nie robię nic złego ale zawsze ktoś musi mnie upokorzyć. Zresztą pewnie nie tylko mnie, masa ludzi tak ma i to właśnie boli. Bo ja nie wiem, czy jak np. nie odezwę się grzecznie do jakiegoś człowieka to zaraz nie zrówna mnie z ziemią, upokorzy i na dokładkę rozniesie jakieś ploty. elo Ogólnie racja. Ale w świecie realnym też tacy ludzie istnieją. Zresztą to nie nowość, że ci chamscy mają najwięcej znajomych. -
Osobowość zależna = osobowość niedojrzała?
Schwarzi odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Anel92 Silna więź jest czymś normalnym, wręcz pożądanym o ile nie przeszkadza człowiekowi w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy moja mama jeszcze żyła to wszędzie za nią łaziłam i mimo iż ją kochałam i kocham nadal to muszę stwierdzić, że zapewne gdyby nadal żyła i mnie wychowywała to pewnie nie poszłabym nawet na studia. -
Witam. Przypomniało mi się coś. To coś jest dość sporym,że tak to nazwę problemem dla mnie i o dziwo za każdym razem zapominam o tym mówić, jak już jestem u jakiegoś specjalisty. Otóż mam taki problem,że ranię ludzi ale przede wszystkim siebie. Polega to na tym, że niszczę wszystko na czym mi zależy. Najgorsze,że nie wynika to nie wiem... z jakiś masochistycznych zapędów, podejmowania głupich decyzji, nie jest to nawet zależne od silnych emocji, które mną targają. Po prostu. Mam coś, albo kogoś komu na mnie zależy i na kim mi w pewnym stopniu zależy i zaczynam czuć silny impuls,żeby tę osobę zranić jak najmocniej. Czuję się po tym wstrętnie zazwyczaj. Mam to od dziecka i dotyczy to zazwyczaj ludzi, którzy są bardzo mili i ciepli w stosunku do mnie. Zazwyczaj jest to rodzina ale też mogą to być znajomi, którzy z jakiś względów bardzo mocno mnie lubią np. jak jakiś chłopak się we mnie zakocha. Opiszę może w czym to się objawia na podstawie prawdziwych zdarzeń. Np. jak moja mama jeszcze żyła to potrafiłam na jej czułości odpowiedzieć stekiem wyzwisk i wulgaryzmów, albo jak chorowała na raka to perfidnie się z niej śmiałam i życzyłam śmierci. Boże, jak tutaj to piszę to czuję się okropnie ! To samo mam do siostry. Ostatnio zwyzywałam ją od najgorszych (bez powodu, po prostu przyszłam do niej i wyzywałam) i doprowadziłam do łez. Ogólnie mam ostatnio w stosunku do niej agresywne jakieś popędy(,nie wiem jak to nazwać), mimo iż i tak rzadko się już widujemy. Nie wiem naprawdę skąd u mnie takie zachowanie, nie czerpię z tego przyjemności, bo jednak zależy mi na tych osobach,w końcu są mi bliskie, a inna sprawa,że właśnie taka agresywna jestem w stosunku do ludzi, którzy są dla mnie bardzo mili i z którymi mogłabym mieć dobre relacje. W ten oto sposób tracę wszystkich ludzi wokół mnie,w końcu naprawdę zostanę sama... Najgorsze jest to,że ja serio nie wiem skąd się bierze takie zachowanie. Słyszałam, że w nerwicy natręctw istnieje coś takiego, że chory ma obsesyjne myśli, żeby kogoś zranić. Ja mam tak i na dodatek często wprowadzam to w życie ;/ Ma ktoś z Was coś takiego może ? Bo kurde jakaś głupia się czuję.
-
Osobowość zależna = osobowość niedojrzała?
Schwarzi odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
To nie jest to samo. Osobowość niedojrzała jako tako nie funkcjonuje jako samodzielna jednostka. W sensie nie jest wymieniona wśród głównych zaburzeń osobowości. Jednak coś takiego jak niedojrzałość faktycznie istnieje, wiem to, bo w dzieciństwie dostałam taką diagnozę. Ja raczej bym uznawała to za składową różnych zaburzeń, coś jak narcyzm, który wprawdzie zaliczany jest do zaburzeń osobowości ale też występuje jako pojedyncza cecha np. w borderline. Niedojrzałość jest zatem jedną z cech osobowości zależnej, to na pewno. Ale występuje też w wielu innych zaburzeniach osobowości, zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że we wszystkich. Tyle,że jej obraz inaczej wygląda np. w osobowości zależnej (może się objawiać tym,że osoba dotknięta tym zaburzeniem niczym małe dziecko nie potrafi samodzielnie podejmować decyzji), w osobowości z pogranicza (nieadekwatna, niespójna tożsamość, jak u dzieci), dyssocjalnym zaburzeniu osobowości (impulsywność i niewykształcone uczucia wyższe, dzieci posiadają te same cechy) itp. -
upośledzenie jakieś czy raczej idiotyzm i ignorancja ?
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Socjologia
monk.2000 : (( Candy14 Dlatego właśnie dla mnie każdy jest identyczny, serio. Sama miałam tak, że połowa moich znajomych zostawiła mnie dla chamów, którzy się ze mnie nabijali. Dlatego nie wiem komu ufać, serio. carlosbueno Zgodzę się. Ale sami wybieramy takich ludzi, więc co się dziwić ? nerwosol-men Cały czas się spotykam, na innych ludzi nie trafiam, serio o.o -
upośledzenie jakieś czy raczej idiotyzm i ignorancja ?
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Socjologia
nerwosol-men Yyy nie pamiętam dokładnie ale to nie było forum. To chyba nawet na facebooku było pod jakimś obrazkiem. Jakiś tydzień temu zdarzył się ten incydent,a mi się teraz jakoś tak przypomniało ;d Hans -
Ostatnio miałam wątpliwą przyjemność wdać się w dyskusję internetową z pewną intrygującą osóbką. Dyskusja dotyczyła pewnego obrazka, na którym była niezbyt atrakcyjna dziewczyna. Osoba,z którą "rozmawiałam" zaczęła naśmiewać się z urody pani z tegoż obrazka. Rozmówczyni również była dziewczyną i po sposobie wypowiedzi sądzę,że nie wyszła z fazy gimbazy. Pozwoliłam sobie na delikatną krytykę jej osóbki nazywając ją istotą bez empatii i ludzkich odruchów,co okazało się prawdą. Wstrząsnęła mną lekko jej reakcja i reakcja innych internautów. A mianowicie- dziewczyna zaczęła wyzywać mnie od szm*t, s*k i pisała,że mam stulić pysk. Rzesza kochanych ludzi rzuciła si jej na pomoc i po chwili nagonka nie dotyczyła już tylko dziewczyny z obrazka ale także mnie. I teraz mam do Was takie pytanko, a nuż ktoś będzie wiedział.. Dlaczego tak właściwie narzekamy na kłamliwych polityków ? Na bankierów wysysających z nas ostatni grosz ? Na nieuczciwych pracodawców stosujących mobbing i nie wypłacających pensji ? Na upadek wartości i zło,które się szerzy ? Dlaczego na to wszystko narzekamy, dlaczego płaczem,gdy ci ludzie robią nam krzywdę skoro praktycznie od gówniarza stoimy za nimi murem ? Skoro od gówniarza tępo śmiejemy się razem z nimi z cudzej krzywdy w złudnej nadziei,że nam się to nigdy nie przydarzy ? Dlaczego wybieramy na liderów, autorytety osoby złe, bezduszne,które nawet otwarcie manifestują swoją bezduszność, a potem niczym małe dzieci płaczemy,bo i my okazaliśmy się ich ofiarami ? Ktoś może sobie pomyśleć, że za daleko wybiegam z interpretacją ale nie raz spotykam się,że jawnie chamskie, wręcz ordynarne zachowanie jest aprobowane nie tylko w świecie internetu ale także w tym realnym. Martwi mnie to. Ostatnio chciałam otworzyć się na ludzi, poznać kogoś, dać im szansę ale.... chyba zrezygnuję...
-
izaa A wcześniej chwili nie znajdziesz ? ; D Do parku oliwskiego mam blisko,także mi pasi jak coś ;d
-
Siema : D Jest może ktoś chętny się spotkać w Gdańsku ? Dobrze,gdyby był ktoś bardziej "otwarty" niż ja, bo od tego nieotwierania gęby do nikogo, powoli łapię chyba jakąś fobię społeczną,czy coś O.o
-
Grupowa i jednostkowa przestępczość młodzieży.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Socjologia
carlosbueno Zgodzę się w 100%. Zresztą, poziom ich inteligencji widać jak np. dają się złapać przy popełnianiu debilnych przestępstw. U nas np. w szkole była moda (i jest nadal) na gimbusiarskie palenie papierosów, picie alkoholu itp. często na terenie szkoły. Zawsze śmieszyło mnie,jak jeden z drugim poszli zapalić i zostali na tym przyłapani xd Najgłupsza rzecz-zostać przyłapanym na tak błahych sprawach. Mi też zdarzało się w okresie młodzieńczego buntu (który swoją drogą nadal u mnie trwa xd) zapalić,gdzieś za stołówką,czy szkołą ale jakoś nikt mnie nie przyłapał O.o Nie wiem jakim nieostrożnym inteligentem trzeba być,żeby mieć przesrane z powodu takich wpadek. Ogólnie zresztą tacy ludzie zazwyczaj nie myślą. U nas ostatnio policja zatrzymała dwóch "dealerów",którzy podczas kontroli drogowej dziwnie się zachowywali i okazało się,że sami byli pod wpływem narkotyków. Rzeczywiście, pełen profesjonalizm, dealer,który podczas wykonywania roboty "ćpa". Ale no jednak istnieją ci samotni xd Masz rację,że rzadko ale się zdarzają. I to mnie właśnie zastanawia. Jak się dziej,że jedna osoba ze skłonnościami do przemocy wchodzi w środowisko gangów i jest tam mile widziana,a druga z takimi samymi skłonnościami nie jest już przez takie grupy mile widziana. To nie są samce alfa xd Już to kiedyś tłumaczyłam. Samiec alfa według hierarchii zwierzęcej zawsze dba o stado, poświęca życie dla niego i nie jest egocentrycznym osobnikiem. Właśnie dlatego nie czaję,skąd wgl. wzięło się to określenie w stosnku do ludzi. Samcem alfa może być biznesmen,prezes ale taki naturalnie charyzmatyczny o wysokim poziomie altruizmu xd Wszyscy psychopaci, charakteropaci, narcyzi to nie są samce alfa xd Gdyby ludzie funkcjonowali tak jak zwierzęta pod każdym względem,to takie jednostki nie osiągałby sukcesów ale byłyby eliminowane ze stada. Wyganiane albo zabijane. Po upadku Związku to była masakra jakaś w Rosji. Zresztą się nie dziwię. Nowy ustrój i chaos totalny. Rosja to wgl. dziwny kraj. Aż przykro się patrzy,że naród o tak wspaniałej kulturze i historii (chociaż niekoniecznie dobrej dla Polaków) przypomina raczej 3 świat niż rozwiniętą cywilizację. -
Grupowa i jednostkowa przestępczość młodzieży.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Socjologia
carlosbueno Wiem, akurat temat przestępczości w Rosji jak i inne zagadnienia z tego kraju nie jest mi zbytnio obcy : D Ale ogólnie to mnie to przeraża.. patologia na maksa, koszmar. Bardzo współczuję takim dzieciaczkom, większość z nich jest po prostu zmuszona do takiego życia, przykre. Dlatego nie rozumiem jak można (a niektórzy Polacy,wielcy znawcy polityki to robią) popierać działania Putina. Gadałam w życiu z różnymi Rosjanami i każdy z nich miał identyczne zdanie o Putinie,co my o Tusku. To wiem ale skąd ci samotnicy wtedy ? Bo na pewno te typy różnią się znacząco od siebie. Wydaje mi się,że motywy samotników są bardziej,że tak to nazwę "patologiczne",w sensie,że wynikają bezpośrednio z patologii charakteru,bo dla grupowych często liczą się typowe,przyziemne korzyści (jak np. dobra materialne,czy władza) ale też i prestiż,uznanie, poczucie bezpieczeństwa i jedności w grupie. Alkohol jest częsty w populacji przestępców, narkotyki również, zwłaszcza stymulanty. A testosteron zazwyczaj utożsamia się ze skłonnością do agresji i przemocy,chociaż i tu może być różnie,bo ja w swoim życiu spotkałam osoby,które były bardzo agresywne ale wyglądały raczej na delikatne cipeczki,niż kolesi ociekających testosteronem. Heh, to ja Ci opowiem coś z moich doświadczeń xD U nas w mieście jest chłopak,który ma ojca policjanta i nosi bluzy z JP ;______; Przykre xd -
Postanowiłam poruszyć ten temat w związku z referatem,który przygotowuję na prawo. Referat jest o przestępczości w Rosji. W ramach przygotowań, obejrzałam parę dokumentów, przeczytałam parę książek z tym związanych. Wiele miejsca poświęca się w literaturze przestępczości nieletnich i tutaj pewne (sądzę,że istotne z punktu widzenia socjologii) zagadnienie rzuca się w oczy. A mianowicie. Przestępczość nieletnich badają różne dziedziny : prawo, psychologia, socjologia, medycyna, kultura itp. Mnie interesuję w tym przypadku głównie socjologia i psychologia. Zastanawiają mnie nieletni sprawcy przestępstw. W tym sensie,że bardzo dużo miejsca w literaturze, filmie poświęca się tym młodym osobom i często są one ukazywane (zazwyczaj słusznie) jako młodzi,zdemoralizowani ludzie działający w ramach grup przestępczych,takich jak : szkolne gangi, albo po prostu grupy,które dla "zabawy",albo z innych motywów, popełniają przestępstwa. Bardzo mało miejsca natomiast, poświęca się tym jednostkom, tym dzieciom (lub nastolatkom),które działalność przestępczą prowadzą indywidualnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę,że wśród młodzieży dominuje przestępczość grupowa, niemniej jednak uważam,że ta druga jest równie ważna. Z racji tego,że mało jest informacji w internecie na ten temat (a może ja źle szukam?) to postanowiłam tutaj podyskutować z ludźmi,którzy interesują się chociaż trochę zagadnieniami z kryminologii ale również tymi "zielonymi",bo liczy się każde zdanie na ten temat,bez tego żadna nauka by nie powstała,a poza tym wiedza z innych nauk też się przyda,zwłaszcza z psychologii. Interesują mnie odwiedzi na kilka pytań : 1. Z czego wynika to,że jedno dziecko popełnia przestępstwa będąc w grupie,a drugie prowadzi taką działalność samodzielnie ? 2. Czy takie dzieci mają inny konstrukt psychiczny ? Mam tu na myśli zarówno zalety jak i wady osobowości, tzn. Czy dzieci,tzw "agresywne samotniki" (tak będę je nazywać) posiadają wyższą agresywność, większe zdemoralizowanie, mniejszą empatię i umiejętności społeczne,a zarazem z drugiej strony- są bardziej odważne i niezależne od dzieci działających grupowo ? 3. Czy oba przypadki takich dzieci można rozpatrywać w kontekście tych samych zaburzeń ? Mówi się,że zazwyczaj przestępczość nieletnich jest skutkiem tzw. zaburzeń zachowania ale czy aby na pewno oba rodzaje dzieci (samotnicy i przestępcy społeczni) mogą być wrzucani do jednego worka z tą samą diagnozą ? 4. Bardzo często przestępstwo jest skutkiem błędów wychowawczych,zaniedbań i braku miłości. To wyjaśnia dlaczego dzieci łączą się w grupy i bezrefleksyjnie podążają za stadem. Ale dlaczego niektóre tego nie robią ? Czy agresywni samotnicy są źli od urodzenia, czy po prostu przyjmują za obronę skrajne wycofanie się z kontaktów towarzyskich po uprzednich klęskach w tej sferze (np. na tle rodzinnym) ? 5. Czy przestępcy działający samodzielnie mają mniejsze szansę na resocjalizację, czy niekoniecznie ? Te kwestie najbardziej mnie interesują. Jeżeli ktoś nie jest do końca pewien o czym ja mówię,to może podam może przykład z własnego otoczenia. U mnie w gimnazjum nie popełniało się przestępstw jako takich. Ale byli uczniowie,którzy zachowywali się karygodnie. Kradli, bili się, niszczyli mienie,zaczepiali innych i mieli w zwyczaju robić to w grupach. Miałam też w klasie chłopaka,który także zachowywał się źle (wdawał się ciągle w bójki, pyskował bardzo wulgarnie, nie chodził do szkoły, raz przyniósł do szkoły nóż z zamiarem ugodzenia kogoś),przy czym robił to w pojedynkę. Nie miał żadnej grupy i absolutnie żadnych przyjaciół,przynajmniej w szkole. Oba typy- zarówno ten samotnik,jak i ci chłopcy działający w bandach według mnie zdecydowanie różnili się profilem psychologicznym. W życiu nie podpięłabym ich do grupy tych samych zaburzeń psychicznych ale mogę się mylić,dlatego pytam ludzi,którzy być może znają odpowiedź na te pytania. Dobrymi przykładami przestępców samotników są również niektórzy gwałciciele, seryjni mordercy również w młodości popełniali przestępstwa zazwyczaj w pojedynkę, najmłodszy morderca na tle seksualnym w Europie, Dawid J, który w momencie popełnienia zbrodni miał 14 lat,również działał sam, z tego co się orientuję chłopak nie miał zresztą zbyt wielu przyjaciół. Zazwyczaj podaje się w różnych publikacjach,że przestępca to osoba zdemoralizowana, często bez zasad i wartości, egocentryczna, brutalna i agresywna ale też mówi się,że są to jednostki otwarte, wyjątkowo śmiałe (bez zahamowań), o dużym nasileniu ekstrawertyzmu, które łatwo wchodzą w kontakty z innymi ale krócej je utrzymują. To się ma nijak do tych samotników,do przestępców grupowych owszem ale jednostki działające samodzielnie zazwyczaj nie są zbyt rozgadane, otwarte i umiejętnie wchodzące w związki. Kiedyś trafiłam na pewien artykuł w sieci,w którym pisało,że duże natężenie ekstrawersji wiąże się z skłonnością do ryzyka, łamaniem prawa i agresją z kolei silny introwertyzm prowadzi raczej do zaburzeń nerwicowych. Ale czy na pewno? Nie każdy kryminalista jest typem człowieka otwartego,który jak chce to potrafi się dostosować (chociażby w obrębie własnej grupy). Szczerze mnie to zastanawia. Aha i jeszcze coś. Wolałabym,żeby dyskusja opierała się na młodocianych przestępcach,bo dorośli często są zmuszeni popełniać czyny karalne w pojedynkę mimo iż wcześniej działali grupowo,albo mają umiejętności do działania w grupie. Często ich gangi się rozpadają, ludzie dojrzewają i część wyrasta z zachowań przestępczych, inne są też zasady wstępowania w grupy destrukcyjne w dorosłości i dzieciństwie. Wydaję mi się,że dorośli mniej zwracają uwagę na umiejętności społeczne jednostki,a bardziej na doświadczenie w popełnianiu przestępstw niż dzieci,dla których często liczy się prestiż i są pewne społeczne wymagania odnośnie przystąpienia do grupy. Uff.. ale się rozpisałam xd Zobaczy się,czy powstanie wgl. z tego jakaś dyskusja :)
-
Nie czytałam całej dyskusji, przyznaję od razu. Ale jak dla mnie pseudo patrioci popierają Rosję w swoich działaniach przeciwko Ukrainie i Janukowycza,ponieważ uważają,że nacjonalizm,czy tam patriotyzm przystoi tylko Polsce,inne kraje nie mają prawa (głównie ze względu na historię) przyjmować takich postaw. To ma swoje dobre i złe strony. Dobra jest taka,że gimbazjalni wyznawcy skrajnych wartości,w głębi ducha widzą jak idiotyczną postawą jest nacjonalizm, ile zła potrafi wyrządzić, widzą to na podstawie chociażby banderowców. Zła strona natomiast to to,że nie widzą tego odnośnie Polski. Śmieszą ich i przerażają Ukraińcy z flagami UPA ale trudno jest im JESZCZE spojrzeć na to od strony swojego państwa,bo nasz nacjonalizm jest tak samo tępy jak każdy inny. Szanuję ludzi z wartościami. Ale jest niewiele wartości tak naprawdę,które mogą zasługiwać na to miano. Kochasz swoje dzieci ? To będziesz je kochał bez względu na to, czy będą grzeczne, niegrzeczne, aroganckie,bezczelne. To jest wartość. Cenisz sobie dobro w ludziach ? To będziesz je cenił u każdego,bez względu na to,czy jest on Niemcem, Rosjaninem czy Francuzem. Jesteś patriotą ? To zaakceptujesz to,że na zachodzie,wschodzie, północy i południu są kraje,a w nich ludzie,którzy również mogą być patriotami. To są jedne z wartości według mnie,które w pełni zasługują na szacunek. Natomiast wszelkie miłości (mam na myśli miłość dwojga ludzi), nacjonalizmy,komunizmy,religie itp. to tak naprawdę pic na wodę,fotomontaż. W pierwszych wartościach zdarzają się osoby,które ich nie przestrzegają,natomiast w tych drugich,zdarzają się takie,które ich przestrzegają w pełnym rozumieniu tego słowa. A nacjonalizm w praktyce zakłada,że "mój naród jest najlepszy i tylko on ma prawo do tego,czy owego i inne narody nie mają prawa mieć nacjonalistycznych poglądów"-powiedzieli nacjonaliści w różnych państwach.
-
zaczarowana Tak. Ale kurde zawsze źle trafiam ;/ Ale chyba jeszcze spróbuję, bo chcę coś z tym zrobić..
-
Tak jak w temacie. Nie pasuję nigdzie, dosłownie i to mnie dobija. Postanowiłam się dzisiaj wyżalić,bo mimo iż trochę w moim życiu zmieniło się na lepsze (poprawiła mi się samoocena i jestem jakby bardziej opanowana-mniej męczą mnie negatywne emocje, przyzwyczaiłam się do pewnych rzeczy) to jednak stale mam problemy z ludźmi,które zdają się narastać. Kurde, wiem,że nie jestem jedyna na świecie i na tym forum,która nie potrafi się dopasować, czuję się obco wśród ludzi, czy jest samotna. Ale bez jaj.. Ja perfidnie z KAŻDYM się kłócę ! Pomijając już fakt,że moje "znajomości" trwają max. tydzień, z mojego wyboru oczywiście, bo osoba potrafi mi się znudzić już po paru dniach. Ale no kurde... Niektórzy sami nie potrafią ze mną wytrzymać,bo drę się na nich,albo prowokuję. Nie będę pisała,że ciągle tak jest bo byłoby to kłamstwem,jednak nie ma osoby,która po pewnym czasie (a po jakim,to już zależy od człowieka) nie zaczęłaby mnie tak irytować,że zaczęłabym robić jej na złość. Czuję się totalnie niedostosowana. I tak też jest. Nie dość,że nie mam ŻADNYCH przyjaciół, nie podchodzę do ludzi (na przerwie na uczelni stoję dosłownie paręnaście metrów dalej od mojej grupy),z ludźmi,z którymi się zadaję też mam takie se te relacje, albo wymuszone,albo krótkie (spotykam się 1 w tygodniu na pół godziny) i też nierzadko konfliktowe. Trudno ze mną wytrzymać ale i mi nie jest z tym dobrze. Czuję się jakbym była w próżni, nie wiem na czym stoję. Normalny człowiek ma wyrobione jakieś poglądy, system wartości blablabla a u mnie zależy to tylko od innych ludzi. Zawsze zdanie mam przeciwne i nie zgadzam się w większością. Jak społeczeństwo nie popiera aborcji,to ja ją będę popierać. Jak popiera to z kolei ja zmienię zdanie. Tylko na niektóre tematy mam wyrobione zdanie. Męczy mnie to,bo nie wiem totalnie na czym stoję. Nie mogę znaleźć swojej grupy, nie mogę nawet należeć do żadnego chorego kółka czy harcerstwa,żeby kogoś poznać, bo i tam będę źródłem konfliktów i zacznę kłócić się z ludźmi. Męczy mnie to. Wgl. coś złego się ze mną dzieje. Zaczynam coraz bardziej zastanawiać się nad źródłem moich problemów i boję się,że mogą mieć one "głębszy" powód, a mianowicie,że mogę mieć coś z głową (w sensie neurologicznym). Dziwna jestem,serio. Coś mi się z mową stało. Gadam od rzeczy, nie potrafię układać prostych zdań, mimo iż "wewnętrznie" mam duży zasób słownictwa,to i tak tworzę proste konstrukcje, mylę słowa, przekręcam i tworzę neologizmy, często brakuje mi słów jak z kimś rozmawiam. Kiedyś myślałam,że to przez stres ale ja mam tak w stosunku do każdego. Nie miałam kiedyś takich objawów, byłam bardzo elokwentna. A teraz dupa. Kurde już sama nic nie wiem,serio. Chodzę po różnych specjalistach ale moje "umiejętności" społeczne sprawiają,że nikt nie jest w stanie mi pomóc. Nie wiem sama czego chcę, nie potrafię zaufać, a nawet sami lekarze traktują mnie z rezerwą. Pewnie niektórzy mieli tak,że bali się pierwszych wizyt np. u psychologa czy psychiatry z powodu wyśmiania. Znajomi i rodzina wtedy pocieszali tym,że taki lekarz widział pewnie bardziej nienormalne przypadki. Mnie nie da się tak pocieszyć,bo czuję się tak,jakbym była całkiem nowym, innym,dziwnym przypadkiem, z którym ci lekarze wcześniej się nie zetknęli. I potem są takie akcje jak : wciskanie na siłę leków,które wywołują we mnie agresję i wmawianie mi,że niczego nie wywołują,bo nie mogą, mówienie wprost,że nie wiedzą co mi jest, diagnozowanie na podstawie jednej wizyty,gdzie nie zdążę nawet najważniejszych rzeczy o sobie powiedzieć, przez co mam pięć tysięcy różnych diagnoz, straszenie policją, traktowanie z arogancją, ocenianie. I jak tu kurde człowiek ma znaleźć pomoc ? Albo ja źle szukam,albo nie wiem..
-
carlosbueno Zbyt często się spotykam z wyzywaniem od psycholi. Może nie tyle mnie (chociaż też się zdarza) ale ogólnie ludzi chorych psychicznie. Wgl. drażni mnie traktowanie chorób psychicznych jako czegoś nienormalnego,a jak kogoś boli ząb to już nie jest wytykany. Ale może z czasem to się zmieni. I tak jest lepiej niż kiedyś. No ja depresji nie mam, po prostu jestem zwykłą egoistką,którą ma większość ludzi gdzieś. No, może o rodzinę zaczęłam ostatnio trochę dbać ale pomagania obcym unikam jak ognia. Jest to dla mnie korzystne bo dzięki temu czuję się lepiej,bo po prostu zaakceptowałam swoją naturę. Gdzieś kiedyś czytałam,że ktoś stwierdził (jaki znany psychiatra,psychoanalityk, chyba Freud ale pewna nie jestem),że ludzie,którzy przyznają się przed samym sobą do swoich wad i zalet, nie ukrywają pragnień i potrafią żyć w zgodzie z własnym umysłem,są zdrowsi. No, może nie do końca zdrowsi,bo np. taki sadysta,który morduje ludzi, ma świadomość tego,że to co robi jest złe ale akceptuje to, jest bez wątpienia człowiekiem zaburzonym,jednak jego prywatna egzystencja na pewno jest "szczęśliwsza" i zawiera mniej lęków i konfliktów, co życie innego sadysty,który wstydzi się swoich popędów, stara się je usunąć ze świadomości i na siłę wzbudzić w sobie "normalne" fetysze i normalny stosunek do ludzi. Niestety ale tak jest. Tomcio Nerwica Ja nie wiem czy na 100% mam zaburzenia afektywno dwubiegunowe. Tak samo nie mogę być pewna,czy mam Aspergera lub niedojrzałość. Ciągle dostaję inna diagnozę. A z CHAD-em było tak,że w okresie liceum,właśnie przez braki znajomych i chłopaka wpadłam w depresję. Tzn. nikt mi jej nie zdiagnozował ale na pewno to była depresja, bo samopoczucie miałam 5 razy gorsze niż wtedy,gdy przezywano mnie w gimnazjum (a myślałam,że gorzej już czuć się nie mogę). Potem, latem moja sytuacja się zmieniła,bo przyjaciółka wyciągnęła mnie do ludzi. W sensie, poznałam jej dwóch kolegów i odtąd zaczęliśmy wszyscy razem się spotykać, miałam w końcu swoją grupę znajomych,co od zawsze było moim marzeniem. Wtedy jak ręką odjął... Z dnia na dzień (dosłownie) polepszył mi się nastrój, chciało mi się żyć, zaczęłam coś robić, stałam się śmielsza i zagadywałam do każdego, jednocześnie to pobudzenie.. Byłam tak pobudzona,że nie potrafiłam obiadu zjeść na siedząco o.o Wtedy właśnie poszłam do psychiatry i zdiagnozowała CHAD, dostałam wpis do szpitala nawet ale ostatecznie nie wiem,czy mam CHAD, bo jak mania minęła to do teraz jest normalnie. Nie czuję się ani przybita,ani nadmiernie pobudzona (chyba,że jestem w towarzystwie,które akceptuje). Nie do końca przez śmierć mamy. Ja byłam aspołeczna od początku, od najwcześniejszych lat. Jako dziecko miałam wiele problemów emocjonalnych. Byłam cholernie strachliwa (teraz to w dużym stopniu minęło), miałam masę tików, obsesji i kompulsji, w nocy miałam koszmary często, byłam wycofana i nieśmiała,unikałam kontaktu wzrokowego i dotyku ale jednocześnie przejawiałam też problemy z zachowaniem jak kradzieże, agresja,czy kłamstwa. Byłam po prostu kłębkiem nerwów, niewielkie bodźce wystarczyły,żebym zareagowała płaczem (często płakałam), agresją,czy strachem. Wszyscy się dziwią dzisiaj, że dotrwałam do studiów i jakoś sobie radzę,bo naprawdę jako dziecko byłam słabą jednostką, nad którą każdy dzieciak się znęcał (nawet moja dalsza rodzina),bo ciągle ryczałam,a jak już się broniłam to nieudolnie (wiadomo,że dziewczynka raczej nie da rady porządnie oddać). W świadectwach szkolnych z pierwszych lat mam nawet napisane opinie od nauczyciela,że unikam ludzi i kontaktu wzrokowego i że denerwuję się podczas pracy w grupach. Także takie zachowanie było przed śmiercią matki. Ale faktycznie jej zgon mógł coś zmienić. Może nie tyle skłonność do samotności,co po prostu brak reakcji na cierpienia innych. Bo jakby nie patrzeć dla mnie każde cierpienie każdego człowieka to coś,co najwidoczniej musiało się wydarzyć, zwykła kolej rzeczy. Ktoś umrze? No cóż.. wszyscy kiedyś umrzemy. Ktoś kogoś zabije ? Takie życie,na świecie są drapieżniki i ofiary i tamten człowiek miał po prostu pecha. Przed śmiercią matki nie miałam takiego zachowania. Potrafiłam silnie przeżywać wszelkie tragedię ale sądzę,że wynikało to bardziej ze strachu niż empatii. Np. jak oglądałam jakiś program kryminalny i było o morderstwie staruszki to doznawałam silnego stresu i potrafiłam nie spać przez parę nocy,bo mnie to przerażało. A teraz czytam,oglądam i spotykam się z drastyczniejszymi przypadkami i nie robią na mnie wrażenia. A czy krzywdę innym robię ? Tylko jak oni mi wcześniej zrobią. Jednym z moich problemów jest niewątpliwie słaba kontrola negatywnych emocji,np. agresji, jednak nie napadam na ludzi bez powodu. Moimi "ofiarami" zazwyczaj są osoby,które wcześniej się ze mnie naśmiewały, pobiły mnie, albo oszukały,takie,które same prowokują. Jak żyje się ze mną w zgodzie to nie jestem toksyczna,a jak żyję się ze mną w rewelacyjnych stosunkach to potrafię być bardzo lojalna. Zgodzę się. Zapomniałam to dodać do swoich "sukcesów". Wgl. zauważyłam,że ja i tak dobrze funkcjonuję,bo przecież są ludzie,którzy przy najmniejszych kryzysach staczają się na dno, niszczą swoje życie, albo popełniają samobójstwo. Mam koleżankę,którą też przezywali w szkole i się poddała. Teraz powtarza klasę mimo iż jest inteligentna i gdyby się nie załamała, to pewnie by przeszła. Albo ludzie,których mąż,żona,chłopak,dziewczyna rzuciła potrafią popełnić samobójstwo lub popaść w depresję. Jak sobie tak porównuję to widzę,że serio nie jest ze mną najgorzej. A ja dojrzalsza zawsze byłam w sensie intelektualnym,natomiast emocjonalnie jestem niewątpliwie opóźniona.
-
mark123 No wstyd też trochę czuję ale bywają dni,kiedy przyjmuję pochwały jako coś należnego XD Zazwyczaj od osób,które znam bliżej..
-
Ellwe Ja mam więcej wobec takich, chociaż ostatnio i to ulega zmianie. Np. jak dowiem się,albo przeczytam o kimś w podobnym położeniu,to czuję się źle ale zaraz po minucie mi to mija i wracam normalnie do życia. Po części. Tzn.na pewno czuję się inna (w tym pozytywnym sensie) i uważam,że pewne moje braki są tak naprawdę zaletami,których jest pozbawiona większość. Ja np. jak widzę w tramwaju zakochaną parę to sobie myślę: 1. Że jak ta para dożyje ze sobą do późnej starości to będzie dobrze, życzę im szczęścia. 2. Że jak ta para się rozpadnie to któraś ze stron na pewno będzie cierpieć, właściwie na własne życzenie,bo nikt nie kazał jej w związek wchodzić. Podsumowując : Mam lepiej,że się nie zakochuję i czuję się przez to bezpieczniej. To też sprawia,że uważam,że mimo wszystko jestem pod pewnymi względami bardziej dostosowana i silniejsza o zwykłych ludzi. Nie jestem dostosowana społecznie ale na pewno życiowo,bo potrafię radzić sobie z trudnymi sytuacjami,lub po prostu ich unikać. mark123 W niektórych sytuacjach "wada" może być zaletą :) Ja akurat pochwały lubię otrzymywać, zaraz mi po nich robi się lepiej ale chyba wolałabym tego nie mieć, bo ktoś to może w bardzo ładny sposób wykorzystać -_________-