Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schwarzi

Użytkownik
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Schwarzi

  1. Nie wiem czy podobny temat już był, w każdym razie przejrzałam parę stron w tym dziale i nic takiego nie znalazłam. Nie wiem czy Wy macie coś takiego ale ja zauważam coraz częściej pewne pozytywne aspekty mojego zaburzonego życia psychicznego. Zacznę może od początku... Dostałam w życiu parę diagnoz :zaburzenia emocjonalne, niedojrzałość emocjonalna, choroba afektywna dwubiegunowa i ostatnio zespół Aspergera i "problemy z kontrolą impulsów" (ujmę w nawias,bo rzadko się coś takiego spotyka, a ja nie jestem nawet w 100% pewna,czy taka jednostka chorobowa istnieje,w każdym razie mam coś takiego rozpoznane). Nie wiem,czy któraś z tych diagnoz jest poprawna, nawet nie wiem,czy powinno mnie to obchodzić,bo nie lubię być "kodem". Jednak te diagnozy mają pewne elementy wspólne (przynajmniej u mnie) : zaburzone więzi społeczne, problemy uczuciowe i problemy z zachowaniem. Tyle,że jak tak sobie żyję i coraz bardziej dojrzewam,to zaczynam zauważać,że pewne odchylenia przestają mi przeszkadzać, a nierzadko wręcz, nie chciałabym ich nawet tracić,czy się z nich leczyć. Nie wiem,czy jest to kwestia przyzwyczajenia,braku nadziei,czy pogodzenia się z losem ale zauważyłam,że parę lat temu pewne aspekty mojej osobowości niesamowicie mi przeszkadzały i starałam się udawać kogoś kim nie jestem,czasem celowo sprawiałam sobie ból,żeby uniknąć tych wstydliwych wad, bo pewne moje zachowania lub sposoby myślenia kojarzyły mi się tylko ze złymi,zepsutymi ludźmi. Jednak im starsza się robię, tym bardziej wylane mam na to,czy komuś to będzie przeszkadzać lub czy ktoś weźmie mnie za złą osobę, bezczelną, głupią,brzydką itp. Podam może przykłady,żeby było jasne. Dobrym przykładem może być śmierć mojej mamy. Jako dziecko byłam do niej bardzo przywiązana, miałam z nią dobre stosunki,bardzo ciepłe,chociaż jej metody wychowawcze budzą dzisiaj wiele wątpliwości... Ale jako dziecko (i obecnie też) byłam osobą mało uczuciową i egoistyczną. Po śmierci mamy bardzo szybko się pozbierałam, właściwie nie przeżywałam żadnej żałoby,była to dla mnie normalna kolej rzeczy,że osoba chora umiera. Nie sądzę też,żeby to całe zajście wywołało we mnie jakaś traumę. Po śmierci ojca, którego kochałam tak samo jak matkę, również nie rozpaczałam. Właściwie pierwszą myślą,gdyby się o tym dowiedziałam było "z kim ja teraz będę mieszkać?". Pamiętam,że w tamtym okresie wielu ludzi jęczało nad moim losem, byli chyba bardziej przejęci tym co się stało niż ja. Obcy ludzie, rodzina notorycznie poruszali temat moich rodziców nieświadomie wywołując we mnie cierpienie,a raczej refleksje. No właśnie.. Skończyło się to poczuciem winy. Czułam się winna tego,że śmierć rodziców nie wzbudziła we mnie emocji, czułam się jak potwór bez uczuć, tym bardziej,że w tamtym okresie ludzie uparcie twierdzili,że jestem dobrym człowiekiem (pewnie chcąc mnie pocieszyć po stracie) ale ten mój brak emocji sprawiał,że czułam,że ich okłamuję,że nie wiedzą nic o mnie,że jestem zła, nieczuła i że rodzice byli mi obojętni. Przez to wpędzanie się w poczucie winy zaczęłam sztucznie wytwarzać uczucia do różnych osób. Skutkiem była platoniczna miłość trwająca aż 8 lat tyle,że ta "miłość" z uczuciem nie miała nic wspólnego, była płytka i powierzchowna. Ale uczepiłam się jej,bo w końcu zawsze to jakieś uczucie. Inna sytuacja- gdy w szkole mnie gnębiono i padały pod moim adresem różne uwagi dotyczące zazwyczaj wyglądu. Byłam wyzywana od praszczurów, brzydali itp. Jednocześnie absolutnie nie czułam się ani paszczurem,ani brzydalem. Właściwie to podobałam się sobie i to mnie bolało. Czułam się jak pustak, jak narcyz,który jest tak tępy,że mimo iż ludzie mu udowadniają,że jest zerem,to on tego nie widzi. Zaczęłam więc wmawiać sobie,że jestem brzydka, bo przecież osobie gnębionej nie wypada mieć wysokiej samooceny. I kolejny argument- w liceum strasznie chciałam mieć chłopaka. A właściwie "chciałam",gdyż to były tylko moje roszczenia (gdy ktoś już zagadywał,to nie był dla mnie zbyt idealny,co potwierdza fakt,że silne pragnienie związku było tylko moim wymysłem). Kiedy nikt się nie znalazł, popadłam w depresję,bo wmówiłam sobie,że muszę go mieć, bo inni mają, bo to "prestiż", bo w tym wieku powinnam mieć. Po co to piszę. Mianowicie. W tych przykładach widać dwie rzeczy : 1. Problemy emocjonalne,które za wszelką cenę chciałam ukryć, 2. Próbę walki z tymi problemami. Może to się wyda banalne ale mi w drodze do "szczęścia" pomogło pogodzenie się z losem. Tyle,że ja miałam o tyle dobrze,że nie musiałam sobie nic wmawiać,nie było to w stylu "od jutra zaczynam się zmieniać", tylko przychodziło stopniowo, nawet tego nie zauważałam. Nie powiem,że jestem jakoś super szczęśliwa ale pogodzenie się z pewnymi rzeczami,nauczenie się życia z nimi i w końcu umiejętne i bezwstydne ukazywanie pewnych cech,które wcześniej mnie raniły sprawiło,że dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Nie jestem w pełni szczęśliwa, często czuję niepokój ale moja stabilność jest lepsza mimo iż żyję w chorobie i świecie zaburzonym. Wypiszę parę moich zachowań,czy odczuć,które nie są normalne ale które jednocześnie przestały sprawiać mi ból i z którymi raczej nie chciałabym się rozstać. 1. Samotność- Kiedyś jęczałam, myślałam o samobójstwie,bo nie miałam nikogo. Teraz też bywa to uciążliwe ale ostatecznie i tak nie robię nic żeby to zmienić,bo.. nie chcę. Po prostu. Jestem na studiach,to zamiast zagadywać do ludzi,skrajnie się wycofuje. Zamiast usiąść z kimś w ławce to siedzę sama i to często parę ławek od innych, w osamotnieniu. Na przerwach odsuwam się daleko od ludzi z mojej grupy. Jak ktoś podejdzie to zagadam ale sama nie szukam kontaktu z innymi,bo po prostu nie mam o czym z ludźmi gadać i to mnie tylko stresuje. Lubię swoją samotność, bo umiem w niej żyć i się odnajduję. Wielu nie potrafi. Wielu musi mieć drugiego człowieka przy sobie. Ja mam ten problem,że nie umiem żyć z ludźmi ale umiem w samotności. Uważam,że lepsze jest to drugie,bo z drugim człowiekiem niekoniecznie trzeba żyć,a samotność może nadejść w każdej chwili. 2. Skrajna samowystarczalność- O nic nikogo nie proszę, nie robię sobie długów u ludzi,którym muszę potem je zwrócić, chodzę na zajęcia,bo nie spytam się nikogo o to,co było, zawsze mam wszystko przy sobie,bo nie wyobrażam sobie pożyczać czegoś od kogoś, nie proszę o notatki, o wsparcie, o pieniądze, o przysługę, jak siedzę o 22 w akademiku głodna, to prędzej pójdę do miasta kupić sobie żarcie,niż poproszę współlokatorkę o pomoc. To skrajne zachowanie ale nie przeszkadza mi. Wręcz przeciwnie-odczuwam silny lęk,gdy muszę być od kogoś zależna np. w momencie projektów grupowych. 3. Stępienie uczuć- Nie potrafię kochać, współczuć. W sumie to mam gdzieś innych ludzi,dopóki sprawa nie dotyczy bezpośrednio mnie, tzn. mam gdzieś,że ktoś kogoś zdradził, ktoś kogoś zranił,zabił, porwał itp. chyba,że ktoś zrobił krzywdę mi. Może wyda się to bolesne ale uważam,że taki stan rzeczy jest bezpieczniejszy. Czasami wydaje mi się,że ludzie sami stwarzają sobie problemy przejmując się cierpieniem innych. Zamiast żyć pełnią życia, wolą zamartwiać się tym,że Murzynki głodują, że ktoś męczy psy, że koleżankę rzucił chłopak itp. Czasem zmartwienia mogą być zrozumiałe np. cierpienie matki po stracie dziecka. Logiczne,gdyż to dziecko było jednym z głównych sensów jej egzystencji ale niektórzy cierpią nawet wtedy,gdy mogliby sobie to odpuścić. 4. Dobra samoocena- Może nie jest jakaś rewelacyjna,bo od dziecka na brak pewności siebie to cierpię ale na pewno nie biorę do siebie uwag ludzi pod moim adresem. Moja współlokatorka ostatnio znalazła sobie świetny sposób leczenia kompleksów- obrażanie mnie od grubasów,tępaków i brzydali, gdzie gruba nie jestem, tępa tym bardziej,a co do brzydoty to rzecz gustu. Kiedyś na siłę bym wmawiała sobie,że powinnam teraz mieć depresję,czuć się źle,bo w końcu obrażanie to powinno powodować niską samoocenę. Ale mam to gdzieś. Widzę,że to ona ma poważne problemy ze sobą, jakieś kompleksy,to widać zresztą po jej zachowaniu,o którym pisać tu nie będę,bo nie chcę się do jej poziomu zniżać. 5. Problemy z przykrymi doświadczeniami/ traumami- To jest dość dziwne. Większość ludzi ma tak,że jak coś złego się zdarzy,to albo unikają ponownego zderzenia z tym stresorem,albo czują strach przy ponownym zetknięciu się. Ja też tak kiedyś miałam,jednak od jakiegoś czasu (paru lat), mój mózg przestał reagować emocjonalnie na przykre wydarzenia. To może zabrzmi absurdalnie ale tak jest. Powiedzmy :miałam ostatnio egzamin z historii,który poszedł mi źle, będę miała poprawkę,na dodatek profesor nawrzeszczał na mnie i tak się zestresowałam,że złamałam długopis. Jednak po wyjściu z sali nie dochodziło do mnie to,że nie zdałam tego egzaminu, stres ustąpił i czułam się normalnie. Co więcej, nigdy do mnie nie doszło,że go nie zdałam. Każdy z nas miał w życiu taką sytuację, że coś się zdarzyło,coś co powinno wywoływać silne emocje ale na początku własnie nie dochodziło do nas. Dobrym przykładem są wakacje w szkołach. Uczniowie podczas ostatniego apelu często twierdza,że "nie czują wakacji",albo,że one do nich "nie dochodzą". Ja mam tak z każdym wydarzeniem. Nie dochodzi do mnie,że coś złego,dobrego się stało. Na dodatek cierpię na tzw. "dekoncentracje umysłu" (termin wymyślony przeze mnie XD), tzn. kiedy chcę wrócić do przeszłości przypomnieć sobie coś przykrego,albo nawet miłego to nie potrafię. Tzn. znam zarys. Powiedzmy,że wczoraj ukradli mi pieniądze (to tylko przykład) to dzisiaj,gdybym chciała sobie przypomnieć to potrafiłabym wydobyć z umysłu tylko sam fakt,że ukradli mi pieniądze ale do szczegółowej sytuacji nie miałabym dostępu,bo mózg dekoncentruje mnie. Kiedy zaczynam myśleć o przykrej rzeczy to czuję opór,mur i mój mózg automatycznie skierowuje moje myśli na coś innego. Ta reakcja budzi we mnie mieszane uczucia. Jest dla mnie zagadką,bo nie wiem nawet jak to nazwać. Ale z drugiej strony,dzięki temu nie popadam w traumy i swobodnie mogę podchodzić do przykrych rzeczy (np. tego egzaminu) tak jak na początku. 6. Niechęć do mężczyzn- Nieprawda,że ludzie muszą nauczyć się żyć z płcią przeciwną. Ja nie mam żadnych kolegów i nie ubolewam. Faceta też nie chcę mieć i nie czuję żadnego niedosytu. To tak w skrócie, tego jest więcej. Ale żem się rozpisała XDD Może ktoś to przeczyta... Co wgl. o tym myślicie ? Czy wasze problemy psychiczne też mają swoje "dobre" strony,których nie chcielibyście zmieniać ?
  2. mark123 Ja też nie lubię jak przedmioty cierpią ;/ alicja_31 Nie wiem, ja się z nikim nie solidaryzuje. A nawet jeśli tak, to po cholerę miałabym urządzać lincze, aby pomścić śmierć obcych osób, potem iść do więzienia i nie widzieć się baaardzo długo z rodziną ? Ze swoimi dziećmi ? To,że ktoś ma rodzinę, dzieci, przyjaciół nie znaczy,że teraz ma nie używać rozsądku i mścić się za każdą obcą osobę,która przypomina mu bliskich. Nie zrozum mnie źle, ja nie mam nic do ludzi,którzy nienawidzą tego człowieka,czy życzą mu źle ale jestem w szoku,jak wiele osób jest w stanie poświęcić się dla praktycznie obcych ludzi. No,bo zobacz. Najwięcej krzykaczy jest wśród młodych ludzi,którzy już wręcz "czekają" aż Trynkiewicz wyjdzie z więzienia. No i co. Zabiją go,pójdą do pierdla, zmarnują sobie życie,a w tym czasie ludzie bardziej racjonalni,którzy nie podjęli takiej decyzji,albo po prostu mieli wylane będą odnosić sukcesy, zakładać rodziny, cieszyć się wolnością. Wybór jest chyba oczywisty. carlosbueno Krewnych rozumiem. Rodziny rozumiem. Ba ! Nawet ludzi z miasta rozumiem. Oni mogą chcieć,chociażby ze strachu zamordować pedofila. Ale po cholerę w to wszystko pcha się taki przeciętny Kowalski,który morderce widział jedynie na zdjęciach w internecie ? Głupota jak nic według mnie. A i taka osoba bohatera z siebie nie zrobi,bo gdzie ? Może w mieście,chociaż nie wiem jak długo po zabójstwie nacieszy się chwałą, a w więzieniu istnieją podobni do Trynkiewicza,którzy w tyłku będą mieli jego/jej heroiczne wyczyny. mark123 To ja mam problem z tym,że nigdy nie wiem jak coś powiedzieć, jak poprosić, jakich użyć słów itp. Np. nie wiem czego nie wypada mówić. Zawsze mówię prosto z mostu i nie wiem jak mam się zwracać do osób "wyżej" postawionych.
  3. mark123 Haha u mnie aż tak źle nie jest, chociaż często zdarza mi się nie zauważać potrzebującego. pinda Tzn. ja nie potępiam ludzi chcących wprowadzenia kary śmieci dla pedofilii, czy takich którzy są oburzeni ich wyjściem na wolność. Jednak dziwi mnie kładzenie na szale własnej wolności w imię ratowania obcych dzieci. Tego właśnie nie pojmuję, może dlatego,że mój instynkt samozachowawczy pod żadnym pozorem nie pozwoliłby mi poświęcić swojego życia,wolności, kariery, czy czegokolwiek takiego dla drugiego człowieka,zwłaszcza obcego. EmInQu Ja nie potrafię niestety. Możesz mieć sporo racji. Chociaż tak serio to nie wiem,co mnie rusza. Śmierć własnej matki (którą kochałam) mnie nie ruszyła,więc nie wiem,czy jest coś takiego. A jak jest to liczę na to,że szybko to znajdę.
  4. lunatic Wiem ^^ Hoppípolla Wiesz, ja serio rozumiem rodziny ofiar, to jest zrozumiałe,że nienawidzą tego Trynkiewicza i chcą pomścić śmierć własnych dzieci ale głupotą dla mnie jest (i przy okazji naiwnością) chęć linczu ludzi,którzy nigdy nie mieli i najprawdopodobniej nie będą mieli z tym człowiekiem nic wspólnego. Nie lepiej zająć się kurde sobą,a nie psuć sobie życie przez obcego faceta ? O.o Specjalnie to napisałam,bo wiem,że groźby linczu nie są w większości tylko groźbami. Sądzę,że jak Trynkiewicz by wyszedł to naprawdę ktoś by go zlinczował, dlatego próbuje takie sytuacje zrozumieć. EmInQu No to ja chyba jestem jakaś inna,bo się nie solidaryzuje :) A tak na poważnie. Trynkiewicz będzie obserwowany przez policję i jakoś wątpię,że będzie mógł ot,tak se wyjechać z miasta jak mu się zachce. A są ludzie,którzy nie mają dzieci i i tak chcą się zemścić. To jest niszczenie sobie życia na własne życzenie,bo taki dzieciak jest praktycznie dla nich obcy... A co do mieszkania to to jest trochę inna sytuacja, bo nic człowiek nie traci pomagając takim ludziom. Mojej sąsiadce dom się ostatnio palił i całą rodziną poszliśmy pomagać. Była organizowana zbiórka na meble,rzeczy do domu i zabawki dla dzieci,bo ta rodzina jest dosyć biedna. Dzieci tej pani u nas nocowały, wszystko ładnie pięknie ale nikt na tym nie tracił,a na pewno nie w tak poważnym stopniu jak podczas linczu. To jest chyba jakaś skrajna forma solidaryzowania się.
  5. Schwarzi

    Rozsądek i emocje.

    Temat tym razem bardziej psychologiczny niż socjologiczny ale dałam do tego działu, bo jednak poruszę w nim pewien problem społeczny,który jest aktualnie na czasie. Otóż jak każdy zapewne wie, niedługo z więzienia ma wyjść pedofil Mariusz Trynkiewicz. Często natykam się ostatnio na informacje o nim, co jest zrozumiałe, w końcu media zawsze lubią robić szum wokół takich tematów. Pod informacjami zawsze roi się od komentarzy użytkowników. To właśnie skłoniło mnie do zastanowienia się nad tym, jaką rolę odgrywa właściwie rozsądek w naszym społeczeństwie, a jaką odgrywają emocje. Tak jak sobie siedzę i czytam o tym kolesiu,a przede wszystkim o ludziach,którzy się o nim wypowiadają to muszę przyznać,że tylko raz (dosłownie) trafiłam na czysto racjonalną wypowiedź pewnej osoby, bez bluzgania, bez gróźb karalnych, bez darcia mordy i wołania o karę śmieci, tortury, porwanie przez ufo, czy cokolwiek innego,co powinno spotkać tego i wszystkich innych pedofilów. Ja nie wnikam w poglądy ludzi na temat kary śmierci, bo mam to gdzieś. Istnieje sobie jakiś tam obywatel X,który morduje, gwałci blablabla i jednocześnie jest poza moim zasięgiem to ja szczerze powiedziawszy mam go w tyłku i żyję dalej. Trochę nie czaje tego,że prawie co 3 osoba chce tego całego Trynkiewicza zlinczować i deklaruje,że to zrobi,albo przeżywa to jakby koleś całą rodzinę jej wymordował. Nie wiem, może jestem jakaś nieczuła ale dla mnie ludzie,którzy dobrowolnie dają wsadzić się do więzienia za zabójstwo jakiegoś śmiecia, robiąc z siebie herosów i licząc na, nie wiem co ? sławę ? podziw ? wyjątkowe warunki i szacun jak już znajdą się za kratkami ?, ludzie,którzy mają przed sobą całe życie i mimo to chcą zlinczować kolesia,który praktycznie NIC im nie zrobił nadają się jak znalazł do otrzymania nagrody Darwina.... Nie wiem, mnie osobiście ten człowiek nie rusza, mam go gdzieś. Ale znam ludzi,którzy są oburzeni tym,że wyjdzie ale mimo to normalnie sobie żyją i szybko zapominają o sprawie. Znam też takich,którzy mimo iż nie mają większego powodu się obawiać,bo sami nie są dziećmi, nie mają dzieci i mieszkają z dala od tego człowieka, plują się słysząc cokolwiek o tym pedofilu i chcą go zlinczować. Trochę mnie to śmieszy, bo społeczeństwo powinno myśleć trochę bardziej racjonalnie według mnie, a tu mamy bandę dzieciaczków,którzy za nic nie są w stanie spojrzeć obiektywnie na tę sprawę i opanować emocji. Nie wiem co o tym myśleć, zwłaszcza,że miałam przypadek,gdzie osoba,która kiedyś sama mówiła mi,że mam być rozsądna i się czymś tam nie przejmować (nie emocjonować),sama nie potrafi opanować złości,gdy widzi w wiadomościach mordę Trynkiewicza. Według mnie, głównym problemem ludzi jest to,że ... sami stwarzają sobie problemy i sami,z własnej woli się w niej wplątują. A problemy zazwyczaj są z dupy wzięte, bo dotykają innych osób,którzy srają na ich troski. To może tyczyć się miłości do kogoś,kto perfidnie nas rani, wpadania w depresję,bo przyjaciółka zostawiła ale chyba najbardziej skrajna forma tego zachowania to przejmowanie się i ingerowanie w życie ludzi,których nawet się nie zna. W całej akcji z Trynkiewiczem rozumiem tylko rodziny ofiar i ludzi z miasta,w którym mieszkał i do którego ma wrócić. Oni mogą czuć się zagrożeni. Ale czemu taki Warszawiak, Gdańszczanin, Krakowianin nie może po prostu zająć się sobą, uczyć się,pracować, zająć się domem i dziećmi,zamiast snuć scenariusze zemsty rodem z filmów gore ? To czysta głupota. Dlatego nie poprę żadnej osoby,która kiedykolwiek zlinczuje tego człowieka,bo mam jakiś dziwny uraz do pseudo bohaterów, ludzi chcących zbawiać świat, supermenów i ogólnie istot mało racjonalnych. Jak dla mnie zresztą to ta cała akcja jest przesadzona. Istnieje kilka opcji : 1. albo ja jestem wyjątkowo nieczuła i gadam tak, bo nie rusza mnie cała sprawa z Trynkiewiczem,ani to,co on zrobił, 2. albo ludzie faktycznie czują aż taką nienawiść do tego faceta, 3. albo duża część z nich również ma go gdzieś, z tym,że lincz to idealny moment na odreagowanie swojej agresji pod płaszczykiem "dobrego uczynku", tak jak niektórzy kibole,czy skinheadzi. Nie wiem,co o tym myśleć, serio o.o Słabo dostosowuje się do sytuacji,dlatego takie rzeczy robią mi miszmasz z mózgu. Raz ludzie pieprzą,że trzeba być rozsądnym i się nie unosić emocjami, a raz sami to kurde robią z byle powodu, to ja już sama się w tym wszystkim gubię O.o I bądź tu człowieku mądry..
  6. Difane Ja też czasem nie mam siły i czasu,żeby czytać wszystko,co mniej ciekawi na tym forum,a o pisaniu nie wspomnę. Dlatego czasami nie odpisuję na niektóre posty po swoimi tematami ;p
  7. jetodik No komuś na priva wysyłałam to fakt. Ale to byłeś ty ? O.O
  8. Candy14 Weź tej, ja mam ryj jak niewypał XD Nie no,żartuję ale wstydzę się pokazywać swoje zdjęcia po latach naśmiewania się z mojej urody.
  9. mark123 A,to już ty sam musisz nad tym popracować ;p Candy14 Jestem za bardzo wstydliwa,żeby foty swoje tutaj wrzucać xD lunatic Ja powiem tak. Nie wypowiem się na temat katastrofy smoleńskiej,gdyż ma ona zbyt dużo wspólnego z polityką,a polityka mnie nie interesuje. Różne wersje zdarzeń słyszałam: że samolot się po prostu rozbił,że to wina Rosjan, drzew, ufoludków itp. xd Są pewne dziedziny,w których chciałabym się wypowiadać i mieć jakiekolwiek pojęcie ale mój mózg ich niestety nie ogarnia. Wśród nich są dwie główne,z których jedną mam na studiach -___- Mam tu na myśli politykę i ekonomię. Choćby się waliło,burzyło,choćbym przeczytała grube księgi, czy brała osobiście udział w różnego typu sytuacjach za cholerę nie zrozumiem tych dziedzin życiowych. Kiedyś interesowałam się polityką, a raczej próbowałam... Dużo czytałam, oglądałam programy dokumentalne, starałam się wyrobić swoje własne poglądy i dupa. Zawsze w dyskusji się ośmieszałam,bo znaleźli się ludzie,którzy zaginali mnie samym słownictwem,którego nie znałam, teoriami spiskowymi,których nie zauważałam, hipokryzją itp. To nie dla mnie. Jestem człowiekiem prostym i dla mnie np. inflacja popytowa,czyli sytuacja,gdy pieniądza jest za dużo na rynku sprawia,że na LOGIKĘ powinno się zaprzestać drukować tych debilnych pieniędzy i tyle. Napisałam tak na kolokwium i oczywiście miałam źle. Sorry ja nic innego nie wymyślę. Normalne,że jak człowiek,który chce schudnąć i przy tym je za dużo to powinien przestać jeść. Po co szukać rozwiązać na około ? A polityka i ekonomia tak robi,dlatego nie rozumiem tych dziedzin. Wiem, to może wydać się przerażające i tutaj nie ma czym się chwalić ale niestety mam bardzo upośledzone myślenie abstrakcyjne i dla mnie pojęcie pieniądza na koncie bankowym, pieniądza,który nie jest namacalny,fizyczny,którego nie mogę dotknąć jest czystą abstrakcją, nie rozumiem tego. To samo właśnie z inflacją. Kurde,mam 20 zł dzisiaj i mogę coś za to kupić ale jak mam zrozumieć sytuacje,że to 20 zł jutro może być mniej warte niż dzisiaj ? Przecież to ten sam pieniądz, ten sam papier O.o Nie ogarniam.. Z polityką jest identycznie,pewnie dlatego,że te dwie dziedziny często się łączą. Ja mogę poczytać o Smoleńsku ale co z tego skoro zaraz znajdzie się osoba,która zaserwuje mi teorię,o której nigdy wcześniej nie słyszałam? Trzeba mieć smykałkę moim zdaniem,żeby podejmować rozmowy na takie tematy. A ja się tylko ośmieszam. Dla mnie zostają dyskusje na tematy czysto humanistyczne, psychologiczne,czy społeczne. Bo mam wiedzę i potrafię się do niej odnieść. A co do polityków to oglądam tylko na youtube bójki w sejmie lub awantury. Ostatnio coś z Palikotem właśnie znalazłam XD
  10. mark123 No ciężko być spokojnym jak ktoś obraża Twoje wartości czy np. cechy charakteru. lunatic Serio nie wiem.. Smoleńsk ? Katarzyna W ? Kurde no... : (
  11. lunatic Oświeć mnie o jaką sprawę dokładnie chodzi, gdyż nie posiadam aktualnie telewizora i jestem dość zamknięta na świat XD
  12. mark123 Chyba,że tak. No to też tak mam ale zazwyczaj te tematy olewam. Np. nie wchodzę w dział dla wegetarian,bo bym się tylko wkurzyła pewnie. lunatic Tutaj wszystko praktycznie jest. Inne tematy też są jakby zbędne ale jednak według mnie dobrze,że są. A socjologia pozwala zrozumieć problemy całych społeczeństw od strony psychologicznej i nie tylko. Bree Ja bym chciała chodzić na terapię,nawet grupową, bo mam niskie umiejętności społeczne.. No ale jakoś nikomu do tej pory nie przyszło na myśl,że osoba,która nie umie zagadać do drugiego człowieka i jest konfliktowa powinna nauczyć się tego poprzez przebywanie z ludźmi. Po co. Leki wszystko załatwią xd No bo społeczeństwo źle rozumie definicje choroby psychicznej. Po części przed zidiociałe filmy ale wpływ na to ma także historia. Kiedyś faktycznie zamykano w zakładach osoby niepoczytalne, które dziwacznie się zachowywały i miewały halucynacje,natomiast ci z "lżejszymi" zaburzeniami raczej byli traktowani jak niegroźni dziwacy i nikt nie zaprzątał sobie nimi głowy.
  13. aguskaguska Bo mam problemy z impulsywnością,dość duże. Ostatnio wracam ze świąt na uczelnie i tak się złożyło,że zaraz po przyjeździe miałam wizytę u mojego ukochanego psychiatry. Pytał się mnie jak zwykle,czy znowu zrobiłam coś impulsywnie. Powiedziałam,że tak i opowiedziałam mu o tym,a że było to niezgodne z prawem to zaczął mnie straszyć. Swoją drogą zastanawia mnie jedno. Czy ci ludzie naprawdę spotykają się tylko z osobami chorymi na depresje, nerwicę, którzy mają problemy w związkach, albo niską samoocenę ? Bo serio, do kogokolwiek pójdę,to dziwnie się gapi i przyznaje,że go przerażam jak mówię o swoich problemach.... Czuję się przez to jakbym była fenomenem psychiatrii i wcale mnie to nie cieszy. Nikt nie potrafił tak do końca mnie zdiagnozować, wysłać na leczenie,jakieś konkretne,a nie same leki. Już sama nie wiem, chyba wydam te 100 zł na prywatnego lekarza, kobietę, bo zawsze przydzielają mi facetów,którzy mnie tak irytują,że masakra (kurde facet,a przeraża go to,że ktoś się w bójki wdaje ). I spytam na początku wizyty o DOKŁADNE prawa takiego lekarza,żeby znowu nie było,że kolejny będzie straszył mnie policją,a ja zyskam nieufność wobec kolejnego typu ludzi. I nie,nie mylisz się. Wiele problemów zostało we mnie ale nie za bardzo chcę też tutaj o wszystkim pisać, bo wiele osób mogłoby mnie zlinczować XD Chodzi o to,że przez pewne doświadczenia mam mocno spaczoną psychikę i poglądy. Wiele osób, w tym moja kochana wspierająca rodzinka nie rozumieją mnie i ogólnie to wcale im się nie dziwię. Wcale też nie zdziwiłabym się,gdyby zaczęła tu wszystko pisać,a ktoś by po mnie jechał. To wygląda mniej więcej tak- ktoś kiedyś mnie zranił,to teraz wszyscy są źli, lubię jak umierają i nie rusza mnie ich cierpienie. To tak w skrócie,dlatego nie chcę tego pisać. Pewnie na prawdziwej terapii musiałaby się otworzyć i o tym powiedzieć ale jak mówię- skoro wszystkie osoby,które spotkałam na swojej drodze i które miały mi pomóc,były przerażone tym,że ich pacjentka kiedyś tam ukradła batonika z biedronki no to sorry... Uważam,że dałoby się mnie zmienić,bo nie sądzę,że jestem złym człowiekiem. Jak ktoś da mi szansę to potrafię się zmienić. Jestem lojalna. Gdyby kogoś naprawdę polubię i mu zaufam to traktuję go naprawdę dobrze. Moje poglądy pewnie też uległyby zmianie,dzięki odpowiednim ludziom,mojemu wkładowi oraz temu,że mogłabym w końcu to zrzucić i się komuś wygadać. lunatic Trzeba zaglądać do działu "socjologia",tam najczęściej siedzę poruszając jakże istotne sprawy społeczne MalaMi1001 Dokładnie. Mam podobne zdanie na ten temat -- 01 lut 2014, 01:54 -- mark123 Masz na odwrót. Mnie cieszą posty,które dotyczą także mnie. Może nie cieszą ale podbudowują, dają nadzieję,że gdzieś na świecie jest ktoś podobny do mnie
  14. Candy14 E tam. Czasem warto podyskutować z kimś o odmiennych poglądach. Lubię to. Nie znoszę jak ludzie są tacy sami
  15. No to znowu ja. Tym razem temat taki z dupy ale nie wiedziałam gdzie go umieścić. Zauważyłam bardzo dziwną rzecz.. Im częściej siedzę na tym forum,tym częściej robi mi się w pewnym sensie lepiej. Czasem pogadam, czasem się z kimś pokłócę, niemniej jednak cieszę się,że są tu ludzie skłonni wgl. odpowiadać na moje tematy, co jest rzadkością,bo w świecie realnym jestem traktowana jak powietrze. Nie lubię słodzić, dlatego ciężko było mi założyć ten temat ale z drugiej strony mam taką zasadę, że jak komuś (lub czemuś) coś zawdzięczam to muszę o tym wspomnieć. Chodziłam po różnych lekarzach, psychiatrach, psychologach i żaden z nich póki co nie potrafił mi pomóc. Zmartwiło mnie to,że ostatnia osoba, u której byłam w dupie miała moje rozmowy na temat problemów, zmartwień,pragnień. Poruszała tylko tematy leczenia farmakologicznego i ładowała we mnie dawki leków,co w żadnym stopniu mi nie pomogło. Może jest to wina tego,że szybko je odłożyłam,niemniej jednak sądzę,że same leki gówno zmienią. Bez leków jestem smutną, samotną osobą z problemami,a wciskanie mi prochów robi ze mnie smutną,samotną osobę z problemami i lekami. Na tym forum chociaż mogę się wygadać. Czasem piszę głupoty,czasem może szokujące rzeczy (jak to,że mam w tyłku cierpienie dzieci) ale nie chciałabym,żeby ktokolwiek z was odbierał mnie jako istotę nieludzką, czy głupią. Po prostu, tylko tutaj mogę się "oczyścić". Chciałabym zmienić życie, moje poglądy i zachowanie ale bez ludzi jest to niemożliwe. Przyznaję się uczciwie i pierwszy raz o tym mówię, że idąc na terapię, albo na rozmowy do psychologów,idę tam tylko po to,żeby móc z kimś porozmawiać. Z kimkolwiek. Z człowiekiem. Bo nie mam nikogo tak naprawdę i skłonna jestem zapłacić za towarzystwo i te 30 minut wysłuchania mnie. Szkoda tylko,że specjaliści albo wciskają mi leki, chcąc tym samym jak najszybciej zakończyć spotkanie,albo straszą policją,czy wywalają z gabinetu. Nie jestem kłótliwa, nie robię nic złego na terapiach, po prostu tych ludzi przeraża,co mówię i nie umieją chyba sobie ze mną poradzić ? Nie wiem. Smętny ten post ale cóż. Wiem,że jest tutaj wiele osób z podobnymi problemami do moich i podobnymi doświadczeniami,dlatego nie czuję się obco. Dzięki :PPP
  16. AdrianR Stwórzmy fan-club sprzeciwiający się chamstwu
  17. Nie mogę z tych sąsiadek XDD Ja na szczęście mam w miarę normalnych,poza sąsiadem pijakiem i kryminalistą, który pod wpływem potrafi wejść na czyjeś podwórko,żeby się odlać XD
  18. deader Norma. Nam babka od rosyjskiego opowiadała jak kiedyś była w Rosji to kolesie szli ulicą i pluli na nią o.o Czaję. Ja tam do kiboli nic nie mam jakoś. Nie lubię ich ale ze strony takich szerokich typków spotkałam się tylko z przezywaniem, czasem jakiś pijany podszedł i zagadywał ale o agresji mowy nie ma. Mogą być agresywni ale zazwyczaj robią to,jak się ich bliżej pozna. Tak to nie chcą sobie psuć opinii,bo zauważyłam,że ich subkultura to właśnie jedna z tych,która jest bardzo agresywnie nastawiona do pedofilii, gwałcicieli i damskich bokserów. Pewnie tak ale jest różnica. Pedofilia szkodzi. Definitywnie szkodzi. Małe dziecko nie jest w stanie podjąć racjonalnej decyzji o stosunku seksualnym, nie mówiąc już o tym,że dzieciom powinno się zapewnić dzieciństwo,a nie już na starcie wrzucać w świat dorosłych. Gdyby pedofilia była legalna to wcale bym się nie zdziwiła,gdyby spora część pedofilii traktowała dziecko jako partnera. Sorry ale 9 latka ma prawo się bawić lalkami, chodzić do szkoły,odkrywać świat,a nie dyskutować na tematy seksualno-miłosne ze swoim "partnerem". Zresztą,co ja wgl. pieprzę.. pedofilia nawet nie wchodzi w grę. Gdyby kiedykolwiek ktoś miał ją zalegalizować,to mam nadzieję,ze mnie już wtedy na świecie nie będzie. O swoje dzieci się nie martwię,bo raczej mieć ich nie będę. Już znalazłam na wiki ale dzięki. Oglądałam. Ja polecam o poprawczakach w Rosji,dowiesz się,czemu policja nie jest w stanie temu zaradzić. Jest tam wywiad z jednym chłopcem,też chyba 10 czy 13 letnim, już nie pamiętam. Chłopak przyznaje się,ze za 3 morderstwa dostał 3 lata. Teraz sobie odpowiedz. Prawo mają zj*bane ale dzieciaki też kurde nie wiem czy do końca takie winne. W takich warunkach,w jakich one żyją,często bez objadu, bez prądu,ciepłych ubrań, czasem na ulicy to się nie dziwię. Przez morderstwa może chcą coś pokazać, chcą żeby ktoś się nimi zainteresował, chcą poczuć się ważni jako twardziele,a nie plebs z ulicy. Te dzieci z filmiku,który przesłałeś nie wyglądają mi na złe,czy zepsute. Może jest to naiwne ale uważam,że duża w tym wina systemu, większa niż ich charakterów,czy rzekomego "zła". Te dzieci są produktem, produktem ustroju i kraju,w którym przyszło im żyć. carlosbueno W Skandynawii nie jest aż tak źle z przestępstwami. Może faktycznie wśród kolorowych ale sami Skandynawowie mogą poszczycić się dużym postępem w tej dziedzinie. Czytałam kiedyś statystyki w jakimś magazynie psychologicznym i pisało,że w Polsce i Europie Zachodniej co 4 dziecko brało udział w jakiejś bójce,a w Skandynawii co 10. Nie pamiętam tylko w jakim kraju dokładnie ale chyba Szwecja to była.
  19. jetodik Ja mam z hip-hopem jeden problem. Muza fajna, teksty czasem też ale zawsze mam mieszane uczucia jak słucham tego gatunku muzyki,bo nie dość,że w co 3 piosenka niektórych wykonawców to diss na innego wykonawcę, to niektóre teksty brzmią mądrze ale jakby posłuchać całej dyskografii to można znaleźć mnóstwo ukrytej hipokryzji. Przykładowo-jakaś grupa hip-hopowa śpiewa o tym,że trzeba szanować drugiego człowieka, że świat jest okrutny,bo pełno w nim przemocy itp. a w innych piosenkach pojawiają się dissy na świeżo wschodzących raperów,albo na tych,którzy śpiewają rzekomo "do dupy",czasami też na subkultury,które naszym raperom się nie podobają itp. Nie znoszę tego właśnie w hip-hopie. Reszta może być,bo akurat nic mi do ich poglądów dopóki trzymają się one kupy.
  20. jetodik Też uważam,że muzyka ma wpływ na zachowanie. Sama lubię sobie posłuchać hip hopu ale to nie zmienia faktu,że większa część chuliganów tego słucha i sami utożsamiają się z tzw. dziećmi ulicy. Empatia pełni wiele funkcji. Od odczytywania mimiki,gestów,odpowiedniego użycia języka, po wczuwanie się w czyjąś sytuację, wrażliwość na cierpienia innych, umiejętność spojrzenia z cudzej perspektywy, uczucia wegetatywne,gdy widzi się czyjeś szczęście lub cierpienie. Ja uważam,że jednak każdy w jakimś tam stopniu posiada empatię. Można mieć jej mało ale nikt nie jest jej pozbawiony. Przykładem mogą być ludzie z zaburzeniami,którzy rzekomo empatii nie mają. Dzieci autystyczne mają problem z nawiązywaniem więzi z innymi i odczytywaniem ich intencji, jednak nie stają się przestępcami i nie ranią innych ludzi dla własnej satysfakcji. Znowu psychopaci mają trochę na odwrót. Potrafią "wczuć się" w innego człowieka, wyczuć jego słabe strony ale nie mają z kolei hamulców przed zadawaniem cierpień. Także z tą empatią jest różnie według mnie.
  21. deader No ja tak z grubsza pamiętam ale biologia też mnie jakoś nie jarała. Plus jest taki,że w liceum mieliśmy babkę,która czasem jakąś ciekawostką zarzuciła,więc tylko te ciekawostki właśnie pamiętam. A po co oglądać od A do Z skoro przez część filmiku chłopacy albo łażą, albo przygotowują się do morderstwa,albo myją sobie ręce wodą ? Obejrzałam sceny tortury i starczy. Nie obchodzi mnie ustawianie kamery,czy rozmowy między nimi,których i tak nie rozumiem. No wiem właśnie,dlatego między innymi jestem na swoim kierunku. Rosja jest tak dzikim krajem,że to aż przeraża. Popadają w skrajności ze wszystkim praktycznie,jak Chińczycy i Japończycy. I tu masz rację, jak w polecanych na youtube mam coś o jakiś mordercach w Rosji to oglądam zawsze,bo wiem,że Ruscy się nie pierdzielą. A do pracy licencjackiej mam jeszcze 2 lata co prawda ale temat tak mnie interesuje,że pewnie ostatecznie się zdecyduje na niego. Mam tylko nadzieję,że pozwolą mi takie zjawisko opisać.. O tym też słyszałam, o tych mordercach XD Straszne to... Wgl. mieszkasz w Gdańsku ? Heh, ja się tu uczę i tymczasowo też mieszkam xD Mnie kibole nie przerażają aż tak. Może dlatego,że jestem dziewczyną,ą niewielki odsetek atakuje kobiety na szczęście.. Możesz mieć sporo racji. Mnie osobiście też przeraża to,że niektórzy dążą do zalegalizowania takich praktyk. Tak samo z księżmi twierdzącymi,że to dziecko ich uwiodło, no paranoja O.o Wgl. nie rozumiem jakim mózgiem trzeba być,żeby pomagać pedofilom w uzyskaniu takich praw. Też słyszałam o jakiejś partii holenderskiej (nie wiem czy jeszcze działa),która właśnie też dążyła do legalizacji stosunków z dziećmi. Masakra... To może oni byli tymi spree killers ? Bo jednak 21 ofiar w miesiąc bodajże to daje nie zbyt długie odstępy od kolejnych zbrodni. Poza tym dziwny motyw mieli, "dla zabawy".. Głupio to zabrzmi ale trochę mnie uspokoiłeś. Chociaż mogli wziąć odwet na tych dresach kurde. A tak to zawsze cierpią niewinni... Słyszałam i też nie chce mi się w to wierzyć. O, kolejni idioci do przeanalizowania xd Ten film pokazuje dzieci wychowane praktycznie przez ulicę o.o Smutne to, dzisiaj na pewno cały obejrzę, koniecznie. Rosja nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. mark123 Ja też mam ochotę rozszarpać ale nie wiem na ile to wynika z "empatii",a na ile z chęci zaspokojenia własnych agresywnych potrzeb,bo od zawsze ludzie "źli",którzy krzywdzili mnie,albo innych na moich oczach mieli u mnie specjalne przywileje. Odkładałam sobie ich "na później" i jak chciałam się wyżyć to dorwałam jednego,czy tam drugiego i się działo. Czasem ja obrywałam,czasem on ale nie o to chodzi, raczej o to,że takie osoby automatycznie zamieniają się w moich oczach w środki do zaspokojenia potrzeb. Zamiast krzywdzić niewinnych, krzywdzę winnych i nie jest mi wcale z tym źle. Czasem brakuje mi nawet tych zaczepek,bo nie mam na kim się wyżyć i chodzę taka wk*rwiona.
  22. monk.2000 Możesz śmiało mówić :) Ja tam uważam,że wiele czynników ma na to wpływ..
  23. deader Mnie śmieszy naśmiewanie się z rudych,bo rudy to tak naprawdę najbardziej naturalny,pierwotny kolor włosów człowieka (przynajmniej nas tak uczono w szkołach). Co prawda większość rudych osób,które spotykałam nie należało do sympatycznych, czy miłych ale nie sądzę,że to ma coś wspólnego z kolorem włosów. To samo było z blondynami. Ogólnie mogę powiedzieć,że osoby,które polubiłam w życiu miały w większości ciemny kolor włosów ale to pewnie tylko zbieg okoliczności. Ja nie popieram naśmiewania się z otyłych z tego powodu,że taka osoba może przez te docinki zamknąć się w sobie, nie wychodzić z domu i w konsekwencji jeszcze więcej jeść,bo jak wiadomo-jedzenie podobnie jak alkohol,zabija smutki. Błędne koło. Takich ludzi trzeba wspierać. Inna sprawa,że są osoby (znam takie) otyłe z różnych powodów,którym jest po prostu ze sobą dobrze, lubią siebie. Po co więc niszczyć im samoocenę obrażaniem ? To mało jeszcze mamy wiecznych smutasów z brakiem pewności siebie w tym kraju ? No każdy jest inny. Też taki humor zawsze mnie bawił ale mnie ogólnie łatwo jest rozśmieszyć,także wszystko prawie mnie śmieszy,nawet suchary ;___; Ja obejrzałam cały. Tzn. nie cały,bo przez większość czasu robili to samo temu facetowi,więc przewijałam,bo nudy. Ale przez większość przebrnęłam. Powiem tak. Po tym filmiku aż chciało mi się z kimś na takie tematy podyskutować i tak wgl. dzięki Tobie mam już wstępny pomysł na pracę licencjacką. Zajmę się przestępczością w Rosji... Miałam już takie wstępne plany ale ty ostatecznie to przypieczętowałeś Dobra ale co do filmiku. Moje reakcje były mieszane. Nie powinnam takich rzeczy oglądać,bo sama jestem lekko niezrównoważona i przyznam,że chociaż czułam się zbulwersowana to jednak była w tym pewna dzika,zwierzęca przyjemność, zawsze tak mam oglądając przemoc na żywo czy w filmach,dlatego unikam za wszelką cenę takich rzeczy. Proszę mnie za to nie winić,bo ja nic nie mogę poradzić na emocje,najważniejsze,że staram się coś z tym zrobić. Czułam też lekkie mdłości. Ale to nic, bo koleżanka,której to przesłałam obejrzała połowę i zwymiotowała. Zawsze,oglądając filmy,czy czytając książki lubię analizować swoje stany emocjonalne,oraz to,co jest spowodowało. Sądzę,że te mdłości nie były wywołane samym widokiem krwi i zmasakrowanego ciała,ani tym,co ci ludzie robili temu facetowi. Niewątpliwie młody wiek sprawców (mam tyle samo lat co oni, mój siostrzeniec ma tyle samo i siłą rzeczy wyobraziłam go sobie robiącego takie potworności), fakt,że to nie była jedyna ich zbrodnia, że byli z normalnych rodzin (patusów jeszcze zrozumiem) ale przede wszystkim odruch wymiotny wywołało we mnie to, jak oni do tego podchodzili. Jak byłam młodsza, taki dzieciak ze mnie był to bywało,że szlajałam się ze znajomymi po starych, rozwalających się budynkach. Często mieliśmy przy sobie różnego rodzaju przybory; scyzoryki, noże,młotki, zapalniczki i dla żartów demolowaliśmy budynek. Takie tam, szczeniackie zabawy, wielu tak zresztą robiło za młodu. Pamiętam jak właśnie wyjmowało się np. młotek,albo jakąś deskę i dla jaj waliło się tymi przyrządami np. w rozlatujące się łóżko tak,żeby pierze, puch wyleciał. Zawsze było mnóstwo śmiechu, a i emocji większych nie wywoływało,bo to przecież tylko przedmioty. Rozwalanie czaszki temu kolesiowi wyglądało mniej więcej tak samo, jak rozwalanie łóżka w starym budynku dla zabawy. Przerażające,że reakcje tych małolatów również nie były.. właściwie to brak tam jakichkolwiek reakcji emocjonalnych. Oni badają, badają czy koleś jeszcze żyje poprzez wkładanie mu śrubokręta w oko, spokojnie stają na tym człowieku i walą go młotkiem. Samo przygotowanie również pokazuje,że oni czekają na "zabawę". Scena,w której jeden z nich pokazuje młotek zawinięty w reklamówkę i się uśmiecha może sprawić,że nieświadomej osobie wyda się,że to kolejny film,w którym dzisiejsza młodzież idzie się wygłupiać, porobić coś z nudów i to nagrać. I rzeczywiście tak jest. Idą zabijać ludzi ;_____; Również nie przeszłam obojętnie obok tego,ilu ich tam właściwie jest. Gdyby była to zbrodnia popełniona przez jednego chłopaka to kurde można pomyśleć,że wykolejeniec nie miał co ze sobą zrobić ale fakt,że było ich 3 sprawia,że człowiek myśli sobie : "gdzieś w okolicy może mieszkać osoba,która ma z banią i jest w stanie zabijać",a zaraz potem dodaje "i szybko może znaleźć inne osoby,które również się do niej przyłączą". To przeraża... Jeszcze niedawno,przed obejrzeniem tego filmiku,oglądałam dokument o gangu pedofilii,co również jest dla mnie nie do pojęcia. Rozumiem mafia, czy gangi,w których jest wielu przestępców ale tych ludzi łączy zazwyczaj chęć zysku, respectu,czy czasami zemsty lub posłuchu. Ale gang pedofilii ? Albo takich zwyrodnialców ? Jak takie coś powstaje wgl ? Co, jeden pedofil podchodzi do kogoś i mówi "siema,jestem pedofilem,może stworzymy gang i razem będziemy gwałcić dzieci ?" No kurde, a w zbiegi okoliczności to też trudno uwierzyć. Zresztą nie tylko mnie to dziwi, policja również jest zszokowana takimi sprawami,bo zazwyczaj najgorsi zwyrodnialcy działają w pojedynkę. A tak wgl. nawet nie wiem jak można nazwać zbrodnie tych chłopaków. Seryjne morderstwa to to chyba nie były... No,chyba,że zabijanie dla zabawy się wlicza po tę definicje, nie wiem o.o Wiesz może coś więcej o tej sprawie ? Bo w necie tylko ogólniki znalazłam -______- A ciekawi mnie ogólne życie tych zbrodniarzy,oraz fakt,który z nich wpadł na taki "genialny" pomysł. MalaMi1001 Ja przechodzę obojętnie i mi się to wcale nie podoba. Kiedyś taka nie byłam. Staję się coraz gorsza i mam głupie uczucie,że zbliżam się poziomem emocji do ludzi,o których jest ten temat. No ale mam "ponoć" Aspergera,a to ma jakiś tam biologiczny wpływ na braki empatii. Nie wiem,może mam może nie ale na pewno jest ze mną pod tym względem coś nie tak. No i muszę się trochę pilnować,żeby nie zrobić czegoś głupiego. Także pielęgnuj empatię ale z umiarem. Nie warto myśleć,że każdy Cię skrzywdzi,bo ja sama jak już okażę komuś dobre serce to okazuje się,że niektórzy jednak potrafią być wdzięczni. A ludzie-k*rwy zawsze istnieli i będą istnieć z tym trzeba się pogodzić. mark123 Każda skrajność jest zła to fakt. No nie wiem... Empatia wpływa na wiele rzeczy. Można nie posiadać empatii i nie popełniać przestępstw, żyć normalnie ale tacy ludzie zawsze mają jakieś problemy społeczne. Nie umieją się zgrać z resztą. Empatia jest ważna, występuje również u zwierząt (nie wiem czy u wszystkich) np. u małp. Czyli jednak ma jakiś sens. Bardziej zbędne według mnie jest współczucie lub poczucie winy,dlatego,że te emocje są sztucznie powstałe w drodze socjalizacji, same by raczej nie powstały (chociaż mogę się mylić) i często są w niewłaściwy sposób używane np. poprzez wzbudzanie u kogoś poczucia winy,albo jak człowiek sam się wini niepotrzebnie za coś. To każdy wie, nawet dokuczający,krzywdzący itp. Tyle,że oni mają różne powody,żeby to robić. Np. akceptacja otoczenia, duża część naśmiewa się z innych,żeby nie odstawać od kolegów,którzy to robią, chęć pokazania jakim to jest się fajnym, popisywanie się,czy po prostu duża dawka agresji,której człowiek nie umie inaczej wyładować, jak poprzez przemoc wobec innych. Jak ktoś nie wie,że gnębienie drugiego człowieka jest złe, to ewidentnie ma problem ze sobą i to duży,bo nie odróżnia dobra od zła, ani nie przyswoił zasad panujących w społeczeństwie.
  24. mark123 Źle mnie zrozumiałeś. Nie chodzi mi tutaj o jakieś tragedie, przykrości ale o zwykłe,codzienne sytuacje,których zaznaje większość ludzi. Taki przykład. Osoba,na którą wszyscy lecą, w której każdy się podkochuje,która nigdy nie dostała kosza,raczej słabo rozumie to,że ktoś nieszczęśliwie zakochany może np. przez nią cierpieć. O takie zdarzenia mi chodziło, codzienne,które mogą przytrafić się każdemu. Wiadomo-nie każdy żyje w biedzie, nie każdego okradają ale np. większość ludzi ponosi porażki, musi się starać dotrzeć do celu,często poprzez wyrzeczenia (ja znam takie osoby,które np. nie uczyły się,zamiast tego stać ich było na kupienie sobie matury), zdarza się też każdemu z nas,że przyjaciel okazuje się być zwykłym dwulicowcem, albo,że dziewczyna/chłopak nas nie chce lub zdradza. Są osoby,które od małego są chronione przed takimi sytuacjami i potem efekty są jakie są. Ze mną tak było. Co z tego,że matka wciskała mi kity o moralności,skoro chroniła mnie jednocześnie przed złem tego świata. Byłam bardzo egocentrycznym, skąpym dzieckiem i po części do dziś mi to zostało.
×