
Vian
Użytkownik-
Postów
2 280 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vian
-
Myślę, że nadużywacie wielkich słów...
-
Ja nie wiem, czy takie egzaltowanie się tym jest dla Was najlepsze, dziewczyny...
-
Wiecie, tylko ten tekst jest o różnicach w treści merytorycznej forów od czasu łatwego i taniego dostępu do internetu przez co fora zostały najpierw masowo zalane przez smarkaterię, która de facto nie ma nic do powiedzenia, a do tego powszechność dynamicznych ip utrudnia walkę ze wszelkiej maści spamerami i trollami. W efekcie ludzie, którzy na forach tematycznych siedzieli, bo chcieli rozmawiać o swoich pasjach, zainteresowaniach, dzielić się wiedzą, dyskutować, zaczęli odchodzić, bo w zalewie tego wszystkiego zwyczajnie ginęli. Koniec końców większość for zaczęła obumierać, począwszy od tych największych, ogólnych, a powoli zaczęło docierać to i do mniejszych, tematycznych. Ja jestem teoretycznie na kilkunastu forach, praktycznie na dwóch. No - dwóch i pół, na tym na pół gwizdka. Resztę sobie podarowałam, bo zwyczajnie straciły dla mnie klimat albo zmarły śmiercią naturalną.
-
honorrrata, Twoja choroba to niezadowolenie z obecnego życia. Zmień je. Pilnie. Nie mam pojęcia dlaczego precyzyjnie jesteś nieszczęśliwa - czy z powodu złego kierunku studiów, czy znajomych, czy braku czegoś, ale ewidentnie jesteś. Usiądź i na zasadzie introspekcji szczerze sobie powiedz, co Cię w Twoim życiu cieszy, a co nie, a potem tak je zmień, żebyś była możliwie najszczęśliwsza na świecie, a zobaczysz, że i przestaniesz płakać po alkoholu, i trząść się przed egzaminami.
-
rafałblabla, w czym problem, biseksualizm jest super: 2 razy większa szansa na randkę.
-
Głos_w_głowie, zależy jeszcze kiedy je dostał, jak niedawno to początki (pierwsze 4-6 tyg) bywają trudne...
-
niktzwlkp, witam, jestem biseksualistką. Powiedz mi, co Tobie przeszkadza właściwie... To, że jesteś gejem. To, że kilku popaprańcom to przeszkadza. To, że nie czujesz się atrakcyjny.
-
Proszę, polecam się na przyszłość. Pierwsze skojarzenie - nieprzepracowane stresy. Czy problemy z nerwami nakładają się na coś, np. na sesję egzaminacyjną?
-
matx969, moja rada - zdecyduj się. Albo bóg, szatan, święci, katechizm i przykazania, albo porno i walenie konia. Jak będziesz próbował godzić te rzeczy ze swoim nastoletnim nastawieniem "czarno-białe", to Ci się w kółko będzie w głowie kotłować. A poza tym Laima ma rację, na przyszłość jak chcesz czegoś od forumowiczów, wśród których są homo i biseksualiści (np. ja), zachowaj kulturę. Ja o Twoim kościele też nie mam dobrego zdania, a jakoś się na Ciebie nie pluję jak Ty na gejów.
-
smutnaona, ja sobie Ty sobie... :) Ty piszesz, że miałaś przesrane z rodzicami, ja mówię, że przesrane z rodzicami miało wiele osób, a poradziły sobie w życiu różnie. Znasz takie słowa - umiesz liczyć, licz na siebie, albo "bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają"? No to zacznij liczyć na siebie, pomóż sobie i zacznij walczyć o swoje, bo pisaniem o tym, że miałaś ciężkie dzieciństwo niczego serio nie osiągniesz.
-
smutnaona, czyli de facto się nie leczyłaś - coś tam popróbowałaś, ale żadnej poważnej terapii, konkretnej farmakologii... Co ja mam Ci powiedzieć..? Nie mogę mieć do Ciebie takiego samego podejścia jak do innych osób, które kiedy już się dowiedziały, że są chore, rękami i nogami walczą o swoje życie i o to, żeby swoją chorobą nie zatruwać innych. Nie mogę, bo to nie uczciwe wobec nich. Im też farmakologia nie pomogła z marszu, bo to tak nie działa. Nie od razu zapewne znaleźli wspaniałych terapeutów czy grupy, nikomu nie jest łatwo. -- 13 wrz 2011, 14:42 -- Póki żyjesz, póty możesz coś zmienić. Bierz się za siebie NA POWAŻNIE! A nie, terapia online, leki, które idą w odstawkę jak za wolno działają... Ciebie lata leczenia czekają. Lecz się, albo tkwij w swojej chorobie i nie oczekuj współczucia i sympatii, kiedy ranisz bliskich.
-
smutnaona, jak się z tego leczysz/leczyłaś?
-
Ja tylko zwrócę uwagę, że na razie nic nie świadczy o tym, że autorka ma nerwicę, depresję, borderline czy inne zaburzenie osobowości. Wiadomo jedynie, że jest DDD, to nie ulega wątpliwości. Tylko wiecie, połowa ludzi, których znam, to DDD/DDA. -- 13 wrz 2011, 14:22 -- człowiek nerwica dobrze pisze - choroba może WYJAŚNIAĆ MOTYWY zachowania, ale go nie usprawiedliwia.
-
"Mamo, skłamałem, bo nie chciałem, żebyś się denerwowała i była smutna..." Kiedy kilkulatek tak tłumaczy kłamstwo i wmiecione resztki wazonu pod dywanem, ma do tego prawo, bo jest kilkulatkiem. Kiedy robi tak dorosła osoba - cóż... Niektórzy podobno nie dorastają. -- 13 wrz 2011, 12:43 -- Każde, absolutnie każde kłamstwo można wytłumaczyć w ten sposób, nie tylko zdradę. "Kochanie, tak, przegrałem w karty wszystkie nasze pieniądze, ale nie mówiłem Ci, bo Ty nie powinnaś się denerwować. "
-
Badziak, Ty mi powiedz - co zaboli bardziej, kiedy się dowiesz od partnera "zdradziłem cię", czy kiedy pewnego dnia przypadkiem odkryjesz, że Cię zdradzał latami z X ilością kobiet? -- 13 wrz 2011, 12:29 -- Zdrada nie jest krzywdą, bo ktoś wsadził penisa w niewłaściwą pochwę, zdrada jest krzywdą, bo rujnuje zaufanie, bo odkrywasz, że człowiek, któremu ufałaś, z którym dzieliłaś życie... nie jest tym człowiekiem. Bo zaczynasz się zastanawiać "co jeszcze?"... -- 13 wrz 2011, 12:30 -- A Kominek to człowiek, który na kontrowersji swoich wypowiedzi robi zwyczajnie biznes, traktujmy jego poglądy przez palce.
-
Bardzo mądry post, z którym się z przyjemnością zgodzę. :)
-
shinobi, pewnie, że się nie poczuje lepiej. Ale jak sądzicie się poczuje, kiedy dowie się tego przypadkiem - choćby jakimś cudem natrafi na ten temat, albo żonie w czasie sprzeczki samo się "wypsnie", albo wymruczy przez sen? Myślicie, że się to nie zdarza? Ostatnia dziewczyna, którą znam, która była na 100% pewna, że jej partner nigdy przenigdy się nie dowie o jej zdradzie, sama mu to wykrzyczała w czasie pijackiej awantury. Tadam!
-
Pora jest jaka jest, więc na razie napiszę tylko tak - jestem zbulwersowana niekompetencją terapeutki. Nawet abstrahując od uczciwości wobec partnera, podstaw związku czy choćby dumy, godności... Oczywiste jest, że to w autorce zostanie, będzie gryźć, będzie się jątrzyć i serio, nie widzę możliwości wyleczenia się z problemów w takim wypadku. Chyba, że stwierdzi, że "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i kiedy nie ma wiedzy, nie ma winy, ale to... chore. Odnoszę wrażenie, że terapeutka powiedziała to, co pacjentka chciała usłyszeć. Kwestia wybaczy - nie wybaczy. Nie wiem, co zrobi mąż autorki, ja sama jestem w stanie wybaczyć niemalże wszystko, jeśli ktoś będzie ze mną szczery, jeśli zobaczę (i uwierzę!), że tego żałuje i że jest gotowy pracować, żeby to naprawić. Nawet kłamstwo. Ale świadomość, że najpierw ktoś mnie okłamywał, potem powiedział prawdę, a potem... nadal okłamywał - nie wiem.
-
ewap99, jasne, że się orientujemy. Ale Ewo, ja - bo mówię za siebie - nie mam do niej pretensji o samą zdradę, a o późniejszą, obecną, postawę nastawioną na JA zamiast na MY lub ON.
-
Monika1974, dokładnie. Ale wiesz, mam wrażenie, że im dłużej będzie zwlekać, tym mniejsza szansa, że jej wybaczy, kiedy już dowie się prawdy. A prawdy dowiedzieć się musi, bo inaczej są zerowe szanse na zdrowy związek. Co to za związek, który trzyma się na kłamstwie. Przykro mi, że autorka tego nie dostrzega i myśli tylko, jak być szczęśliwą - kiedy się już weszło w związek jest się odpowiedzialnym nie tylko za swoje szczęście, ale i partnera. Nortt, my się generalnie zgadzamy w tym temacie, ale to było poniżej pasa i świetnie o tym wiesz. -- 13 wrz 2011, 00:03 -- PS. Monika, zresztą wiem sama po sobie - można serio WIELE wybaczyć, naprawdę wiele, ale jak się widzi, że ktoś tego wybaczenia serio chce, że żałuje, że chce coś naprawić, odbudować... A nie kiedy myśli tylko o sobie...
-
I żeby nie było - słowa bym autorce nie powiedziała, gdyby na koniec zapytała się "Jak mam to naprawić? Jak JEMU zrekompensować? Jak sprawić, żeby ON był szczęśliwy?"
-
linka, tak, wiem na czym polegają. I wiesz, znam wcale sporo osób, które mimo zaburzeń osobowości, ddd, chorób psychicznych STARAJĄ się być dobrymi, porządnymi ludźmi. Zaburzenia osobowości wiele tłumaczą, ale nie są automatycznie usprawiedliwieniem niczego - nie dają czystej karty na stwierdzenie "no tak, raniłam, zdradzałam, krzywdziłam, powiedziałam o JEDNEJ zdradzie, jak mam być szczęśliwa". Jakże miło zwracać uwagę, prawda? Ale następnym razem zastanów się, czy tym samym nie deprecjonujesz w ten sposób osób, którzy też mieli ciężko w życiu, też mieli destrukcyjnych rodziców i traumy, a jednak starają się i nie krzywdzą innych płacząc potem, że sami są nieszczęśliwi.
-
Kolejny temat, po którym mam ochotę powiedzieć to, co czerwony smok siedzący za zielonymi górami, za zielonymi lasami na zielonej łące - "Coś tu, ku**a, nie pasuje..." Najpierw piszesz: a potem pytasz: Jak TY masz być szczęśliwa? Jak TY masz zapomnieć? TY, droga autorko, nadal okłamujesz swojego męża, skoro powiedziałaś mu tylko o jednej z wielu zdrad, jedynego człowieka, który Cię kochał. I pytasz się nas jak TY masz być szczęśliwa... Ja się pytam, jak on ma być szczęśliwy z żoną, która go raniła, zdradzała, a teraz okłamuje.