Skocz do zawartości
Nerwica.com

sm@kosz

Użytkownik
  • Postów

    131
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sm@kosz

  1. Martin E., u mnie od kołatanie serca wszystko się zaczęło. Wpłynęły na to dwa czynniki. Piwo + kawa w pracy. Również jak u Ciebie pojawiały się w różnych sytuacjach i jak za pstryknięciem palców. Pierwszy taki atak trwał u mnie chyba 4 godziny. Oczywiście myśli o zawale, wylewie itp. Pikanterii dodawał za pierwszym razem fakt, że spotkało mnie to w pracy, w budynku wielorodzinnym. Kobieta zaczęła biegać po sąsiadach mierzyli puls I jak usłyszałem "o ja p*****le, ale wysoki" i zaczęły rozmawiać o chorobach serca itp. to tylko mnie uspokoiły i wgl inne akcje solidarności mieszkańców oraz pracowników z firmy. Karetka nie przyjechała, bo dyspozytorka pytała jak długo spożywam alkohol. Nie chcąc zbynio szczerze odpowiadać na to pytanie powiedziałem, że na pogotowie podjadę samochodem. A później, z dnia na dzień to istna puszka pandory. Strach przed strachem, że będę miał kolejny atak. Alkohol, który piłem b.często czyt. codziennie wieczorem "do snu", na następny dzień tylko potęgował te doznania. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem do lekarza. Przepisał leki i czekam, aż jeden z nich zacznie działać asekurując się benzo. Co jakiś czas mam gorsze dni, ale wiem, że bez terapii , czyli znalezienia przyczyny raczej nie ma większych szans z tego wyjść. No nic... kiedyś pewnie pójdę.
  2. Ja czasami mam takie dziwne mysli, jak w pracy bedac u jakiejs osoby w mieszkaniu nagle trace kontole nad soba i zabijam jakas babcie. Tak jak bym widzial scenariusz morderstwa :) I ta osoba nie koniecznie musi mnie czyms zdenerwowac.. Od tak sobie te mysli przychodza. Hehe.. Wyobrazcie sobie, ze rozmawiacie normalnie z jakas osoba, a zupelnie sie nie spodziewacie, ze w myslach tamtego osobnika przed chwila przeleciala mysl jak was: krepuje, dusi itp. W sumie mnie tskie cos bardziej niepokoi, niz mysl, ze ja padne sam. Przynajmniej teraz. Ale na szczescie takie czarne mysli o innych osobach zdazyly mi sie tylko kilka razy :) Odnosnie atakow, to ja juz przywyklem do zawalow i wylewow. Aczkolwiek przed udaniem sie do lekarza po proszki mialem je bardzo czesto. Jest jedno nieprzyjemne wrazenie dla mnie. Problemy z pamiecia i pokaz slajdow. Sytuacja. Wyobrazcie sobie, ze wstajecie rano, wylaczacie budzik idziecie na poranna toalete. Ubieracie sie i schodzicie do kuchni. Wyciagacie z lodowki szynke, z chlebaka chleb i kroicie. Ja czasami taka historie mam bardzo streszczona. Budze sie (...) i nagle stoje przed krajalnica z szynka nie wiedzac co wczesniej robilem, jezeli sie nie skupie i nie przypomne sobie tego. Czasami jest to tak intensywnie odczuwane, ze nie wiadomo co robic, gdy sie tak skacze po klatkach z filmu. I to dzieje sie w czasie rzeczywistym, sek po sek... Mialem cos podobnego 6-7 lat temu jak mialem przygode z MJ. Rzucilem to szybko, ale siegajac pamiecia, to jak sie wowczas upalilem i wkrecilem sobie sam zla faze to wiekszosc wczesniejszych objawow mialem takie jak teraz. Te problemy z pamiecia nie zdarzaja sie czesto. Czasami po prostu jestem mniej z koncentrowany, a zyjac w ciaglym biegu.. Latajac z pkt a do b ... d ... e nagle jestem w pkt f i wczesniejsze zdarzenia sa dla mnie obce. Dzisiaj mialem taka dosc duza luke w pamieci. Nie wiem czy bylo to spowodowane tym, ze spalem 3-4 godz. I rano zarzucilem smieszna dawke 0.25 afobamu. W kazdym razie poszedlem do lekarza, bo musialem ewakuowac sie z pracy i powiedzial mi, ze wplynal na to brak snu, niesprzyjajacy biorytm, a to, ze wzialem 0.25 benzo to tylko troche oslabilo atak, bez niego byloby gozej. No nic jeszcze musze czekac... az antydepresanty zaczna dzialac, bo pozniej wpadne glebiej w bagno z benzo. W sumie zdecydowanie bardziej wole to samopoczucie, ktore daja mi leki niz te meki i wegetacja z nerwami jakie przechodzilem przed pojsciem do lekarza. Na terapii jeszcze nie bylem... Jeszcze. Biore taka opcje pod uwage, ale narazie nie ma czasu.
  3. Moje pierwsze pytanie do lekarza po tym jak przepisał mi leki, to: "Czy można pić piwo wieczorem?" Otrzymałem lakoniczną odpowiedz w stylu "Nikt jeszcze tego nie testował" Poszedłem z receptą do apteki i z super humorem pojechałem po browary , że w końcu może będę zdrowy i, że to tylko w głowie siedzi wszystko. Już nie samo mieszanie, chciałem leki z rana brać, a wieczorem browary. Ale jak jej powiedziałem, że wieczorem od kilku lat codziennie szły browary to powiedziała, że piwo na bok. Nawet jak po jarvisie w 1 dzień zadzwoniłem do lekarza, to odp. - tak ma być, musisz wytrzymać 2 tygodnie...i po krótkiej przerwie dodał - bez piwa dzisiaj :). A nic nawet o nim nie wspominałem, tylko, ze prąd mnie po tych lekach w głowie i po jelitach kopie Nic z tego niestety. A o marskości wątroby też myślałem, wiedziałem, że mam problem, ale za żadne skarby nie mogłem sobie odmówić. Wracając do benzo. To różnie, jeżeli mam spokojny dzień i jestem czymś ciągle zajęty. sklep, samochód itp. itd. to bez niego daje rade, ale już w pracy nie bardzo. Pracuje wśród ludzi, codziennie obcych i dla swojego bezpieczeństwa wole z rana sobie wrzucić to 0.25. Często bo często, ale jak zaczną działać te venyle to może już bez tego dam radę. -- 03 sty 2012, 10:56 -- Tyle moich historii z % i benzo. Wracając do afobamu. U mnie nie zawsze to benzo nadaje się na sen. Może o tym już pisałem, ale w sumie nie chce mi się tego czytać co wcześniej nabazgroliłem Więc przypomnę Raz jak mam problem zasnąć wezmę sobie 0.25 afobamu i śpię po 30 minutach. Lekarz zalecił, aby brać 0.5mg np. o 21, ale nie powiedział o której mam iść spać więc czasami, żeby mnie to usypiać... pobudza mnie. A teraz taka trochę dziwna sytuacja, która mnie spotkała. Dzisiaj zasnąłem o 3 nad ranem, przebudziłem się o 7. O 8 wziąłem 0.25, jestem jeszcze na etapie... a wezmę na wszelki wypadek. Zawsze pomagało. Z reguły gdy nie brałem to i tak po jakimś czasie musiałem wziąć, ale to już psychika. Wracając do tematu. po 45 minutach oprócz kołatania serca miałem dość poważne problemy z pamięcią na kilka minut do tyłu. Koncentracja w miarę ok. Ale sytuacja, że jadę na miejsce do pracy, wchodzę do mieszkania "klienta" i nagle wrażenie co ja tutaj robię? I zamiast pełnej, stałej i nieprzerywalnej kontroli nad tym co się wcześniej działo, miałem istny pokaz slajdów. Miałem podobną sytuację kilka lat temu po MJ, ale to szybko rzuciłem bo powodowało u mnie czasami lęki i w/w dziury. Ktoś by mógł wytłumaczyć ten stan i czym to jest spowodowane? Mała ilość snu? czy może jakieś ukryte lęki? Wg. u mnie jest tak, że jeżeli powiem, napiszę, że jest mi lepiej, że poprawia się itp. To na następny dzień dzieję się coś dziwnego :)
  4. Myśle, że gdyby nie nerwica to nadal bym walił. Po jakimś czasie pewnie i byłyby to nie 4, a 5, 6 piw przed snem. Ile to razy po przebudzeniu wsiadałem do auta i tylko modliłem się, żeby gdzieś kontroli drogowej nie było. Jechało się w takim stanie po 80km na uczelnie, wpadało do sali wykładowej i od razu znajomi po samym wyrazie twarzy widzieli, że coś było. Osłabiona koncentracja itp. Teraz tego nie mam. Jak piłem miałem zdecydowanie większe lęki (mam tu na myśli dzień, od którego wszystko się zaczęło) i musiałem ratować się afobamem - 0.25mg i spokój. Śmieszne były sytuacje, że gdy jechałem do sklepu wymienić np. odzież, to w środku cały się dosłownie trzęsłem. I tak było bardzo często z różnych wyimaginowanych powodów. Pomógł mi afobam, brany przed czynnościami, które w pewien sposób po jakimś czasie budziły we mnie lęki. Brałem go doraźnie, ale jak zacząłem leczenie Jarvisem to pierwszy tydzień, z tego co pamiętam to chyba nawet z łóżka wyjść nie mogłem. W dodatku jesienna aura działała na mnie tak depresyjnie, że dzień po dniu wegetowałem. Teraz jest lepiej. Pomógł powrót do pracy, zajęcia itp. Najgorsze to siedzieć bezczynnie i nic nie robić, tylko zadręczać się myślami. Jeszcze przez 2-3 miesiące musze brać te całe venle, a później stopniowo odkładać afobam. Aha, wracając do afobamu. Do tego, że jak wezmę go na sen i rano nie wiem o co chodzi już się przyzwyczaiłem (przymulenie, pytania gdzie ja wgl jestem itp. ale to podobno tak dużo ludzi ma zanim płat czołowy zacznie pracować). Ale zauważyłem, że będąc w pracy przez 8 godzin tak w 80% jestem już spokojny i mam kontrole nad tym co się dzieje, co robię itp. Ale czasami, ni stąd ni zowąd... wracam z pracy do domu, siadam przed laptopem i mam takie uczucie jak bym w ogóle w robocie wcześniej nie był, tak jakby wszystko się nagle wymazało. Owszem pamiętam wszystko, ale jest to dość zaskakujące zjawisko jak dla mnie jeszcze i nie wiem skąd się bierze. To takie jakby oderwanie od rzeczywistości, ale miałem to już wcześniej. To taki jakby kac psychologiczny, którego się klinuje, nie piwem, ale benzo Ja już sobie postanowiłem, sylwester na trzeźwo.
  5. @Michał 1972 - jestem młodszy od Ciebie, bo mam 26 wiosen. Rzucając wstecz pamięcią piwo było dla mnie lekarstwem na stres. Piwko na zakończenie dnia, od razu dobry humor i łatwiej zasnąć. Po jakimś czasie, dość krótkim zresztą to codziennie przez ok 360 dni * 5 lat szedł wieczorem browar w ilościach min. 2-4 przed snem i tak sobie żyłem radośnie. Jeden dzień w sumie odmienił moje życie trochę. Piwo + kawa = podniesione ciśnienie i po jakimś czasie nerwica zaczęła przybierać na sile (przewinę taśmę do przodu >>>> ) Nic sobie z tego nie robiłem, dalej waliłem piwko. Myślałem sobie, to nie wina piwa. Piwo wypiłem przecież wieczorem, a atak paniki (lęku) mam po przeszło 12-18 godzinach. To na pewno nie jego wina. Po jakimś czasie zmieniło się jednak to, że jeżeli wypiłem np. 4, to na następny dzień miałem takie lęki, że za bardzo nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Budziłem się o 5 nad ranem z kołataniem serca i "tymi" myślami. Ile to ja już zawałów i wylewów przeżyłm hehhe. Jeżeli wieczorem szły 2 browary to już było lepiej, ale nadal to gówno mnie nękało. Poszedłem o lekarza, bo jak rano myłem głowę i nad umywalką trzęsłem się jak po delirce... pomyślałem, że to normalne nie jest. W lecie, to nawet do kościoła nie mogłem wejść, przed schodami ostawałem takich lęków, że hohoh. Dostałem afobam i Jarvis - nie brałem przez 2 tyg, bo się bałem :). Nadal lęki i głupie myśli, w końcu wymiękłam i zarzuciłem afobam i od razu poprawa nastroju. Niestety na mieszance rano afobam, wieczorem piwo i kolejnego dnia rano afobam na lęki po piwie daleko nie zajechałem i postanowiłem zredukować picie. Zwłaszcza jak usypiałem po 2 piwach :) Kupowałem nawet piwo 0.33, wypijałem 4 takie hehe, później coraz mniej i mniej, doszedł do tego jarvis i w tym momencie przestawiłem się na myślenie. Albo picie, albo leczenie. I w sumie % nie dotykałem od 3, może 4 tygodni. Wcześniej moja najdłuższa przerwa to 1-2dni i to może 3 razy w roku. Jak będzie dalej? Nie wiem, na czas leczenia sobie tylko taki post zrobiłem. Ale już kombinuje, jak odstawie afobam i nie będe go brał min. przez 2 tyg, a tylko jarvis, to piwko może... sobie wypije. Ale szczerze powiedziawszy, nie mam żadnego ciągu do tego, żeby sięgnąć po browara. Przez te ostatnie 1,5 - 2 miesiące zauważyłem, że ten alkohol nie pomagał mi na stres, problemy zostawały (o tym wiedzą wszyscy), ale lęki nasilały się 2-3 krotnie. Ba, na początku bałem się nawet przestać pić, bo myślałem, że dostanę padaczki alkoholowej :) Poprawiło się w sumie, biorę ten Jarvis, podobno jeszcze nie działa (zaczyna po 2 miesiącach chyba), ale lęki teraz występują sporadycznie, a jak już... to idzie nad nimi lepiej zapanować. Na pewno pojawiają się w sytuacjach stresujących (wystąpienia publiczne, lub gdy w głowie sobie coś znowu ubzduram), wówczas czasami uciekam się do afobamu, ale nie zawsze on pomaga tutaj. Pojawiły się dodatkowo problemy z zasypianiem, zbyt pobudzony jestem po prostu, ale z kolei.. jak wezmę 0.5 afobamu wieczorem i rano się przebudzę to nie wiem co się dzieje, w dodatku dochodzą te realistyczne sny, które tyko ogłupiają i czasami nie wiem czy czegoś dziwnego wieczorem nie robiłem Więc po jakimś czasie, oczywiście z konsultacją lekarza afobam odstawię, ale już za nim zaczynam tęsknić :) Pewnie będę jeszcze co jakiś czas chodził do lekarza, po kolejne recepty. Brałem go trochę więcej niż Ty, ale musiałem. Inaczej bym z domu nie wyszedł chyba. Reasumując, na chwilę wyszedłem z %, ale wpadłem w benzo. Jakiś większych skutków ubocznych nie zauważyłem w sumie na razie, ale czytając artykuły, to objawy uzależnienia są prze****ne delikatnie mówiąc. No nic, inaczej się chyba nie da. Nie byłem jeszcze na terapii tylko. Ale między tym, jak piłem, a teraz.. pomiędzy tymi lękami, które miałem (i tak dużo mniejsze niż większość osób, która tutaj siedzi) różnicę w odległości 5-6 miesięcy widzę ogromną, na lepsze. Nie chcę tylko zapeszyć. Ale z mojej autopsji wiem, że alkohol i nerwica nie współgrają ze sobą w żaden sposób. Nawet to 1-2 piwa. U mnie sprawdza się tylko 0 alkoholu. Powodzenia życzę :) Łoooo matko, ale monolog walnąłem hehe
  6. Mam tak od 2 tygodni, od momentu gdy biorę antydepresanty i odstawiłem browary. Ostatnio przypomniałem sobie, że mam gdzieś hydroxyzinium VP, i po jednej tabletce odpływam po ok 2 godzinach, Czyli tak można sobie zaaplikować 2-3 godz przed pójściem spać i powinno pomóc. Jak budziłem się z lękiem 4 nad ranem i godzinę się z nim męczyłem, brałem 0.25 afobamu i po 20 minutach zasypiałem jak niemowlę. Teraz Dr. polecił 0.50 tego benzo przed snem i zobaczę. Aha, jest coś jeszcze, że po tym zasypia się po 20minutach, popytaj lekarza.
  7. Ja z objawami nerwicy męczyłem się przez 5 miesięcy, bez leków. Początki były masakryczne (pierwsze 2 miesięcy), później nieco lepiej, ale dalej czułem, że wegetuję. Nervosal szedł codziennie rano, ale to taki rowerek przy afobamie (czołg). Decyzja, koniec z tym, ide do lekarza po jakieś dropsy. Pierwszy raz afobam w dawce 0.25 zdecydowałem się wziąć po kilku dniach od wizyty. Na samą myśl co mi po nim będzie dostawałem jeszcze większych lęków. Miałem go brać doraźnie - 0.25mg (przy większych atakach) A, że ataki lękowa miałem praktycznie codziennie rano (przed braniem afobamu) to jakoś tak się nakręciłem, że 0.25 standardowo przed pracą musiał iść (pracuje wśród ludzi, nie przeraża mnie to, przeraża mnie, to że mógłbym przy kimś paść tylko :)) Afobam bardzo mi pomógł tutaj, jak i podczas ataków podczas prowadzenia samochodu. Gdy miałem gdzieś jechać, to cały w środku się trzęsłem, po afobamie czegoś takiego nie miałem. Trochę osłabia koncentracje i człowiek jest zbyt wyluzowany, bo pierwszy raz komuś wjechałem w dupe :) Ale bez większych szkód samochodu Tylko moje zachowanie było dziwne, miałem wszystko w du**e w sumie co się stało :) Więc trzeba uważać. W sumie miałem kilka sytuacji gdzie mimo, że wziąłem to benzo, to odczuwałem lęk,a raczej nazwałbym to stres. Ale lęk, a stres to co innego. Nie lubię na studiach wystąpień publicznych, zwłaszcza gdy nie wie się co się prezentuje i czyta się z kartki A mi w takich sytuacjach głos zaczyna drżeć, a jak do tego dochodzi 10-20 osób, które mówią, że mają stresa i że wgl masakra to niepotrzebnie nakręcają tylko. Raz też wziąłem na głodno 0.25, później po 2 godz 0.25 i poczułem efekt większego upojenia, bez efektów szumu w głowie itp. No i puls wysoki doszedł, ale jakoś się pozbierałem w sumie. Na razie ujechałem na jednym opakowaniu, ponieważ antydepresant jeszcze nie zaczął działać (większość afobamu szła aby osłabić skutki venla, czy jak im tam), poszedłem znowu po pigułki szczęścia, oczywiście mówiąc, że za późno brałem jarvis, jeszcze nie działa.. i, że teraz nie mogę spać. no i tutaj Pani dr. zaproponowała 0.5 przed snem, sam nie wiem co o tym sądzić, ale spróbuję. Perspektywa tego, że ostatnie dwa tygodnie zasypiałem ok 2-3 nad ranem nie była dla mnie zbyt owocna. Wcześniej codziennie przez kilka lat waliłem po 2-4 piwa na sen. Teraz zero alkoholu, takie odstawienie % też nie było łatwe, bo dochodziły myśli, że skoro codziennie waliłem przez 5 lat browary to mogę dostać padaczki alkoholowej. No niestety, piwko i benzo nasiliły objawy i zostałem przy lekach. Sięgając pamięcią wstecz o kilka miesięcy, to jak szedłem do kościoła to zatrzymywałem się przed schodami, przed drzwiami - tyle.. dalej nie dałem rady iść, kołatanie serca, trzęsłem się jak alkoholik.. masakra. Afobam i zero lęków, teraz mógłbym przed ołtarzem stać :) Teraz czekam, aż zacznie działać antydepresant i mam ustalone z lekarzem, że później będziemy odstawiać afobam. No i po nowym roku będę musiał poszukać terapeuty. Samo branie lekarstw nic nie daje w sumie. A jak wiemy, człowiek staje się tym o czym myśli. Tak samo, jak z tym, że to co jemy, tym się stajemy. Nie wiem na razie jakie są objawy uzależnienia, nie miałem ich. ale raczej codziennie nie zamierzam wieczorem brać 0.5 przed snem, mam jeszcze Hydroxyzinum VP, ale to taki rowerek, jak Nervosal raczej. I żeby działał, to trzeba zaaplikować, 2 godziny wcześniej. Wówczas takie uczucie odpływania jest. Od siebie dodam, że jak testowałem afobam z alkoholem. tj. rano benzo, wieczorem 2 piwka, tolerancja zdecydowanie spadła na alkohol. Jak brałem pierwsze 2-3 razy afobam przed snem, to rano przez 2-3 godziny chodziłem ledwo żywy, tj. niesamowicie zmęczony i gdybym zamknął oczy, to bym zasnął na stojąco. Ogólnie podsumowując, osoby, które boją się tego typu leków: Wyobraźcie sobie, że im bardziej boicie się wziąć afobam, tym bardziej sobie uświadamiacie to, jak świetnie byście się po nim poczuli. Chyba, że wolicie żyć z tymi codziennymi lękami, wylewami, zawałami. Tęsknicie za osobą którą byliście wcześniej? Jeżeli przez chwilę, chcecie się poczuć tak jak kiedyś pod żadnym pozorem nie bierzcie tego leku, bo do tego stanu będziecie chcieli powracać codziennie.
  8. U mnie tylko raz afobam zadziałał inaczej, niż się tego spodziewałem. Ale to przez własną głupotę w sumie, na głodno i w dodatku jedna porcja, a później po 2 godzinach następna. Z reguły afobam po ok 20minutach bardzo uspokaja, odpręża i dodaje pewności siebie. Jak weźmiesz rano, będziesz dobrze się czuła przez resztę dnia, jak wieczorem to szybko i bez stresu zaśniesz. Dlatego masz go przepisanego razem antydepresantem, bo te trochę dają popalić .
  9. Może w Tobie ten lek odkrył jakieś ukryte moce i teraz jesteś elektryczną-kobietą? ja takie coś miałem przy większej dawce, jak zmniejszyłem to prądów nie było. Ale to mało obiektywne w sumie, bo jak się przeraziłem to leku nie brałem przez 2 tygodnie hehe. Poradź się może lekarza co z tym fantem zrobić. Powiedz, że przeszkadza Ci to w normalnym funkcjonowaniu w życiu i może coś poradzi. Ja niestety na swoje złe samopoczucie jedyne lekarstwo jakie znalazłem to 0.25 afobamu. Po nim skutki uboczne Jarvis (tez wenyl, odchodza, pod warunkiem, ze o tym nie myśle już)
  10. ja takie prądy w głowie, ogólnie przechodzące przez całe ciało miałem, jak pierwszy raz wziąłem wenla. Od razu to odłożyłem na bok, aby po 2-3 tygodniach powrócić, bo chciałem w końcu pozbyć się tych nieuzasadnionych lęków z d**y wziętych. Teraz, nie dość, że są one częstsze, to w dodatku chodzę taki "odrealniony" i za bardzo nie wiem co wokół mnie się dzieje. Dość męczące psychikę wrażenie. Ciężko opisać takie uczucie.
  11. Owszem bez benzo mogę sobie poradzić, ale nie zawsze. Wystarczy, że zajmę się czymś co pozwoli na to, żeby neurony zamiast męczyć się w korku w mieście pokonały trasę obwodnicą, szybko i przyjemnie . Ale takie szukanie złotego środka w danej sytuacji nie zawsze skutkuje. Najgorzej miałem jak budziłem się z tymi wszystkimi objawami o 5-6 nad ranem, wówczas ciężko od tak sobie zapomnieć i wyrzucić myśli z głowy, a tak po prostu dla mnie jest łatwiej,szybciej i przyjemniej. Bardzo dobrze rozumiem, jakie konsekwencje nadużywanie benzo niesie ze sobą (ulotki co prawda nie czytałem, bo lekarz zabronił więc wyrzuciłem), ale wole to, niż przypominać obcą mi osobę, która z dnia na dzień wegetuje z kiepskim samopoczuciem, bo.. może za chwilę będzie atak. No różnie z tym ku***twem jest. Teraz zwalam winę na Jarvis, gdzie skutkami ubocznymi jest nasilenie lęku i myśli samobójcze hehe
  12. Wk***a mnie już ta "nerwica" czy co to tam jest. Wczoraj zasypiając miałem głowę zapchaną pewną sprawą ze studiów, praca grupowa a ja jż trochę zalegam z oddaniem i wszyscy czekają tylko na mnie. Rano jakieś dziwne lęki, więc standardowo myślę, że 0.25 afobamu nie zaszkodzi na głodny żołądek znowu. Po 2-3 godzinach przypomniałem sobie, że nic nie jadłem... i się zaczęło. standard u mnie: kołatanie serca, mega przyspieszony puls i dziwne lęki. Co jak teraz padne, a nie zdąże wysłać pracy Więc od 1 dawki po 2 godz wziąłem drugą połówkę, już tak miałem, że w bardzo stresujących sytuacjach musiałem się ratować drugą częścią... i to co było wcześniej, jeszcze bardziej się nasiliło. Przez chwilę chodziłem jak naćpany, zimne ręce, sucho w ustach, jeszcze gorsze myśli w głowie. Teraz już w miarę się uspokoiłem, ale trwało to jakieś 20 minut. Szczerze powiedziawszy, myślałem, że skoro ataki są coraz mniejsze to już sobie z tym powoli radze, a tu tak dostałem z grubej rury na początek dnia. Dobrze, że mam dzień wolny. Swoją drogą zastanawiam się, czy te lekki o długim uwalnianiu nie zaczynają już powoli działać, przez co biorąc te wenle całe, częściej muszę sięgać po afobam, niż miało to miejsce wcześniej. Pierwszy raz coś takiego miałem po afobamie. Wgl ta nerwica tak mną zawładnęła, że czasami w śnie mam te same objawy co w rzeczywistości
  13. Dzisiaj też nie mogłem zasnąć. Kręciłem się chyba do 3, wcześniej to na bezsenność miałem lekarstwo w postaci 5,2%. Nie miałem żadnych lęków czy coś, no, ale koniec końców powiedziałem sobie dość, muszę wcześnie wstać i poszedł w ruch benzo. Kilka minut i problem z zasypianiem przestał istnieć. Przy najbliższej wizycie będę musiał coś na sen wziąć, bo na tym benzo daleko nie zajadę. Mimo, że bardzo skuteczne i w wielu sytuacjach ratował mi już tyłek... chociaż, jak ma się w głowie negatywne myśli to też dużo nie daje :)
  14. Dzisiaj nawet ok. Nadal jednak dosc czesto sa momenty, gdy czuje sie nieco odrealniony i rzeczywistosc dla mnie jest jak sen. Zastanawiam sie czy to co sie dzieje, dzieje sie na prawde. Wczoraj poznalem jedno z obliczy benzo. Zaaplikowalem sobie deczko tego ustrojstwa i po kilkudziesieciu minutach spowodowalem kolizje, lekka co prawda, rozkojazenie, jesienna chandra? nie wiem co obwiniac. Ale jedno jest pewne, bedac pod wplywem tego dziadostwa ma sie wszystko w d****. ciekawe, czy zadziala przy wystapieniach publicznych. :)
  15. @koko1991, Ja z tym gównem użeram się od wakacji 2011, - jedna.... jedyna sytuacja i życie zmieniło się w ciągu 2 godzin o 180'. Jeżeli jednak wezmę pod uwagę pierwsze symptom to będzie już ok hm... 18 lat , a Obecnie mam 26 wiosen, hehe :) Doskonale rozumiem to Twoje "odrealnienie". Ja również rano się budzę i mam "to" dziwne uczucie, jakbym nie był sobą, baaa w tym stanie, gdy zaczynam myśleć, to czuję jakbym nie znał swoich bliskich. Głównie, tak ma po samym przebudzeniu, gdy nie doszedłem jeszcze do siebie . W sumie to nigdy nie miałem zażyłych kontaktów z rodziną. Ojca i mamę czasami "na dłużej" widywałem co 1-2-3 dni... mimo, że mieszkamy w jednym domu, ale teraz czuję jakbym zwracał na to większą uwagę i analizował to wszystko. Jedno zdanie, polecenie potrafię teraz rozłożyć dogłębnie na czynniki pierwsze i zająć się każdym z osobna. Jeden problem, w moim mniemaniu to 7 problemów. I to.. co dla mnie wcześniej było normą, teraz jest problemem. Staram sobie wówczas przypomnieć, czy wcześniej było tak samo, ale jeżeli nie jestem w stanie sobie przysporzyć i odczytać tych informacji to się samoistni nakręcam, że wariuję itp. Jeżeli chodzi o moje objawy, to na dzień dzisiejszy to kołatanie serca (do którego przywykłem) oraz to, że mam dziwne uczucie ucisku w czole plus wszystkie dziwne myśli i to one są najgorsze. Co mi pomaga? Rano benzo, a wieczorem piwo :) Mam przepisane venle, ale jak wziąłem 75mg to na tym poprzestałem. Tak źle fizycznie.... dawno się nie czułem, objawy nerwicy to przy tym pikuś a teraz sobie nie mogę pozwolić na to, aby przez dwa tygodnie mieć dziwne jazdy, może kiedyś.
  16. moje początki z dragami. Z Jarvisa zrezygnowałem, przeniosę go na długi week - źle na mnie wpływał, zwłaszcza ten prąd przechodzący przez ciało. Zostawiłem afobam na czarne godziny. Nad ranem, ok godz. 5 obudziłem się z kołataniem serca i tymi poje****mi myślami, które każdy zna. Po jakimś czasie ogromna sahara w ustach, no nic... próbowałem walczyć, ale o takich godzinach ciężko, 0.25 afobamu poszło i pomogło po kilku minutach. Telefon zadzwonił 1,5 godziny później, a ja? Niesamowicie zmęczony i śpiący.. w dodatku jeszcze ta praca wśród ludzi, niby spokojny, ale na stojąco zasypiałem. Trzymało mnie 2-3 godziny, później ogólnie luz. Ok 13 znowu jakieś niepokoje więc kolejna dawka benzo i spokój. Prace wcześniej skończyłem więc poszedłem dokończyć malować bramę u babci, bo już to się ciągnie tygodniami, co chwile coś dochodziło. Później drzemka, twardy sen, starsza mnie obudziła dwa razy czy żyje, czy mi nic nie ma... Strasznie mnie to wku***a. Ale ona sama ma nerwice i czytała ulotki tego gówna, które mi przepisali. Później znowu kołatanie :/ Uspokoiłem się bez dragów... myślę sobie piwko by mi dobrze zrobiło. Wprawiłem się w fajny nastrój więc jadę. Wracam i na wstępie starsza mnie wita i rewizja, gdzie browar? browar oczywiście schowany pod kurtką, a w reklamówce woda mineralna. Mówię - byłem zatankować samochód, bo to prawda w sumie. A że piwka nie ma w reklamówce, no cóż... ehhh zachowuje się jak alkoholik już. Ona, że stary się ciepał, że pewnie po browara znowu pojechałem i nic nie robię tylko chleję, no cóż strasznie toksycznie na mnie oni działają czasami. Rozumiem, gdybym walił przez cały dzień, ale piwko na koniec dnia? Pomijając, to, że piwkuję kilka dobrych lat codziennie... moje zdrowie, on działał kiedyś kojąco na moje nerwy.. do czasu.. No i tu kilka chorych sytuacji, gadka szmatka i pierwszy raz tak wk******y wyleciałem domu (chociaż nie... kiedyś było podobnie, ale miałem może 14 lat), a że nie miałem gdzie iść i w sumie mi się nie chciało, to nie zaszłem daleko :) zachowałem jak jakaś zdesperowana nastolatka, k***a, co jest? Porażka. Chociaż była po części to jakaś gra aktorska, niech zrozumieją, że ch****o się czuję, a jak coś to takie zachowanie to przez leki, hehe. Może dadzą mi spokój. W sumie cały dzień był do przeżycia, ale ta końcówka tak mnie wybiła, że szok. K***a, żeby takie coś przytrafiło się facetowi, to szok. Działałem impulsowo i w sumie dokładnie swojego zachowania nie pamiętam... doszedłem tylko do wniosku, że jednym z sensowniejszych wyjść z takich sytuacji będzie większe usamodzielnienie się. Czyli wyprowadzka kilkadziesiąt km stąd i jakaś wizyta u terapeuty.
  17. również wydaje mi się, że to "normalne" objawy... aczkolwiek trzymały dość długo. Dzisiaj z porannej dawki zrezygnowałem i w sumie przez dzień towarzyszyły mi tylko od czasu do czasu lekkie nudności. Zresztą leciałem na benzo dla pewności. Jednak dostosowanie organizmu do tego leku przeniosę na długi weekend. Pracuje wśród ludzi i takie dziwne działania różnie mogą być odbierane, a i czasami konsekwencje różnie mogą się zakończyć. Zdecyduję się też na podział, kwestia tego, że lek ten jest w kapsułkach i trzeba odsypywać te granulki
  18. mam pytanie odnoście skutków ubocznych wywołanych lekami pochodzenia venlafaxinium. Mianowicie dzisiaj po raz pierwszy wziąłem Jarvis 0,75 i przez 4-5 godzin w sumie mi nic nie było, aż tu nagle przez nogi, głowę, i tak jakby w środku w jelitach coś przeszło mrowienie takie dziwne uczucie, jakby prąd. Byłem w pracy więc trochę się wystraszyłem w sumie, i po kolei doszło do tego kołatanie serca, suchość w ustach, pogorszenie koncentracji, senność. W sumie dałem radę z tym pociągnąć kilka godzin, ale co jakiś czas ten charakterystyczny prąd przeszywający ciało powracał i w sumie z tego wszystkiego to było najgorsze :) Czy to normalne, że objawy tych leków pojawiają się po 5 godzinach? W sumie to trochę trzyma mnie aż do teraz, czyli praktycznie już 12 godzin. Efekt dużo słabszy, ale nie zmienia to faktu, że czuję się dziwnie. Musiałem niestety poratować się afobamem, może przynajmniej będę miał świadome sny Ale bez benzo ciężko to przetrwać w miarę normalnie chyba. Dawno tak beznadziejnie się nie czułem jak dzisiaj po tym Jarvisie :/
  19. mimo tego, że poszedłem wczoraj spać po 2, a wstałem dzisiaj przed 8 dzień zaczął się dobrze. Pewnie dlatego, że kładąc się spać myślałem o czymś dość intensywnie i to przejęło szalę na swoją stronę. Czasami miałem sny, gdzie po prostu miałem takie objawy jak za dnia z tym ku*****m Wcześniej tylko po przebudzeniu lub po chwili nerwy, lęki itp. Dzisiaj kompletnie nic, może to przez krótki sen Niestety nic nie trwa wiecznie... Nie podobał mi się zbytnio ten spokój, bo wiedziałem, że samo od tak to nie zniknęło, zwłaszcza, że nie podejmowałem w tym kierunku większych działań. Pierwszy raz wziąłem Jarvis (Venlafaxinium) i afobam (ten już testowałem kilka razy, ale tylko doraźnie przed/lub w trakcie czegoś co wywoła u mnie te różne schizy) , bo ten działa na mnie wyśmienicie. No nic humor i spokój dopisywał mi do ok godz 12. Nagle w pracy poczułem dziwne uczucie, mrowienie, jakby prąd przeszedł przez moje jelita i głowę . Nieco osłabłem na nogach, suchość w gębie, kołatanie serca i uścisk w gardle. Dochodziło do tego jeszcze uczucie senności oraz nudności. Głównie objawy fizyczne. No i tak trwałem w tym stanie przez kilka godzin, nadal trwam. Zmienne nastroje itp. masakra... w sumie mnie to zbytnio nie przeraziło, ale zdziwiła mnie reakcja organizm na ten lek. Brałem go rano pierwszy raz, a lekarz i ulotka mówi, że zaczyna on działać po ok 2-3 tygodniach. Rozumiem, że działanie po 2-3 tyg to związane jest z procesem "leczenia", a nie objawami? Objawy mogą tak szybko wystąpić? po ok 4-5 godz i się tyle czasu utrzymywać?
  20. ja o swoich problemach (które borykają mnie od kilku tygodni) powiedziałem na razie 2 osobom (i to z roku) i obie stwierdziły, że mają podobnie, a z zewnątrz nic na to nie wskazuje. Może miałem dobre wyczucie czasu i miejsca. Ale nie powiem, były to osoby godne zaufania. Dodatkowo jedna osoba, gdy działo się ze mną coś nie tak (w pracy) od razu powiedziała, żeby tego nie bagatelizować i nie był to członek rodziny (sam coś podobnego przechodził). Z drugiej strony, gdy raz napomniałem komuś, że źle się czuje i muszę wyjść to w odpowiedzi dostałem pytanie "czy to z braku alkoholu?" więc mimo wszystko różne jest podejście do tego typu spraw Więc odkąd to się zaczęło to wychodzę na 3:1 wśród znajomych. Specjalnie tak zamieszałem, nie lubię pisać o czyiś problemach.
  21. w sensie, że będę musiał mu wyrzucić wszystko to na sercu mi leży?
  22. His Boy Elroy - Deepening http://musiclicensingstore.com/bin/SearchResults?Keywords=artist%3D(%22His%20Boy%20Elroy%22) pozycja 8, przez sam link cos nie wchodzi wiec wrzucilem do koda :)
  23. Pogorszenie samopoczucia - nerwica? Witam, mam 26 lat i od kilku tygodni mam problemy ze złym samopoczuciem. Od dziecka byłem nerwowy, wszystko zbyt poważnie brałem do siebie. Pamiętam, że codziennie przed pójściem do szkoły potrafiłem sobie wmówić, że mam atak wyrostka ( panicznie bałem się operacji). Później wszystko wróciło do normy. Owszem nerwy były, ale traktowałem je z przymrużeniem oka, bo same objawy wydawały mi się normalne. Do czasu... Kilka tygodni temu w pracy wypiłem kawę, później doszło do tego piwko no i siedząc sobie beztrosko zauważyłem, że puls mi znacznie podskoczył. Trochę spanikowałem, w dodatku jak jedna kobieta po jego zmierzeniu zaczęła mówić "o rany jaki ma wysoki puls" to mi dużo to nie pomogło zbyt wiele. Zaproponowałem, żeby zadzwonili po karetkę, ale pierwsze pytanie było jak długo spożywam alkohol. No, żeby nie wprowadzić ich w błąd wolałem nic nie mówić i stwierdziłem, że sam udam się do ośrodka. Nie, żebym codziennie przez cały dzień na podwójnym gazie chodził, ale wieczorem się do snu zdarzało i to b.często. Tam zanim trafiłem, gdzie miałem trafić to ze świata w tym czasie zeszedłbym już z 10 razy, ale ok. W konsekwencji dostałem magnez, leki na kołatanie serca oraz coś na uspokojenie/stany lękowe. Lekarka zapytała się mnie tylko czy jestem nerwowy, czy się wysypiam itp. Ja... jak na mnie przystało, leki biorę sporadycznie więc olałem. Miałem tylko te na stany lękowe przy sobie. No i tak od czasu do czasu, od tamtego wydarzenia mam dziwne "ataki". Głównie mam na myśli tutaj kołatanie serce, przyspieszony puls, uczucie, że zaraz padnę/zemdleje, zejdę na zawał. Najgorsze jest wówczas, gdy coś takiego bierze mnie 50-80km od domu, a jestem w samochodzie/studiach/... masakra. Po chwili oczywiście wszystko ustaje (jak się położę, przejdę). To samo w miejscach publicznych. np. kościół/kino Myślę oj coś mi puls podskoczył... wsłuchuje się i dochodzę do wniosku, że to objawy przedzawałowe i zaraz padnę i wszyscy się zlecą... myśl... wychodzę. To samo dopadało mnie ostatnio na egzaminach.. takie uczucie, że muszę wyjść oraz parcie na pęcherz. Ograniczyłem alkohol, na kacu te dziwne uczucia są spotęgowane i w dodatku nie mam nad nimi tak dużej kontroli. Ale piwko przed snem zostało. Miałem zamiar je całkowicie wycofać, ale jak się okazał, że atak dostaje bez niego w środku dnia, gdy zdenerwuje mnie/zaskoczy pewna sytuacja to pomyślałem, że to nerwica i będę sobie starał z nią radzić. No i nie radzę sobie. Dodam, że kilka dobrych lat temu miałem przygodę z MJ, ale to nie było na moje nerwy i od razu odstawiłem. (lęk przed śmiercią itp. ale wiem, że znajomi też to mieli) Wcześniej byłem optymistyczny, radosny z chęcią do życia i poczuciem humoru. Teraz mam lęki przed atakami, wiem, że wychodzę z nich cało, ale w trakcie potrafię się nieźle wkręcić.. Najchętniej to powiedziałbym, żeby ktoś zadzwonił po pogotowie lub wsiąść do samochodu i jechać do szpitala. Nie wiem czy to w ogóle można nazwać nerwicą, przyszło to nagle i się mnie uczepiło, jak rzep psiego ogona. Strasznie mnie to irytuje, bo takie uczucie, że mimo wszystko ma się nad tym kontrolę, a w rzeczywistości nie tak do końca nie jest przyjemne. Szczerze powiedziawszy nie wiem po co zakładałem nowy wątek, ale skoro się już tak rozpisałem, to może ktoś pomoże (jak coś to można przenieść do odpowiedniego wątku oczywiście) Rozumiem, że bez wizyty u lekarza specjalisty się nie obędzie?
×