-
Postów
225 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez antracytowa
-
Dlaczego nie możesz?
-
Dziękuję. Staram się jak potrafię najlepiej :)
-
rekin - delfin E: (chyba gdzieś się zgubiłam... :) ) E2: O... i z tego co widzę to wyrzuciło mnie na dość odległą stronę...
-
kwas siarkowy - śmietana
-
Ja często łapię się na tym, że nie chce mi się wstawać z łóżka. Nawet już się obudzę w okolicach 9-10, może coś sobie zacznę w łóżku bazgrać, czy czytać, albo po prostu leżę. Mogę tak nawet do późnego popołudnia, zwłaszcza jeśli nie muszę gdzieś wychodzić. Ostatnio znalazłam lek - poranek w tvn24 od 5:55. Jak sobie posłucham Jarka i Kasi, to od razu dostaję jakiegoś kopa do działania
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
antracytowa odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
Poza tym możliwe, że przez te pół roku znaleźliby kogoś lepszego od Ciebie, nie? A wtedy trzeba byłoby budować wszystko od nowa. -
Oj, że dziewczyna jest łatwa i szybka, to wy od razu k..a i prostytutka. Po prostu jest łatwa i szybka
-
Widzisz, to nie jest takie proste jak Ci się wydaje. Ale masz racje, nie ma co tego kontynuować.
-
Oczywiście, że wypala. Dlatego trzeba się od niego uwolnić i nie powinno się go szukać. A jednak adrenalina i emocje. Wpadło mi do głowy właśnie głupie porównanie, że to jak amfetamina, wiesz, że niszczy, próbujesz odstawić a i tak chcesz by wróciło. (Żeby nie było, wspomniałam, że porównanie jest głupie.)
-
Asiu, lepiej bym tego naprawdę nie opisała.
-
Wiem tylko o tanatofobi.
-
No tak, ciężkie życie... :/ Przynajmniej 3 to nie 10...
-
Shinobi, nie lubię poezji. Kiedyś pisałam prozę, ale wyłącznie fantasy w typie rycerzy walczących ze smokami, zabawiających się w gospodach z córkami gospodarzy, by obiwszy sobie na koniec gęby ostatecznie osunąć się pod stół. Ale rozumiem Twój punkt widzenia. Na Twoim miejscu zapewne powiedziałabym sobie dokładnie to samo: "Nie wiesz gówniaro o czym próbujesz mówić". Może i nie wiem.
-
Może odrobinę ;-) Ale jeśli już to nie standardowo stereotypowy. Nie szukam cierpienia fizycznego, nie pozwoliłabym się skrzywdzić drugiej osobie, ale lubię np. uczucie paniki jakie potrafi mnie ogarnąć. Nie łatwo jest przyznać się do tego, bo jest to w końcu coś czego chce się pozbyć, jak każdy inny. Takie jest przynajmniej oficjalne stanowisko jakie sama sobie też przedstawiam i do czego dążę.
-
Bardzo dobrze, że się rozpisałaś :) Wszystko jest już jasne, a i ja czuję się trochę uspokojona. Nawet bym im teraz pojechała oddać tą książkę, ale wstyd trochę
-
Ten argument mogę zrozumieć. Ale to nie zmienia bezsensowności pytania, tego, że taki pojedynczy objaw może mieć najróżniejsze podłoże.
-
Cóż za naiwność, sądzić, że forumowicze postawią diagnozę na podstawie jakiejś jednej czasem pojawiającej się sytuacji? Wiesz, ja czasem budzę się w nocy - jak myślisz, co mi jest? Równie dobrze może to być guz mózgu, który pustoszy jakieś jego obszary i nie daje prawidłowo funkcjonować. Jeśli się tym martwisz - idź do fachowca zamiast tracić czas przed komputerem.
-
Mówię o cierpieniu psychicznym, a nie cięciu się żyletkami. O uczuciu paraliżującej paniki, o miotaniu się w sobie i po całym pokoju, o wytwarzającej się wtedy adrenalinie (czy co się tam wytwarza). To mimo wszystko przyjemne uczucie, bo tak inne od błogostanu i leżeniu bez emocji na łóżku. Nigdy nie identyfikowałam się z emo pajacami. -- 20 maja 2011, 13:57 -- Nie wiem czy mogę napisać posta pod postem (czy ktoś w tym czasie nie odpisze), ale chciałam dodać, by nie umknęło to w edycji: Takie postrzeganie cierpienia jest jednym z powodów przez które nie mogę (może nie chcę) pozbyć się swoich lęków. Bojąc się cierpię, cierpiąc - czuje, że nie umieram.
-
brak uczuć, Ja na kwestię cierpienia patrzę inaczej. Cierpiąc czuję te specyficzne emocje, których nie da mi nic innego. Cierpienie oczyszcza, mało tego - warunkuje istnieje, ponieważ błogostan i stan radości jest stanem wegetatywnym. Czyli umieraniem. Dopiero cierpiąc mamy świadomość, że potrafimy odczuwać i żyjemy. Ale mamy dwie zupełnie różne dolegliwości. Ty masz skłonności/myśli samobójcze, ja panicznie boję się śmierci i nieżycia, stanu wegetatywnego (nie tylko dosłownie).
-
Skoro dwóch lekarzy ma tak skrajne zdania to może spytaj jeszcze jednego, albo jeszcze dwóch? Chcąc, nie chcąc - któryś musi się mylić.
-
Przepraszam za lekki offtop, ale przeczytałam wątek książkowy i zrobiło mi się gorąco, bo też mam na półce jakąś jedną kilkuletnią książkę z którą po przeprowadzce nie było mi po drodze. Po trzech latach taka sprawa na pewno ulega przedawnieniu? Czy jest jakaś możliwość, że za kilka lat odezwą się do mnie z żądaniem wyremontowania dachu?
-
TANATOFOBIA - Lęk przed śmiercią jak sobie z tym radzić
antracytowa odpowiedział(a) na Ryuuka temat w Nerwica lękowa
Wiem, zdubluję trochę swoją wiadomość, bo część tej bezczelnie skopiowałam z wpisu powitalnego. Ale tutaj również chciałam napisać, ponieważ do tego właśnie wątku jako pierwszego trafiłam, gdy wpisałam w googlach słowo "tanatofobia". Tutaj najpierw uświadomiłam sobie, że nie tylko ja boję się śmierci, nie tylko ja czuję to, co czuję, i nie tylko ja mam takie, a nie inne objawy. Już jakiś czas temu zauważyłam, że pomaga mi pisanie, dlatego niedawno założyłam bloga. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę zrobić sobie jakiejś zawrotnej reklamy, po prostu jak każdy pisząc chciałabym pisać również dla kogoś. Chciałabym aby ktoś zainteresowany tym tematem czytał to co mam do przekazania, rozumiał, może podyskutował, jeśli z czymś się zgadza lub nie, gdzieś w bardzo skrywanych pragnieniach może nawet chciałabym komuś pomóc swoim pisaniem. Możliwe, że tutaj, na tym forum nie zawitam długo. Długi post w jakimś wątku opisujący pokrótce wszystko co się da nie jest dla mnie wystarczającą formą kontaktu (również wystarczającą formą terapii, bo pisanie traktuję po części jako jej element). Wolę skupić się na jakimś konkretnym elemencie, czasem do czegoś wrócić, czasem odbiec od tematu opisując po prostu własne zdanie odnośnie otaczającej rzeczywistości, czy bieżących wydarzeń. Dlatego zapraszam do lektury mojego (młodego jeszcze, ale z pewnością na bieżąco przeze mnie odwiedzanego) bloga: http://zfobia.blogspot.com/ Pozdrawiam wszystkich. -
Witam wszystkich. Właśnie się zarejestrowałam i jak przystało kulturalnej osobie spieszę przywitać pozostałych forumowiczów. Moim problemem jest tanatofobia, czasem silniejsza, czasem słabsza, czasem czająca się gdzieś w zakamarkach świadomości, niemniej wciąż obecna i wyczekująca chwili słabości. Nie będę tutaj rozpisywać się na temat ogólnych, czy też swoich objawów. Myślę, że każdy kto miał z nią jakąkolwiek styczność wie już wszystko co powinien. Już jakiś czas temu zauważyłam, że pomaga mi pisanie, dlatego niedawno założyłam bloga. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę zrobić sobie jakiejś zawrotnej reklamy, po prostu jak każdy pisząc chciałabym pisać również dla kogoś. Chciałabym aby ktoś zainteresowany tym tematem czytał to co mam do przekazania, rozumiał, może podyskutował, jeśli z czymś się zgadza lub nie, gdzieś w bardzo skrywanych pragnieniach może nawet chciałabym komuś pomóc swoim pisaniem. Możliwe, że tutaj, na tym forum nie zawitam długo. Długi post w jakimś wątku opisujący pokrótce wszystko co się da nie jest dla mnie wystarczającą formą kontaktu (również wystarczającą formą terapii, bo pisanie traktuję po części jako jej element). Wolę skupić się na jakimś konkretnym elemencie, czasem do czegoś wrócić, czasem odbiec od tematu opisując po prostu własne zdanie odnośnie otaczającej rzeczywistości, czy bieżących wydarzeń. Dlatego zapraszam do lektury mojego (młodego jeszcze, ale z pewnością na bieżąco przeze mnie odwiedzanego) bloga: http://zfobia.blogspot.com/ Jeszcze raz witam wszystkich i wszystkich pozdrawiam.
-
To są leki, które rzeczywiście mogą zaszkodzić małemu dziecku? Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że powinny istnieć leki nie mające wpływu na zdrowie karmionego dziecka. Choćby leki na depresję poporodową, ich ślad można wykryć w organizmie dziecka, ale mu nie szkodzą. Chyba. Omówiłaś tą kwestię ze specjalistą?