Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wesnaa

Użytkownik
  • Postów

    115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wesnaa

  1. trzymam kciuki.Walcz o siebie;)
  2. Też tak miałam,kiedyś było to bardzo silne.Wysublimowane słowa i w ogóle, potem analiza, co dobrze powiedziałam,a co źle, teraz też sie zdarza,ale staram sie nie analizowac, bo można zwariowac, staram sie rozluźnic i mowie sobie"daj spokoj, to ty tak uwazasz, nie inni" i jest lepiej
  3. Wesnaa

    Nie wiem od czego zacząć

    ja bardzo długo udawałam,ze wszystko jest ok, ze ja jestem silna i sobie dałam rade z ta cała tragedia.Przez te 5 lat nie mowiłam o tym nikomu, tylko najblizsi, przyjaciólka,chłopak- dla reszty jestem jedynaczka, tak wybrałam,ale tez wiem,ze to wszystko przyczynia sie do mojego stanu teraz..
  4. Pewnie , tylko badania moga wykluczyc najgorsze przypuszczenia.Chociaz ból kregosłupa czy pleców tez moze byc wynikiem nadmiernego stresu czy napiecia.Ale primo- badania! pozdrawiam
  5. Od kilku dni jest niezbyt ciekawie.Byłam na takim kursie o przeciwdziałaniu narkotykom, nasłuchałam sie , naogladałam historii przedstawiajacych upodlonych ludzi,umierajacych..nie moge złapac dystansu do takich rzeczy.Poza tym w czasie spotkania dopadały mne zawroty głowy, fale goraca i ogólnie czułam si epo prostu "genialnie", mam tego dosyc, po prostu dosyc...
  6. Hej A jak masz sobie z tym radzic? Sam sobie nie dasz rady..nerwica to choroba nie do walki w pojedynke. pomoc jest niezbedna,pomysl o tym, nikt Ci tu nie da gotowej recepty na pzobycie sie problemu.Powalcz troche o siebie, nie boj sie
  7. Ja czasem gdy patrze w to lustro(albo nawet bez patrzenia) zastanawiam sie dlaczego ja to ja...dlaczego akurat ta dziewczyna przede mna nosi takie a nie inne imie nazwisko, ma takie a nie inne zycie...jakbym spogladała na obca osobe.Bywa,ze nie patrze w lustro, bo sie czuje zle sama ze soba..
  8. A ja czasem juz nie pamietam jak było wczesniej. Chyba po prostu byłam spokojniejsza, radosna, umiałąm sie cieszyc przeróznymi rzeczami, no i oczywiscie czułams ie lepiej, nie bolala mnie głowa, nie miałam atakow paniki, nie czułam ciagłego leku, nei byłam non stop zmeczona,niewyspana...co tu duzo mowic, było bardzo dobrze, do czasu. [ Dodano: Sob Gru 09, 2006 11:11 pm ] sorry za post pod postem Nie wiem czy można być takim jak kiedyś, ale na pewno mozna a nawet trzeba nad soba popracowac. Kazdy ma prawo do tego,zeby byc słabym, nie powinismy wstydzic si eo tym mowic, kazdy ma moment kiedy mowi o sobie"jestem nikim".Sama czasem to czuje.Trzeba probowac nazywac swoje uczucia,mowic o nich, brawo,ze sie starasz,ze zdajesz sobie sprawe, ze sytuacja w jakiej sie znajdujesz nie jest dla ciebie dobra.Sam fakt,ze jestes na tym forum to juz cos.A poza tym nie jestes nikim!JESTES, na pewno wartosciowym człowiekiem, ktory tylko troche sie pogubił w zyciu, ale n apewno uda Ci sie w koncu czuc ze soba dobrze.Tzrymam kciuki
  9. Nie mam pojęcia,czy całkowite pozbycie sie tego cholerstwa jest możliwe. Moja nerwica trwa od ok 2 lat, to nic w porownaniu z tymi u których trwa juz nawet kilkanascie. Moim zdaniem mozna nauczyc sie nad nia panowac i patrzeć pogodniej na zycie, ale osobiscie nie znam ani jednej osoby, która nerwice miała i pozbyła sie jej raz na zawsze.Optymistyczne, prawda ?
  10. Ja swoje ataki paniki kojarze najczesciej z fala gorąca, przyspieszonym biciem serca, potwornym lekiem w środku, jakby miał mi zaraz wyskoczyc z klatki piersiowej i oczywiscie zawroty głowy i tez bywało,ze sprawdzałm czy serce mi bije i czy mam wyczuwalne tętno
  11. no,z ta Alicją to chodziło chyba o to,ze dziewczyna może jakos nie potrafi wyjsc spoza swojego swiata, bo ten prawdziwy dookoła niej jest zbyt bolesny, no nie wiem, ja to jakos tak mniej wiecej pojęłam A co do pomocy.Wiesz co? Postaraj si eprzekonac do swojej szkolnej psycholog, one tylko wydaja sie byc takie do niczego.W moim liceum była babka, o której chodziły ploty,ze rozpowaida wszystkim nauczycielom historie z którymi przychodza do niej uczniowie, okazało sie to totalna bzdura.Wiem,ze pomogła wielu osobom.Poza tym rozumiem,ze pewnie czujesz,ze nikt sie twoimi problemami nie przejmuje, poszukaj pmocy raz jeszcze,a zobaczysz,ze jest inaczej.Nie poddawaj sie;)
  12. No to jesteśmy w podobnej sytuacji, ja na przykład najlepiej czuję się w towarzystwie dobrze sobie znanym, wtedy jestem pewna ich sympatii no i czuje się swobodnie. Gorzej jeśli przychodzi mi obcowac z calkowicie nowymi osobami...wtedy pojawiają się schody, u wszystkich dopatruję sie jednego---> ze mnie nie lubią, ze cos im we mnie nie pasuje i nie lubia ze mna gadac(na przykłąd uczelniana grupa), a to przeciez niemozliwe zeby wieksza grupa ludzi koncenrowała swa uwage tylko na mnie, no ale nerwica= egocentryzm, niestety i chociaz zdaje sobie z teg sprawe to i tak ciagle mi sie to w głowie pojawia...A czasami bywa,ze te obawy odchodza i czuje sie wyluzowana, potrafie normalnie pogadac,pozartowac itp itd...ale potem znowu, błedne kolo[sic] eh,zamotane to wszystko
  13. Tez miewam taki stan i to dosć często, dosłownie wyżywam się na najbliższych, podziwiam na przykład swojego chłopaka za cierpliwość i zyczliwość wobec mojego zachowania. To jest chyba próba rozładowania emocji, wyrzucenia jakiegoś żalu z siebie, a może też trochę bezsilność, bo jak człowiek jest właśnie bezsilny i zdaje sobie z tego sprawę, wówczas nie wiedząc jak temu zaradzić po prostu jest wściekły, zły..
  14. Wesnaa

    Nie wiem od czego zacząć

    Hmm, miło jest poczytac o ludziach z podobnymi problemami, wtedy czuje sie, ze człowiek nie jest sam, bo chyba bycie samemu kiedy ma sie emocjonalne problemy to chyba jedna z najgorszych rzeczy. Ciesze sie ze tu do Was trafiłam, lżej troche
  15. Wesnaa

    Nie wiem od czego zacząć

    I tak jak w temacie nie wiem od czego zacząć.Może od tego, że mam 20 lat, a w zasadzie czuję się dwa razy starsza? Może od tego, że na to forum wchodzę juz prawie rok i dopiero po tych kilkku miesiącach odważyłam się cokolwiek tu napisać.? A może napiszę wprost, że po prostu miałam ogromną potrzebę,by tu napisać, bo ze swoimi lękami i smutkiem jestem sama, sama się z tym borykam. Wszystko zaczęło się w zasadzie nie wiem dokładnie kiedy, nerwica chyba komulowała się we mnie od dłużeszgo czasu, aby dopiero teraz się ujawnić. Moje życie wygląda w sumie normalnie, studiuję tam gdzie chciałam, jestem zakochana, mam kochających rodziców..ale może to wszystko wygladą tak pieknie a w rzeczywistosci jest inne, gorsze.Bo po tej drugiej stronie tego mojego normalnego życia stawiam - śmierć brata, który zabił się 5 lat temu, potwornie niskie poczucie własnej wartości, strach przed ludźmi, nadwrażliwość, ciagły strach i lęk i ciągła walka o to,zeby myslec pozytywnie i nie łamać sie, może to,że ubzdurało mi się gdzieś w środku,ze mussze byc idealna, albo to samo ubzdurało sie moim rodzicom. Wszystkie swoje obawy "upycham" w podswiadomości, a potem ona nie wytrzymuje i bach, mam, to co mam cholerną nerwicę...Był psycholog, był psychiatra, były tabletki, było lepiej, apotem był okres przerwy i wszystko powróciło ze zdwojoną siłą.Czuję,ze moje otoczenie mnie nie rozumie. Więc moze piszę tu po to,żeby podbudować się i nabrać jakies siły,żeby powalczyc z nerwicą jeszcze raz.Napisałam to wszystko dość chaotycznie, ale to wszystko jak zwykle pod wpływem emocji, normalka
×