-
Postów
2 435 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kaja123
-
myślenie tylko o sobie - narcyzm
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
kaja123 odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
Domino467, z tego co piszesz to krótko się leczysz. Leki na dobre działają od 4 do 8 tygodni od zastosowania. Depresja to przewlekła choroba, długotrwała i niestety trzeba mieć cierpliwość w leczeniu. Dobre efekty w depresji daje psychoterapia w połączeniu z lekami -
a po co Ci dowód osobisty do lekarza??? A jak będziesz podawał dane osobowe bez dokumentu to skłamiesz? A jak Ci receptę wypisze bez prawidłowych danych i peselu? No przestań - przecież jest ochrona danych osobowych to po pierwsze, tajemnica lekarska, śledztwa nikt robić nie będzie gdzie się leczysz i na co bo i po co? Daję głowę, że w Twoim srodowisku czy to zawodowym czy prywatnym są osoby co się leczą i nawet o tym nie wiesz, bo niby skąd? Jak Ci nie powiedzą to na czole napisane nie mają - tak samo jak Ty. Idź normalnie i nie kombinu bo nie ma takiej potrzeby!
-
lody big milki - przyjemność
-
Terapia z balastem Na początku terapii dorosłe dzieci alkoholików stają oko w oko z wieloma wątpliwościami. Towarzyszące im wahanie to część procesu zmiany, jaki rozpoczynają. Na początku terapii dorosłe dzieci alkoholików doświadczają wielu sprzecznych myśli i odczuć. Gdy zgłaszają się na terapię, to – z jednej strony – mają nadzieję na zmianę (zwiększenie poczucia własnej wartości i pewności siebie, zmianę schematów zachowania, jakie od lat utrudniają im życie, czy zmianę relacji, w których czują się źle), ale – z drugiej strony – towarzyszy im też wiele obaw: czy zmiana jest możliwa, skoro przez tyle lat nic się nie zmieniło? A może tylko mi się wydawało, że rodzice mieli problem, może to jednak ja jestem dziwakiem, a oni byli normalni? Pytania tego typu mnożą się i powodują ogromną ambiwalencję, która sprawia, że od refleksji „terapia DDA jest czymś, czego potrzebuję” do zgłoszenia się na konsultację mijają miesiące, a nawet lata. Jakie są te typowe przeszkody? W jaki sposób terapeuta i grupa mogą pomóc DDA w poradzeniu sobie z nimi? Zosia samosia Doświadczeniem wielu DDA jest konieczność samodzielnego radzenia sobie z problemami. W ich głowach mocno tkwi przekaz: „nie należy innym zawracać sobą głowy” i odzywa się natychmiast, gdy pojawi się pomysł, by rozpocząć terapię. Torpedują ten pomysł również inne przekonania, np.: „nie powinno się nad sobą użalać”, „inni mieli gorzej…”, czy „nikt ci nie pomoże, jeśli sam sobie nie pomożesz”. Terapeuta powinien umieć pokonać te przekonania i odkryć u DDA dziecięcą potrzebę opiekowania się nim, bycia pokierowanym czy naprowadzanym. Gdy możemy się na kimś oprzeć i wzorować, szybciej uczymy się nowych zachowań, nowego sposobu myślenia. W szkole tym kimś powinien być nauczyciel, wychowawca, a w domu rozumiejący, mądry rodzic, który potrafi tak pokierować dzieckiem, by mimo swoich braków rozwijało się i stawiało czoło wyzwaniom. W terapii rolę przewodnika, mentora na chwilę podejmuje terapeuta, ukierunkowując pacjenta na zmiany i rozwój. Na chwilę, gdyż pacjent ma sam opanować tę rolę i znaleźć dla siebie mentorów, przewodników czy autorytety w życiu poza sesjami. I co ja powiem? To jeden z podstawowych niepokojów, jakie pojawiają się w wypowiedziach osób wahających się, czy podjąć terapię. „Co powiem, kiedy terapeuta zapyta, po co przychodzę? Właściwie to chyba nic mi nie dolega...” Pytanie o potrzeby czy o cele terapii jest zwykle dla DDA trudne. Nie wiedzą, w jaki sposób terapeuta może im pomóc. Słyszeli tylko, że „jakaś” pomoc dla osób takich jak oni jest możliwa. Pierwsze spotkanie z terapeutą wygląda podobnie jak wizyta u lekarza pierwszego kontaktu. Pacjent pojawia się i musi jak najlepiej opisać sprawy czy objawy, które go niepokoją. Terapeuta zaś zadaje pytania, które pozwolą postawić diagnozę i zaproponować skuteczny sposób leczenia. Większość terapeutów zajmujących się DDA wie, że ich pacjenci mają trudności z uświadomieniem sobie i mówieniem o tym, czego potrzebują. Zdają sobie także sprawę z silnego oporu, jaki pojawia się, gdy DDA musi mówić o sobie komuś obcemu. Często dopiero na kolejnej konsultacji udaje się ustalić konkretne problemy – czasem wynika to z dość ogólnych pytań zadawanych przez terapeutów, dotyczących funkcjonowania w życiu codziennym osoby zgłaszającej się na terapię. Kiedy obszar zmiany jest niejasny, można ukierunkować terapię na rozwój pacjenta, rozwój umiejętności niezbędnych do radzenia sobie ze sobą i własnymi problemami czy rozwój osobowości. Ostatecznie cele terapii ustalane są zawsze wspólnie przez pacjenta i terapeutę. Czy mój ojciec był alkoholikiem? Wątpliwości, czy to było uzależnienie, nie są kluczowe dla powstania syndromu DDA. Istotne jest, czy w związku z nadużywaniem alkoholu w życiu rodzinnym pojawiły się wydarzenia, o których trudno zapomnieć, choć jest się już osobą dorosłą. Te bolesne wspomnienia oznaczają, że sprawy z przeszłości nadal wpływają na nasze samopoczucie, na psychikę, więc należy się nimi zająć. Czy to, co pamiętam, czuję – jest prawdą? W rodzinach z problemem alkoholowym istnieje duży nacisk na to, by wszyscy myśleli, czuli i przeżywali zgodnie z tym, jak każe im się myśleć i przeżywać, bez względu na to, jaka jest rzeczywistość. Ileż to razy, próbując przedstawić swój punkt widzenia, DDA słyszały: „to nie tak jak myślisz”, „źle to odebrałeś”, „on tak powiedział, ale co innego miał na myśli”. Ten sposób reagowania na komunikaty dziecka psychoterapeutka Marsha Linehan nazywa „unieważnianiem”, gdyż przekaz kierowany w ten sposób do dziecka brzmi „nieważne, co widzisz, myślisz i czujesz – ja ci powiem, jak masz widzieć, myśleć i czuć”. W ten sposób dziecko przestaje ufać sobie, swojemu umysłowi i zmysłom, jest zależne od cudzych interpretacji danej sytuacji. W terapii stwarza to duże trudności, bo przecież nie chodzi o to, by terapeuta zastąpił pacjentowi rodziców i mówił mu, jak ma patrzeć, czuć czy interpretować. W terapii pacjent musi odzyskać zaufanie do samego siebie, nauczyć się odczytywać to, co widzi i czuje, oraz nadawać adekwatne znaczenia temu, co się wokół dzieje. Musi tym samym złamać zasady panujące w rodzinie pochodzenia. Lojalność wobec rodziny Opowiadając o swoich bliskich, DDA często mają poczucie, że ich zdradzają, działają wbrew niepisanej zasadzie, że „o tych sprawach nie mówi się obcym”. Myślą nawet, że łamią przykazanie „szanuj ojca i matkę”, i spotka je za to kara. Warto pamiętać, że celem rozmów z terapeutą jest zmiana osobista, a nie oskarżanie kogoś czy znalezienie winnych. Terapeuta czy grupa nie ma prawa wypowiadać się negatywnie o niczyich bliskich, gdyż zna ich jedynie z subiektywnych opowieści pacjentów. Terapia nie służy zerwaniu więzi z rodzicami, lecz ich poprawie (na ile to możliwe). O tym, jaka to ma być relacja, decyduje pacjent. Terapeuta może w niektórych przypadkach – zwłaszcza w początkowej fazie terapii – zalecać czasowe ograniczenie kontaktów z rodzicami. Zalecenie to wynika z faktu, że kiedy pacjenci odkrywają prawdę o swoim dzieciństwie, często budzi to bardzo silne emocje, trudne do powstrzymania w bezpośrednim kontakcie z rodzinami. W późniejszej fazie terapii pacjenci uczą się oddzielać swoje dziecięce potrzeby, nie do zaspokojenia w teraźniejszych relacjach rodzinnych, od potrzeb dorosłych dzieci kierowanych do już starszych rodziców. Uczą się korzystać z tego, co rodzice mogą im dać aktualnie, i nie frustrować się tym, że czegoś nie są w stanie zaspokoić. W efekcie terapii rodzinne relacje DDA mogą ulec poprawie, ale jest to związane z wyjściem z roli dziecka zależnego w swoich potrzebach od rodziców i przejściem do roli dorosłego dziecka, które dba o swoje potrzeby, nie oczekując tego od rodziców. Ambiwalencje wobec innych Poczucie opuszczenia, skrzywdzenia czy wykorzystania kładzie się cieniem na stosunek DDA do ludzi. W kontaktach, zwłaszcza gdy relacje stają się bliższe, są ostrożne, trudno im zaufać drugiej osobie, mają opory przed mówieniem o swoich problemach. Wolą przyjąć rolę obserwatorów lub zaopiekować się kimś niż pokazać swoje prawdziwe wnętrze. Ten brak zaufania do innych bardzo utrudnia przyglądanie się własnym problemom, mówienie o tym, co trudne, odkrywanie głęboko skrywanych tajemnic. Trudno się temu dziwić, gdyż zranienia, jakie noszą w sobie DDA, powstały w relacjach z najbliższymi osobami. Pierwszym etapem terapii takich osób jest odbudowywanie zaufania do ludzi. W terapii indywidualnej oznacza to, że terapeuta ze szczególną uwagą stara się zbudować dobrą relację terapeutyczną, w której pacjent poczuje, że może zaufać terapeucie i otworzyć się przed nim. Podobnie w terapii grupowej – we wstępnym etapie pracy grupowej terapeuta dba, by poprzez dobór grupy oraz wzajemne poznawanie się, uczestnicy nabrali zaufania i nauczyli się mówić o sobie bezpośrednio i otwarcie. Służy temu strukturalizacja zajęć, specjalnie dobrane ćwiczenia i tematyka spotkań. Większość DDA nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo to, że zawiedli się na swoich bliskich jako dzieci, wpływa na ich stosunek do nowo poznanych osób. Terapia sprawia, że zaczynają dostrzegać swoje obronne nastawienia i starają się nie patrzeć na innych z perspektywy kontaktów w swoich rodzinach. W grupie mogą spróbować bardziej świadomie budować relacje oparte na zaufaniu i otwartości. Lęk przed poznaniem siebie Kiedy czujemy się bezpiecznie w relacjach z innymi, szybko ujawniają się nasze głęboko skrywane pragnienia, oczekiwania i niezaspokojone potrzeby. Wiele DDA najbardziej boi się nie innych, ale siebie – tego, co w nich się pojawi, gdy poczują się bezpiecznie po otwarciu się przed innymi. Negatywne myślenie o sobie i autokrytyczna postawa podsuwają im straszne wizje siebie jako kogoś nie do przyjęcia dla innych. DDA często boją się, że nie zostaną zaakceptowane, że nikt ich nie polubi albo że prawdą okaże się to, co słyszeli w domu: „nikt z tobą nie wytrzyma”, „nikt cię nie polubi”. Terapeuci mają świadomość, że każdy człowiek ma jakieś braki, wady, ale i mocne strony, zasoby. DDA zwykle są nadmiernie świadome swoich deficytów, a w ograniczony sposób uświadamiają sobie własne zalety i talenty. Ważnym celem terapii jest zatem rozpoznanie swoich mocnych stron i nauczenie się, jak je wykorzystywać. Kiedy DDA zaczynają to dostrzegać, wchodzą na ścieżkę rozwoju osobistego, który trwa także po zakończeniu terapii. Dzięki temu nabierają pewności siebie i poczucia własnej wartości. Lęki przed grupą Często pacjenci zgłaszający się na terapię DDA zastrzegają, że wolą terapię indywidualną, gdyż grupa budzi w nich negatywne skojarzenia. Warto o tym wprost porozmawiać z terapeutą. Niekiedy rzeczywiście terapia indywidualna jest bardziej dla kogoś wskazana, choć z mojego doświadczenia wynika, że terapia grupowa DDA może być szybsza i efektywniejsza. Nie dziwi mnie, że skoro wiele trudnych wspomnień wiąże się z rodziną, w której pacjent się wychowywał (tzw. grupą pierwotną), to niechętnie wchodzi w nowe grupy. DDA często unikają grupowych spotkań, zwłaszcza tych nieformalnych, nieobowiązkowych. W grupach łatwiej ożywają w nich wspomnienia i emocje, jakich doświadczali w domowych relacjach, bezwiednie także mogą wchodzić w role, jakie odgrywali w swoich rodzinach, a to źle wpływa na ich samopoczucie i oddziela ich od innych. Udział w grupie wymaga także pewnych minimalnych umiejętności społecznych, którymi większość z nas dysponuje już w wieku 7 lat, kiedy zaczynamy edukację w grupie szkolnej. Niektórzy jednak mają tak duże kłopoty z odnalezieniem się w grupie, że zanim zostaną zakwalifikowani do niej, muszą nieco rozwinąć swoje kompetencje społeczne. W niektórych ośrodkach terapeutycznych wejście w grupę poprzedza udział w treningu umiejętności interpersonalnych. Zwykle jednak zajęcia treningowe polecane są osobom nimi zainteresowanym lub z deficytami tych umiejętności. Podobną rolę może pełnić trening asertywności czy zajęcia rozwojowo-terapeutyczne. Dlaczego ja mam się leczyć?! Niekiedy DDA buntują się: dlaczego ja mam się leczyć, skoro ze mną wszystko w porządku? Niech oni się leczą, niech oni się zmienią, ja poczekam. Z jednej strony mają rację... ale ich bliscy zwykle nie chcą żadnej zmiany. Gdy DDA trafia na terapię, jego rodzice przeważnie są już na emeryturze. Ich życie bardzo się zmieniło od czasu, gdy byli w pełni sił, mieli na głowie dzieci, pijącego partnera i mnóstwo spraw. Po latach życie zwykle jest lżejsze, partner odszedł lub przestał pić tak destrukcyjnie, a jeśli nawet pije nadal, to w domu nie ma już małych dzieci, ubyło obowiązków. Mało tego, rodzice często mają oparcie w swoich dorosłych dzieciach, więc nie myślą o zmianie. Zmiana potrzebna jest dorosłym dzieciom, bo one chcą przestać żyć przeszłością, przeżywać ciągle te same stany, wikłać się w destrukcyjne związki. Dlatego DDA zgłaszają się na terapię i – mimo wątpliwości – zaczynają pracować nad sobą i swoimi problemami. Jeśli tych wątpliwości jest sporo, to warto wraz z terapeutą zrobić bilans zysków i strat związanych z podjęciem terapii bądź z utrzymaniem dotychczasowego status quo... Marzenna Kucińska Autorka jest psychologiem, psychoterapeutą Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej, trenerem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Pracuje w Ośrodku Terapii Poznawczej COGITO w Warszawie.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
kaja123 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Stark, wiesz jak dużo jest karaluchów? To istna plaga! Nie sądzę zebyś był bardziej dziwny niż większość ludzi na tej planecie zatracony, no ja się nie zgodzę, mnie już zaciekawiłeś i jestem Ciebie ciekawa jeszcze bardziej!!! -
wiesz ja to byłam nie skorupa tylko wielka bryła betonu! Do mnie to trzeba było młot pneumatyczny użyć A jakie opory miałam przed pójściem że hoho - przygotowałam się ładnie żeby broń Panie Boże się nie zdradzić z jakimiś objawami i wypaść dobrze. Ale się nie dali nabrać na te sztuczki
-
osmos, zamknąłeś się szczelnie w skorupie. Dobijasz się na zewnątrz ale nie masz dość sił. Zewnętrznie udajesz bo to nie Ty tylko aktor a Ty chcesz mu powiedzieć ja tu jestem! ale on Cię nie słyszy bo jesteś zabetonowany w skorupie i nie ma zasięgu :-) Ludzie widzą tego aktora ale Ty tak nie chcesz więc udaj się do "mechanika" co się na tym zna i pozwoli Ci się wydostać na zewnątrz. Psycholog, psychiatra nie gryzą
-
racja
-
Myślę, że wszyscy wiemy że to ktoś77
-
Logują tu się ludzie, którzy mają problemy. Każdy jest na innym etapie zdrowienia. Niektórzy są już na wylocie inni na poczatku. Są też ludzie, którzy nie chcą zmian. Nie chcą pomocy i nie chcą pomagać. Chcą pogłębiać swoją chorobę, zaburzenia bo im z tym dobrze, wygodniej. Podsycają atmosferę tylko po to żeby czuć cokolwiek i żeby być ważnym w jakimś sensie. Często też dodatkowo podsycają się chemią i nie myślą jasno co można wywnioskować z ich wpisu. Gdyby taką osobą przestać się interesować i nie reagować na jej infantylne zaczepki na poczatku się zezłości, będzie sfrustrowana ale może się ocknie - przestanie brać prochy, dostrzeże swój problem i zacznie sama coś ze sobą robić. Jak narazie to wszyscy odpieramy jej dziwne racje, które są bez ładu i składu i tak naprawdę o to tej osobie chodzi. Także my jej nie pomagamy lecz utrzymujemy w przekonaniu że ma coś mądrego do powiedzenia a przecież zgodnie stwierdzilismy że raczej nie. Myślę sobie, że niech najpierw wytrzeźwieje z tej całej chemii potem pomysli nad sobą z terapią czy bez jak tam chce i może zaskoczy, że trzeba coś ze sobą robić i nad sobą pracować. Forum to jest stworzone z myślą wzajemnym pomaganiu, więc pomóżmy temu człowiekowi
-
hahahahaha ale to działa w dwie strony - no bo chyba wcześniej czytasz co kto napisał ze zrozumieniem, żeby móc mądrze odpisać (chociaż nie jestem tego pewna)
-
Nic takiego nie napisałam Nadal twierdzę ze robisz sobie tutaj sprytnie psychoterapię i zgadzam się z zujzuj. Najprościej jest zwalic na chemię, mózg i inne zamiast wziąć się do roboty i popracować nad sobą. Łatwiej połknąć tabletkę albo i kilka po których nie ma się często jasnego myślenia (czego jesteś przykładem). Praca zawsze wymaga wysiłku nikt za Ciebie tej pracy nie wykona. A jeszcze co do przedawkowania terapii a co jeśli ktoś przedawkuje leki
-
A dlaczego psychoterapia jest pod kontrolą fachowców? A dlaczego są ściśle określone zasady i reguły terapii? No właśnie po to żeby nie przekroczyć możliwości człowieka. A tak z innej beczki - ja myślę, że Ty to wiesz bo to nie jest trudny temat do ogarnięcia. Ty sobie tutaj robisz psychoterapię hehe, jesteś ważny, inny zobacz ile osób się Tobą zainteresowało Myślę że tej "ważności" brakuje Ci w życiu i chcesz być zauważony, a temat którego tak bronisz jest tylko taką przykrywką (bo jesteś inteligentny) - żeby tylko dalej się mną interesowali. Nawet zależy Ci na ostrzeżeniu dla kogoś tam i wzywasz moderatorów Zwyczajnie wołasz o uwagę! Napewno jest ktoś w realu dla którego jesteś ważny. Wystarczy się rozejrzeć. Pozdrawia Cię serdecznie.
-
ktoś77, mam pytanie: Ty jesteś tylko ciałem albo tylko duchem? Przecież nie jest tajemnicą, że emocje z róznym nasileniem powodują w organiźmie produkcję różnych substancji (adrenalina, dopamina, serotonina, kortyzol i wiele innych). jak sa zaburzone to i produkcja tych substancji jest zaburzona nie jest to proste? Leki powodują unormowanie tych substancji a terapia zmienia nawyki myślowe żeby emocje były adekwatne do sytuacji i produkcja chemii w mózgu była prawidłowa a nie zaburzona. To jest proste jak zupka z torebki i nie trzeba być Einsteinem żeby to zrozumieć.
-
rozumię Twój lęk doskonale ale nie masz wyjścia trzeba stawić mu czoło. Zobaczysz, że strach ma wielkie oczy i jeszcze będziesz się z tego śmiała! A co do środowiska, przyjaciół itp to oni przecież nie muszą wiedzieć gdzie i na co się leczysz. To jest Twoje zdrowie, Twoje lęki, Ty się źle czujesz nie oni i nie musisz ogłaszać "całemu" światu co Ci dolega. Powiesz jak będziesz gotowa albo nie powiesz to Twój wybór i tym bym się wcale nie martwiła - nawet troszeczkę - ani tyciu !!! Ppowodzenia
-
Stella., Witaj. Diagnozę to Ty sama sobie postawiłaś i to obszerną. Dziwi mnie skąd ta pewność o jej słuszności? Czemu nie zaufać specjalistom? - no a ta Twoja diagnoza?
-
- nerwicę netręctw leczy się u psychiatry poprostu Głowa do góry to nie koniec świata!