-
Postów
2 435 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kaja123
-
A dlaczego Ty zawsze zakładasz najgorszy scenariusz? A czemu nie pomyśleć : ona mi napewno pomoże i to bez leków dodatkowych. Mylisz się myśląc że "ona" jest tylko od zapisywania leków - bo dobrze wiesz że tak nie jest, ma tą mozliwość żeby oprócz rozmowy czy terapii zapisać leki. Za dużo używasz słowa NIE zdecydowanie!
-
mama jest zmieniona przez chorobę jaką jest alkoholizm, gdy mówi do Ciebie ty szmato, dziwko to nie myśli o tym, chce na kogoś zwalić winę, oczernić a niestety robi to na najbliższych. Gdyby podjęła leczenie, wytrzeźwiała to zapeniam Cię odzyskałabyś Twoją mamę, która Cię kocha (bo tak jest) ale choroba nią zawładnęła niestety i mówi jak mówi, a ojciec jej wtóruje wiadomo dlaczego. Wiem że Ci cholernie ciężko bo słuchac takich słów z ust najbliższej Ci osoby jest niebywale trudno i boli. Ty wiesz że to choroba i nie daj się bardziej w nią wciągnąć bo też jesteś nią zarażona. Jak wszyscy w domu mają grypę to nikt za nikogo nie zdrowieje - każdy musi sam powalczyć z wirusami. Można poradzić co ma robić ale wyzdrowieć za nikogo się nie da. Myśl o sobie bo nic nie poradzisz - no zwyczajnie się nie da! Możesz tylko sama wyzdrowieć i zawalczyć o siebie! Jak to zrozumiesz to połowa sukcesu
-
Dzieckiem alkoholika będziesz zawsze. Jesteś jeszcze bardzo młodziutka i dorosłość masz na papierze. Uwierz mi, że nie odpowiadasz za swoich rodziców. Zrobiłaś błąd (w dobrej wierze) że chowasz mamie papierosy. Ona od tego nie rzuci palenia a tylko dolewasz oliwy do ognia. Ojciec jak napisałam wyzej stanie murem za matką ze strachu, z lojalności, z obawy że ona więcej wypije i zrobi większą awanturę. Ty schowałaś a ojciec dał - to było do przewidzenia. Staraj się tak na to patrzeć, przewidywać i dojdziesz do wniosku że nie warto jest podejmować takie działania. Kiedy mój ojciec mnie skrzywdził - mama owszem mi mówiła, że jestem biedna itp ale potem kazała ojca iśc przeprosić. On mnie skrzywdził a ja jego przepraszałam. Na pytanie dzisiaj dlaczego? Odp. żeby załagodzić, żeby był spokój i on więcej nie pił. Nie masz moja droga wpływu na to, nie zmienisz mamy, taty to jest NIEWYKONALNE! Możesz tylko zmienic siebie. A niech kurzy jak smok czy jej schowasz czy nie to nic nie zmieni. Jak sie nawali też niczego nie zmienisz - usiądź do komputera napisz tutaj że Ci źle ale z rodzicami nie wchodź w dyskusje, a już napewno nie bierz do siebie tych bzdur że jesteś taka czy owaka. Bo to nieprawda. Trzymaj się
-
A dzieci cierpią najbardziej Dlatego zajmuj się sobą PLIS!
-
bo tata jest współuzalezniony i chce się przypodobać matce. Tak sądzę. Za Ciebie jest pewny a za matkę nie więc woli jej przytaknąć. dziewczyno BŁAGAM nie bierz winy na siebie - wina twoja jest taka jak banan fioltowy.alkoholik pije bo: w pracy nie poszło, bo zupa za słona, bo dziecko płacze, bo dziecko się smieje, bo pies szczeka, bo żona (mąż) ma kwaśną minę, bo jest okazja (urodziny) bo i bo.... a współmałżonek robi wszystko żeby alkoholik nie pił i odpowiada: w pracy to przez szefa, zupę rozcieńczę, dziecku zabronię zaraz płakać, dziecku zabronie sie śmiać, psa wyrzucę, mina ci się nie podoba już zmieniam, urodziny no tak to cię usprawiedliwia...
-
Monar sorki ale większej głupoty nie słyszałam!!!! Za co Ty jesteś winna???? Niech się kiszą we własnym sosie - odizoluj się od tych toksycznych rodziców. Ty masz 18 lat i jesteś winna jak żyją i żyli Twoi rodzice no akurat!wrrrrrrr Może jeszcze Cię obwinią że się urodziłaś? No chyba nie wierzysz w to już. Niczemu nie jesteś winna "słyszysz" NICZEMU!!!! Winę ponoszą tylko i wyłącznie oni za siebie i za Ciebie. matka tak będzie gadała bo jest alkoholiczką a alkoholicy to manipulatorzy i koniec kropka.
-
dupa nie działa - lekarz od dupy
-
Ja mam smutne przeświadczenie, że Ty nazywam się niewarto, robisz wszystko (być może nie całkiem świadomie) żeby odeprzeć wszelkie próby pomocy Tobie lub sugestie jak sama mogłabyś sobie pomóc. Niestety nie wierzę w to, że nie ma psychiatry, psychologa czy psychoterapeuty, który mógłby i chciał Ci pomóc. Domniemam, że i na to masz odpowiedź. Zrozum że nikt za Ciebie nie wyzdrowieje, nikt Ci nie da cudownej tabletki ani rady. Specjaliści tylko pomagają w samouzdrowieniu bo tą pracę musisz wykonać sama. To że ktoś Cię pożałuje może przynosi Ci chwilową ulgę czujesz, że ktoś się chociaż przez chwilkę zainteresował ale co z tego? czy Cię to uzdrawia? Nie - dalej się pogrążasz tak możesz do smierci się użalać nad swoim losem i go nie zmienisz. Samo się nie naprawi.
-
tak można zgadzam się Antydepresanty też się bierze w nerwicy - na zaburzoną chemię w mózgu. No ale na efekty trzeba poczekać.
-
No to musisz poczekać minimum 2 tyg na pozytywne efekty. Teraz możesz mieć różne nieprzyjemne objawy związane z przyjmowaniem tego leku. Cierpliwość popłaca więc się nie zrażaj -- 25 sie 2012, 14:06 -- Nie pisz od rzeczy .Nawet benzodiazepiny nie zawsze uzależniają po kilku latach brania ,zależy od człowieka. itp. od rzeczy to Ty piszesz. Widać nie masz pojęcia i to najmniejszego!
-
Napisz jakie bierzesz leki. Antydepresanty działają najwcześniej po 2 tyg a uspokajające nie można brac dłużej niż 4 tyg. Wszystko zależy jakie leki przyjmujesz.
-
Nikt tego nie wie lepiej niż Ty.
-
agnieszka8204, witaj . Nerwica czy depresja są uleczalne więc nie ma co się stresować. Bardzo pomocna oprócz leków jest psychoterapia. a ja wolę coca colę
-
to sa Twoje niektóre posty - zaprzeczasz sama sobie Masz zaburzenia odżywiania, okaleczasz się, słyszysz głosy, masz lęki i zerowe poczucie własnej wartości - to wszystko co wywnioskowałam z Twoich wpisów. Psychoterapia konieczna ale jak napisałam wyżej to zalezy tylko od Ciebie no i najważniejsze : trzeba chcieć, bardzo chcieć i ciężko pracować. Wybór nalezy do Ciebie.
-
Takie są te nasze zaburzenia i choroby różne - trzeba osiągnąć swój upadek, swoje dno, utwierdzić się w przekonaniu że potrzebujemy tej pomocy i szukać jej za wszelką cenę nawet u osób bliskich czy zyczliwych. Dużej częsci się to udaje ale jest też część która z jakiś powodów tego nie chce - może boi się zmian w przekonaniu, że ten stan w jakim jest jest jej znany wiec niejako przewidywalny. Niektórzy tak tkwią w tym "trwaniu" jest im źle ale boją się zmian. Cóż poradzić, nie da sie pomóc wszystkim niestety - a szkoda Ja swój upadek kiedyś osiągnęłam, pomoc znalazłam i bardzo sie z tego cieszę. Kiedyś wydawało mi się że nigdy z tego stanu nie wyjdę, że tak beznadziejnie być musi i najlepiej to skończyć ze sobą. Teraz jak wspominam tamten czas to brrr nigdy więcej, zrobie wszystko, zeby nie wrócił i mam nadzieję że tak będzie
-
Myślałam że skorzystasz z bezpłatnych konsultacji które oferują - zawsze mogą pokierować. Wybór należy do Ciebie. Pozdrawiam.
-
Monar, 5 tyg to kawał czasu, gratuluję i trzymam kciuki klamczucha_88, to można porównac do uzależnienia : tniesz się czujesz ulgę bo nie czujesz bólu psychicznego, łyaksz prochy, pijesz znieczulasz się nie czujesz bólu, grasz czujesz przyjemność zapominasz o bólu itd ale faktycznie to jest tylko chwilowe i prowadzi do nikąd...