Skocz do zawartości
Nerwica.com

kaja123

Użytkownik
  • Postów

    2 435
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kaja123

  1. kaja123

    X czy Y?

    kino komedia czy dramat?
  2. kaja123

    Skojarzenia

    śmieszne stworki - ufoludki
  3. kaja123

    X czy Y?

    komplement maślak czy kurka?
  4. kaja123

    X czy Y?

    schabowy! róża - storczyk
  5. kaja123

    X czy Y?

    sobota mysz czy szczur ?
  6. Powietrzny Kowal, to się oduczaj najwyższy czas
  7. kaja123

    X czy Y?

    grozić nokia czy samsung ?
  8. kaja123

    Skojarzenia

    cztery kółka - program
  9. kaja123

    Skojarzenia

    lakier - samochód
  10. Aleksytymia - dosłownie „brak słów dla emocji" - to synonim emocjonalnego analfabetyzmu. Osoby dotknięte tym syndromem nie potrafią mówić o własnych emocjach, nie rozróżniają ich fizjologicznych objawów, mają bardzo ubogie życie wyobrażeniowe (np. nie miewają snów) i operacyjny styl myślenia. Cierpią, choć o tym nie wiedzą, bo nie są w stanie tego wyrazić i właściwie nazwać. Cierpią zatem podwójnie. Mają trudności w określaniu własnych i cudzych stanów emocjonalnych, co powoduje, że relacje międzyludzkie zmieniają się dla nich w koszmar. Nawet z własnym ciałem ledwie się dogadują, choć i tu popełniają horrendalne błędy. Gdy kołacze im serce, bo czegoś się przestraszyli, lub ssie ich w brzuchu, bo stłumili gniew, to raczej będą się martwić schorzeniami układu krążenia lub coś zjedzą, ponieważ z tym skojarzą komunikaty własnych trzewi; o emocjach nawet nie pomyślą. Są to przejawy aleksytymii, która - jak pocałunek Królowej Śniegu - dotarła prosto do serca, zmroziła je i znieczuliła. Nie jest to czcza metafora. Badania neurologiczne wykazują, że mózgi aleksytymików wydają się „zlodowaciałe", bo brak w nich właściwej komunikacji między odpowiedzialnymi za emocje częściami (np. między związanymi z odczuwaniem emocji a odpowiedzialnymi za ich nazywanie lub zapamiętywanie). Gdy ich emocjonalne dzwony biją, nigdy nie wiedzą, w którym kościele. Jeśli wierzyć statystykom, które pewnie są zaniżone, bo większość tych osób nie szuka pomocy właściwych specjalistów, to na tę dolegliwość cierpi aż 13 proc. populacji; inne źródła podają, że prawie co szósty mężczyzna i co dziesiąta kobieta. Choroba zaczyna się bardzo wcześnie, już w pierwszych latach życia, a to bardzo zła wiadomość.
  11. Co dziesiąta kobieta i co piąty mężczyzna to uczuciowi ślepcy, czyli osoby cierpiące na aleksytymię. Nie potrafią nazwać swoich uczuć i odróżnić ich od doznań cielesnych. Elżbieta Zdankiewicz-Ścigała i Tomasz Maruszewski Syndrom aleksytymii traktowany jest niekiedy jak wymysł badaczy lub mit. Niestety, zaburzenie to nie jest mitem. Występuje zdumiewająco często. Jak twierdzą badacze niemieccy, np. Michael Huber z Instytutu Psychosomatyki i Psychoterapii Uniwersytetu w Kolonii, zjawisko aleksytymii dotyka zarówno bogatych, jak i biednych, młodych i starych; częściej mężczyzn niż kobiety. Testy psychologiczne przeprowadzone na szeroką skalę w Finlandii wykazały, że aleksytymia dotyczy 10 proc. kobiet i aż 17 proc. mężczyzn. W Polsce sytuacja wygląda bardzo podobnie. Emocjonalny analfabetyzm Jak to się dzieje, że tylu ludzi jest w istocie niezdolnych do pełnego doświadczania emocji, a zatem do rozumienia własnego wnętrza? Są zamknięci nie tylko na uczucia negatywne, ale – a może przede wszystkim – na doznania pozytywne. Nie mają dostępu do przeżyć innych ludzi. Niejednokrotnie w czasie terapii słyszę komentarze, które oddają to, co dzieje się z partnerami aleksytymików: „Nagle uświadamiam sobie, że mam do czynienia z uczuciowym ślepcem. Ogarnia mnie irytacja, kiedy zdaję sobie sprawę, że życie uczuciowe partnera jest dla mnie zagadką. Ogarnia mnie przerażenie, kiedy stwierdzam, że dla partnera mówienie o uczuciach to zadanie niewykonalne. I na dodatek jestem traktowana jakbym to ja była nienormalna i czepiała się nie wiadomo czego”. Na terapię jako pierwsi zgłaszają się partnerzy aleksytymików. Dopiero później, dla świętego spokoju, przychodzą aleksytymicy. Nie jesteśmy zdolni do doświadczania pozytywnych uczuć, takich jak radość lub miłość, gdy na stałe zostaniemy pozbawieni odczuwania tzw. sygnałów bezpieczeństwa. Najprościej ujmując, są to gesty lub zachowania, dzięki którym odzyskujemy poczucie bezpieczeństwa w sytuacjach potencjalnie lub realnie nam zagrażających. Takim gestem dla małego dziecka może być przytulenie się do rodzica w sytuacji, gdy się czegoś boi. Ktoś, kto jako dziecko doświadczył wsparcia w trudnych chwilach, jako osoba dorosła sam potrafi sobie go udzielić. Natomiast osoby, które doświadczyły długotrwałej lub ekstremalnej traumy, na jakiś czas lub na zawsze zostają pozbawione mechanizmów przywracających stan równowagi wewnętrznej. Zawsze już będą czujne i będą oczekiwały zagrożenia, niezależnie od tego, w jakiej znajdą się sytuacji. Ta nadmierna czujność i wyczekiwanie zagrożenia sprawiają, że osobom tym nie starcza już uwagi do przyjmowania bodźców zwiastujących przyjemność i przeżycie emocji pozytywnych. Z adaptacyjnego punktu widzenia przeoczenie bodźca potencjalnie pozytywnego mniej kosztuje niż przeoczenie sygnału negatywnego. Zamrożone dzieci Psycholog Carolyn Saarni sformułowała koncepcję nabywania kompetencji emocjonalnych. Przyjmuje ona, że doświadczanie stanów emocjonalnych przebiega prawidłowo, gdy: ktoś ma świadomość przeżywanych emocji, posiada emocjonalne kompetencje umożliwiające różnicowanie emocjonalnych doznań, potrafi adekwatnie nazywać doświadczane emocje, jest zdolny do świadomej refleksji i analizy przeżywanych emocji oraz potrafi przywoływać w wyobraźni określone stany czy epizody emocjonalne i swobodnie kontrolować własne przeżycia. Osiągnięcie takiego poziomu kompetencji emocjonalnych, jaki wskazuje Carolyn Saarni, jest trudne nawet dla osób wychowywanych we względnie stabilnych warunkach. Natomiast dla osób, które doświadczyły traumy związanej z przemocą psychiczną lub fizyczną jest to prawie niemożliwe bez pomocy psychologicznej. Aby przetrwać w sytuacji przemocy, dziecko nie tylko „zamraża się” emocjonalnie, lecz także dokonuje wielu manipulacji na uczuciach. Ludzie, którzy byli ofiarami przemocy w dzieciństwie, cierpią niekiedy na czasowy lub chroniczny brak dostępu do własnych uczuć. Do powstania aleksytymii może dochodzić wtedy, gdy przeżywamy: chroniczne narażenie życia lub integralności psychicznej (przy braku możliwości rozładowania napięcia emocjonalnego); brak poczucia kontroli w sytuacji traumatycznej i możliwość utraty samokontroli, zwłaszcza w odniesieniu do gniewu i strachu; brak wsparcia i zrozumienia ze strony najbliższego otoczenia; brak perspektyw na radykalną poprawę sytuacji wywołującej silne emocje negatywne: strach, poczucie bezradności i przerażenie; oraz brak możliwości ucieczki z zagrażającego nam miejsca. Nie czuję, że kocham Czy osoby z wysokim poziomem aleksytymii (typu I i II w terminologii Boba Bermonda) nie czują lub nie wiedzą, co czują, kiedy są zakochane? Aleksytymicy mogą doświadczać miłości w specyficzny sposób. Ponieważ emocje jawią się im jako źródło zagrożenia, starają się je ignorować i ukrywać, sprawiając wrażenie ludzi niepoddających się emocjom. Kiedy wystąpi u nich silne pobudzenie emocjonalne, zaprzeczają mu albo pomniejszają jego siłę, zachowując przy tym twarz pokerzysty. Aleksytymicy przejawiają niechęć i lęk przed wchodzeniem w głębokie związki z innymi ludźmi, a jednocześnie nie mogą się bez nich obejść. Kiedy za bardzo się do kogoś zbliżą, wzrasta lęk przed utratą panowania nad sobą i w konsekwencji oddalają się. Wtedy znowu zwycięża pragnienie bliskości i następuje zbliżanie się do drugiej osoby. Gdy relacja staje się bliższa, a tym samym zagrażająca, sytuacja się powtarza. Aleksytymicy doświadczają tym samym typowego konfliktu: „zbliżanie – unikanie”. Uważają oni głębokie uczuciowe relacje za złudzenie. Przeżywają miłość w sposób powierzchowny i nie traktują jej zbyt poważnie. Obawiają się, że emocje wymkną się im spod kontroli, dlatego tłumią je i blokują; częściej dotyczy to emocji negatywnych. Tłumienie emocji może prowadzić do braku zdolności inicjowania zdarzeń pozytywnych oraz silnego niekontrolowanego wybuchu reakcji afektywnej. Bodźce wzbudzające u większości ludzi emocje pozytywne, u aleksytymików mogą wywołać emocje negatywne, np. komplement odnośnie wyglądu czy ubioru traktowany jest jako nieodnoszący się do Ja, lecz jako forma manipulacji; drobny upominek – jako próba zawłaszczenia niezależności. Wysokie natężenie emocji negatywnych i ograniczone zdolności do inicjowania pozytywnych zdarzeń mogą utrudniać aleksytymikom przeżywanie miłości jako uczucia pozytywnego. Możliwe, że operacyjny styl myślenia oraz ubóstwo marzeń i fantazji wiążą się ze specyficznym sposobem doświadczania przez nich miłości. Niechętnie sięgają do istoty rzeczy, więc również w przeżywaniu miłości mogą być powierzchowni, konkretni i logiczni. Aleksytymicy, zapytani o źródła swoich emocji, szukają ich poza sobą albo sięgają do potocznych przekonań o uczuciach. W zależności od społecznie konstruowanej definicji miłości i przyzwolenia społecznego, aleksytymicy mogą utożsamiać swój sposób przeżywania miłości z powszechnie pożądanym wzorem doświadczania tego uczucia. Wykorzystywanie tego rodzaju społecznego drogowskazu nie jest specyficzne tylko dla aleksytymików. Badania Martina Daviesa pokazały, że w kulturze Zachodu niektóre sposoby doświadczania tego uczucia mogą być bardziej pożądane niż inne. Badania Karen Dion i Kennetha Dion potwierdziły, że różne są preferowane wzorce przeżywania miłości – w zależności od roli społecznej związanej z płcią. Miłość z rozsądku Jak aleksytymicy rozumieją miłość? Katarzyna Maruszewska posłużyła się w swojej pracy magisterskiej typologią rodzajów miłości, skonstruowaną przez Johna Lee. Autorka przygotowała historyjki przedstawiające różne sposoby przeżywania miłości. Następnie sprawdziła, który z tych typów miłości jest najbardziej charakterystyczny dla aleksytmików. Ponieważ bardzo często starają się oni zachowywać zgodnie z wymaganiami społecznymi, wprowadzone zostało dodatkowe zadanie. Uczestników badania pytano nie tylko o to, który z opisanych w historyjkach sposobów przeżywania miłości jest dla nich najbardziej charakterystyczny, lecz także o to, który jest najbardziej charakterystyczny dla ich przyjaciela. W ten sposób zmniejszono lęk przed oceną i tendencję do przedstawiania siebie w pozytywnym świetle. Okazało się, że aleksytymicy istotnie częściej wskazywali na pragmę (uczucie, które ma charakter racjonalny, pragmatyczny) jako charakterystyczny dla nich sposób przeżywania miłości, natomiast osoby niealeksytymiczne częściej jako typową dla siebie wybierali agape (miłość altruistyczną, pełną poświęcenia i oddania partnerowi). Wyraźnie ujawnia się tu dystans aleksytymików wobec własnych uczuć i tendencja do poszukiwania dla nich dodatkowych uzasadnień (np. podkreślanie tego, że partner jest lepszy od innych pod różnymi względami). Jako najbardziej typowe dla przyjaciela (czyli w domniemaniu dla siebie) aleksytymicy wybierali ludusa (miłość rozumiana jako gra, zabawa) i manię (miłość obsesyjną, zawłaszczającą). Można to zinterpretować jako poszukiwanie drogowskazu w istniejących skryptach kulturowych. Z jednej strony skrypty te podkreślają, że miłość łączy się z zabawą i przyjemnościami, z drugiej – że „wielka” miłość to opętanie. Ów brak zgodności między dwoma interpretacjami miłości (w odniesieniu do siebie i przyjaciela) wskazuje na pewną dezorientację aleksytymików odnośnie tego, co jest miłością. Osoby o niskim poziomie aleksytymii były konsekwentne – nadal w wyborach miłości przeżywanej przez przyjaciela dominowała agape. Autorka wykryła także liczne różnice związane z płcią. Mężczyźni z syndromem aleksytymii, kiedy mają świadomość działania aprobaty społecznej, są wyraźnie bardziej praktyczni w przeżywaniu miłości, podchodzą do niej rzeczowo i racjonalnie. Natomiast aleksytymiczki deklarują, że kochają bardziej romantycznie i namiętnie, oddając się partnerowi w miłości altruistycznej, ale też mają większą niż mężczyźni skłonność do bawienia się miłością i beztroskiego jej traktowania. Interesująca różnica dotyczyła traktowania miłości jako gry czy zabawy. Kobiety w warunkach lęku przed oceną przyznawały się otwarcie, że są skłonne traktować miłość jako zabawę w takim samym stopniu, w jakim doświadczają miłości jako uczucia altruistycznego i namiętnego. Kiedy nie zagrażała im ocena społeczna, ludus uznawały za słabo opisujący ich sposób doświadczania uczucia. Natomiast mężczyźni wprost przeciwnie. W warunkach oceny pomniejszali znaczenie tego rodzaju miłości, ale kiedy oddziaływanie aprobaty słabło, obecność ludusa w miłości mężczyzn stawała się bardzo widoczna. To samo dotyczyło manii. Mężczyźni aleksytymicy nie przyznawali się do niej w warunkach oceny społecznej, natomiast dominowała u nich, kiedy nie obawiali się oceny. Kobiety w warunkach oceny społecznej także uznawały, że miłość obsesyjna nie pasuje do nich. Zaś wtedy, kiedy nie obawiały się oceny, wybierały manię. Zabawa w miłość W naszej kulturze miłość jest wartością samą w sobie, a jednocześnie wiąże się z zaangażowaniem i intymnością. Tymczasem aleksytymicy traktują miłość jako coś, co należy wzmacniać dodatkowymi elementami – zabawą czy względami praktycznymi. Badania dają możliwość przewidywania pomyślności związków aleksytymików i niealeksytymików, na podstawie zbieżności ich koncepcji i sposobów przeżywania miłości. Jak twierdzi Robert Sternberg w swojej narracyjnej teorii miłości, im bardziej zbliżone są do siebie opowieści o miłości posiadane przez partnerów, tym większe szanse na powodzenie ma ich związek. źródło : "Charaktery" kwiecień 2006
  12. Bierzemy 12 miesięcy, Oczyszczamy je dokładnie z goryczy, chciwości, małostkowości i lęku, po czym rozkrajamy każdy miesiąc na 30 lub 31 częsci, tak aby zapasu wystarczyło na cały rok. Każdy dzień przyrządzamy osobno z jednego kawałka pracy z dwóch kawałków pogody i humoru. Do tego dodajemy trzy duże łyżki nagromadzonego optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i odrobinę taktu. Następnie całą masę polewamy dokładnie dużą ilością miłości. Gotową potrawę przyozdabiamy bukietem uprzejmości i podajemy codziennie z radością i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
  13. buka123, nie jesteś "jakaś głupia". Nie ma chyba człowieka na całym świecie, który by nie miał jakiegoś zaburzenia czy swoich dziwactw. Razem z tym wszytskim tworzymy jakąś całość. To nie tragedia - też tak miałam i mam jeszcze czasami - pomaga głośne wypowiedzenie (przykład z Twoją klatką) zamknęłam klatkę z chomikiem i powtarzasz, powtarzasz...
  14. kaja123

    Skojarzenia

    kamień - rzeka
×