Skocz do zawartości
Nerwica.com

BEHEMOT

Użytkownik
  • Postów

    181
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BEHEMOT

  1. Witajcie.October czytając od jakiegoś czasu twoje wypowiedzi muszę przyznać że dawno nikt mnie tak nie rozbawił jak ty:)Twoje podejście do życia a przede wszystkim do ludzi jest zaskakujące.Wszystko jest łatwe,przyjemne a twoja wewnętrzna siła i egocentryzm pozwalają ci wypowiadać się w sposób taki jakbyś pozjadał wszystkie rozumy.Otóż uważam że prędzej osoba słaba zaskarbi sobie szacunek,pozostając sobą niż ktoś kto krzyczy o swojej niewiarygodnej sile.Czy Masz świadomość tego że lepszy jest prawdziwy szacunek niż udawany,ponieważ wymuszony?Musisz być bardzo samotny:(współczuję ci i mimo wszystko pozdrawiam ciepło
  2. BEHEMOT

    Depresja objawy

    Kochana anetko ty jesteś jego żona a nie służacą!Nikt,ale to kompletnie nikt nie ma prawa cię traktować w ten sposób.Nie jesteś jego własnością...Wierzę że musi ci być bardzo trudno ale proszę nie poddawaj się i walcz o to co dla ciebie ważne.Czy kochasz męża?czy warto trwać w takim toksycznym związku?Powodzenia,trzymaj się cieplutko
  3. BEHEMOT

    Szpital

    eM podziwiam to że masz ambicję i wielki potencjał do ich realizacji.Sama piszesz że pragniesz swobody,wolności i możliwości rozwoju-myślę jednak że będąc w takim stanie,niezależnie czy pozostaniesz w domu czy wyjedziesz nie będziesz czuła się wolna.Wciąż będziesz ograniczana przez własny umysł,zamknięta w gąszczu chaotycznych,destrukcyjnych myśli. Czy nie warto poddać się leczeniu w szpitalu aby po wyjściu móc wreszcie żyć-tak naprawdę?Tymbardziej że w szpitalu nikt cię nie będzie zamykał,ograniczał czy tymbardziej na tobie eksperymentował...Myślę że wręcz przeciwnie-taka terapia pozwoli ci odkryć w sobie wielką siłę,którą będziesz mogła wykorzystać do budowania a nie niszczenia.Pomyśl o tym co naprawdę jest dla ciebie ważne?
  4. BEHEMOT

    Depresja objawy

    Witaj anetko.To o czym piszesz jest okropne-nawet nie umiem sobie wyobrazić jak to jest ,gdy najbliższa ci osoba traktuje cię w ten sposób.Bardzo ci współczuje i myślę że nie powinnaś poddawać się takiemu traktowaniu.On wykorzystuje twoją słabość i to że straciłaś wiarę w siebie:(czy rozmawiałaś z nim o tym że robi ci krzywdę i czujesz się przy nim nieszczęśliwa?Czy myślałaś o tym abyście odpoczeli od siebie? Anetko wiem że to trudne ale myślę że powinnaś pomyśleć o sobie i niepozwolić, aby ktokolwiek traktował cię w taki sposób.Zasługujesz na szczęście,miłość i szacunek.Trzymaj się ciepło
  5. Witajcie.Wiele jest racji w tym co piszesz bethi.Czasami wydaje mi się że depresja i wszystkie zaburzenia psychiczne pozostają w człowieku do końca życia.Można je uspać,wyciszyć ale nie da się ich pozbyć.Też miewałam okresy remisji,kiedy byłam szczęśliwa i czułam się wolna-jakże jest odległy ten stan od obecnego:(Najgorsze są myśli że nie warto skoro po pewnym czasie i tak wrócę do swojego piekła...
  6. BEHEMOT

    [Bielsko-Biała]

    Hej bini.Ja wybierałam sie na leczenie na Sobieskiego ale jakoś mam złe wspomnienia związane z tym ośrodkiem.Może to kwestia odpowiedniego psychologa?Masz nerwicę?Leczysz się indywidualnie czy chodzisz na grupę? pozdrawiam cie ciepło pa Iwko chętnie pogadam z tobą jeśli wyślesz mi swojego maila.Podjęłam decyzję że będę się leczyć u tej samej psycholog co kiedyś w Katowicach.Trochę to daleko ale do niej mam zaufanie a myślę że to najważniejsze.Pa pa
  7. BEHEMOT

    Depresja a studia.

    witajcie.Rok temu zaczęłam studia-bardzo tego pragnęłam.Niestety musiałam/chciałam iść do szpitala na terapię więc przyznano mi urlop zdrowotny.Teraz się boję...mam już 23 lata i znów zaczynam od zera.Dalej jestem w fatalnym stanie ale teraz chociaż mam nadzieję i chęci powrotu do zdrowia.Mam masę wątpliwości-dzienne czy zaoczne?czy znajdę pracę i będę wstanie pracować?Czy ją pogodzę ze studiami?Z kolei taka stara baba i pierwszy rok dziennych?może stąd te wątpliwości że na razie nie radzę sobie z prostymi rzeczami a co dopiero systematyczność,odpowiedzialność-trudności dnia codziennego.Kurcze zaczynam sie bać...albo przesadzam
  8. Wiesz Halunia bardzo dobrze cię rozumiem.Wokół jest mnóstwo ludzi a ja czuję się całkowicie sama, ale gdy ich nie ma jest jeszcze gorzej.Wolę się już męczyć,odpowiadać na siłę niż całkowicie się izolować.Gdy jestem tak całkiem odcięta od innych po pewnym czasie zamykam sie jeszcze bardziej,nic do mnie nie dociera wręcz zaczynam się bać.Trochę jak dzikie zwierzę wypuszczone z buszu:(Czasami tak bardzo potrzebuję bliskości,kontaktu z drugim człowiekiem,przytulenia ale zawszę się boję że na takiej bliskości się nie skończy...Nie wiem, jestem pokopana! A bycie z facetem?niby jestem,niby nie.Czasami chce,czasami się boję a czasami poprosu mam dość.Faceci zawsze będą stawiać na pierwszym miejscu nasze ciała,swoje potrzeby,oczekiwania-ponad wszystko.I nie ważne co my,ja czuję i czego chce bądz nie...Nie chce mi się już żyć w ten sposób...liczę na zmianę,próbuję wierzyć-inaczej nie było by nic! Pozdrawiam cieplutko
  9. Witajcie...Z tą nienawiścią do siebie i własnego ciała mam wiele wspólnego.Zastanawiam sie tylko dlaczego tak jest, że ktoś robi nam krzywde a my za to zaczynamy sie nienawidzieć:(absurd...Może wiemy że jak wmówimy sobie i będziemy powtarzać że jesteśmy brzydkie,beznadziejne i wyglądamy jak mopy,staniemy sie nieatrakcyjne dla facetów-czyli bezpieczne? Sama nie wiem jak to jest.Gdy tyje czuje sie źle bo grubo(czyt. kobieco czyli zagrażająco)gdy chudne nie czuje sie kobietą i zanikają potrzeby jakie ma normalna kobieta,gdy nie dbam o siebie zaczynam sie nieakceptować i wstydzić swojego wyglądu a gdy dbam słysze że jestem kokietką i prowokuje czyli czuję się winna za to co sie stało kiedyś i boje sie że stanie się znów:(więc jaką mam być? HALUNIA odpowiedz sobie na jedno pytanie czy teraz,będąc w związku też nie czujesz się samotna?Myślę że bycie samej nie jest takie straszne gorsze jest bycie z kimś a tak naprawde czuć się samotną.
  10. Witajcie-jeszcze tego brakowało,żeby dopadła mnie nerwica-skąd to się bierze?i kurcze dlaczego-trochę tego za dużo jak na jedną osobę Przez ataki nie jestem w stanie normalnie funkconować-pracować czy nawet stawać przed trudnymi,stresującymi zadaniami.Czuję się z tym fatalnie-jak jakaś niepełnosprawna,nie pełnowartościowa osoba. Jakoś nie uśmiecha mi się siedzieć tylko w domu,odcinając się jeszcze bardziej od ludzi i świata.I tak już jestem odludkiem... Ostatnio dzieją się ze mną straszne rzeczy-trzęsę się,mam jakieś drgawki,utraty przytomności,kołatanie i ból serca oraz wrażenia że się duszę-to jest okropne. Nie chce już przez to przechodzić
  11. BEHEMOT

    [Bielsko-Biała]

    Witajcie ja również mam pytanie dotyczące terapeutki M Nikiel-wybieram się do niej na terapię indywidualną i nie wiem czy warto i czego się mogę spodziewać.Będę wdzięczna za jakieś informacje. Lady_karolina z tego co wiem na Sobieskiego prowadzona jest terapia grupowa w trybie dziennym-trzeba codziennie dojeżdżać
  12. Witajcie.Nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu,ponieważ sama nie wiem co się ze mną dzieje.Od ok 6 lat cierpie na zaburzenia jedzenia,oraz zaburzenia osobowości:(Często mam tzw doły,myśli samobójcze-dochodziło do samookaleczeń:(ale od jakiegoś czasu dzieją się ze mną rzeczy, które wcześniej nie miały miejsca.Wpadam w stany paniki,tracę przytomność,mam drgawki,zaczynam się dusić-boję się.Na początku myślałam że to przez moją bulimię-po prostu organizm wycieńczony,odwodniony-protestuje w ten sposób,ale koleżanka zasugerowała że to może być nerwica?To prawda że objawy się nasilają gdy się czegoś boję-ale..kurcze nie mogę normalnie funkcjonować. To jest straszne-szczególnie te drgawki i brak tchu-jakbym się zapadała. Myślałam że może to być też spowodowane tym,że chciałam się zabić-przedawkowałam leki po których miałam atak duszenia się-to było straszne...Zresztą sama nie wiem. Proszę jeśli ktoś może mi napisać co się ze mną dzieje i jak sobie z tym radzić będę bardzo wdzięczna.
  13. Dziękuję cinnamon_inspiration:)mój problem wynika chyba z tego że zawsze jak jest źle-uciekam.Zamiast mówić o tym co mnie boli,szukać pomocy,ratować się ja jeszcze bardziej się zamykam.Wydaje mi się że nie mam prawa innych dołować a rozmowa nic nie zmieni.W takich chwilach całkowicie się odcinam od świata i ludzi-trwam wtedy w dziwnym stanie pustki i całkowitej obojętności. Czy wiecie jak sobie z tym radzić?Jak nauczyć się mówić?Jak nauczyć się prosić i nieodmawiać tym którzy chcą/mogą pomóc?
  14. witajcie.Czytając wasze wypowiedzi poczułam tak jakbym czytała o sobie. Całkowita bezradność,wściekłość,złość i chęć zmiany,której nie potrafię wcielić w życie.chyba łatwiej by mi było rozbijać naczynia i wyżywać się na czymś a nie na sobie i bliskich.Ja też (podobnie jak ty Kasienka)przeszłam anoreksję a teraz trwam w bulimii:(cały czas się niszczę-wymiotowanie,cięcie się,próby odebrania sobie życia:(Nawet nie wiem dlaczego się tak dzieje,że aż tak bardzo się nienawidzę i dlaczego niszczę tych którzy są dla mnie najważniejsi na świecie?Dziwne jest to,że choć wokół są bliscy ja czuję się strasznie samotna.Może temu,że Oni nie rozumieją...Ale jak mają zrozumieć,skoro ja sama tego nie potrafię? Jak się nie przejmować?Jak walczyć i przestać niszczyć siebie? Macie jakieś sposoby?
  15. Muszę się komuś wyżalić...Nigdy tego nie robię-piszę raczej wtedy,gdy jest dobrze aby dodatkowo nie nudzić i nie dołować.Wolę dawać optymizm,wsparcie niż gadać o tym co złe i co boli.Bo kogo to obchodzi że jest mi źle:(Znów otacza mnie mrok i pojawiają się okropne myśli...Tak ciężko cokolwiek robić skoro nic nie ma sensu a przyszłość to czarna dziura!Nie dam rady Sama...
  16. witajcie. EDHEL myśle podobnie tzn że ten kto chce się zabić tak na prawdę bardzo potrzebuje pomocy i w ten sposób o nią woła.Potencjalny samobójca nie zgadza się na Takie życie-chce coś zmienić,żyć inaczej ,w momencie gdy nie potrafi tego osiągnąć postanawia odebrać sobie życie. Ze swojego doświadczenia wiem że nie raz w ten sposób wołałam o miłość,zainteresowanie i pomoc,ale była też sytuacja że nie chciałam pomocy-chciałam umrzeć.Uczucie,które towarzyszy takiemu ostatecznemu stanowi jest straszne.Nie widzi się żadnego wyjścia-czarna dziura...Mam nadzieję że nigdy już nie będę w takim stanie i nikomu tego nie życzę.
  17. Witajcie LENKO masz rację pisząc że wszystko,także depresja i cierpienie ma swój sens.Muszę w to wierzyć-tak jest o wiele lepiej.Często sobie myślę że w momencie gdy zwycięże w walce z chorobą-będę bardzo silna a jednocześnie łatwiej będzie mi zrozumieć inne osoby i im pomóc. Jeśli chodzi o płacz,to też kiedyś myślałam że nie powinnam płakać bo to oznaka słabości-czułam się wtedy słaba i żałosna.Ale to nie prawda...I nie chodzi mi tu o wzbudzanie litości-nie!Jesteśmy ludźmi-czującymi istotami,które mają prawo płakać,cieszyć się,śmiać,złościć-wtedy dopiero poradzimy sobie z własnymi emocjami.Najpierw trzeba dać sobie do nich prawo i je zaakceptować...Ja to już wiem:) Kochana ESTREVO wszystko ma sens.Przestań walczyć z własnymi emocjami-spróbuj je zaakceptować.Co z tego że bywasz zła czy smutna?Walcząc wciąż ze sobą do niczego dobrego nie dojdziesz.Ciągłe zmaganie się z wrogiem którym jesteś sama dla siebie może jedynie powodować rozgoryczenie,poczucie porażki,cierpienie i złość...Błędne koło Nie warto tak się niszczyć i marnować swojego życia.Trzymam za ciebie kciuki
  18. Pavlo jeśli zatrzymujemy w sobie jakieś tajemnice,problemy zaczynają urastać do ogromych,monstrualnych rozmiarów.Rzeczywistość jest inna.Ważny jest człowiek a nie jego tożsamość seksualna.Masz prawo być szczęśliwy i cieszyć się życiem.Miałam koleżankę która także przez dłuższy czas ukrywała że jest transseksualistką-i w momencie gdy o tym powiedziała,sama przed sobą się przyznała-poczuła ulgę.Przyjaciele-ci prawdziwi,pozostali,pracuje i tworzy związek z inną kobietą.Wreszcie żyje tak jak tego pragnęła. Ja chciałabym dać ci jedną radę-jesteś bardzo młody.W tym wieku tożsamość seksualna się jeszcze kształtuje i jest relatywna,więc zanim podejmiesz decyzje o swojej przyszłości zwróć się po fachową pomoc.Psycholog pomoże ci określić czy rzeczywiście jesteś homoseksualny czy może z jakichś innych względów boisz się kontaktu z kobietą.Jeśli jednak okaże się że jesteś homoseksualny pomoże ci poradzić sobie z własnym poczuciem wartości i świadomością inności. Pozdrawiam
  19. Kochana anette wiem co czujesz i wiem jak to jest gdy nie widzi się żadnego wyjścia poza ucieczką na tamtą stronę.Też zawsze czułam całą sobą wszystkie cierpienia tego świata a przede wszystkim bliskich,którzy twierdzili że mam wszystko gdzieś.I cóż...spróbowałam odejść...uciec... I wiesz co?- dopiero to doświadczenie,gdy myślałam że to koniec sprawiło że zaczęłam szukać innego wyjścia.Jest bardzo ciężko,problemy nie zniknęły,mało tego są jeszcze większe i wcale nie łatwe-ale nie chce,uciekam od myśli o końcu.Uwież mi,śmierć jest straszna.Moment gdy się dusiłam,czułam już chłód tamtego świata,zapach zgnilizny-nie warto.Wykorzystaj ten czas który ci pozostał-ciesz się słońcem,ciepłem,światłem.Doceń to co masz najcenniejszego-życie i młodość.Nie popełniaj takiego błędu jak ja-bo ty możesz nie dostać takiej szansy.Ja miałam szczęście... Jestem z tobą całym sercem-trzymaj się ciepło pa pa
  20. Witajcie.Kasienka125 jestem pewna że sobie poradzisz-wiesz dlaczego?Ponieważ osiągnęłaś już bardzo wiele.Poradziłaś sobie z zaburzeniami odżywiania-a to ogromny sukces,niełatwy przecież.Chciałabym mieć choć odrobinę twojej siły... Tak sobie pomyślałam że to jest trochę tak jakbyś bulimię zamieniła na inną formę autodestrukcji,jakbyś sobie w ten sposób znalazła substytut,zmiennik aby dalej się niszczyć.Przecież anoreksja,bulimia to również forma samookaleczania,destrukcji-znęcania się nad sobą. Niedojrzałość,nieumiejętność radzenia sobie ze światem i własną sobą-mam to samo:( Mam jedną radę następnym razem gdy coś się nie uda,gdy poczujesz chęć pocięcia się-spróbuj odłożyć to w czasie.Zobaczysz że gdy złość, emocje opadną nie zrobisz tego...Wytrwałości i wiary pozdrawiam cieplutko
  21. Ja również uważam że należy płakać w momencie gdy łzy napływają do oczu.Często nie pozwalałam sobie na łzy,zduszałam smutek,ukrywałam go pod maską beztroski nie dając sobie prawa do płaczu,jako czegoś złego,oznaki słabości...Teraz już wiem że łzy oczyszczają,płacz przynosi ukojenie,ulgę...Podobnie jest z kroplami deszczu-po nich wszystko rozkwita,rodzi się do życia-daje nadzieję. Dopiero teraz się tego uczę-okazywania emocji,pozwalania sobie na łzy...
  22. Witajcie.Jakie to wszystko trudne:(Doskonale zdaje sobie sprawę że bycie samej to nie jest rozwiązanie-ucieczka,izolacja i jeszcze większy strach... Jestem więc z Nim i ...tego też nie potrafię.Chyba chciałabym mieć przy sobie idealnego faceta który wszystko zrozumie,zaakceptuje i zawsze znajdzie dobre rozwiązanie...i właśnie?przecież on też ma prawo być zmęczony,zdołowany i czuć się bezradny.Depresja czyni z nas egeoistów skoncentrowanych na sobie i swojej chorobie-za dużo chce,wymagam i okłamuje siebie że to jest ok bo przecież jestem chora...On nie jest chory wiec ma prawo tego nie rozumieć.Tylko jak żyć?Razem?Osobno?
  23. Witajcie kochane:)Masz rację wiaterku-dobrze że są takie miejsca jak to.Pomimo że nie rozmawiamy na żywo to mam wrażenie że was lepiej znam niż tych wszystkich prawdziwych,namacalnych którzy sa wokół Fajne jest to że tu nikt nie przybiera masek ani nie zachowuje pozorów... Wiem jak wiaterku musi być ci ciężko-najbardziej boli gdy okrutni są ci którzy są dla nas najbliźsi.Moja matka wczoraj znów powiedziała że jestem głupia i zastanawia się dlaczego tak jest skoro wszystko miałam? staram się już tym nie przejmować-przyzwyczaiłam się do tego że mają ,mnie za tępą,pustą panne!Szkoda,ale teraz wiem że niezależnie jak wysoki bym miała poziom IQ i jaki zasób wiedzy i tak będę głupia. wydaje mi się że twoja mama czuję się bezsilna i może sama ma wyrzuty sumienia dlatego łatwiej jej jest zwalić winę na ciebie...Przykro mi że tak cierpisz-gdybym mogła zdiąć ten ciężar z ciebie zrobiłabym to-ale wierzę że będzie coraz lepiej:)pozdrawiam cieplutko
  24. BEHEMOT

    [Bielsko-Biała]

    hej kochani:)Bethi mam podobnie-wybieram sie i jakoś nie mogę-pewnie strach przed rozczarowaniem,albo chęć dokopania sobie w ten sposób!Słyszał ktoś o jakimś dobrym psychologu prywatnym w Bielsku? pozdrowionka
  25. Witajcie kochani:)Piotrek masz racje-wreszcie coś zgrzytnęło w tej mojej łepetynie-a myślałam że jestem niereformowalna:)Jednym słowem wszystko jest możliwe.Zważywszy na mój upór w dążeniu do samozagłady to nastąpiło jakieś całkowite przewartościowanie w myśleniu. Potrzebne było formatowanie dysku:)nowe oprogramowanie pozbawione jest tego robala który siał spustoszenie w mojej głowie:) To nie znaczy oczywiście że czasami nie mam ochoty tego zrobić-bywa że bardzo!Wtedy biorę głęboki wdech i próbuję się czymś zająć.A w ogóle to mam WAS-a to daje dużo siły:) pozdrawiam cieplutko.
×