
TAO
Użytkownik-
Postów
1 309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez TAO
-
maksinek, najpierw zaakceptuj... nic innego na bezsilność nie wymyślono... poza oczywiście przemocą, tzw. zmuszaniem do zrobienia czegoś dla własnego dobra...
-
Brid, No ale czy Ty musisz te tabletki brać? Nie możesz z tego zrezygnować i zostać przy samej terapii? Chemia to świństwo... przytępia umysł... a tak wogle to co jest powodem, że zacząłeś pracować ze sobą?
-
Mój ojciec po śmierci przyszedł mi powiedzieć, że wreszcie się uwolnił, że jest mu dobrze, był zadowolony. Tak było kilka razy... ze trzy. Czwarty raz, niedługo przed tym jak u mojej matki pojawiły się pierwsze objawy alzheimera, po raz pierwszy przyszedł zasmucony i powiedział: "Wiesz, matka odeszła"... Bird Celowo to pytanie zadałem... było skierowane do Ciebie... bo takiej odpowiedzi się spodziewałem. Daje do myślenia... jest tutaj watek o duszach... zatem na tym poprzestanę. Jakie jest Twoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa?
-
juz, Póki co my tu gadu gadu... a autor wątku milczy... Taaa wiele tu znaków zapytania.
-
człowiek nerwica, Znasz już to, to nie pierwszy raz... spróbuj zwolnić i przyjrzeć się czym jesteś wkręcony, nawet jeśli pozytywnie, to też spróbuj poluzować.
-
juz, Chodzi o kompensowanie swoich tzw. braków, czyli niskiego poczucia wartości. Niestety nie wiemy jak autor wątku traktował ludzi z otoczenia, a to bardzo ważne.
-
juz, Brał swoją emocjonalną wypłatę... tu należy moim zdaniem szukać i węszyć... sprawa moim zdaniem jest prostsza niż się wydaje... chyba ze dwubiegunówka jest rzeczywiście właściwie zdiagnozowana.
-
Brid, generalnie tak... tylko czasem o tym zapominam czy wierzysz w to, że dzieci po przyjściu na świat przez ok pierwsze trzy lata pamiętają świat dusz i mają z nim kontakt?
-
Chmmm, dziękuję. Co do mnie, to 18 lat temu uległem nerwicy wegetatywnej, w konsekwencji depresji lękowej i taakie tam. Po roku zmagań z chorobą poddałem się i zacząłem szukać terapeuty. U pierwszego, byłem 10 minut, a był to człowiek, który nawet pokazywał się sporadycznie jako autorytet w telewizji. Po tych 10 minutach, kiedy zamknąłem za sobą drzwi i stałem przy oknie na klatce schodowej, a było to 7 piętro, poczułem się tak, że miałem ochotę rzucić się z tego okna. Dzięki Bogu mój instynkt samozachowawczy pozwolił mi niemal natychmiast właściwie ocenić rzeczywistość i to co się stało. Myślę że ten człowiek nie zdawał sobie nawet sprawy z tego co zrobił... ja sobie w porę to uświadomiłem. Potem trafiłem do innego gabinetu, tam było lepiej... 9 spotkań i moja decyzja, że nic więcej tam nie wskóram bo mam do czynienia z typem guru. Swoje i owszem wziąłem. Reszta leczenia czyli następne dwa lata to już praca samemu. Razem walka 4 lata. Echa choroby jeszcze dawały znać ok następnych dwóch lat. Pokłosiem tego było jednak interesowanie się psychologią umysłem, jego działaniem, itd. Potem już świadomie, zdecydowałem się na terapię, ale to było jakieś 10 lat później (datując od zachorowania na nerwicę). Z uwagi na przeszłość i dzieciństwo dokonałem pewnych wyborów, które w konsekwencji dały mi dość szerokie spektrum możliwości pracy z umysłem. Trafiałem różnie, łącznie z przypadkami słabych emocjonalnie terapeutów oraz takich, którzy dokonują własnych projekcji z uwagi na to, że chociażby nie przywiązują wagi do znaczenia słów... Teraz, z perspektywy czasu praca ze sobą, moim zdaniem, to never ending storry, rzecz polega jednak na tym, żeby nabrać dystansu do siebie i swojego problemu, poprzez dystans do własnego umysłu. Toteż nie mnie tu oceniać, czy jestem zdrowy, czy chory... Wiele rzeczy mam do przepracowania, ale czy to i w jakich kategoriach choroba czy nie... chmmm, myślę że zależy. Wzorce często są jak odlewy... trzeba niezłego pieca żeby je przetopić na nowe... myślę że to jest to czego Twoim zdaniem Ci brakuje... metody. I tu recepty nie ma... moim zdaniem. Trzeba szukać. Są cudowne metody... pozwalające obejść triki umysłu ale jak to z metodami... z każdej można coś wyciągnąć dla siebie, nie każda działa na każdego jak czarodziejska różdżka. Powoli zaczynam wierzyć, że mimo wszystko praca ze sobą jest tylko do pewnego momentu stopniowym wznoszeniem... potem musi nastąpić przełom, coś w rodzaju gwałtownego catharsis... Porównałbym to do odgłosu uruchamianego silnika fiata 126p NNNNie, nnnie, nnie, nie/tak, tak, tak, tak, tak, tak... (jak sobie to wypowiesz na głos, zabrzmi lepiej niż w zapisie) Dla ścisłości... ja swojego catharsis jeszcze nie przeżyłem... ale wierzę i czuję że się zbliża.
-
przygoda, czasem wydaje się dość ryzykowna... Czy wierzysz że do tej przygody się wraca... inaczej czy wierzysz w reinkarnację?
-
Chłopak poznany przez internet czy to źle, że jestem szczera
TAO odpowiedział(a) na Ola55 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ola55, Sama dajesz sobie odpowiedzi na swoje pytania... warunek, przeczytaj uważnie co piszesz. Nikogo nie krzywdzisz, to co robi ten facet to szantaż emocjonalny i presja na zasadzie push & pull. Ewidentnie działa to na Ciebie, zaczynasz już wchodzić w rolę ofiary. Z takim człowiekiem nigdy nie będziesz miała dla siebie przestrzeni, jeżeli już robi to przez internet, to wyobraź sobie co może robić w realu. Zablokuj go na GG i zapomnij o znajomości. PUKI CZAS !!!! [Dodane po edycji:] marcja, co za ludzie co za czasy... szaleństwo nie? -
Taddy, To świetny moment na zaczęcie od nowa!!! Co i kto Ci teraz może zrobić? Podstawą jest tylko nie szukać partnera, na którym będziesz chciał się wesprzeć... bo z reguły tak jest, ze trafia się na taka sama ofiarę, a potem to już tylko pogłębienie katastrofy. Stawaj na nogi, powoli, cierpliwie i zacznij wierzyć w to, że wszystko wraca.
-
Zgadzam się, zatem jak widzisz nie ma w tym ani krzty złośliwości
-
Panna_Modliszka, I kto to mówi..?
-
Panna_Modliszka, prędzej czy później patrz pkt.1
-
Panna_Modliszka, Szczególnie jak mają wyimaginowane pretensje. Dzień parszywy, święta coraz bliżej, wszystkim wywala, mnie też, i wogle doopa.
-
Nic bardziej mylnego... papierosy wytłumiają emocje, poza tym powodują że serce nie osiaga pełnych skurczów, to tak jakbyś szybko pompował pompką koło, ale nie wciskał tłoka do końca cylindra tylko do połowy. Czyli papieros nie pozwala nawiązać kontaktu z lekiem i jego przyczyną. kiedy jesteś zadowolony, czujesz się bezpiecznie, palisz tyle samo co w czasie stresu?