Skocz do zawartości
Nerwica.com

olinelka

Użytkownik
  • Postów

    495
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olinelka

  1. A jak ja miałam kolke nerkowę to nie wymiotowałam, ale ból to był nie do opisania. Ledwo sie wlokłam od lekarza do lekarza i na pogotowie i dostałam jakis zastrzyk i nie pomógł, a jeszcze w dodatku byłam w ciąży no masakra po prostu bo ja wtedy takie historie tworzyłam sobie w głowie że mam np zespół HELP, albo niewydolność nerek i mnie podłączą do respiratora , będą sztucznie utrzymywać żeby dziecko się urodziło, że to pewnie rak żołądka albo przepony albo wątroby i trzustki od razu i ta ciąża to właśnie rozwinęła tego raka i jeszcze parę innych ciekawych historyjek. Po 4 dniach przeszło, ale masakra z tą kolka bo jeść, leżeć, stać,siedzieć nie mogłam. [Dodane po edycji:] A ja poszłam do lekarza od nerwów bo bym się chyba wykończyła i prawie dwa tygodnie leki biore i jest ciut lepiej(mogę nawet pożartować)
  2. O matko!kitty341 Przecież ta ciocia to jakiś wywrotowiec straszny! Niech ciocia głupot nie wygaduje , bo na pewno tak nie było ,że tylko ten ból w boku...Mnie strasznie nakrecaja takie osoby co takie bzdety wygaduja nie wiedząc dokładnie jak było naprawdę. mel89 nic nie złapałaś tylko sobie wmawiasz tak jak wszyscy tutaj . Będzie ok. Ja umieram zawsze z niepokoju jak mam odebrać jakikolwiek wynik, nawet rtg zęba bo zaraz myśle że cos tam wyjdzie złego. joakar4 wiesz bardzo dobrze co ja czuje myśląc o tych węzłach.... A dziś jest po prostu jakis taki dziwny dzień. Zimno strasznie i do wiosny daleko. Mnie dziś też wszystko boli . Jak sobie przypomnę. I na dodatek wlazłam na "zakazana stronę". I beczeć mi się chcę Źle mi dziś cholera.... Ale gorzej bywało jeszcze niedawno..... [Dodane po edycji:] Posłuchajcie jak się przed chwila usmiałam Odeszłam od komputerka i lecę do kuchni (myśląc o tym bólu w boku od tego chłopaka od tej cioci), a tam mój facet stoi, myje patelnię, ja mówie , że idę się wykąpać bo mi zimno, a on mi na to " mi też zimno i BOLI MNIE W BOKU".... Nie mogłam się powstrzymać.... ha ha ha ha ha ...
  3. A ja na razie nie zrobie morfologii bo strasznie niedojadałam przez ten cały miesiąc i stres i niedosypiałam, internistka powiedziała , żebym na razie nie robiła bo nie ma takiej potrzeby(trzy razy w ciagu miesiąca w tym dwa razy rozmaz manualny), no to chyba nie bedę na razie robiła. No i się troche boje że przez to że nie żarłam to trochę mogłoby mi coś tam się pozmieniać i panika gotowa. A no i jeszcze brałam ten antybiotyk , który mnie osłabił jak cholera. A jak z tymi wezłami jest? Że niby jak gołym okiem widać np. na szyi i nieprzesuwalne to wtedy dopiero lecieć do lekarza czy jak? Bo każdy co innego...A moje sa duże ale przesuwalne( nie wiem jak te podżuchwowe bo nie moge ich wyczuć i mówiłam o tym hematologowi , że ich wyczuć nie moge i nie moge zaobserwować czy się zmieniaja a on powiedział ,że trudno je wyczuć i na pocieszenie wtedy mi powiedział że on podżuchwowe to ma tez takie duże jak ja i nie wie od kiedy i nic mu nie jest . [Dodane po edycji:] joakar4 nie masz na pewno białaczki bo przecież wyszłoby w normalnej morfologii. [Dodane po edycji:] Nawet takiej bez rozmazu [Dodane po edycji:] kurde, tylko że ja mam codziennie od kilku dni wieczorem temperature 36,8 36,9 a nawet 37.0 37,1. za kilka dni mam mieć okres może to dlatego??
  4. Znowu dziś zaczęło się u mnie z tymi cholernymi węzłami . Znów sie zaczęłam macać czy mi te pachwinowe znikaja i zaczęło mi się wydawać że jest ich więcej Nie sa wieksze ale tak jakby więcej kulek. A jak zaczynają się zbijać? Jak byłam 2 tygodnie temu na usg to lekarz powiedział ze te węzły są w porządku. Ale to było 2 tygodnie temu Dla jasności obrazu: mam sporo powiększone szyjne, podżuchwowe no i te pachwinowe teraz od 2 tygodni...... Znów nie pomaga racjonalne myślenie że o szyjnych i podżuchwowych wypowiadał się radiolog, internista, onkolog i hematolog i stwierdzili że pozapalne i moga takie zostać na wieki wieków. Bo mi przecież wykoczyły te pachwinowe 2 tyg. temu i oni nie wiedzieli jeszcze o tym. No niby radiolog powiedział że sa ok, ale ja sie znowu boje. [Dodane po edycji:] Infekcje miałam (zapalenie mieszka włosowego) ale po drugiej stronie i już tydzień temu wyleczone.. [Dodane po edycji:] Znowu sie pomacałam i chyba jednak tamte po prostu się już zmniejszają i mam takie głupie wrażenie że jakieś inne kulki są.... [Dodane po edycji:] A jak jednak mam ich wiecej w tych pachwinach???? A dlaczego ktoś pisał na tym forum że pachwinowymi nie ma sie co przejmować? Bo jak tak jest to np. w połączeniu z szyjnymi i podżuchwowymi to jest juz się czym przejmować? [Dodane po edycji:] Dodam , że te szyjne maja ok.15mm-18 mm a jeden podżuchwowy 24mm, wiec nie sa to maleństwa!
  5. joakar4 no przecież z ludźmi to jest tak , że nie sa idealnie symetrycznie zbudowani i możesz miec jedno oko większe od drugiego , jedną pierś mniejszą albo trochę niżej, i zgięcie łokcia w jednej ręce też możesz mieć bardziej wypukłe niż w drugiej. Na którym roku medycyny studiował ten chłopak? Czemu z nim już nie chodzisz? Czyżby stawiał błędne diagnozy? A może on Ci opowiadał o różnych dziwnych przypadkach i od tej pory zaczęłaś myśleć o chorobach? Swoją drogą chyba troche szkoda bo miałabyś w zasięgu ręki diagnostę
  6. Jak moja siostra dojeżdżała do swojego meża i dzieci nad morze w te wakacje , bo wcześniej nie dostała urlopu to prawie całą noc nie spałam i co pół godziny smsy do niej wysyłałam czy wszystko ok . Też zawsze się boje o wszystko i o wszystkich. Kiedyś nie miałam fobi rakowej tylko zawałowo-wylewową albo tętniaki takie lub zatory wymyślałam. A te historie nowotworowe zaczęły się jakiś czas po śmierci mojego taty,który miał szpiczaka mnogiego. Wydaje mi się tez , że za dużo jest ostatnio szumu wokół "tych " chorób. Ja rozumiem , że profilaktyka i że wczesna wykrywalność itd. , no ale jak widze reklame w telewizji "idzie rak nieborak.... raz dwa trzy , umrzesz ty" to po prostu flaki mi się wywracaja do góry nogami. Niektórzy obejrzą i ok a u takich jak ja zaczną się paranoje i doszukiwanie sie ze strachem czy czasem żadnych objawów nie mam. A ja miałam jeszcze przygodę półtora tygodnia temu. Nie dość że fiksowałam na punkcie tych węzłów to jeszcze wyskoczyła mi kulka na....w miejscu intymnym. Poleciałam do przychodni do pierwszego lepszego gina , którego zreszta nie znałam( ale na usg i badania tych węzłów tyle kasy wydałam że juz mi głupio było prywatnie lecieć) i mówie , że mi się coś zrobiło. Zbadał i mi mówi że da mi antybiotyk a jak nie przejdzie to na pobranie wycinka do szpitala za dwa tygodnie mam iść bo on nie wie co to jest. No to ja prawie w płacz (bo wyobraźnia działa pełną para i te węzły) i pytam czy to moze być coś powaznego a on mi gbur jeden że "wszystko może być i dlatego na pobranie wycinka trzeba iść". O malo nie zeszłam. Oczywiście poleciałam prywatnie za godzinę i pan doktor, bardzo dobryu specjalista ginekolog (bo ja do niego z płaczem że o rany, co to jest niech mnie pan ratuje bo i te węzły...) pomacał, ubrać się kazał i mówi , że to zapalenie mieszka włosowego, czyrak tak zwany , zupełnie nie groźne, jakie wycinać , jakie pobierać do badania , kiedy on mi maść dobrą z antybiotykiem zaraz przepisze, smarować 3 razy dziennie i po 3-4 dniach śladu nie będzie. No to stówę zapłaciłam i poleciałam do domu maść antybiotykową wcierać. Po 1 dniu się zmniejszyło, a po 4 śladu nie było... Ale niestety wtedy właśnie miałam najgorszy okres paniki i strachu o wszystko więc to też było kolejnym powodem do zmartwienia.....
  7. joakar4 a więc masz takie same obawy, lęki i odczucia jak ja. Leciutko zaboli mnie reka, staw, szczęka, zakaszle, cokolwiek a ja w tym dopatruje się czegoś groźnego a nie np. tego,że staw mogłam nadwyrężyć, kaszlę bo się przeziębiłam,szczęka bo nerwobóle tylko od razu myślę o najgorszym. kitty341 pisze o tym że miała robione niedawno badania i były ok a ona myśli, że od tamtej pory mogło się "coś" rozwinąć lub mogło być to początkowe stadium. Ja mam dokładnie takie same mysli. I wcale nie jest to chęć zachorowania czy chęć przywołania choroby tylko zwykły strach osoby chorej na hipochondrię i zaburzenia lękowe. Dziś czuje sie troszeczke lepiej, może dzięki lekom , które powolutku "nasycają" mój organizm. Ale wciąż dopadaja mnie złe myśli, wciąż sprawdzam temperaturę, węzły,macam się po całym ciele. Kiedy sie to skończy? Czy ktoś wie czy leki wyeliminują te chore zachowania?
  8. Olinelka, brawo! Dasz radę. Wielu ludzi jest trochę hipochondrykami, ale jeśli zaczynają się już takie "jazdy", że nie wierzy się lekarzom, to trzeba się mocno zastanowic nad swoim zdrowiem psychicznym, czyli spojrzec na siebie jako osobę cierpiącą na nerwicę, stres, fobię.... Tak, wielu ludzi jest troche hipochondrykami, ale nie każdy ma ciagłe poczucie zagrożenia, żyje w bezustannym lęku i nie każdy odczuwa to tak silnie, że negatywne emocje nie pozwalaja normalnie funkcjonować. Od dwóch tygodni biorę Sedam, od tygodnia Lenuxin i poprawa jest bardzo minimalna. Moge posprzątać, zjeść, ugotować obiad, ale lęk towarzyszy mi przez cały czas, to ciągłe poczucie zagrożenia, strach, że lekarz nie przeczytał dokładnie opisów usg i badań, że nie przyjrzał się temu dokładnie. Budząc sie boję się że odkryję coś nowego , że bedę miała kiepski dzień, że znowu zacznę być roztrzęsioną galaretą , która biega od lekarza do lekarza.Boje sie że nia nastąpi poprawa mojego stanu psychicznego, że juz mi tak zostanie i ciągle bedę się bać i "wkręcać sobie choroby". Ostatni miesiąc był tak koszmarny, że spałam kilka godzin przerywanym snem, nie jadłam zbyt wiele bo nie mogłam niczego przełknąć, cały czas czułam skurcze żołądka , walenie serca. Czułam się strasznie. Okrągły miesiąc.I przez okragły miesiąc biegałam po lekarzach i po wyjściu od kolejnego i kolejnego uspokajałam się troszeczke ale nie na długo Tak jak napisałam jest minimalna poprawa. Ale strach mi towarzyszy całe dnie. To że bardzo chcę wyjść z tego strasznego, męczącego stanu to nie jest sukces. Ja chce sie czuć normalnie. Normalnie mysleć o sprawach przyziemnych, przyjemnych a nie w kółko o chorobach. Próbuję walczyć ale te myśli wciskają mi się do głowy tak natrętnie że nie mam siły. Boję się bardzo że tak juz mi zostanie.
  9. Masz rację disgusted . To jest beznadziejne nakrecanie. Ja też nie wchodzę tu po to żeby czytać i pisać o tym jakie węzły są "dobre" a jakie "złe". I pisałam o tym wielokrotnie ze nie moge czytać juz o tych węzłach. Zrezygnowałm z dr google i z innych portali gdzie na hasło węzły wyskakuje tylko wiadomo co. Kiedy pierwszy raz weszłam na to forum to zaczęłam sie serdecznie śmiać bo pomyślałam: nie jestem sama z tymi cholernymi myślami i cholernymi wezłami , ludzie też tak mają.. Pisałam juz też że biore leki i czekam na poprawę.Chcę być zdrowa i chce przestać myśleć o chorobach. Poprawa jest . Minimalna ale jest. Przestaję snuć teorie spiskowe na temat lekarzy, którzy czyhaja na moje zdrowie przeoczając i bagatelizując sobie powiekszone węzły. Wczoraj nawet zaczęłam żartować. Nie chciałam nikogo straszyć ani nakręcać dlatego że wiem bardzo dobrze w jakim ja jestem stanie psychicznym i jak bardzo silny jest ten strach.Jeśli kogoś wystraszyłam to przepraszam, bo wiem jak ja sie czuję, kiedy jestem wystraszona, nakręcona i w tym beznadziejnym stanie kiedy czuje się jak osoba chora a tak naprawdę jestem zdrowa. Stwierdził to nie jeden lekarz. A do Ciebie joakar4 mam ogromną prośbę: nie czytaj strony ziarnica.pl ,nie pisz o strukturach i echogenicznościach węzłów bo nie pomaga to nikomu a strasznie działa na wyobraźnię. Napisałaś ostatnio że musimy wierzyć że jesteśmy zdrowe. Zacznijmy w to wierzyć i wspierajmy się. I nie macaj juz tych węzłów. Ja chce być zdrowa i jestem zdrowa , a te wszystkie "choroby" to wina hipochondrii, nerwicy, stresu itd. a to nalezy leczyć. Mam dla kogo być zdrowa i mam dla kogo żyć. Ja chcę wyjść z tego dziadostwa jakim jest hipochondria. I podjęłam stosowne kroki ku temu.I bardzo che wierzyć że sie uda .Czego też wszystkim, którzy mają podobne problemy życzę. A co do Ciebie Misiek_NL to może pomyśl o zmianie leków skoro masz takie jazdy a leki bierzesz juz 2 miesiące?
  10. joakar4 ja takim macaniem wezłów nieustannym spowodowałam obrzęk w pachwinach ale juz przeszło.Nie wiem czy dobrze robiłam ale smarowałam altacetem w żelu i obrzęk zniknał( nie węzłów tylko tkanek obok wezłów). Nie macaj tych pach. Mój hematolog powiedział że po pierwsze wezły po przebytych infekcjach np. zębów,anginach zapaleniach zatok moga juz nie wrócic do poprzedniego stanu(taka blizna) po drugie powiedział że węzły podejrzane od razu człowiek by rozpoznał. Po trzecie weź nie macaj bo znowu radiolog mi powiedział że takim macaniem to można więcej krzywdy niż pożytku sobie zrobić.Łatwo mi teraz mówic a sama..... No ale jakos to trzeba wytrzymać, nie dać się zwariować, pocieszać , wspierać, już sama nie wiem co. Ja np jak wpadam w panikę węzłową to od razu płaczę i wypytuję meża co lekarz powiedział( bo był ze mna), no i on mi cieropiwie tłumaczy w kółko od początku co lekarz powiedział. Czasem pomaga , czasem nie . No ale co mam robić? Latac codziennie na usg i morfologie?W przychodni juz u wszystkich lekarzy byłam, a najważniejsze u onkologa i hematolga(którego opinia chyba jest najważniejsza?).Radiolog ostatnio nawet mnie ochrzanił (ten który pierwszy diagnozował i potem robił usg brzucha i pachwinowych),że doszukuję się niewiadomo czego kiedy on mówi że jest ok i żebym sie uspokoiła bo on oczywiście badanie przeprowadzi jak bedę chciała ale żebym przestała się doszukiwać złych rzeczy. Łatwo mu mówic bo te podrzuchwowe mam niskoechogeniczne. Ale znowu jak zapytałam hematologa o ta niskoechogeniczność czy jak za pół roku zrobie badanie to czy mam się martwic jak sie nie zmniejsza i będą niskoechogeniczne to powiedział,że one moga być takie kilka lat albo i dłużej.A ja się oczywiście martwię bo tam na tym forum ziarnica to pisali o tych niskoechogenicznych(hypoechogenicznych) złe rzeczy..... [Dodane po edycji:] Misiek_NL ja kiedyś brałam propranolol on zdaje sie jest na wyrównanie tetna( a u Ciebie to 100% nerwy u mnie tez tak było),a długo bierzesz te pozostałe leki?
  11. ja temperaturę mierzę co godzinę....no i miałam spokój od rana a teraz coś mi strzeliło do łba i analizuje od poczatku... że pewnie hematolog nie przyjrzał sie dokładnie opisom usg....
  12. Misiek_NL ! marcja ma rację. Puls masz wysoki dlatego że ciągle go mierzysz i denerwujesz się że jak go zmierzysz to bedzie wysoki i to błędne koło bo puls Ci sie podwyższa ze zdenerwowania i nakręcania a jak go mierzysz to jest podwyższony i go jeszcze bardziej podwyższasz bo się juz zdenerwowałeś. Ja kiedyś latałam na pogotowie prawie codziennie bo mierzyłam cisnienie i było lekko podwyższone no to denerwowałam się ze zaraz będę miała jeszcze wyższe i mierzyłam to ciśnienie . Oczywiście za kazdym razem było wyższe bo ja się nakrecałam coraz bardziej i to ciśnienie też się podkręcało. Efekt był taki że jak pojechałam na to pogotowie to byłam pewna że mam zawał albo wylew i jakaś nieudolna pielegniarka mierzyła mi to ciśnienie i stwierdziła że nie może go zmierzyć a ja juz wtedy byłam pewna że umrę... Skończyło się na tym że dostałam zastrzyk i zakaz nakręcania się i nakaz leczenia sie na nerwy. Pomogło. Zaraz po tym wydarzeniu nastał właśnie czas effectinu i było ok. Do tej pory, bo teraz jak wiesz wkręcam sobie co innego i też jest to dla mnie koszmarne. I czekam na cud. A Ty Misiek bierzesz jakieś leki?
  13. Ja też panicznie boje się o najbliższych. O córki, męża, siostrę . Teraz tą bojaźń o najbliższych przytłumił mój strach o siebie sama. Że jestem chora a lekarze nie rozpoznali choroby( a byłam u kilku specjalistów) albo zbagatelizowali sobie to wszystko albo że bede chora. i tak na zmianę: raz boje się o najbliższych a raz o siebie. Kiedyś po effectinie było ok. Teraz wróciło. Jak na razie 1,5 tygodnia biore Sedam a od 6 dni Lenuxin. I czekam na kanapie na poprawę bo nie mam siły.
  14. Chcę wstać rano z łóżka i nie myśleć o chorobach.Chcę być uśmiechnięta, wesoła,beztroska.Chcę pobawić sie z dzieckiem,pożartować, pomalować paznokcie, wyjść do kina, upiec ciasto,myśleć o rzeczach przyjemnych. Czy to kiedyś nastąpi?Czy leki mi pomogą??? [Dodane po edycji:] Misiek_NL jak Ci sie objawia ta "hipoglikemia"? [Dodane po edycji:] joakar4 ja mam tak samo, że jak wyjde od lekarza , który powie żeby sie nie martwic to jest przez chwilę ok, a później zaczyna się jazda: analizowanie słów lekarza, dlaczego zapytał o to o tamto, bo pewnie ten lekarz wie o czymś o czym nie chce mówic bo pomyślał sobie pewnie że mam jeszcze za małoobjawów i jak wystąpią to i tak przylezę. Takie właśnie sa moje myśli. Albo że lekarz od usg jest tak zadufany wsobie i uważa sie za najlepszego w swojej dziedzinie że nwet gdyby się pomylił to pewnie sam by tego nie zauważył. No i oczywiście myśli że lekarze coś przeoczyli , nie przeczytali dokładnie opisów, nie przejrzeli wyników badań i może ja sama czegoś zapomniałam im powiedzieć. Takie sa moje myśli i dodatkowo się napędzam czytajac o innych "węzłowych" przypadkach.
  15. Ja już nie moge czytać o tych wszystkich wezłach. Nakreciłam się dziś znowu, bo moje wcale nie sa małe , dwa mają obszary bezechowe,co zostało określone przez radiologa jako pozapalne zmiany martwicze, byłam potem jeszcze u kogo innego na usg i ten drugi powiedział ,ze to nie sa wezły nowotworowe chłoniakowe ani ziarnicze. Byłam potem u onkologa i pani doktor powiedziała że wg niej to sa zmiany pozapalne, a że bardzo długo chodziłam z porozwalanymi zebami, które tkwiły po stronie tych "gorszych" wezłów, to tak mi zostało. hematolog potwierdził i powiedział że te węzły moga nie wrócić do swoich rozmiarów przez kilka lat a nawet i w ogóle. Jak zapytałam czy nie chca czasem mi pobrac takiego węzła żeby go zbadać to powiedział że nie ma takiej potrzeby.I że na pewno nie mam żadnej ziarnicy, chłoniaka ani białaczki. Miałam ze soba cały komplet potrzebnych badań.No i git. Wychodzę zadowolona i uśmiechnieta. A potem: myślę że może coś przeoczył, zbagatelizował itd, czytam że normalne węzły to o powinny być takie i taki tzn prawidłowa echostruktura itd. i kurde nie moge znowu spać i nie myślę o niczym innym
  16. wiecie co? Dziś połknełam 6 dawkę Lenuxinu. Benzo biore od tygodnia. Przedwczoraj i wczoraj przeleżałam na kanapie caluteńki dzień płacząc i bojac się że jestem chora a lekarze bagatelizują sprawę. Przedwczoraj było chyba najgorzej bo czułam się tak jakbym miała już nigdy z tego stanu lęku, paniki, beznadziei nie wyjść. Wczoraj wieczorem było ciut lepiej , nawet się usmiechnęłam. W nocy śniłu\y mi sie koszmary, rano zaczełam myśleć o chorobach(a właściwie to te myśli mi się wciskają) i znowu chce mi sie płakać i znowu się boje. Czy będzie jakakolwiek poprawa? Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
  17. Mi tez niestety te węzły strasznie dają w kość. Strasznie, strasznie......Nie wiem jak ja to wytrzymam. Wydaje misię ze znowu na szyi wyczułam nowego.... Nie mam siły
  18. joakar4 ja wczoraj oczywiście popędziłam na usg tego nowego węzła i lekarz jak mnie zobaczył to nie chciał wziąć pieniedzy i powiedział że jest malutki i w ogóle mam nie zwracac uwagi na niego. Ale niestety reszta nie zmniejszyła się i powiedział że prawdopodobnie może być tak że przez te długotrwałe problemy z zębami te węzły były stymulowane i przerosły. To samo powiedział hematolog że te infekcje i zęby i wszystko naraz przyczyniło się do takie stanu wezłów.No ale ten od usg powiedział żebym przyszła przed świetami to sprawdzimy jeszcze raz a hematolog powiedział (jak byłam u niego 2 tyg temu) że w ogóle mam zapomnieć i ewentualnie za pół roku zrobić to usg a potem zapomnieć. Ja mam nadzieję,że hematolog nie zbagatelizowałby sprawy??? [Dodane po edycji:] Rano dziś wstałam bardziej uspokojona ale znowu zaczynam miieć wizje rosnących węzłów, i że ten malutki też urośnie, albo pojawią się nowe. Masakra. Dopiero 4 dzień biore leki.
  19. Ja też mam koszmary dotyczące węzłów, lekarzy, chirurgów. Myślę tylko o węzłach . Starszne to jest i zatruwa mi życie strasznie. Nie wiem jak wyglądaja wezły pod pachami ale z tego co opisujesz to chyba tkanka tłuszczowa. Może Dexter widział te węzły i badał i mówili mu że wszystko w porządku z nimi, dlatego z takimi wielkimi chodził, a potem jednak okazało się że wcale nie jest w porządku...... [Dodane po edycji:] Ja chyba jednak skupię się na tym,co powiedział mi hematolog, że nie mam się czym przejmować i żeby zostawic to w spokoju i że one takie duże to mogą się utrzymywać kilka lat a nawet zostać takie do końca. W końcu węzły to działka hematologa wiec chyba wie co mówi. Spróbuję sie przestać nakrecać, chociaz te cholerne myśli same mi sie wciskają do głowy.
  20. U mnie też nie są równe, z jednej troche jakby większe. Ale kilku lekarzy mówiło mi że człowiek nie jest idealnie symetryczny i moze mieć po jednej stronie organy trochę większe a po drugiej mniejsze. Np oko po prawej większe, noga prawa może byc większa trochę i pewnie ta kość czy co tam jest tez z jednej strony moze być mniejsza a z drugiej troche większa. Nie martw się będzie ok. no a jeżeli jest w normie to dlaczego go wyczuwam jako twardawą kuleczkę? [Dodane po edycji:] Ja dziś płaczę prawie cały czas i noc mam nie przespaną...
  21. joakar4 u mnie fatalnie bo strasznie sie nakreciłam tym nowym wezłem na dole szyi. On jest mały ma około 5 mm może mniej ale dobrze wyczuwalny , taka kuleczka. No i strasznie sie znowu boję. Ja sobie po każdym badaniu obiecuję i przysięgam że jak wyniki bedą ok to dam sobie spokój i nawet zrobiłm rok i poszłam do psychiatry. Te leki które maja pomóc biorę dopiero 3 dzień wiec jeszcze nie pomagaja. Ale tydzień już biore sedam przeciwlękowy i działa średnio bo mimo wszystko nakrecam się. Dziś mam gorszy dzień, bo nie moge przestać myśleć o tych wezłach i płaczę co chwilę. Szukam tez jakiegoś psychoterapeuty, który się specjalizuje w takich przypadkach jak mój, tylko problem jest jeden: wszyscy przyjmuja prywatnie. Pozdrawiam [Dodane po edycji:] nawet zrobiłm rok i poszłam do psychiatry. Miało być krok a nie rok
  22. joakar4 ja też takie coś mam i też kiedyś myślałam że to węzły twarde ale jak pokazywałam lekarzom to nie zwracali na to uwagi. Ale co to jest to nie wiem. Chyba jakaś kość
  23. No tak, ale hematolog 2 tygodnie temu nie wiedział ze powiększą mi się po tygodniu wezły pachwinowe (już na usg byłam i ze podobno są normalne), a wczoraj nowy szyjny. Nawet dwa szyjne nowe takie małe kuleczki Naprawdę się denerwuję. To w wyniku kataru mogły mi się pokazać dwa nowe?
  24. Zrobiłam 3 razy morfologie z rozmazem, 2 razy OB, rtg klatki piersiowej,usg jamybrzusznej, usg wezłów pachwinowych, 3 razy szyjnych. Byłam u 2 laryngologów, jednego onkologa i jednego hematologa. Wszyscy twierdzą że nie ma poodu do niepokoju. A wczoraj na szyi w dolnej jej części z boku wyczułam kuleczkę wielkości łepka od zapałki ale dobrze wyczuwalną... i znowu nie spałam Mąż mnie pociesza że to przez katar mógł sie troszeczkę wezeł powiększyć. Ale w dolnej cześci szyi??
  25. Nie bardzo rozumiem o co chodzi? To że dużo zależy od psychiki to wszyscy na tym forum wiedzą, ale nie rozumiem w jakim kierunku mam się przebadać?
×