Skocz do zawartości
Nerwica.com

olinelka

Użytkownik
  • Postów

    495
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olinelka

  1. Ja od tygodnia biorę Sedam po 1/4 tabletki 3 razy dziennie ale leki sa nadal. Od jutra włączam Lenuxin raz dziennie. Boje sie że to też nie pomoże , chociaż mam nadzieję że bedzie lepiej. Ale jednak obawy są większe niż nadzieja. Ja naprawdę mam więcej w głowie strachu i negatywnych myśli niz dobrych rzeczy. najgorsze sa te natarczywe myśli o tym że zaraz mogę byc na cos chora albo jestem a lekarze tego nie zauważają. Ja naprawdę chcę być zdrowa i chcę normalnie funkcjonować.
  2. Misiek_NL cały czas tak masz? Czy brałeś jakieś leki? Czy w ogóle jakieś leki pomogą?? Strasznie mi to zatruwa życie, szczególnie ostatnio.
  3. Czy mozliwe jest przezwyciężenie hipochondrii, nerwicy natręctw i nerwicy lękowej? Wiecie że ja strasznie się boje ,że będę brać leki a one wcale mi nie pomogą? Boje sie że juz tak mi zostanie: ten ciągły lęk, natrętne myśli o tym że za chwile zachoruję... Boje się.I jest mi strasznie ciężko.
  4. Ja równiez sie nie obrażam. Mam nadzieje , że sama z siebie za chwilę się bede śmiała. Ale w tej chwili jest mi tak cieżko że nie umiem tego wyrazić. Kiedy zbadałam węzły szyjne, okazało się ze nie jest żle to za chwile pomyślałam że to może ślinianka(ktora jest ok), jak to odpadło to sie czepnełam morfologii, potem węzłów pachwinowych, które sa w porządku. Uspokoiłam sie tylko na chwilę bo znowu mam wrażenie że z szyjnymi jest coś nie tak. Zamkniete koło.Bardzo , bardzo chcę zacząć normalnie funkcjonować i nie myśleć o chorobach ale w tej chwili nie wiem co sie ze mną dzieje, lekarze mówia że ok a ja wciąż mam przekonanie że coś sie ze mną dzieje niedobrego i że może w ciągu dwóch tygodni nastąpiły jakieś zmiany a ja o tym nie wiem. To jest tak straszne że nie moge sobie z tym poradzić. Pisząc to płaczę ze strachu i z bezradności. Nie stac mnie na prywatna psychoterapie a nie wiem gdzie szukać pomocy w Warszawie lub okolicach. U psychiatry byłam i zaczęłam brać leki ale przecież one tak od razu nie zadziałają. NIe mam siły.....
  5. joakar4 ja tak sie bałam wizyty u onkologa że mało nie zwariowałam, a potem jak miałam isc za dwa dni do hematologa to całą noc nie spałam i jak mnie już zbadał i zapytał czy schudłam to mu powiedziałm że przez ostatnie trzy tygodnie schudłam bo nic nie żarłam prawie a on a dłaczego, a ja w płacz i mówię bo sie boje że mam chłoniaka albo białaczke albo ziarnicę. Na to on powiedział że NIE MA PANI ŻADNEJ Z TYCH CHORÓB. Onkologów nie ma sie co bać ale ja Cie rozumiem bo do internisty ide rozdygotana.Jeżeli twój węzeł nie budzi niepokoju tonie warto sie nim przejmować. A dziś usłyszałam od kolejnego lekarza że "niech pani słucha lekarzy" Ten radiolog co mi robił usg węzłów szyjnych i takie nie załadne wyszły to on od razu mówił że to pozapalne i potem mi robił usg brzucha i tez uspokajał i wczoraj te pachwinowe to powiedział wprost że doszukuję się niewiadomo czego i bez sensu było to latanie po onkologach i w ogóle bo on od razu widział. Dla mnie to nie było bez sensu bo mam przynajmniej opinie tylu internistów i specjalistów że mogwę byc spokojna . Naliczyłam :3 internistów, 2 radiologów,1 onkolog,1 hematolog,1 ginekolog oraz pani od analiz lekarskich, która powiedziała żebym zaufała temu radiologowi bo jest specjalista i ona mu ufa. ALE NIE JESTEM SPOKOJNA I NIECH MI KTOŚ POWIE DLACZEGO? Czy właśnie hipochondria czy nerwica lękowa ma to do siebie że mimo tylu pozytywnych opini nie dochodzi to do człowieka i się zamartwia tym wciąż? Najgorsze jest to że ja nie wierzę że kiedykolwiek zacznę myśleć pozytywnie. Powiem jedno: MĘCZĘ SIE STRASZNIE. CZY KTOS JEST MI W STANIE POMÓC? [Dodane po edycji:] Nie martw sie joakar4 jak morfologia ok to się nie ma czym martwić. Dziś internistka mi powiedziała że te choroby to nie jest tak że same wezły sa powiększone ale jest mnóstwo innych objawów a jej dzieciak to ma takie czasami wielkie wezły jak kurze jaja a potem znikają wcale nie jest na nic chory
  6. A ja poleciałm wczoraj z pachwinowymi na usg i okazało się że sa ale wszystko maja jak nalezy te echostruktury i w ogóle . Radiolog powiedział że chyba muszę mieć hipochondrię bo sie doszukuje niewiadomo czego w tych wszystkich węzłach. A pozatym jeden jest połączony z drugim (wezeł pachwinowy) jak to lekarz określił "koniec do końca" i mało tam zawału nie dostałam że to pewnie pakiety ale on powiedziła że to że dwa wezły o prawidłowych parametrach są połączone to nic nie znaczy i że to fizjologia poprostu i że nie muszę z tym nigdzie łazić. Mało mi było zadzwoniłam do znajomego zaufanego kardiologa i też powiedział żebym się nie przejmowała tym połączeniem dwóch wezłów bo tak się zdarza i że żadne patologia. Poleciałam dzs do rodzinnej i potwierdziła że wszystko ok i żebym zapomniała. Acha a radiolog powiedział że jak tak macałam dzień i noc to mogłam powiekszyć sobie te węzły.No ale teraz mi nie daje spokoju morfologia bo internistka powiedziała że nie muszę teraz robić bo miałam dwa tygodnie temu i było wszystko ok tylko hematokryt w dolnej granicy normy i hemoglobina tez i jak bardzo chcę to żebym sobie zrobiła przed świętami. I mnie przeraził ten hematokryt i hemoglobina i teraz nie moge przestać o tym myśleć i dzwoniłam juz do laboratorium kiedy najlepiej zrobic tą morfologie z rozmazem bo w piatek skończyłam antybiotyk i mi powiedzieli ze około tygodnia trzeba poczekać. Kurde, uspokoiłam sie juz u tej internistki bo powiedziała że na 100% jestem zdrowa a ja teraz ta morfologia się zamartwiam. Czy to sie kiedyś skończy???? Co robić?? [Dodane po edycji:] aa no i w rozmazie ręcznym 2 tygodnie temu wyszło że mam 51 limfocytów a 49 granulocytów i też się boje że to źle....razem z ta hemoglobina i hematokrytem...
  7. Nie mogę czytać o tym jakie węzły powinny być a jakie nie- o tych strukturach ,kształtach, echogenicznościach bo od razu sie trzesę, mam skurcz całego ciała, żołądka i tęeno wysokie. Masakra
  8. U mnie wszystkie są niskoechogeniczne.... A hematolog ogladał te wyniki i powiedział że wszystko ok . Boże znowu sie boje tą niskoechogenicznoscią wezłów......
  9. lidzia8704 no bo jesli byłam tydzien temu u onkologa a ptem u hematologa i oni stwierdzili żebym się nie martwiła i teraz po tygodniu wezły mi w pachwinie wyskoczyły to co?? Mam się czym martwic?
  10. lidzia8704 nie umrzesz to nerwica ja często tak miałam jak ty i nawet jeździłam na pogotowie w tej panice. Najgorzej zaczać się nakręcać że za chwilę zawał lub wylew. joakar4 wystraszyłaś mnie , bo jeśli te węzły z prawej strony sa od 4 lat a te po lewej mogły się pojawic niedawno bo wcześniej ich nie było i te w pachwinach teraz to jezeli powoli rosna to lekarze nie moga powiedzieć na pewno że to nic takiego [Dodane po edycji:] wawa
  11. teraz poszłam się pomacać po tych pachwinowych i sa mniej więcej wielkości małych ziarnek grochu a jeden to wydaje mi się że fasolka tylko one leżą jeden za drugim
  12. joakar4 moje węzły nie są widoczne gołym okiem. A to ma jakieś znaczenie? Wiesz coś na ten temat? Mnie bardzo często potrafi boleć wszystko:żołądek, watroba, brzuch, głowa, szczęka, noga, ręka... Ale to wszystko było przed węzłami i teraz jestem skupiona na nich. Podobno często w zaburzeniach nerwicowo-lękowych moga pojawiac się nerwobóle . Tak mi powiedziała kiedyś lekarka do której poszłam z bólem nerek dawno temu i okazało sie że nie mam choroby nerek tylko nerwobóle i zapisała mi leki na uspokojenie. O rany właśnie sobie przypomniałam że w ostatnim usg brzuch wyszło że mam poszerzony jakiś tam układ kielichowy w nerkach i radiolog powiedział że to przewlekły stan zapalny i bolały te nerki troche a internista powiedział że nie ma dramatu bo badania i posiew moczu ok i to pewnie tez pozapalne zmiany ale w sumie to mnie troche pobolewaja te nerki. No ale i tak główny problem to węzły..
  13. Już nie czytam bo bylo jeszcze gorzej.... No te szyjne to zakwalifikowali jako pozapalne i że sie moga już nie zmniejszyć( tak powiedział hematolog i onkolog też), i powiedział że chłoniak to choroba ogólnowęzłowa a ja nie mam wiecej nigdzie ale wtedy jeszcze nie miałam tych w pachwinie.. A jak sie pomylili ci onkolodzy-hematolodzy (poza tym nie mogli wiedzieć że w pachwinie sie pojawia za tydzień)? Bo wezła do pobrania to mi wyciac nie chcieli bo powiedzieli że nie ma takiej potrzeby.EEECHH juz mi się nic nie chce.
  14. Miało na pewno bo i mama taty czyli moja babcia zmarła na nowotwór, tata a rok później dziadek (ojca ojciec) na zawał ale chorował na chłoniaka. Pomianowska bardzo dziękuje za słowa pociechy i wsparcia. Chciałabym być tak pewna jak Ty że mi nic nie jest ale tak strasznie sie boję że to ten chłoniak czy ziarnica właśnie wyłazi że po prostu czuje rozpacz.Nie moge normalnie funkcjonować.Myślę tylko o jednym. [Dodane po edycji:] Nie miałam USg pachwin tylko węzłów szyjnych. Pachwiny były macane ale wtedy nic tam nie było
  15. Pomianowska zaczęłam brać dziś Sedam 6 po 1/4 tabletki 3xdziennie, za tydzień mam włączyć Lenuxin 10mg raz dziennie. Ale ten sedam nie działa chyba na mnie... Nie mam problemów, wspaniały mąż bardzo mnie wspiera, córeczki jedna 13l druga 1,5r, mam własny dom,nie mam poważnych kłopotów finansowych a hipochondrie mam juz baaaardzo długo mniej wiecej od liceum (a mam 35lat). Może to odbicie niezbyt fajnego dzieciństwa , w którym przeżywałam toksyczny zwiazek moich rodziców i sama nie czułam sie dowartościowywana przez rodziców. Ojciec docenił mnie dopiero tak naprawdę wtedy gdy umierał na szpiczaka i ja dwoiłam się i troiłam żeby wyzdrowiał, jeździłam po lekarzach i wypruwałam flaki i tak to nic nie dało bo zmarł(5 lat temu). Potem matka sie zakochała i wyjechała za granicę, ale i tak nie mam z nią najlepszych stosunków bo faworyzuje moja siostrę i była dla mnie strasznie wredna w czasie choroby ojca. Oczywiście dzwoni prawie codziennie i jest miła ale ja juz nie potrafie z nia rozmawiać jak z matką. Nie mówie jej nawet tego że si ę źle czuję bo mam wrażenie że dobrze mi nie życzy.Ale nie jest to mój główny problem i nie przeżywam tego jakoś strasznie.Już nie. Boje sie tylko tych wezłów [Dodane po edycji:] No tak , tylko łącząc te węzły szyjne sporo powiększone z węzłami które dopiero teraz pojawiły się w pachwinach myślę tylko o jednym: o tym że to jest baardzo bardzo zły objaw. Wiadomo czego....
  16. Wiecie co jest najgorsze? To że wszędzie piszą: jak wezły zaczna się powiększać albo zaczną się pojawiać nowe to wtedy należy pruć do lekarza szybko bo to jest właśnie objaw chłoniaka, ziarnicy, białaczki albo przerzutów", podobnie jakaś pani doktor odpowiedziała mi na jakimś forum medycznym. Pominęła oczywieście to o chłoniakach i ziarnicach ale wiadomo co w podtekście. No i co? Mam powiększone wezły na szyi z obu stron i podrzuchwowe powiększone, radiolog, onkolog, hematolog mówią: nie ma powodu do zmartwienia a w momencie wyskakiwania nowych groszków czy malutkich fasolek w pachwinie czy tam wałków ja juz jestem chora tylko lekarze się nie poznali , bo jeszcze nowych nie było. No bo wszędzie trąbią że trzeba lecieć jak najszybciej bo nowe pojawiły się albo stare urosły!! Z nerwów juz niewyrabiam. Nie pójdę jutro do lekarza ani na usg bo poczekam męcząc się i płacząc,nie jedząc i nie śpiąc, czekajac w nadziei że łaskawie się zmniejszą albo znikną. I obmacując sie co chwila. Nikt mnie nie rozumie. Mąż mój twierdzi że hematolog wyraził sie jasno, onkolog też a ja szukam choroby, ale on nie rozumie że tych fasolek, groszków czy tam wałków nie było tydzień temu. Ja tą nerwówkę na wysokich obrotach mam juz prawie miesiąc. Wcześniej jak mnie gardło bolało i miałam chrype to myślałam że mam raka krtani albo gardła. Ale dwóch laryngologów zagladało i trochę się uspokoiłam. A teraz te węzły.
  17. Poleciałam oczywiście do lekarza (NPL) a tam taki gburowaty lekarz zmacał mnie w tej pachwinie i pyta gdzie to jest to mu palcem pokazałam. Obmacał i mówi żebym sobie poszła do swojego rodzinnego zrobiła morfologie i gina odwiedziła bo prawdopodobnie to węzły a on mi dziś nie pomoże.Załamka. Przecież robiłam morfologię 2 tygodnie temu, dopiero wczoraj skończyłam antybiotyk,cytologię miałam pobierana prawie 2 tygodnie temu i "przegląd" też i było ok. A teraz od 3 dni te węzły. Tydzień temu byłam u hematologa i on stwierdził żeby się nie przejmować, a one mi wyskakują po tygodniu w pachwinie.Oczywiście wiadomo o czym myślę... o tym ,że zbagatelizował sobie te moje szyjne, podrzuchwowe węzły no i nie wiedział że za tydzień pojawią się nowe. A może ja je powiekszyłam jeszcze bardziej tym ciągłym macaniem?? Chciałabym bardzo w to uwierzyć...
  18. Pomianowska ,łatwo Ci teraz mówić że się nakręcamy bo chyba masz juz to za sobą a ja np. jestem w epicentrum strachu... Poza tym mam to tylko w jednej pachwinie joakar4 a masz taki grubszy ten wałek? Bo ja juz mam takie myśli że to powiększone węzły które się zlewaja w całość... No i te węzły na szyi i mam pełny obraz sytuacji i spać nie mogę ani jeść ani na spacer z dzieckiem wyjść. Na jakimś ziarniczo chłoniakowo białaczkowym forum przeczytałam że jak węzły się zlewaja ze sobą to tworzą taki jakby sznurek i się boję że to to właśnie, a hematolog tego wczesniej nie zauważył albo tego nie było, albo było takie małe że nie mógł zauważyć i teraz w przeciągu tygodnia urosło.
  19. Teraz to już nie wiem.... Teraz to mam wrażenie że wzdłuż pachwiny mam taki długi wałek( nie jest twardy), kurcze co to jest?? Pocić sie juz nie pocę od czasu wizyty u psychiatry bo mi powiedział ,ze te poty to nerwicowe. Boję się jak nie wiem co. Co chwile sobie coś wymyślam. Przed tymi wezłami latem latałam do dermatologów z pieprzykami i sie okazało że nic to. Strach mi zatruwa życie. A teraz ten wałek w pachwinie...
  20. Witam To mi nie daje żyć normalnie....Cały czas jestem roztrzęsiona, nie moge jeść, spac, a jak zasnę to się często budzę rozdygotana, nie moge normalnie funkcjonować, zając się dzieckiem-1,5 roku, domem obiadem itd. Zaczęło się prawie cztery tygodnie temu kiedy kłuło mnie ucho i czułam jakby mrowienie, rozpieranie w śliniance .Wymacałam węzeł chłonny na szyi (który jest przeze mnie wyczuwalny już strasznie długo, bo ok 4 lat temu sie pojawił i było ich kilka powiększonych i robiłam biopsje cienkoigłową bo mnie lekarz radiolog namówił i wyszedł stan zapalny). No to usg. Wyszło kilka sporych węzłów ze zmianami zapalnymi i pozapalnymi (jak to radiolog określił w podsumowaniu-odczynowy obrzęk węzłów chłonnych bez patologicznych naczyń), ale powiedział że można biopsje dla spokoju(prywatnie u niego cienkoigłową). Poszlam do internisty:skierowanie na usg brzucha, rtg klatki piersiowej, morfologia, ob crp.I słowa pani doktor, że jak to chłoniak to wyjdzie w badaniach...no i oczywiście do onkologa najlepiej żebym poszła. Od tego dnia świat mi się zawalił....Badania wyszły wszystkie ok, ob tylko 12. Poszłam na biopsję, wyszedł odczynowy stan zapalny węzłów, radiolog powiedział, żebym już się nie doszukiwała bo jest ok, ale internet zrobiła swoje i dowiedziałam się np tego że cienkoigłowa biopsja nie przydaje się wcale. No to do onkologa.Do innego internisty.Internista że nie ma się czym przejmować bo to pozapalne(miałam bardzo długo problemy z zębami aż do zeszłego roku a od sierpnia infekcje gardła.)I że kiedyś pracował na hematologii i się trochę na tym zna. A poza tym że ta biopsja to asekuracyjnie albo dla zarobku lekarza.Trochę się uspokoiłam ale dalej spać nie moge ani jeść ani nic. No bo w internecie mówią żeby nie bagatelizować.... No to do jeszcze raz na usg do kogo innego . Węzły sa, nie zmniejszaja się ale sa też po drugiej stronie(nie wiem czy pierwszy lekarz skupił się tylko na jednej stronie czy ich nie było). Pan doktor od usg- że nie są to wg niego węzły chłoniakowe ani przerzutowe ani w ogóle nowotworowe. No to do onkologa. Onkolog że pozapalne bo i zęby w przeszłości długo i infekcje i w ogóle i dać sobie spokój.Ale w nocy mi się przypomniało, że jej nie powiedziałam że te węzły z drugiej strony to mogły wyskoczyć dopiero co. No to hematolog . Jego zdanie takie samo jak pani doktor że wszystko ok, węzły juz takie moga pozostać bo te zęby w przeszłości i infekcje, wymacał mnie po węzłach i kazał iśc do domu. Na pytanie kiedy zrobić usg to powiedział, że za pół roku albo wcale bo nie mam żadnego chłoniaka ani białaczki ani ziarnicy.A węzła nie bedzie mi pobierał do badania bo nie ma potrzeby.Wróciłam spokojna, ale na drugi dzień juz mi sie zaczeło coś roić ,ze może zbagatelizowali sobie, ze nie zrozumieliśmy się a moze czegoś nie zauważyli. No i zaczęłam się pocić o czym powiedziałam ale hematolog powiedział że to nie takie tam poty że mam mokra szyję i klatke(w nocy) tylko bym wyżymała koszulkę. Ale ja dalej się pociłam i do psychiatry bo w przeszłości "chorowałam" na rózne zawały, wylewy, tetniaki. Psychiatr że tabletki muszę , a ja dziecko zaczęłam od piersi odstwiać i musze całkowicie odstawić i dopiero te tabletki. Ale ja do tego czasu to chyba się wykończę bo przedwczoraj wymacałam w pachwinie jakieś zgrubienie i chyba kuleczki i umieram z niepokoju że to węzły chłonne i macam się co chwila w dzień i w nocy i już mi się obrzęk zrobił od tego macania, a ja wariuje coraz bardziej...Mąż mówi że nic tam nie ma żadnych wezłów a ja wyraźnie czuje w jednej pachwinie a on mówi że to od tego macania teraz mam powiekszone. Może tak być że od tego ciągłego dotykania? Zwariuję chyba....
×