Skocz do zawartości
Nerwica.com

grown-up19

Użytkownik
  • Postów

    172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez grown-up19

  1. w s/m granica jest bardzo łatwa do zatarcia. trzeba uważać: okaleczenia to już za wiele, budzi to mój wstręt szczerze powiedziawszy, może być ostro i namiętnie, z lekką dominacją, ale bez wyżywania się na kimś i kaleczenia !! Słaby ze mnie masochista hehehe. Jest wiele czynników, które mają wpływ na wykształcenie się w człowieku skłonności do sadyzmu bądź masochizmu. Przyczyny są często takie same jak te które mogą powodować (ale nie muszą) zaburzenia nerwicowe. Np. ojciec alkoholik, przemoc w rodzinie, zbyt apodyktyczna i nadopiekuńcza matka (o synu) lub surowy i wybuchowy ojciec (o córce). Czasami kobiety stają się dominami w wyniku skrzywdzenia przez mężczyznę (ojca, partnera etc.). Wtedy to one krzywdzą i wyżywają się na innych mężczyznach, czerpiąc z tego przyjemność seksualną. To można leczyć i nawet trzeba. [/img]
  2. droga Moniczko. ja jestem w klubie dla Ciebie już 6 lat i nie mam mu nic do zarzucenia. zdarzało się, że nie zamawiałem nic przez rok i było ok, żadnych podstępów. Nie ma czegoś takiego jak w innych klubach gdzie co miesiąc czy co pół roku musisz coś zamówić: w KDC zamawiasz kiedy chcesz, więc bez obaw. Wiele ciekawych książek tam zakupiłem. Polecam 'Mój Lęk, Mój Koszmar' Anny Klassen. Coś dla nas nerwicowców. Kosztuje 14.90 bodajże. Pozdrawiam
  3. wszystko wraca do mnie powoli. lęki, objawy somatyczne. jakoś sobie radziłem miesiąc, ale teraz powoli wymiękam. znów nie mogłem wytrzymać w szkole, ciągle myślałem o tym, że coś mi się stanie i ten wstrętny węwnętrzny niepokój...echh, właśnie przeżywam skutki uboczne.
  4. żeby było jasne: nie ubieram się w skóry, ani tym bardziej lateks. to jakoś mnie nie kręci
  5. drogi lateksowy... ja jestem masochistą. jeśli chodzi o same upodobania seksualne to nie praktykuję jakichś superostrych jazd, ale często lubię gdy jest ostro i nieprzeciętnie. strasznie mnie to kręci i owszem, mam nerwicę lękową. czy z s/m trzeba się leczyć? moim zdaniem nie, ale jeśli jest to kontrolowane i zdajemy sobie sprawę, że możemy wyrządzić komuś krzywdę, lub odwrotnie. u mnie zainteresowanie tym 'sportem' pojawiło się nie dawno, po prostu znudził mi się normalny sex. mam 19 lat. proszę nie bijcie...
  6. cześć. nie chcę nikogo dołować tym postem. bardziej chciałbym się wygadać, chociaż to i tak nie pomoże, ale może ktoś da mi jakąś nadzieję. mam 19 lat. zeszłego roku wszystko się zaczęło, w skrócie: masakra i wielki zawód na sobie. myślałem, że takie problemy mnie nie dotyczą, a jednak... brałem lek velafax, 4 miesiące, pewnie za krótko, ale za bardzo mnie ograniczał i chciałem sprawdzić jak sobie poradzę bez niego... i radziłem sobie zadziwiająco dobrze...przez 2 miesiące tylko. myślałem, że mam to z głowy a tu znów się zaczęło. w sumie mogę zacząć brać lek od nowa i pewnie wszystko wróciłoby do normy, ale znów to cholerne ograniczenie. żadnego alkoholu, trzeba uważać z innymi lekami itp. tu pojawia się moje pytanie: ile można z tym wytrzymać, żeby się całkowicie nie załamać? bolesna prawda jest taka, że tego nie da się wyleczyć. można spowodowac remisję, ale zawsze wraca... co to za życie z tym cholerstwem? jak dla mnie to wegetacja. nie chcę do końca życia brać leków, chcę być takim samym pogodnym, beztroskim człowiekiem jak kiedyś, który radził sobie ze wszystkim bardzo dobrze, a teraz... jedna wielka pustka w głowie, ciągłe napięcie, rozdrażnienie... nie wspomnę o objawach somatycznych: bóle zamostkowe itp. mam dość...
  7. nawet jeśli jej nienawidzicie to proszę, obejrzyjcie ten teledysk... ja ryczałem jak dziecko pod koniec... http://www.youtube.com/watch?v=yJKXCXfiUrA idę ryczeć dalej... najgorsze jest to, że mój ojciec zmarł zeszłego roku, też wiele rzeczy chciałbym mu powiedzieć, a już nie mogę....
  8. witam. już myślałem, że jest ok. bo było naprawdę super. po odstawieniu Velafaxu przez 2 miesiące czułem, że żyję. Spotykałem się z ludźmi, trochę podróżowałem, co tydzien imprezy i było po prostu super. Teraz widzę, że wszystko wraca, a ja już wychodzę z siebie, próbując znaleźć wytłumaczenie mojego stanu. Myślę o tym co ewentualnie mogłoby powodować u mnie depresję, ale naprawdę nie widzę żadnych racjonalnych przyczyn. Lubię siebie, akceptuję, nie mam problemów z nawiązywaniem znajomości, jestem bardzo kontaktowym człowiekiem, nie mam problemów z nauką (studiuję II rok filologii angielskiej) i tak można mnożyć dalej. Jednak mimo tego wszystkiego złapałem nerwicę, a potem przyszło 'to coś' co sprawiło, że przez 2 tygodnie nie wychodziłem z domu i płakałem praktycznie 24h na dobę. Dowiedziałem się od psychiatry, że miałem średnio ciężki epizod depresyjny. Leczyłem się 4 miesiące Velafaxem, spotykałem się z psychologiem i powoli wszystko wracało do normy. Zastanawiam się co może być przyczyną moich depresyjnych stanów. Może za dużo myślę nad swoim życiem? Nie wiem. Moja znajoma, która wie o wszystkim co się ze mną działo stwierdziła, że może po prostu jestem samotny, ale to nie to. Nie czuję potrzeby bycia z kimkolwiek, zresztą nie potrafię być w związku. Stawiam sobie pytanie czy to czasami nie jest depresja endogenna. A może sezonowa? Nie wiem, śmieszy mnie to już czasami, ale najbardziej boję się tego, że kiedyś stracę nad sobą kontrolę i popełnię samobójstwo, bo czasami jest naprawdę okropnie. Mam już nowe opakowanie leku, zacznę brać, ale jaki to ma sens skoro gdy odstawię, za jakiś czas wszystko wróci do pierwotnego stanu. Mam dosyć...
  9. też studiuję anglistykę. jestem na II roku. problemy ze zrozumieniem to normalka na pierwszym roku, ale zobaczysz, że się przyzwyczaisz i będzie dobrze. jak chcesz to zagadaj, chętnie pomogę w czym tam zechcesz:) Pozdrawiam i głowa do góry :)
  10. też studiuję anglistykę. jestem na II roku. problemy ze zrozumieniem to normalka na pierwszym roku, ale zobaczysz, że się przyzwyczaisz i będzie dobrze. jak chcesz to zagadaj, chętnie pomogę w czym tam zechcesz:) Pozdrawiam i głowa do góry :)
  11. oj dojrzała i to bardzo. wystarczy posłuchać utworów takich jak 'Hurt' czy choćby wspaniałe 'Mercy On Me', 'Oh Mother' czy 'The Right Man'. pokazała, że to ona rządzi. doceniam ją za to, że nie poszła za prądem i nie nagrała komercyjnej płyty dla mas. zrobiła to co zawsze chciała zrobić i wyszło jej świetnie :)
  12. grown-up19

    Czy lubicie siebie?

    ja czasami mam takie jazdy, że wprost siebie ubóstwiam, ale tak w zdrowym wymiarze. jeszcze nie oszalałem :) Lubię siebie, cieszę się, że nerwica/depresja mnie dopadła, poznałem siebie, swoje wnętrze i wreszcie żyję tak jak tylko chcę. Życzę tego wszystkim. wkurzają mnie tylko moje zmienne nastroje gdy jestem w związku, ale ogólnie da się żyć :) Lubię siebie :)
  13. Bibi wymieniła Tatu. można się z tego śmiać, ale dziewczyny mają bardzo dobre teksty piosenek. Wystarczy je tylko odpowiednio zinterpretować. Szczególnie polecam 'Obizienka Nol', 'Sacrifice' oraz 'Dangerous and Moving'.Bardzo dobre jest 'Zachem Ya'. Ogólnie jednak nie lubię całej tej otoczki tego zespołu. Pozdrawiam :)
  14. ja jestem w takim szoku, że ledwo pamiętam jak mam na imię. Ta płyta jest wspaniała!!Czegoś takiego mi brakowało. Musicie koniecznie posłuchać utworów 'Hurt', 'Candyman' oraz 'The Right Man'. Śliczny jest też 'Oh Mother', kolejne nawiązanie do dzieciństwa Christiny, kiedy to wraz z młodszą siostrą i matką były maltretowane przez ojca. Słuchając 'Hurt' i 'The Right Man' łezka się w oku kręci. I niech mi ktoś powie, że ona jest sztuczną blondwłosą lalą Pozdrawiam :)
  15. witaj Michał :) Przede wszystkim fachowe rozpoznanie powinien wysunąć lekarz, najlepiej psychiatra. Z mego punktu widzenia wynika, że masz depresję z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Póki nie jest to jeszcze epizod ciężki, powinieneś się zgłosić do psychiatry, który zaproponuje odpowiednie dla Ciebie leki. Najważniejsza jest jednak wizyta u psychologa, seanse psychoterapeutyczne, które sprawią, że zniknie Twoje poczucie winy. Pytasz czy to nerwica. Moim zdaniem masz dobre zadatki, żeby to się rozwinęło w jakieś poważniejsze zaburzenia nerwicowe, dlatego też tym bardziej powinieneś coś z tym zrobić. Ja również przeżywałem okres w moim życiu kiedy to obwiniałem się za to co robię, że seks to coś złego, nieczystego. Podobnie było z alkoholem. Teraz jest dobrze. Mogę cicho powiedzieć, że wyszedłem z depresji i zaburzeń nerwicowych. Powiem krótko, Michał: to się da wyleczyć i żyć dalej! Musisz tylko wziąć sprawy w swoje ręce, bo objawy, które opisujesz ewidentnie wskazują na epizod depresyjny wraz ze wspomnianymi przeze mnie wcześniej zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Pozdrawiam Cię serdecznie :) Zapomniałem napisać o najważniejszym: nie bój się psychiatry ani tym bardziej leków. Leki antydepresyjne NIE UZALEŻNIAJĄ!! Uzależniają jedynie anksjolityki, które stosuje się u osób z poważniejszymi zaburzeniami lękowymi. Współczesne leki są bardzo skuteczne i w połączeniu z psychoterapią mogę naprawdę dużo zdziałaś. Wiem to po sobie. Musisz się pozbyć stereotypów na temat leków. Jestem pewien, że wrócisz do życia. Jeszcze jakieś kilka dobrych miesięcy temu przechodziłem to co Ty. Pozdro :) Odezwij się na gg jeśli chcesz pogadać. Jestem naogół na niewidocznym.
  16. Witam :) Już wcześniej chciałem zacząć ten temat, a jeżeli istnieje coś podobnego to przepraszam, ja w sumie nic nie znalazłem, no może poszczególne posty. Mam pewien problem. Teraz gdy zaburzenia nerwicowe praktycznie mi ustąpiły, a po depresji zostało tylko bolesne wspomnienie zaczynam się zastanawiać nad skutkami tych zaburzeń, w jaki sposób one wpłynęły na moją osobowośc, psychikę oraz zdolność do przeżywania różnych odczuć. Od dłuższego czasu odczuwam pewne upośledzenie umysłowe. Każda próba rozpoczęcia jakiegokolwiek związku, nowej znajomości kończy się na niczym. Miewam częste zmiany nastrojów, czasami wydaje mi się, że sam nie wiem czego chcę. Denerwuje mnie to, ponieważ w czasie oraz przed nerwicą/depresją byłem osobą bardzo uczuciową, wrażliwą, teraz jakoś to wszystko się zmieniło. Widzę, że jestem o wiele bardziej wyluzowany, nie przejmuję się niczym zbytnio. Trudno mi jednak czasami wykrzesać z siebie jakieś silniejsze uczucia, może to i lepiej, ale w pewnym sensie mi to przeszkadza. Może ktoś ma podobny problem? Pozdrawiam:)
  17. jak dla mnie tylko i wyłącznie Natalie Imbruglia. polecam wszystkie jej płyty, nic innego mnie tak nie uspokaja i wycisza jak jej muzyka. Są owszem też mocniejsze momenty. Osobiście polecam utwór 'Beauty On The Fire' oraz 'Counting Down The Days'. Perełki:) Poza Natalie polecam również Siobhan Donaghy. Bardzo ambitna muzyka. Pozdrawiam:)
  18. brooke valentine - dying from a broken heart.mp3 - 5.53MB Bardzo gorąco polecam:)
  19. długo się wachałem, by napisać cokolwiek w tym oto subforum. nie byłem pewny, bałem się, że zabyt szybko się cieszę, a choroba wróci tak szybko jak się pojawiła. nie pokonałem nerwicy, myślę, że ona zawsze będzie mi towarzyszyć, jednak od dłuższego czasu traktuję mój epizod chorobowy jako bardzo złe wspomnienie. nie mam lęków, praktycznie zero objawów somatycznych, zacząłem normalnie funkcjonować. Najlepiej z całego roku zaliczyłem sesję, wychodzę z domu jak za dawnych czasów już bez lęku, moje życie towarzyskie odżyło. najbardziej jednak cieszę się, że dałem radę depresji, która była następstwem nerwicy... było naprawdę źle ze mną. styczeń-luty-marzec tego roku to istny koszmar. nie wychodziłem przez 3 tygodnie z domu, mało brakowało a zawaliłbym studia. Objawy somatyczne ( w moim przypadku kłopoty z oddychaniem i zawroty głowy) praktycznie zniknęły, czasami tylko łapię się na kontrolowaniu swojego oddechu jednak nie tak natrętnie jak niegdyś. jest dobrze :) Jakiś czas temu odstawiłem leki i jest naprawdę ok. Najbardziej skuteczna była jednak psychoterapia, która pozwoliła mi popatrzeć na swoje życie z całkiem innej perspektywy. Uświadomiłem, że moje lęki są tak irracjonalne jak pogląd, że bociany przynoszą dzieci... Już nie wmawiam sobie chorób, choć przechodziłem wszystkie możliwe nowotwory, zawały co drugi dzień albo moją najgorszą zmorę - stwardnienie rozsiane. Teraz śmieję się z tego wszystkiego... Czasami bardzo głośno... Najważniejsze co chciałem Wam przekazać to fakt byście nie tracili nadziei. Wtrwałość i cierpliwość też się przydadzą, nic nie przychodzi od zaraz. Nie polegajcie również jedynie na lekach, zaleczycie objawy, ale leki nie poukładają Wam w głowie pewnych rzeczy, które da Wam psychoterapia. Jeśli macie wiele objawów somatycznych - róbcie badania, będziecie czuli się pewniej. Mnie to przynajmniej pomogło. Ponadto ważne jest również stosowanie afirmacji, może nie jakichś złożonych, nudnych i długich. Wystarczy codziennie wieczorem albo rano całkiem się wyluzować i zamiast wmawiac sobie kolejne dolegliwości, starajcie sobie uzmysłowić, że tak naprawdę jesteście zdrowi. Uprawiajcie sport w miarę możliwości, znajdzcie sobie jakąś pasję, wszystko co pozwoli Wam zapomnieć o chorobie. Czas na chorobę zostawcie tylko na seanse psychoterapeutyczne. Wiem, że łatwo mówić, ale uwierzcie mi, że mnie się udało. Najważniejsze to nie zniechęcać się. Pozdrawiam wszystkich i głowa do góry! Nie jesteście sami, wierzę, że dacie radę :)
  20. no tak... dobry Velafax;) już chyba tysiąc razy tutaj pisałem co się ze mną działo na początku brania leku. Najprzyjemniejszym skutkiem ubocznym były stany hipomaniakalne:) baaaardzo miło to wspominam, ale wszystko się unormowało i było ok później. poza tym mdłości, rozszerzone źrenice i mój największy problem: gdy ziewałem to nie mogłem później szczęki złożyć hehee. pozdrawiam. Velafax to naprawdę porządny lek.
  21. oczywiście, że Velafax działa na samopoczucie. Takie jest jego główne działanie: unormowanie poziomu serotoniny i noradrenaliny w połączeniach między synapsami. Ogólne samopoczucie poprawia się naogół po 2-3 tygodniach od początku zażywania leku. W moim przypadku były to 2 tygodnie. Wtedy zmiana nastroju jest bardzo odczuwalna u większości stosujących lek. Czasami pojawiają się nawet stany hipomaniakalne (wzmożona aktywność, stany euforii, bezsenność, ogólnie poczucie, że wszystko dookoła jest piękne, życie jest piękne itp itd.). W czasie miesiąca wszystko się normuje i samopoczucie jest w swojej normie. Tak przynajmniej powinno być, wiadomo jednak, że na każdego człowieka lek działa inaczej. Zależy to również od dawki leku. Ja na początku brałem 75mg dziennie, później (do teraz) zszedłem do 37,5mg. Opakowanie 28 tabletek 75mg kosztuje około 30 zł, natomiast 37,5 coś około 20 zł. Pozdrawiam!! :) [ Dodano: Pon Lip 03, 2006 2:45 am ] zapomniałem dodać bardzo ważnej informacji. Podczas stosowania Velafaxu uważaj na równoczesne zażywanie innych leków. Mam tutaj na myśli w szczególności leki przeciwbólowe zawierające ibuprofen, takie jak IBUPROM. Wenlafaksyna wchodzi w reakcję z ibuprofenem, może powodować utraty przytomności, drgawki, a nawet zapaść. Tak było w moim przypadku. Pod koniec kwietnia tego roku wyladowałem w szpitalu po połączeniu Velafaxu z Ibupromem. Straciłem przytomność, do tego silne drgawki. Na oddziale neurologii przeżywałem koszmar. Ciągłe badania, nawet punkcja lędźwiowa (masakra, nie polecam nikomu)... Ale nieważne. Wszystko powinieneś skonsultować z lekarzem lub farmaceutą. Jeśli chodzi o alkohol to jest on dopuszczalny tylko w niewielkich ilościach: 1 piwo, ewentualnie 2, ale to już trochę za wiele. Wiadomo jednak, że najlepiej w ogóle przestać spożywać alkohol podczas kuracji lekami przeciwdepresyjnymi. Jeśli masz jakieś pytania, wal śmiało :) pozdro !!!
  22. witaj:) zacznę może od tego, że Velafax to naprawdę dobry lek, jeden z najskuteczniejszych. Mogę śmiało powiedzieć, że uratował mi życie i wyciągnął z głębokiej depresji. Pomógł również na lęki. Dobry wybór. Jeśli chodzi o Twóje pytanie. Nie ma żadnych przeciwskazań do prowadzenia samochodu w czasie stosowania Velafaxu. Jedynie podczas pierwszych 2 tygodni zażywania leku może być trochę ciężko, bo pojawiają się działania uboczne leku. Najczęściej mijają szybko, po kilku dniach, w najgorszym przypadku (bardzo rzadko) przez ponad 10 dni. U mnie były to poranne nudności, jadłowstręt, ziewanie i nie możność złożenia szczęki hehe. Wszystko przeszło jak ręką odjął. Moga również wystąpić bóle głowy, zawroty, świąd oraz bezsenność (lub senność, zależy od człowieka). Wszystko to jednak mija bardzo szybko, nie masz się czego obawiać. Warto przetrwać pierwsze kilka dni aby potem cieszyć się życiem od nowa. Nie masz się o co martwić jeśli chodzi o wykonywanie pracy. Mnie nerwica i depresja utrudniały w dużym stopniu studia, myślałem już nawet o rezygnacji. Na szczęście Velafax i rozmowy z psychologiem dały bardzo dużo. Tobie również tego życzę:) pozdrawiam!!
  23. również dziękuję :) ja ponadto jestem wyjątkowo beztroski jeśli chodzi o naukę, wszystko zostawiam na ostatnią chwilę, a potem nie mogę sie pozbierać z materiałem... pozdrawiam :)
  24. to mój ostatni komentarz do tego tematu. Aby stwierdzić czy ma się nerwicę czy też depresję niezbędne jest fachowe rozpoznanie lekarskie. Naprawdę podziwiam to, że udało Ci się pokonać nerwicę, tym bardziej podziwiam wyjście z depresji, która jako poważna choroba psychiczna leczona bywa często przez długie lata. Moje ukłony w Twoją stronę. Przeraża mnie jednak fakt, który mówi, że ponad 54% populacji ludzkiej umiera właśnie z powodu depresji, najczęściej poprzez samobójstwa. Tym bardziej podziwiam, że wyszedłeś z tego sam. .. Jest miliony ludzi, którzy chcieliby tak szybko o tym zapomnieć, wykreślić ze swego życia raz na zawsze te ponure dni, czasami lata, które w wielu przypadkach mogą zakończyć się śmiercią jeśli nie są odpowiednio leczone. To o tutaj piszę, to nie są moje przekonania tylko FAKTY. Nie wysysam sobie z palca tego co piszę, ani nie miewam tym bardziej cudownych natchnień, które nakazują mi pisać akurat to co piszę. Ogromna większość informacji, które tutaj przedstawiłem zaczerpnięta jest z fachowej literatury oraz z licznych rozmów z psychologiem i psychiatrą. Podkreślam fakt, że Internet nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Każda dobra strona o depresji powinna poruszać zarówno aspekty psychoterapii, farmakoterapii jak i leczenia uzupełniającego i samopomocy. Widzę jednak, że Ty korzystasz z większości witryn, które w treści tego co głoszą, są bardzo stronnicze. Kolejny raz powtarzam, nie neguję ani nie zaprzeczam właściwościom przeciwdepresyjnym dziurawca. On naprawdę pomaga, ale w bardzo małej liczbie przypadków. Gdyby był naprawdę tak skuteczny, wycofano by z obiegu większość leków antydepresyjnych, a miliony ludzi chodziłoby po ulicach z uśmiechami na twarzach. na podanej przez Ciebie stronie przeczytałem : Poradnik pracy indywidualnej przeznaczony jest dla osób z symptomami prowadzącymi do depresji. Nie jest on jednak fachowym źródłem informacji o tej chorobie, jak sam cytat mówi, poradnik podejmuje pracę z tym co ewentualnie może wywołać depresję. Przeczytaj uważnie co napisał ten pacjent. Był on dopiero w 6 dniu stosowania tego leku, a działania uboczne, które u niego wystąpiły są powszechnymi skutkami nieporządanymi zażywania wenlafaksyny w początkowych 10 dniach brania tego leku. Po okresie 10 dni, bardzo często wcześniej, substancja ta zaczyna zadomawiać się w naszym organizmie, a wspomniane dolegliwości po prostu mijają. Dziurawiec też ma swoje działania niepożądane: nadmierne wyciszenie, nadwrażliwość na promienie słoneczne, a w niektórych przypadkach nawet zaburzenia świadomości. Nie ma leku doskonałego, który byłby dobry dla wszystkich. Pamiętaj też, że każdy reaguje na daną substancję w inny sposób. Istnieje 40% leczących się przeciwdepresyjnie, którzy nie odczuwają żadnych skutków ubocznych, pomijając suchość w ustach, która występuje prawie zawsze. Przede wszystkim nie zgadzam się z opinią, że jestem laikiem w dziedzinie depresji i zaburzeń jej towarzyszących. Nie jestem fachowcem i dużo mi do tego brakuje, jednak jestem świadom swojej wiedzy, której podkreślam, nie czerpię z wątpliwych źródeł. Odkąd sam zachorowałem zacząłem interesować się tematyką psychologii i psychiatrii. Zaopatrzyłem się w wiele fachowych publikacji i książek, przebyłem kilka szkoleń, rozmawiałem wiele razy z osobami dotkniętymi depresją (zarówno jedno jak i dwubiegunową) oraz z samymi lekarzami. Co więcej, nadal będę wzbogacał się o kolejną wiedzę, nigdy nie byłem typem pacjenta, który bierze receptę i grzecznie bierze leki. Muszę wiedzieć jak one na mnie działają, dlaczego taka choroba pojawiła się u mnie i jak mogę ją pokonać, ewentualnie nauczyć się z nią żyć. Mam do tego wszelkie prawo, nie podważając przy tym opinii żadnego z fachowców w dziedzinach psychologii i psychiatrii, bo do poziomu ich wiedzy brakuje mi jeszcze bardzo bardzo bardzo wiele. Jestem w o tyle dogodnej sytuacji, ponieważ moja ciocia jest psychologiem i dzięki niej w zasadzie zdobyłem siłę na rozpoczęcie leczenia. To ona również pomaga mi w zrozumieniu tego co się ze mną działo oraz poradziła mi dobrego psychologa i psychiatrę. Nie jestem laikiem, przykro mi jeśli Cię rozczarowałem. Pozdrawiam i ponawiam zaproszenie na gg w celu kontynuowania naszej dyskusji, jeśli tylko tego chcesz. [/b]
×