Cóż, jeżeli ktoś jest wierzący (nie mówię tu o moherowych beretach ani fanatyzmie - o wierze) to sądzę, ze modlitwa i sama wiara w Boga, który przecież pomaga, kocha, troszczy się może w jakimś stopniu być pomocna. Może być siłą napędową i motywacją, czemu nie.
Aczkolwiek post był delikatnie narzucający pogląd, dlatego zapytałam, co mają zrobić ludzie obojętni i ateiści.
Badziak, rozpier dalasz mnie