Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Gunia76, w sytuacji, gdy dokonuje się próby zburzenia dotychczasowego "porządku", jaki panował w rodzinie, jest zupełnie naturalne, że rodzina broni się przed tym. Każda osoba w toksycznej rodzinie ma przypisaną określoną rolę. Te role wzajemnie się zazębiają. Dzięki takiemu, a nie innemu podziałowi, rodzina "funkcjonuje". Każda próba zmiany czyjejkolwiek roli, zagraża jej strukturze. I stąd naciski, by nie zmieniać nic - bo w rozumieniu osób funkcjonujących w rodzinach toksycznych, zmiana jest czymś "gorszym", niż stan obecny (choćby nie wiadomo jak był szkodliwy, ale za to jest "pewny i znany"). Dlatego lepiej nie mieć wielkich nadziei, że rodzina cokolwiek "zrozumie". Tak może być, ale nie musi. To ich decyzja, tak jak Twoją decyzją jest, by dokonać zmian w swoim życiu. :)
  2. Gods Top 10

    Głupi.

    Co prawda zdobycze nauki są tak ogromne, że życia by brakło na przyswojenie ich sobie, ale to nie oznacza, że człowiek jest skazany na "głupotę". Wręcz przeciwnie - żyjąc, nabieramy doświadczeń, które wpisują się w to, co nauka już wie lub odkrywamy coś zupełnie nowego. Nie da się być osobą "głupią" - każda/y coś wie (i posługuje się tą wiedzą), w czymś się specjalizuje. :) Kwestia polega na tym, by odnaleźć swoje mocne strony i prezentować je ludziom, którzy choć trochę są zainteresowani tą konkretną wiedzą lub sposobem, w jaki jest prezentowana. A to da się zrobić. :)
  3. "Zamrażanie" własnych emocji następuje, gdy nie ma warunków do ich wyrażania. Jednym z przykładów mogą być domy, w których panują toksyczne relacje. W nich wszystko kręci się wokół jednej osoby do tego stopnia, że reszta domowników dostosowuje się do tego "układu" i przestaje wyrażać własne emocje, potrzeby czy uczucia. Może tu również chodzić o miejsce pracy, w którym centralną jest np. szef (albo inny pracownik), który "ma zawsze rację" i siebie stawia na pierwszym miejscu. Inną opcją może być szkoła/klasa, w której wszystko było podporządkowane jednej osobie, ze stratą dla reszty. Może w czymś takim tkwi przyczyna Waszych kłopotów?
  4. Gods Top 10

    zadajesz pytanie

    Mam Umiesz jeździć na rolkach?
  5. deader, nie ma chyba takiego kraju na świecie, w którym zaostrzenie prawa skutkowałoby zmniejszeniem przestępczości. W niektórych krajach było wręcz odwrotnie, bo do tych przestępstw, które "zwykle" były, dochodziły nowe, które dotyczyły "wywinięcia się" podejrzanego (tuszowanie dowodów, zastraszanie świadków, korupcja itd.). Cieszę się, że nie posunąłbyś się dalej, niż do lania. Jednak tym samym dąłbyś dziecku do zrozumienia, że musi Cię słuchać tak długo, jak długo "nie przetrzyma" Cię, czyli skoro klapsy nie poskutkują, Ty się poddasz, a dziecko może robić wtedy co tylko zechce. Ponadto owo zawstydzenie, o którym napisałeś nie spowoduje, że dziecko przyswoi sobie, że w takiej sytuacji tak się nie postępuje. Zapamięta za to, że gdy jesteś w pobliżu ma się zachowywać tak, jak sobie życzysz (by uniknąć upokorzeń), ale gdy w pobliżu już Cię nie ma... Rozpatrzmy to na banalnym przykładzie: dziecko bije łopatką koleżankę czy kolegę z piaskownicy.Proszę, by tak nie robiło. A zarazem daję do wyboru: jeśli przestanie, będzie mogło bawić się dalej, jeśli nie przestanie, pójdziemy do domu. I podkreślam, że to do dziecka należy wybór. Jeśli dziecko postanawia zaprzestać bicia, chwalę je za taki wybór. A jeśli postanawia nadal bić kogoś łopatką, idziemy do domu (zarazem nie piętnuję i nie robię wyrzutów za to, że dziecko wybrało taką opcję - jego wolna wola, ale i odpowiednie konsekwencje). Po całej sytuacji rozmawiam z dzieckiem dlaczego tak postąpiło. Przykładowo: jeśli z rozmowy wyniknie, że bicie łopatką było odpowiedzią na zabranie zabawki, proponuję inne możliwe rozwiązania tej sytuacji (poproszenie o zwrot zabawki, pobawienie się inną zabawką). Ilość takich doświadczeń, jakie dziecko musi zebrać, zależeć będzie od jego charakteru. Jednak w końcu dziecko zacznie się zachowywać w zgodzie z oczekiwaniami. Gdybym miał płacić za rozbijane przez dziecko szyby, nauczyłbym je, że cokolwiek zrobi, ja za to mam odpowiadać. A gdy zawsze jest ktoś, kto płaci za czyjeś błędy, to prosta droga do wychowania nieodpowiedzialnego człowieka. Jeśli moje dziecko wybije szybę, niech ze swojego kieszonkowego zapłaci za jej ponowne wstawienie (lub w inny sposób niech naprawi szkodę, którą wyrządziło). Co prawda kieszonkowe będzie pewnie pochodziło i tak z kieszeni osoby dorosłej, jednak dziecko odczuje taką lekcję odpowiedzialności, gdy zabraknie mu pieniędzy na jego potrzeby.
  6. Gods Top 10

    zadajesz pytanie

    195 cm Jaki masz talent?
  7. 1. slow motion 100% -domek z kuchnią 2. Dark Passenger 100%- domek z kuchnią 3. monk.2000 4. Absinthe 50 % 5. Marcin 100% -domek z kuchnią 6. Kaja 100% -domek z kuchnią 7. GILAMAN -domek z kuchnią 8. buka spi na dworzu 9. halenore 10. Łukasz 11. Variable (?) 12. na_leśnik 13. ladywind (?) 14. Harry Haller 15. New-Tenuis 100% 16. Anetixi 50% 17. pisanka 18. nefretete1 19. Apofis 20. veganka 100% domek z kuchnią 21. 1234qwerty 66,6% 22. lukk79 - 50% 23. płonący trabant 100%- domek z kuchnią 24. tarantula 50% 25. tahela 2 noclegi 60% 26.Alien 81 27. Łapa 28. Agasaya - 75 % (25% zależne od finansów i humoru szefowej 29. Wiola 75% 30. Monika 75% 31. Powietrzny Kowal + Artemizja 90% (z małym ale - jedno łóżko i w domku z Violką i Moniką, jedynie na sobotę - w niedzielę musimy się ewakuować ) 32.poem 33. Gods Top 10 - 90% Kto zajmuje się organizacją Zlotu?
  8. A co w sytuacji, gdy po wypróbowaniu takich "metod wychowawczych", jak klapsy czy lanie, dziecko nadal postępuje wbrew woli osoby dorosłej? Jak to się skończy? Zakatowaniem dziecka w poszukiwaniu tej skutecznej "metody wychowawczej", która wreszcie utrwali w dziecku co wolno, a czego nie? Gdyby w ten sposób postępowała Policja, czyli gdyby coraz to bardziej eskalowała "kary" w poszukiwaniu tej, która "podziała" na daną osobę, to pewnie nieraz byśmy widzieli na ulicach okładanie pałami kogoś, kto np. po raz kolejny przeszedł czy przejechał na czerwonym świetle. deader, W tego typu rozumowaniu, jak powyżej wymieniłeś, zdaje się być ukryte przekonanie typu "dziecko to diabeł wcielony, który tylko czyha, by zrobić coś złego, a rolą rodzica jest do tego nie dopuścić". Nikt nie rodzi się z wpojonymi zasadami czy normami zachowań - każdy człowiek dochodzi do tego poprzez zdobywanie doświadczeń (które są bardziej skuteczne, niż kazania, zakazy czy nakazy). I dlatego dziecko np. na równi z zaglądaniem i badaniem "co w trawie piszczy", wtyka palec w oko innego dziecka, bo widzi "coś małego, białego i lśniącego", co je zainteresowało (dla dziecka tego typu doświadczenia są równorzędne, a dla osób dorosłych jedno jest "dobre", a drugie "złe"). Najprawdopodobniej spotka się z nieprzychylną reakcją. I ważne jest, by ta reakcja przy kolejnych, takich samych zachowaniach była równie konsekwentna. A gdy tylko te reakcje będą niekonsekwentne (np. raz upomnienie, a innym razem klaps czy lanie), dziecko zacznie sprawdzać dlaczego raz jest tak, a innym razem inaczej. A to, co najważniejsze, to fakt, że ukryte przesłanie, jakie kryje się za klapsami czy laniem jest takie: "kto ma siłę, ten ma rację, więc może narzucać swoją wolę". Czy na prawdę tego byśmy chcieli nauczyć kolejne pokolenia?
  9. Witaj sephia Czy masz problem w nazwaniu swoich uczuć tylko względem ojca, czy generalnie trudno Ci nazywać uczucia? Bardzo możliwe, że Twoje zabieganie o dobre relacje z kobietami są powielaniem relacji z matką. Może w dzieciństwie matka tak bardzo była skupiona na alkoholizmie ojca, że nie poświęcała Tobie uwagi? Może dla nich to naturalne, że każda z Was sama mówi o tym, o czym chce powiedzieć, bez wypytywania (które czasem może być niestosowne)?Jeśli by tak było, to może sama próbuj się otwierać? Zastanawiałaś się nad terapią dla DDA? Witaj malenstwo915 Trudno zapanować Ci nad własnym życiem, skoro nie doświadczałaś poczucia bezpieczeństwa, troski i uwagi w dzieciństwie. Uczestniczysz w terapii dla DDA? Tam mogłabyś się nauczyć innego postrzegania pewnych spraw, mogłabyś uporządkować przeszłość. To jest jej opinia. A jaka jest Twoja? Jaką mamą jesteś w swoich własnych oczach?
  10. Oj Panowie, Panowie Problem z agresywnym chłopcem, chcielibyście 'usunąć' (zabić chłopca). A czym jest zabijanie jeśli nie agresją? Drugą kwestią jest postrzeganie spraw przez pryzmat pieniędzy: uważacie, ze nie powinno się wydawać 'aż tyle' na jedną osobę. Czy dokładnie tak samo byście mówili, gdyby trzeba było 'tyle' (albo i więcej) wydać dla dobra bliskiej Wam osoby, np. na leczenie Waszego dziecka? Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby ten chłopiec funkcjonował w sposób, którego go mimowolnie nauczono na nim samym. Bardzo możliwe, że wobec niego postępowano w taki sposób, że oczekiwane przez dorosłych zachowania wymuszano na nim. Cóż więc byłoby dziwnego, gdyby chłopiec świetnie sobie przyswoił tę lekcję: 'jeśli czegoś chcesz, wymuś to, weź sobie'? Tak więc to właśnie izolowanie takich osób powoduje, że ta lekcja się w nich utrwala - 'współpracę osiąga się przymusem lub techniką faktów dokonanych'.
  11. striker85, wg mnie przeceniasz wpływ leczenia psychiatrycznego na szanse stworzenia związku i małżeństwa. Trudno znaleźć osobę, która byłaby w 100% zdrowa: jedni mają problemy z sercem, drudzy z kręgosłupem, jeszcze inni ze skórą, itd... gdyby wszystkie te schorzenia miały uniemożliwiać ludziom tworzenie związków, to ludzkość miałaby problemy z przetrwaniem. Tak, jak napisała EmInQu - szczera rozmowa z partnerką o tym, jakie utrudnienia mogą wynikać z tej choroby, ale bez myślenia w kategoriach 'być albo nie być' związku. Przy obustronnym zrozumieniu i wsparciu da się przezwyciężyć wiele trudności.
  12. Jeśli o mnie chodzi, weekendy późniejsze (w tym roku), raczej odpadają - mam wyjątkowo zapchany zjazdami semestr. Co do Sylwestra problemami mogą być: wyższe niż zwykle koszty, trudności komunikacyjne w powrocie do domu, bo to w końcu będzie Nowy Rok. Ale, może damy radę...
  13. Wg mnie dyskryminacja kobiet w sferze zawodowej wynika z... dyskryminacji mężczyzn w życiu domowym. Od tysiącleci tradycyjnym 'miejscem spełniania się' kobiety było tzw. ognisko domowe (abstrahuję tutaj od tego czy to był ich wybór czy przymus), podobnie jak dla mężczyzn tradycyjnym 'miejscem spełniania się' było zdobycie pożywienia dla rodziny (dziś praca zawodowa; i znów: abstrahuję tutaj od tego czy to był ich wybór czy przymus). Podejmowane od około stu lat próby zmienienia tego stanu rzeczy sprowadzają się tylko do tego, by 'znieść kajdany' w w/w podziale tylko kobietom. I wg mnie stąd ten opór mężczyzn przed dyskryminacją - kobiety oczekują równouprawnienia w sferze zawodowej, ale same niechętnie stosują to równouprawnienie w przypadku spełniania się mężczyzn w życiu rodzinnym. Nadal w dużej mierze jest tak, że 'w domu rządzi kobieta', a mężczyźnie pozostaje się tylko zastosować do tego dyktatu... (i możliwość 'porządzenia sobie w pracy'). Ewentualnie pomijany w ten sposób, kompensuje sobie tę sytuację w pracy, na kobietach podwładnych, które z kolei wracają do domu kompensować sobie pomiatanie nimi w pracy... na mężach. Błędne chore koło. Dopóki obie płcie autentycznie nie 'oddają tyle swojej przestrzeni, ile oczekują od płci przeciwnej', dopóty wg mnie dyskryminacja będzie istniała. Tym bardziej wierzę w tę hipotezę, gdy widzę, że w tej samej rzeczywistości, w której feministki walczą o swoje prawa, inne kobiety potrafią tak współtworzyć swoje życie zawodowe i prywatne, że nie mają potrzeby 'tupania nogą' (a tak wg mnie często wygląda współczesny feminizm - postrzeganie sytuacji wyłącznie przez pryzmat interesów kobiet i wołanie 'to nam się należy, ale na pewno nie im' ).
  14. Myślę, że co do terminu najwięcej będzie miał (lub miała) do powiedzenia nowy organizator (lub nowa organizatorka).
  15. MalaMi1001, uważam, że problemem w pracy nie jest Twoja atrakcyjność, ale raczej Twoje zachowanie. Tak uważam, na podstawie tego, co piszesz w tym temacie: jeśli podajesz przykład jakiegoś wyboru, to zawsze są to dwie skrajności, a nigdy 'coś pomiędzy'; Twój upór w obronie własnych argumentów wydaje się być nieprzenikniony dla innych możliwości; wreszcie jest argument, który podała bittersweet (a wcześniej ja): razi Cię etykietkowanie, a sama je stosujesz. Wg mnie to jest bardziej źródłem Twoich problemów. A to, że koledzy z pracy pozornie uwzięli się akurat na urodę, to dlatego, że najprawdopodobniej nie wyszukali u Ciebie innych 'słabych punktów' (bo przypuszczam, że w trudno Cię 'zagiąć' w kwestiach zawodowych).
  16. Faktycznie. To spróbuj sobie wyobrazić mężczyznę, który na zarzuty o tłuszczyk na jego brzuchu, odpowiada: 'kochanie, tobie też się utyło' lub 'kochanie, ty też trochę się zaniedbałaś'... Wyobraziłaś sobie mniej niż 10 siniaków i mniej, niż dwugodzinną tyradę?
  17. MalaMi1001, wg mnie bardzo generalizujesz. Dodatkowo, zżymasz się na mężczyzn, którzy traktują kobietę instrumentalnie, przedmiotowo, gdy zwracają uwagę tylko na jej urodę. Dostrzegasz podobieństwo między takim zachowaniem, a oczekiwanie od mężczyzn tego, by 'byli inteligentni', by 'dało się z nimi pogadać', by po prostu ich rolą było 'zabawianie kobiety' prawie tak samo jak najnowszy iPhone (czy inny 'gadżet')? Jeśli mężczyzna będzie nieśmiały, to wg Twoich kryteriów nie będzie wart zainteresowania, bo (przynajmniej na początku) za dużo z siebie nie wydusi.
  18. Jest różnica między irytacją zachowaniem drugiego człowieka, a stwarzaniem z tej irytacji fundamentu dla unikania bliskości. Inaczej mówiąc: niektórzy mężczyźni poirytowani zachowaniem kobiet, swoją irytację 'wyładowują' w postaci wygadania się przy piwie/wódce z kumplami, wypadu na siłownię, jazdy na motorze/rowerze itp., by później i tak wrócić do swoich żon/partnerek. Natomiast w Twojej irytacji kobietami, nie ma prób bliskości, tylko ogromne obawy.
  19. zima, moim zamiarem nie jest negowanie czyjegokolwiek cierpienia czy bólu! Uważam, że pomoc powinien otrzymać każdy człowiek. I w tym się raczej zgadzamy. Różni nas natomiast kwestia tego, czy pierwotnie sformułowany problem jest 'tym właściwym' czy też dopiero jego 'przedefiniowanie' doprowadzi nas do 'problemu właściwego'. Ty podałaś przykład tego człowieka, który szukał pomocy, a jej nie otrzymał... a jest również wiele przykładów na 'leczenie choroby X, podczas gdy pacjenta rujnuje choroba Y'. W każdym razie drugorzędną sprawą jest to, kto 'ma rację', wobec tego jak istotnie pomóc. :)
×