Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Skoro wiesz, jak reaguje na nieprzyjemne dla niego konsekwencje jego czynów, to czy taka zemsta ma sens? Chyba, że zemsta miałaby "coś" dać Tobie, wtedy warto zastanowić się czy ewentualne "zyski" dla Ciebie z tej zemsty nie byłyby osiągalne mniejszym kosztem w inny, "nie-zemstowy" sposób.
  2. Może sama czynność przepisywania wycisza Cię i przekierowuje uwagę ze stresowania się egzaminem na samą czynność przepisywania (tym bardziej, że przywiązujesz dużą wagę do "jakości" przepisywanych tekstów), a efekcie większe wyciszenie i skupienie może skutkuje lepszą efektywnością nauki? A żartobliwie interpretując: cytat "jak czegoś nie przepiszę, to się na pewno nie nauczę" bardzo może pasować do "profesjonalnego" podejścia dr Musztardy.
  3. Oceń czy to nie jest zbyt daleko idąca interpretacja z mojej strony: "Kiedyś dzięki konfrontacji <> z jakiejś nieprzyjemnej sytuacji. Zinterpretowałaś ten finał sytuacji, jako sukces, a metodę konfrontacji jako skuteczny sposób rozwiązywania konfliktów. Z przekonaniem <> przemierzałaś kolejne etapy życia... aż trafiłaś na faceta, którego odebrałaś jako silnego, pewnego siebie, bo przecież <>.... aż w tej interpretacji dochodzimy do dnia dzisiejszego.Czy taki scenariusz jest prawdopodobny? Czy mając w głowie przekonanie "o skuteczności konfrontacji" łatwiej było poznać faceta, który świetnie się wpisywał w to przekonanie, a który ostatecznie Cię skrzywdził? Czy gdybyś wtedy miała w głowie inne przekonanie (np. o skuteczności kompromisu), to zwróciłabyś uwagę na takiego pozornie silnego faceta? Jak sama zauważyłaś, chęć zemsty daje zastrzyk energii. Warto ją wykorzystać do działania w celu odbudowy poczucia własnej wartości na zasadzie "udowodnię sobie, że te przykre opinie, które o sobie usłyszałam, są nieprawdziwe".
  4. Z całą pewnością nie wszyscy, którzy pracują przy komputerze, po powrocie do domu włączają komputer. Większość po wyjściu z pracy ma inne obowiązki (np. odebranie dzieci ze szkoły/przedszkola; zrobienie zakupów, przygotowanie obiadu/kolacji itp.) lub oddaje się swoim hobby (siłownia, basen, rower, fotografia itp.). Poza światem wirtualnym wciąż funkcjonuje świat realny. @akwen Jak wspomniałem wcześniej, wg tych kryteriów: Wszelka czynność wykonywana kilka godzin dziennie, jest nałogiem.Dalej: Wg tej "definicji" nałogiem są np. długopis i krzesło. Jeśli nałóg da się rzucić bez konsekwencji dla zdrowia, to czym w takim razie jest zespół abstynencyjny/odstawienny? Można korzystać z komputera, a nie być uzależnionym... podobnie z resztą tej listy. Paradoksalnie uzależnić można się niemal od każdej czynności... włącznie z tak zdawało by się bezpiecznymi czynnościami, jak uprawianie sportów, dbanie o zdrowy styl życia, przygotowywanie "zdrowych posiłków" itd.
  5. Twoja chęć zemsty może oznaczać, że jednak wciąż jesteś pod silnym wpływem "byłego"... bo chcesz stosować jego zasady. Z resztą co by dała zemsta (zakładając nawet, że "poszło by mu w pięty")? Czy zmieniłby się? Czy Ty poczułabyś się lepiej po tym, gdyby on odczuł Twoją zemstę na własnej skórze? Co prawda mam wątpliwości czy na zemście można zbudować coś pożytecznego, ale może celowe byłoby ukierunkowanie Twojej chęci zemsty na wyzwolenie się spod jego destrukcyjnego wpływu. To byłby najlepszy prezent, jaki możesz sobie sprawić. Chyba żadna inna "zemsta" nie byłaby tak skuteczna, jak zniweczenie jego dominacji nad Tobą.
  6. Widzę, że czujesz się dotknięta tym, że mama przekazuje jakieś informacje o Tobie za Twoimi plecami. Jak najbardziej to rozumiem.A co byś powiedziała na to, by tego typu sytuacje traktować jako okazje do ćwiczenia Twojej niezależności? Jak zapatrujesz się na taką myśl, by w takich sytuacjach powiedzieć wprost np. tak "Mamo, nie podoba mi się to, że mówisz o mnie za moimi plecami. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, powiedz mi to wprost." Co prawda zachowanie mamy może się od tego nie zmieni, ale może Tobie byłoby lżej, gdybyś wyraziła to, co czujesz w takich sytuacjach? [Żeby nie było wątpliwości: nie mam tu na myśli "wygarnięcia" mamie czy komukolwiek innemu.] Co o tym sądzisz?
  7. W dalszym ciągu mogę wypisać to, co spełnia podane przez Ciebie kryteria, a co nałogiem na pewno nie jest. Ale nie w tym rzecz. O ile zgadzam się z tym, że nie trzeba znać definicji naukowych, by móc pisać na forum, o tyle trudno mi zaakceptować rozpowszechnianie dezinformacji.
  8. Moje analogie są nietrafione czy Twoje "kryteria nałogu"?
  9. Przypuszczam, że mama zbeształa Cię nie z powodu tego, gdzie nosisz telefon i portfel (nawet, gdybyś miała je w torebce, to pewnie znalazłby się inny pretekst), tylko dlatego, że czuła "potrzebę" odreagowania bezsilności wynikającej z pobytu w szpitalu. Do tego może chciała dać Ci do zrozumienia, że "jej pobyt w szpitalu nie oznacza końca jej rządów". Niestety tego typu komunikaty są częste u toksycznych rodziców.
  10. A co byś powiedział na to, by w trakcie oczekiwania na terapię, podejmować starania o rozwijanie innych sfer życia? Wyjść więcej do ludzi, częściej widywać się ze znajomymi, pielęgnować inne umiejętności, które z pewnością masz... Masz jakieś pomysły? Według tych kryteriów większość ludzkości tkwi w nałogach. Np. niemowlęta są "nałogowcami spania", a ludzie pracujący przynajmniej kilka godzin dziennie w pracy, która nie sprzyja ich rozwojowi, to "pracoholicy". Również wykonywanie samych "mądrych" czynności nie musi być korzystne... wręcz jest wskazane dla higieny umysłowej, by wypoczywając po "pracy umysłowej", wykonywać "pracę fizyczną".
  11. Nie za bardzo mam pomysł na interpretację przymusu przepisywania. [Tzn. częściowo jest on racjonalny z tego powodu, że powtarzanie pomaga w przyswojeniu... ale równie dobrze można powtarzać czytając po cichu lub na głos, a nie przepisując.] A co do próby interpretacji przymusu przepisywania z powodów "estetycznych", to może chodzi o perfekcjonizm? Może "osobie chwalonej za ładne pismo <> popełnić choćby jednego błędu"? Może wysłuchiwałaś morałów typu "to, jak coś robisz, świadczy o Tobie"? Podobnie u Michellea: może to też perfekcjonizm, gdy notatki "muszą być <> albo nie ma być ich wcale"?
  12. Myślę, że najistotniejsze w oderwaniu się od niekorzystnych wzorców jest uświadomienie ich sobie, poznanie przyczyn i zmienianie ich. Dystans fizyczny (wyprowadzka) może być w tym pomocny, ale na pewno nie jest wystarczający, bo można wyprowadzić się na inny kontynent, ale wciąż mieć te wzorce w głowie.Jedną z interpretacji zachowania Twoich rodziców (traktowanie Ciebie jako osoby nieporadnej) może być to, że sami czują się niesamodzielni, przerażeni życiem - na zasadzie "skoro nie panuję nad własnym życiem, to chociaż będę kontrolować życie dzieci". Czasem może to nawet wynikać ze szczytnych intencji, np. "by dziecko nie popełniło moich błędów"... tyle, że nie tędy droga. Miło się czyta to, co piszesz, bo widać w Tobie zdecydowanie i determinację do zmian tego, co dla Ciebie niekorzystne.
  13. Oczywiście, że nie ze wszystkimi da się współpracować. Wszystko zależy od tego, jaki cel chce się osiągnąć. Jeśli celem działania w tej sprawie jest naprawa relacji, to faktycznie bez współpracy ze strony rodziców się nie obejdzie. Natomiast jeśli celem działań w tej sprawie jest wyzwolenie się spod dominacji rodziców, to ich "współpraca" nie jest niezbędna.W swoich radach opowiadam się za opcją drugą, bo to autorce tematu jest "źle" w tej sytuacji, a ze strony rodziców nie widzę chęci zmian (im pewnie jest "wygodnie" w układzie obecnym, więc po co mieliby cokolwiek zmieniać?). A gdyby było widać chęć zmian ze strony rodziców, wtedy pierwszy cel byłby odpowiedniejszy, a zatem lepiej sprawdzałaby się mediacja.
  14. "Zdrowe rozwiązanie" mogłoby wyglądać np. tak, że przedstawisz rodzicom czego sobie nie życzysz i to, czego oczekujesz w Waszych relacjach. Nakreślenie granic i to, jak rodzice by się do nich odnosili, mogłoby Ci pomóc w podjęciu decyzji czy chcesz kontaktu z rodzicami. Jeśli nie chcesz powielać wzorców przekazywanych przez rodziców, to "połową sukcesu" jest już to, że zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieją i są szkodliwe dla dziecka. "Drugą połową sukcesu" jest zmienienie tych wzorców na inne.
  15. Po pierwsze myślę, że problemy ze zdrowiem nie "dyskwalifikują" ze związku. Zwłaszcza, że nie poddajesz się tym problemom (zmieniasz lekarza, gdy nie odpowiada Ci poprzedni, planujesz psychoterapię). Wg mnie to, że działasz, przemawia na Twoją korzyść jako potencjalnego partnera, bo kobiety lubią zaradnych facetów.Po drugie mam wątpliwości czy o problemach ze zdrowiem psychicznym warto mówić na tak wczesnym etapie znajomości. Nie chodzi tutaj o robienie z siebie kogoś kim się nie jest, a o wzajemne poznanie... czy faktycznie zanosi się na związek, czy można liczyć na zrozumienie itd. Partnerka ma prawo o tym wiedzieć, ale również Ty masz prawo liczyć na zrozumienie z jej strony.
  16. Różnie z tym bywa w sytuacjach, gdy rodzice bardzo wnikają w życie dzieci: część po wyprowadzce dzieci zmienia się "in plus", a część wyprowadzkę własnych dzieci odbiera bardzo osobiście (np. jak "zdradę" lub "niewdzięczność").W każdym razie to jest sprawa rodziców w jaki sposób taką sytuację postrzegają.
  17. Witaj! Moją uwagę przykuło to zdanie: Może trudno Ci wyznaczać granice w relacjach międzyludzkich? Jeśli tak, to nawet gdy poznasz jakąś dziewczynę, to nie masz pewności czy nie będzie w tej relacji stawiać siebie na pierwszym miejscu.Na temat tego, gdzie poznać - skrótowo rzecz ujmując - tam, gdzie dziewczyny bywają. Jeśli jesteś typem "mola książkowego", to może biblioteki, księgarnie? Niektóre portale randkowe mają bardziej rozbudowane kryteria opisu własnej osoby, więc również tam można znaleźć domatorki. A nieraz bywa tak, że "znajduje się wtedy, gdy się nie szuka".
  18. Niestety, dopada mnie zaziębienie. W związku z czym odpuszczam to spotkanie. Wybaczcie, jeśli namieszałem z sugerowaniem terminu.
  19. Z tego, co napisałaś wnioskuję, że jesteś zadowolona z wizyty u psychologa. Bardzo dobrze. Może to "wewnętrzne trzęsienie" wynikało z tego, że mówiłaś o sobie, o swoich potrzebach i nie dostosowywałaś się do czyjegoś zdania? Jeśli dobrze zrozumiałem, również Twój tata jest pod presją mamy. Podczas jej nieobecności nie tylko "odżywa", ale też odreagowuje na Tobie (poprzez próby dominacji). A takie relacje rodzinne nie są korzystne dla Ciebie. Nie wiem czy te "otwarte na pasje klapki" zamkną się, natomiast myślę, że to ważne, że podążasz za tym, co interesuje Ciebie, a nie innych. Nawet gdybyś miała stracić zainteresowanie motoryzacją i masażami, to zyskasz doświadczenie w realizowaniu siebie. Co do edycji postów - ta opcja znika po kilku czy kilkunastu minutach od zapisania odpowiedzi.
  20. Wybacz, ale nie wierzę w prawdziwość takich stwierdzeń. Za to wierzę, że może Ci być trudno określić swoje zalety i mocne strony. Uczestniczysz w jakiejś terapii?
  21. Również jestem za spotkaniem w ten weekend. Nie pasuje mi jedynie niedzielne późne popołudnie i wieczór.
  22. @nicz, w dziale Oferty znajdziesz opinie o niektórych psychiatrach. Natomiast co do poznania kogoś z podobnymi problemami, to śledź ten wątek i przyjdź na kolejne spotkania. @New-Tenuis na prezydenta (tudzież "prezydentkę")!
  23. Serena66, wg mnie Twoja mama przerzuciła na Ciebie część swoich lęków (jak choćby ten przed prowadzeniem samochodu). I fajnie, że nie przyjmujesz zupełnie bezkrytycznie jej poglądów (na temat związków i rodzicielstwa). To ukazuje Twoje starania o odseparowanie się od mamy, wyznaczenie granic pomiędzy Wami.
  24. Warto czekać i odkładać to na później? W "sytuacji idealnej" rodzic/rodzice dążą do wychowania dziecka/dzieci do samodzielnego życia. Jak wg Ciebie jest w Twojej sytuacji? Świetnie, że masz świadomość wpływu Twojej mamy na Twoje życie. Tylko po co w takim razie udawać "idealną córkę"? Obawiasz się reakcji mamy? Jeśli czujesz na co dzień lęk, to jak najbardziej wskazana jest terapia (i być może leki). Nie ma co zwlekać.
  25. Widzę, że niezwykle istotne dla Twojego samopoczucia są umiejętności informatyczne. Odbieram to (być może niesłusznie) jakbyś przez ten pryzmat postrzegał siebie jako osobę. Tak jest? Jako człowiek jesteś "jedynie" informatykiem? Czy może oprócz tego jesteś np. kibicem, przyjacielem, kolegą, partnerem, pracownikiem, bratem, szwagrem itd.? Kim jesteś oprócz bycia informatykiem?
×