Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. My też nie A niemal zawsze wspólne pokonywanie dystansu dzielącego dwoje ludzi jest lepsze, niż w pojedynkę
  2. Anand22, wypisałem zaledwie 3 możliwe przyczyny, ale to nie oznacza, że mogły być wyłącznie takie. Możliwości mogło być więcej i to zarówno leżacych po stronie dziewczyn, lub samego Trogmanna, jak również obojga. [Przy czym trudno "winić" go za to, że np. ma inny typ urody, niż podoba się tamtym dziewczynom.] Ale to nie powód, by zaraz generalizować i wmawiać w niego "coś z tobą nie tak" ! Nie wiem skąd u Ciebie ten brak wyobraźni w to, by kobiety mogły się oprzeć typowi faceta "latino". Gdyby to była "jedna jedyna" prawda, zapewne zauważył bym jakiegoś "latino" w swojej mieścinie, a nie widzę żadnego, a pary jak ze sobą spacerowały, tak spacerują
  3. Anand22 i Luthien, co Wy za uogólnienia robicie odnośnie Tromgenna ? Niby jak ileś dziewczyn pod rząd go rzuci, to "coś z nim nie tak" ? Ja nie doszukałem się, by Tromgenn wspomniał o charakterach tych dziewczyn (gentleman ). Może dostał kosza z "kaprysu" dziewczyny, może dostał kosza, bo dziewczyna nie "doszła do siebie" po poprzednim związku, a może najzwyczajniej w świecie poczuła powołanie zakonne ? I takie przyczyny też mają oznaczać, że "coś z nim nie tak" ? A jesli nawet któraś/któreś z jego cech nie podobają się jakiejś grupie dziewczyn, to również nie znaczy, że nie podpobają się wszystkim dziewczynom. Proszę, nie uogólniajcie, gdy nie ma ku temu przesłanek. Radek, spróbuj się przełamać i spróbować zagadać do jakiejś dziewczyny sam na sam. Najwyżej się nie uda i tragedii nie będzie
  4. Przepraszam, że znowu "wtryniam swoje trzy grosze", jednak zostałem sprowokowany Po pierwsze narzekaniem "znowu te chłopy" , po drugie sugestiami nad "zastanowianiem się nad całokształtem" (co najcześciej w domyśle ma dopisane, zastanów się nad rozstaniem - ale może to moja błędna ocena ). Bethi, jeśli uważasz, że przede wszystkim Ty myślisz o nim, a on o Tobie nie, to porozmawiajcie o tym. Z reguły "chłopy" to mało domyślne stworzenia , wolimy konkrety, niż mało wyraźne dla nas sugestie, sygnały. Nie wykluczone, że liczysz na to, że on "w końcu się domyśli" czego oczekujesz, a im dłużej się nie będzie domyślał, tym dłużej będzie w Tobie narastać frustracja z tego powodu. Warto więc dla budowania legendarnego "porozumienia bez słów" przeżywać tyle frustracji i wręcz braku zrozumienia ? Poza tym nie wykluczone, że on tak pojmuje Wasze relacje w związku. Możliwe, że on wspiera (lub wspierał) Cię, gdy "było źle", gdy nastepowały ataki. A teraz może odczytuje Twoje zainteresowanie nim jako poprawę (już jest "dobrze") i jego wsparcia czy zainteresowania nie potrzebujesz i teraz "rewanżujesz" mu się ? Porozmawiajcie o tym. To chyba najlepsze wyjście. [Oczywiście mogę sie mylić, snuję tylko domysły (niekoniecznie słuszne) na podstawie tylko tego, co napisałaś]
  5. Coś mi się tu nie zgadza człowieku neriwco. Twierdzisz, że ludzie mówili coś złego o Tobie (konkretnie napisałeś jak, jednak ja tego powtarzał nie będę, bo kłamać nie chcę ). A jednak wielokrotnie sam wypisujesz te obelgi względem siebie jako własną samoocenę. Trochę by to przeczyło Twoim słowom o tym, że nie przejmowałeś się zdaniem innych. A skoro na podstawie tego, co wysłuchiawałeś od innych, stworzyłeś swoje poczucie wartości, to dlaczego nie zechcesz odbudować swojego poczucia wartości na podstawie tego, co o Tobie wypisują (a opisują Cię w superlatywach) forumowicze ?
  6. Człowieku Nerwico, czy nie było tak, że "tamto" poczucie wartości zbudowałeś uzależniając je od opinii ludzi ? Zbuduj je dla siebie, nie dla kogoś. Jesteś inteligentnym facetem, a tego nie zmieni nikt i nic, nawet gdyby zaczął klaskać uszami Do tego Twoje wysokie standarty życiowe, mogą być dla Twoich znajomych swego rodzaju drogowskazem postępowania. Na pewno masz więcej zalet, jednak nie wszystkie ujawnią się tu, na forum. Luthien, gdyby to było takie proste, to zapewne mniej byśmy to szanowali "Im trudniej złapać króliczka, tym bardziej taką zdobycz sie docenia"
  7. Zgoda. Jednak pełną akceptację i zainteresowanie innych (a nie namiastkę) można osiągnąć będąc "pełnowartościowym" członkiem danej grupy/rodziny, a nie na zasadzie czyjegoś "worka do wyżywania się" (dowartościowywania). Im szybciej uda się nam odbudować własne poczucie wartości, tym szybciej zyskamy akceptację środowiska/rodziny na zasadach partnerskich, za to jacy jesteśmy, a nie za to "do czego służymy" innym. To wydaje mi się być najlepszą drogą do trwałego wyleczenia się z depresji.
  8. Sam chyba dostrzegasz, że im bardziej próbujesz uciec od tego, tym bardziej sobie nie radzisz z emocjami. Taka jest zawiła ludzka psychika - kiedy próbujemy od czegoś uciec, "zagłaskać" w jednym miejscu, to problem pojawia się w innym. Dlatego uważam, że jednak powinieneś pomyśleć nad tym, poszukać przyczyn, dlaczego stało się tak a nie inaczej. Przy czym chodzi tutaj o szukanie przyczyn, a nie winnych ! To zdanie wskazywałoby na to, że jesteś zaskoczony tym, że Ciebie takie problemy dotknęły. Skoro tego nie akceptujesz, a mimo wszystko "to" się dzieje, to jest źródłem dodatkowego stresu dla Ciebie. To może wynikać z tego, że nie czuła się wspierana przez Ciebie (gdy Ty np. byłeś pochłonięty pracą zawodową). Albo też była/były takie sytuacje, gdzie Wasi znajomi (albo rodzice) stawali zbyt często po Twojej stronie (może nawet sam ich "przekabacałeś" na swoją stronę), a nie po jej. Może dlatego obawia się, że również na terapii zaskarbisz sobie łaski terapeuty, grupy i znów poczuje się odsunięta ? Takie są moje refleksje i przypuszczenia. Przy czym ze względu na to, że Was nie znam, mogę się w wielu aspektach mylić. Zasady rozmowy. Przy wspólnych rozmowach starajcie się nie używać zwrotów mających również być "atakiem" na druga osobę. Np. zamiast mówić "bo ty nic nie rozumiesz", mozna powiedzieć "czuję się nie rozumiany/a w naszym małżeństwie". Ten sam przekaz znaczeniowy, ale już bez tak mocnego "ataku" słownego na drugą osobę. Starajcie sie w czasie takiej rozmowy dopuszczać jak najmniej negatywnych emocji i wzajemnych oskarżeń. Mówcie, co czujecie, czego Wam brak (ale nigdy w sposób "Ty mi tego nie dajesz" !), jakie macie pomysły na zmiany, jakie oczekiwania itd. A jednocześnie szukajcie kompromisu odpowiedniego dla Was obojga. Jeśli uznasz te zasady rozmowy za pomocne, zapoznaj z nimi i żonę. I jeśli oboje je zaakceptujecie, spróbujcie wg nich rozmawiać.
  9. Człowieku Nerwico, nigdy nie jest za późno, by odnaleść wartościową przyjaźń, w której Ty możesz na kogoś liczyć i ktoś na Ciebie.
  10. Uważam, że tak ja ćma w poszukiwaniu światła parzy się dotkliwie wlatując w płomień świecy, tak chyba Ty w poszukiwaniu kontaktu z ludźmi zbierasz od nich cięgi. Tyle tylko, że Ty najwyraźniej w poszukianiu tego kontaktu wolisz choćby tak negtywnie okazane zainteresowanie, niż jego brak. A jak sam widzisz, to nie jest dla Ciebie korzystne. Bedę powtarzał do znudzenia Zacznij szanować siebie takim, jakim jesteś, niezależnie od tego, co sądzą inni. Żyj przede wszystkim dla siebie. Wartościowym człowiekiem i tak będziesz bez względu na to, co kto powie o Tobie. Tylko (i aż) uwierz w to. Bakus ma rację, wybierz się na siłownię (albo niech to będzie inny sport), czy do sklepu po zmianę garderoby. Słowem zrób wszystko, co pomogloby Ci spojrzeć na siebie bardziej łaskawie. Jedynym kryterium doboru stroju, czy rodzaju wysiłku fizycznego niech będzie dla Ciebie odtąd: to czego Ty pragniesz dla siebie, a nie to czego oczekiwaliby inni Zabrzmi to bardzo nieskromnie, ale rację mamy - my, ludzie z neta I nie uzależniaj wszelkich możliwych zmian siebie od jednego, jedynego słowa, które może usłyszysz dziś, jutro, ale równie dobrze za rok, dwa. Zmień swoje nastawienie dla siebie, nie dla jednego słowa
  11. "Spuszczenie z tonu" wcale nie będzie oznaczało przyzwalania na cokolwiek. Natomiast próby egzekwowania swoich zasad na innych mogą się właśnie tak konczyć, że ludzie będą się od Ciebie odwracali. Sama więc wybierz: egzekwowanie zasad bez wyjątku kosztem poczucia osamotnienia, czy kompromis z własnymi zasadami, ale za to w towarzystwie innych ludzi. Chyba, że przyjęłaś wysokie wymagania wobec siebie i innych, by tym się wyróżniać (może na tym zbudowałaś poczucie swojej wyjątkowości ?), by "Twój charakter i zdanie nie traciły barwy zacierając się plastikową powłoczką", jak sama napisałaś. Może ta sprawa ze znajomymi to tylko kwestia zmiany postrzegania swojej wyjątkowości; nie tyle przez posiadanie radykalnych poglądów, ile przez uzmysłowienie sobie, że własna wyjątkowość bierze się z bogatego wnętrza ?
  12. To bardzo niezdrowe, gdy tak słyszy się zbyt często "potakiwanie". Wtedy często "woda sodowa" uderza do głowy Więc może tak choćby pro forma jakieś "nie" ?
  13. Może problem leży w tym, że potępiasz zachowania, których nie znosisz (albo nienawidzisz, jak sama piszesz), w towarzystwie osób, które tak się zachowują ? A więc może zrażasz ich do siebie takimi kometarzami i stawianiem ludziom wysoko poprzeczki ? Można przecież mieć własne zdanie i nie lubieć tego czy tamtego, ale bez silnego akcentowania "żałosności i nienawiści" wobec takich zachowań.
  14. Nikt się nie chce ze mną pospierać ? ...gdzie jest Toshiro ?
  15. Człowieku Nerwico, wg mojego subiektywnego (a więc być może mylnego) odbioru Twojej osoby, uważam, że stawiasz sobie i innym bardzo wysoko "poprzeczkę". I albo poniżej tej "poprzeczki" wg Twojej oceny jest wiele osób (i przypuszczalnie wtedy siebie do tej grupy zaliczasz). Albo też ze względu na specyfikę zawierania nowych znajomości (zauważamy najpierw zalety, a wady po dłuzszym czasie), szybko odbierasz ludzi jako "chodzące ideały" (tylko na podstawie dostrzeganych zalet), wobec których czujesz się "gorszy". I z tego "ukręcasz na siebie bat", którym sie zadręczasz. A uwierz mi, czy innym ludziom, kiedy mówimy ci, że nie ma ludzi bez wad, "tylko z zaletami" - nie ma "chodzących ideałów". Tak jak "prawo do posiadania" wad mają inni, tak masz je i Ty. Tak samo nie masz ani mniej, ani więcej wad, niż inni ludzie, choćby z tej prostej przyczyny, że nie ma "normy" w tej kwestii Postaraj się uznać to za dogmat. Zacznij szanować siebie takim, jakim jesteś. Pielęgnuj własne zalety (których masz z całą pewnością sporo, tylko je przypuszczalnie tłumisz), a wad postaraj się nie traktować jako "bat na siebie"
  16. Osobiście oczekiwałbym czegoś więcej od psychoterapeuty, niż tylko empatii. Oczekiwałbym wskazywania (ale nie nakazywania !) innych możliwości wybrnięcia z różnych sytuacji, których ze względu na specyfikę schorzenia być może nie dostrzegam. Samo empatyczne "klepanie po ramieniu" i mówienie "świetnie cię rozumiem", nie jest wystarczające do wyleczenia, gdy nie prowadzi do zmiany sposobu myślenia (postrzegania rzeczywistości) u chorego.
  17. Myślę, że jako nerwicowcy sami zdajemy sobie sprawę z naszych słabości, wad (nawet w zbyt przejaskrawionym świetle). Dlatego u partnerów dla "równowagi" szukamy cech, których nam brak. Stąd np. w wypadku nieśmiałości wynikającej z niższej samooceny, jako najlepszych partnerów postrzegamy osoby śmiałe, niekiedy wręcz wyzywające. Wtedy mamy nadzieję na "wyjście z cienia" w świetle płynącym od takich właśnie śmiałych osób. A jak to bywa z kontrastami, by pielegnować takie związki, trzeba (od obojga) wielkiego nakładu sił i wyrozumiałości, by obie strony czuły się w takim związku dobrze. Poza tym mamy chyba tendencje, do podświadomego oczekiwania, że właśnie partnerzy "wyzwolą" nas od naszych nerwic. Może dlatego takie "obsesje" się u nas pojawiają ? Wtedy może swoją zaborczością bronimy "naszych leków na całe to zło", "naszych jedynych dróg ratunku" ?
  18. Skoro nie wierzysz we wróżby, to pewnie w podane numery totka też byś nie uwierzył Człowieku Nerwico, obaliłeś mój argument zbyt późnego zapraszania. Trudno mi zgadywać, dlaczego Ci odmawiały. Nie zakładam, że w Twoim otoczeniu są tylko takie "trzpiotki-idiotki", które dowartościowują się wyśmiewając innych. Na forum zdajesz się być w porządku facetem. Więc trudno mi pojąć dlaczego trafiasz na takie dziewczyny. Artek222, myślę, że najlepsza bedzie szczerość (ale nie szczerość "do bólu" ). Napisz, że bardzo przepraszasz, że nie możesz się z nią spotkać osobiście, zmogło Cię przeziębienie, a jednocześnie chciałeś jej złożyć życzenia na święta. [Życzenia wymyśl sam, w końcu ją znasz i wiesz lepiej, niż ja, co będzie jej miło przeczytać ] Znawcą kobiet nie jestem, dlatego może lepiej, by ewentualnie skorygowała to forumowiczka
  19. Snefridurku, a płakanie ze szczęścia ? Kiedy po porodzie, położna przyniesie Ci takie "milusie, malusie, ledwo co kudłate, płaczące w niebogłosy", to nie rozpłaczesz się ze szczęścia ?
  20. Może po tym da się to poznać, gdy kochająca mnie osoba roztargniona chodzi wokoło i szuka: a to jakiejś drabiny, a to jakiegos lassa, a wszystko po to, by ściągnąć dla mnie "gwiazdkę z nieba"
  21. Chyba tkwi w nas taka "uspokajająca myśl", że nie na wszystko mamy wpływ i jeśli coś się nie uda, to z powodów od nas niezależnych i czasem dla nas niewytłumaczalnych (woli Boga, "magii" itp.). I stąd może potrzeba udawania się do specjalistów w tych dziedzinach - księży, zakonników, wróżek (zależnie od tego w co kto wierzy). A dlaczego nie psycholog ? W tak nietolerancyjnym kraju, jak Polska korzystanie z pomocy psychologa to "wstyd". Lepiej męczyć się "we własnych czterech ścianach", niż szukać pomocy - taki płytkie myślenie u nas niestety pokutuje. Przy czym, gdybyś poszedł do wróżki i porozmawiał z nią, mógłbyś dostrzec, że jej "moc" opiera się właśnie na psychologii. Ona zauważa, jaki pytania silniej akcentujesz, a więc wie "co byś chciał usłyszeć" i mówi Ci to. Zautomatyzowany system SMSowy nie daje żadnych możliwości, byś dał wróżce "czytelne sygnały", co "chciałbyś najbardziej usłyszeć". Rozmowa telefoniczna już takie możliwości daje.
  22. Ja natomiast mam kontrowersyjną tezę Uważam, ze egoizm to mały wycinek z altruizmu. Gdyby bliżej przyjrzeć się motywom postepowania osób działających na rzecz innych (np. wolontariuszy), to mogłoby się okazać, że i oni są egoistami. Przypuszczalnie pomagając innym wzrasta w nich (może czasem jest to nieświadome) poczucie własnej wartości, zapewne miło im usłyszeć "podziwam cię za to, co robisz". Podobnie może być z ludźmi cierpiącymi na depresję - skupiamy się na sobie, by dostrzec swoje wady, które (wg naszej własnej oceny) osłabiają nasz wizerunek w oczach innych ludzi. Stąd może oceniani jesteśmy przez wąski przymat skupiania się na sobie i mało kto dostrzega, że spowodowane to jest chęcią zyskania podziwu, szacunku w oczach innych ludzi ? A skoro człowiek, to istota społeczna, to zawsze będzie zabiegał o uznanie innych
  23. Człowieku Nerwico, jeśli tuż przed studniówką koleżanki odmawiały pójścia z Tobą mogło wynikać najzwyczajniej z tego, że wcześniej znalazły sobie partnerów na studniówki. A żadna z dziewczyn pewnie nie posiadła sztuki, by tańczyć Poloneza jednocześnie z kilkoma chłopakami. Akurat w takich wypadkach czas działa na niekorzyść "nerwusków", bo im dłużej "nerwusek" planuje i zastanawia się, tym mniej pozostaje możliwości wyboru. A niestety zazwyczaj przy takich odmowach (które traktują zbyt osobiście) neriwcowcy sami sobie dopowiadają: "na pewno spotkała mnie odmowa, bo jestem beeeee". A to nie ma nic wspólnego z prawdą. Anand22, generalizujesz. W odpowiedzi grozy wyraźnie jest napisane, że samochód jest atrybutem faceta tylko dla niektórych kobiet. To nie jest żadna reguła. Owszem sporo dziewczyn z Twojego otoczenia może wymagać traktowania ich jak "Kopciuszka" - złota karoca, bal, rachunek dla faceta itd. Ale to nie całościowy portret kobiet. Są również dziewczyny jak to się mówi "do tanca i do różańca", które nie zostawią Cię w poszukiwaniu nowych rozrywek, kiedy tylko na horyzoncie pojawią się czarne chumry. Artek222, wg mnie decyzja, którą podjąłeś (o kontynuowaniu znajomości), jest najlepszą. Jeszcze jedno: nie czytaj więcej tego forum, bo znowu pojawi się 200 argumentów, które wywołają Twoje wątpliwości Wsłuchaj się w siebie i na podstawie wewnętrznego głosu podejmuj decyzje
  24. Zgoda bethi, skala "dobre-złe uczucie", to pewne uproszczenie słowne. W każdym razie przypusczam, że zrozumiany został sens. Tu otwiera się pole do tworzenia kompromisów. Przy czym uważam, że najgorszym "kompromisem" bywa wybieranie stanowiska jednej ze spornych stron. Najlepiej, by "spotkały" się w połowie dzielącej ich drogi (choć nie zawsze to możliwe), wtedy bywa i "wilk syty i owca cała".
  25. Artek222, wydaje mi się, że oczekujesz od kogoś swoistej "gwarancji" na to, że akurat znajomość z tą koleżanką będzie dla Ciebie przebiegała bezproblemowo. Nikt takiej gwarancji nie może Ci dać. Po prostu, jeśli oboje nie dacie sobie szansy na poznanie siebie, nie dowiecie się, czy taka znajomość będzie miała szanse trwania. Jeśli np. masz świetny kontakt z mamą (a pisałeś, że Twoja mama zna tą koleżankę), zapytaj mamy o opinie na temat tej dziewczyny, jakie sprawia na niej wrażenie. Może jej zdanie pomoże Ci się przełamać i spróbować ? Tak sądzę, że odmawiasz sobie praw do szczęścia, do zawierania nowych znajomości. A później, gdy "jest fajnie" (jak sam piszesz), to zaczynasz sobie dopowiadać scenariusze, że "jest zbyt fajnie i za chwilę na pewno coś złego się wydarzy". Tak wcale nie musi być. Ty jesteś kowalem swojego losu. Najwięcej w tym względzie zależy od Ciebie. Wierz w siebie. Doceniaj siebie za swoje dokonania, przemyślenia, umiejętności. Poza tym nie przejmuj się, że tyle jest sprzecznych opinii na forum. Ile osób, tyle własnych zdań To całkowicie naturalne... choć chaotyczne, kiedy się to czyta Jak dla mnie odpowiedź jest oczywista. Poszukaj partnera na studniówkę. Ślubu z nim brać nie musisz, wystarczy, że będziecie sie razem dobrze bawili
×