Skocz do zawartości
Nerwica.com

Neśka

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Neśka

  1. Poszłam do zwykłego lekarza rodzinnego, ale w innej miejscowości, bo podobno jest "człwoiekiem" i podchodzi do każdego indywidualnie. Nie zawiodłam się - polecił mi najpierw zrobienie badań, by wykluczyć pewne rzeczy (bo mam też inne dolegliwości), potem skontaktować się z poradnią. Jednak o skierowania musiałam prosić swowejgorodzinnego lekarza. A mój powiedział, że nie ma żadnych podstaw do tego, by mi dać skierowanie.... i jeszcze kazał mi się leczyć prywatnie, bo "na to" szkoda pieniędzy. Lekarze są róźni, opinie róźne - wcześniej jeszcze ktoś inny powiedział mi, że mam nerwice, bo stresuje się egzaminami i tyle.
  2. U mnie to jest tak - sytuacja dla mnie stresowa trwa... robie się bordowa, głównie na szyi, ręce zaczynają mi się makabrycznie trząść, kręci się w głowię, czuję jakbym była pijana, nie jestem sobie w staie nic przypomnieć, nawet własnego numeru telefonu.. Kompletnie nie wem, co kto do mnie mówi. To jest dokładne OTĘPIENIE..nie wiem co się dzieje, wszytsko owidze prez mgłę, czuję że mdleję, kompletna dezorientacja, tracę kontakt z rzeczywistością... Nie jesteśmy więc same:)
  3. Neśka

    Moje problemy

    Nie wiem dlaczego tak jest, ale zawsze, prawie w każdej sytuacji spotykam się ze złym nastawieniem do siebie... Załatwiam sprawy, dzwonię gdzieś, jestem grzeczna...a mimo to ktoś zawsze oburza się na mnie bez przyczyny, robi ze mnie po prostu idiotkę... Kiedyś szukałam przyczyny w sobie, bo może ja cos robię źle, może źle cos powiedziałam....ale teraz doszło do tego, że boje się każdej sprawy, jaką mam załatwić. Siedzę w domu, odkładam na później, parzę w sufit i ... nic nie załatwiam. Najprostsze, codzienne czynności są wielkim problemem. Nawet, jak się zmobilizuję to znowu mi się to przytrafia. Nie wiem, czy przyciągam do siebie takich ludzi, czy może coś ze mną nie tak, czy tak na mnie reagują. Najgorsze jest to, że ja nigdy nie chcę niczego na nikim wymusić, zawsze staram się być miła, a traktują mnie nie jak człowieka, a śmiecia. Czy spotkaliście się z czymś takim, czy macie podobne odczucia? A może to ludzie dzisiaj w większości tacy są? Nie wiem, co mam p tym wszytskim myślec, jak już jestem w stanie pomyśleć.....
  4. No właśnie, nie wiadomo, co napisać w takiej sytucaji... Tak trudno zrozumieć dlaczego mężczyżni potrafią tak skrzywdzić!!! Chyba najbardziej oczywiste jest, że on to jeszcze dzieciak... Masz rację peace-b, nie wszyscy tacy są, choć zdecydowana większość właśnie taka jest...może warto więc chociaz wyjść z tego z głową do góry? To jest łatwe, wręcz przeciwnie - cholernie trudne, bo my kobiety mamy chyba barzioej wrażliwą i ludzką naturę niż niektóre bydlaki.... Piszę tak, bo sama to przeżyłam i dziś żałuję, że nie zacisłam zębów...a mojego dzieciaka cieszyło to, że prócz swoich panienek ma jeszcze płaczliwą, zakochaną w nim idiotkę, czyli mnie. Nie warto było, masz prawo do szacunku, do radości, do prawdziwej miłości. Takich zdrad się nie przebacza, można jedynie wybaczyć i..dać sobie z ta osobą spokój. Ale na to potrzeba czasu... Trzymaj się cieplutko! Dasz rady!!!
  5. Mi dzisiaj lekarz rodzinny odebrał parę godzin życia, bo inaczej tego nie nazwę. Powiedziała, że zawracam jej głowę, po co w ogóle przyszłam, gdy chciałam skierowanie na badania, bo postanowiłam zacząć się leczyć... I znowu to samo...
  6. Torebki są naprawde świetne:) Ja "zachorowałam" popadając w pewien związek. Potrzebowałam wsparcia psychicznego, zrozumienia mojego wewnętrznego, wyidelizowanego (wg niego) świata. Myliłam się i zdałam sobie sprawę, że za późno by zawrócić. Chyba bardziej potrzebowałam bratniej duszy, bo wiem, że drugiej połówce nie powinno się mówic o dosłownie wszystkim. Ja tak robiłam, bo czułam taką potrzebę. Zbyt wiele sobie wyobrażałam, a że nie potrafię krzywdzić świadomie, wydawało mi się, że kocham. Ale nie kochałam, co wiem dzisiaj, gdy to się skończyło. Byłam w stanie każdego obdarzyc miłością, kto rozumiałby mnie, moje obawy, lęki...i boję się, że nie wiem, co to znaczy kochać, że znowu zrobię to samo, bo ponownie z kims się związałam. Najgorsze jest to, że wiąże się w chwiach najgorzych kryzysów w życiu. Ciężka sprawa.
  7. Napisałaś, że ma trudny charakter.... jakby słyszała siebie... ja z moim facetem byłam 3 lata...znałam 5. Chodziliśmy ze sobą do jednej klasy, spędzaliśmy ze sobą prawie każdą noc... Miałam identyczną sytuację. Niestety faceci myślą czarno albo biało - mają inną naturę niz kobiety. żeby to zrozumieć trzeba wiele przejść:) Zastanów się, czy wierzysz, że on może się kiedykolwiek zmienić... Ja wierzyłam długo za długo niestety, a mój chłopak był taki sam jak Twój jeżeli chodzi o rekacje o jakih piszesz.. Wiem, że to chyba jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu. Dziś wydje mi się, że trzeba wyobrazić sobie, jak wyglądałby taki związek za kilka lat. Wydaje mi się, że "choroba" drugiej osoby powinna być czynnikiem powodującym zmiany, bo przeciez to w biedzie poznaje się tych, na których nam zależy... Dla mnie osobiście nie licza się słowa, ale czyny... Co innego, gdy słowa znajduja pokrycie w czynach, jesli nie to jest źle... To strasznie wszytsko przykre, ale prawdziwe.
  8. Neśka

    Czy lubicie siebie?

    Nie lubię swojego wyglądu - cały bym zmieniła. No jeszcze bym wszytsko przebolała, gdyby ktoś wrócił mi mój dawny charakter . Ale że nie jestem już soba, więc poczuwam się do tego, by siebie uznać za osobę obcą za którą nie przepadam.
  9. Neśka

    kochane pieniążki

    Rodzina chora - każdy na coś, kasy brak, tysiące długów, małe mozliwości. Ale pieniądze nie są najważniejsze - owszem, dopóki od nich nie zależy ludzkie życie! Wróćmy do bezpieniężnego handlu wymiennego;) beeee
  10. Anna Maria Jopek, klasyka, folk - jedyne co na mnie działa, gdy mam melancholiczny nastrój.... Gdy jestem zła ostre, gitarowe brzmienia...za dużo, by wymieniać...
  11. Neśka

    Pełnia księżyca...

    A ja tam uważam, że coś w tym jest, tylko w dzisiejszym pędzie życia ludzie tego nie zauważają.. Kiedyś otaczający świat był wyznacznikiem życia, dziś tą działkę przejęły media i stereotypy... Ale odnośnie księżyca przytoczę Wam coś.... Dawniej ludzie porównywali fazy księżyca do życia człowieka... tak, jak księzyca przybywa, jest "pełny", czyli dojrzały, a potem ubywa, tak człowiek dorasta, jest dojrzały, a potem się starzeje. Moment nowiu w ludowej wizji świata porównywano do śmierci. Nów trwa ok 3 dni.... tyle samo zmarły czekał na pochówek. Wierzono, że wtedy człowoek odradza się po to, by zacząć żyć nowym życiem - w zaświatach. Księżyc i człowieka różniło to, że fazy księzyca są cykliczne, a życie ziemskie człowieka jest jedno, więc nie jest nieśmiertelny. Poza tym księżyc ma wpływ na przyrodę, steruje pewnymi zjawiskami - dlaczego nie miałby miec wpływu na zachowanie cżłwoieka, skoro i my w pewnym sensie przyrodzie podlegamy...
  12. wszystkie, ale stokrotki i konwalie zdecydowanie...:):)
  13. Czytam o cczym piszecie i muszę napisać, co o tym sądze...nie będzie to wesołe i budujące, nie chcę tez byc nauczycielką, bo nia jest życie.... Miałam takiego samego chłopaka...złościł się, wychodził..Dla niego wszytsko było łatwe i proste, bo po prostu tego nie rozumiał. Prosiłam, błagałam, płakałam, ale było coraz gorzej. Były chwile, gdy przytulił, ale tu potrzeba ROZMOWY!!! Potrzeba tego, by ktoś wyszedł naprzeciw, pomógł! Chyba tego od niego oczekujesz, prawda? Czy myślisz, że jak mu wszytsko powiesz, to powie, że rozumie i powie Ci co , co powinnaś zrobić, by z tego wyjść? Nie wiem, czy mam rację, ale wydaje mi się, że chciałabyś, żeby tak zareagował.... Mi przez gardło przestało przechodzic słowo "nerwica", "depresja", bo czułam, że w jego oczach jestem żałosna... Dziś piszę Ci to, bo robiłam to samo, co Ty i skończyłam jeszcze gorzej...niestety. A tylko potrzebowałam wsparcia i zrozumienia, nie wiedziałam, że z tego powodu krzywdzą....A miałam tylko jego.
  14. Neśka

    Moje problemy

    Tak jak napisała koleżanka - z dumą, choć ja przyznam, że czasami tylko ona pozostaje... a może aż?
  15. Neśka

    Moje problemy

    Dokładnie.Zgadzam się.
  16. Neśka

    Moje problemy

    Powiem Ci coś szczerze - narzekam na to, jak skonstruowany jest świat, ale czasem, gdy udaje mi się przytomnie pomyśleć, to dochodze do wniosku, że świat od zawsze jest taki sam, tylko ludzie się zmieniają... Mamy okropne czasy..... Ja straciłam wszystkich znajomych, dosłownie wszyskich - nie został nikt. Bardzo izolowałam się na studiach, nie zawarłam żadnej trwałej znajomości, byłam powietrzem. Zawsze sama, opuszczona, cicha...INNA! Tak jest do dzisiaj i przychodzą takie chwile, kiedy nie mam siły żyć, bo po co, jak nikomu na moim zyciu nie zależy.. Widzisz - to, jak zachowają się Twoi znajomi będzie świadczyć tylko o nich... Czasami pocieszam się, (a może tak jest naprawdę), że skoro tacy są, to ja nie chcę znac takich ludzi. PRzecież sama na pewno nikomu nie obrobiłabyś tyłka, nie odtrąciłabyś, gdyby ktoś potrzebował pomocy, prawda?? Zastanawiam się więc, czy lepiej mieć mało wartościowych znajomych - tylko po to, by jacyś byli, czy nie miec nikogo, skoro wokół nie ma odpowiednich... I wiesz, że nie wiem? Najgorsze jest, jak w ogóle można postępowac z człwoiekiem, jak śmieciem...jak można być obojętnym, dwulicowym... tego już nie zrozumiem, mimo, że wiem, iż takich ludzi jest masa.
  17. Neśka

    Moje problemy

    No dokładnie - moi znajomi stali się znajomymi tej osoby, co chciała mnie zniszczyć i skończyło się na tym, że mozna powiedzieć, iż pozostali tylko jego znajomymi... więc widzisz, tak to jest.
  18. Oj, nie chciałam byś tak to zrozumiała... nie chodzi o to... Mi chodzi o to, że niekoniecznie niepowodzenia miłosne moga doprowadzić do stanu depresji i być jedynym ciężarem w zyciu... miłość nie daje wszystkiego, na brak miłości każdy reaguje inaczej. Ja miałam problem z odrzucaniem miłości, więc też wiem, co to znaczy kogoś nie kochać, gdy on mówi, że kocha... Wiem także, jak to jest być niekochanym przez kochaną osobę... I wiem, jak to jest być niszczonym przez osobę, która mówi, że kocha, a z dnia na dzień zabija Cię od środka...
  19. Neśka

    Mam dość.

    Witaj, Jak jest prawdziwe uczucie, to uwierz mi - reszta nie jest taka trudna. Trudno jest jednak trwac w idealnym związku na odległosć. Nie chce Cię zniechęcać, chociaz ja sama nie wyrywałabym sobie włosów z głowy (może to dlatego, że dużo przeżyam w "tym" temacie). Wiesz, nie chcę oceniac, co do siebie czujecie, bo to wiecie tylko Wy, ale wydaje mi się, że człowieka naprawde da się poznac dopiero w realnym zyciu, realnych sytuacjach... Teraz to dopiero zrozumiałam, więc nie dziwie się, że ten chłopak może Ci się wydawać "tym", bo idealnie się rozumiecie... Na Twoim miejscu starałabym się go poznawać lepiej, spotykać się jak tylko to możliwe, ale równocześnie starać się nie angażować na maxa - podchodzić do tego z lekkim dystansem, ale tez nie odrzucać.... Szukaj jak najwięcej okazji, byście mogli sie nawzajem poznawać, nie tylko przez gg... Taka moja skromna rada!
  20. Odkąd zaczęłam dorastać miałam przy sobie druga połówkę - czyli od 13 roku życia. Osoby się zmieniały, ale zawsze się "kochało"... i to niekoniecznie dawało szczęście. Nawet w miłości sa problemy i one też powodują, że człowiek choc jest kochany czuje się nieszczęśliwy... Wszystko zależy od tego, czego ktoś oczekuje od życia. Jednym wystarczy miłość, inni chcą oprócz tego na przykład się relizować albo chociaż życ normalnie. Bo miłość nie załatwia wszystkiego w zyciu - nią wyżyjesz przez okres zauroczenia, ale potem rozpoczyna się życie. Depresję mozna mieć z róznych powodów, niekonicznie z powodu braku miłości aczkolwiek jest to bardzo możliwe. Pozdrawiam.
  21. Neśka

    Moje problemy

    Powiem Ci Lublinianko tak: jestem taka sama, jak Ty. Zawsze cierpiałam, gdy musiałam kogoś skrzywdzić. Byłam na kazde skinienie, ale bezinteresownie, bo ufałam ludziom i wierzyłam ,że wszyscy sa dobrzy.. Niestaty, prawda jest taka, że ludzi wrażliwych jest dużo mniej. Wystarczy rozejrzeć się w okół siebie.... Najgorzej jest zaufac tym niewłaściwym - ja tak właśnie zrobiłam. Wykorzytsano moje słabości i nawet pewna osoba powiedziała mi prosto w twarz, że zniszczy mnie psychicznie. Dziś jestem zniczulona na pewne bodźce i wiem, że robię źlę, ale boje się i nie potrafię ani zaufać, ani ocenić, czy warto danej osobie ufać... To jest okropne - daje bezpieczeństwo, ale i samotność. Staram się każdego dnia powtarzać sobie, że nie moge sie przejmować, bo zwariuje do reszty. Napisałam sobie nad łóżkiem : "Umiesz liczyć - licz na siebie" i staram się nie oddawać pewnych spraw w ręcę ludzi, którzy choć raz wyrządzili mi niezrozumiałą krzywdę. Owszem, są ludzie wartościowi i widzę to po tym forum, ale wiesz jak to jest - naprawdę rozumie tylko ten, kto przeżył to, co my. "Normalny" (wiecie o co chodzi) nie zrozumie przeważnie, bo niby jak? Dlatego cieszę się, że na tym forum można znaleźć zrozumienie mimo tego, że jesteśmy dla siebie pozornie obcymi ludźmi.. Widzisz - nie znamyy się, a każdy tutaj ma tyle ciepła w sobie, czyli nie wszyscy sa źli... Musimy w to uwierzyć! Pozdrawiam Cię serdecznie!
  22. Neśka

    [Powiat Żywiecki] :)

    Jest ktoś z POWIATU ŻYWIECKIEGO?
  23. Ja tez witam!!! No widzisz Toshiro, gdzie przypadki zaprowadzają ludzi Czasem w miejsce dobre, czasem złe, ale prypadek trafienia na to własnie forum jest jak najbardziej pozytywny!!! Pozdrawiam!
×