Skocz do zawartości
Nerwica.com

peace-b

Użytkownik
  • Postów

    279
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez peace-b

  1. Jeżeli jest to dlaczego jest taki okrutny? Czy można być okrutnym i miłosiernym równocześnie? Zawsze mnie uczono że jeżeli będę dobra dla innych to inni mi tym samym odpłacą, los mi tym odpłaci. Zawsze dawałam z siebie wszystko dla innych i nigdy nie dostałam nic w zamian oprócz bólu i poniżania. Nie warto nadstawiać drugiego policzka, ja nadstawiłam, po nim przyszły inne części ciała. Skończyło się na tym że leżę pobita i zmaltretowana a widze jak inni ludzie wokół są źli, fałszywi, niszczą innych i Ci ludzie są bardzo szczęśliwi - mają w życiu wszystko, nie spotkała ich rzadna kara. Może więc Bóg jest ślepy? Prawda jest taka że to MY JESTEŚMY BOGIEM, przynajmniej tu i teraz (a jak jest później to dowiemy się gdy przyjdzie na nas pora). Jeżeli wiara komuś pomaga i dodaje siły to jest to najważniejsze. Ja straciłam moją wiarę dawno, dawno temu...
  2. Pozwolę sobie stwierdzić że na raka czy zawał możemy mieć wpływ przez np. nałogi, złe odżywianie, stresujący tryb życia... Przynajmniej lekarze tak twierdzą choć cholera wie :| Widziałam ludzi którzy prowadzili niezwykle zdrowy tryb życia a i tak musieli walczyć z tym cholerstwem. A co z dziećmi które cierpią na nowotwór płóc a nigdy nie miały papierosa w ustach? Pewnie wszystko to zbieg okoliczności Na marginesie... tyle mówią o zdrowym odżywianiu, sporcie, braku nałogów itp. a spójrzmy na fakty. Nasze babki i dziadkowie nie uprawiali sportu, jedli chleb ze smalcem i palili najmocniejsze papierosy a żyją 80 - 100 lat. Spójrzcie teraz na średnią umieralności przy tym "zdrowym trybie życia" bo ja wątpię abyśmy dożyli ich wieku...
  3. To raczej nerwica lub schorzenie neurologiczne (np. lekkie skrzywienie kręgosłupa). Jeżeli myślisz o guzie to muszę Cię uspokoić bo charakteryzują się ona przede wszystkim nieustającym wielogodzinnym bólem. Dla pewności możesz zrobić badanie tomograficzne.
  4. Dziękuję wam wszystkim za posty w moim topiku. Podnieśliście mnie na duchu że nie tylko ja wariuję na tym punkcie :) Wygląda na to że wszyscy jesteśmy hipochondrykami lub też nasze urojone schorzenia wykraczają poza wiedzę współczesnej medycyny
  5. Po tym co napisałaś (okresy re-emisji i objawy) jestem w stanie stwierdzić że prawdopodobnie jest to choroba afektywna dwubiegunowa czyli innymi słowy PSYCHOZA MANIAKALNO-DEPRESYJNA.
  6. Osobiście jestem zdania że formy leczenia psychotronicznego i inne terapie naturalne są w stanie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Moja opinia wynika z doświadczeń ludzi których znam, którzy korzystali z takich form pomocy i którym one zaszkodziły. Poza tym w większości wiem że są one nieskuteczne. Jest to wiara w "czary" która jednym pomaga a innym nie (zależy od nastawienia i powagi stanu pacjenta).
  7. Moim zdaniem ludzie często po rozpoczęciu farmakoterapii po prostu się poddają. Widząc pozytywne efekty tracą zainteresowanie kontynuacją psychoterapii i walką, bo wydaje im się że tak będzie łatwiej. Biorą więc psychotropy przez jakiś czas. Ze względu na to że nie walczą z problemem, problem wciąż istnieje a organizm przyzwyczaja się do leków. Efektem jest że potem potrzebują większych dawek, czas mija i następuje uzależnienie. Jak wspomniałam wcześniej farmakoterapia to tylko "wspomaganie" dla psychoterapii ale nie metoda sama w sobie czy też cudowny lek na wszystkie problemy. Niestety są ludzie którzy biorą tabletkę, idą spać i udają że wszystko jest ok. W takich przypadkach jest to równoznaczne narkomanii - zwykła ucieczka do nikąd :|
  8. peace-b

    Hasiok

    Myślę że sama czujesz to najlepiej. Jeśli uważasz że to trochę za duże poświęcenie z ich strony zacznij powoli się przełamywać i wykonywać te czynności sama. Chyba każdy potrzebuje na to innego czasu, czasem pośpiech nie jest wskazany.
  9. KrzysztofT ja również nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Znam bowiem wiele osób które właśnie z powodu własnej choroby i słabości zainteresowały się psychologią i podjęły studia w tym kierunku. Ci ludzie będą w stanie o wiele lepiej zrozumieć swoich przyszłych pacjentów niż ktoś kto nigdy nie doświadczył tych problemów. Czasem już tak jest że możemy pomóc innym ale nie sobie - ja przerabiam to cały czas. Pomyślę w najbliższym czasie o wizycie u psychiatry i psychoterapii. Koleżanka polecała mi jakiś czas temu dobrą lekarkę (z wieloletnim stażem, będącą cenionym konsultantem i jakąś szychą w lokalnej psychiatrii) która jest 2 w 1: psychiatrą-psychoterapeutą. Będę musiała poprosić ją o adres jej gabinetu... i cennik
  10. Gdybym chciała w tym miejscu zażartować powiedziałabym że masz "alergię na tego faceta" (bo i o "alergii" na ludzi miałam okazję czytać :|). Będę jednak poważna bo rozumiem że dla Ciebie nie jest to sytuacja do śmiechu. Twoje objawy to istotnie rodzaj nerwicy. Zależało Ci kiedyś na tym człowieku, dażyłaś go uczuciami, przeżywałaś to emocjonalnie (typowe dla zauroczenia nerwy, pocenie rąk, bicie serca itp). On jednak związał się z kimś innym. Teraz znów pojawia się szansa, jednak najwyraźniej gdzieś głęboko w psychice brzydzisz się tego człowieka (dlatego że był związany z kimś innym) - stąd odruchy wymiotne. Lub faktycznie to ta "alergia" :|
  11. peace-b

    Hasiok

    Tak, to prawda że ta granica jest bardzo cienka. Pozwoliłam sobie jednak na takie stwierdzenie poniewarz z postów gabi82 wynika iż stara się ona walczyć ze swoją nerwicą i przełamywać bariery, więc wysunięcie wniosku o "profitach z nerwicy" jest w tym przypadku chyba trochę pochopne i krzywdzące.
  12. Masz rację, miałam zadać to pytanie ale wywnioskowałam że problem dotyczy nastolatka (stawiałam na średnio 15 lat) a tak czy inaczej bez względu na wiek zaleciłabym to co wcześniej bo owszem w okresie dorastania są odczucia które są normą (jak np. ból jąder podczas nie rozładowywania napięcia itd) ale o tych wymienionych nigdy nie słyszałam jako części "elementów dorastania". Podobnie jak wspomniała koleżanka - krytykować jest łatwo. Wnioskuję że jesteś mężczyzną więc może doradź coś forumowemu koledze skoro jesteś lepiej zorientowany w temacie :)
  13. Jak to jak? Przeciez w każdym kraju są psychiatrzy i psycholodzy? Czy to problem finansowy? Językowy...?
  14. To raczej nie schizofrenia. Biorąc pod uwagę długotrwałe przykre przeżycia to reakcja poniekąd naturalna. Najlepsza jednak będzie diagnoza postawiona przez specjalistę i podjęcie odpowiedniej do niej formy leczenia.
  15. To zależy, są sprawy z którymi nie uporamy się sami. Nie ma powodu aby bać sie psychiatry. Wizyta u psychiatry ni oznacza od razu koniecznosci brania leków ani choroby psychicznej a o tym czy wizyta u niego lub psychologa by Ci pomogła, przekonałabyś sie dopiero w praktyce.
  16. Oczywiście że należy walczyć samemu bo nawet najlepszy psycholog nie zrobi wszystkiego za nas. Niestety czasem farmakoterapia jest konieczna aby psychoterapia miała sens i była skuteczna. Gorzej jeżeli ludzie nic nie robia tylko biorą leki i myśla że to ich uzdrowi...
  17. Rezonans nie jest skuteczniejszy. Gdyby w mózgu były jakiekolwiek zmiany to wykazałaby je tomografia. Gdyby jakiekolwiek nieprawidłowości zauważono podano by Ci kontrast dla ich uwidocznienia. Rzadnych zmian ani nieprawidłowości nie było, dlatego postaraj się to sobie zakodować i nie przejmować tym :) Jeśli masz ochotę odezwij się do mnie na GG: 2802671.
  18. Ta wyimaginowana historia kojarzy mi się z filmem KRĄG (The Ring) gdzie matka wepchnęła do studni chorą psychicznie córkę której nie akceptował jej mąż. Jeżeli Twoja siostrzennica nie czuje się bezpieczna w rodzinie i jest źle traktowana, w jej psychice (po obejrzeniu filmu) mógł powstać właśnie taki obraz gdzie ona sama wciela się w rolę tej "matki". Pomimo że Twoja siostrzenica jest ofiarą to i tak czuje się nie jak ofiara lecz jako przyczyna całego zła. W jej mniemaniu to jej wina że rodzice traktują ją tak a nie inaczej. Jeszcze raz podkreślam że konieczna jest psychoterapia aby zburzyć w jej psychice to błędne pojęcie.
  19. Moja matka zaczęła na to cierpieć wraz z nerwicą i problemami z sercem. Wtedy okazało się że to przez te skrzywione kręgi. Ona też nie może np. wyjść na drabinę bo gdyby się puściła to od razu leci na bok. Wspomniałaś o lekkim oczopląsie a właśnie jest on jednym z powodów zaburzń równowagi. Neurolog może przypisać Ci leki łagodzące te stany.
  20. To fakt że w krajach wysoko rozwiniętych nawet dzieci korzystają z pomocy psychologicznej. Tam nie jest to wstydliwą sprawą a przyczynia sie do tego że większość z tych ludzi nie popadam później w poważne stany depresyjne. U nas jest inaczej, u nas depresję zaczyna sie leczyc dopiero wtedy gdy jest już bardzo zaawansowana. Nasze społeczeństwo nie dorosło jeszcze do tego. Wielu ludzi wstydzi się faktu że korzysta z pomocy psychiatry bo boją się że społeczeństwo będzie postrzegać ich jako "wariatów" (i rzeczywiście część społeczeństwa tak ich postrzega). Moja ciotka po urodzeniu drugiego dziecka wpadła w depresję i przez parę miesięcy musiała leczyc się u psychiatry (chodziła na psychoterapię do szpitala). Po powrocie do pracy została następnego dnia zwolniona bo STWIERDZONO IŻ SKORO LECZYŁA SIĘ PSYCHIATRYCZNIE TO JEST GROŹNA DLA OTOCZENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jeżeli społęczeństwo będzie miało tak banalne podejście to w tym momencie wszyscy ludzie z tego forum mają na sobie WYROK i ETYKIETKĘ WARIATA :|
  21. To ważne w którą stronę Cię zachwiało bo to naturalne że po jakimś czasie takiego stania się "leci" i normalnie powinno sie lecieć w prawo, jak się leci w lewo to wtedy najczęściej mówi sie o odstępach od normy. Proponowałabym Ci wizytę u neurologa jeśli chcesz znaleźć przyczynę tego problemu. Lekarz przeprowadzi badanie, pewnie zleci jedno z badań jak ENG, VNG, rezonans lub prześwietlenie kręgosłupa. Bardzo czesto znalezienie przyczyny okazuje się trudne i wymaga wielu badań a na końcu przyczyna okazuje się błaha, np. u mojej matka (która też na to cierpi) powodem jest lekkie skrzywienie kręgosłupa szyjnego. Pozdrawiam.
  22. Twój psycholog ma rację. Branie jakichś ziołowych preparatów lub popularnych "usypiaczy" nie ma sensu i z pewnością nie przyczyni się do tego abyś poczuła się lepiej. Twoje obawy w stosunku do tego że zostaniesz zamknięta w szpitalu to w istocie tylko Twoja wybujała wyobraźnia. Nie jesteś niebezpieczna dla otoczenia a nawet gdybyś była to do szpitala jest daleka droga i uwież mi że nie jest tak jak na filmach że przyjeżdża karetka i wkładają Ci biały kaftan Potraktuj psychologa tak samo jak psychiatrę. Jak wspomniała gabi82 ważne jest na kogo trafisz. Może Twój psycholog poleci Ci kogoś. Głowa do góry. Pozdrawiam.
  23. Tak jak powiedziała Neśka ważne jest to jak taki związek będzie wyglądał za parę lat i tak jak ja powiedziałam wcześniej: czy będziesz w stanie tak żyć bez jego wsparcia i zrozumienia. Masz ochotę ukrywać swoje emocje i lęki po to aby on znów Cię nie zranił? Robiąc to zniszczysz sama siebie. Chcesz od niego wsparcia i zrozumienia? Nie dostaniesz go bo Twoje problemy go śmieszą. Czy dociera do Ciebie że on stwierdził iż masz "nasrane w bani" (= jesteś wariatką)? Takie słowa mówią wyraźnie o jego niedojrzałości. Chłopak który traktuje w ten sposób swoją dziewczynę to zwyczajny śmieć. Wymaga od Ciebie zrozumienia, wsparcia, uczuć, seksu itd. a czy sam daje Ci to w zamian? NIE. Wymaga tego tylko od Ciebie a Ty masz być zawsze zdrowa, bezproblemowa i idealna! Ale życie nie jest idealne!!! Mój chłopak też wymagał ode mnie abym nie miała problemów i była idealna bo jeżeli miałam jakikolwiek problem to jego od razu to przerastało. Ja miałam być na każde jego zawołanie aby go wspierać i rozwiązywać jego problemy ale ja sama nie mogłam mieć rzadnych. Ode mnie wymagał zrozumienia - mnie go nie dawał. Gdy potrzebowałam jego wsparcia czy rozmowy kwitował wszystko jednym zdaniem typu "nie przejmuj się", "olej" itd. Gdy to mi nie wystarczało zaczynał awanturę. Aby nie było awantur zaczęłam udawać że nie mam problemów, ale udawanie przecież ich nie rozwiązywało. Wszystko narastało we mnie bo nie mogłam z siebie tego wyrzucić. Gdy inni mówili abym przestała bo zniszczę samą siebie nie słuchałam ich bo przecież wiedziałam lepiej. Tak czy inaczej jesteśmy już tak skonstruowani że któregoś dnia to wszystko i tak wybuchło. Miał jakieś problemy w pracy, przyszedł i zaczął się nad sobą użalać. Chciał abym jak zwykle mu współczuła. A ja po wysłuchaniu go zaczęłam mówić o swoim problemie, swoich lękach... On natychmiast mi przerwał i powiedział "NIE OBCHODZĄ MNIE TWOJE PROBLEMY". A ja na to "tak? skoro Cię nie obchodzą to nie widze powodu dla którego mnie miałyby obchodzić Twoje". Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać a on ubrał się i wyszedł trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy dotarło do mnie jak naiwna byłam przez te 2 lata bo myślałam że gdy będę dawać mu wszystko, zawsze wspierać i być przy nim to on się przełamie i da mi to samo. Nigdy więcej nie wrócił. 2 miesiące później dowiedziałam się że wyjechał do Irlandi :) Anula1_1 Twój chłopak powinien być dla Ciebie wsparciem. Powinnaś móc swobodnie z nim porozmawiać o wszystkim, również o lękach - nawet jeżeli są one obsesyjne. Gdyby mu naprawdę na Tobie zależało i gdyby był wystarczająco dojrzały do tego związku możesz być pewna że nie czułabyś się tak, jak się teraz czujesz. Twój chłopak powinien być zainteresowany Twoimi problemami. Jeżeli są dla niego zbyt złożone powinien sam skonsultować się z psychologiem lub psychiatrą i zasięgnąć ich opinii jak może Ci pomóc, jak z Toba rozmawiać, jak być wsparciem. Dam Ci przykład mojego kolegi u którego 2 lata temu stwierdzono schizofrenię. Miał wtedy dziewczynę, było to tródne dla nich obojga. Ona na początku bardzo się bała bo miała straszne wobrażenia tej choroby ale mimo wszystko nie nazwałą go wariatem ani nie zostawiła go. Poszli razem do psychiatry, on spokojnie jej wszystko wyjaśnił. Potem przez parę miesięcy chodzili razem na psychoterapię i wiesz co? Od pół roku są szczęśliwym małżeństwem a w grudniu urodzi się im dziecko. Ona zaakceptowała jego chorobę i nauczyła się z nią żyć. Wie wszystko na ten temat i wie jak mu pomóc w razie gdy gorzej się czuje. WŁAŚNIE TAK POWINNO BYĆ.
  24. Myślę że jest to hypnofobia, niemniej jednak biorąc pod uwagę iż nie potrafisz zlokalizować źródła lęku trudno będzie znaleźć genialny sposób na wyjście z tego. To w końcu część zespołu zaburzeń snu a padanie ze zmęczenia nie rozwiąże problemu. W przypadku np. bezsenności mówią że dużą rolę odgrywa to co robimy przed snem i że np jeżeli jesteśmy aktywni to potem mamy problem ze zaśnięciem. Zalecają aby unikać wysiłku intelektualnego itd. a np. ja najwiecej robię w nocy bo najłatwiej sie wtedy skupiam i mam najwięcej energii. Możesz mimo wszystko spróbować odejść od rutyny i zmienić nieco sposób spędzania wieczornego czasu. Możesz też spróbować wizualizacji ewentualnego zasypiania: zasłoń po południu story i połóż się na łóżku tak jakbyś miał iść spać. Zamknij oczy i obserwuj co będzie sie działo z Twoim ciałem i czy reakcje będa podobne do tych wieczornych. Możesz spróbować wypić wieczorem jakieś zioła o właściwościach nasenno-uspokajających (melisa) lub np. zapalić relaksujące kadzidełko albo posłuchać muzyki relaksacyjnej który Cię znuży. Jeśli to nie pomoże a lekarze będą nadal rozkładać ręce pozostaje Ci tylko jedno oczywiste wyjście: skoro zaśniesz tylko gdy będziesz zmęczony, to się zmęcz. Zacznij np. intensywnie ćwiczyć przed snem aby wyczerpać się fizycznie (choć myśle że nawet intensywny trening na siłowni o wczesniejszej poże da o sobie znaki). Pozdrawiam i życze spokojnej nocy.
  25. Ja mam Od dzieciństwa obsesyjnie myłam ręce (i wszystko inne), tak obsesyjnie że nabawiłam się problemów ze skóra o podłożu alergicznym (przesuszenie z powodu dezynfekujących detergentów). Nigdy też nie wypiłam niczego wspólnie z jednej butelki z kimś, unikałam kontaktu ze zwierzętami (aby mnie nie polizały lub aby ich nie pogłaskać bo to sie = bakterie), itd. Obecnie biorę prysznic po 2 - 3 razy dziennie (w tym obowiazkowo po załatwieniu potrzeb fizjologicznych). Uważam że talerzy czy sztućców nie da się porządnie domyć więc przeszłam na jednorazowego użytku (papierowe talerze + plastikowe sztućce). Jak idę do kogoś lub restauracji to ma problem bo od razu zaczynam lustrować ich wyposażenie i nawet na czystych widelcach doszukuję sie mikroskopijnych resztek poprzedniego posiłku Wiem że przesadzam ale nic na to nie poradzę... Ciekawostka: czy wiecie że w Japonii wiele młodych dziewczyn aby czuć się "czysto" zarzywa specjalne tabletki które zabijają część bakterii w jelitach i powodują że wydalany kał staje się bezwonny?
×