Skocz do zawartości
Nerwica.com

Manka1526921782

Użytkownik
  • Postów

    260
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Manka1526921782

  1. buu widzę , że udało nam się razem wyjechać. Mnie też nie było od piątku i dopiero nie dawno wróciłam , może jakąś godzinkę temu. Miałam odpocząć , no fakt ustronne miejsce w miarę , bo ośrodek , las , drewniane domki i tylko ja i mój facet . Ale jakoś nie mogę nazwać tego odpoczynkiem do końca . No w sumie klimat miałam , cały wieczór piątkowy spędziłam na domku , sobota nad stawem praktycznie cały dzień i wyglądam jak czekoladka Wieczorkiem ognisko , leżeliśmy jak "szczeniaki" na ławkach wokół ogniska i patrzyliśmy w gwiazdy ... no ognisko . W sumie , tryb nocny prowadziliśmy bo późno szliśmy spać , było fajnie nawet znajomych spotkaliśmy i trochę czasu z nimi spędziliśmy. Szczerze było wszystko tak jak sobie wyobrażałam , a jednak czegoś mi brakowało. No i podobnie jak Ty czułam lekkie napięcie . buu jeśli Cie to pocieszy też ostatnio miałam podobną sytuacje ... ludzie o których myślałam w pozytywny sposób , nie byli tak pozytywni jak o nich myślałam ... chociaż znałam ich kilka lat to byłam zmuszona znajomość zakończyć. Ale padam dzisiaj na przysłowiowy "pysk" , będę pisać jak na biorę trochę siły Miłego dnia wszystkim !!!
  2. buu ja właśnie wyjeżdżam na weekend ten , nad taki staw , las , jednym słowem , ośrodek wypoczynkowy. Potrzebuję odskoczyć od wszystkiego i to bardzo . Wczoraj miałam przełomowy dzień. I muszę się tym pochwalić , bo czuję , że się przełamałam i zrobiłam pierwszy mały krok , w tym kierunku aby się uwolnić i aby powrócić do własnego ja. Mianowicie , już w niedziele otworzyłam się na mojego faceta , ale to nie było jeszcze wszystko , jednak coś ruszyło już . Wczoraj napisał do mnie były , na wiadomość którą napisałam mu jakiś czas temu , szczerze , sądziłam , że nie odpowie , zresztą , nie rozwialiśmy od ponad roku . To była zwykła wymiana zdań . Jednak napisał coś na co najwidoczniej czekałam tak długo , po prostu uświadomiłam sobie , że to koniec . Jak stwierdził , "rusza swoim torem" ... w takim razie ja powinnam swoim . Przecież mam własne życie. Dużo pomogła mi też mama dała mi kilka słów otuchy. O moim facecie już nie wspomnę , zadzwoniłam do niego i chyba rozmawialiśmy z godzinę , i chociaż ta rozmowa powinna być w cztery oczy , to przeprosiłam go za te wszystkie dni , miesiące , w których odgrywałam się na nim żalem , złością ... a wszystko to przez te moje fałszywe złudzenia i naiwne nadzieje , przez to , że byłam taka zagubiona . Powiedziałam mu czym to było spowodowane e, o moim byłym facecie. Cieszył się , bo po ponad roku zaczęłam otwierać się na niego sama . Poprosiłam go jedynie o to , żeby przywracał mi logiczne myślenie , wspierał , kiedy popadnę w jakiekolwiek zawirowania , bo wiem , że zrobiłam pierwszy krok , ale przede mną jeszcze długa droga . Ale jestem szczęśliwa , Myślałam wczoraj , że dostanę jak zwykle ataku paniki i histerii ... a wszystko przyjęłam ze spokojem. Mam nadzieje , że to dobrzy początek A odnośnie tego co napisałaś czy jest tak jak było , możliwe , masz rację , ale przez swoje złudzenia jakimi żyłam bardzo odsunęłam się od mojego faceta , może nie w takim sensie , że mam Cię dość itp ... ale tak jak pisałam wcześniej , prosty gest ma znaczenie , podanie ręki , a ja wolałam je trzymać w kieszeni tg--ice no faktycznie uciekła , pytanie czy jeszcze do nas wróci ? I wogóle co tam u niego , jak się ma ... hmm
  3. buu witam po weekendzie. Mój luby nigdzie się nie zapodział , oprócz pracy , cały czas jaki ma stara się poświęcić mi . Oczywiście jeśli musi coś zrobić , załatwić , przyjechać później albo w ogóle to rozumiem to . Teraz spędziliśmy weekend praktycznie sami , na wyjazdach , jednak , ciągle towarzyszył mi niepokój , bo ten weekend był dla mnie okropny. Nie chodzi tu o mojego faceta bo pewnie gdyby nie on to bym się posypała. A co takiego się stało , kilka ciężkich rozmów ze znajomymi , które były półżartem pół serio . I jeszcze coś , wspominałam tu kiedyś o moim byłym , który mimo tak długiego czasu mi jeszcze nie wyparował z życia. A przypuszczam , że wiesz , jakie to uczucie , gdy się coś do kogoś jeszcze czuje , i gdy się usłyszy , że kogoś ma . Wiem , że to teraz śmiesznie brzmi , ale "pękłam" , mimo , że sama jestem z kimś od półtora roku. Ten cały weekend wpłynął na mnie dość nie fajnie. Ale próbowałam pięknymi widokami , zabić myśli , szczerze , nie pomogło na tyle ile myślałam , że pomoże . Jednak byliśmy jeszcze na spacerze wieczorem , wzdłuż stawu , heh tak romantiko Ale nie o to chodzi . Było mi okropnie ciężko z tym wszystkim , a mój facet powiedział , że mnie jeszcze w takim beznadziejnym stanie nie widział , co się dzieje ? ... Nie wytrzymałam , jestem beksa , zaczęłam mu wszystko mówić ... zrozumiał , przytulił , i widziałam , że starał się pocieszyć jak tylko może. A tak się bałam zaufać , po raz pierwszy od tak długiego czasu , zauważyłam , że zaniedbałam mojego faceta , nie zależało mi na żadnych przytulankach , buziakach ... A gdy on tak zrobił poczułam się cudownie , tak jak kiedyś ... Jest po weekendzie , jak się czuję , a ni źle ani dodrze ... do przodu w każdym razie
  4. buu ja też mam nadzieje , że każdemu z nas się poukłada. Piszesz , że masz tyle planów , pomysłów i nagle znikąd potrafią ogarnąć Cie czarne myśli. Też tak mam , wczoraj nawet kładłam się do łóżka wszystko było fajnie , zaczęłam myśleć , tyle planów układać sobie w głowie na dzisiejszy dzień i w ogóle ... aż trach ... za chwile już nie było nic . Nie wiadomo skąd jak sama stwierdziłaś. U mnie też okres bezczynności który momentami wprawia mnie w złość ... A dzisiaj to w ogóle ... jakoś dziwnie się czuję , chyba wstałam na dwie nogi , bo nie jest źle ani dobrze Ale pogoda jak narazie dopisuję , może się poprawi.
  5. buu gdzie się podziewałam ? - nie daleko, heh praktycznie przesiaduje w domu , czasem gdzieś się wyrwę , tak że często a prawie codziennie tu zaglądam tylko się nie udzielam . Złapałam manie na układanie puzzli , mam taki nie skromny obraz do ułożenia nad którym siedzę już drugi tydzień i pomimo , że uwielbiam to robić i dobrze mi idzie to jest ciężko . Ale to naprawdę mnie uspokaja. Takie wyłączenie się od wszystkiego. A co u ciebie ? Jak samopoczucie ? U mnie jakoś do przodu chociaż różnie bywa . Dzisiaj wydaje mi się , że jestem na plus . Właśnie po raz pierwszy od chyba dwóch tygodni wyjdę do południa do centrum heh tak się zaszyłam w domu , że trzeba trochę wyjść .
  6. Noopii zgadzam się z Tobą , wyprać mózg wszystkim to życie byłoby piękne Co do zdania na temat własnej wartości to również podpisuję się pod tym , kiedyś robiłam wszystko , żeby za wszelką cenę się przypodobać mojemu partnerowi , być idealna wg. "jego schematu". To donikąd nie prowadzi , heh co najwyżej można się pogubić w życiu i trudno potem dojść do siebie. To tak jak stać przed lustrem i pytać "A ten w lustrze to kto ?". crazymajka my nerwicowcy potrafimy panikować z byle powodu , ja nawet czasem mam tak , ze napisze coś komuś czy powiem ... cisza ... a ja już zaczynam panikować , a może obraziłam , a może ... a może ... Przypuszczam , że twój partner potrzebuje chwili "sam na sam" albo ze znajomymi , może uciekać od tego . Słuchaj , nie pomyślałaś może nad tym , że Twój facet może próbować Ciebie zrozumieć , to , że tego nie okazuje , nie znaczy , że czasem się nie zastanawia. A nerwica jest trudnym pojęciem , ja będąc jej przedstawicielem nie raz jej nie rozumiem i tak mijają lata. I z pewnościa każdy tak ma. Przypuszczam , że każdy z was ma tak , przychodzą czasem dla niego chwile , że czuję się beznadziejnie , niczym najbardziej nieszczęśliwy człowiek na świecie , beznadziejnie , chciałby się schować , dosłownie jak "dziecko we mgle" ... a potem nagle się ocknie gdy zobaczy cierpienie innych i powie "A ja się jeszcze tak nad sobą użalam". Nie mniej jednak my też mamy te małe i duże tragedię.
  7. Część Wszystkim , co tu taka cisza ???
  8. Cześć , Ja jazdy z natręctwami mam praktycznie od dziecka , jakieś mniej więcej 5 lat wtedy miałam . Pamiętam wtedy to dopiero dawałam w palnik , heh "prostowałam" jeśli tak można określić ... wszystko musiało idealnie prosto leżeć , zaczynając od książek na półce kończąc na ciuchach w szafce i wycieraczce pod drzwiami. Kolejnym takim natręctwem było ciągłe mycie rąk z tego co pamiętam ... Więcej grzechów nie pamiętam , oprócz tego , że psychiatra i psycholog stwierdził , że jestem zdrowa tylko bardzo wrażliwa Minęło paręnaście lat ... wszystko było ładnie pięknie , natręctw zniknęły jakby nigdy ich nie było ... aż się nagle pojawiły , co prawda w nieco subtelniejszej formie , ale są nadal ... teraz to się objawia ,sprawdzaniem kurków od gazu ,w łazience, zamykaniem drzwi , idealnym porządkiem w mieszkaniu , w szafie , i co tylko do głowy przyjdzie ...
  9. Witam, być może ten temat już pojawił się na forum nie mniej jednak mam pytanie , CZY CZUJECIE JAKIŚ ZWIĄZEK EMOCJONALNY DO WASZYCH BYŁYCH PARTNERÓW I JAK SOBIE Z TYM RADZICIE MAJĄC JESZCZE NERWICE ? Ja o moim byłym myślę ponad rok , nie ma dnia żebym o nim chociaż nie pomyślała. Bywają i takie dni, ze nie moge sie na niczym skupic i tylko myślę, myślę, myślę... i nawet skupic sie na czytaniu nie mogę. Żeby było zabawniej mam partnera , a wiem , że mój były nie . W dodatku jestem zaręczona Mam wrażenie , że kocham swojego obecnego i byłego partnera. Dodam , że były partner śni mi się bardzo często ... natomiast aktualny sporadycznie. Czasami tak siadam i łapię zawiasa i się zastanawiam czy to wszystko z rozsądku czy z czystej wariacji. Macie jakieś sposoby na to aby przerwać taki emocjonalny związek z byłym partnerem ? To mija samo czy trzeba sobie jakos pomóc , u mnie to juz przeszło rok i efektów nie widać ...
  10. buu u mnie z pogoda nie lepiej i nie gorzej , raz deszcz , raz Słońce ... i tak na zmianę , chociaż ja ograniczyłabym stanowczo już ten deszcz bo jak na lato , to za dużo go już. A co do tg--ice to faktycznie sama też się zastawiałam czemu nic się nie odzywa i też przypomniałam sobie o tym jak mówił o wyjeździe. Jestem ciekawa co tam u niego , jak się zjawi kiedyś to pewnie będzie nawijał jak katarynka ... albo nie będzie mu to już potrzebne. Nie myślę o nerwicy , ale mimo to wiem , że ona jest . Po trafie zapomnieć się bez reszty , coś zrobić i nagle sobie uzmysłowić , "he nadal nerwica mi towarzyszy" Ale odkąd zaakceptowałam nerwicę , to że jest - jest mi o wiele lżej . Nie wypieram tego na siłę porostu wiem , że muszę jeszcze coś w sobie zmienić , bo przecież problem leży we mnie . ale od ostatniego czasu ataki są nazwałabym delikatne , poza tym doszłam do siebie , nie jestem już taka jędzowata .... i nie patrze sie na innych jak na kogoś na kim mogłabym się wyładować , a co za tym idzie potem nie mam wyrzutów sumienie itp . Jest dobrze , mogłaby być lepiej , ale na wszystko trzeba czasu .
  11. Cóż poradzić , pustawo , bo wakacje , latooo i każdy wykorzystuje je na maksa , tak , żeby nie myśleć o nerwicy przypuszczam
  12. Widzę , wakacje pełną parą ;] Taka cisza się tutaj zrobiła
  13. Przyłączam się do buu ta pogoda jest fatalna , przynajmniej u mnie leje nie wiem który już dzień, co 10 min pada , ledwie człowiek wyjdzie na zewnątrz a już padać zaczyna. Jakby tego było mało w środku też nie lepiej ;] Czekam na Słońce ...
  14. buu spotykaliśmy się często , wszystko się zaczęło zmieniać gdy znalazł prace , był w rozjazdach , mimo to na początku dawaliśmy radę . Dopiero później coś zaczęło psuć się z jego strony , przyjeżdżał do domu, nic mi o tym nie mówił , albo mówił wprost nie przejeżdżaj . Myslałam wtedy , "może ma dużo pracy/nauki , może jest zmęczony" przecież miał do tego prawo , prawo do chwili prywatności . Jeśli chodzi o to kiedy poznałam swojego obecnego partner ... nie dawno po rozłące z poprzednim . Nie ... nie myśl , że wyszłam szukać sobie "pocieszenia". Nie uznaję takiej zasady "NA STARĄ MIŁOŚĆ DOBRA NOWA". Znalazł się sam , nie byłam przekonana do tego ale ... po namowach innych i głownie po czasie po prostu zostaliśmy ze sobą i jest tak do dziś . To tak moja historia ... Eh pokręcone to wszystko ale jakoś całości się trzyma , po prostu czasem już się w tym gubie . Póki co patrzę się aby tylko do przodu , bo ostatnio mam wrażenie , że samo niebo sypie mi się na głowę
  15. tg--ice nie chodzi o to , że mój były partner miał nerwice i z tego tytułu był lepszy bo był taki sam jak ja , chodzi o to , że był dla mnie i po mimo tego że już go nie ma przymnie jest nadal dla mnie kimś wyjątkowym . Twierdzisz , że takie uczucie się rzadko zdarza ? , że bywa że wcale ? Owszem , sądzę , że nie każdemu pisane . Jadnak nie zgodzę się z Tobą . Po pierwsze nigdy nie traktowałam ani nie traktuje swojego partnera jako "furtki do normalności" a tym bardziej nie czuję się "słabszym ogniwem". A czemu ? Bo czasami drugi człowiek , który z pozoru nie ma problemów emocjonalnych czy psychicznych , może swoim przykładem doprowadzić nas do zagłady , właśnie tą swoją normalnością ... przez taką normalność możemy zacząć fiksować . A co do słabszego ogniwa ... to czemu mam się tak czuć? Skoro mam tak samo dwie ręce i nogi , wszystko to co posiada ta druga osoba , a nawet więcej , przez to , że tak analizuję sytuację k, mam wydaje mi się większą przewagę, bo widzę i rozumiem więcej . buu nie wiem czy to jest skończone psychicznie czy nie , ale mam wrażenie ,że gdyby to był problem psychiki , nie odczuwałabym tego tak intensywnie . Wiem po prostu , że można kogoś kochać nie będąc z nim , a tym bardziej gdy się z nim było. Kwestia usposobienia. Pytasz co się stało ? byłam tak zakochana i chyba nadal , że nie zauważyła , nie przyjmowałam do wiadomości sygnałów , że On przestał mnie kochać. Zwykły dzień , tragedia na skalę światową ... przyjechał powiedział , że to koniec , a ja na niego czekałam z uśmiechem na ustach bo tak długo nie widziałam go . Dlatego twierdze psychicznie to skończyłam po dwóch trzech miesiącach gdy wreszcie do mnie dotarło , że już z nim nie jestem . Reszta to już chyba sprawa uczuć ... Nie mogę wymagać aby ktoś była taki jak on , bo nie będzie a nawet jeśli byłby marna kopią która i tak nie zastąpiłaby oryginału. napiszę ci jako facet: Twój obecny partner chyba cię na prawdę mocno kocha, bo uwierz mi inaczej już dawno by odszedł. Nie wytrzymał by twojej nerwicy...... To zabrzmiało dosłownie tak : " męczę się z Tobą bo Cię kocham "
  16. buu w jakiej sytuacji to było ... wyrażaliśmy opinię na jakiś temat zarówno on jak i ja , może to była kłótnia jakaś na jaki temat to nie jestem już w stanie powiedzieć , bo dużo takich sytuacji było. Ja mu to powiedziałam i mowie nie raz żeby traktował mnie normalnie nie jakoś specjalnie jak "wariata" czy przewrażliwioną histeryczkę , mimo to on nadal tak postępuje , widzę to . Co do rozmowy z matką , rzadko to robię , bardzo , w krytycznych przypadkach . A z resztą rodziny mam fatalne kontakty , zresztą nie mamy do siebie zaufania . Więc o czym tu mówić . A co do leków to po odstawieniu mam się bardzo dobrze , to tylko sytuacje w ostatnim czasie mnie tak rozstrajają . Póki con ie korzystam z żadnej pomocy , staram się radzić sobie z tym sama . Mni9e też przyszłość przeraża. Kiedyś potrafiłam tak planować pamiętam to , byłam cholernie szczęśliwa , może to brutalnie zabrzmi ale byłam z kimś kto mnie świetnie rozumiał , ja jego zresztą też, mieliśmy wspólne plany , aż się chciało ich osiągać , gnać do przodu . Teraz nie mówię , że nie jestem szczęśliwa , ale to już nie jest to samo . Wiem , że nadal czuję coś do poprzedniego partnera , czasami nawet się zastanawiam czy potrafiłabym rzucić dotychczasowe życie dla niego ... Gdzieś usłyszałam , że prawdz9iwe i tak silne uczucie zdarza się w życiu tylko raz , chyba coś w tym musi być. Co do mojego dnia , wstałam nie dawno co prawda pogoda mnie odstraszyła troszeczkę bo jest mokro i chłodno za oknem. Miałam dzisiaj iść do lekarza , a może inaczej bo mojego nie ma i obojętnie do jakiego bo potrzebuję tabletki , ale wyłączyli telefon w rejestracji ... taaa bo i po co prawda ? no i się nie do dzwoniłam , będę to robić jutro rano jak wcześnie wstanę a jak nie to się po prostu przejadę , bo nic innego mi nie zostaje , samo się nie załatwi Tak że idę również poprawić sobie jakoś humorek a co by nie , chociaż jeszcze nie wiem co będę robić . Mimo to życzę wszystkim miłego dnia ...
  17. Alexandra74 wiesz co bardzo mocno wezmę sobie do serca Twoje słowa bo powiedziałaś coś bardzo mądrego i przenikającego ... o czym po prostu w tym wszystkim zapomniałam . A tak w ogóle to dzięki wam wszystkim za posty , podniosły mnie na duchu i trochę poruszyły moje myślenie .
  18. Wiecie co kobietki , tak czytam wasze posty i aż mi się smutno zrobiło . Chociaż moja sytuacja nie różni się bardzo od waszej . U mnie w domu nie wiedzą , że choruję , nie chce mówić bo i po co , żeby się wystawić na pośmiewisko i usłyszeć jaki ze mnie wariat ? Lepiej żyje mi sie z ich nie wiedzą i tak jak to któraś z was napisała , nikt mi tak nie pomoże jak ja SAMA . Co do mojego partnera to wie , że choruję , był czas , że nawet zachęcał mnie na psychiatrę , leki , terapeutę ... wszystko do czasu . Od jakiegoś czasu życie zaczęło się kręcić tylko wokół niego , jego praca , jego rodzina , on on on ... Wiem , może to brzmi egoistycznie , poczułam się przesunięta na drugi plan . Z drugiej strony jednak czasem ma dla mnie ten czas gdzieś wyskoczymy . Mimo to już nie pyta jak się czuję , nic ... to ja muszę "zwracać na siebie uwagę" i głośno chyba wykrzykiwać że coś mi się dzieje , że jest nie tak ! Bo mam wrażenie , że on tego nie widzi . Ostatnio ni z gruchy ni z pietruchy wypalił do mnie , że ma mnie dość, że nie potrafi ze mną rozmawiać , bo musi analizować cokolwiek za nim mi coś powie , żeby mnie to nie uraziło . A potem nagle tuli i zarzeka mi się jak mnie kocha . I tak od jakiegoś czasu kłótnie i zarzekanie się jak to mnie kocha , a innym razem "droga wolna". Mam mętlik w głowie , ostatnio chodzę nerwowa bardziej niż zwykle , zauważyłam , gdy popatrzyłam się na paznokcie . Ostatnio chciałam nawet zerwać zaręczyny !!! Gdy mu o tym powiedziałam gniew , "rób jak chcesz" potem dalej przysięgi miłości z jego strony . Na to wszystko ciągle nie mogę zapomnieć o moim byłym , śni mi się po nocach , mam nie odmowne wrażenie że ja za nim tęsknie . momentami ogrania mnie histeria nie do opisania Ja już nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy z otoczeniem w którym przebywam . Pomyślałam porozmawiam sobie z mama , mama zawsze jakąś dobrą radę da ... usłyszałam jeszcze tylko złe słowa pod swoim adresem jaka to ja zła i naiwna jestem . Przysięgam ogłupieć można , mam nadzieje , że to wszystko się jakoś wyprostuje , bo potrzebuję chwili spokoju !!!
  19. Witam , witam , widzę w końcu coś się ruszyło i zaczęliście pisać , bo ostatnio tylko zaglądałam na wątek i cisza , a sama nie pisałam bo odczuwam ogólny BEZSENS cokolwiek by to nie miało znaczyć jest dobrze , ale nie dobrze . Jakoś nic mnie nie cieszy po prostu. Pozdrawiam wszystkich tych którzy odczuwają to samo .
  20. Witam , tak czytam co tu piszecie i widzę , że mamy wspólne problemy . Ja bardzo lubię przebywać między ludźmi , a przynajmniej poza domem . Ale często sprawia mi to wielką trudność . To wyjście z domu , analizuję każdą sytuację jaka może mi się przydarzyć , jednak gdy już się na to odważę wszystko pomału mija. Jeśli chodzi o jakieś dolegliwości to mam to samo co buu często gdy rano wstaje muszę gdzieś wyjść i nie tylko wtedy , ale także przy jakiejś stresującej sytuacji rośnie mi puls , pojawia się ból brzuch , mdłości i o tętnie nie wspomnę ale to już od nie dawna .
  21. Witam , cholera udało się przebrnęłam sesję i mam już wakacje od dwóch godzin ;] !!! U mnie jakoś żyję , nerwica jak nerwica , o sobie daje znać ale nie walczę z nią tylko jasno i spontanicznie się jej "poddaję". Wiem , że jak zacznę taką wewnętrzną przepychankę typu , "przestań , nie myśl tak , nie rób tak" , to tylko będzie gorzej , nasili się . A tak akceptuję to i idzie do przodu Mówicie o związkach ? Mój partner wie , ale jak mu się czasem przyglądam to czasami mam wrażenie , że guzik go to interesuje co ja myślę czy przeżywam . Któraś z was pisała o ucieczce , "Wianiu" Szczerze to miewałam takie chwile nie raz nie dwa , ostatnio wróciły , wracają częściej . Wraca też tęsknota za utopijnymi marzeniami , które albo się nie spełnią albo spaliły na panewce już dawno temu , a ja nadal do nich wracam . Eh ... idę się zrelaksować Wszystkim życzę również spokojnego , miłego dnia .
  22. Witam , u mnie wczoraj prawi związek się nie posypał , bo doszło do ostrej wymiany zdań , na szczęście miłość za wygraną nie dała ... I dzisiaj już jest w porządku . Ale ja się czuje mimo wszystko jak w jakiejś traumie , ładnie wszystko znowu jest nawet słoneczko świecić zaczęło , a ja chodzę jak zombi ... zombi ... zombi . Nie wiem co jest nie tak normalnie czuję się jakbym nie wybudziła się z ciężkiego snu. Ale nie jest z drugiej strony tak tragicznie bo jeszcze przejawiam resztki człowieczeństwa , śmieje się i płacze na przemian Mam ochotę się wyrwać stad jak najdalej chwile odpocząć , już nie długo , w czwartek kończę sesję ... Biorę ze sobą moje zwierzątko : leniwca i wyruszam z nim na weekend się zresetować, bo potrzeba mi tego jak cholera. No ja ostatnio troszkę się leniłam , praktycznie cały ten tydzień ale to nie było takie lenistwo jak "działanie na ostatniej kresce baterii". Całe dwie noce nie spałam , nie wiem czemu , po prostu było mi trudno . A dzisiaj trochę pasuje się pouczyć , i trochę przespać Bo normalnie czuję się jak w proszku , dziwna trauma się mnie trzyma której jeszcze nie wiem jak mam mam przepędzić. Tak że życzę wam wszystkim spokojnej niedzieli. Napiszę jak się trochę ogarnę i będę mieć chwilę czasu , bo teraz to piszę tak na szybcika
  23. A mi jakoś idzie do przodu , szczerze wszystko jest tak ok , normalnie . Jedna rzecz mnie przygnębia. Mianowicie chodzi o mojego partnera , non stop jest w pracy a po pracy rodzice i budowa , przyjeżdża do mnie późnym wieczorem i co niby mamy wtedy robić iść na spacer , codziennie się nie da bo robi się z tego taka rutyna . Oglądać TV ( żeby w nim chociaż było ) normalnie momentami ogrania mnie biała gorączka kopnęłabym go w d* , żeby mi się nie pokazywał na oczy a z drugiej to go kocham i nie potrafię bo normalnie "pękam" . Rozmowa , rozmawialiśmy o tym , powiedziałam mu co leży mi na wątrobie , miał łzy w oczach przeprosiłam go jeżeli coś go uraziło , powiedział, że dobrze że mu powiedziałam. I co ? To co mu powiedziałam nie trafiło do niego , znowu sytuacja zaczyna się powtarzać . Poza tym faktem żadnych większych zmian sesja ma się ku końcowi , trochę odpoczywam ostatnio , ale nie do tego stopnia żeby nic nie robić, bo nie umiem , zajęcie musi jakieś być. Mam nadzieje że ta cała sytuacja dojdzie do jakiegoś składu bo nie żebym chodziła przez to jakoś szczególnie nie pocieszona , ale drażni mnie to momentami jak sobie o tym przypomnę. A jak u was ?
  24. Co do mojej decyzji to wiem czym to grozi , a że leki się już skończyły stwierdziłam , że już do lekarza nie idę , dobrze wiem jakie mogą być skutki nerwica może się nasilić albo wrócić ... Ale przecież ja ją ciągle mam. Długi , długi czas radziłam, sobie bez leków i patrząc na to z perspektywy czasu to było lepiej niż je brałam . Fakt może byłam spokojniejsza , ale to był efekt chwilowy od tabletki do tabletki . Nie chce się tym truć . Wiem że wszystko zależy ode mnie . A co do wizyty u lekarza to sam się zorientował że wiem jak to się wszystko kręci i na poprzednich wizytach nie powiedział mi nic nowego czego bym nie wiedziała. Serio wolę już tą wizytę u psychoterapeuty ... tg--ice Ja wierzę, że jesteś dużym chłopcem i nie będę moralizować bo każdy człowiek w podbramkowej sytuacji rozpatruje wszelkie aspekty problemu z jakim się spotkał. carmen1988 rozumiem Twoje rozczarowanie , ale jak to zauważyłam i z pewnością większość z was też , ludzie którzy nie cierpią na nerwicę skutecznie uciekają od rozmowy na ten temat , zdarza się i tak , że robią to celowo , bo wydaje się im że to taki rodzaj użalania nad sobą , a kto lubi słychać jak ktoś się nad sobą wiecznie użala ? Z drugiej strony uciekają od rozmowy bo to ich kłopoczę, nie koniecznie potrafią nas zrozumieć , a jak rozmawiać jak się kogoś nie rozumie ? To tak jak siedzieć na tureckim kazaniu i przytakiwać głową. Może dlatego jest coraz większe zapotrzebowanie na psychologów , psychiatrów , psychoterapeutów ... ? Bo ludzie nie mogąc znaleźć porozumienia w najbliższych szukają kogokolwiek aby wyrzucić to z siebie , szukają pomocy i zrozumienia ...
  25. Witam , przepraszam , że nie złożyłam życzeń na dzień dzieciaka ale trochę mi się świat sypię na głowę , tyle mam na niej ostatnio Ale to tak raczej pozytywnie . Muszę się czymś pochwalić , być może to głupota , ale RZUCIŁAM LEKI !!! Stwierdziłam , że w ostatnim czasie więcej mi szkodziły niż pomagały. Miałam wrażenie że byłam przez nie bardziej rozdrażniona niż normalnie . I ta świadomość weź tabletkę bo jak nie to ci się nie polepszy . Stwierdziłam ,że przecież sama poszłam po pomoc i nic nie muszę , sama jestem kowalem własnego losu. Nie biorę tabletek już drubi dzień i czuję się o niebo lepiej , nie jestem już taka senna i nie padam na pysk ok. 22h . Poza tym wiem że wszystko zależy ode mnie , że to ja tu rządzę nie nerwica ! nie mówię , że nie mam świadomości , że będą dni gorsze ale stwierdziłam że leki tylko tłumią to co się dzieje w mojej głowie. Póki co jest dobrze. tg--ice po części rozumiem twój problem i masz w nim dużo racji ... szczerze to jest tylko moja opinia , gdybym miała do zaryzykowania tak dużo nie zaryzykowałabym. Chociaż jestem z tych "kto nie ryzykuje ten nic nie ma". Zasada nr 1 dla Ciebie : Nie rób nic wbrew sobie , a za nim cokolwiek zdecydujesz pomyśl dwa razy iza2602 Co do objawów nerwicy to podpisuję się pod słowami buu . Nerwica nie jest czymś nienormalnym , jest wręcz czymś przeciwnym. Stresująca praca , nawał obowiązków , prywatne problemy ... podłoża można szukać wszędzie. Nie naciskaj na swojego faceta , rozmawiaj z nim tak aby czegoś się od niego dowiedzieć a jednak nie zmuszać . Jeżeli On ma problemy to przede wszystkim On powinien zwrócić się o pomoc , powinien jej szukać . Narzucając komuś leczenie czy cokolwiek innego wbrew woli niczego nie osiągniemy a może nam to jedynie zaszkodzić . Stawiam na otwarty dialog ... może na początek jakaś delikatną ROZMOWA? Pozdrawiam wszystkich , postaram się odezwać na weekendzie.
×