Skocz do zawartości
Nerwica.com

reirei

Użytkownik
  • Postów

    907
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez reirei

  1. reirei

    Cześć wszystkim

    elo Kinga, witaj na forum
  2. A mi chociaż na to nerwica nie wsiadła. Kiedyś biegałem, teraz postawiłem na aikido. Może bardziej się męczę, nie wiem, ale to uczucie kiedy jestem zjechany po treningu jest the best No i uczy dawać z siebie wszystko, polecam, potrafi wkręcić
  3. ok, zresztą wpadłem na pomysł żeby wypchać na pierwszy ogień moją siostrę. Ona mieszka na stałe w Warszwie i też się nadaje na leczenie
  4. marlow, ja czasem wpadam do stolycy, jak jest taka dobra to się sam do niej zgłoszę, kwestia tylko częstotliwości, bo mój lekarz to mnie częściej jak 1/miech nie każe wpadać, a jak jest u niej?
  5. reirei

    Szukanie moderatorów 2,

    ja mam nadzieję, że Mikołaj się zgłosił, bedzie sprawdzał ortografię, styl i poziom kozaczenia
  6. reirei

    cenzura

    gdzie jest ta milicja? czemu nic nie robi?? :D:D
  7. reirei

    sztuczna wesołość

    czemu do cholery nie mogę usuwać swoich postów??
  8. bibi, GRATULUJE!!! Oooo to może mi zrobisz urodzinki, ale tak na 60-80 osób poprosiłbym mogą być z kąd chcą, byleby prezenty dali drogie
  9. dlaczego nie mogę usunąć tego postu? Halo! Milicja!
  10. Oczywiście, że wszyscy się boją Czytałem o tym, że odkryto panikę nawet u roślin Jednak u ludzi różnica miedzy zdrowymi i chorymi polega tak jakby na charakterze tego strachu. Ja pamiętam siebie kiedy byłem jeszcze zdrowy. Strach pojawiał się, owszem nawet silny, bóle brzucha i te sprawy, ale znikał. Np przed jakimś egzaminem - oczywiśćie 7dme poty przed wejściem, ale po wejściu wszystko się normowało i tyle, wyłączałem się jakby i skupiałem na tym po co tam jestem. Teraz strach mną rządzi, u mnie na tym polega różnica. Jestem za bardzo świadomy tego do czego on jest zdolny. Czasem nawet nie zdąża się pojawić, a ja już o nim myśle, ja chyba nawet sam go w sobie wywołuje Nieświadomość to błogosławieństwo!!
  11. Ale mnie obie nakręciłyście!!! Ja chce lato i nad morze
  12. To fakt, na pewno kiedy wyzdrowiejemy będziemy silni psychicznie I to działa? Nie wpadłbym na to
  13. No właśnie, co jest Shadow? Wątpisz w sens tego serwisu? Popatrz na statystyki i na nas, myśle że mówię nie tylko za siebie - to forum jest lepsze niż niejedna terapia. Nieważ się myśleć inaczej! No i oczywiście gorąco witam Danę
  14. reirei

    Hipnoza???

    Na górze strony jest przycisk "szukaj", bardzo pomaga w szukaniu
  15. reirei

    Hipnoza???

    http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=591 http://www.nerwica.com/forum/viewtopic.php?t=378
  16. reirei

    mam doła!

    bibi, Ty czasami potrafisz napisać coś co bywa nie na miejscu, ale często trafiasz w samo sedno wypowiedzi. Właśnie na tym polega izolacja, ona jest z wyboru i człowiek czuje się w niej dobrze. Na tym polega jest destrukcyjna siła Nie wiem co napisać. Po prostu podpisuje się pod tym Masz rację Shadow, podobnie, bardzo mądre słowa. Jesteś jeszcze bardzo młodym człowiekiem. Ja w Twoim wieku - paradoksalnie - byłem dużo silniejszy psychicznie niż jestem teraz. Życie złamało mnie dopiero gdy miałem 17cie lat. Nikt nie był w stanie mi pomóc, a zwłaszcza ja sam. Wymagałem desantu do szpitala. Wcześniej - podobnie jak Ty, byłem pewny swoich odczuć, doświadczeń i własnej świadomości. Zresztą nieważne. Wydaje mi się że Tobie to nie grozi - masz legendarną Martę :) . Cieszę się i gratuluję, że tak bardzo się kochacie. Właśnie dlatego tak bardzo nie nadajemy się na ten świat. Inni potrafią "machnąć ręką" i tyle, a my to wszystko przeżywamy. Sami wiecie jak jest. Łatwość pisania o tym wszystkim jest odwrotnie proporcjonalna do tego jak ciężko to wsadzić w życie o ku2, możecie mi nie uwierzyć, ale właśnie puściłem soczystego hafta Ech ludziska, żebyście widzieli w jakim ja teraz ciężkim stanie jestem i bynajmniej nie ze zdołowania Jeszcze wczoraj dopadła mnie na g Olka i zprowokowała mnie do zastanowienia się nad paroma zmianami. Podniesiony na duchu udałem się więc do qmpla, gdzie całkiem przez przypadek ( ) zebrało się całe nasze gangsta. Opowiedziałem im troche o swojej izolacji, oni oczywiście wszystko wiedzieli i wogóle.. było grejt. Jednak na koniec stwierdzili, że czują się zobowiązani wyleczyć mnie małą bibą i 40%wym lekarstwem. Nie ma o czym gadać........ spadam na cherbatke ziołową Dziękuje Wam jeszcze raz za wszystkie Wasze słowa. Możecie być z siebie dumni Jeśli leczy kaca, to zaczynam od już
  17. reirei

    mam doła!

    więc jak ona ma ci pomóc, skoro nie jesteś z nią szczera. Wydaje mi się, że to tak jakbyś poszła do lekarza z grypą i udawała, że tylko pokaszlujesz. Nie takie "gówno" ona oglądała, wierz mi. Zresztą, od tego ona jest
  18. reirei

    mam doła!

    Nie wiem, nie pisałbym tego wszystkiego, gdybym choćby umiał zdiagnozować co jest nie tak. To co wiem i czuje - napisałem. Czuje potrzebę samotności, izolacji. Ale jednocześnie mam ogromny niedosyt miłości i zrdowych więzi rodzinnych. Nie chce dłużej liczyć tylko na siebie. Nie wiem co mam napisać. Chce żyć jak typowy, normalny człowiek, a nie ciągle tylko pod kreską. Ile można znosić te wszystkie mega doły. Dlaczego moim typowym problemem jest "kiedy wreszcie bede mógł pójść na uczelnię wszystko odkręcić", a nie np. czemu Kowalski depcze mi kwiatki w ogródku?
  19. reirei

    mam doła!

    Jaki??? ...normalny
  20. reirei

    mam doła!

    Każdy ma doły. Ja nienawidzę swoich za to że pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie.Najgorszym problemem było zawsze jak tu powiedzieć kobiecie, że chce zostać sam. Zazwyczaj im bardziej nalegałem, tym bardziej się upierała "że coś mi jest" i nie może mnie w takim stanie zostawić. Szczerze mówiąc, może i miała rację, nie jestem w stanie określić co w takich momentach jest dla mnie lepsze. Może i powinienem pozwalać ludziom być ze mną, gdy "to" mnie dopada, ale hej, przecież nikt nie może widzieć jak płaczę. Chyba zepsuję wam humor... Jak głęboko człowiek potrafi zapaść się w sobie? Ja pierwsze załamanie spędziłem w piwnicy, bez muzyki, światła i zegarka. Nauczyła mnie tego moja matka. Zawsze ojciec doprowadzał ją do szału, potem się tłukli i robili mase wrzasku, następnie matka wychodziła. W domu następowała cisza która boli. Wszyscy wiedzieli gdzie ona jest, ale woleli poczekać aż sama wróci. Czasami wracała, a czasami szliśmy po nią i rozmawialiśmy o problemach. Wszystko wracało do normy, a nawet było jeszcze lepiej. Chciałem sam to poczuć, zresztą, chciałem zrobić jej na złość. Dlatego zdecydowałem się, że zamknę się w tej piwnicy. Pomyślałem raz ona poczuje co po takiej ucieczce przeżywają ci którzy zostali, to już więcej tego nie zrobi. I nie zrobiła, za to ja zmieniłem się o 180 stopni. Byłem wtedy gówniarzem i nie przypuszczałem nawet, że izolacja ma tak destrukcyjny wpływ na człowieka. Czułem, że mnie nie ma. Świat kręcił się beze mnie i wiedziałem, że tak jest nam lepiej. Im dłużej tam siedziałem, tym lepiej się czułem. Dużo spałem. Bałem się tylko, że dostanę z głodu żółtaczkę, bo choruje na hiperbilirubinemię, ale wyszedłem po dwóch dobach i większych zmian nie było. Bynajmniej, czuje się zatruwany przez własną krew. Czuje się poprostu więźniem własnego ciała. Ja nienawidzę świata, a moje ciało nienawidzi mnie. Oczywiście, po wyjściu pojechaliśmy do psychiatry. Moja mama wiedziała już wszystko, nie mogła sobie wybaczyć że nie zauważyła niczego wcześniej. Lekarz przepisał mi jakieś leki, ale właściwie już było za późno, bo ja poznałem najbardziej uzelażniający narkotyk na tym chorym świecie - IZOLACJĘ. Izolacja to moje drugie imię. Oczywiście, nie z wyboru, poprostu już mam taką "tendencję do umierania". Odczuwam ogromną potrzebę izolacji mimo, że ciężko zbieram sie po niej zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie czuje wtedy głodu, ani chyba niczego nie czuje. Poprostu leżę i biję się z myślami. Zaczyna się od "ku*** jaki ja już jestem stary, miałem zdziałać tyle rzeczy", a kończy na "ile świat byłby piękniejszy gdyby mnie nie było". To jest ważne - "gdyby mnie nie było", to nie są myśli samobójcze. Śmierć to płacz i bezsilność. Nawet zniknąć to tragedia dla bliskich, więc niestety - odpada. Przynajmniej w moim przypadku. Ja zawsze żyłem dla innych, tyle miłości i czasu włożyła we mnie moja rodzina, moi przyjaciele, wogóle to jest ironia na skalę światową, przyjaciele mi mówią że jestem dla nich autorytem, nawet takie małe gnojki chcą być tacy jak ja, ale to wogóle jest już inna historia. Chodzi o to, że jestem im wszystkim coś winien. Więc? Konkluzja nasuwa się sama - im większa tragedia w środku, tym większy kamuflaż na zewnątrz. Szkoda tylko, że im większy kamuflaż na zewnątrz, tym większa tragedia w środku. Ale to już muszę zatrzymać tylko dla siebie. Niczego nie da się zatrzymać, poprostu muszę żyć. Tylko, że jak na razie życie mi zbytnio nie wychodzi, przynajmniej wogóle nie przypomina tego co bym chciał. Jestem beznadziejny... ..i do tego taki stary - no i lecimy od początku. Tak można bez końca, sami na pewno o tym dobrze wiecie. Ech poprostu szkoda gadać. Najgorsze jest to, że wytrącają mnie z rónowagi byle głupoty! Kiedyś dla przykładu przeczytałem na lesbijka.org, że jakaś maniura po 7miu latach chodzenia i zaręczynach z chłopakiem spotkała jakąś-tam-dziewczynę, w której po prostu zakochała się na śmierć. SIEDEM LAT!!! Przecież to jest w pi*** czasu! Na te zaręczyny to przecież też się sama zgodziła! Nic to dla niej nie znaczy? Wtedy następuje więc burza mózgu, myśli typu "nigdy nie możesz być niczego pewien", "zawsze trzeba liczyć tylko na siebie i być gotowym na samotność" itd. oczywiście pojawiają się tez myśli typu "no i co?", "pojedynczy przypadek, miał pecha", "i co się przejmujesz, głupia lesba". Niestety, te drugie myśli nie przemawiają do mnie szczególnie. Trwa to jakiś czas, na koniec pada jakaś chora teza, np "Chcesz być szczęśliwy - nigdy nie kochaj mocno" i w tym samym momencie czuje się jakbym przegrał życie. Oczywiście takie zdanie wewnętrznie sobie zaprzecza, ale to jest już nieistotne, to jakby padł wyrok. Mam silną potrzebę miłości i poprostu marze o prawdziwej rodzinie. Nie umiem zakazać sobie kochać!!!!!! Więc co robimy? Wyłączamy telefon, zamykamy drzwi i rozpływamy się w nicości... Nie pasuję do tego świata i nigdy nie zrozumiem zasad na których toczy się ta gra Już mnie głowa boli od tego pisania. Wczoraj siedziałem sobie w dołku do 4tej nad ranem. Ja chyba musze od czasu do czasu stoczyć się na dno, żeby mieć od czego się odbić. Życie nauczyło mnie, że tylko rutyna i egzystencja typu "z dnia na dzień" jest jedynym wyjściem. Zawsze, gdy tylko staram się być za bardzo szczęśliwy, tuż za rogiem czai się wpier***. Nie wiem, może choruje na ChAD, ale poprostu zawsze tak mam. Dobra, kończe i tak nie wiem kto to wszystko jest w stanie przeczytać. Dziękuje Wam za ciepłe słowa przez pw i maila. Jak tu nie być od Was uzależnionym, kiedy tak o mnie dbacie Jeszcze tylko polecę Wam film - "The Wall", kwintesencja izolacji, kto widział ten pewnie wie o czym pisałem. Aha, wiecie kto mi może wystawić jakieś wirygodne zwolnienie do tyłu?
  21. właśnie tego się obawiałem
  22. Dobra zapomnijmy o tym, to są moje przeprosiny. Nie miej do mnie żalu, być może najzwyczajniej nie zrozumieliśmy się
  23. Mam wrażenie że twoje żarty biją do mnie ironią, nie wnikam, być może coś mi się ubzdurało. Sam już nie wiem czemu i co akurat tutaj przeważyło, jakoś źle to odebrałem i musiałem to napisać.
  24. Chyba się nie rozumiemy
×