Skocz do zawartości
Nerwica.com

*Monika*

Użytkownik
  • Postów

    19 341
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez *Monika*

  1. Większej bzdury nie słyszałam. Ja pracuję zawodowo, od rana, do popołudnia,niekiedy wieczorami siedzę nad ważnym projektami, na odpowiedzialnym stanowisku, po pracy też mam obowiązki, w międzyczasie remonty, sama sobie muszę o siebie zadbać, w wolnych chwilach wpadam na forum, mam koleżanki, rodzinę, zainteresowania i ja miałabym sobie jeszcze wypełniać dodatkowo czas? I płacić za niego? Nie rozumiesz istoty terapii. W sumie się nie dziwię...skąd masz rozumieć, skoro nawet nie jesteś nią zainteresowany. Myślę też, że nie każdy dojrzał do niej. Cieszę się, że masz podobne odczucia do moich. Jutro właśnie mam sesję.
  2. Większej bzdury nie słyszałam. Ja pracuję zawodowo, od rana, do popołudnia,niekiedy wieczorami siedzę nad ważnym projektami, na odpowiedzialnym stanowisku, po pracy też mam obowiązki, w międzyczasie remonty, sama sobie muszę o siebie zadbać, w wolnych chwilach wpadam na forum, mam koleżanki, rodzinę, zainteresowania i ja miałabym sobie jeszcze wypełniać dodatkowo czas? I płacić za niego? Nie rozumiesz istoty terapii. W sumie się nie dziwię...skąd masz rozumieć, skoro nawet nie jesteś nią zainteresowany. Myślę też, że nie każdy dojrzał do niej. Cieszę się, że masz podobne odczucia do moich. Jutro właśnie mam sesję.
  3. Ale jakby nie to głupie forum, ile bratnich dusz by się nie odnalazło
  4. Ale jakby nie to głupie forum, ile bratnich dusz by się nie odnalazło
  5. Ważne, że dla mnie wystarczy Hej, hej
  6. Tomcio Nerwica, Przywieź na zlot ten słoiczek
  7. Trzy lata to strasznie długo. Nie boisz się, że za bardzo mogłaś się przyzwyczaić do swojej terapeutki i że bez jej stałej opieki Twój stan może wrócić do punktu wyjściowego?? Ja chodzę ponad pół roku i czasem mam wyrzuty sumienia, że robię postępy w żółwim tempie. A tak w ogóle to mam pytanie, jak poznać, że terapia powinna się już kończyć? Rozumiem, że poradziłaś sobie z pewnymi trudnościami, ale znam przypadki, gdzie osoby kończyły terapię, bo im się poprawiło, po czym problemy wracały. Wiem, że to znaczy, że zakończyły terapię zbyt wcześnie, ale kurcze, skąd będę wiedzieć, że moje zmiany są na tyle silne, że poradzę sobie sama?? Na początku terapii byłam do niej przyzwyczajona. Po roku czasu dotarło do mnie, że to jest specjalista, że mam sobie radzić sama. A ona stoi na straży, żeby terapia przebiegała właściwie. Dotarło, że Ona nie jest ani moją matką, ani szefem, ani nikim innym jak terapeutką. W moich zachowaniach było dużo reakcji przeniesieniowych. Ciągle oczekiwałam oceny. Dotarło, że Ona nie jest od oceniania, tylko od obiektywnego obserwowania mnie i moich, względnie naszych wspólnych wniosków. Przeważnie taka psychodynamiczna to minimum dwa lata. Ja po 2,5 roku zostałam zapytana o to, czy myślę o końcu terapii. Odpowiedziałam, że tak, że odnoszę wrażenie, że mam bliżej do końca niż dalej. Zapytała dlaczego. Powiedziałam, że terapię traktuję od dłuższego czasu w kategoriach samorozwoju. Bo trudności, z którymi do niej trafiłam nie są już moimi trudnościami. Ustaliłyśmy, a właściwie ja zaproponowałam koniec terapii na grudzień 2012 r. Nie jestem DDA. Moje trudności dotyczyły przebytej choroby w wieku 2,5 roczku, nadopiekuńczej, wymagającej i krytykującej mamy, taty, który stał obok (mały wkład w wychowanie), bardzo lękliwego. Trudności uaktywniły się 3 lata temu pod wpływem 2 operacji, zmiany miejsca zamieszkania, rozpoczęcia nowej, odpowiedzialnej pracy , w innej miejscowości, odejścia od mężczyzny swojego życia (nie miałam możliwości przeżycia tzw. "żałoby" po rozstaniu) Trudności dominujące to nie radzenie sobie ze stratą, utratą, odejściem przede wszystkim.
  8. Nie napiszę nowości. Chłopczyk nie został zapoznany z tym, co czeka go na koloniach. Z tym ,że będą tam wszyscy nowi koledzy , koleżanki i wychowawczynie, że będzie tam spał sam 14 nocy, na sali z nowopoznanymi kolegami. Że będzie spędzał czas bez rodziców, w towarzystwie wychowawczyń i dzieci, ze będzie musiał sobie sam radzić podczas wszystkich trudnych dla niego sytuacji. Ale też nie poinformowano Go o tym, że będzie miło spędzał czas we wakacje, pozna nowych ludzi, zawiąże przyjaźnie, usamodzielni się nieco. Że rodzice tak robią, żeby dzieci stały się doroślejsze, mądrzejsze, samodzielniejsze. Że to taka próba świadcząca o jego radzeniu sobie bez mamy i taty. Proszę nie oszukujcie podstępem dziecka, że przyjedziecie jak naprawicie samochód. Bo to takie kłamstewko. Teraz, gdy już syn jest na miejscu nie ma sensu wymyślać i obiecywać Mu, ze wcześniej po Niego się zjawicie. Powiedzcie, że skoro wytrzymał bez mamy i taty tydzień, to jeszcze jeden tydzień wytrzyma. Że po wakacjach pani w szkole zapyta kto , gdzie spędził wakacje i, ze syn z dumą opowie czy napiszę, że był na koloniach. Nie wszystkie dzieci mają taką możliwość. Chwalcie go za to, ze sobie radzi, mówcie Mu, że jesteście z Niego dumni, że cieszycie się, że jest taki samodzielny. Powiedzcie mu, że siostrzyczka jak dorośnie to też pojedzie. A na pewno sygnałem niepokojącym jest to, że syn potrafi tak zręcznie Wami manipulować. Nad tym z pewnością trzeba będzie się pochylić i zaradzać doraźnie przy nadarzających się okazjach. Normalne jest, że niekiedy dziecko zmieniając otoczenie, rozstając się z rodzicami reaguje lękliwie chociaż nic niedobrego się nie dzieje. Bo przeżywa przecież rozstanie. Może porozmawiajcie z wychowawczynią jakie atrakcje w przyszłym tygodniu szykuje dzieciom i porozmawiajcie z synem o nich. Powiedzcie Mu, że za Nim tęsknicie, że Go bardzo kochacie, że gdy wróci to Wam opowie jak spędzał czas. Syna rozumiem doskonale bo sama płakałam zawsze za mamusią.
  9. anonimowy997, siostra powinna udać się do psychiatry i to w podskokach.
  10. Przede wszystkim na terapię
  11. Mariposa28, Tak, prywatnie , w nurcie psychodynamicznym, od października 2009 r. Tak rozmawiałyśmy o zakończeniu terapii, jakiś miesiąc temu. Myślę, że mam jeszcze wiele do przepracowania, ale ustaliłyśmy koniec terapii na grudzień 2012 r. Zostało 5 miesięcy. Jest bliżej niż dalej do końca. No ileż mogę do Niej chodzić? A tak na poważnie...jest już dobrze
  12. anonimowy997, Dziwne, ze obydwoje macie podobne zaburzenia. Ciekawe skąd ich przyczyna?
  13. Mariposa28, Ja kończę w grudniu. Wtedy minie 3 lata i dwa miesiące mojej terapii.
  14. anonimowy997, zastanawiające jest to, że rodzice nie widzą żadnych niepokojących sygnałów. Abo nie chcą ich widzieć, powinni Was wspierać.
  15. Stark, Niepokojące....... Może wyjdź gdzieś z domu, taka ładna pogoda...... wykończony, ho ho ho super, zazdroszczę, tak dawno nad morzem nie byłam!
  16. Stark, hej, hej maleńki! Lepiej dziś? Wyspałeś się?
  17. anonimowy997, Wiesz, daleka jestem od diagnozowania, musiałby ocenić to psychiatra, te jej objawy. Wygląda na natręctwa myśli czyli typową nn. Nie może sobie tak czekać, aż te niepokojące objawy same sobie odejdą bo tak z pewnością się nie stanie. A co będzie, jeśli się nasilą?
  18. dominika92, Ty mnie tu nie czaruj maleńka bestyjko Zaglądaj w razie jak będzie Ci źle. Ale jak poczujesz się dobrze to też tu proszę o tym napisać. Tak łatwo się nas nie pozbędziesz!
  19. *Monika*

    rozbita

    Neli2020, Witaj na form!Stany, o których piszesz są niepokojące. Wyglądają jak stany w chorobie afektywnej dwubiegunowej. Ale daleka jestem od diagnozowania. Jest tu taki wątek na forum, proszę przejrzyj go chad-choroba-afektywna-dwubiegunowa-cz-iii-t36459-280.html
  20. anonimowy997, Witaj! Samo raczej nie przejdzie. Niech uda się do psychiatry, a ten powinien przeprowadzić z Nią wywiad, przepisać może leki. Może nie obędzie się bez psychoterapii. Ile siostra ma lat?
×