-
Postów
19 341 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez *Monika*
-
Piotrusiu! Odwagi i sił, by porywać się na cele i zmiany, które z pozoru wydają się trudne, a później wprost wymarzone, realizacji planów i nowych marzeń i kolejnych natchnień jak fal, które pchają statek do przodu.
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
*Monika* odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Dla mnie relacja pacjent-terapeuta w przypadku Ciebie detektywmonk, daje wiele do myślenia. Ale już kiedyś o tym pisałam. -
jasaw, Myślę, że tak Aniu. Chociaż zawsze znalazłoby się "coś" do przepracowania na terapii.
-
W poniedziałek psychoterapeutka powiedziała mi, że terapia zmierza w dobrym kierunku. NIe wiem dlaczego, ale odmierzam czas do jej końca. Zostały 2 miesiące.
-
natEc, Żyj dla siebie, żeby siebie uszczęśliwić, a nie innych. Pod dyktando innych nie da się żyć. Bądź sobą.
-
o sobie i o tej jedynej, mam nadzieję, że pomożecie
*Monika* odpowiedział(a) na pjotr temat w Problemy w związkach i w rodzinie
pjotr, cieszę się, że mogłam w jakiś sposób pomóc Fajnie, że masz takie nastawienie do terapii. Ja kończę swoją w grudniu po ponad trzech latach systematycznego uczęszczania. Pisz co tam u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie. -
ottmar, Witaj! A możesz opisać swoje relacje z rodzicami? Matką i ojcem? Czy mogłeś w nich znaleźć oparcie? Czy dopingowali Cię w Twoich decyzjach, mobilizowali, chwalili, akceptowali Twoje wybory?
-
o sobie i o tej jedynej, mam nadzieję, że pomożecie
*Monika* odpowiedział(a) na pjotr temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Może nieodpowiednio się wyraziłam. Mając na myśli idealny chciałam Tobie pokazać, że z uporem maniaka dążysz do stabilizacji z osobą, która nie jest w stanie stabilnie funkcjonować w związku. A jeśli Ty chcesz ciągnąć cały ten wózek sam, to widzę syzyfową pracę. Sylwia musi chcieć zmienić swoje mechanizmy, które nieświadomie wykształciła żyjąc i wychowując się w swojej dysfunkcyjnej rodzinie. Dobrze byłoby gdybyś rozpoczął sesje terapeutyczne. Mogłyby Tobie wiele naświetlić, pokazać Twoje trudności, mocne strony bo każdy z nas takie ma. Na terapię, nie oszukujmy się, ale trzeba znaleźć czas. I mieć tą odwagę, żeby zmierzyć się z tym, co nieuświadomione. Każdy z nas reaguje inaczej reaguje zarówno na pozytywne jak i negatywne sytuacje. Bardzo dużo swoich zachowań i reakcji na zachowania innych nieświadomie przenosimy kontaktując się z drugim człowiekiem. Masz wzorzec kobiety, którą przecież była Twoja matka. Wychowywała Cię. Błędy wychowawcze jakie popełniła są często dla dzieci nieświadome. To tak jak z dzieckiem, które ma matkę alkoholiczkę. Dziecko bezinteresownie kocha taką matkę bo innej po prostu...nie zna i nie ma. Nie wiem czy zrozumiałeś przykład. Może szukasz w Sylwii matki, nieświadomie chciałbyś zrealizować swoje potrzeby, których nie zaspokoiła Twoja matka. Twoja matka mała przecież też jakiś stosunek do mężczyzny-Twojego ojca. W takim kanonie się wychowywałeś. Więcej nie umiem powiedzieć bo nie znam szczegółów relacji Twojej matki z ojcem. Każdy dorosły, dojrzały człowiek chce się separować. Separować od rodziców, ustabilizować się. Zastanawiający jest fakt, że nawet Twoje otoczenie zauważa dysfunkcję Waszego związku. To Ty musisz chcieć dowiedzieć się na czym Tobie tak na prawdę zależy. Ty jej nie pomożesz bo nie jesteś obiektywny, ona sama sobie musi chcieć pomóc. Same spędzanie czasu o niczym nie świadczy bo jak to się mówi... z łóżka kiedyś trzeba wstać i zacząć borykać się z problemami dnia codziennego. Nie uczysz się jej zachowań, tylko starasz się akceptować jej decyzje, które wywołują u Ciebie frustrację. A czy Ona akceptuje Twoje potrzeby i zachowania? Czy tylko Ty idziesz Jej na rękę? Bo to wygląda tak, że tylko Tobie zależy, a Jej nie. Nic na siłę. Obydwoje macie problem i trudność dotyczącą straty, utraty. W szerokim tego słowa znaczeniu. "Coś" utraciliście w dzieciństwie i ten deficyt piętnuje dotychczasowe Wasze zachowania. Są w większości dla was niezrozumiałe. Dlatego tak ważna jest psychoterapia. Oczywiście tylko insynuowałam, przypuszczałam. Nie musisz się zgadzać z tym co napisałam. -
o sobie i o tej jedynej, mam nadzieję, że pomożecie
*Monika* odpowiedział(a) na pjotr temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Witam Cię serdecznie na forum! Obydwoje z uwagi na dzieciństwo możecie mieć syndrom DDA, który podlega leczeniu poprzez psychoterapię. Problemy, które opisujesz zarówno te, które dotyczą Ciebie jak i Twojej Sylwii mają podłoże emocjonalne. Obydwoje macie tą trudność. Niestabilność ma swe źródło jak już wyżej napisałam w dzieciństwie. Ty nie czułeś się wystarczająco zaopiekowany przez rodziców co widać w Twoich poszukiwaniach idealnej kobiety, idealnych przyjaciół. Idealizujesz swój związek. A prawda jest taka, że ciężko jest w związku, w którym funkcjonują dwie niestabilne osoby. Bez urazy. Wysyłasz ją na terapię, a o sobie pomyślałeś? Ta ciągła niepewność co do deklaracji Jej uczuć w stosunku do Ciebie powoduje Twoją frustrację. Nie radzisz sobie z emocjami. Twoja partnerka, z tego, co opisujesz ma tą samą trudność. Obydwoje balansujecie. Nie potraficie świadomie podjąć decyzji. Ty twierdzisz, że chcesz z Nią być. Można tu zauważyć podobieństwo Waszego związku do Twoich relacji z matką. Dlatego brniesz w związek. Kto lubi brak stabilizacji? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Nie jest tajemnicą, że potrzebna by tu była ingerencja terapeutyczna. Zarówno w Twoim jak i Jej przypadku. Takie są moje przemyślenia, z którymi oczywiście nie musisz się zgadzać. -
Samoistnie nie znika. To chorobowy stan.
-
depresyjny, Masz na myśli ból egzystencjalny?
-
Przez pierwsze dwa lata co sesję Ważne tematy zostawiałam nieświadomie, albo z premedytacją na sam koniec. Ale Ona szybko mnie rozgryzła. Po tym czasie juz inaczej traktowałam sesje.Nastąpił przełom. Kończę po przeszło trzech latach w grudniu z uwagi na naszą słowną umowę. A to, czy zdążyłam przepracować wszystko.....oczywiście , że nie. Zawsze jest coś do przepracowania, u każdego, u niezdiagnozowanych także. Oni są nieświadomi, a ja jestem bogatsza o "te" swoje doświadczenia. I nie żałuję ani czasu, ani pieniędzy jaki poświęciłam na terapię.
-
depresyjny21lat, ja byłam po shinobim I proszę sobie nie dogryzać!
-
Olewa Monikę
-
a_l_e_x, Krótko jesteś na forum. Może nie spisuj od razu na straty Twojego pobytu tutaj?
-
I bardzo dobrze Ci odpowiedział, że nie wie. Idea terapii nie polega na gotowych odpowiedziach i receptach. Bo skądś się te Twoje trudności musiały wziąć. Najpierw trzeba przepracować pewne kwestie....życiowe, które się nawarstwiły i spowodowały to, że nie potrafisz sobie poradzić z powyższymi trudnościami. I doskonale sobie zdajesz sprawę, że to dom rodzinny tak Cię ukształtował. Jeśli nie potrafisz dojść do ładu w relacjach Ty - matka, Ty - ojciec, to podobnie jest w relacjach Ty - terapeuta. I dlatego dużo przeniesień w Twoich relacjach z nim. Nie trzeba być kompetentnym, żeby wysnuć wnioski na ten temat. Powtórzę, że nie słyszałam, żeby terapeuta za kogoś podejmował decyzje i doradzał. To nie wróżka Zanim nabierzesz dystansu do siebie, może upłynąć szmat czasu. Życzę Ci owocnej psychoterapii i kogoś kto Ci da prawdziwy wycisk. Nigdy nie powiedziałam, że uważam się za experta w dziedzinie psychoterapii. Studiów z tego zakresu nie mam, podobnie jak Ty. Natomiast jestem świetnym expertem w dziedzinie, którą uprawiam na co dzień na płaszczyźnie zawodowej. Jeśli "jechanie" odbierasz dosłownie, znaczy, że masz trudność w relacjach z kimś, kto zajmuje kierownicze stanowiska. Wcześniejsze Twoje dywagacje w moim kierunku też zrozumiałam, natomiast nie komentowałam...bo to śmieszne. Jeśli nie zmienisz stosunku w relacjach z innymi tu na forum i nie przestaniesz podjudzać, to ranga "obserwowany" tez się kiedyś skończy. Dbaj o siebie bo tyle czasu upłynęło, a odnoszę wrażenie, że następuje u Ciebie regres, zamiast progresu.
-
Większej bzdury nie czytałam. czemu bzdura? W większości przypadkow tak wlasnie jest, ze wina rodzicow bo nie dali emocjonalnego poczucia bezpieczeństwa Dlatego, że żaden psychoterapeuta nie da Ci gotowej recepty na Twoje trudności. Terapeuta nie wyręcza i nie daje gotowych odpowiedzi. To miałam na myśli. Rozumiesz? Terapeuta ma przewodzić w procesie terapeutycznym, naprostowywać, czasem wspierać, nigdy nie ocenia. A jeśli mówimy o błędach wychowawczych rodziców, to jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Oczywiście, że w większości przypadków to ich wina, że dzieci zostały niedostatecznie przygotowane do życia, wina i błędy przez nich popełniane są często nieświadome. W trosce o swoje dzieci nieświadomie wychowują w kanonach, które utrudniają dzieciom podejmowanie decyzji, wyborów... Dlatego trudności, z którymi borykają się ludzie z problemami emocjonalnymi powinno się przepracowywać na sesjach.
-
Większej bzdury nie czytałam.
-
wieczne sprzatanie, nie mogę usiąśc na tyłku..meczy mnie to:
*Monika* odpowiedział(a) na sky27 temat w Nerwica natręctw
Gdyby autorka wątku wiedziała, to by tu nie pisała. A po drugie lęki są w większości nieświadome. Zgadzam sie Moniś . Bywa tez tak, ze wymyslamy sobie problem bo bezproblemowo zyc nie umiemy. Troche to chore ale jak mnie jest za dobrze, to tez szukam dziury w calym ...chociaz coraz rzadziej mnie to dopada Też prawda Kajusiu -
Zgadzam się z koleżanką
-
wieczne sprzatanie, nie mogę usiąśc na tyłku..meczy mnie to:
*Monika* odpowiedział(a) na sky27 temat w Nerwica natręctw
*Wiola*, Czyli my jesteśmy poukładane -
wieczne sprzatanie, nie mogę usiąśc na tyłku..meczy mnie to:
*Monika* odpowiedział(a) na sky27 temat w Nerwica natręctw
hmm.. tez tak mam i mnie sie wydaje to normalne..nie moge zniesc jak mi piach zgrzyta pod nogami .. mam trzy zwierzaki wiec odkurzam codziennie albo dwa razy dziennie w zaleznosci od tego jak sie klacza. Nie postrzegam tego jako NN... nie lubie brudu po prostu i nie musi to byc maksymalny syf przeciez zeby sprzatac. I tak juz bardzo wyluzowalam bo teraz sprzatam dla siebie a nie dla rodziny wiec pozwalam sobie np. przez weekend nic nie robic. Natomiast autorka pracuje wiec i nie dziwne ze planuje na weekend porzadki. A moze to ja jestem walnieta, ze dla mnie to normalne Kaju, chodzi o to, że Ty z powodu sprzątania nie masz dylematów jak autorka wątku. Nawet, gdybyście obydwie sprzątały tyle samo, rozumiesz? Problem powstaje wtedy, kiedy nie potrafi się funkcjonować, to "coś" nas przerasta, widzimy ogromy problem. Wydaje mi się, że to nerwica natręctw. I często mówi się, ze jeśli osoba wokół siebie, na zewnątrz tylko sprząta, to oznacza, że wewnątrz siebie jest niepoukładana. Woli zająć się porządkowaniem na zewnątrz, niż porządkowaniem swojego, niepoukładanego życia. Czytałam o tym w jakiejś publikacji...nie pamiętam dokładnie gdzie. Acha....moja terapeutka też o tym wspominała. Przechodziłam przez podobne perypetie jak autorka wątku, ale już nie mam z tym problemu. -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
*Monika* odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
stresik, atak paniki...tak wyglądają zachowania, które opisujesz. Proponuję wizytę u specjalisty-psychiatra, psychoterapeuta. -
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
*Monika* odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Transfuse, tak mi przykro.....