Skocz do zawartości
Nerwica.com

*Monika*

Użytkownik
  • Postów

    19 341
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez *Monika*

  1. Oszukany, Sesja trwała 50 minut, czasem 60. Na początku, w pierwszym roku chodziłam 2 razy w tygodniu przez okres 3 miesięcy. A potem raz w tygodniu przez okres 3 lat. Fakt, jest to wydatek.
  2. *Monika*

    Terapia

    Gunia76, daj, zobaczysz jak zareaguje.
  3. *Monika*

    Terapia

    Monar, Błąd, musisz odważyć się, żeby mu to powiedzieć. To będzie pierwszy, ważny krok do przodu. Ja swojej powiedziałam.
  4. Wszędzie jak się śpiewa to ma się większe powodzenie I tak lubię te programy Ja też lubię.
  5. *Monika*

    Terapia

    POwiedz Mu o tym,że zazdrościć, a zobaczysz, że wywiąże się ciężki temat. Terapeuta jest terapeutą, a nie ojcem. Ale właśnie często na terapeutów przenosimy zachowania takie, jakie kierujemy w stosunku do matki czy ojca.Robimy to nieświadomie i dopiero wtedy, kiedy odkryjemy, że tak jest, zaczniemy się na tym łapać, możemy powiedzieć o sukcesie. A zmiany? No cóż...z nimi ciężej, ale nie są niemożliwe. Musisz wiedzieć, że terapeuta nie jest Twoim ojcem, zresztą, napisałam to już powyżej. Nie martw się, pewnie to są dopiero początki Twojej terapii. Ja kiedyś byłam obrażona na terapeutkę i czułam się odrzucona jak zaproponowała mi spotkania 1 raz w tygodniu, a wcześniej chodziłam 2 razy. Chciałam czuć się najważniejsza, zaopiekowana. I nie bój się nigdy jego reakcji, on nie jest od oceniania, a sytuacje jakie się urodzą podczas Waszej relacji pokażą w jakich schematach funkcjonujesz. To da refleksję, czy pozytywnych czy negatywnych dla Ciebie. Uwierz, przechodziłam przez to.
  6. Chodziłam Kaju przeszło 3 lata więc w tym okresie czasu już się terapeutyzowałam. Ale masz rację... cholera, nie boisz się? nie wyobrażam sobie że ja kiedyś tego dożyję ... Nie, nie boję się. Myślę, że już od pewnego czasu byłam gotowa, no, ale umówiłyśmy się wcześniej co do terminu zakończenia. A decyzja padła po wakacjach. Dożyjesz, nie bój się. Początki są najgorsze. 3 lata temu myślałam podobnie. O terapii tu na forum pisałam tomy dosłownie. Nie mogę zachęcać bo to decyzja indywidualna i osobista każdego . Kto nie jest przekonany co do jej podjęcia, ja swoimi opowiadaniami niczego nie wskóram. Na pewno napiszę, że warto. Warto dla samego siebie, dla świadomości, samoświadomości. Przez ten okres 3 lat nawet nie wiesz ile człowiek jest w stanie sobie uświadomić. Większość decyzji jakie podejmują ludzie z trudnościami są nieświadome. Ja właśnie przez ten okres czasu dowiedziałam się skąd wzięły się moje decyzje, zachowania, etc. I najważniejsze, jak podsumowała moja terapeutka...mam refleksję nad sobą. No i skłamałabym, gdybym nie napisała, że jestem z siebie bardzo dumna, że tyle czasu wytrwałam w terapii. Bo na początku, przez okres ponad półtorej roku nie było kolorowo. Terapie w ramach NFZ też są w porządku, wszystko zależy od terapeuty, relacji z nim, Twojego stanu i trudności z jakimi się borykasz. Temat rzeka........ Ja chodziłam przez te ponad 3 lata prywatnie. Za sesję płaciłam 80 zł.
  7. maria06, To, ile terapia ma potrwać, zależy od indywidualnego przypadku, od stanu pacjenta, od jego trudności, z jakimi się boryka. Niektórzy potrzebują dłuższej terapii, inni nie. Przy zaburzeniach osobowości terapia może trwać nawet 4 lata.
  8. *Monika*

    Terapia

    Mi się wydaje, że ojciec mi więcej złego robi niż matka. To on mnie poniżał, olewał i nadal to robi zresztą matka też, ale ona co jakiś czas zawsze pytała, co tam u mnie Co do terapeuty, to on podczas spotkania wykazuje zainteresowanie, owszem, ale chodziło mi bardziej o to, że jak wychodzę, to już dla niego nie istnieję. I tak po prostu jest, trzeba spróbować się z tym pogodzić. Może mówić, że się martwił, niepokoił przez ten czas, ale to g prawda, mówi to po to, byśmy poczuli się ważni. Nic więcej. Mówi to, co chcemy usłyszeć. Cały czas próbujesz wpisać terapeutę w rolę ojca, tak mi się wydaje. Co by się stało, gdybyś mu powiedziała o tym, co myślisz, gdy mówi, że się niepokoił i martwił?
  9. *Monika*

    Terapia

    Czujesz się olewana, ale wcale tak nie musi być. To są Twoje odczucia i nie wierzę, że adekwatne. Masz wyuczone schematy, to, czego doświadczałaś przez większość swojego życia. Olewali Cię rodzice, dlatego przeniesieniowo i nieświadomie myślisz, że terapeuta też tak postępuje. Nieświadomie wpisujesz terapeutę w wyuczony schemat np. matki czy ojca. Pomyśl o tym. A jeśli Cię denerwuje, to porozmawiaj z Nim o tym. Na pewno dojdziecie do wspólnych wniosków bo nie wierzę, że na terapię chodzisz dla zasady i, że terapeuta nie jest dla Ciebie kimś ważnym. Bo m.in. też dlatego się na Niego złościsz. Terapia to proces i nie trwa parę dni, tygodni czy parę miesięcy. Trudności jakie Cię dotknęły teraz, są wynikiem Twoich nieswiadomych schematów, w których funkcjonowałaś do tej pory. A przyczynili się do tych trudności Twoi rodzice (matka). Dlatego terapia wymaga więcej czasu. Większość z nas marzy o szybkim uzdrowieniu, podczas gdy na zaburzenie pracuje się przecież całe życie. Porozmawiaj z terapeutą o tej złości.
  10. głosnykrzyk, Widocznie się nie zrozumiałyśmy. I tak jak mówi Vian...też nie spotkałam osób chorobliwie zazdrosnych i mających wysoką samoocenę oraz wysokie poczucie własnej wartości. Takie osoby mogą się lansować, udawać, że takową samoocenę mają, ale odbierane to jest śmiesznie i wyczuwalne w kontaktach i relacjach z innymi.
  11. detektywmonk, śpiewający powinni lansować się w X Factor moim skromnym zdaniem
  12. meave, Przeżywasz "żałobę" z powodu straty dziewczyny. To normalne, tak się dzieje. To normalny stan. Obserwuj siebie przez jakiś czas. Zwłaszcza, ze masz doświadczenia po terapii i wiesz, że tak może być. Trzymaj się!
  13. kowalewski1973, Może czas rozpocząć psychoterapię? Laki w niektórych przypadkach to nie wszystko.
  14. Wysokie poczucie własnej wartości masz? I tak otwarcie o tym mówisz? Może chciałaś powiedzieć, że z Twoim poczuciem wartości jest wszystko w porządku? Bo każde odchylenie w drugą stronę nie jest dobre! A zareagowałaś tak nerwowo. Frustrujesz się. Pamiętaj, że każdy przypadek jest inny. Dla nieświadomego dziecka, nawet rodzina alkoholików jest wspaniała bo innej to dziecko nie zna. Rozumiesz co chcę Ci uzmysłowić? Wychowywanie dziecka pod kloszem też jest błędem wychowawczym i w życiu późniejszym powoduje różnego rodzaju trudności. Oczywiście nie napadam na Twoją rodzinę. Ale zachowania, ktore reprezentujesz chyba skądś się wzięły tak? Można bliżej? Co Cię tak zmieniło? Kontakty z innymi? Trudności w relacjach z innymi podczas studiów? A stress? A może zbyt mało od Ciebie wymagano w domu? Tak jak wyżej napisałam, wyręczano Cię, stylizowano na bożyszcze? Taka postawa rodziców też występuje. Co ma piernik do wiatraka? O jaką zmianę chodzi? Masz wiele trudności teraz tak? To tak , jak z małym rozpieszczonym dzieckiem, które tupie nóżką. Ja przyjrzałabym się jednak relacjom panującym w Twojej rodzinie gdy dorastałaś. Panich, Tkwisz w toksycznym związku. To nie jest normalne kiedy dziewczyna wmawia Ci nieprawdę. To nic złego popatrzeć na ładną dziewczynę. Twoja partnerka ma problem i zgadzam się z Vian, że może mieć niskie poczucie własnej wartości. Taka dysfunkcja bierze się przeważnie z błędów wychowawczych rodziców, niestety. Jeśli ona sama nie poczuje potrzeby zgłoszenia się na terapię Ty niczego nie zrobisz w tym zakresie. Współczuję.
  15. *Monika*

    Witam

    Iryska, Witam Cię serdecznie na forum!
  16. *Monika*

    Terapia

    Musisz chcieć uczyć się reagować inaczej, spokojniej, a nie wybuchać. To bardzo, bardzo trudne. I rozumiem tą Twoją trudność, sama miewałam podobnie. Nieraz się zdarza, ale rzadziej. Oczywiście, że powinnaś skupiać się też na pozytywach, a nie tylko na porażkach. Dostrzegać pozytywy jest trudno, zwłaszcza gdy miało się np. krytykujących rodziców. NIe zamierzam zostać terapeutką, dziękuję Wbrew pozorom to bardzo ciężki kawał chleba. Ja tam wolę swoją pracę. I nie zrażaj się kochana terapią, że tak długo trwa. W grudniu miną ponad 3 lata mojej terapii. W grudniu ją kończę. Miewałam gorsze okresy, te trwały dłużej, ale są i lepsze. Uwierz. Na terapię potrzeba czasu. Efekty przyjdą na pewno!
  17. JKB, Wszystko z umiarem, tak jak babcia przykazała.
  18. *Monika*

    Terapia

    Też miałam podobne sytuacje, jednak dopiero po ponad dwóch latach terapii przeszło. Z jakiegoś powodu masz nieświadomą, albo świadomą złość na niego. Być może terapeuta próbuje Ci pokazać, że w niektórych sytuacjach trzeba, można postąpić z opanowaniem. Ty w podobnych sytuacjach z pewnością doświadczałaś innych reakcji, inaczej reagowałaś, stąd ta Twoja trudność-nie umiesz odnaleźć się w sytuacji spokoju i opanowania. Porozmawiaj z Nim o tym. Nawiąż do sytuacji, kiedy np. w domu rodzinnym, w relacjach z rodzicami doświadczałaś podobnych emocji. To się nazywa przeniesienie. Często osobę obcą, nawet terapeutę nieświadomie "wkładamy" w wyuczony schemat i nieświadomie utożsamiamy z rodzicem. Czyli nadal masz tą trudność, że nie potrafisz rozmawiać o emocjach. To trudne, ale można się tego nauczyć. Czyli jednak jakiś pozytyw jest, a to już dobrze wróży!
  19. Niestety, to jest szantaż. Często wymuszasz na dziewczynie w taki sposób coś, co chcesz osiągnąć? Bo jeśli tak, to masz trudność, nie da się ukryć. Nie radzisz sobie z frustracją i reagujesz np. szantażując. To kogo masz obwiniać? Siebie? Oni , jako rodzice ponoszą pełną odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Usprawiedliwiasz Ich, ale to normalne w Twoim stanie. Każdy dostaje w kość od życia. Tylko różnica między tymi, którzy mięli normalny dom, wspierających rodziców, a tymi, którzy ze strony rodziców nie doświadczyli "zdrowej miłości" polega na tym, że ci pierwsi nie radzą sobie potem w dorosłym życiu z trudnościami. Każdy w życiu ma inne priorytety. Twoje mogę wydawać się innym też niezrozumiałe. Najgorsze co może być, to porównywanie się z innymi. A potem żal z tego powodu, rozgoryczenie i frustracja. Ciągłe niezadowolenie, gonitwa nie wiadomo za czym i w jakim celu. Ewidentnie masz problem. Raczej nie odpada. Już sam fakt, ze wychowałeś się w rodzinie alkoholików kwalifikuje Cię pod syndrom DDA. Wypierasz ten fakt, ale to normalne. Wstyd, złość, zażenowanie..... Masz dylemat więc masz problem. Ludzie wolni uważają się za szczęśliwych, ale są też tacy, którzy chcieliby być w innej sytuacji. NIe zgadzam się z tym stwierdzeniem. No, ale mam takie prawo. -- 24 lis 2012, 21:48 -- Proszę. W jaki sposób sobie radzis z tą nerwowością i jak się ona objawia? Normalnym i zdrowym odreagowaniem jest też mówienie o swoich emocjach, o tym, co się czuje, a nie tłamszenie. Masz trudność polegającą na mówieniu o emocjach. Nie nauczono Ciebie tego w domu rodzinnym. W ogóle usłyszałeś kiedykolwiek od rodziców jak bardzo Im na Tobie zależy i, że Cię kochają bez względu na wszystko? Wątpię. Ćpanie , jaranie, porno, picie też może być dla ludzi pod warunkiem, że nie przekształca się w uzależnienie powodujące zaburzenia zdrowego funkcjonowania więc nie zgodzę się z Tobą w tym aspekcie. Samoświadomość posiadamy tylko do pewnego momentu bo tak na prawdę to człowiek nie jest obiektywny w stosunku do siebie. Jeśli człowiek jest świadomy swoich słabości, czasem należy się z nimi pogodzić bo nikt idealny nie jest. Jeśli te słabości są na tyle ciężkie, że zaburzają system naszego funkcjonowania, to wtedy należy szukać pomocy, terapii....etc. To się nazywa konflikt. Konflikty omawia się, rozwiązuje na terapii pod okiem "speca". Ciężko jest Ci zaakceptować fakt, że jednak masz problem. Umiesz prosić o pomoc? Udzielił jej Ci ktoś kiedyś? Twoi rodzice? Znajomi? Czasami powyższe czynności nie wystarczają. Samoświadomość nie jest chorobą. Nieświadomość powodująca trudności, których nie rozumiemy, a przedkłada się to na fakt, że nie rozumiemy siebie-wtedy mówimy o konflikcie, zaburzeniu utrudniającym egzystencję. Może Wasza komunikacja szwankuje. Rozmawiacie o ty, co czujecie, oczekujecie, jakie macie potrzeby, marzenia, cele? Pewnie nie. Masz wielki żal do nich i konflikt z tego powodu bo jednak wyrządzili Ci wielką krzywdę. Masz tyle złości, że Im źle życzysz. Rodziców się nie wybiera, ale to nie znaczy, że nie można uporać się z przeszłością. Raz Ich usprawiedliwiasz, raz źle życzysz. Kolejny konflikt. Idź na terapię. Parę lat i będziesz sobie radził, poprawisz jakość funkcjonowania, swojego życia. Nienawidzisz bo ciężko Ci jest uświadomoć sobie powagę sytuacji. Niestety błędy Twoich rodziców będą się ciągnęły za Tobą dopóki nie uporasz się z emocjami towarzyszącymi Tobie przez dotychczasowe życie. Sam tego nie dokonasz, niestety. Tylko psychoterapia, najlepiej pod katem syndromu DDA. Przepraszam za szczerość, ale głaskanie po główce w tym przypadku z mojej strony byłoby nieprawdziwe. Nie tylko Ty borykasz się z takimi trudnościami. Jest dział na forum poświęcony DDA. Przejrzyj proszę. Jest wielu ludzi leczących się, którzy zaznali krzywdy ze strony swoich rodziców-alkoholików.
  20. rallydriver, Witaj na forum! Skoro wychowywałeś się w rodzinie, gdzie alkohol był na porządku dziennym, przykro mi stwierdzić, ale podejrzewam, że wiele z Twoich zachowań można przypisać syndromowi DDA. Rzuciła mi się w oczy wypowiedź-szantaż w kierunku Twojej dziewczyny....,że jak nie przyjedzie to się zabijesz. Przecież to dziecinne. Tak nie można postępować. Każdy dorosły człowiek powinien być odpowiedzialny za siebie, a dojrzalszy za siebie i za drugą osobę. Być moze nie doświadczyłeś wzorcowych zachowań ze strony swoich rodziców kiedy Cię wychowywali. Z uwagi na ich uzależnienie z pewnością popełnili wiele błędów wychowawczych. Ja poleciłabym Tobie porządną terapię pod kątem syndromu DDA. Twoje rozmyślania, myśli egzystencjalne powodują stan obniżonego nastroju, być może depresji. Myślę, że terapia dużo by wprowadziła w Twoje życie, łatwiej byłoby Tobie radzić sobie z trudnościami.
  21. flamecrest, Witam Cię serdecznie na forum!
  22. Disarry, Witaj! Myślę, że jeśli wszystkie badania nie wykazały niczego niepokojącego, to te omdlenia mogą być wynikiem Twoich zaburzeń lękowych. Chodzisz na psychoterapię i bierzesz leki?
×