-
Postów
300 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Lena88
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 12
-
Po 3 miesiącach abstynecji chyba jutro będzie sex
-
natrętek, leczyłam się u niego w zeszłym roku. Po drugiej wizycie wysłał mnie do Kobierzyna. Po szpitalu wróciłam do niego jeszcze, stwierdził, że to BPD i skierował na 3miesieczną terapię grupową, namawiał też na terapię w Kobierzynie, ale byłam wtedy w takim stanie, że rzuciłam studia, Kraków i leczenie i wróciłam do domu. Potem byłam jeszcze w 2 innych szpitalach no i teraz wyjeżdżam na półroczną terapię do Komorowa. Teraz, po roku żałuję, że go nie posłuchałam, żeby zostać, bo już byłoby po wszystkim. Jako lekarz bardzo mi się podobał-taki ciepły, czasami miałam wrażenie, że przejmuje się mną bardziej niż ja sama, tylko chwilami był wystraszony i nie wiedział chyba, co ze mną robić (bo mówiłam mu, że się zabiję, jak nic nie zrobi). Wtedy nie bardzo mu ufałam, a okazało się, że po roku mam taką samą diagnozę, jaką on wtedy postawił i tak czy siak jadę na terapię
-
natrętek, też leczyłam się u p. Mączki - przystojny
-
Podobnie jak namiestnik, też znam sporo takich osób, kontaktujemy się często i są naprawdę świetni. Studiują albo już pracują, są w związkach i ich życie wcale nie jest mniej wydajne niż zdrowego człowieka. I żyją na pewno pełniej, niż np.ja, która mam "tylko" nerwicę.
-
Nie wiem, czy to w tym miejscu, ale ja gdzieś tak od gimnazjum miałam na odwrót. To takie głupie, że aż wstyd pisać, ale marzyłam właśnie o schizofrenii - zbierałam artykuły na ten temat, no ogólnie interesowałam się tym. Potem chciałam zostać psychiatrą,żeby być blisko takich osób, no aż w końcu trafiłam do psychiatryka i poznałam kilka wspaniałych osób, chorych właśnie na schizofrenię, z którymi się zaprzyjaźniłam. No i uznałam, że nie ma co chcieć być chorym psychicznie (choć często łapię się na tym, że zazdroszczę dziewczynom, że po prostu biorą leki i nie mają żadnych objawów, a mi nic nie pomaga), ale też nie ma się czego bać na dobrą sprawę. Chyba, że od razu kojarzy Wam się, że będziecie biegać z siekierą albo wjeżdzać samochodem do domu (też takich poznałam).
-
świetna imprezka - winko
-
wovacuum, kochana, chyba nie ma co pisać. Choć wiążę z nią "poważne" marzenia, bo raczej nie mogę napisać, że plany. Napisałam już tyle powieści "dla wprawy", że to, co teraz piszę będę rozsyłać, gdzie się da ku zgorszeniu tłumów
-
magdalenabmw, dobre dobre, no cóż ja trafiłam na takiego, który dostaje 500 zł zasiłku, więc chyba trzeba go zmienić choć ja odnalazłabym się w takiej sytuacji-mąż pracuje i dużo zarabia, a ja w domku spokojnie kończę moją książkę wovacuum, tak, 7 grudnia wyjazd. I kurczę, powoli zaczynam się bać tego wszystkiego
-
Mówicie o tych upławach, no ja też się tym strasznie przejęłam, ale lekarz powiedział i nawet podkreślił kilka razy, że kobieta nigdy nie jest "sucha", że to co mam to normalna, zdrowa wydzielina i to już mój problem, że tego nie akceptuje
-
Dzięki dziewczyny, to jednak zacznę to brać od dzisiaj. A z cytologią powiedział, że się wcale nie spieszy i kazał przyjść za pół roku,jak wrócę z terapii. A i jeszcze jedno pytanie: powiedział, że mam nadżerkę, alę nie będziemy tego leczyć skoro jeszcze nie byłam w ciąży. To tak można sobie ott nie leczyć? W którymś temacie pisałyście o tym, ale już nie wiem, gdzie, więc pytam
-
namiestnik, na terapię do Komorowa
-
Dziewczyny, byłam wczoraj u ginekologa, skarżąc sie na upławy, ale po badaniu stwierdził, że wszystko w porządku, jestem zdrowa. No, ale powiedział, że na wszelki wypadek da mi jakiś lek (zapisał Gynalgin). W domu mama stwierdziła, że mam tego nie brać skoro nic mi nie jest. Teraz nie wiem, co robić-czy brać to "na wszelki wypadek" skoro nie mam żadnego zapalenia ani grzybicy? Wiem, że mogłam się go od razu zapytać, ale byłam tak wystraszona, że uciekłam stamtąd jak najszybciej
-
Ehh ja wytrzymałam na studiach 1,5 roku, w tym ostatnich kilka miesięcy to same nieobecności, ze znajomymi kontaktuję się sporadycznie przez telefon (wszyscy studiują gdzieś w Polsce), nie pracuję, bo nie jestem w stanie, śpię przez pół dnia, a i tak do wieczora się przebudzam, bo jestem półprzytomna, właściwie to nic nie robię (o co wszyscy mają do mnie pretensje), ale mi się nie chce, nawet wejście na pierwsze piętro to za dużo, jak się wezmę za sprzątanie pokoju to zajmuje mi to tydzień albo dłużej (w tym czasie zdążę z pięc razy zrobić większy bałagan niż był), właściwie to nic mnie nie obchodzi, a nawet jeśli już to jest to stan przejściowy. Zdażają się dni, że się na coś napalam tak potwornie, że o niczym innym nie mogę myśleć, normalnie zaczynam wariować i wtedy wszyscy mają mnie jeszcze bardziej dosyć, bo zazwyczaj takie chwilowe wariactwo pochłania mnóstwo kasy. Ale wyjeżdżam na półroczną terapię i jak to mi nie pomoże to zostaje tylko jedno wyjście... bo wiem, że nikt nie będzie mnie utrzymywał całe życie, a przecież nikt nie chce być ciężarem dla swojej rodziny...
-
Ja miałam kilka "proroczych snów", które sprawdziły się dosłownie tak jak mi się przyśniły :)
-
Szpitalem nie ma co straszyć. To przecież coś najnormalniejszego w świecie. Ja sobie chwalę. Większość moich najlepszych kolegów i koleżanek poznałam właśnie w psychiatrykach. vasques nie bój się, nie zjedzą Cię tam
-
Ja właściwie odkąd sięgam pamięcią miałam jakieś problemy ze snem. Najpierw, jak byłam mała(i to dość długo) bałam się być sama. Kiedy już jakoś zrozumiałam, że takie duże dziecko musi spać samo w swoim pokoju to zaczęły się u mnie naprzemian okresy, kiedy spałam prawie bez przerwy, całą noc i większość czasu po powrocie ze szkoły i dalej takie, kiedy ani w dzień ani w nocy nie mogłam normalnie spać. Od kilku lat jednak zostałam przy tej jednej fazie, właśnie problemów z zasypianiem. Było dobrze, kiedy brałam leki, ale w końcu się od nich uzależniłam i teraz już nie mogę nic takiego jeść, więc muszę sobie radzić sama, a jakoś nie znalazłam jeszcze naturalnej recepty na ten stan.
-
Pain, wydaje mi się, że to dlatego, że czułaś się przy nim bezpiecznie. A z drugiej strony, nie wiem, jak to działa u Ciebie, ale ja jednak trochę , nawet podświadomie obawiałabym się "świrować" przy swoim facecie z duchami itp., Ostatnio jak leżałam w szpitalu to udało im się przestawić mnie na normalne tory-zasypiałam w 6osobowej sali (normalnie przeszkadza mi czyjś oddech nawet), drzwi były uchylone (w domu to nie do pomyślenia) no i świeciło się światło, a jednak około godziny 22 ja już zasypiałam. Po prostu głowa do poduszki i spanie od razu. Udało mi się to dzięki wmawianiu sobie, że łóżko służy do spania, DO SPANIA i tak w kółko i w kółko, że w nocy się śpi itp. No i tam spałam jak dziecko. Ale gdy tylko wróciłam do domu już pierwsza noc była nieprzespana, wszystkie lęki wróciły... [Dodane po edycji:] Ja często w nocy biegam do pokoju rodziców i sama "przestawiam"ojca na bok, na którym nie chrapie A było mi już tak niewygodnie, że wyprowadziłam się ze swojego łóżka i śpię teraz na materacu na podłodze
-
Pain, właśnie, a w nocy przecież takie rzeczy są tysiąc razy straszniejsze. Ja przez długi czas (to chyba w latach już można liczyć) w nocy odczuwałam czyjąś obecność, czułam na twarzy oddech tej "osoby" i byłam pewna, że ona tam jest. Ale co dziwne nigdy się jej nie bałam. W końcu stało się dla mnie normą, że ktoś ze mną "śpi". Będąc w domu tłumaczyłam sobie logicznie, że to ciepłe powietrze od kaloryfera (no bo przecież nad kaloryferem ruszały się firanki, więc ja też mogłam to odczuwać). Ale wyprowadziłam się z domu i czułam to nadal, potem leżałam w szpitalu i też taka sama sytuacja. Aż nagle to samo się skończyło. Hehe no i wierzę w duchy
-
Z tego wciągania pod łóżko w tej chwili się śmieję, ale nocami już mi tak do śmiechu nie jest (mam tak samo). Jeszcze do tego strach, że coś wylezie z szafy (dlatego wszystko musi być dokładnie zamknięte). Nie zasnę też przy otwartych czy uchylonych drzwiach (bo wydaje mi się, że zaraz ktoś wtargnie do pokoju, a gdy są zamknięte to przecież zdążyłabym się obudzić, jakby ktoś ruszył klamką). No i nie mogą na mnie patrrzeć żadne "twarze" - boję się misiów, lalek a nawet ludzi z okładek gazet - wydaje mi się, że to wszystko na mnie naprawdę patrzy głupia jestem, ale większość lęków z dzieciństwa nie minęło wtedy, kiedy powinno, ale przylgnęło do mnie chyba już na zawsze
-
Cześć kasiasopole,
-
a może choroby tarczycy? miałeś robione badania w tym kierunku? http://zdrowie.flink.pl/nadmierne_pocenie.php
-
Sodomia i Gomoria ;p - seks
-
No co Ty Razor gadasz? MNie urzekły kwiaciory szcególnie
-
Z artykułu o bezsenności: Jak łagodzić bezsenność?: *kładź się spać zawsze o tej samej porze *nie śpij w dzień, nawet jeśli jesteś koszmarnie zmęczona *wstawaj wcześnie, nie wyleguj się rano w łózku *niech łóżko będzie miejscem tylko do spania i uprawiania seksu. Nie oglądaj w nim TV, nie czytaj. Gdy nie mozesz spać wstań, poczytaj w fotelu *kawy, alkoholu i papierosów nie używaj długo przed pójściem spać *nie pij wody na noc *usypiają monotonne dźwięki - ustaw sobie taktometr na noc *nie przeprowadzaj ważnych rozmów wieczorem *intensywny wysiłek przed snem pobudza i może utrudniać zasypianie. Jednak np regularny aerobik cztery razy w tygodniu pomoże w zasypianiu *wyrzuć z sypialni budzik - spoglądanie na zegar i denerwowanie się, że to "już druga", a ty wciąż nie możesz zasnąć, tylko pogłębia problem *posłuchaj spokojnej, odprężającej muzyki *poczytaj niewymagającą skupienia lekką i pogodną książkę Poza tym w artykule wpsomniano o facecie o nazwisku Peter Tripp, który wziął udział w 8dniowym maratonie czuwania (przez ten czas lekarze poddawali go różnym badaniom). Po 2 dniach zaczął mieć halucynacje, a po 170 godzinach miał zaburzenia poczucia tożsamości. Po 8 dniach facet przespał 17 godzin i od razu zniknęły wszelkie zaburzenia. Dłuższe badania przeprowadzono na szczurach - po 21 bezsennych dobach zdychały. No i jeszcze wmieniono trzy rodzaje zaburzeń snu. "Odkryto też, że wiele osób, które mówią, że cierpią na bezsenność, faktycznie nie doświadcza zaburzeń snu." I jeszcze coś ode mnie. Kiedy leżałam w szpitalu skarżyłam się, że w ogóle nie śpię, ale to W OGÓLE. I co się okazało? Lekarz kazał sanitariuszowi sprawdzać mnie kilka razy w ciągu nocy. Faktycznie spałam, ale sen był tak płytki, że nie dość, że myślałam, że nie spię to jeszcze wszystkie objawy w ciągu dnia były takie, jakbvym naprawdę nie spała.
-
Przykro mi Magdo, trochę to rozumiem, bo miałam podobne objawy, ale to przy zażywaniu tabletek anty. Odstawiłam i wróciło do normy wszystko. Znając życie to pewnie kolejna "odezwa" nerwicy ;/ Ja dziś od samego rana na zakupach i to udanych także dzień zaczął się ok. Ale mamy w domu remont i cała rodzinka zwaliła się do mojego pokoju. Masakra, już sobie wyobrażam, jak ja przy nich zasnę
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 12