Skocz do zawartości
Nerwica.com

hanca84

Użytkownik
  • Postów

    222
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hanca84

  1. Laima, nawet gdy masz te objawy? Mierzyłaś wtedy? Ja w szpitalu miałam najniżej 63, ale potem znów odbijał bez posiłku do 72-75.
  2. Trafiłam tutaj, bo szukałam czegoś związanego z moimi problemami. Mam dokładnie takie same problemy jak Itsari. Muszę często jeść, nie jestem w stanie wytrwać bez jedzenia. Gdy nie zjem wpadam w stan "przedomdleniowy" (tak mam napisane na wypisie ze szpitala), jest mi potwornie słabo, szumi w uszach, trzesą się ręce. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić, trafiłam do szpitala, ale wyniki okazały się książkowe. Owszem, po podaniu glukozy i pomiarze po 2 h cukier spadł minimalnie, ale był "w normie". Przeszłam także próbę głodową - 72 godziny bez jedzenia i nic się nie działo. Ani razu nie zrobiło mi się słabo! Choć głodna byłam ciągle. Na wypisie lekarka napisała, że to bulimia (!!) i kazała iść do psychiatry. Po wyjściu starałam sie podejść do tego problemu racjonalnie i tłumaczyłam sobie, że to tylko psychika i że jestem w stanie to opanować. Przez 2 tygodnie czułam się super, objawów nie było. Odżywiam sie prawidłowo, jem tylko ciemne pieczywo, płatki owsiane, drób, makarony, kasze, od szpitala unikam słodyczy i słodkich napojów. W sobotę w nocy, w godzinę po zaśniecu obudziło mnie znów potworne samopoczucie, trzesły mi się ręce, było zimno, w uszach szumiało, czułam straszą słabość. Zjadłam i po chwili było lepiej. Zastanawiam się czy to naprawdę z psychiki? Nie stresowałam sie niczym, nie myślałam o tym, że znów mi będzie słabo, przez ten czas niemal "wyleczyłam sie" z mojego problemu, wróciłam do aktywności fizycznej. Dlaczego więc mam takie objawy?? Czy to w końcu jest niedocukrzenie jeśli w szpitalu przez 72 h było ok? Kiedyś leczyłam się na depresję, myślę nad pójściem do psychiatry, ale czy to na pewno problem z psychiką?
  3. Nie mam diagnozy, ze to SM tylko obraz mózgu taki jak przy SM. W przyszłym tyg. idę do lekarza. A czy to od Efectinu to pewnie nigdy się nie dowiem.
  4. Ale wiecie... Miałam robiony rezonans głowy po 2 miesiącach brania Efectinu i żadnych zmian nie było. Teraz miałam rezonans po 3 miesiącach od odstawienia leku (brałam jakoś rok i 3 miesiące) i w mózgu mam zmiany, odpowiadające stwardnieniu rozsianemu. W przyszłym tyg. ide do neurologa, zobacze co powie. Pewnie to nie ma żadnego zwiazku, ale jakaś nutka niepokoju się pojawiła.
  5. Czy ktoś z was słyszał, że Efectin może wywoływać stwardnienie rozsiane? Albo coś na jego kształt? Dzis miałam robiony rezonans i niestety obraz odpowiada SM. W poprzednim rezonansie nie było tych zmian.
  6. Ja odstawiłam w sumie mało-objawowo. Moim zdaniem lepiej jednak odstawiać lek stopniowo. Tutaj mamy rodzaj z pewnego rodzaju uzależnieniem. Objawy są czysto fizyczne, samopoczucie fizyczne u mnie się nie pogarszało. Już nie pamiętam dokładnie, ale z dawki 75 mg na 37,5 zeszłam chyba w ciągu tygodnia. Potem przez jakiś miesiąc brałam 37,5, a potem schodziłam stopniowo o połowę dawki (połowa z 37,5 przez kilka dni, potem 1/4 z 37,5, potem 1/8). W końcu odstawiłam całkiem, to akurat był czas, w którym wyjechałam na wakacje na rejs i w ogóle tego nie odczułam. Dlatego śmiem uważać, że wiele zależy od nastawienia psychicznego.
  7. Napisz jak często... W tym wieku mało kogo onanizm pociąga. Jeśli odczuwasz potrzebę np. raz w tyg. to może być Twoja norma. Nie oglądasz pornografii? Jak reaguje Twój organizm i umysł, gdy oglądasz?
  8. monk, czyli nie onanizujesz się? Miewasz poranne erekcje (fizjologia)? Jeśli kiedyś było inaczej choć w pewnym stopniu zbadaj sobie poziom testosteronu - obecnie często po 30 się obniża. Łatwo można go podnieść i wszystko wraca do normy.
  9. Masturbujesz sie? Masz erekcję? Bo to może być problem z hormonami.
  10. Może za szybko odstawiłam, w takim razie nie powinnam już ufac mojemu lekarzowi.
  11. No właśnie, mam się pogodzić z tym, że mam brać leki do końca życia? Czyli mam też zrezygnować z macierzyństwa?
  12. Przynajmniej do 6 tygodni dotrwaj. Ale nie ma ochoty, erekcji czy orgazmu? To różnica. U mnie problem był przy 1 i 2 podejściu do Efectinu, ale minął po jakimś czasie (niestety chyba to były miesiące). Przy 3 podejściu do leku w ogóle nie poczułam wpływu na libido.
  13. Cześć. Wiecie, nawet nie wiem od czego zacząć. Nawet nie wiem czy chce mi się to pisać. Leków nie biorę tak zupełnie od początku sierpnia, wcześniej przez 2-3 miesiące zmniejszałam dawkę, więc nie wiem, czy efekt terapeutyczny był. Brałam Efectin 75 ER. Brałam od początku maja 2009 roku, czyli łącznie ze zmniejszaniem dawki 16 miesięcy. To moje 4 leczenie farmakologiczne (pierwsze w wieku 17 lat). Z początku byłam nastawiona na dłuższe leczenie, ale mój psychiatra ocenił, że jestem zdrowa, że musiałabym odstawić leki latem, bo jesienią nie ma sensu, a czekać na kolejne lato - to dałoby ponad 2 lata leczenia. Psychiatra uznał, ze nie trzeba, że jestem młoda, że leki nie są bez wpływu na organizm jednak. To samo moja terapeutka: spotykałam się z nią regularnie przez całe 16 miesięcy, ona nie znalazła we mnie żadnej głębokiej traumy czy czegoś, co mogłoby wywoływać depresję. Po prostu pogrążam się w smutku i już. Na Efectinie czułam się dobrze. Uleczył mnie z moich dolegliwości powiedzmy w 90% (sądzę, że to sporo). Jednak juz teraz obserwuję, że część z tego wraca. A "powinnam" byc szczęśliwa, bo od kilku miesięcy mam wspaniałego faceta, z którym czuję się naprawdę dobrze, nowych znajomych, sporo wspólnej rozrywki, a z drugiej strony poczucie bezpieczeństwa. Ale wróciły jakieś lęki, o to co będzie dalej, jakieś poczucie pustki, chęć ucieczki nie wiadomo gdzie i przed czym. Nie umiem tego nawet sprecyzować. Smutek, łzy pojawiające się w oczach, nic tylko bym się przytulała. Spadła mi całkowicie motywacja do czegokolwiek. W pracy mam ochotę warczeć na klientów, rzucić papierami w kąt, jak coś już robię to co chwila odrywam się by przejrzeć jakieś forum. Męczy mnie to okropnie. W domu to samo, najchętniej bym się położyła w łóżku, jest mi zimno i źle. Podczas spotkań z moim facetem oczywiście się ożywiam, ale zaczynam obserwować, że "wynajduję" problemy, nad którymi się zamyślam i że mnie to już tak nie cieszy. Nie mam pojęcia, co w tej sytuacji robić. Wrócić do psychiatry? Leki, tym razem już bezapelacyjnie na 5 lat? Może mam złych psychiatrów, psychologów? Mam dopiero 26 lat, mam przestać wierzyć, że mogę żyć bez leków? Myślałam o tym, że może gruntowne przemiany w życiu mi pomogą, nie wiem dziecko? A jeśli nie? Nie mam prawa przecież narażać innych. Pomijając już fakt, że na tym etapie związku i z takimi zarobkami nie mam szans na takie zmiany. Chciałabym sobie z tym poradzić, potraktować to jako chwilowy smutek, znaleźć w sobie taką siłę jaką mają inni. Ale po prostu nie mam tej siły...
  14. Ja chodziłam rok i 3 miesiace na państwową indywidualną i wiele mi dała, nie tylko jeśli chodzi o walkę z depresją, ale ogólnie o życie i radzenie sobie z problemami.
  15. cytrynka, też się z włosami męczyłam, brałam Mertz Special i myłam włosy szamponem Dermena i wypadać nie przestały, ale mam dużo nowych włosków. dermatolog mówiła, że to nie wpływ leków a stresu towarzyszącego depresji/nerwicy. Psychiatra na włosy polecał mi tez Biotynę do ssania (kilka złotych kosztuje).
  16. Rozumiem, że zawroty głowy były już przed rozpoczęciem kuracji? Niestety, u mnie psychotropy w ogóle nie podziałały na objawy somatyczne. Problemy z ukł. pokarmowym przez cały okres i teraz po odstawieniu są takie same, bóle głowy ani się nie zmniejszyły ani nie zwiększyły. Ale to czy Efectin Ci pomoże to indywidualna sprawa, wielu osobom pomógł.
  17. Adwentystka, a psychiatra nie przepisał Ci nic poza tym? A benzo? Mnie wręcz nakazał przez pierwszy okres branie ich. Nawet teraz, gdy byłam ostatni raz, poprosiłam o receptę i wypisał mi Zomiren, powiedziałam zgodnie z prawdą, że 2-3 razy w miesiącu mam napady smutku, płaczu i wtedy biorę.
  18. U mnie też przy poprzednim leczeniu najpierw było pogorszenie. Musicie wytrzymać do 2 miesięcy żeby ocenić efekt. U mnie przez pierwsze 4 tyg. była masakra, prawie co dzień na benzo byłam. Potem jakoś zdarzały mi sie lepsze dni, potem coraz cześciej. Po 2 miesiacach już wiedziałam, że Efectin pomaga.
  19. Juz wielokrotnie pisałam, że po 6 tygodniach to ja dopiero zaczęłam odczuwać jakąś poprawę. Wszystkie leki (a przez Efectinem kilkanaście przerobiłam) lekarze u mnie stosowali minimum 2 miesiące. Na pewno do pełnych 2 miesięcy bym poczekała. A od jakiego czasu jesteś na dawce 150 mg? Mnie lekarz nigdy nie kazał brać więcej niż 75, jakiś ostrożny był, może dlatego też na poprawę trochę czekałam. Naprawdę "coraz lepiej" zaczęłam się czuć po 4-5 miesiacach, a szczytowa forma przyszła po ponad 6. Także leczenie naprawde wymaga sporo czasu. A na psychoterapię chodzisz? Ja w początkowym okresie chodziłam przynajmniej raz w tygodniu. Do tego zmuszałam się do regularnego uprawiania sportu.
  20. Hejka! Chciałam Wam napisać, że po moim ostatnim poście z 30 lipca już nie wzięłam więcej leku. Pisałam wtedy, ze kręci mi się w głowie itp nieciekawe rzeczy. Po ostatniej dawce nie miałam już żadnych efektów odstawiennych. Byłam w tym czasie na wakacjach, w ogóle nie myślałam o depresji, czułam się super, zero leków i smutku. Oby tak zostało. W sumie odstawienie zajęło mi około 2 miesięcy, z tym, że przez jakiś miesiac brałam połowę dawki i wtedy nie czułam zupełnie nic. Potem przez kolejny miesiac zmniejszałam dawkę i tutaj pojawiły się te zawroty głowy. Jednak było to wszystko do przeżycia, powiedziałabym nawet, że całkiem spoko to przeszłam.
  21. Mnie nie szkodziła w ogóle. Na Efectinie zdawałam egzaminy na studiach, teraz przez rok pracowałam. Dziś wzięłam juz minimalną dawkę, objawy odstawienne przeszły, mam nadzieję, ze uda mi się odstawić całkowicie.
×