Skocz do zawartości
Nerwica.com

wieslawpas

Użytkownik
  • Postów

    7 911
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wieslawpas

  1. Witajcie, bylem dziś na terapii i wyszedłem zdołowany i roztrzęsiony. Wcześniej czułem sie lepiej, wszytko przez to ze sam wywołałem drazliwe tematy. Nie wiem czy dobrze robie mówiąc o tym bo lubię po terapii czuć sie dobrze. Nawet jeśli to trwa pare minut, zazwyczaj przynajmniej przez kilkadziesiąt minut po terapii mam dobry nastrój. Ale dzis mam spieprzony gorszy niz przed terapia. No i przychodzi zal, że człowiek to zmarnował, i ze teraz trzeba czeka aż cały tydzień na kolejne spotkanie. Co tam u Was słychać, jak Wam minał dzień? U mnie spanie do 14:00 (co najbardziej lubie), poźniej poszedłem do biura, tam nie dalem sobie wygenerować złego sampoczuca, przez denerwujące mnie rozmowy o pierdlach. A pozniej terapia, no i właśnie wróciłem.
  2. Nie spie, mam przestawony tryb. Zasypiam o 4:30 i budze sie okolo 14:00.
  3. miko84, Dzieki, od jutra zaczne wchodzic na 3. Wiecznie o tym zapominam. Podobo to jest własnie lek na takie życiwe stresy
  4. Nortt, Gdzie ty mieszkasza? W Polsce jeszcze sie w kalesonach nie chodzi... -- 18 lis 2013, 04:04 -- Reiben, Masz na mysli ser feta? :)
  5. I tak sobie mysle, niemiec czy powstaniec, a moze powstanie w niemczech. Nie spi ktoś jeszcze? Niech da znak... :)
  6. adrianwej, mozna sie całkiem zapomniec jak dzieje sie cos fajnego, osobiscie nic mnie tak nie rozluznali jak piwko i rozmowa na jakis ciekawy albo wesoly temat. pika30, ciekawe co mogloby ci sie stać? Ja tez nie pije a napilbym sie, ale sie boje ze wroce do codzienniego picia 1-2 piw. -- 18 lis 2013, 03:50 -- Wy tam piszecie, że jutro do roboty, a ja chyba za chwile zaczne robote. To znaczy przystko mam juz przygotowane w piątek wytarczy tylko odpalic progamy i bedzie sie samo robilo. To co mnie stresuje, w tym tygodniu to ta nowa terapia psychodynamiczna oraz grupowa. Sam juz nie wiem czy to dobrze na tyle terapii chodzic i zajmowac sie w kołko ta nerwica.
  7. Mnie sie wydaje, ze co jak co ale alkolol to tam sie pewnie leje gęsto na odreagowanie stresu w TV. A co do profilowania to naodladalem sie tego porucznika Colombo i od niego nauczylam takiej dedukcji. Mialem wlaśnie dzisiaj jechać do kolegi obejrzeć pare innych odcinków, ale zażyłem rano afobam bo już robio sie wczesnie i chcialem zasnac, no wiec spalem do 16:00. Pozniej zalgowalem sie na forum, robiłem jedzenie, pranie. Mialem jechać patrze a tutaj już 22. No to za poźno. No na dodatek to forum, mnie dzisiaj wciągnęło. Pojadę na parkng pogadać z Grzegorzem, to bedzie moj jedyny kontak z rzeczwystoscia dziaiaj, aha do sklepu trzeba wstapic, nie lubie bo to jedyny nocny w okolicy a tam zawsze kolejki. Ale mnie muli po tym afobamie.
  8. Szkoda mi jej, zreszja jak kazego kto sie z tym meczy, pogoadalem sobie zdjecia ludzi z forum i nie chce sie wierzyc, ze tacy zwykli ludzie moga miec lęki. Gestlerowa widzialem kieys, przechodzila kolo mnie. Prawa jest taka, ze stesku kobiet ma nie malo duzo resautacji do tego jeszcze progam telewizyjny. Lek jest na samym wierzchu torebki, czyli nie wkladała go na koncu, wynika z tego że moze nie mieć w zwyczaju nosic go codziennie, bo moglaby zapomnieć wlozyć. Taki lek nosi sie jedym miejscu, na przydład w bocznej kieszonce zeby zawsze tam byl. Nie nosi sie tez ze soba calego opakowania, tylko parę tabletek zeby nie zajmować duzo miejsca. Prawde jest też taka, ze nikt bez powodu takiego leku nie nosi. Może go brać na uspokojenie, albo ma nerwice od niedawana, bo jak ktos ma napady paniki dluższy czas to leków nie bieże bo wiadomo, że i tak przejda. Zestawienie tych wsztkich faktow swiadczy o tym, że jeśli coś ma to musi to być świeża sprawa.
  9. nerwa, przyzwyczailem sie do tego liscia, moze sie do nowego przyzwyczaje....
  10. Alejż się watek rozwija... nie ma to jak trafić w zapotrzebowanie...
  11. Magda Gestel, ma w torebce xanax? Gdzie moge to zobaczyc? -- 17 lis 2013, 22:25 -- Dle mnie ona jest wzorem prowadzenia firmy.Jak z runny zrobic cos....
  12. PJT, Niczego dołującego w Tobie nie wyczuwam, wręcz odwrotnie. Wiem, że takie spotaknia są też i w Warszawie. Moze sie kiedyś wybiorę.
  13. wszczcy tak piszemy o tych swoich objawach, ale czy nie macie rzeczy w zyciu ktore chciebyscie zmnenic, żeby czegoś było mniej, albo czegoś innego więcej. Mnie na przyklad marzy sie praca jako brand manager, czlowiek który zajmuje sie marka. Mogloby być ciekawie.
  14. PJT, Jak ci sie chodzi na te spotkania nerwococow? Bylem tez na czyms takim w Warszawie ze dwa razy, w sumie oólnie wcale mi sie to nie podobalo. Dołowało mnie to, że były tam osoby z cieższymi jeszcze zaburzaniami, no to znaczy z chorobami, co mnie mega dołowało. Pilsmy i piwo i rzucaliśmy kókiem w parku W sumie, byl aspekt pozytywny dziewczyna z forum, ktora całkiem mi sie podobała. W rezultacie jedenk stwierdziłem, ze wole sie spotkac ze swoimi znajmymi bo jest weselej. Z tym, że ja byłem tylko na dwóch spotkaniach, może Wy znacie sie bardziej i jest inaczej.
  15. nerwa, czytanie nie zmenia nic, ale moze chciaz uspokic uswadomosc.
  16. Ja krece, czyli to dziala tak samo, na innych, to jest takie powolne, następuje nie wiadomo kiedy. Zycie sie zmienia, zaczyna być co raz fajniej, co raz bardziej pochłaniają życiowe sprawy nerwica ustępuje. Teraz mi sie marzy taki megakocór Nissan 350z. http://www.youtube.com/watch?v=oIdLsnCreXY , ale w czarnm kolorze. Już sobie wyobrażam wycieczke do Kazimierza z jakaś fajna dziewczyna. Brakuje jakieś 10 tyś. Jak sie spręże to zarobie w 6 tygodni, ale sprężanie sie oznacza stres. A stres to nerwy, nerwy to nerwica. A wiec po co mi po :)
  17. magnolia84, No bo chcialem tutaj pokazac jak pare czynników które zadzilaly jednocześnie i zrobily cos w rodzaju przekierowania od nerwicy, po prostu zacząłem sie interesowac czymys innym niz nerwica co raz bardziej a robiłem to dlatego, ze dawalo mi to frajde. Uwaga od nerwicy byla odwracana i tak nie wiadomo kiedy zaczynałem zyć czymś innym. Mimo tego, ze objawy były to jakos niezauważalnie ustępowały. Nie wiedzialem ze to sie dzieje. Póżniej było po podrożowanie po Anglii, wyjazdy do Luksemburga na szkolenia. Myślę, ze wszytko dlatego, ze przestało sie dziac to co mnie mocno stresowało ta praca i jednoczenie doszly inne rzeczy ktore spwodowały, że życe stało się ciekawsze. Wszytko to bez żadnych leków.
  18. bylem w tym pubie, nie mialem prawde powiedziawszy sily sie bawić po wczorajszej nocy i sprzątakniu mieszkania. Było parę fajnych zaczepek. Jakieś dziewczyny stały przy automacie do orzeszkow, a ja sie spytalem czy to kolejka po orzeszki. Jakiś tam kontakt z ludzmi zlapalem i jak wychodziłem czułem sie OK. Później pojechalem na parking, pogadałem i też było OK. Dopiero jak wracałem to przejeżdżałem obok apteki i wsztyko mi sie przypominało - cały ten nerwicowy świat. Nie wiem czemu czuje jakaś złość teraz nie wiadomo dlaczego, poczułem to jak zjadłem coś i zezlościłem się ze jem w nocy i nie będę mól poźniej zasnąć po jedzeniu, ale czułem też wcześniej jak wychodziłem z parkingu. Tyle rzeczy mnie złości w tej nerwicy, te cholerne napięcia, niemożność imprezowania na alkoholu, a przede wszystkim to kiedy widzę jak mogłoby być fajnie bez tej suki nerwicy. Teraz męczy mnie mocna złość. Tyle tych emocji przez dzień się przeplata, smutek, żal, zachwyt, radość. Ciekawe jest to ze człowiek tak mocno wierzy w to co przeżywa teraz, a za pól godziny czuje już coś innego. -- 17 lis 2013, 06:24 -- nerwa, Nerwa ja wychodzę na te imprezy, ale wcale to nie znaczy ze czuje sie tam fantastycznie. Non stop akakuja mnie objawy, ale czasami tak sie wkrece ze o nerwicy zapominam. Niestety zawsze kosztuje mnie to też troche stresu i takiego roztrzęsienia. Wczoraj było na imprezie fajnie dzisiaj tak sobie. ( uwaga dlugie i optymistyczne) Tak możne sie złożyć że jakieś wydarzenie może człowieka wyrwać z nerwicowego kręgu. Kiedyś miałem nerwice z typowa, z lękami wolnoplynącymi i napadami paniki. Pewnego dnia przyleciały do mnie kuzynki z Włoch. Jedna miała na imię Monika, była bardzo fajna, pamiętam, że lubiła sałatki a ja kiedyś, żeby jej zrobić niespodziankę poszedłem rano do sklepu po te sałaki, żeby miała na śniadanie. Cala ta sytuacja w połączeniu z myślami o Monice wywołala falę takich pozytywnych emocji, że aż sie zdziwilem że coś takiego we mnie siedzi! Wtedy poczułem pierwszy raz od dawna coś co nie było lękiem. Wziąlem pierwszy od 3 lat dzień urlopu bo chciałem jej pokazać Łazienki. Pamietam jak tam chodzliśy wród tych róż i stawów a mnie cały czas atakowały lęki i chciałem wrócić do kompa, do pracy. Ale jakoś to przetrzymałem. No i bylem taki dumy że idzie kolo mnie taka piękna dziewczyna. Kiedy te kuzynki u mnie mieszkały przez tydzien to w ogole nie chcialo mi sie wychodzić do żadnych knajp, po co skoro miałem takie fajne towarzystwo w mieszkaniu. Leciałem z pracy prosto do mieszkania po drodze wstępowałem po piwko. I tak sie gaworzyło z kuzynkami wieczorem. Ani nie chciało się nigdzie wychodzić. Kiedyś przylecieli do nich znajomi z Włoch, nocowali w Mariocie w centrum. Pojechaliśmy tam do nich i poszliśmy do restauracji w Mariocie. Przy wejściu grał wiolonczelista. Zamówiliśmy jakieś jedzenie i alkohol, walnole wtedy pare piw, tak mnie męczyły objawy. A poźniej pojechaliśmy na dyskotekę do klubu Labirynt. Ci Włosi oplacli wsztko restauracje w Mariocie, taksówkę, wejściówkę do Labiryntu. Właśnie w czasie imprezy kiedy grała muzyka, kiedy bylem po paru piwach, po tej całej wystawnej kolekcji poczułem się dobrze i wtedy właśnie zauważyłem, że moge być takie chwile kiedy bede czuł się dobrze. To było takie olśnienie, że mimo tego stanu mogą być chwile w których czuje się dobrze. Z tymi kuzynkami pojechałem w Bieszczady, po drodze non stop meczyly mnie objawy. Bylo to ogólnie czasy mocno nerwicowe. W Bieszczadach popołudniami wybieraliśmy sie do Polanczyka, żeby coś zjeść i napić sie piwka. Dla mnie ten wyjazd był też wielkim przełamaniem strachów, przed opuszczeniem Warszawy. Były to czasy kiedy miałem po pare napadow paniki dzennie. Do Warszawy wróciłem opalony i wypoczęty od pracy. Kuzynki wróciły do Włoch. Pozniej zaczały sie dziać kluczowe rzeczy, ale ich nie dostrzegałem wtedy. Przypomniałem sobie, że dobrze sie czulem w tym Labiryncie i poszedlem tam jeszcze raz, zaważłem że taniec, muzyka piwko daja zapomnienie w tym wszystkim. Jest impreza wszyscy sie bawią, zapominam o wszystkim żyję tym co tam sie dzieje. Rano wychodzę ledwo ciągnąc za soba nogi, ale czuje sie dobrze. Byl tam pewnie gościu, ktory bardzo dobrze tanczył, co mi zaimponowało. Chciałem też tak dobrze tańczyć. I wtedy kupilem sobie walkmana i jakas kasete z muzyka. Nocami tenwalem taniec, takie wygibasy dyskotekowe. Zauważyłem że to daje mi też jakieś zapomnienie. Dzień w dzień wieczorami byl trening. Pamiętam, że jak pojechałem na imprezę fimowa po 3 miesiacach to ludze byli zaskoczeni, że tak tańczę. A ja jednoczenie chodziłem na imprezy do Labiryntu w soboty i na ten sam bilet w środy. A tam była grupka takich co naprawdę nieźle tańczyli i zaczle się taka rywalizacja, kto lepiej. Myślę ze byla raczej taka podświadoma, bo nikt o takiej rywalizacji głośno nie mówił, nawet ze saoba nie rozmawiasmy. To ja sie porównywałem do nich i widziałem, ze dobrze mi idzie. Jak wracalem z pracy to szedłem do Carrefoura, zeby posłuchać kaset z muza i ewentualnie którąś kupić jakby sie spodobała. Wtedy byly też te ogródki nad Wisla. Ze 200 knajp z żywa muzyka, jedna za drugą wzdłuż brzegu. Dźwięki muzyki, won smażonych kiełbasek, a nawet cuchnących toalet. Co kawałek inna muzyka. Przyjedzalem tam od razu po pracy z drugiej zmiany, chodziłem po dyskotekach i nad ranem wracalem do mieszkania. Później znowu praca na 2 zmianę i wieczorem impreza. Najfajniejsze czasy w życiu! Pamiętam, że słonko juz wschodziło kiedy wracało się z imprezy. A nerwica gdzie powoli zanikała. Były też i inne czynniki. Mialem wtedy stesujaca mnie prace w helpdesku, pracowałem już wiele lat i meczyly mnie rozmowy z niezadowolonymi klientami. W firmie nastąpiły zmiany i wrzucono mnie w system trzyzmianowy, co mi sie nie podobalo. Ale zawważylem, że jak sa te 3 zmiany, to rzadziej wypada mi zmiana dzienna, na której było najwiecej pracy i najwjecej nerwów. Chyba przychodzilem do pracy za dnia ze dwa albo 3 razy w tygodniu. I też zawuażylem, że jestem mniej tą pracą obciążony. Postanowłem spenić swoje marzenie i kupiłem motocykl - Suzugi GS500, dobry do nauki jazdy. Cala ta przygoda motocykla wciągnęła mnie w kolejny krąg antynerwicowy, bo kiedy jechalem motocyklem to na niczym innym nie myślałem. Zaczęły sie wycieczki motocyklowe, otworzył sie nowy swiat. Jedzillem sam aż gdzieś w świętokrzyskie, nocą wracalem do Warszawy i przypominam sobie przygody za dnia. Z początku bałem się wyjedzać z Warszawy, pamiętam pierwszy wieczor kiedy wyjechałem za miasto, wyłączyłem silnik, nastala cisza i spojrzeniem w gwiazdy i na motocykl. Poczułem, że to bylo to. Strzał w dziesiątkę. Kupowałem co raz większe mapy, Warszaw i okolice, mazowieckie, cala Polska. Pamietam jak kolega powiedzia mi jedz sobie do Rzeszowa, na drodze ludzie uważają. Nic ci sie nie stanie. No pojchalem i czułem sie fajnie jak w bajce .Pojechałem też nad morze do Kołobrzega. Kolejym antynerwicwym kręgiem okazało się pisanie. Napisałem kiedyś jeden rodział ksiązki, który przeleżał 2 lata w szufladzie, poźniej dałem to do przeczytania przyjaciółce, a ona swojej mamie. A jej matka to intelektualistka. Powiedzieła, że fajne i dobrze sie czyta. Napisałem wiec drugi rozdział, też powiedziala że fajny.Ale pomysllem sobie, że tak mówi tylko bo mnie zna. Wrzuciłem wiec teksy na net, no i tutaj spotkałem się z tym że ludzie pisali, że jest w porzadku. Zrobile wiec liste subskrybentów i zacząłem im wysyłać nowe rodzialy, było to cos z 800 osób, ale książę czytało pewnie i dwa razy wiecej. Wciągnąłem się w to pisanie i też dawało mi to zapomnienie i satysfakcje. Byl wywiad w TV, notatki w prasie, zaproszenia na wieczorki autorskie. Nerwica powoli mi przechodziła, byłem innym człowiekiem niż na początku. Pojawiła sie rozrywka, pojawiło sie hobby, pojawiły sie cele związane z pisaniem. Najbardziej szczęśliwy czułem się kiedy byłem bezrobotny, wynajmowałem pokój na Saskiej Kepie i po nocach pisałem Szynadele. Wtedy już nie miałem nerwicy, ewentualnie jakieś szczątki. No i miałem takie marzenie żeby zwiedzić Londyn. Pojechałem do ten Anglii zarobkowo jak większość. Ale sam fakt, że tam poleciałem byłem w stanie sie po calej Anglii poruszać autobusami świadczy o tym że lęki było małe. No praktycznie o nerwicy nie myslaem wcale. Byly inne priorytety. Fajnie mi se ten test pisało. Dobranoc :)
  19. kurcze co wy za jazdy macie po tym, ja po prostu zasypiam po jakims czasie bez wiekszy dzownych efektow, no fakt ze mi czasem liteki skacza na kompie, ale po to w koncu jest lek nasenny.
  20. Dzisiaj mam w planie skoczyć do Pubu Bolek na Polu Mokotowkim a później pogadam z gościem na parkingu. Ciekawe jak dzisiaj będzie na imprezie... Na pewno sie bede siedział tak długo jak wczoraj dwa piwka leszki bezalkoholowe i spadam. W tym pubie czuje sie dużo bezpieczniej i w sumie muzyka jest dobra do tańczenia - takie diso, techno itp. Zamierzam jeszcze przed 2 w nocy być w mieszkaniu. Ciekawe co tam Nerwa porabia??? -- 16 lis 2013, 23:07 -- nerwa, Wlasie o Tobie myślałem kiedy pisalem posta a Ty w tym czasie napisałaś.... A ciśnienie to może od siedzenia za kompem. Ile siedzisz dziennie za monitorem?
  21. Zrobiel sobie przerwe od nerwicy, zajalem sie sprzataniem mieszkania o dziwo tak mnie to pochlonneło ze zapmomialem o całym świecie no taka refleksja mi przyszla, ze ja tak stasznie przezywalem to ze nie mam sie z kim spotkać a lepiej sie czułem sprzątajać mieszkanie. Humor dziaj ogólnie marny, męcza mnie te cholerne napiecia. -- 16 lis 2013, 22:43 -- platek rozy, na twoim miejscu bym poszedł, może być tak, że Cie wciągnie i zapomisz o wszytkim. -- 16 lis 2013, 22:48 -- nerwosol-men, Spać sie chce? Chcialbym tak, przeważnie jestem bardzo pobudzony, kurcze chcialbym miec taki jeden senny dzien. -- 16 lis 2013, 22:53 -- PJT, A co to za zlot???
  22. miko84, A jest roznia miedzy 2 a 3 tabletki dziennie? Na razie biore 2 dziennie. A mam wejs na 3.
  23. A do cholery, nici dzisaj ze spotania z ludzmi, myslalem zeby jechac na tego Colombo do znajomego, ale jest zarobiony ma prace i nic z tego, a drugii z kolei pisze prace do obrony w poniedzialek. No i dupa. Siadl mi nastrój, chyba zaczne jakies imprezy urządzać. Terapeutka by mi powiedziala, co zrobic zeby nie czuc takiego smutku w sobote - organozowac sobie sobotni wieczór pare dni wcześniej a nie pare godzin wczesniej. Na szczescie jest jeszcze gosiu na parkingu, ale to nie to samo. A wy jak zamierzaie spędzi dzisiejszy wieczór?
  24. PJT, powineim byc dzis na uczelni, ale ostatnio jak poczułem się tak fatalnie na uczelni ze sie tego wystraszylem i drugi raz nie poszedlem. Moze za drugiem razem byloby lepiej... -- 16 lis 2013, 17:40 -- PJT, jak ty odczuwasz taka fobie spoleczna, to jest jakis lęk? Niby lubie skupiac na sobie uwage, ale jak jest duzly tlum to czyje sie nispokojnie. -- 16 lis 2013, 17:42 -- nerwosol-men, a ja przespalem u nie zaluje.... Co robiles, albo co nie robileś???
  25. Po wczoajszej imprezie obylo sie na szczescie bez afobanu, ale i tak zasnalem bardzo pozno. To tez i dlatego ze leki uspokajajace wzialem pozno, sen mialem nniespokojny, co chile dzialo sie w nim cos nerwowego. Obudzilem sie kolo 11 i spalem na sile, do 14:00. Teraz zjadlem zupe zrobilem kawe i loguje sie na forum. Kurcze za oknami juz sie sciemnia, a niech sie sciemnia. Co mi tam... I tak nie mam na to wplywu :) Jestem dzis niespokojny. Ale moje przemsyenia sa takie, ze trzeba iść w życie, to tam a nie tutaj jest lekarstwo na nerwice, tam moze byc duzo fajnych chwil przez ktore zapomia sie o schorowanych nerwach. Przez zastąpienie togo co nie fajne czyms fajnym.
×