Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Czy to jeszcze nerwica, czy już powinnam iść do lekarza?
Catriona odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Powtórzę po raz kolejny i napisano to też wyżej. 30 lekarzy i psychologów nic nie zrobi. Leczenie nie polega na chodzeniu po lekarzach i klepaniu na terapii. Dopóki nie zrozumiesz, ze Twoje leczenie nie zależy od specjalistów tylko od Ciebie i nie weźmiesz sama odpowiedzialności za swój stan - nic się nie zmieni. A raczej zmieni, ale na jeszcze gorsze. Do tej pory pokazałaś, że jedyne w czym jesteś dobra to w szukaniu wymówek - albo masz wymówki, albo masz wyniki. Ty wybierasz wymówki. -
Bardzo dobrze,przywiozłem półki do garażu,wykopałem pietruszkę i pory z ogrodu xD
-
Nie bo to szansa Masz radiomagnetofon?
-
Wrocilem do poprzedniej dziewczyny.
-
Nie Czekasz na pierwszy śnieg?
-
Mam wahania nastroju. Raz nie chce mi się żyć, a za minutę z ochotą szukam sobie książki do czytania tylko po to żeby po kolejnych minutach dobijać się myślami. Jednak więcej depresji niż dobrych chwil. Trzeba zjeść Pregabalinę jak każdego dnia mniej więcej w tych godzinach ;/
-
Dystynkcja
-
Czuje się bardzo zmęczona. Mam dziś wolne. Położyłam się na łóżku, ale nie chce zasnąć. Kawa nie działa. Jak chodzę do pracy to jest w miarę ok., a jak kiedyś zobaczyłam, że zaspałam po 3 godzinach snu to tak się od razu pobudzilam że nawet kawy nie potrzebowałam. Źle sobie radzę w dni wolne, zwłaszcza gdy tylko odemnie zależy co bede robić danego dnia.
-
Czuję się dobrze. Przefarbowalam się na Rudo. Teraz oglądam YT.
-
Nie. A Ty?
-
Tak. Masz obawę przed rozwinięciem się AI?
-
W tym życiu niestety nie ma szans na to, ale w innym jak najbardziej. Dobrze byłoby mieć szczęśliwą, własną rodzinę. Czy poleciałbyś/aś w podróż kosmiczną, wiedząc że potrwa ona nie mniej niż 50 lat?
-
tak chciałbyś/ chciałabyś założyć rodzinę?
-
Czy to jeszcze nerwica, czy już powinnam iść do lekarza?
Dryagan odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
@robertina napiszę szczerze, ale naprawdę nie przeciwko Tobie, tylko żeby Ci pomóc - pisałem to zresztą już wcześniej. To, co odbierasz jako hejt, w wielu przypadkach nie jest nienawiścią, tylko próbą powiedzenia: „tak, jest Ci bardzo źle, ale bez Twojego udziału nic się nie zmieni”. Choroba potrafi przefiltrować każde słowo tak, żeby brzmiało jak atak. I rozumiem, że po tylu rozczarowaniach masz odruch: „wszyscy są przeciwko mnie”, bo Ci nie przytakują i nie jojczą nad Tobą. To jednak mechanizm, nie dowód, że jesteś nielubiana. Trzech lekarzy i ośmiu psychologów to naprawdę dużo jak na jedną osobę i to nie jest tak, że „nic nie robiłaś”. Ale żaden psychiatra ani psycholog (choćby ich było i stu) nie ma magicznej różdżki. Oni mogą proponować, prowadzić, wspierać, ale pracy wewnętrznej i drobnych kroków w realu nikt nie zrobi za Ciebie. To niestety oznacza, że tak – bez Twojego zaangażowania, choćby minimalnego, leczenie nie zadziała. I to nie jest oskarżenie, tylko opis mechanizmu. To Ty musisz chcieć, ale tak naprawdę. Tu nie ma magicznych leków, nie ma żadnego "czary mary bądź zdrowa". To ciągła praca nad sobą - i wiem co mówię, bo sam przez to przechodziłem - ciężka praca!!! Z rodzicami jest podobnie: chcą dobrze, więc Cię wyręczają. Problem w tym, że im więcej robią za Ciebie, tym bardziej Twoja głowa dostaje komunikat: „nie umiem, nie dam rady, jestem beznadziejna”. To nie jest pomoc, to utrwalanie Twojej bezradności. Zrób coś - nawet niedoskonale, ale kurna zrób. Co do słabości fizycznej i bólu: to są realne objawy i powinnaś o nich mówić lekarzom, zbadać stawy, ciśnienie, krew. Ale jest też druga strona – im mniej się ruszasz, tym bardziej organizm się sypie i tym trudniej potem zrobić choć kilka kroków. To błędne koło. Twoje biologiczne ciało się zestarzało szybciej niż Twój faktyczny wiek, bo mu nic nie dajesz. Dlatego nikt rozsądny nie oczekuje od Ciebie maratonu, tylko najdrobniejszych możliwych ruchów: ćwiczenia w łóżku lub na krześle, proste zestawy dla seniorów (tak!), minuta czy dwie dziennie, potem trzy, potem dziesięć minut. W domu, w swoim tempie. To nadal jest „robienie czegoś”, a nie „zaczaruj się i przestań chorować”. Nikt tu nie mówi: „sama się wylecz i nie jęcz”. Raczej: „Twoje życie nie poprawi się bez Twojego udziału, a my z zewnątrz możemy Cię co najwyżej lekko pchnąć w stronę kroków, które coś zmieniają”. I to, że ktoś Ci to pisze, naprawdę nie znaczy, że Cię nienawidzi. Może po prostu chce pomóc. -
też nie, mam nadzieję lubisz horrory?
-
nie idziesz na Marsz Niepodległości?
-
nie przeszkadza Ci bałagan w domu? ja tak miałam, ale teraz już dbam o nie, wręcz przeciwnie, brakuje mi kontaktu z bliskimi, a święta uwielbiam masz rodzeństwo cioteczne?
-
Propozycja YT ale bardzo na temat...
-
nie masz szczęście w miłości?
- Dzisiaj
-
nikotyna nie widzieć na jedno oko cz kuleć na jedną nogę?
-
Węzły migdały spuchly i boli szyja. Charakterystyczne ciepło i mętność w galkach oczu. Może będzie gorączka ale nie było dreszczy i bólu kości jeszcze
-
Arsenal Piotr, Paweł, Patryk?
-
cegła prysznic czy wanna?
-
tradycyjne okulary czy soczewki kontaktowe?
-
hit baśń Andersena Królowa Lodu?
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane