Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Dziekuje ci bardzo za pocieszenie.Staram sie myslec ze to normalne,ze moga byc rozne jazdy na początku.Najgorsze jednak gdy to trwa,i tracisz wiare ,ze bedzie dobrze.Zmiany lekow sa koszmarem dla mnie.I pewnie nie tylko dla mnie
  3. @Lucy32 powiem tak, dawki które nie mają działania terapeutycznego tylko przeszkadzają dając uboki, ale nic nie wnoszą. Dlatego ja się nie bawię w takie dziabanie bez sensu. Samej ami nie brałam bo to jeden z leków, o których moja lekarka powiedziała "po moim trupie, a nawet po śmierci będę straszyć tego, kto ją pani da" - co dość dobrze podsumowuje ten lek.
  4. to jest tylko głupi byt wszyscy umrzemy, nie martw się Ty też płyniesz z prądem uśmiechając się żałośnie nie wiesz, gdzie ludzie wskazują ci normy i drogę jeżeli z niej zboczysz, stracisz grunt pod stopami i stracisz maskę oni widzą oni wiedzą oceniają i krytykują nie zasłużyłeś na szacunek - mówią nie spełniasz się w roli męża i ojca jesteś sam i co teraz zrobisz? zawrócisz czy zaryzykujesz samotną ścieżkę po wolność? zdobędziesz się na odwagę ostracyzmu? porzuć ego, porzuć dom i zacisze postaw nogę i ruszaj czekają cię potoki i strumyki gdy wrócisz, nic już nie będzie takie samo oczekiwania ludu nie dotkną cię po powrocie już wiesz kim jesteś i po co warto żyć a więc idż...
  5. Nie biorę Ami, ale sama jestem 5-ty dzień na Abilify. Zeszłam od razu z Solianu. Pierwszy i drugi dzień byłam strasznie roztrzęsiona, wczoraj i dzisiaj czzuję się lepiej, ale od środka jakieś pobudzenie, ale trochę więcej energii. A w drugi dzień nie mogłam wstać z łóżka. Daj sobie czas. Wytrzymaj dwa tygodnie i zobacz, czy coś się poprawi. Najgorsze właśnie to zwątpienie, że nic się nie polepszy. Myślę, że jak wyytrwasz to będzie dobrze. Siły życzę
  6. Wiem ale juz na niej mam straszne akcje lękowe z agresja prawie.Mam wejsc na 75mg.Na razie boje sie do 50 mg wchodzic ,bo sie tymi lękami wystraszona czuję. I chodzi o to czy ktos tak mial a jednak sie udalo przejsc wyżej i bylo juz dobrze.Wszystko wymaga czasu i cierpliwosci.Ale ciezko jest ,gdy sie popada w zwątpienie.Bo nie wszystkich tak stymuluje ta adrenalina.Na mnie tez nigdy az tak strasznie nie dzialala.Ani na Mircie ani na Dulo.A tu widac jednak te moc.Tylko nie w takiej wersji ja wolę.Bo mnie zniecheca ,ze wyzej bede jeszcze raz musiala to przechodzic ,a nie mam nawet benzo i wszystko musze brac na żywca.
  7. Lubię, ciepłą i deszczową. Lubisz zbierać grzyby?
  8. Dzisiaj
  9. Przyszły mi pewne rzeczy do głowy, może znajdziesz coś dla siebie. Bo już podjąłeś decyzję o zmianie pracy, może dobrze czasami każdy potrzebuje zmian. Mając staż 9 lat na pewno możesz mieć dla siebie wnioski, i ty najlepiej wiesz co czujesz, nawet w tych 3 krótkich akapitach wspominasz o pracy ze 16 razy... Ale zawód kasjera jest jak każdy inny, i nie wydaje mi się żebyś miał takiego pecha, że wszystkie dziewczyny się z tego powodu odwracają. Nie pracują tam też sami mężczyźni. Może ustawiasz za wysoko poprzeczkę i dlatego nie zauważasz tych dziewczyn dla których nie miało by to znaczenia. Szczerze, nie takie zaciążenia widziałem, w sensie z kimś jak ktoś nawet pracy nie miał i czasami wtedy to był problem, chociaż nie zawsze bo w innych przypadkach wszystko było świadomym wyborem. Ciekawe jakby założyć tutaj temat o współczesnych męskich zawodach i jak to wpływa na wizerunek i taką ankietę zrobić, czy ktoś tutaj umówiłby się z kimś kto pracuje w sklepie. Interesujące jak by tutaj dziewczyny w niej zagłosowały. Zawsze można gdzieś kogoś poznać, w tym zdobyć nowe znajomości w jakiś grupach zainteresowań, ale nie trzeba myśleć o tym, żeby od razu spotkać kogoś kto będzie spełniał naszym oczekiwaniom. Często to nie podobięństwa a wzajemny szacunek dla tych różnic tworzy po pewnym czasie prawdziwe więzi. Pamiętam jak pisałeś, że chciałbyś aby inni dostrzegali twoje wnętrze. Nie nauczysz się tego wyrażać gdy będziesz trzymał się wciąż tych samych utartych schematów. Np. masz swoje wymogi że szukasz kogoś kto będzie jedynie młodszy, a jak była o rok starsza to już nie? Ostatnio bardzo inspiruje mnie filozofia Bruce'a Lee, według której chodzi by uwolnić swój umysł od różnych idei, tego co słyszymy i przyjmujemy na co dzień jako właściwe, a być jak woda, być w ruchu, bo mimo że woda jest bardzo miękka to drąży skały. A mając swój stały zestaw oczekiwań od świata to jest się taką skałą i jest wtedy trudno dostosowywać się do zmian, wydarzeń w swoim życiu i dlatego chodzi o to by unikać sytuacji w której ma się tylko jedno wyjście, tylko jedno rozwiązanie. Jest to bardzo trudne i dlatego powiedział że „Ból jest najlepszym nauczycielem. Tylko nikt nie chce być jego uczniem” W takich duchowych książkach, powtarza się często że okoliczności nie mają znaczenia. Wszystkie mocarstwa które potężne kiedyś, do dzisiaj upadły, wszystkie pieniądze wartościowe kiedyś, do dzisiaj się zdewaluowały (zauważasz różnicę?) Trzeba być ponad tą doczesność, to kim jesteś jest o wiele istotniejsze, a jak będziesz tylko porównywać się do innych to stracisz siebie. Co jest ważniejsze? Chciałbyś być kopią kogoś innego? „Be water, my friend „ Bruce Lee 1940-1973 Nie trać nadziei i ćwicz ciało, zawsze się przyda Pozdro
  10. Relfi

    Wkurza mnie:

    Dziękuję bardzo, potrzebowałem to przeczytać
  11. Czy jest tu na forum jeszcze ktos ,kto bral lub bierze Ami?I moglby mi poradzic co zrobic dalej?Bo jestem juz na skraju rzucenia tego.Czytalam wątek i widzialam ze niektorzy ładnie elgancko wchodzili i brali i nie mieli ubokow wielu i spokojnie im zadzialala.Uspokajala i w dzień antylekowo.U mnie zawsze musi byc inaczej.Nie dość ze zasypiam z oporami i to po 4-5godzinach od wzięcia ,to rano czuje sie zle,wczoraj mialam caly dzien z lękami i wkurwem,placzem.Dzis na razie jako tako.Ale czy to normalne ze ten lek tak na mnie dziala?w zasadzie lękotwórczo w dzien.Owszem byly juz dwa dni ze to sie nie dzialo ,ale juz sie kolejnego dnia boje...co bedzie dzisiaj.Wczoraj wogole czulam sie jak czlowiek z demencja,stalam kilka minut w sklepie i nie wiiedzialam po co tam przyszlam.W domu tez kręciłam sie bez celu ,nie wiedząc co jeszcze przed chwila mialam zamiar zrobic.Czy to normalne skutki uboczne i nie powinnam sie nimi martwic i dalej isc w górę?Czy raczej zrezygnowac,bo nic z tego nie bedzie..Moze ktos mial tak samo ale udalo sie to przejsc i lek zaczal wkoncu dzialac jak nalezy.Biore 25mg od tygodnia i nie wiem czy podnosic dawke czy zwijac interes.Bylabym wdzieczna gdyby ktos cos napisal.
  12. Ciężka Noc, poranek jeszcze gorszy, chociaż coś miłego jest w tym też..
  13. Dziś już trochę lepiej się czuję. Czuję takie dziwne pobudzenie od środka. Ale bez niepokoju już.
  14. @un_lucky luke Miałam koleżankę, która prosto z mostu powiedziała mi, że dla niej najważniejszy jest u faceta wygląd i jego pieniądze. Jego charakter jest dla niej nieistotny. Dla mnie to był szok. Także to prawda, że babom zależy na takich rzeczach najbardziej. Muszą się mieć czym pochwalić przed rodziną i koleżankami. Dla mnie to żałosne. Ja nigdy nie patrzyłam ani na hajsy ani nawet zbytnio.na wygląd. Mówię to szczerze, po prostu tak jest. Dla mnie najważniejsze jest to, żebym z facetem miała więź i świetne rozmowy. Mi jest przykro, bo zawsze gdy wspomnę o swojej chorobie, czyli ChAD, to zostaje olana. Nikt nie chce się użerać z kimś, kto ma problemy z psychiką. Nawet mój przyjaciel mnie przekreślił. Wiem, że wiele razy zawiniłam, bo gdy jest u mnie źle, to nie panuję nad sobą, albo nie ma ze mną kontaktu. Marzę o kimś, kto zaakceptuje mnie i moją chorobę. No ale nie wiem, czy jest mi to dane. Z roku na rok jestem coraz bardziej samotna. Mam również wrażenie, że teraz relacje w całym społeczeństwie się popsuły. Ludzie już się ze sobą tak nie spotykają. Piszą przez internet i im to wystarczy. Przykre.
  15. Prostactwo, zwłaszcza bezczelne. Tak głupio bezczelne, takie jest najgorsze.
  16. Maat

    Pytania TAK lub NIE

    Też. Lubisz jesień?
  17. Maat

    NOWE Czy masz?

    Nie. Masz dżem śliwkowy?
  18. Maat

    Państwa - Miasta

    Tałes. Postać z bajki na B.
  19. Nic nie ma złego w takiej pracy. Parafrazując z "Czterdziestolatka": "Jestem mężczyzną pracy. Żadnej pracy się nie boję" Ale w tym roku u mnie minie 9 lat, od kiedy pracuję w sklepie z bożą krówką w logu i wystarczy! To nie jest moje "miejsce na Ziemii". Jest to praca ciężka i co gorsza, bardzo niewdzięczna. Niektórzy ludzie nie szanują takich osób jak ja. Myślą takim stereotypami, że tego typu praca to jest dla ludzi "po zawodówie". Na speed-datingu się bardzo boleśnie przekonałem, co Panie myślą o osobach pracujących w sklepie. A żeby było zabawnie część z tych dziewczyn pracowały wtedy jako pielęgniarki, które również nie mają lekko. W dzisiejszych czasach liczy się (niestety) wygląd, kasa i status. Bardzo rzadko która kobieta doceni faceta za pozytywny charakter. Dlatego chcę zmienić pracę, na coś o moim podobnym/pokrewnym wykształceniu. Inaczej odbiera kobieta, gdybym powiedział, że pracuję w biurze/urzędzie, a inaczej jako zwykły kasjer. Bo jak ma powiedzieć swoim znajomym czy rodzinie, że chodzi z facetem, który pracuje w sklepie jako "szeregowy?! Przecież będą oni dążyli, by z takim delikwentem się rozstać (mogą podejść "psychologicznie" typu: "z czego będziecie żyć?", "przez niego nie będziecie mieli mieszkania/dzieci", "zasługujesz na kogoś lepszego"). Co innego, gdybym lubił swoją aktualną pracę, ale tak nie jest! Jestem cholernie sfrustrowany, zmęczony. Nawet byłem ostatnio na nocnych zmianach, że nie miałem za bardzo, co robić w wolnym czasie (bo muszę się przed pracą zdrzemnąć, inaczej nie funkcjonuje). Kocham wolny czas, a moja praca mi to coraz bardziej uniemożliwia! Dlatego muszę działać. Kobiety też na to inaczej patrzą. Gdy próbuje coś zmienić w swoim życiu. Przecież żadna z Was nie chciałaby być z kolesiem, który nie ma za grosz ambicji (bo ambicja, to awans, a awans to też kasa, a im więcej kasy tym lepiej ;)). Też pracuję w sklepie i mogę stwierdzić: masakra! Nie boję się fizycznej pracy, ale nie po to człowiek się kształcić, by tylko to robić do usranej śmierci (prędzej kręgosłup mi wysiądzie niż kopnę w kalendarz). Żadna szanująca się kobieta nie będzie chciałaby być z kimś, kto tylko robi w markecie. Zresztą, jakby reagowałaby jej rodzina/znajomi? Niby ona jest osobą dorosłą, ma jakąś niezależność, ale wystarczy umiejętnie podejść psychologicznie i ze związku nici :(( Prezes banku może być z sprzątaczką, ale Pani prezes banku z cieciem to już nie bardzo.
  20. Skąd mam wiedzieć? Nie czytam w jej myślach, a nawet bym nie chciał. Żartuję, żeby się ze mną nie umówiła nawet, jakby Unia Europejska wymyśliłaby tego typu dotacje (Chwila! Może takie coś za chwilę wymyślą? Już nie takie absurdy wymyśleli). Jeśli chodzi o portale: Oczywiście, że je próbowałem! Pierwszy raz zarejestrowałem się na portalu Sympatia w 2007 r. jako 17-letni smarkacz. To był ten portal, w którym poznałem koleżankę "na dystans", z którą się nie udało (zdecydowanie przez moją głupotę, debilizm i tchórzostwo). Próbowałem w późniejszych latach na innych portali/aplikacji: Boo, Badoo (tutaj zaznaczam, że moja koleżanka poznała swojego męża właśnie na tym portalu), Bumblee, randkowy Facebook. Nawet był raz na żywo na speed-dating (mam z tej "imprezy" bardzo złe wspomnienie). Ale nic z tego nie wyszło. Naprawdę próbuję i próbuję, i dalej nic Szlag by to trafił! Dzieciate?! O nie! Nigdy, nigdy, przenigdy! Niektórzy mówią o takich sytuacjach: "to jest tak sprzątasz po imprezie, na której nie było się zaproszonym". Ja na to mówię: "To tak, jakby się wskoczyło na głęboki basen a nie nauczy się podstaw pływania". Dla mnie bycie z samotną mamuśką (w skrócie SM) to jest bardzo kiepski wybór, a dlaczego? 1. Wejście w taką relację jest jakby wejście "z doskoku". Jest to bardzo nienaturalna kolej rzeczy. Inaczej, kiedy bym poznał kobietę, stopniowo lepiej się znamy. Potem jesteśmy w związku, po jakimś czasie ślub i potem dziecko. Chodzi o kolejność, "porządek", naturalny ciąg wydarzeń. Wszystko przebiega w swoim tempie. Z SM byłoby to przeskoczenie nie jednego, a kilku etapów na raz! A dla takiego świeżaka jest to bardzo niekorzystne! Nie lubię pośpiechu! 2. Patrząc z perspektywy dzieciaka to jak ma sobie wyobrażać, że w jego dotychczasowym życiu nie dość, że za dużo rzeczy się dzieję (i tu nie mam na myśli tych dobrych) i jeszcze miałby w jego malutkim żywocie pojawić się kompletnie OBCY facet?! Jak ma się z tym czuć?! To jest bardzo niekomfortowa sytuacja. To będziecie coś w rodzaju rywalizacji, ale w bardzo toksycznym wydaniu. Bo i mały, i ja chcemy mieć jak najwięcej uwagi od partnerki/matki (zależy z jakiej perspektywy). To jest to konflikt interesów. 3. Byłbym od początku na samym końcu hierarchii. Logiczną rzeczą jest to, że kiedy pojawia się w życiu dziecko, to na nim się skupiamy. Bo trzeba nim się zaopiekować. Nie neguję tego. Jednak ta sytuacja jest ściśle powiązana z punktem 1. Co innego, gdyby wszystko przebiegało po jakimś czasie, naturalnej kolei rzeczy. W przypadku SM, od razu byłbym na końcu, bo hierarchia SM by była taka: Najpierw dziecko, potem rodzice/rodzeństwo, następnie znajomi, dalej pies/kot czy inna paprotka przy oknie, a końcu...partner. Jaki to jest sens wejść w relację, gdzie od początku byłbym na samym końcu?! Żaden! Poza tym, musiałbym "grafik" dostosować pod dziecko. Przykład: powiedzmy, że planowałem się spotkać z SM i nagle musi odwołać, bo dziecko chore. I tu jest źle, i tu niedobrze, bo: ja się wkurzam, bo ze mną się nie spotka, ale...gdybym się ze mną umówiła, to obaj wyszlibyśmy na potwory, bo chore dziecko cierpi. Pogmatwane, prawda? 4. Kontakty z ex-partnerem. Pół biedy, gdyby SM ostatecznie rozliczyłaby rozstanie z swoim poprzednikiem. Gorzej, gdy te kontakty mają od czasu do czasu miejsce i co gorsza taki koleś może mieć "bogatą" kartotekę. Nie ma zamiaru narazić swojego zdrowia i życia (także moich najbliższych), bo natrafiłbym na jakiegoś patusa. Zresztą, SM wybrała taką osobę, więc o niej też niezbyt korzystnie świadczy 5. Istnieje stwierdzenie, że "Nieważne, kto spłodzi. Ważne, kto wychowuje". Tak naprawdę obydwie rzeczy mają takie znaczenie! Geny też warunkują cechy charakteru, nawyki, skłonności do uzależnień. Oczywiście środowisko, wychowanie też ma znaczenie, ale proszę nie mówić, że "nie jest istotne, kto płodzi", bo ma! 6. Zerowy wpływ na wychowanie takiego dzieciaka, nie można postawić żadnych granic, ani nawet zwrócić uwagę. Bo usłyszysz od małolata "nie jesteś moim ojcem". To samo powie SM. Jak w takiej sytuacji zdobędę autorytet, szacunek?! Jest to nie do przeskoczenia. Wiem, że napisałeś pół-żartem, pół-serio, ale na te sprawy jestem bardzo uczulony! Wolę zdecydowanie być z kobietą, która ma pod tym względem "czyste konto". Nawet, jakby nie chciałaby/nie mogłaby mieć dzieci, to jest dla mnie o wiele lepsza relacja niż z SM. Więcej spokoju, znacznie mniej przepychanek, nie muszę walczyć o czyjeś względy/uwagę, dłużej pożyję (bo mnie ex nie pobije).
  21. Wczoraj
  22. Wiem, że jestem dziwny i wiesz co? W sumie się tego nie wstydzę Gorzej już być nie może. W tym przypadku mnie to nie śmieszy. Bardziej mnie po prostu cieszy. A jeśli chodzi o poczucie humoru: lubię "sucharskie" poczucie humoru. Uwielbiam klimaty Monty Python
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×