Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk

  1. Hej, brał ktoś może ALVENTE? jesli tak to czy pomogła ? Jak długo ja stosowaliscie?
  2. Witajcie Od paru miesięcy mam problem, kiedy mój chłopak wyjechał za granicę poczułam, że mogę przestać go kochać. A kocham go bardzo mocno i to nie dawało mi spokoju. Myślałam o tym dzień w dzień, płakałam, ta myśl towarzyszyła mi od rana do nocy, bałam się, że stracę taką osobę przez samą siebie. Potem miałam tak słabą psychikę, że wszystko było dla mnie problemem. Zobaczyłam w tv homo i zaczęłam zastanawiać się czy przypadkiem ja taka nie jestem, to by zniszczyło mój plan na życie... moją miłość. Oczywiście nigdy nie czułam pociągu w strone kobiet, zawsze chciałam podobać się chłopakom, a dziewczyny traktowałam jakby ich nie musiało być. Po tym zaczęłam sobie wyobrażać a co by było gdyby? I to mnie przeraża, napełnia lękiem, strachem, wolałabym umrzeć niż taką być, wiem, że tęskniłabym za chłopakiem, ale boje sie, że to się może zmienić, ciągle to analizowałam, bałam się... przecież ja chcę życia z mężczyzną od zawsze! Potem pomyślałam sobie "to tak samo głupie jak to że chciała byś być trans..." i prosze i znowu strach i analizy, ale od tego szybko sie uwolnilam, wyszłam z domu pierwszy raz od kąt pojechał, pogadałam z koleżanka i to minęło. Często wydaje mi się to śmieszne, że nie będę homo nigdy, że czemu trace tyle energii na to, a potem znowu to analizuje i jednak się boję. Kiedy wrócił to minęło, ale kiedy go nie ma nadal wpadam w panikę. Boję się, nie chce tak myśleć bo co jeśli stanie się to prawdą?
  3. Witam, piszę ten temat z nadzieją, że są osoby, które mają podobny problem lub się z takim spotkały. Być może nawet sobie z nim poradziły. Co jakiś czas miewam ataki lęku. Często naprawdę mocne, po których jestem blady, zalewa mnie zimny pot i czuję że zwymiotuję. Wszystkie napady pojawiały się w nocy, kiedy zasypiałem, często powodowały nieprzespane noce. Wtedy moje myśli nie były zajęte niczym i uczepiały się jakiegoś czarnego scenariusza, który mieliłem w głowie i sobie wkręcałem. Myślę, że mogę podzielić je na dwie grupy, tj. lęk przed samym lękiem w miejscach, w których ciężko byłoby mi sobie z lękiem poradzić (np. zasypiając w pokoju na wyjeździe ze znajomymi, lęk, że jak pojawi się lęk, to sobie z tym lękiem nie poradzę albo ktoś zauważy, że mam problemy z nerwicą) lęk przed poważną relacją, przed związaniem się O ile ten pierwszy jest, jak mi się wydaje, wtórny i trafia się bardzo rzadko, to ten drugi nie daje mi żyć. Wszystkie moje próby stworzenia związku wyglądają podobnie. Najpierw kogoś poznaję, zakochuje się, spotykam, wszystko jest pięknie, bo jest jeszcze niewinnie. Pojawiają się jakieś pocałunki, to wciąż jest niewinne, wszystko gra. Problem pojawia się, gdy trafiamy do łóżka. Przestaje być niewinnie, bo są możliwe konsekwencje. Po wszystkim u mnie pojawiają się myśli typu "a co jeżeli ona zajdzie w ciążę, przecież ja nawet nie wiem czy to ta jedyna, nie wiem czy chce się z nią wiązać na całe życie. a co jak nie bedziemy się dogadywać". Potem jest już równia pochyła. Każde zbliżenie kojarzy mi się z lękiem, po wielu lęk się pojawia. W końcu nie czuję już nic z zakochania, które mi towarzyszyło, a ona kojarzy mi się już tylko z lękiem. Staram się unikać seksu, potem w ogóle spotkań wykręcając się różnymi rzeczami. Gdy zasypiamy razem czuję lęk, nie śpię w nocy, chce uciekać. Koniec końców wybieram rozstanie, bo lęki stają się nie do zniesienia. Czuję się z tym fatalnie. Nie chce być sam, ale zawsze kończę w ten sam sposób. Podczas ataków próbowałem pomagać sobie hydroksyzyną, ale pomagała jedynie w tych ciężkich przypadkach, kiedy czuje że stracę przytomność lub zwymiotuję. Nic nie zmieniała w lękach, które towarzyszyły mi podczas zasypiania, myślenia itd. Nie wiem co robić. R.
×