To jak się czujesz nie ma aż takiego znaczenia, ważne jak jest w istocie.
W każdym razie, ja dziś znów czuję się przegrywem. Ostatnio się to, niestety, nasila. Zwiększa się liczba rzeczy, które mnie triggerują do takich uczuć. Chyba zamknę się w domu, żeby się nie bodźcować. I potem obudzę się jako jeszcze większy przygryw hehe.
Fajny masz ten domek. Jak survival w jakiejś grze No i samodzielna naprawa samochodu się bardzo chwali, a dobie leniuchów o dwóch lewych rękach, którzy byle olej oddają do warsztatu, bo mają lepsze rzeczy do roboty.
Lądujemy w Porto, Lizbona dopiero potem. Niestety, to tak u mnie nie działa. Jak mi brat /cenzura/i o jakichś dyżurach i tego kto jak będzie kontrybuował do dobra wspólnego to mam odrazu zachowania buntownicze i uczieczkowe. I że jestem jakiś /cenzura/owy bo nie potrafię się dostosować. Samochód jest na niego, więc i każdą rzecz będzie trzeba konsultować z resztą. Do tego przypomniało mi się jakie mam na wyjazdach napady obezwładniajacego smutku, którego źródła nie umiem zlokalizować. Nie było ich tylko na wyjazdach z dziewczyną.
Tak, z rodziną do Portugalii. Jest możliwość się wycofać, ale boję się z kolei zostać sam (chociaż teraz w sumie I tak siedzę sam, to nielogiczne, ale jednak) i jednak zawsze chciałem zobaczyć Lizbonę.
Do tego kończy mi się terapia.
Ale dotyczące czego? Platon jest uważany za największego filozofa wszechczasów, a cała filozofię często określa się mianem "przypisów do Platona", więc nie wiem o co dokładnie pytasz. On stworzył tego bardzo dużo, a ja nie jestem też specjalistą w zakresie historii filozofii. Może lepiej będzie poczytać na necie, albo kupić sobie książkę o historii filozofii?
A może Ci się tylko wydaje, że się uporałaś? Mnie się wydawało, że już mnie to nie dotyczy, ale po kilku latach wróciło.
Może nie warto było w ogóle się zajmować własną psychiką? Nie widzę, żebym lepiej egzystował od tych, którzy bezrefleksyjnie idą przez życie.
Tu już zdania są podzielone, czy uczucia, a wlaściwie chodzi o tzw. qualia, są redukowalne do materii czy nie. Np. Chalmers twierdzi, że nie, a Churchland i, o ile dobrze pamiętam, Dawkins, że jak najbardziej.
Przecież ja tego nie rozpamiętuje. Co więcej, im bardziej się próbuję ich pozbyć, tym mocniej wracają. Albo uderzają nagle, po kilku latach, jak teraz.
Wstyd się przyznać do samego czucia się przegrywem. A ma to związek z różnymi tramatycznymi zdarzeniami z młodości, które od czasu do czasu dają o sobie znać i bardzo miażdżą.