Skocz do zawartości
Nerwica.com

acetyloCoA

Użytkownik
  • Postów

    94
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez acetyloCoA

  1. To niektóre moje pierwsze prace sprzed roku. Niedługo wrzucę zdjęcia najnowszych. No dziewczyny, nie wstydzimy się :)) -- 25 lip 2011, 14:31 --
  2. Ooooo widzę, że jest nas więcej:)) Baaaardzo mnie to cieszy. Może warto zaprezentować swoje skarby i wymienić doświadczenia?:)
  3. Czy ktoś z Was się tym interesuje? Właśnie zrobiłam pierwszego scrapbooka, trochę koślawy, ale bardzo mnie cieszy. Za to mam duże doświadczenie w decoupagu i mogę służyć pomocą:) Chętnie pogadam, podyskutuję, nauczę się i również pomogę innym w tych dziedzinach. Uważam, że warto też się spotkać i razem potworzyć - to świetny sposób na relaks. Buźka!
  4. Autodestrukcja, architektura wnętrz. Wiem, że bardzo ciężko się dostać. Sensitive Soul, Dzięki za wsparcie! Ciekawa jestem, czy jest tu może ktoś po ASP... Buziaki!
  5. buka, Mam dużo samozaparcia:)Ja wcale nie myślę, że to będzie "machanie pędzelkiem". Zawsze się interesowałam się sztuką, ale traktowałam to jako hobby. Dla mnie czytanie o architekturze, sztuce, rysowanie to najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. Jak byłam na med, nie miałam najmniejszej ochoty jeszcze potem w domu coś doczytywać, to była katorga. Najważniejsze jest to, że chcę spróbować. Zaryzykuję i zobaczę, co będzie dalej. Mam zamiar podejść do tego z optymizmem i tyle:)
  6. Dziękuję :) Mnie medycyna bardzo rozczarowała. Zero kreatywności, logicznego myślenia... Jestem po pierwszych zajęciach kursu na ASP i trochę się boję, że mogę nie dać rady, ale mam tym razem zamiar zamiast panikować (jak zawsze) i się zamartwiać (jak zawsze) wziąć się do roboty i zobaczyć, co życie przyniesie. Dobrych snów i słoneczka jutro! Buziaki!
  7. L:), Wiem dobrze, że to bardzo dziwne środowisko. Czułam się tam okropnie. Nie mówię, że to źli ludzie, ale po prostu specyficzni. Monika1974, jutro mam pierwsze zajęcia kursu przygotowawczego na ASP. Powoli krystalizują mi się plany na przyszłość. Zobaczymy, jak mi pójdzie. Jak mi się nie uda, to będę kombinować, co dalej:)
  8. L:), bardzo lubiłam praktyki w szpitalu i pracę z ludźmi. Miałam ponoć fantastyczne podejście, ale kucie tabeli na pamięć i świadomość, co się dzieje w tym hermetycznym środowisku mnie wystraszyły. Po prostu to jednak nie moja bajka, ale bardzo bałam się podjąć tę decyzję. Teraz czuję się jakby kamień spadł mi z serca, ale wiele musiałam najpierw przejść, by do tego dojść. Buziaki!
  9. U mnie: psychoterapia i leki.
  10. Kochani, ja po 4 latach męki (rok urlopu zdrowotnego) rzucam medycynę, którą studiowałam wbrew sobie. W d... mam wypowiedzi moich znajomych typu "jeszcze tylko 3 lata się przemęcz, skończ to i będziesz zarabiała grubą kasę". Nie mam zamiaru dłużej się męczyć. Uważam, że na zmiany jest ZAWSZE czas. Najgorsze u mnie jest tylko gdybanie "gdybym nie była chora i w przeszłości zrobiłabym inaczej, to...". Przecież to masochizm! Stukam się w głowę i staram się śmiać z takich bezproduktywnych myśli. Niedługo mam też zamiar zamknąć pewną sprawę z przeszłości - muszę ruszyć tyłek i w końcu to sobie poukładać. Buziaki!!!
  11. W szpitalu nareszcie opisali tą moją pieprzoną nerwicę jako nerwicę natrętnych myśli. Oczywiście oprócz tego, co jest obecnie moim największym problemem, mam przymus sprawdzania, czy zamknęłam drzwi, liczenia drzew, samochodów, dziur w szosie w trakcie podróży ( na polskich drogach to jest dopiero cierpienie:D ). Myślę, że nie dałam rady, zawiodłam kogoś, że mogłam coś zrobić lepiej, żałuję utraconego związku i takie tam. W trakcie terapii CBT czułam się o wiele lepiej i obecnie szukam specjalisty w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Da się z tym żyć! Trzymam za Was kciuki! Buźka!
  12. O! A mi doktórka nie zleciła morfologii. Muszę się upomnieć. Dzięki! Najgorsze jest to, że lekarze uważają, że jestem przewrażliwiona, bo studiowałam med i za dużo wiem. I jak się proszę o jakieś badanie, to aż mi źle...
  13. Widzę, że mój temat dał paru osobom pole do popisu dziękuję wszystkim za słowa otuchy! Choruję od dzieciństwa, od 2 lat pogorszenie. Chodziłam rok na psychodynamiczną, ale mała poprawa. To była bardzo ciężka decyzja, ale cieszę się, że byłam w szpitalu. Na serio mi pomogło. A co do medycyny, to po prostu nie jest moja bajka, mimo że oceny miałam super (żeby tatuś mógł się chwalić córeczką). Ale do czego to mnie doprowadziło, to już wiecie.
  14. Trafiłam na oddział V. Ponoć V i II są najlepsze dla kobiet. Trafiłam tam z deprechą, nerwicą, trichotilomanią, innymi samookaleczeniami, myślami samobójczymi. Obecnie biorę fluoksetynę, ketrel i depakinę. W szpitalu zmieniano mi leki, ale szczerze mówiąc byłam wtedy w takim stanie, że nie ogarniałam co dostawałam. Pani Ordynator to złota kobieta, cierpliwa, bardzo życzliwa, lekarz z powołaniem. Większość pielęgniarek bardzo życzliwe i kochane babki. Pojedyncze to wrednawe baby, ale jak to w życiu bywa:)) Kompletnie nie można wierzyć w mity o tym, że tam dają specjalnie dużo leków, żeby człowieka otępić - nawet jeżeli chciałoby się taką dawkę dostać, żeby zapomnieć o problemach, na pewno się jej nie dostanie! W pasy zapinane tylko osoby poważnie agresywnie. Niestety nie ma już podziału na oddział depresji i nerwic i resztę, więc na jednym oddziale byłam z osobami bardzo ciężko chorymi, aż serce pękało:( Pani Ordynator specjalnie załatwiła mi psychologa, mimo że pani psycholog pracująca na oddziale była na chorobowym. Nurt behawioralno-poznawczy okazał się dla mnie zbawieniem! Fantastyczny Psycholog - młody człowiek, dyskutowaliśmy o moich problemach, zaopatrzył mnie w poradniki, książki i ulotki na temat moich chorób. Przychodził tyle razy w ciągu tygodnia, ile chciałam. Minus to jedzenie - mało i niektóre chore kradły jedzenie, ogólnie szkoła przetrwania, ale 3 pielęgniarki nie były w stanie upilnować 35 pacjentek. Piękne otoczenie - park, ławeczki, prace w ogródku. Terapia zajęciowa z fantastyczną panią Lidzią - słuchanie muzyki i zajęcia plastyczne. Rzuciłam medycynę, na którą poszłam dla innych. Startuję na ASP, może mi się uda. Rodzina przejrzała na oczy, zobaczyła, że to nie są żarty i się wzięli za siebie. W końcu czuję, że się w domu liczę. Szkoda, że musiałam doprowadzić się do takiego stanu, żeby sytuacja się zmieniła, ale jest już ok. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to proszę bardzo - odpowiem na wszystko, bo tak teraz nie wiem, co może Was interesować. Buźka!!!
  15. Ketrel jest świetny! Dzięki niemu mogę w ogóle spać, a rano jestem wypoczęta i chce mi się wstać z łóżka. Daje powera, tylko nie mam na P i muszę dać za niego 80 zł... Porażka...
  16. Właśnie wróciłam ze szpitala ze Świecia. Jeżeli ktoś chciałby, mogę opisać pobyt;) Ogólnie jestem bardzo zadowolona z leczenia na Oddziale V:) Czekają mnie wielkie zmiany:) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!!!!!!
  17. acetyloCoA

    Witam

    Dziewczyno, trzymam za Ciebie bardzo kciuki! Chyba czas, byś zaczęła myśleć tylko o sobie, bez zwracania uwagi na rodzinę. Na serio, lepiej na tym wyjdziesz...
  18. acetyloCoA

    Cześć...

    Witaj! Bardzo fajny nick!
  19. Wg woli Zeusa, na dnie była nadzieja
  20. acetyloCoA

    zadajesz pytanie

    Tak, a zwłaszcza herbaciane róże. Czy masz przyjaciela?
  21. Nie, nie przechodzi się żadnych testów. Jestem na 3 roku lekarskiego, ale póki się nie ogarnę, to na bank studiów nie skończę. Ale wierzę, że niedługo się jakoś z tego wyplączę.
  22. A więc jeszcze moja historia:) Jestem tzw. eurosierotą Od 14 roku życia mieszkam praktycznie sama i muszę liczyć tylko na siebie. Ojciec poza tym lubi sobie czasami chlapnąć. To jest dno moich problemów, z którymi walczę na terapii. Psychiatra powiedziała mi ostatnio, że mam "postawić krzyżyk na rodzicach", ale uwolnienie się od tych toksycznych zależności jest bardzo trudne. Pozdrawiam!
  23. acetyloCoA

    Dzień dobry.

    Jak można zrzucić winę za depresję na komputer??
×