-
Postów
3 485 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Alienated
-
carlosbueno, widziałem jakiś czas temu Nową Aleksandrię Siekiery w Saturnie za... chyba dziewięć zeta Nawet się zastanawiałem chwilę czy nie kupić, ale średnio u mnie ostatnio z nastrojem do słuchania... -- 20 maja 2013, 23:20 -- O! [videoyoutube=bx6f68Wd9dc][/videoyoutube]
-
hanails, no właśnie ze Staromłyńskiej odeszła niespełna rok temu Ja cały czas tam bywam, ale już u innej doktor... Kiedyś miałem spisane nazwiska wszystkich lekarzy stamtąd (chodziło o podjęcie decyzji do kogo chcę przychodzić), ale gdzieś już ta kartka zapewne dawno przepadła Jeśli chodzi o dr. Nicewicz, możesz sprawdzić jeszcze w Medicusie... Ale tam wizyty są zdaje się odpłatne, więc trochę nie bardzo... Powodzenia życzę!
-
Przeglądałem dzisiaj jakieś stare zdjęcia... Znalazłem między nimi kilka z okolic bodajże marca, albo lutego... Taka przejściowa pora roku... Za oknami mokro od deszczu, który niedawno co spadł. Pochmurne niebo... Drzewa wciąż jeszcze bez liści... Brakuje mi takiej pogody... Od razu jakoś tak raźniej się na duszy zrobiło...
-
Candy14, no właśnie przed chwilą narzekałem, że tutaj w okolicy wydaje się kompletnie nikogo nie być Jakieś większe skupiska ludzkie to albo Śląsk, albo stolica... albo też u Was właśnie... Dobrze, że możecie się skrzyknąć jakby co i w miarę szybko zorganizować...
-
Wyszedłem dzisiaj wieczorem z psem, a tu z miejsca dotarły do mnie dźwięki głośnej muzyki... Idę więc w kierunku, skąd dobiegała... A tu normalnie gig na całego przy lokalnym kościele! Jakiś zespół ze sceny odgrywa powszechnie znane i "lubiane" utwory, ludzie pląsają w tańcu pod sceną... Nawet chyba piwo można było na miejscu dostać! Zrobiłem więc zwyczajową rundę, zaprowadziłem psa do domu... I udało mi się załapać jeszcze na taką, lekko rockową wersję "Ona tańczy dla mnie" -- 19 maja 2013, 21:59 -- Candy14, jak widzę imprezujecie tam na całego!
-
hanails, pamiętaj, że lekarze to też tylko ludzie, a ludzie jak wiadomo bywają różni Nigdy nie wiadomo na kogo akurat trafisz. Teoretycznie, z czystym sumieniem mógłbym Ci polecić doktor Beatę Nicewicz, którą to bardzo dobrze wspominam, i którą także polecono mi na tym wątku kilka lat wstecz. Niestety nie potrafię powiedzieć co się z Nią w tej chwili dzieje. Odeszła jakiś czas temu z przychodni, gdzie przyjmowała pacjentów na NFZ, i pojęcia nie mam czy przyjmuje obecnie prywatnie, ani też czy w ogóle zajmuje się jeszcze typowymi konsultacjami psychiatrycznymi. Musiałabyś zorientować się już na własną rękę. W mojej opinii była taką psycholog i psychiatrą w jednym. Zawsze potrafiła cierpliwie wysłuchać, gdy pojawiał się poważniejszy problem, coś doradzić... Naprawdę bardzo sympatyczna kobieta A obawiać się na zapas też raczej nie masz co, bo najprawdopodobniej spora część psychiatrów nie będzie specjalnie drążyć co jak i dlaczego, tylko z marszu przepiszą Ci leki (o ile oczywiście zajdzie taka potrzeba), albo skierują gdzieś na terapię...
-
Nie mam za bardzo ostatnio nastroju na słuchanie... Przyszło niedawno kilka płyt, ale części z nich nawet jeszcze nie grałem... Sprawdziłem jedynie czy wszystko z nimi w porządku, bo już w przeszłości zdarzały się wpadki, i to w zasadzie tyle... W historii wyświetlania na YouTube, znalazłem dziś między innymi ten utwór Się działo [videoyoutube=6NyvAYt0gI8][/videoyoutube]
-
Michuj, Jestem wprost wymarzonym nabytkiem dla każdego potencjalnego pracodawcy Pomijając także szereg innych zalet, dyskwalifikuje chociażby sama kategoria wiekowa
-
magnetowid - lata osiemdziesiąte, kult
-
Michuj, też myślałem sobie nawet kiedyś o czymś w podobnym stylu, ale jak teraz patrzę to sam nie wiem... Ogólnie gdzie się nie rozejrzeć, wszędzie wydaje się być ktoś gotowy wejść człowiekowi w drogę... Chciałbym zrobić swoje, wrócić do domu i mieć czas na prywatne fanaberie Ciężko to określić w skali procentowej, ale obecność innych ludzi ogranicza moją wydajność w stopniu naprawdę znaczącym... Często właśnie jeśli o taką współpracę chodzi, po prostu mnie nie ma... Nie poczuwam się do odpowiedzialności za coś, co zrobiłem do spółki z kimś innym
-
Uregulować swoje zobowiązania finansowe i... Nie wiem... Prawdę powiedziawszy mam już kompletnie dosyć wykonywanego obecnie zajęcia... Korci mnie, żeby za przeproszeniem pierdolnąć to wszystko w cholerę i spróbować czegoś innego... Zresztą wcale nie do końca tutaj chodzi o samą pracę... Raczej o buractwo innych, które zmuszony jestem tolerować... Tęsknię też chyba za tym powiewem świeżości, właściwym poczuciu, że nigdzie tak naprawdę nie należę... Że wszystko jest jeszcze kwestią otwartą...
-
hanails, nigdy nie wiesz na kogo tak naprawdę trafisz... Plusem jest to, że jeśli zrazisz się do jednego z lekarzy, możesz próbować dalej... Pamiętam, że osobiście dopiero po kilku latach miałem przyjemność trafić na naprawdę sympatyczną Panią doktor, z którą udało mi się złapać świetny kontakt... Wcześniej spotykałem się z wieloma przejawami całkowitego wręcz braku kompetencji... Pech też niestety chciał, że i ze wspomnianą doktor straciłem kontakt, więc namiarów Ci podać nie mogę... Próbuj jednak do skutku i absolutnie nie zrażaj się niepowodzeniami, na jakie masz szansę po drodze napotkać!
-
Chyba zaczynam się już powoli żegnać ze swoim długoletnim przyjacielem... Nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, by zażywać lek dalej, ale niestety mój psychiatra uparł się, że nie i koniec... Przyznaję, że trochę szkoda, bo akurat tej opinii tutaj nie podzielam, a i efekty wciąż uważam za jak najbardziej pozytywne... W środowiskach medycznych jednak różne panują na ten temat przekonania i działa to właściwie na zasadzie ślepego trafu... Ktoś lek przepisze bez żadnych zastrzeżeń, podczas gdy inny z całą stanowczością będzie tego odmawiał...
-
Jakiś czas temu po raz kolejny wypisano mi Convulex... Po części jako stabilizator nastroju, a po części dodatkowy środek ułatwiający zaśnięcie... Jako ten drugi sprawdza się względnie OK, aczkolwiek dobrze mieć zawsze przy łóżku coś do popicia... Jeśli chodzi o działanie regulujące nastrój, mam wrażenie, że raczej temperuje te stany wzmożonej aktywności, aniżeli zapobiega zjazdom w dół... Choć z drugiej strony, przypuszczalnie właśnie takie jazdy na podwyższonych obrotach skutkują później gwałtownym spadkiem nastroju... Może więc lepiej pozostać po prostu bardziej obojętnym na wszystko co dzieje się wokoło...
-
[videoyoutube=XDZkMIOewpY][/videoyoutube]
-
[videoyoutube=r6iEzP966eI][/videoyoutube]
-
[videoyoutube=KR8z4nrj00U][/videoyoutube]
-
slow motion, też się właśnie zastanawiam co z sobą w te letnie miesiące począć... Poniekąd przysposabiam się już do tego takim właśnie nic nierobieniem... Jeśli tylko temperaturę da się znieść, jakoś się powinno udać... Przeczekać... No i jest też przecież nadzieja, że od czasu do czasu także popada...
-
slow motion, dzięki Nie jest w sumie chyba najgorzej. Wszystko stopniowo wydaje się ustępować, i mam nadzieję, że nie będzie później już żadnych powikłań... Też w sumie dobrze mi się tak w odosobnieniu przebywa... Cztery ściany, pozasłaniane rolety w oknach... Dzisiaj siedzę i oglądam filmy dokumentalne na YouTube... Kiedy tak popatrzeć jak niektórzy mają naprawdę posrane życie, od razu człowiek inaczej zaczyna spoglądać na swój własny świat...
-
slow motion, w sumie niby tylko zwykła różyczka Przyjemnie tak czasami zupełnie poza harmonogramem się w domu pobyczyć...