Wiesz co? Rozmawialam raz na ten wlasnie temat z moja ciotka-jest neurologiem,choc byc moze lepiej byloby zasiegnac w tym przypadku rady psychologa czy cos.W kazdym razie byl w moim zyciu calkiem smutny i stresujacy okres kiedy caly czas zylam w napieciu- bylam na tym strasznie skupiona ale nie mialam jakis takich tragicznych napadow. Kiedy po tym czarnym okresie wszystko zaczelo mi sie ukladac,zakochalam sie, w zyciu zawodowym ok, no i wogole wszystko poszlo do przodu. Stres odszedl i wtedy sie zaczela jazda..W zwyklych,spokojnych sytuacjach napady strachu dretwienia rak,szczekosciski i inne przesrane przypadki. Podobno kiedy problemy mijaja to nasz organizm musi dac ujscia napieciu i koniec..zaczelam byc szczesliwa i jednoczesnie zaatakowaly mnie te nerwy.. Poprawilo sie po leczeniu.Niestety wraca co jakis czas.pieprzone,bledne kolo