-
Postów
876 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Mizer
-
Witam. Jestem świeżo po kacu, nie wiem ile mam jeszcze alkoholu w sobie, tak czy inaczej tyję jak większość polaków właśnie XD Wieczorek panieńsko-kawalerski w przypadku moim i mojej siostry odniósł sukces za sprawą suto okraszonego wódką stołu (a przede wszystkim zwierzeń narąbanych kawalerów). jestem grubsza, ale nie będę płakać, do wesela się zagoję (a wesele za trzy tygodnie, dorwałam kolegę jako osobę towarzyszącą i jestem taka szczęśliwa, że będzie to jeden z niewielu facetów z mózgiem w oczach, a nie takie jebiołki flaszkowate) jutro szkoła. ja się czuję DOBRZE. ja idę do przodu w nerwicy, mam genialny sposób-znacie go, ale to dla Was zapewne jeden z tych farmazonów, które Wam wszyscy podtykają. Dareczku- pogadaj z mamą, ale- na litość boską- nie daj się sprowokować do kłótki i wypominać, spokój, spokój... Ale mam jeszcze jeden pomysł (tak, sprawdza się, pomógł mi ojca zjednoczyć a on to jest mało empatyczny człowiek)- dobre jest namówienie swojego psychologa na rozmowę z mamą- nie martw się- terapeuta nie będzie jej mówił tego, czego nie chcesz by rodzice wiedzieli, ale to co pójdzie na rękę w porozumiewaniu się między Wami. To ma pomóc przede wszystkim Tobie, a nie nikomu innemu. Jeżeli nie masz w tej chwili pieniędzy na terapię- odczekaj, ale przy okazji rozejrzyj się za przychodnią terapeutyczną w Twoim mieście . Owszem, są tam kolejki, ale miejsce się znajdzie . Słuchaj, może wydaje Ci się to głupie... , ale moim zdaniem to jest najlepszy pomysł ze wszystkich, ponieważ twoja mama może bagatelizować gadanie, jęczenie dziecka. Rodzice są czasem tacy, dla nich to pierdoły... W momencie kiedy pogada ze specjalistą, który się na tym ZNA, POTRAFI WYPERSWADOWAC, WYTLUMACZYC, ZE TO CO CI DOLEGA TO POWAZNA SPRAWA, MA SWOJA KLINICZNA NAZWE, PRZESZKADZA W ZYCIU, ZE SYN POTRZEBUJE WSPARCIA MATKI, ZE JEST TO DO WYLECZENIA, ZE ON NIE WYMYSLA SOBIE TEGO, NIE WYOLBRZYMIA lub co tam jeszcze innego. Nie zawsze mama i tata mają rogi. Oni nie rozumieją, nie zdają sobie sprawy, że ranią, oni chcą dobrze, chocą nas wprowadzić do pionu słowem 'wez się w garść', bo myślą, że uczą tym dziecko dalszego raczenia sobie z problemami. Zrozumie!!
-
Justynka- co racja to racja ale powiem Wam jeszcze jedną rzecz- nie zawsze muci to być przyczyna. rodzice większości nerwicowców tak się zachowują.- w szpitalu pamiętam było wiecznie- nie nawidzę mojej matki! ona mnie nie rozumie! nie nawidzę swojej matki! to przez nią! i nie jedna matka ryczała, nie jedna... poczucie winy, że dziecko oskarża ją o swoją niedolę. moja też. moja ciocia- także. wyjeżdżając sprawiamy, że nieosiągalne jest rozwiązanie sprawy. matka przeżywa do końca życia- nikt jej już nie wytłumaczy, co, jak źle zrobiła. \dziecko nawet jak wraca na jakiś czas to już nie umie rozmawiać, tylko krzyk, matka z resztą też. I tak tęsknimy za domem, za kątem, chemy wrócić, ale wytrzymać nie umiemy- tęsknota na marne
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Mizer odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
ja trzaskam drzwiami, lecę na maraton biegowy i wracam jak się chwieję na nogach, czasami kwiatka mamie na łącę zerwę XDDDDDD -
Piotrek- mój tata taki jest. Moja ciocia, siostra i ja taka rosnę Mój ojciec ZAWSZE MA RACJE. Ale pisałam juz gdzieś o nim- on się nawarczy, zleje pasem, strzeli miotłą przez łeb albo plaskaczem przez gebę, sam nie wiem co mysli, sam nie wie co mówi, potem się przepraszamy i tak w kółko. Moja mama potrafi 2 godziny powtarzać to samo, krzyczy, płacze, drze się, potem znowu płacze i mówi, że jest złą matką, a kiedy indziej, że ja ja terroryzuję, itd. Należy się zamknąć na 5 minut, niewinny pomysł, ale bardzo pomaga. Piotruś, tacy ludzie mają bałagan w głowie, bałagan. Wypominają, szujają winnych swojemu nieszczęściu, nie mogą sobie poradzić, że to np. przez nich ich syn/córka ich nie nawidzą. Bo jak to stwierdzą to zostają sami i się załamują, że nie potrafili dać im tego co najlepsze. Nie potrafią rozróżnić, czyja wina jest czyja, ale ja myślę, że trudno mówić o czymś takim tak wina.
-
Piotrek- przepraszam, ale trochę szkoda mi Twojej mamy też. Moja ciosia jest z opisu podobna- szystość, elegancja, choleryczność, powierzchowność. córki porosły, rozjechały się. został jej pies. i taka smutna jest, mimo, że się drze. I ona wcale nie jest zła. ona może czasami oceniać po pozorach, ale kto nie? to jest taka dobra osoba, ale ma taki charakterek, że sama ze sobą się umęczy, najpierw nawyzywa, a potem żałuje, żałuje, rozmyśla. Da się porozmawiać z takimi, to taki rodzaj człowieka. Trudny, ale też cierpi.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Mizer odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
walnąć pięścią w tół i trzasnąć drzwiami, pół godziny gadać do siebie jakie to wszystko chujowe ludzie i przejdzie jestem cholernie choleryczna czasami/często. -
ja będe pić wino, papierocha już wypaliłam w garażu, jestem znów pijakim, palaczem i grzesznikiem
-
Drek- moja siostra ma bdb. wyniki w szkole, prawko, chłopaka najlepszego, od groma znajomych, ble ble ble. Kiedy jej to wypominałam, to sama mi kiedyś powiedziała, że 'nie jest szczęśliwa', miała swój okres kiedy leżała pół roku w domu, nie chciała wychodzić, miała bulimię. Kiedy porównuję nas ze sobą to mimowolnie jesteśmy wrogami. Ja jej tego, ona mi tego (nawet jakieś głupoty, którą ja mam w sobie i nie zwracam uwagi, bo mysle, że jest mi nie przydatna). Kiedy nie myślimy o sobie- razem wychodzimy i się świetnie bawimy, jesteśmy dla siebie podporami. ale trudno tak na sobie polegać, kiedy nie widuje się tygodniami, a jak widzi to się kłócici. czasu, czasu i tylko czasu. kuzynkom też zazdrościłam. przejdzie ja idę dzisiaj na wieczór panieński
-
czemu? Ja też jestem smutna. Wróciła moja siostra i nagle wyższość-och i ach- ja jestem głupia, mi się nie przyznaje racji, na mnie szkoda czasu, dla mnie zawsze jest-nie mam czasu. Ej! Rok różnicy, wszędzie razem łaziłyśmy, teraz jestem traktowana jak guma co się do buta przykleiła. Co za idiotyzm- diwe przyjaciółki także chyba od miesiąca uskuteczniają wyraz: nie-chce mi się jestem sama i się wyrzywam na rodzinę. A było tak rok temu, poszłam sobie do szpitala, to już było tęsknienie, wróciłam na przepustke- załazawione tęsknotą telefony od tych właśnie osób potwierdziły się.. kompletną olewką. pff!
-
Przezarta, niebezpieczeństwo. Myslałam, że będę musiała zadzwonić po straż pożarną, żeby mnie przenieśli z krzesła na kanape, a potem do łazienki. Przecież to niehumanitarne zostawić tak człowieka, który nie może się ruszyć, a potrzebuje pomocy ze strony toalety. Tak powinno być. od 5 rano zrąbana. na troche sie poprawiło i znowu. eee hej, osoby, które do mnie zagadały wszczoraj- przepraszam, ale nie mogłam rozmawiac wtedy odezwijcie się jeszcze. aha- i kto to? przyznać się- ja tu nowa jestem.
-
ucichło.. a ja się najadłam.. a może ja się najadłam.. i ucichło? w każdym razie nie chce mi się uczyć.
-
Tomek- witam baw się dobrze :) A ja mam dzisiaj smutny dzień, kłócę się z mamą conajmniej raz w ciągu godziny i nikt nie może mnie znieść. Siostra wróciła i mówi, że jestem głównym sprawcą chaosu w tym domu ( pfff- niczym demon z błota i gówna, który chce zniszczyć nasz rodzinny świat XD) i nikt nie chce słuchać, nikt nie chce wysłuchać zdania do końca, każdy gada, że coś mu wypominają, wyrzucają, że jest zły, niedobry, że mu przykro i się wyprowadza. No interpretacja idzie dzisiaj nam ostro od dupy strony XDDD Ale zaraz będzie dobrze. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:56 pm ] btw. ale najgorsze jest chyba to, że niedługo kończę 18 lat, a moi wszyscy przyjaciele stali się domatorami podczas gdy ja żyję wiecznie w ruchu. ach ta samotność XD noi starzy zostawieni znajomi wysyłają życzenia jakby łaske robili, że pamiętają. zostawiłam ich bo traktowali mnie jak strażaka, który wyciągnie ich z każdej opresji i zarzucali na szyję łańcuch emocjonalny, a ja głupia nikogo nie potrafię zostawić. Przecież już nic nie mogłam zrobić, sama byłam przez nich przytłoczona. Wyrzut na sumieniu? NIE. Już nie :)
-
Darek- okropne uczucie jak przyjaciele mają czasem gdzieś, a z innymi znajomymi nie chce nam się męczyć. Weź psa, idź na łąkę, rozwal się w zbożu, albo weź ze soba mamę/tatę. ja mam przewiane ucho. Miłego dnia dla Was, do BOJU, sprzątanie!!!!
-
a ja trzepotałam dywan, ogólnie robiłam za Murzyna we własnym domu. Dzien mało interesujący i optymistyczny, raczej załamuje mnie wizja przebączonej Wielkanocy i braku towarzystwa na wyjście w Lany Poniedziałek, bo ja nie rozumiem słowa: nie-chce-mi-się-nigdzie-wieczorem-wychodzić. ja to bym przeleciała się piechotą do Niemiec, dlatego czasami upierdliwie siłą wyciągam znajomych. Jeżeli się nie da, to widać minus- jestem człowiekiem stadnym, ale bez swojego stada. SWOJEGO, inne mało mnie interesują. Ogólnie to mam fosę na podwórku Ashley- dziękuję :) A ja prowadzę pamiętnik, nawet z najbardziej łzawych okresów mam taką pompę jakbym umyślnie chciała wprawić czytelnika w satyryczny nastrój, sama bym lepszego nie wymysliła. Człowiek nie zobaczy jak bardzo sobie uroił świat dopuki się nie uspokoi- okazuje się, że w stanach lęku tracę kompletna róznowagę i rozeznanie i jestem... irracjonalna. Pisioo- co do człowieka z parkingu pierwsze co miałam zapytać, to jak bardzo był pijany, ale wciągnęłam się w rolę poradnika nerwicowego za bardzo.
-
Pisioo- się śmieje, bo widzi powierzchowny stres, to co masz w środku- gwarantuję- zostało nietknięte :) Co mają sztywne nogi do Twojego JAAAAA? , może mam taki styl- bo każdy ma inny, może znieczulenie po dentyście jeszcze we mnie działa, albo przedawkowałam zioła nasenne... Nie wiem kto się domyśli, że mam lęki z KONKRETNEGO POWODU W OKRESLONYCH SYTUACJACH.) Zdarzają się ludzie, których śmieszy moje speszenie (coraz mniej praktycznie rzadko, w sytuacjach mocnego stresu i dysrównowagi) i specjalnie mi przytupują, żeby wystraszyć, ale o ile ich znam- to ćwoki typowe-czesto znajomi znajomych z gimnazjum. bedzie dobrze :] Piotrek- jeden dzień złego humoru, 10 minut burzy i buntu, 5 minut płaczu i jestem nakręcona na kolejne dwa tygodnie :) :) to jest genialne
-
Piotrek- gratuluję Wam, sama też jestem zadowolona ze swojego poziomu. A z wiarą u mnie nie ma problemu, kończy się wiele razy, ale i tak wraca jeszcze szybciej. Wprawiłam się w optymistyczne myslenie.
-
genialny humor Piotrek- podałeś cel, ja napisałam jak osobiście czuję sie po takiej radzie. Wiem, że cel brzmi własnie tak Droga to taka pokręcona nieco. Aha- wielki post- machne, przy kilku okazjach się zamachnę, teraz zgubiłam wątek Pozdrawiam:)
-
Czy ktoś z was też też tak żałuje straconych lat?
Mizer odpowiedział(a) na Tomek temat w Nerwica lękowa
Boję się, że żałować będę. ale nie całej młodości, ojj.. nie... Każdy żałuje, nawet ja czasami, że w szkole podstawowej mogłam pobawić się z chłopakami w Dragon Balla. Tomek- chwila się ciesz. Odpuść, niektórzy żałują innych etapów życia. Teraz bierz garściami, wiem, że proste mi tak mówić, ale co innego zrobisz, przecież już jesteś tu-na-miejscu-szczęśliwy (o ile piszesz) a to Ci jedynie szczęście zmonci. tej, może się jeszcze nie wyszalałeś? -
może to i lepiej? jak się tak wgłębi to może się i znajdzie coś ciekawego spośród tych gadań o głupotach... a to co najciekawsze jest dostępne po nabiciu pow. 100 postów. Może szkoda, może i nie
-
Darek- u mnie tak samo z gimnazjem, pod koniec trafiliśmy na policję, parę rozpraw, wyzywania na ulicach, patardą w łeb itd./ ale głupoty. Aha- a nie rozgarnięta byłam od urodzenia, ludzie mają o mnie bardzo odmienne zdania- od nienawiści aż po piszczenie. blee, ale burdel z tego mojego zycia. ;) mogłabym jeszcze parę rzeczy napisać, czego się na psychoterapii nauczyłam, ale nie wiem czy to komu potrzebne TAKI WIELKI POST ja miałam dzień neutralny. Jak nigdy. Jestem zadowolona, a dwa dni temu darłam się mamie, że skończę jak tak dalej będzie. wariatka :D
-
bethi ja tak miałam od początku leczenia, mam do tej pory. Ale to jest psychiatra, psychiatra nawet jak nie wie co zrobić usmiecha się i tłumaczy, że będzie w porządku. Bo co ma powiedzieć, jak dzień kolejny nie przewidziany? jak sam praktycznie nie wie? Na dodatek- co ma powiedzieć schizofrenikowi, którego stany są nieodwracalne, a leki jedynie moga przytłumić, dają szansę na funkcjonowanie? To samo ułeeee!!!
-
Kasienka125 - jeżeli o mnie chodzi, to ja czasami lubię wywyższyć nieco problem, aby rangą obejmował wrażenia chorobowe, wtedy nie mam poczucia winy, mam na co zwalić- na naszą wspólną forumową przypadłość. Także zależy od samopoczucia, jak jestem w dołku, to problem byle jaki rośnie jak ciasto I dobrze. Przynajmniej nie wyrzucamy sobie za dużo i jesteśmy spokojne.
-
Dear Darek >- bardzo bardzo łatwo pomylić szyderczy śmiech z życzliwym. W gimnazjum odpowiadałam na wszystko uśmiechem- skończyło się fatalnie. W momencie, kiedy trafiłam między porządnych ludzi (nie zawsze się z nimi dobrze czułam), kiedy odwaliłam w stresie jakieś głupstwo to spotykałam się z milczeniem. Jeżeli coś się udało- śmiech, więc zyczliwy, o ile patrzą na mnie- nie między sobą. (tak ogólnie, nigdy nie 100%, bo wiadomo, ale coś) Pomaga mi pytanie- O co chodzi?/ Z czego się smiejesz? zapytać dla jasności każdy ma prawo, a rozmówca powinien odpowiedzieć. Jeżeli zbyje, to jest niekulturalny. I nie martw się wcale o to, że każdy madry i głupi tak zbyje (częste moje uczucie przynajmniej) bo to początek Twojej drogi, a nerwicowcy tracą często realny pogląd, nawet możemy nie zauważyć jak komuś zrobi się za naszą sprawą głupio. poza tym- Piotrek- mądrze prawisz, w tym sęk, ale jak ktoś mi tak mówił, to było dla mnie nie spełnione adanie- im bardziej myslę- muszę być pewna siebie, bo to jedyne wyjście- tym bardziej uciekam, frustruję się, kompleksuję... Może zacznijmy- chce być sobą- przestraszonym, zlęknionym, ale zawsze sobą CHCE!
-
MarionetaDeTrapo- mam podobne odczucia. Widzę w przyszłości kreskę i jeden wielki napis- META. Ostatnio powiedziałam mamie, że ja nie wyobrażam sobie męki całymi dniami w podrzędnej pracy (bo naukę zawalam przez nerwicę) tylko po to, abym mogła co jeść, gdzie spać, aby żyć. A gdzie sens życia? Po co mam iść gdzieś, zacisnąć zęby, bo to 'do czegoś prowadzi', wracać z pieniędzmi, które potrzebne mi są do trzymania życia i tak... ciągle. Bo stać mnie na wiele, bardzo, ale ja nie wykorzystam tego potencjału. Nerwica- owszem. Ale ja boję się też, że nie będę mogła siebie już odnaleźć, że zawsze czegoś mi będzie brakowało. A moja mama skwitowała, że takie zycie jest normalne, jak każdy człowiek, że ona, że tata są zadowoleni i tak chcieli zyć, a ja być może wymagam za wiele. Jak tu dopiero wytłumaczyć, o co chodzi? btw. Ślicznie piszesz
-
Blue Orange- nie ma sprawy, nikt się nie zna bezbłędnie na psychiatrii Margaret- oj, niedobrze. też zwalniałam się ze szkoły, coraz cześciej i było źle. lec do lekarza, poważnie. Ruszysz do przodu, więc się uspokoisz, cierpliwie poczekasz na efekty i zobaczysz, że życie nie jest takie złe.