-
Postów
1 303 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez little angel
-
Dlatego noworodek coraz głośniej płakał i pewnie zmarł. Takie przypadki już były w prawdziwym życiu, oczywiście, że dzieci tego nie przeżywają.
-
Do usług
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
little angel odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
mnie tam pomaga, staram się nie myśleć, w końcu zapominam lub mam wrażenie, że to się wydarzyło w innym życiu, bardzo odległym a po co? dla mnie to zawsze dziwne, być ze sobą tak blisko, a potem wrócić do bycia znajomymi -
Noo, ale śmiesznie pokazali jak się napalony wyrywał z tych kajdanek xd Ogółem to się wydaje straszne, mieć aż tak niekontrolowany popęd, że aż trzeba coś/komuś przywalić, żeby się rozładować.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
little angel odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
hmm, wyprzeć 2 razy, może to nie przypadek Wlatuje druga kawa, coś mnie musi rozbudzić. -
No to wracając do filmu, scena z noworodkiem faktycznie była. Ale ogólnie nudy, usnęliśmy z mężem. Jeszcze 40 min nam zostało, a akurat coś tam w końcu zaczęło się dziać, podoba mi się pomysł scenariusza odgrywanego na żywo, o którym nie ma pojęcia aktor, ale dało się domyśleć, że coś tam mu dorzucą do drinka, w końcu tyle kasy nie płaci się za nic.
-
Waga ruszyła mi w górę, niedobrze, muszę zabrać się do pracy i wyrobić z projektem. Trochę mi się w głowie kręci i ogólnie jest raczej kiepsko, bez sił.
-
Yup
-
Majorka?
-
Dodawało się/akceptowało każdego na samym początku, kiedy rozpoczynało się klasę. Powstawały później grupy klasowe, na których przewodniczący zawsze coś tam ogłaszał zamiast przekazywać bezpośrednio w szkole. Musiałam być i w grupach, i mieć ich w znajomych, żeby wiedzieć w ogóle co się dzieje, czy nadchodzą jakieś opłaty, wycieczki, zmiany w planie lekcji itd. Gdybym kogokolwiek usunęła w trakcie trwania roku szkolnego, to zaraz byłaby afera... Już tak się robiło zresztą, po zerwaniach czy w trakcie innych dram.
-
no jakoś tak się stało nie offtopujcie
-
no, każdy mnie męczył, właściwie dopiero mój mąż był pierwszą osobą w życiu, do której nigdy nie poczułam niechęci... dlatego jest mężem Załamałabym się, gdybym miała wrócić do tamtych czasów, do bycia dzieckiem, który musi słuchać się starszych, a jego zdanie w ogóle się nie liczy. Co z tego, że nie mam ochoty jechać w sobotę do sklepu, ciotki, babci, na cmentarz czy cokolwiek co rodzice wymyślą, mam jechać i już, tak samo ze sprzątaniem, jedzeniem, graniem za długo na komputerze czy przebywaniem za długo na dworze, wszystko co robiłam, musiałam robić, bo coś, ktoś. Szkoła to samo, choć z nauką nigdy nie miałam problemów, to inne dzieciaki były nieuważne i potem prosiły o notatki, prace domowe, nie wspominając o najgorszych pracach grupowych, w których jedna osoba robiła za wszystkich. no to racja, mnie bardzo męczyło pisanie dla samego pisania, co tam, jak tam, co robisz, a kupka już była... odpiszesz - źle, bo trzeba pisać dalej nie odpiszesz - źle, bo obraza majestatu a idźcieżesz wy...
-
gdzieś to już widziałam, ale nie pamiętam gdzie to strzelamy Finlandia?
-
oo nie wiedziałam o tym, a też mnie wkurza muzyka w marketach, choć nie tak bardzo jak zapach, nie wiem co rozpylają w tych sklepach, niemal zawsze zasłaniam nos, tak mocne i kłujące są te zapachy
-
nie, choć na pewno jakiś wpływ to miało, ale nawet jak było dobrze, to wkurzał mnie sam mus odpisywania, bo z tymi ludźmi widziałam się później w szkole, więc nie mogłam udawać, że mnie nie ma po każdej skończonej szkole usuwałam profile społecznościowe albo wywalałam ze znajomych wszystkich jak leci, tak mnie wszyscy obchodzili, jaka to była ulga...
-
też to widzę, wtedy znałam większość sąsiadów z klatki, a dzisiaj nie mam pojęcia kto obok mnie mieszka słyszę tylko, że ma gruźlicę. Pożyczanie sobie składników to był standard czy opieka nad dziećmi, jak kończyły wcześniej szkołę, wystarczył telefon od taty i już schodziła sąsiadka. Pamiętam też, jak przyczepił się do mnie pewien kot. Przez parę dni odprowadzał mnie wszędzie, gdziekolwiek nie poszłam, szedł za mną, więc stwierdziłyśmy z koleżanką, że znajdziemy mu dom i wparowałyśmy z tym kotem do jakiejś sąsiadki-pijaczki. Chciałyśmy jej pomóc, trochę zmienić jej życie, myślałyśmy, że kot jej pomoże... Poczęstowała nas cukierkami, było miło, zgodziła się, wyszłyśmy i widziałyśmy jak wyrzuca tego kota przez okno Uciekł i już go więcej nie spotkałam... do czasu aż zobaczyłam go w oknie w następnym bloku u pewnej stukniętej staruszki. Był taki upasiony! Patrzył się na mnie z miną, jakby to była moja wina... Częstowanie ciastem sąsiadów też się zdarzało. Social media bardzo zmieniły komunikację między ludźmi, teraz jeszcze AI posiłkują się ludzie, więc co to będzie za kilkadziesiąt lat... Choć mnie tam alienacja odpowiada, nie muszę w końcu nikomu odpisywać a tylko tego pragnęłam od dziecka, spokoju od ludzi...
-
zgodzę się z indorem... powinno się zaznaczać, że treść jest AI, też by mi to oszczędziło czytania, chociaż dało się od razu domyśleć, że coś tu nie gra i brzmi tak jakoś płytko, bez emocji, no i te punkty... autystyczny tu pasuje jestem z rocznika 98, w klasach 1-3 większość miała już telefony i komputery, moim pierwszym telefonem była bodajże Nokia 3210, później miałam Sony Ericssona, na którym byłam uzależniona od grania w Bounce, potem miałam jakiś wysuwany telefon, ale oprócz tego też wychodziło się na podwórko, wołało się dzieci przez okno czy dzwoniło domofonem i wyciągało na dwór, telefon służył tylko do kontaktu z rodzicami i grania w węża czy inne gierki na świetlicy Jedyne za czym tęsknię z tamtych czasów to Internet, jeszcze bez tego boomu na sociale, które wszystko zniszczyły, no i telewizja, wspomniane MTV, kreskówki, czy też gazetki, dalej mam swoją gazetkę, którą zrobiłam z wycinków z Bravo było mniej rzeczy, ale wszyscy wszystko znali i się cieszyli, choćby takie zbieranie karteczek czy Tamagotchi, oczywiście mnie nigdy nie było stać na nic, więc mój tata kombinował i drukował karteczki (które różniły się od oryginalnych i nikt nie chciał się ze mną wymieniać), a Tamagotchi kupował na chińskim bazarze za parę złotych (które nie łączyło z innymi, więc zawsze odstawałam od reszty). Nie wiem jak jest teraz wśród dzieci i młodzieży, ale wtedy byli podli. Teraz to prawdopodobnie wszystko nagrywają telefonem, więc jakiekolwiek konsekwencje za znęcanie się prędzej czy później nastąpią, a wtedy ciągnęli cię za szkołę i tam bili, wiedziałeś, że jak komukolwiek powiesz, to pobiją cię ponownie, więc jedyne co mogłeś zrobić, to ubłagać rodziców o przeniesienie do innej szkoły. Nie lubię tamtych czasów przez większą "samowolkę", to był też raj dla handlarzy czy ciotek i wujków z Ameryczki, kto się dorobił, ten się dorobił.
-
dokładnie tak, w kółko jest to samo, to samo przeżywamy w końcu ucichną, pójdą sobie... ale to musi być męczące
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
little angel odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
ja też jestem przeciwko modyfikacjom -
nie mogę już edytować, 1h43min i 1h50min powinno być w każdym razie weszłam na ok.ru i też nie znalazłam pełnej wersji 1h50min, nie pamiętam jakie sceny zostały wycięte, chyba m.in. z noworodkiem i duszeniem z użyciem przyrodzenia, na razie obejrzałam tylko z 30 min filmu
-
Ostatnio też go sobie włączyłam. Lecą minuty i lecą, wydaje mi się to nudne i wcale nieszokujące, więc sprawdzam czy nie mam przypadkiem ocenzurowanej wersji i niby jest uncut, ale trwa 143 min, a powinien 150 min, no to szukam pełnej wersji i znaleźć nie mogę. Gdyby ktoś miał, to będę wdzięczna, chociaż nie wydaje mi się, żeby te dodatkowe 7 min miało cokolwiek zmienić.
-
Dasz radę! Ok, ale mam wyrzuty sumienia w związku z moim ostatnim postępowaniem, nie szanuję swojego organizmu i wcale nie chce mi się wracać do zdrowego trybu życia... może przez okres świąteczny jestem tak rozleniwiona...
-
Ja też... i to dosłownie... inny wymiar
-
mam dobre relacje z rodziną, po wyprowadzce nawet lepsze, po prostu święta to był zawsze stresujący okres, pełen chaosu, krzyków, wyzwisk i zamykania się w pokoju, a po wszystkim jak gdyby nigdy nic mieliśmy wspólnie wieczerzować... zawsze też wydawało mi się bez sensu co roku to samo świętować, bo tak nakazuje tradycja, nie pojmuję tego, wolę mieć pusty kalendarz, a nie zapełniony takimi rzeczami, ale gdyby nie one, to pracowalibyśmy więcej, więc jedyny plus z tego