-
Postów
107 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
1 774 wyświetleń profilu
Osiągnięcia avesen
-
1. Z jakim zwierzęciem się utożsamiasz? Z meduzą. 2. W jakim kolorze najczęściej się ubierasz? W ciemnych kolorach, latem nieco jaśniej. 3. Co jesz na śniadanie? Najczęściej kanapki. 4. Gatunek muzyczny, którego nie znosisz Disco polo. 5. Ulubiona kreskówka Pora na przygodę! 6. Ulubiony superbohater Marvela Nie mam, nie znam tego uniwersum. 7. Ulubiony kwiat Muchołówka. 8. Ulubiona marka samochodu Moja. 9. Gdzie trzymasz oszczędności Część w banku, część w skarpecie, część w sieci. 10. Najlepsze miejsce na ciele na tatuaż? Najlepiej sobie nie robić tatuażu. 11. Najlepsze miejsce na kolczyk? Uszy. 12. Jaki lek przeciwbólowy stosujesz? Zależy na co, zwykle paracetamol, ibuprofen, ketoprofen lub szamańskie ziele. 13. Jaką miałeś/as ksywę w szkole? Nie miałam ksywek w szkole. 14. Twoje motto życiowe? Nie zabijaj się. 15. Kim chciałeś zostać w dzieciństwie? Pisarką. 16. Twój ulubiony miesiąc? Żaden. 17. Twój ulubiony smak lodów Sorbet cytrynowy lub palone masło. 18. Masz jakąś fobię? Może jakąś nieodkrytą. 19. Masz jakiś nałóg? Wiele. 20. Jakie masz hobby? Gapienie się w ścianę. 21. Wymień swoje 3 zalety Można na mnie liczyć, jestem szczera i odporna. 22. Wymień swoje 3 wady Lenistwo, apatia, pesymizm.
-
Myślę o pracy. Nie chcę do niej jutro iść. Nie chcę w ogóle do niej iść. Nie chcę widzieć tych ludzi, współpracować z nimi. Znowu durne calle, durne prezentacje, durne wszystko. W kółko ta sama durnota. Kiedyś durnotą wydawało mi się wstawianie wygibasów na TikToka, a teraz debile z niego kupują sobie następne mieszkania i samochody. I tych debilów mnoży się coraz więcej, bo każdy z osobna ma nadzieję, że akurat jemu uda się wybić. Nawet do klepania tych gównianych treści potrzeba chęci, czego mi brakuje, nie wspominając już o tych ambitniejszych. A mogłam te 10 lat temu włączyć streama jak gram, powstydzić się trochę, żeby dzisiaj siedzieć z palcem w dupie na wymarzonej działce i podziwiać swój ogród. Nawet do inwestowania nie mam głowy. Do niczego.
-
Rozwaliłam sobie auto. Z Monsterów polecam Aussie Lemonade.
-
Co jak ty okazujesz się osobą nie w porządku?
avesen odpowiedział(a) na katia010 temat w Psychoterapia
Nie szkoda ci czasu i wydawanych pieniędzy na spotkania, które z założenia mają być dla ciebie i każdego twojego zmagania, a ty nie spełniasz tego założenia i ukrywasz swoje prawdziwe myśli? Jak ma ci pomóc terapia, jeśli się na niej w pełni nie odsłaniasz? Musiałaś jakichś strasznych rzeczy nagadać koleżance, że aż zerwała znajomość. Albo nie dopuszcza do siebie krytyki i żyje w przeświadczeniu, że to wszyscy wokół są źli, a nie ona. W każdym razie lepiej się najpierw zastanowić jakie korzyści płyną z wytykania czegoś innym, bo często nic z tego nie mamy, tylko tracimy ludzi wokół, więc po co to robić? Chyba że dana osoba wkurza po całości, ale wtedy nie trzeba się z nią kolegować. Znajdzie swoich ludzi, dla których nie będzie taka, śmaka i owaka. Swego czasu byłam bardzo toksyczna w sieci, rosła we mnie złość, musiałam się z tego wyleczyć. Czasem się złapię na swoim toksycznym zachowaniu lub wyłapię je w moją stronę, staram się tego nie eskalować. Chciałabym osiągnąć harmonię ducha i nie nienawidzić ludzi. I tak jest lepiej niż było, czas przemija, wraz z nim pełno refleksji, wiem jak nie chcę się zachowywać, jak siebie pilnować. Nie chcę nikogo do siebie zrażać, żeby potem być w niechciany sposób zapamiętaną. Łatwiej się żyje tolerując wszystkich, w głowie cichosza - tylko ja, niezagracona negatywnymi myślami o kimś, kogo w ogóle nawet nie powinno tam być. No niekiedy ktoś wpadnie, ale nie puszczam wolno myśli o nim, pozwalam im się rozmyć lub przemienić w coś dobrego. -
Myślę o tym, że zrobiłam większość z tego, co sobie powymyślałam 10 lat temu. I tak jak przewidziałam - czarny pies nie uciekł. Teraz leży mi na kolanach i pochrapuje, a ja go głaszczę za uchem. Kocham tego psa. Odkąd nauczyłam się od niego cierpliwości, lata mijają mi bardzo szybko. Poczekam z nim do samego końca. O ile rzeczywiście nie umarłam, a ten świat, który mnie otacza, wcale nie jest kopią mojego prawdziwego życia. Czasem się glit/cenzura/e. Przeraża mnie to. Gdybym mogła cofnąć się w czasie i usiąść obok dużo młodszej siebie w naszym nieistniejącym obecnie pokoju, to pogratulowałabym jej wytrwałości w realizowaniu złożonej sobie obietnicy niezranienia bliskich. Nie wspomnę o tym, że później ich zraniła, ale to wtedy, gdy naprawdę myślała, że umarła i będą źli... Jak ja nienawidzę tych kajdan przywiązania! Nie rozumiem, dlaczego urodziłam się uszkodzona. Ten ból po takim czasie całą mnie wchłonął. Jestem ciałem dla innych, a ducha w nim nie ma.
-
Nie powtarzam sobie afirmacji, jedynie czasem natknę się w lustrze na inną twarz niż zwykle, ładniejszą wersję od tej mi doskonale znanej, nielubianej, i pomyślę sobie ze dwa razy jaka ładna jestem, czuję się potem lepiej. Może da się to podpisać pod afirmację. A śpiewać by mi się rano nie chciało. Po co zaburzać najpiękniejszą ciszę o świcie? Jedyne odetchnienie dla głowy, bo zaraz zaczyna gromadzić się myśl po myśli. I kupa w głowie. Którą, co najgorsze, nie da się spuścić. Gdzie tam miejsce dla afirmacji. Sama siebie nie oszukam.
-
Ciężko mi na sercu... Ciężką mam głowę... Pora zgasić lampkę nocną, która towarzyszyła mi przez ostatnie godziny bezsenności. Po raz kolejny widzę pędzące w moją stronę kolorowe fraktale.
-
@Mic43 No uproszczenie, jak to bywa w przedstawianiu swoich wizji życia na forum. Nie na każdą rzecz mamy wpływ, ale większość konsultowana jest z naszym wewnętrznym głosem i wybieramy najlepszą opcję. Wiadomo, że człowiek, który nie lubi pomidorów, jak postanowi, że je zacznie lubić, to i tak ich nie polubi, pewne rzeczy są niezależne od nas, tylko tego nie napisałam. Co do drugiego uproszczenia, rozwijając myśl - różne niedoskonałości w wyglądzie mogą być dla jednej osoby akceptowalne, a odpychające dla drugiej - to naturalne, pierwsza osoba będzie mogła je zignorować i wejść w związek, a potem przez budujące się uczucie może tych wad nie widzieć lub wręcz pokochać, za to drugiej osobie związek przez myśl nawet nie przejdzie, bo zawsze na pierwszym planie będą widoczne nieakceptowalne niedoskonałości i nie ma na to wpływu. Może wtedy pisząc, nie trafiłam z doborem odpowiednich słów, pisałam za siebie - gdybym skupiła się na niedoskonałościach, które zaobserwowałam u chłopaka, to pewnie nie bylibyśmy razem, a teraz tych niedoskonałości w ogóle nie widzę, stały się z nim spójną całością. Talent, smykałka, zdolności, predyspozycje genetyczne - to jest jasne, wszyscy mieliśmy to samo na myśli. : ) Tak, o to mi dokładnie chodziło, lepiej to ujęłaś. A tę miętkę traktuję właśnie jako „to coś” i nie mam pojęcia skąd się to bierze, tak już jest, że w obecności tego konkretnego człowieka wyjątkowo nam miło, a innego już mniej. O tym nie pomyślałam, a przecież słyszy się o takich parach, w których jedno przestało pociągać drugie przez jego zaniedbanie. Jak dla mnie to całkiem przykre i pokazuje jak kruche bywają czyjeś uczucia, ale jeśli nic na to nie poradzi, to nie jego wina, nie da się opanować niektórych uczuć (np. obrzydzenia do otyłości). Byleby w porę zareagować, jeżeli komuś naprawdę zależy, i starać się rozbudzić przygaszony ogień, przypomnieć sobie za co się tę osobę pokochało, ile się razem przeżyło... i chodzić razem na siłownię czy w inny sposób pomóc w zadbaniu o siebie. Tak w mojej utopii powinny funkcjonować wszystkie związki. Tyle z mojej strony, trochę za duży off topic się robi. Aczkolwiek autorka od stycznia nie weszła na forum, to może nie będzie miała nam tego za złe.
-
Może kiedyś podzielę się na forum. Udało mi się wytrwać dzień bez trawki, wczoraj wzięłam bucha do snu. Dzisiaj nie planuję, ale piwo do obiadu już wypiłam... I tyle było z mojego detoksu. Jeszcze wczoraj czułam się dobrze, ale powrót do pracy zniszczył mi humor. Zapowiada się stresujący okres, nie wiem ile jeszcze wytrzymam, a tak bardzo nie chcę i boję się poszukiwań nowej pracy, nawet nie wiem co bym mogła robić.
-
Talenty nie istnieją, można mieć do czegoś smykałkę, ale to lata systematycznej pracy dają efekty na wysokim poziomie, który potem ludzie spłycają do talentu. Ktoś pochwali się namalowanym pięknym obrazem i pierwsze co słyszy to: "Ale ma talent!", a zanim powstał ten obraz, namalował i wyrzucił setki innych, których nikt nie widział. Dzieciństwo i przeżycia kształtują, zmieniamy się całe życie i od nas zależy jak na dane sytuacje reagujemy, jak sobie z nimi radzimy, a wygląd to po prostu loteria genetyczna. W miarę rozumiem o co chodzi z klimatem, tak jak @Cień latającej wiewiórki dobrze to wyjaśnił. Też tego nie przeskoczę i potrzebuję „tego czegoś”. Jak pierwszy raz spotkaliśmy się z moim chłopakiem, to nam obojgu zaświeciły się oczy i pojawił się duży uśmiech na twarzy, bardzo też podobał mi się jego zapach ciała i dalej podoba, nawet jak akurat śmierdzi, więc tu się zgraliśmy na poziomie feromonów. Oczywiście zauważyłam pewne niedoskonałości i na pewno on moje również, ale skupianie się na negatywnych rzeczach w wyglądzie jest płytkie, zresztą nie grają później żadnej roli, miłość dojrzewa i takie rzeczy nie mają później kompletnie znaczenia, zwłaszcza kiedy na poziomie duchowym jest się ze sobą zgranym.
-
Tak, spotkaliśmy się bez sprawdzenia jak wyglądamy po jakimś miesiącu czy dwóch pisania. Wygląd to kwestia drugorzędna, na którą nie ma się wpływu, w każdym można znaleźć coś ładnego, ale tak, podobamy się sobie, myślę, że jesteśmy przeciętni z wyglądu, choć czasem jego twarz przypomina mi najpiękniejszego aniołka, kiedy śpi. Dla niego też na pewno czasem wyglądam lepiej lub gorzej. Nie jest to takie ważne, jak się kogoś kocha. Ta aplikacja to nic innego jak Tinder, oboje mieliśmy zdjęcia roślin na profilowym i nic więcej, tylko to było jakieś 4 lata temu, więc nie wiem jak to teraz wygląda i co tam się dzieje, ile botów napłynęło. Dlatego napisałam tryb aromantyczny, bo nie sądzę, że da się zakochać po raz drugi, a z potrzebami seksualnymi ciężko mi powiedzieć - to był jeden z motywów zainstalowania Tindera, więc mógłby nim być po raz drugi, chociaż brzydzi mnie wizja seksu dla samego seksu, muszę stworzyć jakąś relację, inaczej sobie tego nie wyobrażam, ale na pewno aż tak by mi tym razem nie zależało.