Skocz do zawartości
Nerwica.com

amandia

Użytkownik
  • Postów

    352
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez amandia

  1. Leksykon medycyny (3 tomy) byl takze moja ulubiona lektura. Do tego mialam kilka ksiazek z wykazem lekow - takich jak mieli lekarze, gdzie sprawdzali leki, dawkowanie, ceny. To byl okres kiedy jeszcze ufalam lekarzom To fakt ze de google to zlo, bo moj lekarz jedno a dr google swoje. Takze ide dalej do kolejnego lekarza sprawdzac, kto ma racje, i moge tak w nieskonczonosc :/ Odnosnie odplatnosci za badania to ja sobie nie wyobrazam u nas korzystac tylko z nfz. Chyba bym oszalala. Aczkolwiek mam znajomych ktorzy odwiedzaja lekarza od wielkiego dzwonu (swoja droga zazdroszcze im troche) wlasnie w ramach nfz. Ja wymacalam kolejna kulke. A wlasciwie przypomnialam sobie o jednej za uchem ktora badalam w wakacje. Opisano ja jako przestrzen plynowa, po miesiacu jako przestrzen szczelinowata. Teraz siedze i szukam czy to nie cos strasznego. Oczywiscie diagnoze stawia dr google :/
  2. Ja po prochach też miałam często koszmary, a jak nie koszmary to bardzo realistyczne sny. Na początku czułam się nieswojo i bałam się tych snów, potem się przyzwyczaiłam. Ja u siebie działanie leku (takie pełne) zaobserwowałam po 2-3 miesiącach, wcześniej bardzo skupiałam się na skutkach ubocznych, potem nerwica się wyciszyła i było pięknie Ja czekam na dzień kiedy powiem sobie: co ma być to będzie, i przestanę się badać. Wiem że mój lęk, chodzenie po lekarzach i badanie się nic nie zmienią i de facto co ma być to będzie, ale nie potrafię tego przerwać raz na zawsze.
  3. Nie ogarne tego, kiedyś się nawalalem w kolano i nie moglem trafić w pkt odpowiedzialny za wyprost a wiem gdzie jest:p Ale czy to nie tak ze samemu nie wywolamy u siebie tych odruchow na tej samej zasadzie co sami nie jestesmy w stanie siebie polaskotac? Ogladalam kiedys program, ze jesli planujemy cos zrobi nasza reka (wlasnie o laskotki chodzilo) to mozg wczesniej dostaje taka informacje i przygotowuje sie na to. Nie dziala to na tej samej zasadzie?
  4. No to zazdroszczę bo chciałabym być na etapie: ok niech się dzieje co chce. Póki co wciąż się przejmuje a jedyny epizod bez tony badań był wtedy kiedy byłam przez rok na lekach oraz wcześniej, zaraz po porodzie kiedy miałam głowę zajętą innymi sprawami. To śmieszne bo nagle pewnego dnia zajrzałam do mojego segregatora z badaniami, a okazuje się że przez cały rok nie zrobiłam zadnego. Moja lekarka ta o której wam pisałam nie przepisuje mi ciągle badań ale chodzę do niej głównie żeby trochę pogadać - oczywiście na temat mojego zdrowia. czasem zapisze jakieś skierowanie ale jest to granicach normy, bez szalenstw. Obmacywaniem się jestem już strasznie, strasznie zmęczona bo mam wrażenie że za każdym razem jak dotykam twojej szyi i znajduję coś nowego i bajka zaczyna sie od nowa. Czasem mam wrażenie że robię to już bezwiednie, wiedząc gdzie jest jakis wezel czy coś po prostu w ciągu dnia dotykam tego po kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy Czasem az boli. A najgorsze że bardzo trudno mi przestać bo cały czas właśnie z tyłu głowy mam poczucie że tym razem odpuszczę i coś naprawdę się stanie, tak jak bym nie dawała sobie w ogóle szansy na normalne życie. Z malowaniem I dbaniem o siebie to u mnie jest niestety także im w gorszym jestem w stanie psychicznym tym bardziej mi się nie chce. Zauważyłem też że im gorsze choroby sobie wmawiam tym bardziej zaczynam się zaniedbywać, rezygnuje z różnych rzeczy tak jakby dobry wygląd czy kupienie sobie czegoś miał jakikolwiek wpływ na to czy zachoruje albo czy jestem chora (tak jakbym uwazala że człowiek chory to musi być zaniedbany i źle wyglądający). Z tym co piszecie o objawach mam podobnie czyli u mnie po wykluczeniu jakiejs strasznej choroby którą wymyślę albo po otrzymaniu jakieś lajtowej diagnozy najczęściej mijają wszystkie objawy. A czasem po prostu przestaje zwracać na nie uwagę i wracają znów za jakiś czas. Najczęściej jednak objawy ustępują ale niestety zaczynają się jakieś inne. Czasem po prostu mam wrażenie że mój mózg jest tak przyzwyczajony do tego stanu (nie wiem o co chodzi jakaś biochemia czy co?)że cały czas muszę żyć w jakimś napięciu i stresie związanym z chorobami. Chwilami serio, nie mam już siły a tak bardzo chciałabym umieć powiedzieć sobie: dość, już tego, żyje normalnie.
  5. A a propos tego czy bóle żołądka czy brzucha czy żeber mogą mieć podłoże neurologiczne myślę że jak najbardziej. Mój Psychiatra opowiadał mi o przypadku kiedy jeden z jego pacjentów miał paraliż jednej części ciała właśnie w wyniku nerwicy. Zresztą już kiedyś o tym pisałam. Myślę że w medycynie nie ma rzeczy niemożliwych.
  6. Z tym malowaniem głupio wyszło bo mnie chodziło raczej o podkreślenie urody – mam bardzo jasne brwi i rzęsy i niezbyt dobrą cerę więc w moim przypadku makijaż to raczej konieczność by wyglądać jak człowiek. Niemniej właśnie do tego doszło że w sumie było mi wszystko jedno czy ktoś mnie widzi umalowana czy nie i to już było słabe. Czasem nadal wszystko mi jedno ale praca niejako trochę zmusza mnie do tego żeby wyglądać ciut lepiej choć nikt nie wymaga ode mnie bym się malowała (ale pracuję z samymi babkami wjęc sami rozumiecie ). Po prążkach było tyle dobrze że bardzo spontanicznie podejmowałam wszelkie decyzje o różnych zakupach zmianach wyglądu np. fryzura i tak dalej. Teraz zanim pójdę do fryzjera myślę dwa tygodnie czy na pewno mi to potrzebne, a i tak kończy się na podcięcie końcówek. Ja generalnie ciągle mam plany by o siebie dbać, tu kupię jakiś krem tam jakiś nowy kosmetyk a potem wszystko stoi nieużywane bo tracę motywację. I zawsze to samo śpiewka wynajde jakąś chorobę i myślę że nie warto nic robić, bo sie nie oplaca :/ dziś tak samo, znalazłam fajne buty i ostatecznie nie kupiłam ich bo stwierdziłam że może lepiej zostawić tą kasę na wizytę u lekarza gdyby nagle byla potrzeba ( czyli myśl w stylu: chcesz babo wydac kase na buty a na zdrowiu oszczędzasz). Wbrew pozorom po każdej takiej opcji czuję się jeszcze gorzej bo mam wrażenie że ciągle przegrywam z moją nerwicą :/ Nawet nie wiecie ile razy ja jechalam do lekarza spocona jak mysz albo zryczana. Też do niektórych lekarzy aż głupio mi pójść w LuxMedzie bo wiem że oni na bank mają wgląd w badania i cala historie choroby. Na szczęście trafiłam ostatnio na bardzo fajną internistke, której powiedziałam o moim problemie jest bardzo wyrozumiała i czasem do niej chodzę ot tak po prostu pogadać. Jest jednym z niewielu lekarzy któremu zawsze mówię prawdę i nie ściemniam po to by dostać jakieś skierowanie na badania. Mam też kilku innych lekarzy do których zawsze chodzę oczywiście sprawdzonych i poleconych wcześniej przez kogoś innego (kazdego sprawdzam tez w necie) natomiast staram się nie przeginac z wizytami i trzymac wyznaczonych terminow. Nie mniej badania usg to moj koszmar i mimo pakietu i korzystania z NFZ wydaje na nie krocie dodatkowo nie umiejac sie pohamować czasem myślę ile rzeczy mogłabym kupić sobie albo dzieciom gdybym pieniądze te przeznaczyła na coś innego niż badania. I wtedy znów czuję się beznadziejnie :/
  7. U mnie doszlo do tego ze przestalam o siebie dbać bo po co. Myłam się i ubierałam w czyste rzeczy, ale przestałam skę malować i zwracać uwage co na siebie zakładam, byle czyste i wygodne. W końcu wylądowałam na proszkach (oczywiście problem był znacznie bardziej skomplikowany, nie chodzilo tylko o malowanie sie). Po leczeniu jest lepiej, praca trzyma mnie przy zyciu, ale w weekend nadal potrafie sie nie umalowac choc staram sie nie uznawac tego za wyznacznik samopoczucia. Niemniej jak czasem mam mysl, nie kupie tego bo w sumie po co, to bywa ze czuje taki bunt i specjalnie wtedy wlasnie kupuje . Dzis niestety zrezygnowalam z dwoch rzeczy ktore chcialam, wlasnie na zasadzie bo po co, ech.
  8. Ja tez lubie to uczucie ulgi kiedy odbieram wynik i jest dobry. Nagle kamien z serca. Niestety u mnie trwa to do czasu az nie wymysle czegos nowego. Zawsze odbieram wyniki i mowie sobie: jak bedzie dobry to koncze z tym nakrecaniem sie. Nie panikuje wiecej, nie wymyslam chorob, oby wynik byl dobry. Niestety u mnie mija kilka dni, czasem tygodni i zaraz abarot to samo :/ Prawde mowiac czasem jestem tak zrezygnowana ze mysle sobie ze co z tego ze wyniki ok jak i tak zaraz wymysle cos nowego. A czasem mam mega powera, niestety coraz rzadziej. Ja nadal wkrecona jestem w wezly chlonne na szyi, staram sie nie panikowac, mam wizyte za miesiac i chce do niej wytrwac. Wystarczajaco duzo kasy wydalam juz na prywatne badania. Jednak ciagle mi sie po glowie kolacze ze zbagatelizuje teraz a moze trzeba wlasnie tym razem robic badania, szybko dzialac. Ze ja tu beztrosko siedze, zyje w nieswiadomosci a moze umieram. Tych mysli boje sie naprawde bo strasznie mnie nakrecaja i bardzo utrudniaja funkcjonowanie (do tego stopnia ze rezygnuje z wielu rzeczy np. jakiegos zakupu dla siebie, bo w sumie po co ...) Masakra Niemniej chce wytrwac ten miesiac, bo nie usmiecha mi sie wydac oszczednosci na prezenty dla dzieci Moze przy okazji uda sie utrwalic pozytywny schemat, ze nie zawsze trzeba panikowac i histeryzowac, a cierpliwosc to wazna rzecz :)
  9. Wiem czym piszesz kwestii wezłów przerabiałam już 1 000 000 razy. W tym roku miałam już za cztery albo pięć badań usg tej okolicy. To co teraz znalazłam to jakaś nowość mam wrażenie że wcześniej tego nie było i oczywiście schizuje. Ciągle macam i gniote. Wiem że 2-3 mm to malo, mam wieksze wezly podzuchwowe ok 2 cm i mam je od lat. Jednak wkrecilam sie i koniec swiata jest
  10. Ja pamietam ze w obawie przed przytyciem na prochach ograniczylam slodycze. Tzn nie jadlam nic oprocz czekolady gorzkiej (moj limit to byl jedna kostka dziennie, ale oczywiscie codziennie nie jadlam). Nie odzywalam sie jakis czas, kurcze staram sie radzic sobie sama bo w koncu kazdy ma problemy i ile moge w kolko pisac o tym samym, ale juz nie daje rady. Zrobilam to usg piersi wiec cyckom daje spokoj bo wszystko ok. Jednak od cyckow mialam juz schize ze koniecznie musze zrobic cytologie (czekam na badanie), a kilka dni temu wymacalam nowa mini kuleczke na szyi. Niestety w okolicy nadobojczykowej, wiec uznawanej za najbardziej podejrzana. Kuleczka jest serio mini (2-3 mm palpacyjnie), ale juz sie nakrecam ze to rak. Tak strasznie macam szyje ze mi spuchla i boli przy lekkim dotyku. Na przemian placze i jestem załamana tym ze umieram, a zaraz sama pocieszam sie ze to na pewno nic strasznego ( Gdybym mogla jutro poszlabym na kolejne usg, ale wiem ze to nie rozwiazanie non stop sie badac. Z drugiej strony znow wlazlam na forum onkologiczne i poczytalam jak to ludziom lekarze pisza ze maja odczynowe wezly i jest Ok, a po jakims czasie okazuje sie ze to rak. Dzis to juz chyba nie wyrobie i nazre sie xanaxu (
  11. Czytalam o tym podpieraniu reki. Poobserwuje sie, ale raczej prawa reka powinna dawac takie objawy. Duzo pracuje przy komputerze, czesto boli mnie nadgarstek od myszy. Ale popatrze na siebie. Czesto jak leze i robie cos na telefonie to tez dretwieja ki male palce, czasem wszystkie, no ale to zginam lokcie (opieram o lozko wiec o nic twardego) i niejako trzymam telefon nad soba, moze od tego? :/ Od 2 tyg chodze na masaze, zeby rozmasowac kark i ramiona bo mam twarde jak skala. Mowilam masazystce o tych palcach ona mowi ze moze faktycznie od kregoslupa. Niemniej nawet jak sie poloze na lozku do masazu i uloze rece na takim specalnym miejscu ktore mam na wysokosci glowy pod twarza to zaraz mi mrowieja. Musze trzymac dlonie opuszczone wzdluz ciala O wlozeniu rak pod glowe jak np. ogladam tv czy spaniu z reka pod poduszka moge zapomniec - zaraz czuje mrowki Ja sie zastanawiam na ile te moje piski z kineskopowego tv ktore slysze sa szumem fizjologicznym, a na ile patologia :/
  12. Ale slyszysz tetno zawsze jak sie kladziesz czy jak lezysz na tym uchu? Ja wczoraj nie moglam zasnac, w koncu ok. 1 w nocy wzielam hydroksyzyne. W nocy budzilam sie znow ze zdretwialymi palcami (dwa ostatnie lewej reki tym razem ://). Teraz znow nie spie. Mam jakas gonitwe mysli, czytam i czytam w tym necie i ciagle mi wychodzi ze jestem na cos chora. Wiem jest rada: nie czytac. Tylko wez i zrob. Moje sie ze od tego zamartwiania sie naprawde sie na cos rozchoruje (tzn wywolam cos albo ogolnie od zlego nastawienia zachoruje - przeczytalam kiedys ze np. w zalobie zwieksza sie ryzyko zachorowania na nowotwor)
  13. Jak mam taki zacisk w gardle to biore Validol - zwykle polowke do ssania. Mnie pomaga ale sporadycznie go biore. Moze sprobuj mietowe cukierki, jakies tictaki czy cos?
  14. Moja znajoma miala taki problem z oddychaniem. Dyszała tak jakby nie mogła nabrać powietrza, czasami raz za razem. Ja w myślach podejrzewałam najgorsze, okazało się że to tylko astma (żeby nikogo nie wystraszyć prawdopodobnie koleżanka dostała ją gratis po ciężkim wypadku, któremu uległa kilka lat wcześniej, miała wtedy przebite płuco). Jak mnie bolało przy oddychaniu (o czym wspomniałam ortopedzie) powiedział że bardzo często przy oddychaniu boli klatka piersiowa od kręgosłupa. Uprawiasz jakiś sport? Może warto pomyśleć o basenie, na kręgosłup podobno jest super.
  15. A może to przykrywka dla innych problemów. Np dzieje sie coś w naszym życiu z czym sobie nie radzimy, a my na to bach: choroba, lęki. Ja mam teorie że mi się z chorobami nasiliło, bo wciąż nie doszłam do siebie po śmierci Taty. A wcześniej to nie wiem? Może to że mam kompleksy, nie jestem pewna siebie, że mam ch..ową pracę i nic w życiu nie osiągnę, że jestem kiepską matką, ogólnie bo nie wierzę w siebie.... Z rzyganiem miałam jazdy całe lata. Do tego stopnia że nie potrafiłam zjeść NIC poza domem, bo bałam się że będzie paw. Jak szłam do nowej pracy to przez 3 miesiące żarłam suche kajzerki w przekonaniu że one na pewno mi nie zaszkodzą. To była masakra. O dziwo po rocznym leczeniu to jeden z objawów który minął. Owszem jestem podejrzliwa jeśli chodzi o żarcie na mieście, ale już jem normalnie (tzn np u teściowej,w knajpie itd). Kiedyś to było nie do pomyślenia, na wigilie u teściowej zjadałan 1 ziarenko groszki z sałatki, a przed jakąkolwiek uroczystością gdzie trzeba było coś zjeść przez kilka dni jadłam same buły :/ Wkręcam się w te cholerne pleśniawki. Wyczytałam że pojawiają się u chorych na hiv/aids, u osob z nowotworami lub cukrzyca. Do tego mam nasilenie łojotokowego zapalenia skóry (pojawiają się na czole suche swędzące placki), które też reaguje na spadek odporności, stres. Sami rozumiecie - mega wkręt, że jestem na coś chora, a pleśniawki i łzs to objawy. Ech. A propos hiv. Kiedyś miałam faze że badania co miesiąc robiłam. Do tej pory jak ide do dentysty to pytam czy napewno mają autoklaw. Z obawy przed zakażeniem nie chodze do manicurzystki, sama nauczyłam sie robić hybrydy w domu. Moje dzieci strzyże mąż w domu albo znajoma fryzjerka naszą maszynką (wyobraźcie sobie co przeżywałam jak kiedyś fryzjerka zacięła moje małe dziecko....). Z tego samego powodu nie zrobiłam sobie jeszcze tatuażu. Jedyne na co się zdecydowałam to piercing, ale zawsze pilnuje czy wszystkie akcesoria są sterylne i przy mnie wyjmowane. Upierdliwe to. Prozac_nation - mam to samo z wizualizacją wypadków jak mój mąż wyjeżdża. Bywa że ryczę pół nocy jak gdzieś jedzie bo jestem przekonana że wizje się sprawdzą :/
  16. Przybijcie piątke. U mnie dokładnie tak samo, w obliczu realnego zagrożenia, powodu stresu radzę sobie idealnie. Praca pod presją? No problem. Choroba dzieci - jestem twardzielem. Nawet w najbardziej stresującej sytuacji w życiu gdyb zmarł mój Tata dałam radę. Zawsze na myśl o śmierci rodzica/rodziców myślałam że tego nie przeżyję, od samej myśli dostawałam ataku paniki. Gdy dowiedziałam się o okropnej chorobie Taty nie załamałam sie, zaczęłam szukać leków, lekarzy... Gdy Tata zmarł wiadomo, był smutek, złość, bezsilność, płacz... ale nie były to uczucia nerwicowe... pojawiały się owszem natręctwa, ale były jakoś na drugim planie. W tym okresie nawet psychiatra powiedzial ze jest ze dobrze się trzymam, że po tym co i jak mówiłam zawsze o rodzicach myślał że będzie gorzej ... Niedawno zaczęłam się nawet zastawnawiać co mi daje ta nerwica, skoro jak przychodzi co do czego to okazuje się że daję radę.
  17. Cholera nawet nie wiecie ile razy od wczoraj probowalam tu cos napisac. Zawsze cos mi przerywalo a do dyspozycji mam tylko telefon Chcialam odniesc sie do postu luli gdzie pisala ze nie zawsze by znalezc przyczyne nerwicy trzeba szukac w dziecinstwie. Moja obecna psycholog ma takie samo zdanie. Chodzilam do kilku terapeutow (nie rzadko za gruba kase) i kazdy grzebal mi w dziecinstwie. I nic nie wygrzebal. Nic co mogloby spowodowac az taka nerwice, natrecwa, leki. Za kazdym razem mialam poczucie ze leczenie nie przynosi efektu, bylam zniechecona i sfrustrowana ze sie staram, grzebie i nic z tego nie wynika Dopiero ta lekarka ku mojemu zdziwieniu zapytala o kilka rzeczy i uznala ze nie ma co grzebac, ze taka moja natura, neurotyczna, ze przez lata pielegnowalam te objawy, swoja nerwice, sytuacje stresowe ja nasilaly, ach dlugo by gadac. Piski w uszach takze mam, non stop. I nie jest to szum fizjologiczny ktory slyszy kazdy czlowiek a regularne piski, tak jak ktos okreslil tak jakby stary telewizor kineskopowy byl wlaczony na czuwanie. Czasem w jednym uchu nasila sie to na kilka sekund. Oczywiscie lepiej slysze to w cichym pomieszczeniu ale jak sie skoncentruje to uslysze nawet w bardzo glosny miejscu. Psychiatra powiedzial ze to typowy objaw nerwicy. Zapisalam sie do laryngologa na .... kwiecien :/ Natomiast od 2-3 dni mam dziwne uczucie w ustach. Na dolnej wardze od wewnatrz, jakbym miala odparzenia od zebow. Mam w tych miejscach takie dziewne, szorskie miejsca, lekko biale jakby odparzona skora wlasnie. Nie wiem co to jest,czytalam o aftach, o grzybicy, o raku jamy ustnej. Staram sie nie wkrecac, ale chyba kupie jakas plukanke, czy cos.
  18. To ja mam wszystko. Rozpamietuje przeszlosc i powoduje to u mnie natretne mysli, wciaz mysle o tym co moglam zrobic lepiej, inaczej, mysle o bledach ktore robilam, ze bylam glupia itd. To wzmaga poczucie winy itd. Z drugiej strony boje sie i o przyszlosc, na zasadzie co by bylo gdyby (choroby, wypadki itd). Ja nadal nie znalazlam przyczyny skad to u mnie, ale na punkcie zdrowia mialam hopla juz jako nastolatka, takze ten. Krzosl bez urazy ale jak Cie czytam to mam wrazenie ze jestes gorszy w narzekaniu niz ja
  19. Chyba w nerwicy lek jest wlasnie podstawa. Bo czy masz hipochondrie czy natrectwa to zawsze pojawia sie lęk. Chyba na forach nerwusow nie znajdziesz miejsca bez lęku czy obawy. Boimy sie wszyscy, mniej kub bardziej, strach ogolnie towarzyszy zyciu kazdego czlowieka, tylko my wyolbrzymiamy go do ogromnych rozmiarow, boimy sie zwykle irracjonalnnh rzeczy, czesto na zapas. Ale tak to wlasnie dziala i walka ze soba to walka z wiatrakami. Trzeba sie z tym pogodzic i pracowac nad soba, by bylo lepiej. Rozumiem ze caly czas tego nie akceptujesz, ale jeden ma reumatyzm czy cukrzyce a my nerwice - ja tak sobie tlumacze, choc uwierz mi nie raz placze z bezsilnosci ze nie daje redy. Ja np boje sie wszelkich dziwnych rzeczy pod skora, wezlow chlonnyc, torbielek, blizn - nazywam je kulkami. Boje sie do tego stopnia ze potrafie robic kilka usg pod rzad "podejrzanego" miejsca, a dodatkowo uganiatam je strasznie az czasem siniaki mi sie robia. Nie umiem z tym walczyc, to jakis przymus. Na razie probuje ustanowic sobie jakies granice i macam kulki np 3 razy dziennie. Jak mam lepszy dzien to sie udaje, jak gorszy to masakra dotykam non stop, ciagle upewniam sie czy to jeszcze tam jest, palpacyjnie badan konsystencje, ruchomosc kulki.... az wszystko boli Takze tak, lek towarzyszy mi codziennie, jak nie o zdrowie moje to bliskich, to lek przed tym co sobie pomysle (chodzi o natrectwa).
  20. Nefretis spokojnie. Zaden zespol. Pobierz tabletki od psychiatry, a poki co nie kombinuj :)
  21. Dokladnie tak to dziala Poczynilam kolejne obserwacje. Czy ktos tez tak ma: 1) jak zapisze sie do jakiegos lekarza to musze isc, nawet jak objawy mina. Po prostu boje sie ze jak nie pojde to cos sie stanie (szczegolnie gdy dotyczy to choroby nakreconej hipochondria) 2) moge odmowic sobie kupienia jakiejs wymarzonej rzeczy (albo po prostu nowych butow czy perfum) jesli nagle musze sie przebadac. Wtedy kazde pieniadze wydam na lekarza dla wlasnego spokoju no i w koncu o zdrowie chodzi ! Strasznie mi z tym zle, bo czasem naprawde jest krucho z kasa a ja biegam po lekarzach. Jak przeliczam ile np. par butow moglabym kupic za kase ktora wydalam na lekarzy i badania to plakac mi sie chce. A jednak nie umiem przestac
  22. Ja sie nie boje. Xanax mam i biore doraznie, max polowke raz na kilka miesiecy. Czuje sie bezpieczniej jak mam go przy sobie. U mnie tak na dobre tabletki zaczely dzialac po ok 2 miesiacach, wtedy zauwazylam ze naprawde sporo pomagaja. I tez balam sie ze przytyje, bo przy kazdych chyba tak pisza. Dlatego specjalnie zwracalam uwage na to co jem, jadlam tez zdrowiej bo przygotowywalam sobie przegryzki w postaci owocow i warzyw. Przytylam moze 1-2 kg w czasie roku wiec wcale nie powiedziane ze od lekow
  23. Nefretis to swietnie, widzisz nie bylo tak zle. Moj psychiatra mowil mi ostatnio podobnie, ze wiele objawow moze raczej sugerowac nerwice niz inne wmawiane sobie choroby i ze jest przekonany ze jestem zdrowa. Tamte objawy nadal mam, ale zauwazylam ze jak skupiam sie na czyms innym (teraz inna choroba) to tamte albo zmniajszaja sie albo znikaja calkiem. Potem znow wracaja i tak w kolko. Wiec to raczej nerwica - tak sobie tlumacze :) Co do leku, mialam tak samo. Pierwsze co zrobilam po powrocie od lekarza to zaczelam czytac o leku jakie ma skutki uboczne, i czy w ogole diagnoza jest trafiona. Zanim zaczelam brac leki pytalam tu na forum, bliskich, przyjaciol co o tym mysla. Zaczelam opakowanie po ok tygodniu od wizyty i to byl dobry ruch. Tamten rok wspominam naprawde dobrze, objawy znacznie zmalaly a niektore pozytywy nawet po odstawieniu sie utrzymuja :) Odnosnie pisania to powiem Wam ze ja bardziej sie krepuje tu pisac niz mezowi gadac. Boje sie ze musialabym tu pisac non stop i mielibyscie mnie dosc. Teraz np, caly czas pisalabym o tym cycku, ale mysle sobie ile mozna? Z mezem jednak mamy tez inne tematy, moje problemy nie sa jedynie, choc tez czasem zla jestem na siebie ze ciagle gadam o chorobach :/
  24. Moj maz na biezaco wie o moich problemach. I o chorobach i o natrectwach i w sumie podziwiam go bo tyle przykrych slow juz ode mnie uslyszal (czesto mysle o ludziach bardzo zle rzeczy, rowniez o mezu i wszystko to mowilam jemu). Ja po prostu mam przymus mowienia o tym, wiem ze to dodatkowo mnie nakreca jak mam sluchacza i kogos kto mi wspolczuje, a z drugiej strony bardzo potrzebuje takiego wsparcia na zasadzie: nie martw sie, bedzie dobrze. Nie umiem tego jednak wyposrodkowac i co pomysle i mnie meczy to zaraz jemu mowie. Z jednej strony zle mi z tym ze zrzucam na niego moj problem, a z drugiej nie umiem inaczej... U mnie problem piersi cd. Wizyte u zaufanego radiologa od piersi mam 8 listopada, a u drugiego 22 listopada.... (bo musze miec dwoch jakby jednego nie bylo). Ale juz kombinuje ze moze isc do innego (to zawsze sie konczy zle bo potem sie okazuje ze i tak ide do sprawdzonego bo tamtemu nie ufam). Nie wiem czy wytrzymam do 8 listopada, ciagle sie macam i gniote to miejsce. Nawet do dretwienia konczyn takiej uwagi juz nie przywiazuje. Pewnie jak zbadam cycki to wroci problem dretwien i glowy.... A u neurologa mam wizyte po nowym roku :/ Nefretis daj znac co u lekarza. Jak ja szlam pierwszy raz do psychiatry bylam pewna ze skieruje mnie na leczenie zamkniete do szpitala. A okazalo sie ze to tylko nerwica. Tylko.
  25. Kochani nie nadążam was czytać ostatnie mam jakoś mniej czasu na internet, może to i lepiej. Ostatnie dwie noce to jakaś masakra ciągle się budziłam miałam wrażenie że wciąż drętwieją mi kończyny. Czasem faktycznie były odrętwiałe i musiałam rozprostować czy pomachać ręką czy nogą. To znów nakręcało mnie że to jakaś poważna choroba i panika gotowa. Wczoraj niedługo po zaśnięciu obudziłam się z potwornym mdłościami, bardzo bolał mnie brzuch, miałam wrażenie że zaraz zwymiotuję. Długo nie mogłam usnąć a potem śniły mi się jakieś koszmary. Rano obudziłam się nadal z mdłościami i bólem brzucha tak jak przy miesiączce (tyle ze teoretycznie miesiączkę miałam jednodniową tydzień temu - biorę hormony i okres miewam co kilka-kilkanaście miesięcy). Ledwo poszłam do pracy. Do tego myśli o tym co wyczułam w piersi. Z jednej strony nie panikuje ale z drugiej cały czas czuję niepokój z tym związany. Dziś przez te bóle i mdłości prawie nic nie zjadłam a teraz strasznie boli mnie głowa . Sama już nie wiem co się dzieje. Nefretis ja niestety wysyłam dzieci na badania i czasem jestem nadopiekuńcza ale staram się hipochondrii na nich nie przenosić. Choć wiadomo z tym różnie bywa :/ natomiast takie wizje jakich piszesz o tych telefonach o wypadkach - mam to samo. Np. boję się gdy mąż jedzie gdzieś sam z dziećmi że jak mnie przy nich nie będzie to akurat coś się stanie :/ czasem moja wyobraźnia podsuwa mi naprawdę straszne obrazy (
×