-
Postów
317 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez miL;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 12
-
Cześć, zachorowałem ponad 3 lata temu: silna depresja i natrętne/dręczące myśli. Było bardzo źle, próba samobójcza.. po dwóch latach coś zaczęło się zmieniać: wcześniej już odrzuciłem TV, radio, itp. Zacząłem podążać za myślami, słowami które pojawiały się w mojej głowie. Przeczytałem całą biblię, zainteresowałem się i przestudiowałem fizykę kwantową. Odkryłem w sobie, swoich nawykach/zachowaniach rzeczy, które mnie niszczyły, ogłupiały i zrezygnowałem z tego. I przyszło olśnienie... w połowie choroby przychodziły myśli: poznaj prawdę, tylko prawda cię wyzwoli, poznaj siebie wewnętrznego siebie... Jestem od 2 miesięcy zdrowy, cieszę się z drobnych rzeczy, nie jestem w stanie skłamać i jestem do bólu szczery. Uważam, że choroba starła mnie w proch i jednocześnie oczyściła. Gdyby nie choroba to chyba nigdy bym nie wyszedł z codzienności dnia. Wyzwoliło mnie poszukiwanie i próba zrozumienia Boga.
-
Lojotokowate zapalenie skóry twarzy czy to od zaburzeń lękowych?
miL;) odpowiedział(a) na Dominik999 temat w Nerwica lękowa
Cześć, ja w depresji i leczeniu taż borykam się z tym problemem. Skutki uboczne stosowania leków również mogą się tak objawiać. Też doraźnie stosuję maści. Możesz co jakiś czas zrobić sobie roztwór woda + soda oczyszczona, przemyć twarz twarz takim roztworem. to dobrze oczyszcza skórę. Ja do tego dodawałem zgnieciony ząbek czosnku.. -
Kolego, jak łaziłem godzinami w ciemności a potem zawiązałem linę na drzewie i chciałem się powiesić to w moich myślach był tylko przytłaczający lęk i cierpienie... Odratowałem się tylko dlatego, że przyszła myśl/obraz jak rano dzieci wychodząc do szkoły widzą ojca wiszącego na drzewie.. I tam myśl, świadomość traumy dla nich na cale życie, dała mi siłę na odratowanie. Uświadomiłem sobie, że mój egoistyczny czyn może zmienić ich życie w koszmar.. Z jednym się zgodzę, choroba spowodowała, że muszę się się przebudzić aby żyć w prawdzie/prawdziwie. I tak staram się obecnie żyć
-
jeżeli to żart to wybitny suchar... nie życzę ci choroby ale nie zdajesz sobie sprawy czym jest ciężkie zaburzenie.. jak wisiałem na linie, to uwierz mi że na żarty w tamtej chwili raczej nie było przestrzeni..
-
To lekarz skończył studia medyczne i zazwyczaj ma wieloletnią praktykę… dlatego to On decyduje co przepisać. Moja lekarka z którą mam dobrą relację szukała leku do skutku… mi pomogła paroksetyna 60mg ale pierwsze miesiące był ogień w głowie i ciele, po kilku miesiącach przyszła poprawa.
-
Cześć, biorę Lamitrim od ponad roku 2x50mg i moja lekarka teierdziła że to max dawka, więc te twoje 2x100 jest dziwne. Lamitrin jest stabilizatorem, ma wyciszyć ale depresji raczej nie wyleczy. U mnie głównym lekiem jest paroksetyna, też w max dawce 60mg. Jak nie brałem jeszcze paro, to gdy pominąłem wieczorem lamo, to miałem zjazd. Obecnie nie biorę lamo wieczorem bo jestem spokojny i wyciszony.
-
Ciągle coś upuszczam, nie mogę utrzymać porządku ani wypracować systematyczności
miL;) odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Cześć, przeczytałem twoje wpisy.. Jestem w stanie uwierzyć, że leki na Ciebie nie działają. Ja na terapię też się nie zdecydowałem, nie chciałem przed kolejną osobą wywalać i omawiać swoich brudów. Ja terapię zastąpiłem (wiem, że to obecnie mało popularne) próbą zrozumienia Boga, sensu mojego życia i mojej przemiany wewnętrznej. Relację z Bogiem budowałem na zasadzie "medytacji", szukania "ciszy" zadawania pytań samemu sobie.. i z czasem przyszły wew. odpowiedzi. Mi to pomagało i nadal pomaga (choroba zupełnie się wyciszyła - od 9 tygodni normalnie funkcjonuję). Choroba mnie zmieniła, chyba nigdy bym się nie zdecydował na takie zmiany/nigdy bym nie zrezygnował z pewnych destrukcyjnych zachowań .. gdyby nie przyszła choroba. Przez ostatnie 3 lata mnie "nie było": dla rodziny, innych. Nie byłem w stanie stworzyć czegoś nowego, żyłem w lęku, apatii, i koszmarnych myślach... W ostatnich tygodniach zbudowałem w ogrodzie (dla mojej 8 letniej córki): 30m tyrolkę oraz basen 4/4m. Ona ma frajdę a ja czuję radość jak widzę jej uśmiech:-) Nie traktuj moich słów jak rady dla Ciebie.. Postanowiłem po prostu podzielić się z Tobą moimi doświadczeniami. Ty zdecydujesz jak i gdzie szukać pomocy. Trzymaj się -
Zapisz się do lekarza, jeżeli to zaburzenie, to leki naprawdę pomagają. Tylko ostrożnie z benzo bo pomaga szybko ale nie leczy i uzależnia (ale lekarz będzie wiedział lepiej). Kurczę, rozumiem faceta, bo ja niestety kiedyś reagowałem podobnie (bo jednocześnie studiowałem w weekendy a w tygodniu ciężko pracowałem i też zarabiałem kilkukrotnie więcej niż żona..) Tylko, że ja teraz zrozumiałem, że to była moja słabość (te reakcje) i to było świństwo z mojej strony. Raz jeszcze powiem: nie użalaj się nad sobą (bo jesteś chora), i jak najszybciej idź do lekarza.
-
To, że inni sobie radzą lepiej, to... czasem tylko pozory. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielu ludzi walczy ze swoimi demonami (praca, relacje, nałogi, itp)
-
ASPIE, KTÓRY PRAGNIE MIEĆ DZIEWCZYNĘ I PROSI O RADY
miL;) odpowiedział(a) na Paweł1991 temat w Psychologia
Cześć, próbuj dalej. jesteś ciągle młody, życie przed Tobą. W końcu znajdziesz pokrewną duszę. Jedno mnie niepokoi, po pierwszej randce zasugerowałeś sie opinia mamy..., chyba już czas abyś to ty podejmował decyzje bo to Twoje życie. -
Cześć, od stawiania diagnozy jest lekarz, to stwierdzi czy jesteś chora. Też uważam, że jesteś na dobrej drodze do silnej depresji.. Umów się na wizytę do psychiatry, wiem że to trudne, że wmawiamy sobie "dam radę sam/a ale jeżeli to choroba to uwierz mi nie dasz rady... Umów się, bo z czasem będzie coraz trudniej podjąć taką decyzję. Ja przez kilkadziesiąt lat żyłem w stresie (głównie praca/kariera) i pewnego dnia depresja uderzyła na innym poziomie (relacje/traumy życia) i rozłożyła mnie na łopatki. Moja żona darła się na mnie abym w końcu poszedł do psychiatry, diagnoza: silna depresja i natrętne (dręczące myśli) i zaczęła się przygoda z lekami, wieloma bo pierwsze nie działały.. w końcu trafiliśmy w lek i po trzech latach jestem (chyba) zdrowy. Zmieniłem (choroba zmieniła) moje życie, zbliżyłem się do Boga (tu czerpię siłę i poczucie ogromnej wartości). Twój facet Cię nie zrozumie (niezależnie od poziomu empatii) bo nikt kto nie doświadczył depresji nie jest w stanie zrozumieć czym jest ta choroba, że pozbawia chęci do życia, energii, że nas wypala od środka i miele na proch. Idź do lekarza jak najszybciej. Trzymaj się
-
Cześć, od 3 lat leczę się na silną depresję i natrętne myśli. Teraz już wiem, że depresję wywołały te dręczące myśli, obrazy sceny.. Biorę leki, w końcu jest lepiej. Nie chcę Cię straszyć ale jak poczujesz znaczne pogorszenie samopoczucia to idź do lekarza puki będziesz miał jeszcze siłę. Przeszedłem piekło ale teraz z perspektywy tych 3 lat i swojej wew przemiany, coraz częściej dochodzę do wniosku, że to było mi potrzebne. Bez tej choroby raczej bym się nie zmienił, nie przewartościował życia. Nie rezygnuj z wyjazdów. Jak miałem wyjazdy służbowe/lub po prostu jazda samochodem to aby zagłuszyć myśli zacząłem słuchać wykładów dostępnych na YT. Zainteresowałem się fizyką kwantową i zgłębiałem ten temat ale jest wiele innych fajnych i ciekawych wykładów. To mi pomagało. Pomogła mi też wiara w Boga (na marginesie w fizyce kwantowej odkryłem ponownie Boga:-). Wyszukaj tematy, które Ciebie interesują i spróbuj posłuchać, może pomoże :-)
-
Zmieniłem swoje życie.. zacząłem szukać prawdziwego sensu naszego życie, czyli tego czasu który mamy od narodzin do śmierci..
-
Cześć, zdiagnozowany 3 lata temu, silną depresja I natrętne dręczące myśli. Przestałem wierzyć, że kiedykolwiek wyzdrowieję. Choroba odebrała mi wszystko, relacje, żonę która odsunęła się odemnie. Od 3-4 tygodni dręczące myśli zniknęły, mam pokój w głowie, mam jasne myśli. Jeszcze nie wierzę, że wyzdrowiałem ale korzystam z tego czasu jak mogę. Ostatnio zbudowałem w ogrodzie 30 metrową tyrolkę dla córki.. I nie wiem czy Ona ma większą frajdę czy ja jak na nią patrzę jak zjeżdża
-
Nie jestem lekarzem, jeżeli Twój stan się pogarsza lub nie pozwala normalnie funkcjonować to radzę wizytę u psychiatry. Wiem, że to trudna decyzja: dam radę, będę cierpieć, nie jestem wariatem, itp... przerabiałem to.. Jeżeli diagnoza potwierdzi zabużenie, to lęki w końcu Cię ustabilizują (chociaż na początku może być gorzej- to normalne). Jak już będziesz się leczyć to przyjdzie czas na samouświadomienie. Trzymaj się !!!
-
Cześć, zdiagnozowana depresja I dręczące myśli od 3 lat. A nie zdiagnozowana prawdopodobnie od zawsze. Próba samobójcza, na szczęście nieudana. Też bez nadziei na wyzdrowienie a jednak w ostatnich tygodniach spokój w duszy. Ta choroba nas zciera na proch.. I tak sobie myślę, że może to ma sens, może potrzebujemy spaść na dno aby zmienić swoje życie. Ja się nie poddałem, jest lepiej, czego i Tobie z całego serca życzę
- 2 odpowiedzi
-
- depresja
- (i 4 więcej)
-
Cześć, to dobre miejsce, fajnie że jesteś:-)
-
Cześć, to proste zmiany a jednocześnie trudne.. no i obecnie mało popularne. Skoro aż tak mocno zmieliła mnie choroba, to podświadomie czułem, że to musi mieć sens. Zacząłem szukać i budować relację z Bogiem. Osobistą relację. No i zaczęło się dziać: nagle spotykałem obcych i ludzi, którzy dzielili się słowem. Staruszka, bezdomny, niewierząca koleżanka z pracy której organizm odżucał kolejne ciąże, a które pragnęła dziecka. Ona nie chciała rozmawiać z Bogiem więc powiedziałem Jej że Ja będę się modlił. Po 2 latach opd naszej ostatniej rozmowy u mnie było bardzo kiepsko i prosiłem Boga o pocieszenie, spotkałem Ją a Ona pokazała mi w telefonie zdjęcie synka.. spytała tylko czy pamiętam naszą rozmowę i czy się modliłem, potwierdziłem, popatrzyliśmy na siebie a ja pierwszy raz w chorobie uśmiechnąłem się. Szukam Boga, raz do przodu raz się cofam ale nie rezygnuję. Obecnie zostały mi dwa spotkania REO, to też bardzo pomaga.
-
Od 5-6 tygodni bardzo dobrze. Czuję wew. pokój. Puściłem kierownicę życia, nic na siłę
-
Cześć, Czy byłaś u psychologa/psychiatry? Czy bierzesz jakieś leki/używki?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 12