Jak mnie dziś wkurzyło (mało powiedziane) to, że jak zwykle wszystko pod górkę i piachem po oczach.
Wszystko powoli do przodu ale nie oczywiście zawsze jakieś problemy z d... wzięte.
A jeden z nich chociaż to, ze pakuję manatki do przeprowadzki, super drobiazgi wyślę sobie kurierem by się nie bujać, ale mówię pozniej jak będę na miejscu zamówię kuriera to rower również prześlę. Ale już oczywiście problemy, a po co, ale jak? Mówię, ogarne jakiś karton w sklepie rowerowym i po problemie. To wiecie co? "ale nie mają tam, nie będę nic załatwiać"
No ja pierdz...e.
Tak samo mam zamiar zacząć od "nowa" a tu nagle chora zazdrość ze strony rodziny, bo się przeprowadza, bo zacznie z dala od tego co się wydarzyło.
Jak było u mnie naprawdę źle, pogłaskali po główce i zostawili mnie samą sobie, gdzie się staczałam...
I tak o to humor mi się spiep... A nawet dobrze się dzien zapowiadał.