Skocz do zawartości
Nerwica.com

aniam97

Użytkownik
  • Postów

    288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aniam97

  1. Myślę że zauważasz ważną rzecz z tym lekceważeniem. Napisałam do niego już, że "nie wiem czy ze sobą rozmawiamy. Ja bym chciała " ale on wyświetlił i nie odpisał. To wygląda dla mnie jakby już zdecydował. Chciałabym mieć z nim kontakt ale sama myśl o byciu parą i tym dyskomforcie wywołuje wymioty. Może jakaś forma znajomości byłaby okej, ale w obliczu tej sytuacji zaczęłam się godzić że znajomość się zakończyła.
  2. Nie mieszkałam. Był związek 2letni w którym widywaliśmy się dość często. Po pierwszym roku zaczęły wychodzić ze mną takie rzeczy. Mam bardzo patologiczną relację z tatą
  3. No i drąży każdy temat, we wszystkim cię poprawia i jest bardzo wymagający
  4. okej, koleś nie odzywa się bo go odepchnęłam i byłam trochę "too harsh" i się pewnie już nie odezwie. Kiedy jesteśmy "blisko" to czuję się jak w piekle, nie mogę jeść, nagle zaczynam mieć ograniczony umysł i czuję jakbym skakała bez spadochronu, nie mogę znieść gościa. Wchodzę w tryb zapuszczonej zgorzkniałej, odpychającej babki w ogromnym dystresie, zajmującej się domem, szalenie nieprzyjemnej w obycie dla bliskich, niedocenionej, o zerowym poczuciu własnej wartości. Przegranej, uwięzionej, nieumiejącej myśleć o sobie i mieć swoje "ja" w ogóle, tylko jakbym była czyimś przedłużeniem. W rolę. Jak tu cieszyć się z bliskości? Następuje konflikt: "Chcę go zrozumieć... Ale co z moimi uczuciami?" A jak jest tak jak teraz, kiedy nie wykazuje zainteresowania mną - czuję się bezpiecznie, ale usycham z tęsknoty. Czy byliśmy dopasowani czy nie, brakuje mi go.
  5. Trochę możesz ale wydaje mi się że w moim wątku nie za bardzo
  6. Myślę że różnice były tutaj za duże. Pociąg też nie za bardzo . Tak, jest ta tresura i to jest okropne. To wynika z problemów z tatą.
  7. Przez to wszystko co dzieje się w mojej głowie, nagle wyparłam tą burzę emocji
  8. o to mi chodziło, cieszę się że padły te słowa ...i hate myself obecnie jestem tak napięta, zestresowana, że nie da się ze mną wytrzymać a już na pewno rozmawiać
  9. Trochę podnosisz mnie na duchu. Planuję dalszą. Zastanawiam się, jeśli coś mi przeszkadza w tym chłopaku nie zawsze musi to być lęk przed odrzuceniem, może niektóre cechy naprawdę mi w nim nie grają. Jak mam się w tym połapać
  10. wiesz ze nie dokończyłam pobytu prawda?
  11. pewnie byłyby momenty "mnie" które posłuchałyby Ciebie z większą pokorą (choć nie wiem czy o pokorę tu chodzi), tą Anię potwornie godzi to co piszesz
  12. wybacz ale nie sądzę że jest tak prostolinijnie jak napisałaś
  13. jestem ostrożna ze zwrotami "mam tak samo" albo "wiem co czujesz" choć wierzę w dobre intencje
  14. Nie wiem, strasznie dużo jest we mnie wstydu, chyba najwięcej ze wszystkiego jest jego właśnie. Poznałam chłopaka na sylwestrze, póki nie zaczęliśmy pisać wydawał mi się mega atrakcyjny psychicznie, mega na mnie leciał i kleiła się rozmowa, miałam dostęp do swojego umysłu. Ale moje rozmowy z nim przez komunikator to porażka, jednego dnia czuję że natychmiast muszę z nim zerwać kontakt bo odczuwam widmo poprzedniego związku, wszystko za szybko, wszystko krzyczy uciekaj. Już nie wiem co mi się w nim naprawdę nie podoba, czym warto się przejąć, a co jest pretekstem do ucieczki i lękiem przed bliskością. Miałam załamanie psychiczne przez to. Dużo o sobie powiedziałam o swoich emocjach wtedy i strasznie żałuję że się tak odsłoniłam. No i teraz piszemy, sama nie wiem czy chcę coś dalej czy nie. Ja wiem że on też czeka na moją inicjatywę, już nie chcę robić tak, że to do mnie trzeba się dostać i starać podczas gdy ja schowana czekam. Cały czas mam wrażenie że on ma jakiś tajny plan przeciwko mnie, że chce mnie wykorzystać, że pisze ze mną bo chce tylko jednego. Długo nie odpisuję, a jak on długo nie odpisuje to się strasznie boję odrzucenia, żeby tylko napisał, podczas gdy jego jest więcej w rozmowie, to myślę żeby uciekać. Szczerze? te uczucia to piekło. Piekło być samej, piekło z kimś flirtować a co dopiero inna relacja. Nienawidzę siebie, swojego życia, swoich uczuć, naprawdę mogłabym napisać wiele rzeczy za które można mnie wsadzić do psychiatryka. Przypomniało mi się jak prężny umysł miałam jeszcze w gimnazjum i liceum. Nie wierzę jak przez ten czas się stoczyłam, rozpadłam, moje myśli to chaos. Wtedy miałam poukładane w głowie. Lubiłam siebie. Ludzie lubili mnie, trzymali się mnie. Teraz jestem na dnie naprawdę
  15. Na początku fajnie, później zaczęło się przypominanie sobie, koszmary, totalne wyobcowanie, wielkie poczucie upokorzenia, złość na cały świat i poczucie krzywdy, nieznośne emocje, niesamowicie ciężko, myślałam o wypisie
  16. okej hej. Jest teraz ze mną ciężko i przypomniałam sobie o tym miejscu. Dostałam tu dożo zrozumienia. Więc tak. Byłam na oddziale w IPiNie 4 miesiące. Musiałam opuścić oddział, żeby być dawcą komórek szpikowych dla mamy. Niby szczytny cel a czuję złość, że przerwałam tak ważną dla mnie terapię, dla mamy. Znowu z czegoś rezygnuję dla mamy. Z ordynatorem ustaliliśmy, że zacznę terapię od nowa, 1 lipca 2025. To miejsce na pewno rozdrapało wiele spraw, którymi nie mogłam się dalej zająć na tej terapii. Teraz przebywam w domu rodzinnym. Z pomocą znajomej próbuję znaleźć pracę. Będę najprawdopodobniej wynajmować pokój w małym mieście nieopodal którego mieszkam. Czuję się jak kompletny bałagan. Złe rzeczy dzieją się ze mną w domu. Już niemal zapomniałam żeby zapisać się na kolejną wizytę u psychiatry. Jakoś wygodnie mi w tym domu i w starych schematach. Nie cierpię że to piszę. Zrobiłam się strasznie selfless. Granice się porozmywały między mną a członkami rodziny. Przeraża mnie to, trochę jakbym zaczęła tracić świadomość, kontakt z rzeczywistością. Powiedzmy sobie szczerze, 28 lat i wynajmowanie pokoju, jeśli w ogóle mi wynajmą - porażka. Szczególnie że nie czuję się na siłach na tą pracę psychicznie. Mam wrażenie że to będzie katastrofa, panicznie się boję. Nikogo w domu nie interesuje temat mojej pracy. Od rana budzi mnie tylko ojciec, żeby coś pozałatwiać coś na przykład. Pisząc to/ przed napisaniem miałam atak paniki i przypomniałam sobie o tym miejscu. Jeśli chodzi o diagnozy to mam osobowość zależną, osobowość unikającą i cPTSD. Raczej nie należą mi się żadne świadczenia. Mam pustkę w głowie, wstydzę się siebie przed koleżanką która się do mnie odezwała, jest kilka osób z którymi miałam odnowić kontakt po wypisie, ale czuję ogromny wstyd. Czuję się jakbym się poddawała. To źle że rozdrapałam rzeczy i wylądowałam w domu. Będę wdzięczna za odpowiedzi.
  17. Na razie jest ciężko, wracaja moje skłonności do osobowości schizoidalnej
  18. Podobno poprawia, może warto Jutro jadę do Warszawy na wyczekiwany oddział, boję się trochę, bo w pracy mnie nie polubili ostatnio
  19. gratuluje samozaparcia, bieganie 3x w tygodniu dla mnie nie do pomyślenia
×