chyba nasze samopoczucie. Kiedy zaczynam czuć strach przed tym że coś źle zrobię, kiedy boję się powiedzieć że coś nie wyszło, w momencie kiedy pomimo sukcesu ujmuję mu rangę i stwierdzam że i tak mogło być lepiej- to chyba ten moment kiedy granica motywacji została przekroczona.
Staram się motywować dzieciaki, pokazywać im że najważniejsze jest ich zrozumienie, że nie zawsze ocena ze sprawdzianu jest ważna, tylko ich samoocena, ich poczucie własnej wartości. Ja na to patrzę z boku, kiedy widzę że ktoś nie robi postępów szukam raczej winy w sobie, a nie w dzieciach. Nie krzyczę, nie demotywuję- chociaż czasami potrzebny jest bodziec który popchnie je do porzdu.