Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieistotne00

Użytkownik
  • Postów

    187
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Nieistotne00

  1. Cześć Odpowiedź na Twoje pytanie, zawarte w tytule : "Czy u heteryków też tak jest" może być tylko jedna - u wszystkich, niezależnie od orientacji, JEST RÓŻNIE. Ilu ludzi tyle przypadków. Czasem tak bywa, że osoby uważane za atrakcyjne fizycznie i wartościowe, z jakiegoś powodu kompletnie nie mają powodzenia. Ciężko ocenić co może być przyczyną Twoich problemów. Może nie jesteś w typie facetów, którzy są w Twoim typie. Na pierwszych spotkaniach powinna być jakaś chemia, ale nie przesadzajmy- raczej nie wszyscy wymagają "strzały amora" po pierwszej godzinie poznania. Masz jakiegoś dobrego kumpla geja? Jeśli tak, może postaraj się szczerze porozmawiać i dowiedzieć się co on o tym sądzi.
  2. Niekoniecznie krytyka. Mi ten opis wydał się być dość sympatyczny. Myślę, że u kobiet taka charakterystyka jest w porządku, dla facetow "dziecinny, niepewny głos" mógłby być problemem.
  3. Mam dość specyficzny sposób mówienia. Chyba nerwowy. Wiem, że część osób z bliżej nieznanego mi powodu, lubi mnie słuchać kiedy wpadam w szybkie monologi, ale dla mnie...brzmię po prostu bardzo dziwnie Podejrzewam, że jest to sposób mówienia, który może niektórych irytować.
  4. @carlosbueno Jest różnica między rentą dla niepełnosprawnych a rozdawaniem 500+ czy innych tego typu przyjemności. Uważałabym z takimi wypowiedziami zaraz jedna grupa Cię zaatakuje za bycie pro-pis a druga za anty-pis.
  5. U mnie jest to obsesyjne. Zawsze znajduje sobie osobę/pewną grupę osób, których głos podświadomie słyszę w głowie. Obsesyjnie dążę do ich akceptacji/podziwu we wszystkim co robię. Nawet kiedy nie ma możliwości, żeby się o tym dowiedzieli. Oj, nie lubię słuchać swojego głosu.
  6. Nie jestem pewna o co chodzi w tej wypowiedzi, ale przecież @wiejskifilozof podkreśla, że popiera kapitalizm/wolny rynek czyli po prostu nie chce socjalistycznego rozdawnictwa. Skąd zatem pomysł, że miałby się ucieszyć, z tego, że PIS mu coś da? Przykładu z kozą nie da się nawet skomentować.
  7. @bebaba123 Cześć! Twój post przypomniał mi, że kiedyś także miałam taki okres moralniaków-poalkoholowych. Budziłam się bardzo wcześnie rano (może 2,3 godziny po położeniu się spać), miałam często przyspieszone bicie serca i czułam lęk: czy nie zrobiłam wczoraj nic złego? Analiza całej imprezy, ok, nic się nie stało. Niestety ten dziwny lęk pozostawał. Potem jakieś wyrzuty sumienia, że pewnie gadałam głupoty, analizowanie tego co się powiedziało, wstyd przed samą sobą z powodu kaca, dociekanie "co ja wczoraj w ogóle miałam na myśli" itp. Przeszło mi, sama nie wiem kiedy. Teraz pije na tyle rzadko, że ten problem mnie kompletnie nie dotyczy. Ciężko mi cokolwiek doradzić, chociaż jest jedna rzecz, która przychodzi mi do głowy: jak idziesz na imprezę, coś wypijesz, spróbuj odstawić alkohol kilka godzin przed pójściem spać. To może spowodować, że dzień, w którym piłaś zakończysz z poczuciem pełnej kontroli. No i oczywiście radzę zminimalizować kontakt z alkoholem, ale to jest dość oczywista rada
  8. @alone05 Ostatnio widziałam pełno ogłoszeń, w których poszukiwani byli analitycy do spraw językowych (cokolwiek to oznacza) - praca w 100% zdalna. Z góry mówię, że nie mam zielonego pojęcia co się za tym kryje, ale może warto chociaż sprawdzić.
  9. Niestety nie mam takich kontaktów Naprawdę, na Twoim miejscu spróbowałabym ja wydać elektronicznie i opublikować za darmo. Tutaj jest wielu ludzi, którzy pewnie z chęcią by przeczytali. Może uda Ci się najpierw osiągnąć sukces w ten sposób i potem uda Ci się wydać wersje papierową.
  10. Hej 6-7 tys to raczej nikt Ci tu nie da, ale jak wstawisz jakiś fragment w dziale twórczość to możemy przeczytać i zrecenzować. Nie myślałeś o wydaniu swojej książki w formie elektronicznej?
  11. Co jest dla Ciebie najgorsze podczas zimy? Ja mam czasem taki nieracjonalny lęk, że gdybym z jakiegoś powodu musiała zostać dłużej na zewnątrz (np. bym się zgubiła) to mogę zamarznąć. Nie wiem, takie dziwne poczucie, że jest niebezpiecznie. @Novocaine Jak się trzymasz?
  12. @Reghum Możesz robić nadgodziny w pracy kiedy tylko chcesz? Brzmi to całkiem nieźle. Zwłaszcza jeśli masz w sobie wystarczająco motywacji. No i jak nie masz co ze sobą zrobić, to zawsze możesz napisać tutaj @spinoo Cześć Z jakiego rodzaje nerwicą się zmagasz (głównie pytam o to czy lękową czy natręctw)?
  13. @Novocaine Pamiętaj, że kiedy jest naprawdę źle to potem może być już tylko lepiej. Czasem walka o pojedyncze dobre chwilę staje się celem samym w sobie. Jest szansa, żebyś znalazła cokolwiek co sprawi Ci chociaż odrobinę przyjemności? Nie mam na myśli czegoś górnolotnego, tylko jakieś drobnostki jak chwila spędzona z książką. Moja głowa na szczęście dziś funkcjonuje bez środków przeciwbólowych. @Lilith Wolę jesień, lubię ten melancholijny klimat. Wiosna sama w sobie też jest w porządku, tylko budzi we mnie niepokój z powodu zbliżającego się lata. Tragicznie znoszę upały
  14. @Novocaine Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało no i mam nadzieję, że najgorsze myśli to nie są TE myśli... Ja dzis niestety walczę z bólem głowy. Psychicznie średnio - bez rewelacji, ale też bez większych dołków. Podbijamy temat i dodaje nowe odnośniki: @na_leśnik @Lilith @Reghum @Lana BananaJak tam u Was ?
  15. @na_leśnik To jest bardzo ciekawe co napisałeś. Ludzie łącza się tworząc grupy według pewnych schematów. Jednym z wyznaczników są wspólne problemy czy niedoskonałości. Dzięki temu czują zrozumienie i akceptacje. Czasem jest to jedyna metoda aby mieć wokół siebie ludzi, którzy Cię nie oceniają i poczuć się w pewnym otoczeniu bezpiecznie. Jednak co kiedy komuś z tej grupy udaje się pokonać problemy i wyjść na prostą? Przechodzi nagle na stronę tych drugich. Tych, którzy mogą patrzeć z góry, nawet jeśli nie mają takiego najmniejszego zamiaru. Tych, którymi my chcielibyśmy być i którzy właśnie tym faktem tak bardzo nas irytują. To jest schemat, który pojawia się nie tylko w rozgraniczeniu chorzy vs normalni. Podobnie jest w przypadkach ludzi samotnych, którzy wspierają się nawzajem. Znajomość często się kończy kiedy jedna z osób rozpoczyna związek. Ta druga strona, której udało się wyjść także nie ma łatwo. Dokładnie tak jak napisałeś, kiedy straci "przynależność" do danej grupy, nawet jeśli z powodu wyjścia na prostą, to jednak coś wartościowego straci. Można byłoby wyliczać analogie w takim podziale w nieskończoność. Bezrobotni vs pracujący. Otyli vs zwyczajni itp. Czy to jest powód, aby całkowicie przekreślić sens terapii grupowej dla osob chorych na depresję? Według mnie nie, ale ja nie jestem specjalistą. To, że schemat wykluczenia z grupy pojawia się kiedy zmieniają się okoliczności, to prawda, czasem tak bywa. Jednak tylko czasem. Są ludzie, którzy będą się wspierać przez lata, nawet jeśli problem, który ich początkowo połączył jest już dawno nieaktualny (albo nieaktualny dla jakieś części grupy). @na_leśnikWiesz może, jak Twój terapeuta odnosi się do terapii grupowej dla alkoholików? Wydaje mi się, że schemat powinien być podobny.
  16. Mój poranny Jacobs prezentuje się nieco gorzej niż powyższe zdjecie Ostatnio czytałam, że ze względu na podwyższony poziom kortyzolu, nie powinno się pić kawy z samego rana. Ponoć to powoduje większą nerwowość. Co o tym myślicie?
  17. Matko...Mam nadzieję, że chociaż pracujesz w miejscu, w którym się spełniasz, bo męczyć się przez 8h jest cholernie ciężko, nie wspominając o 12h.
  18. Myślisz, że najpierw powinno się zacząć od walki z objawami (farmakologicznie) a potem zająć się przyczyną (terapia)? Zawsze tyle pracujesz?
  19. Obiektywnie nie. Zdaję sobie sprawę, że ludzie cierpią na dużo gorsze choroby, szczególnie, że mam takie przypadki w swoim najbliższym otoczeniu. Tylko wiesz, jak myślę o sobie w kategorii "normalna" to od razu zaczynam czuć wyrzuty sumienia: nie robię tyle ile powinnam, nie umiem docenić tego co mam, robię dziwne rzeczy (nerwica natręctw), nie poświęcam ludziom tyle czasu ile powinnam, jestem panikarą, która się wszystkiego boi itp. Uświadomienie sobie, że ja pewnych rzeczy po prostu NIE MOGĘ i to ma jakąś konkretną przyczynę w mózgu, daje mi możliwość troszkę większej akceptacji samej siebie. Jak porównuje siebie z wesołymi, (być może na pozór) normalnymi ludźmi bez problemów, którzy cieszą się na każdy piątek, na każdą imprezę (na którą mogą isc bez żadnego lęku), którzy biorą z życia garściami to czuję się jak ostatni leń i smutas, który wiecznie przesadza w swoim czarnowidztwie. A jak poznaje kogoś i słyszę "nie miałam/miałem siły wstać z łóżka, mam już wszystkiego dosyć" to od razu czuję, że to mój człowiek. Często też takie osoby okazują się mieć także podobną (przesadzona?) emocjonalność do mojej.
  20. Cześć Odpowiadając na 2 powyższe posty: U mnie nie najlepiej chociaż stabilnie. Od 3 tygodni mam przepisane leki od psychiatry (mobilizowałam się,żeby pójść na wizytę przez rok), ale nie jestem pewna czy chce je brać. Psychiatra powiedziała mi też, że przy fobii społecznej może być ciężko przeprowadzić regularną terapię, więc powinnam zacząć od leków. Na razie (jak zwykle w życiu) jestem w fazie "zastanawiania się". Co tam u Was?
  21. Nieistotne00

    Depresja a egoizm?

    Jeśli przeżyliście w związku moment, w którym 2 osoby miały "zjazdy" w tym samym momencie i to przetrwaliście to naprawdę wielki szacun.
  22. Przy takim podziale jestem wrzucona do grupy normalni.
  23. A to nie jest trochę tak, że my najpierw czujemy się inni bo np. nie umiemy czerpać z niczego przyjemności albo cierpimy z powodu lęku, a potem uświadamiamy sobie, że to jest konkretne zaburzenie? U mnie tak było, ale to tylko moje doświadczenia. Jeśli chodzi o podział zdrowi vs. normalni: działa to pewnie na podobnej zasadzie jak wszystkie inne podziały (np. kobiety/mężczyźni, temat często poruszany na Forum), czyli jednym problemem jest brak zrozumienia, to wytwarza następny problem- strach przed odrzuceniem. I to już jest prosta droga do podziału MY i ONI . Nie ma wyznacznika kto w jakiej grupie się znajduje. Jednak sam fakt, że wylądowaliśmy właśnie na takim a nie innym Forum, świadczy trochę o tym, że szukamy zrozumienia wśród ludzi, którzy są do nas podobni, i wiele osób pisze tutaj o braku zrozumienia w "normalnym świecie".
  24. Nie chodziło mi dokładnie o to, żeby się tłumaczyć, tylko bardziej o to, żeby znaleźć zrozumienie. W sumie to się zgadzam. Tylko nie wiem jakim słowem można byłoby to zastąpić. Przemyślane? Nie. Świadome? Też nie. Generalnie mam na myśli to, że ludźmi chorymi kierują pobudki, które są ciężko zrozumiale dla kogos kto nigdy nie miał takich problemów. Ludzie zdrowi też nie zachowują się racjonalnie, ale często jest to nieracjonalność w ramach pewnej "normalności". Nawalenie się do tego stopnia, że nie można iść, a potem ma się kaca przez 2 dni nie jest racjonalne, ale dość powszechne (normalne). Chyba nie ma sensu dzielić ludzi na zdrowych i chorych, bo to nie jest zero-jedynkowe. Tylko mi się łatwiej dogadać z kimś kto jednak jest troszkę bardziej "porąbany" od przeciętnej.
  25. @na_leśnik Ciężko jest być zrozumianym przez kogoś zdrowego, kto zachowuje się w pełni racjonalnie. Jak wytłumaczyć fakt, że nie jest się w stanie wyjść z domu? Jak dać do zrozumienia, że człowiek boi się ludzi i dlatego czasem zachowuje się "dziwnie"? Wydaje mi się, że ludzie zdrowi często uważają, że wszystko musi mieć sens, że wszystko musi mieć przyczynę czy wytłumaczenie. Nasze, chore zachowanie często nie ma (pozornie?) sensu.
×