Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_z_krainy_czarów

Użytkownik
  • Postów

    723
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_z_krainy_czarów

  1. Nie wydaje mi się, żeby zawroty głowy mogły być objawem raka mózgu, ale ja w sumie na te mózgowe rzeczy nie miałam nigdy fazy. Ja często mam takie zawroty, ale ignoruję to, bo ostatnio podczas nasilenia nerwicy też to miałam. Nie brałam tego leku, ale jak się przebadam i będzie w porządku, w co trudno mi obecnie uwierzyć, to mam zamiar zapisać się na terapię. Już zresztą znalazłam kilku terapeutów, do których chciałabym pójść - przeraża mnie tylko trochę koszt, ale najwyżej wezmę rzadsze spotkania, bo średnio za wizytę około 200 złotych, to daję kwotę 800 miesięcznie za spotkania raz w tygodniu, a inflacja tak szybko postępuje, że nawet jeśli nie zarabiam źle, to ten koszt będzie mocno odczuwalny. Do leków nie jestem przekonana, choć chciałabym na pewno coś dostać chociażby doraźnego, żeby w momencie największej szajby czymś sobie ulżyć. Cóż, nie mam boreliozy - trochę mi ulżyło, trochę nie, bo chciałam zwalić swoje ostatnie objawy na to. Ręka dalej mnie boli, nie wiem już, czy to jakaś kontuzja, czy przerzuty do kości albo rak płuc/ piersi, ostatnio wymyśliłam, że mam tam guza, który mi może naciska na nerwy. Idę w przyszłym tygodniu na USG piersi i już jestem przerażona, mdli mnie od tego, nie wiem, czy nie ucieknę spod gabinetu. Muszę też odbębnić morfologię, ale już w myślach słyszę telefon z laboratorium. Echh...
  2. Jak dla mnie takie plamienia to norma, szczególnie jeśli stosujesz antykoncepcję. Przykro że forum tak na Ciebie zadziałało, bo dla mnie odwrotnie - w sensie czytanie tego wszystkiego też mi nie robi na pewno dobrze, ale chociaż widzę, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która jest tak skupiona na swoich objawach i najmniejszą bzdurę traktuje jako stan zagrożenia życia. W sumie to się mimo wszystko cieszę, że wiele osób już tutaj nie pisze, które kojarzę, mam nadzieję, że po prostu czują się lepiej i już nie fiksują na punkcie chorób. A jak Cię boli ta ręka? Czytałam, że niby też może boleć od kręgosłupa, ale nie jestem co do tego przekonana. Zawroty głowy są niby typowe w nerwicy, ale ja za każdym razem, jak je mam, to trudno mi zachować spokój. Cóż, ja zrobiłam badanie na boreliozę, w następnym tygodniu wynik. Myślę, że warto jeszcze byłoby zrobić morfologię, OB, ginekolog, EKG i może RTG klatki piersiowej - szkoda że słabo mi, jak o tym wszystkim pomyślę, a muszę się jakoś przemóc. A jak miałam te jazdę parę lat temu i się skończyła, to byłam przekonana, że już nie wróci.
  3. Od dawna nie wypowiadałam się na tym forum i nie widzę też "starej gwardii", co raczej jest pozytywną oznaką - mam nadzieję, że u wszystkich lepiej. Potrzebuję się gdzieś wygadać. Przede wszystkim, trzy lata temu, kiedy wypowiadałam się na tym forum, to oczywiście myślałam o wielu chorobach, ale nerwica była skupiona na układzie pokarmowym, miałam codzienne zgagi, biegunki itd. Jak widzicie, nadal żyję, więc to nie był rak, a do tego dodam - jako że mam nieciekawą historię w otoczeniu, która być może jestem moim bodźcem do obecnej wkrętki - to jednak objawy trudno przegapić i intensywnie chudnięcie to jeden z nich. Przez te trzy lata żyło mi się raz lepiej, raz gorzej, raczej unikałam badań, choć zaliczyłam w międzyczasie morfologię i była wzorcowa (to było rok temu). No i co? W październiku ugryzł mnie kleszcz, ale nie było rumienia, nie miałam objawów, także w sumie to zignorowałam; później miałam covida i przeszłam nie tak źle (a wcześniej panicznie się go bałam). Bardzo "niesamowita" w złym tego znaczeniu historia w otoczeniu z rzadką chorobą w centrum (nie będę tego opisywać), przez to kilka innych podobnych, w międzyczasie z kolei w moim życiu prywatnym stało się coraz bardzo pozytywnego (właśnie - pozytywnego) i here we go again. Obecnie oddycha mi się normalnie, ale miałam już w przeciągu dwóch miesięcy: - kilka ataków, podczas których myślałam, że mam zawał/ udar; parę razy wywaliło mi puls do 125, jak po prostu stałam, ale oczywiście stale monitoruję tą wartość, w czasie dnia raczej normalnie, ale już myślę o zapaleniu mięśnia sercowego czy czymś podobnym, - bóle palców, ból lewej ręki promieniujący na pachę/ pierś (nie jest intensywny, trwa od kilku miesięcy, pojawia się i znika) - myślę o raku piersi, przerzutach do kości, rak płuc, Guz Pancoasta; wcześniej trenowałam intensywnie, ostatnio to zaniedbuję, nie wiem, czy to kontuzja; no i też trochę myślę o sercu, ale że podczas wysiłku czuję się raczej w porządku, to wydaje mi się to jednak niemożliwe, żeby to było coś sercowego, - duszności - przez jedną noc nie mogłam złapać oddechu, teraz oddycha mi się względnie normalnie, ale to było straszne, myślałam, że zapomnę jak oddychać w nocy - gdybym się jeszcze bardziej nie badała badań, to pewnie zadzwoniłabym po pogotowie, - zaburzenia równowagi - nie przewracam się, ale czuję się, jakbym się miała zaraz przewrócić. Ogólnie cokolwiek nie wyskakuje mi na ciele - już jestem spanikowana, analizuję. Ugryzłam się w język prawdopodobnie w nocy - dobrze że przeszło po jednym dniu, bo już bym miała nową wkrętkę i można tutaj mnożyć, ale powyższe podpunkty to stały repertuar. I co? No i nic, najgorsze że boję się badań (wiem, że to absurdalne i że nikt z forum nie zapewni mi, że jestem zdrowa na 100%). Autentycznie zazdroszczę osobom z forum, które są w stanie co rusz latać do nowego lekarza, ponieważ przynajmniej obiektywnie są przebadane, choć psychicznie pewnie cierpią tak samo jak ja; boję się, że pójdę na morfologię i otrzymam telefon z laboratorium bądź coś podobnego. Bardziej mam przy tym rzucie objawy sercowe/ neurologiczne, ale jak o tym piszę, to często przychodzi mi na myśl "tym razem to nie nerwica". Oczywiście czytam już forum chorych o raku, jak dowiedziałeś się, że masz raka i tym podobne atrakcje, żeby sobie ulżyć. Dzisiaj w końcu idę się przebadać w kierunku boreliozy chociażby, jeśli okaże się, że to to, to chociaż można to czasowo zaleczyć - zaniedbałam sprawę, nie poszłam od razu po ukąszeniu, ale też mój najlepszy przyjaciel Internet doradził mi, że jak nie ma objawów, to diagnostyki na podstawie krwi się nie dokonuje. Na usprawiedliwienie dodam, że wtedy przeżywałam załamanie na zupełnie innym tyle i nie w głowie mi były takie badania. Myślę nad konsultacją psychoterapeutyczną już na bank, myślałam przez ten okres, że mi minęło, ale nic bardziej mylnego. Kłucia w żołądku/ żebrach są bardzo typowe dla nerwicy. Dużo osób ma stłuszczoną/ powiększoną lekko wątrobę, to nic takiego i żaden wyrok.
  4. @laveno ja staram się nie wchodzić na forum, ale dzisiaj weszłam, bo panikuję przed korono i ja miałam takie coś, jak właśnie opisujesz, za migdałem. Odwaliło mi ostro w pracy i w ten sam dzień umówiłam się do laryngologa. Absolutnie nic podejrzanego nie widział, dał mi skierowanie na wycięcie migdałów, jeśli chcę (a w sumie nie chcę, wolę mieć zawalone migdały niż układ oddechowy), u mnie to powikłania po anginach. Z tego, co pamiętam, ktoś jeszcze tak miał oprócz mnie na forum. Mnie za to coś brzuch ostatnio doskwiera, nie wiem, czy z nerwów, czy nie z nerwów.
  5. @maribellcherry dzięki, wcześniej nie zauważyłam Twojego posta, bo dawno się nie logowałam. Co do koleżanki mojej matki, to nie chcę straszyć wszystkich na forum, ale ona chorowała na raka żołądka. Miała 52 lata i regularnie robiła badania - gastroskopię, kolonoskopię, morfologię, ginekolog. Nagle zaczęła krwawić i wykryli jej coś na jajniku. Ale okazało się później, że to przerzut. Wyszło, że ma raka na zewnątrz żołądka a nie w środku. Przypadek jeden na milion. Umarła bardzo szybko. Ta sytuacja powoduje u mnie po prostu dreszcze, szczególnie że ją znałam i była zawsze taką optymistyczną, wesołą osobą. W dodatku taki przypadek. Teraz też dostrzegłam tego posta. Otóż Fabienko nie czytam wszystkich postów, bo staram się nie wchodzić na forum. Niemniej cieszę się, że z Twoją córką w porządku. Przykro mi, ale refluks to po prostu cofanie treści żołądka do przełyku, zgagi; objawem refluksu nie jest chudnięcie czy niemożność przełykania pokarmów, nerwicy już tak. Można a dostanie się - widzisz różnicę? Oczywiście, że refluks zwiększa prawdopodobieństwo, otóż większość ludzi z rakiem przełyku miało refluks, ale to nie jest reguła, że każdy z refluksem dostanie raka. Chodzi o to, że jesteś dla forum dla hipochondryków, gdzie wiele osób ma refluks (m.in. ja, na gastroskopii mi go nie zdiagnozowano myślę ze względu na to, że gastroskopię robi się na czczo) i Twój post może ich przestraszyć. To jeden z czynników ryzyka. To tak jakby powiedzieć, że kobieta, która nie karmi piersią, dostanie raka piersi - to też czynnik zwiększający prawdopodobieństwo. Ale nie jest tak, że każdy z refluksem dostanie raka. Mnóstwo osób cierpi na refluks, "u nas" na tle nerwowym. A to, że sama masz takie objawy czy coś, nie pozwala nazywanie mnie infantylną czy krzywdzącą plus "nie chciałabyś tego przeżyć". A myślisz, że co ja przeżywam każdego dnia? Niebo? Ty czytałaś moje wszystkie posty? Jak rok temu pisałam, to nie sądziłam, że dożyję dzisiaj, bo nikt nie miał takich objawów jak ja na forum w kontekście żołądka. Nie ma potrzeby też kierować tak emocjonalnych wypowiedzi. Jak Ci coś nie odpowiada, to możesz ignorować moje posty, ale nie ma potrzeby kierować w moją stronę tak negatywnych emocji. To oczywiste, że większość naszych objawów jest z głowy... Życzę Wam miłego weekendu.
  6. Jaka masakra chyba bym umarła, jakbym usłyszała coś takiego. @Kamyk. sama sobie daję skierowanie na kolonoskopię nie no, po prostu mam czasami różne przeboje z tym, chciałabym to skontrolować, ale się boję i koło się zamyka. Jakoś dzisiaj myśli o wiadomo czym wiszą u mnie w powietrzu .
  7. Staram się nie udzielać na forum, bo to mnie nakręca, ale napiszę tylko do wszystkich dziewczyn, których bolą jajniki, że mnie czasami bolą nieziemsko, a byłam u ginekologa i wszystko jest u mnie okej. W ogóle super kobieta i wszystkim hipochondryczkom z Wrocławia bym ją poleciła; uspokoiła mnie też co do USG piersi. Nawet cytologią się tak nie stresuję, bo powiedziała, że widzi, że wszystko jest OK, ale oczywiście trochę stres mam przed wynikiem. Przy okazji powiedziała, że teraz ludzie przez Internet naczytają się głupot i panicznie boją raka... Zgadzam się z tym, przeczytamy coś w Internecie i wydaje nam się, że to od razu nasze symptomy i my jesteśmy przypadkiem jednym na sto. A tak naprawdę rak niestety nie daje w większości przypadków objawów, tak jak koleżance mojej matki np., i nasze objawy są z nerwicy... @nerwa gratuluję Ci badania. Co prawda ja sądzę, że nie było Ci potrzebne i wielu osobom z tego wątku nie jest niezbędnych tyle badań, ale przemogłaś swój lęk i za to też ogromne gratulacje, bo w nerwicy powinniśmy stawiać czoła naszym lękom. Myślę, że jest ok, jakby nie było, to myślę, że od razu by Ci coś powiedzieli, naprawdę, a zatokami się nie przejmuj, ja mam zawalone zatoki non stop, uroki ówczesnej pogody. Nawet jak coś tam jest, to najwyżej torbiel. @Kamyk. wyobrażam sobie też Twój lęk w tej sytuacji, mnie jak wyjdzie delikatnie coś nie tak, to od razu płaczę i wpadam w histerię, ale serio, gdyby to naprawdę był złośliwy nowotwór, to nikt by Ci nie powiedział "do kontroli za pół roku", tylko od razu by Cię leczyli. Większość z nas ma jakieś anomalie, ja mam torbiele w piersiach i guzki niezłośliwe na głowie - kaszaki - może jakbym sobie przebadała głowę, to by coś wyszło jeszcze innego. Po prostu większość ludzi się nie bada aż tak i dlatego im to nie wychodzi. Na Twoim miejscu ewentualnie poszłabym do jakiegoś super lekarza jednego - zazwyczaj bardziej ufam ludziom na facebooku w jakichś grupach, bo na znanymlekarzu wiadomo jak jest - i później poszła do tej kontroli za pół roku, ale naprawdę nie przejmuj się. Nie masz na pewno żadnego raka mózgu!!! To, co Cię spotkało, to horror nerwicowca, ale to na pewno nie jest to, o czym myślisz. Ja nadal myślę o układzie pokarmowym i mam lęk przed badaniami USG, powinnam sobie zrobić kolono, ale nie mam do tego przysłowiowych jaj. Przeziębiłam się, ale tym się nie przejmuję akurat. Czasami mnie łapią bóle w żołądku i derealka, szczególnie w pracy. Życzę Wam dużo zdrówka - przede wszystkim psychicznego, bo fizyczne macie .
  8. I to bez sensu, nie? Bo człowiek się stresuje, a nie sprawdza. Przynajmniej hipochondrycy latający po lekarzach mają pewność, że to wymysł ich umysłu. Oczywiście, to logiczne. Ale ja np. nie myślę logicznie. Jak mnie uderzy naprawdę wielka szajba, to wtedy lecę do lekarza. Alle to musi być wyjątkowe, tak jak mi odbiło z moim migdałem kilka miesięcy temu, że ciągle jest powiększony. A wizyty u dentysty też mnie czasami stresują. Np. że nagle zobaczy coś podejrzanego u mnie i mi powie. Ja ostatnio robiłam USG u ginekologa, a teraz znowu idę i się stresuję tym. Niecały rok temu robiłam gastroskopię, a teraz chętnie bym powtórzyła i stresowałabym się tak samo. Okazało się, że coś mi się pomerdało i wizytę mam dzisiaj. Wspaniale w dodatku wypadałoby zrobić cytologię, bo rok temu miałam, i to będzie dla mnie koszmar (jeszcze to, że w razie czego informują....).
  9. Ja Wam od zawsze zazdroszczę tej niezłomnej chęci do badań wszelakich. Ja idę do lekarza tylko, jak już muszę, bo objaw jest niepokojący bardzo, bardzo (vide gastroskopia), a tak to dla mnie każda wizyta u lekarza to nerwówka i trauma, przeżywam cały dzień. Chyba się zacznę umawiać zawsze na rano, bo jeszcze jak mam przed sobą cały dzień w pracy, to myślę o tym 8 godzin. W środę idę do ginekologa, już przeżywam, bo niby się badałam już, ale ten mój lekarz na NFZ to konował. Myśli o chorobie ostatnio mi się kołaczą. Nie wiem czego dokładnie, ale kuje mnie czasami coś tu, coś tam w brzuchu. Jedyne, co mnie pociesza, że nie schudłam jakoś przez ten rok, a gdyby mi coś dolegało ze strony układy pokarmowego/ jelit, to jakoś bym tę masę ciała traciła.
  10. A ja w ogóle byłam na pogrzebie, znajoma rodziny umarła właśnie na raka. Starsza nie była, jej przypadku nie opiszę, coby nie straszyć. Gorzej mi.
  11. To Ty nie pisz głupstw, bo piszesz straszne. To, co napisał @Vives, jest w punkt. No i co? Możesz mieć przeróżne objawy, ja myślałam parę razy, że mam zawał, a objawy z żołądka miałam takie, że mnie piekł codziennie cały dzień przez pół roku ktoś to przebije? A gastroskopia mi wyszła czysta i przeszło mi samo. I ciekawe jakimi to lekami leczy się refluks, bo IPP leczy objawowo. Refluks się leczy dietą plus refluks się może zrobić również od stresu, 3/4 tego forum ma refluks.
  12. Gdzie? Na onecie :D? Wybacz ironię, ale to są bzdury, wielu ludzi - szczególnie z nerwicą - cierpi na refluks. Chyba że chodzi Ci o Przełyk Barretta. Sama jestem pewna, że mam refluks, chociaż mi nie wyszedł na gastro (i nie musiał, bo byłam na czczo w końcu). Skoro ja z moimi objawami nie miałam nawet zapalenia żołądka, to Wy tym bardziej.
  13. Nie, nie można. Mnie jest z kolei duszno od paru dni. Jakbym nie mogła do końca oddychać. Ale jak o tym nie myślę, to niby jest normalnie.
  14. No wiesz, nie wątpię, że USG piersi to niezbędne badanie, natomiast myślę, że w moim wieku - 26 lat - większość ludzi jednak nie musi robić sobie kolonoskopii, choć ja powinnam i jestem zdecydowana, żeby zrobić, choć się cholernie boję. USG piersi czy USG jajników to badanie innego kalibru nieco. A co do nieprzyjemności badania, to chyba zależy od indywidualnej perspektywy, dla mnie gastroskopia nie była zbyt przyjemna i nie wiem, czy bym ją powtórzyła, ale miałam to badanie bez żadnego znieczulenia (nawet gardła). A czemu zdecydowałaś się na kolonoskopię? Ja bym to usunęła dla świętego spokoju i bardziej by mnie stresowały chyba wizyty co dwa miesiące.
  15. Miałam już spokój od tej całej zasranej hipochondrii. Nie było idealnie, ale na pewno było lepiej. A teraz to badanie piersi i jeszcze co wczoraj/ dzisiaj? Krew na papierze. Ja się zaraz zabiję z nerwów. Byłam rok temu u chirurga i stwierdził mi hemoroidy, ale co z tego. Już sobie myślę, że to cholerny rak. Rak odbytu albo jelita, w sumie coś mnie boli pachwina trochę, więc pewnie już przerzuty. W dodatku - wybaczcie za malowniczy opis - odbyt też mnie coś pobolewa. Mój dziadek chorował. Czemu ja rok temu nie poszłam na tę kolonoskopię? Jestem po prostu kretynką. Też mnie boli, jak nie dotykam. Mnie w żaden sposób nie opisują - że niepowiększone. Przy takiej kategorii nie masz się czym martwić. Moim zdaniem lepiej iść do ginekologa i ja idę do ginekologa teraz. W sensie nie lepiej ogólnie, ale radiolog robi te badania seryjnie i mnie np. zostawiła z taką histerią, jaką przeżywam teraz, a dobry ginekolog coś mi poradzi. Choć już konsultowałam swój wynik, bo mam koleżankę pracującą w medycynie, i lekarz mówił, że to nic takiego, trzeba kontrolować co pół roku i tyle. Mnie każdy lekarz mówił, że dolegliwości bólowe, jakie opisuję, są niemożliwe
  16. Nie była młoda, ale fakt, była średnio kompetentna. Powiedziała, że przyszłam w złym dniu cyklu. Przeraziła mnie. W czasie badania upuściła sprzęt do USG. Nic mi nie powiedziała. Nie wiem, czy iść teraz do onkologa, czy do ginekologa, czy jeszcze raz na USG do radiologa po miesiączce. A czemu się tak boicie tych węzłów? Ja nawet nie wiem w sumie, gdzie mam węzły. Wyszły Wam powiększone w badaniu cyz coś? Mam "drobne" torbiele, nie powiedziała nic na temat biopsji, ale nie wiem, co mam robić . BIRADS 3, że istnieje mniej niż 2% szans, że zmiana jest złośliwa, ale jednak jakieś istnieją, prawda . Nie wiem, czemu mi dała taką kategorię, skoro tylko napisała o torbielach i to w dodatku "drobnych" . A jeśli chodzi o tarczycę, to się stresowałam USG, ale nawe tnie tak bardzo, bo właśnie słyszałam, że rak tarczycy jest wyleczalny całkowicie, a większość ludzi ma tam jakieś guzki.
  17. Pewnie od zawsze, ale na hipochondrię to tak od ponad roku :D. No, moje USG piersi nie wyszło tak idealnie, nie wiem, czy mam to pisać, bo nie chcę Was straszyć, a może powinnam się przejść na inne forum już . Mam jakieś "skupisko drobnych torbieli" i wskazanie do kontroli za pół roku, zwymiotowałam z nerwów, bo zazwyczaj lekarze mówili mi, że jest wszystko ok, a ta baba, która robiła mi to USG, była dziwna. Dała mi kategorię BI-RADS 3, mówiła, że przyszłam w złym momencie cyklu, bo dobrze nie widzi. Koszmar dla mnie i nie wiem, czemu dała mi aż taką kategorię. A i oczywiście bolą mnie te cycki, naczytałam się tyle w necie, że masakra i że rak jednak czasami boli; nie wiem, czy ten ból sobie wymyślam, czy nie (lewej piersi). Nie jest silny, ledwo wyczuwalny. Jedyne co, to jestem w połowie cyklu, a więc mam zamiar się znowu przebadać od razu po okresie, ale chyba nie muszę opisywać sowich wrażeń i tego, że już czytam o tematach ostatecznych oraz wybieram sobie trumnę... Wiem, że muszę zrobić maraton po ginekologach, lekarzach, dodatkowo wszystko prywatnie, bo przecież nie będę czekać, i mnie to nie pociesza. A muszę poczekać na okres. Co do metod alternatywnych, ja nie wierzę w takie rzeczy wcale a wcale. Wierzę w profilaktykę dietą, ale też dla mnie nie do końca jasne jest, która dieta jest najlepsza.
  18. Mam 26 lat, ale ostatnio czytałam komentarze pod postem chyba Ewy Chodakowskiej, gdzie kobiety pisały, że zachorowały nawet w wieku 22 lat. Nie wiem, coś mnie boli pod pachą, w sumie nie umiem wymacać węzłów i nie iwem, jak wyglądają powiększone, ale może takie też są, nie wiem... Żałuję, że się zapisałam na to badanie, a z drugiej strony najwyższa pora...
  19. Też mam takie poczucie, ja w sumie robię sobie tylko niezbędne badania, ale wolałabym nie robić nawet tego, bo mnie to paraliżuje. Ginekolog też mnie czeka, masakra. Robię, też mam takie myśli, ale muszę robić, bo inaczej bym obgryzała je z nerwów. @patrycja03 nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale ja opisywałam na forum swoje przeboje ze zgagą. Obecnie mam rzadko, głównie jak się zdenerwuję. Jak przeczytałam o wrzodach, to żołądek piekł mnie żywym ogniem przez tydzień. To był palący ból-nieból, dokładnie jak opisują to w Internecie. Ja nawet nie byłam pewna, że mam wrzody, ja to po prostu WIEDZIAŁAM. A na gastroskopii nie wyszło mi nic. Nie wierzę do tej pory, że sam umysł jest w stanie coś takiego wywołać. Ja czułam to non stop. Serio, non stop. Także nie martw się, bo bóle żołądka są w nerwicy normalne. Dzisiaj mam USG piersi. Mam ochotę odwołać. Chce mi się wymiotować, zemdleć, cokolwiek. Ktoś napisał, że po tym badaniu się nie dowiem. No cóż, wystarczy, żebym miała cokolwiek i chyba musieliby mnie zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. A bolą mnie piersi oraz węzły. Jestem przerażona. Nic tam nie wyczuwam, ale może za słabo dotykam, w sumie piersi jakichś super małych nie mam, więc może się coś tam ukryć. Nie wiem, jak ja przeżyję to badanie. I diagnozę. Jestem roztrzęsiona w pracy, jeszcze coś tam zrobiłam, ale teraz się już nie mogę skupić.
  20. Dawno mnie tutaj nie było, nie mam siły nadrabiać postów, ale powiem Wam, że dzisiaj światowy dzień walki z rakiem piersi i z tegoż tytułu umówiłam się za tydzień w piątek na USG piersi. Już oczywiście mam w głowie same czarne wizje, bo mam 26 lat, a nie badałam się nigdy. Widziałam dzisiaj na instagramie wypowiedzi dziewczyn, które miały ten nowotwór w wieku 22 lat, a znajoma koleżanki umarła na raka piersi w wieku 25 lat i już roi mi się w głowie, że na pewno coś mam, choć nic nie wyczuwam. Czasami mnie boli pierś. Wiem, że powinnam się kontrolować, ale każda wizyta u lekarza to dla mnie taki stres, że prawie mdleję w przychodni. Najgorzej jeszcze jak robią USG i widzę tę minę, która w rzeczywistości nie oznacza nic, a w mojej głowie oznacza "ma pani raka i zaraz to powiem". W dodatku ciągle boję się, że mam jakąś chorobę weneryczną, nie, nie współżyję przypadkowo, zabezpieczałam się zawsze, nie mam żadnych objawów, ale ostatnio jakoś o tym myślę. Nie wiem czemu. W dodatku wraz z jesienią znowu mi powróciły zgagi, choć nie są tak intensywne jak rok temu. Choć myślę, że jakby to była trzustka, to już bym wąchała kwiatki od spodu albo chociaż schudła z parę kilo.
  21. Masz przerost migdała zapewne po prostu. Też mam jeden migdał większy, też byłam przekonana, że to R i też lekarz powiedział, że nie .
  22. Byłam. Mnie bolą ciagle, a wszystko ok poza tym, że dostałam luteinę na obfite miesiączki. Za to boje się USG piersi
  23. Ja jestem nienormalna pod tym względem, USG brzucha mnie tak przeraża, że musieliby mnie uśpić, choć w sumie ostatnio usłyszałam, że wróciłam od jednego lekarza i już zastanawiam się, do jakiego drugiego iść, więc mozę nie tak źle z moimi badaniami . Na szczęście mnie żaden lekarz nie straszy, bo widzi, żem rąbnięta nieźle @zakazana88 nie chcę mi się bawić w macanie swojej szyi, bo znowu sobie coś znajdę, ale czułam po prawej jakiś tam guzek pod żuchwą jakiś czas temu, na szyi, problem był taki, że w sumie moja matka, koleżanka i nawet lekarz go nie czuli, więc obawiam się, że istniał tylko w mojej głowie. Tętniak, wybaczcie Mnie ginekolog przepisał luteinę na uregulowanie cyklu, cycki mi spuchły jak nie wiem co, bolą jak cholera i już się zastanawiam, co się tam rozwija.
  24. Jakby angina była jakąś arcyniebezpieczną chorobą, to bym chyba już nie żyła . Przeszłam w życiu naprawdę ich wiele, a w wieku nastoletnim przeszłam taką, że musieli mi aplikować zastrzyki i czułam się tak, że myślałam wtedy, że to już naprawdę mój koniec. Nie martw się. Powikłania po anginach się osadzają w gardle. Poza tym jesteś za młoda na jakikolwiek typ nowotworu
  25. @patrycja03 tak, mniej więcej w tym miejscu. Naprawdę nie masz się czego bać, czytałam statystyki jakiś czas temu i akurat nowotwory jamy ustnej biorą się albo od nadużywania alkoholu przez kilkadziesiąt lat albo od palenia nawet nie fajek, ale cygara, które się trzyma w ustach długo. Przestań się przejmować tym. Ja chcę sobie zrobić USG piersi i to mnie przeraża. Jakbym zrobiła USG piersi oraz jamy brzusznej i byłoby wszystko ok, to byłabym spokojniejsza znacznie. Na pierwsze się umówię, ale na drugie za bardzo się boję.
×