Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_z_krainy_czarów

Użytkownik
  • Postów

    723
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_z_krainy_czarów

  1. Też takie mam, od kilku miesięcy z przerwami, promieniujące do kręgosłupa. Również boję się, że to trzustka ;p. Mąż robiący kolonoskopię powiem Ci, że ciekawa fantazja.
  2. Zresztą ja mam taką senność, nie wiem jak to opisać, nie fizyczną, ale psychiczną. Mam czasami ochotę przespać życie bo jak śpię, to się nie boję, mam fajne sny. I przepraszam za posta pod postem!
  3. A dlaczego ma nie być? Dlaczego praca w korporacji jest jakimś zaszczytem, a praca na magazynie to dno? A dalszą część mojej wypowiedzi zignorowałeś, co ;). Sam wiesz, kto z Tobą na tym magazynie pracujesz. Ty akurat wydajesz się ogarnięty, tylko po prostu generalizujesz bardzo i masz bardzo niską samoocenę, ale sam pisałeś, na jakim poziomie są Twoi koledzy z pracy. A co Ci to da, że powiesz sobie, że ja mam lepiej? Pomoże coś? Nie wiem, skąd w tych wszystkich wątkach takie uporczywe udowadnianie, że ja mam lepiej, że kobiety mają lepiej. Co przyniesie udowodnienie tego? Ja się cieszę z tych znajomości, jakie miałam, każda z nich mnie czegoś cennego nauczyła. Nie mam zamiaru się użalać nad sobą i jojczeć, bo nie założyłam konta na tym forum, żeby sobie szukać kawalera. Czasami jak każdy, mam chwilę, że jest mi smutno, źle, czuję się samotna. Zdarza się. Osobom w związkach też się zdarza. Po prostu próbuję w swoich postach udowodnić, że można kogoś poznać, jak się chce. To nie jest proste, ale można i nie warto się poddawać, jeśli się odczuwa taką potrzebę. Że nikt nie jest skazany na porażkę z góry, bo ma, olaboga, 30, 40, 50 lat albo nie pracuje na Harvardzie, tylko na magazynie. Różni ludzie są w związkach. Ci sprzątający toalety i chodniki również. Dopóki się żyje, nie warto się poddawać. Przecież zloty są organizowane w miastach. Na tym forum. Nawet tam można kogoś poznać. Albo w Internecie. Tak, ja poznawałam facetów przez Internet, jak chciałam się z kimś umawiać, bo jak się obracam w mocno sfeminizowanym środowisku, to trudno byłoby mi ot tak kogoś poznać, jadąc tramwajem do pracy. Ale skoro dla niektórych wszystko jest „nie” – poznawanie na forum nie, przez Internet nie, w klubie nie, w bibliotece nie, w sklepie nie, w pracy nie, no to w takim razie kończą mi się pomysły. Mnie żaden facet nie spadł z nieba. Naprawdę. Może ewentualnie jeden, ale nie wiem bardziej, czy nie z dolnych rejonów ;p. Niektóre posty pisałam pod wpływem emocji. Nie mam pretensji, jak ktoś zwraca uwagę na mój wygląd i też nie jestem taką niesamowitą pięknością, żeby przeze mnie zdarzały się wypadki drogowe. Po prostu jestem pewna siebie, swojej inteligencji, wyglądu, ciała. Podejrzewam, że wy możecie być atrakcyjni również – pod względem charakteru, wiedzy, wyglądu – ale macie niską samoocenę, która Wam zaburza perspektywę. A mnie gówno interesuje facet, który wokół mnie by skakał, tak jak Tobie znudziłaby się dziewczyna, która by Ci matkowała. Przede wszystkim każdy jest człowiekiem. Nie trzeba robić z pracy czy swojego pochodzenia części swojej tożsamości. Jak wyżej, dla mnie praca w korpo to żadna elitarność czy zaszczyt, a już najbardziej mnie bawi, jak ktoś robi w korpo i uważa, że robi wielką karierę ;p. Akurat z tego, co opisujesz, to dziwię się, że nie poszedłeś do pracy biurowej. Szczególnie że w tamtych czasach ten magister był dosyć doceniany. Sądzę, że lepiej byś się czuł być może w nawet nudnej, spokojnej pracy biurowej niż w pracy fizycznej.
  4. @Luxor a wcześniej miałeś problemy ze snem cz masz dopiero teraz? Moim zdaniem właśnie lepiej spać krócej (no oczywiście nie 3 godziny), bo jak ja śpię więcej niż 8 godzin, to czuję się tak właśnie ociężale. No ja akurat się maskuję bliższym znajomym, których mam obecnie niewielu, powiedziała co nieco, ale ich reakcja była w rodzaju "po co to bierzesz, jak nie masz depresji". Nie wiem, czy to tylko moje otoczenie, ale mam wrażenie, że ludzie negatywnie do tego podchodzą. A w piątek akurat musiałam się tłumaczyć takiemu dalszemu koledze i wiesz, nie do końca miałam ochotę powiedzieć "biorę psychotropy". To bardzo daleki znajomy. Tak samo na imprezach rodzinnych czy coś. Ale po prostu powiem, że nie piję i tyle. Dzisiaj w sumie nijak. Ale lęki małe, malutkie w porównaniu z tym, co było.
  5. Ależ się uczepiłeś tego magazyniera. Mam kolegę w swoim wieku, który pracuje na nocki w supermarkecie na magazynie, jeździ wózkiem widłowym i jest wręcz dumny z tej roboty, bo buduje dom z dziewczyną i go na to stać. Więcej zarabia niż np. ja. Dużo więcej. To kwestia perspektywy. Owszem, pewnie jego dziewczyna ani on nie dostaną nigdy Nagrody Nobla, ale nie są jakimś niżem intelektualnym. Ja osobiście RACZEJ nie umówiłabym się z facetem, które całe życie planuje spędzić na magazynie, owszem, przyznam się do takiego snobizmu, choć pewnie mi ktoś to wypomni. Wynika to z faktu, że miałam do czynienia z tak pracującymi osobami i nie mieliśmy o czym rozmawiać (żeby nie było - z menadzerem drużyny piłkarskiej również nie miałam tematów do rozmowy). Jakby ktoś oczywiście jakoś oczarował mnie swoją osobowością, intelektem, pokazał, że moje stereotypy są nieprawidłowe – to wówczas i ten magazyn by mi specjalnie nie przeszkadzał. Jeśli mogłabym z takim facetem porozmawiać o literaturze, pokazać swoją twórczość, pójść do teatru i zrozumiałby coś ze spektaklu – to naprawdę, mi to lotto, gdzie on pracuje. Praca to tylko praca. Także moim zdaniem problemem ani Twoim, ani carlosa nie jest praca, a jego problemem nie jest wiek, tylko moim, Twoim i jego problemem są pewne trudności natury psychicznej, nadwrażliwość etc. Przez to trudniej nam wszystkim będzie odnaleźć się w relacji z drugą osobą. A wcale nie ma super wysokiego statusu społecznego. Wyglad - kwestia gustu.
  6. No to spróbuj jakoś inaczej - biuro matrymonialne, jakieś szybkie randki, cokolwiek. Skoro odczuwasz taką potrzebę, no to się nie poddawaj. I nie jesteś taki stary, ja się spotykałam z facetem starszym od Ciebie o 3 lata - bo masz chyba 40, z tego co pamiętam. Zazwyczaj słyszę takie pytania na obiadkach rodzinnych czy innych uroczystościach, więc nie wiem, czy moja atrakcyjność bądź jej brak ma coś tutaj do rzeczy. Nie odbieram tego za nieprzyjemne, jak już to wkurzające i jakoś w sumie napawa mnie teraz to refleksją, że w ciągu ostatnich 3 lat ani razu nie mogłam odpowiedzieć na nie "tak" bo nawet jak się z kimś spotykałam, to wiedziałam, że to raczej nie potrwa długo.
  7. Paradoksalnie sądzę, że lepiej w ogóle, bo w końcu się nie tęskni za czymś, czego się nie zna ;). No ja spokojnie jestem w stanie wyobrazić sobie, że jeśli przez np. następne 10 lat nie będę starała się kogoś poznać, to pewnie będę sama. Jeszcze na studiach często poznawałam nowych facetów, a teraz jak moje życie wygląda tak, że ciągle obracam się w tych samych środowiskach, no to jest kiepsko pod tym względem. No to pomóż. Spróbuj poznać kogoś np. przez nawet portal randkowy. Ja za to ciągle słyszę to pytanie, ale w sumie mam to gdzieś.
  8. Ale przecież masz w tym wątku ostatnio chyba z 3-4 posty kobiet opisujących swoje doświadczenia - a raczej ich brak z przeróżnych powodów. Facetów pewnie też jest sporo. Nie wiem, trzeba byłoby zrobić ankietę na ten temat ;). Ja osobiście miałam dosyć długą abstynencję, teraz jest krótsza, ale kto wie, ile potrwa. Heh, myślę, że większość lękowców obawia się czegoś innego niż uprawiania seksu. Przynajmniej w swoim imieniu się tutaj wypowiadam. A nastroje depresyjne u mnie nie mają wpływu na libido, ale wiem, że u większości ludzi tak.
  9. @Luxor w sumie to nic nie czuję, poza tym że dzisiaj przesadziłam stanowczo ze snem i się czuję od tego taka ociężała. Pobudzenie nadal. Jakbym miała porównać siebie sprzed dwóch tygodni i teraz, to jest mi lepiej pod względem lęku, pod względem nastroju raczej jest kiepsko, ale tak jak pisałam, moje życie nie zachwyca więc może dlatego. Ale mam nadzieję, że mogę liczyć na jeszcze lepsze działanie tego leku. Muszę sobie tylko wymyślić jakąś dobrą wymówkę na abstynencję dla otoczenia, bo nie mogę wiecznie mówić, że biorę antybiotyk a. nie mam ochoty wszystkim oznajmiać, co i jak
  10. Znowu generalizujesz zresztą może ja też, bo niepotrzebnie napisałam o samym forum, dużo facetów ma ogólnie dosyć nieumiejętne podejście do kobiecej seksualności. Forum tutaj nie ma nic do rzeczy. Poza tym są forumowicze w szczęśliwych związkach, myślę, że może być ich całkiem sporo. Jak widzisz, dużo kobiet ma tutaj problemy w relacjach damsko-męskich. Ja w sumie ogólnie się ostatnio czuję samotnie, nie tylko przez brak związku, ale ogólnie. Doszłam do wniosku, że w sumie przyjaciół to ja mam tylko z nazwy i wszyscy są mi dosyć "obcy". Ale tak, no w przeszłości moje życie było bardziej ciekawe pod względem kontaktów towarzyskich, co obecnie nie ma dla mnie znaczenia, bo nie lubię żyć przeszłością.
  11. Nom, tego akurat sporo osób mi zazdrościło, jednakże zawsze miałam takie relacje z moją matką. Wynika to też z tego, że jestem dojrzalsza od niej ale się nie użalam, bo wolę tak niż miałabym przez całe życie mieć jakieś śmieszne zakazy, nakazy i zero wsparcia. Akurat nie jestem przekonana, czy chcę to zmienić. W sensie mnie spotkało takie coś, że dużo osób później w kłótni wyciągało mi różne personalne informacje na mój temat i to bardzo bolało. Dlatego nie lubię, jak ktoś dysponuje taką potencjalną "bronią" wobec mnie. Poza tym zawsze wychodzę z założenia, że innych ludzi średnio obchodzi to, jak ja się czuję, a jak się np. spotykam z facetem, który mi się podoba, nie odzywał się do mnie, co mnie np. zraniło, to boję się powiedzieć, że to mnie rani, bo nie chcę go do siebie zniechęcić. Że będę desperatką. Albo że coś innego mnie zabolało, bo będę smutna = nudna. Ogólnie sądzę, że ludzie nie lubią przebywać z osobami smutnymi, marudzącymi, więc na co dzień jestem wesoła. I tak się toczy, ale oczywiście wiem, że z tego się bierze moja nerwica. Wolałabym chyba jednak pozostać osobą dosyć skrytą, ale niereagującą w taki sposób "wewnątrz" na takie sprawy. Nie chcę znowu tak się uzewnętrzniać w wątku, ale wątpię. Ona niestety ma poważne problemy z psychiką i obsesję na punkcie swojej toksycznej relacji. Nie można z nią utrzymywać zdrowej znajomości, a ja dążę obecnie do zdrowia psychicznego. No tak, w sumie masz rację z tym, co piszesz, szczególnie gratuluję za tak dobrą znajomość sfery seksualnej kobiet dosyć nietypową jak na to forum. To, co piszesz, ma sens. Mnie po prostu chyba brakuje pokory w takich tematach. Sama nie podzielam poglądów swojej rodziny. No tak, to przekonanie w sumie nie wiem, skąd mam. Może trochę z domu, może trochę z własnych doświadczeń. Ale uważam, że owszem, nie warto się dzielić swoimi emocjami z większością osób.
  12. Tak idealne, że aż trudno mi uwierzyć, że tak jest wyniesione żywcem z kultury plemiennej. U mnie to by nie wyszło, bo ja ogólnie nie opowiadam nigdy o swoich prawdziwych emocjach. Wolę udawać, że jest w porządku. No może jedną taką osobę miałam ;). Akurat spotkałam się wczoraj ze swoją koleżanką i planuje w sumie zakończenie związku. Trzymam za nią kciuki. Co do wbijania noża w plecy, to może trochę przesadziłam te swoje opisy, bo byłam rozgoryczona. Prawda jest taka, że po prostu zadawałam się - przyjaźniłam - z jedną osobą przez 14 lat, która była dla mnie jak rodzina, no i ta przyjaźń się urwała. W sumie to dla mnie śmieszne, że tak bardzo nadal nie mogę się z tym pogodzić, ale w sumie tak jest. I to ja w sumie odpowiadam za zakończenie tej przyjaźni, to znaczy ja w końcu powiedziałam na głos, jak się czuję w tej znajomości, co przyczyniło się do jej zakończenia. A tak nie wszyscy ludzie mnie ranią i zawodzą po prostu jestem nadwrażliwa, dlatego czasami odbieram pierdołę jak jakiś niesamowity dramat. Nie jest mi łatwo ogólnie zbliżać się do ludzi, więc nie wyobrażam sobie, że opowiadam sąsiadce o swoich problemach. Natomiast muszę - czy tam chcę - poznać nowych znajomych, czuję, że jest mi to potrzebne. Takich, żeby móc np. wybrać się na wakacje od ciekawego kraju ;). Akurat z moją matką mam bardzo dobry kontakt, jest moją w sumie przyjaciółką. Aż tylu osób ;)? Nie wiem, może bywałam na innych forach i wiem po prostu, że zbyt szczegółowe opisy erotyczne są podejrzane. Możesz uważać inaczej rzecz jasna. Zresztą i tak nikomu nie pomagam przecież , więc co mam się odnosić. Natomiast jakby ktoś potrzebował mojej rady, to ja chętnie jej udzielę zawsze. Akurat w tym przypadku udzielałam już porady w innym wątku. Poza tym nie wiem, po prostu nie czuję się kompetentna chyba w temacie seksu. Nie rozumiem takiego podejścia do seksu, jakie reprezentuje wiele osób na tym forum - jako czegoś brudnego, złego. Nie potrafię się wczuć w myślenie takiej osoby, także moje jakiekolwiek porady nie będą miały sensu. Nie jestem jakaś niesamowicie wyzwolona seksualnie, ale jeśli chodzi o seks i otworzenie się przed kimś, to dla mnie to drugie było i będzie pewnie zawsze trudniejsze. Potrafię bardziej opisać swoje odczucia, trochę na forum, jak z kimś piszę, to również jestem bardziej otwarta. Natomiast twarzą w twarz w ogóle nie potrafię o sobie mówić i to jest mój problem w sumie. Poza tym nie rozumiem utożsamiania tak dużego przeszłości z teraźniejszością. Dla mnie to jest zbyt niewyobrażalne, że np. moi rodzice uważają, że coś jest obrzydliwe, to ja będę tak uważać.
  13. No tak, przy zaburzeniach osobowości to możliwe. Natomiast moja nerwica lękowa nie sprawia, że nie mogę obiektywnie ocenić kosmetyczki, fryzjerki, psychiatry czy psychologa ;). Rozumiem intencję Twojej wypowiedzi, ale zgadzam się z nią częściowo. Moim zdaniem są takie cechy, zachowania, które będą źle świadczyć o każdym lekarzu i których występowanie będzie "obiektywnie złe".
  14. Nie wiem, może zacznę coś takiego odczuwać, jak będę brała 20 mg, bo niczego z opisywanych rzeczy nie doświadczam. Trochę mi się ten opis kojarzy, jak brałam kilka tabletek sudafedu, żeby nie jeść za czasów anorektycznych. A po tym leku aktualnie w sumie chyba nic nie czuję. To, co opisywałam w tym wątku, to nie wiem, czy nie placebo. Może mam trochę mniejsze lęki i większe pobudzenie, ale objawia się to tym, że bardziej ruszam nogą, jak siedzę - to taki mój tik. Może spróbuję od jutra całą tabletkę, nie przekręcę się, miejmy nadzieję ;p.
  15. Zestresowana, ja mogę wchodzić na ten wątek codziennie i opisywać Ci, jak sram, ale czy to coś zmieni w Twoim życiu ;)? Przecież i tak nie uwierzysz, że nie chorujesz. Co najwyżej pomyślisz, że obie chorujemy. Pamiętaj, że w każdy w tym wątku tak myśli. Pisałam, ja rzadko załatwiam się normalnie. Ostatnio w sumie lepiej i dla mnie czasami to, że załatwię się normalnie, jest powodem do radości, jak idiotycznie to nie zabrzmi. Tak, naprawdę mam od razu dobry nastrój i mam ochotę wyprawiać imprezę z tejże okazji. Natomiast no zrób coś z tym. Ja bym jednak polecała lekarza od psychiki - wedle preferencji - i może gastroenterologa. Nie rób prywatnie kolonoskopii na własną rękę, bo to nie ma najmniejszego sensu. Idź najpierw do lekarza i opisz mu swoje objawy. Prawdopodobnie zleci jakieś badanie i postawi Ci diagnozę zespołu jelita drażliwego. Jednak Ty zapewne wiesz, że nie chodzi o tę toaletę, o wypróżnianie się. Że Twoja nerwica jest wynikiem czegoś innego. Nie musisz tutaj pisać czego, nie oczekuję tego od Ciebie i nie będę zgadywać. Ale masz pewnie świadomość, że to nie jest przyczyna, tylko skutek. Ja wiem, dlaczego ja mam hipochondrię, pewnie Ty wiesz też. I za Chiny ludowe nie wiem, jakie to są taśmowe stolce ;p. Ale ja już w toalecie widziałam wszystko. Łącznie z krwią, która była sokiem z buraków =D. @zakazana88 skoro tylu lekarzy CI powiedziało, że nic Ci nie dolega, to nadal będziesz dopatrywać się śmiertelnej diagnozy? Dlaczego masz nie wierzyć w to, że z kimś to konsultował? Myślisz, że lekarze się obchodzą z Tobą jak z jakiem, bo "nerwica"? Daj spokój, wcale tak nie jest. Jakby Ci było coś poważnego, to nie przeoczyłoby tego tylu lekarzy. Chociaż zrób coś dla swojej psychiki po tym poniedziałku, kiedy kolejny lekarz powie, że Ci nic nie jest.
  16. Też się budzę w nocy, ale budziłam się i wcześniej. Budziłam się co 2 godziny, a teraz budzę się z reguły raz i zasypiam ponownie - a więc najgorzej nie jest. Współczuję Ci, wiem, co czujesz, bo bardzo często miałam tak jak Ty. Chodziłam do pracy na 7:30, nie śpiąc od 3 np. Znowu czuję się pobudzona. I mam podniesione libido ale w sumie u mnie też te dwie rzeczy są normą, więc nie wiem, na ile to działanie leku. Tak, mam mniejszy lęk. Nadal myślę o chorobach, ale z obojętnością. Nie wpadłam w panikę odkąd zaczęłam brać lek. Ale nastrój nadal mam taki sobie. Choć przyczyniają się tutaj też inne rzeczy. Nie mam wiedzy, żeby podejmować z Tobą jakąkolwiek dyskusję. Może masz rację i w sumie po tym, co napisałeś, rozważam, czy od jutra nie zacząć brać całej tabletki. Natomiast moje cackanie się z tym lekiem wynika z faktu, że to pierwszy lek na psychikę, jaki w ogóle biorę, dodatkowo no mam różne lęki i m.in. są one powiązane z braniem leków. Skutki uboczne, jakie odczuwam, to mam wrażenie po prostu moja nerwica.
  17. @laveno a co mam Cię pocieszać? Uczepiłaś się tej ferryny. Mój ojciec kiedyś miał cholesterol ośmiokrotnie przekroczony. Powtórzył badanie i okazało się, że się pomylili, cholesterol ma wysoki, ale bez przesady. Zdarzają się błędy, a tę ferrynę masz nieznacznie podwyższoną. Naprawdę pomyśl w końcu o psychoterapeucie . Sorry, ferrytyne, nie chce mi się już poprawiać tego ;p. @zestresowana1990 ale rak jelita rozwija się nawet 10 lat, a trzustka WYKAŃCZA CZŁOWIEKA W PÓŁ ROKU. Mnie też czasami bolą plecy !
  18. A co to ma do rzeczy, czy ktoś jest stabilny emocjonalnie? Po to się idzie do psychoterapeuty, bo ma się jakieś problemy z psychiką, co nie oznacza, że nie mogę mieć opinii na temat pracy psychiatry/ psychoterapeuty. I że moja opinia ma być gorsza niż ta wygłoszona przez osobę stabilną. Poza tym psychoterapeuta musi być stabilny emocjonalnie, a pacjent nie - no chyba po to potrzebuje terapii. I musi sobie radzić z krytyką. Jak lekarz umiejętnie odpisze na krytykę, to na mnie to robi lepsze wrażenie niż kiedy ma nawet same pozytywne opinie. Już nie wspomnę o tym, że kiedy dany komentarz pisze ktoś w dużych emocjach, to będzie to widać na kilometr. No to najwidoczniej Twoja psychoterapeutka jest dla Ciebie odpowiednia. Natomiast ja chciałam iść np. do psychoterapeuty, o którym przeczytałam później w Internecie, że wysyłał swojej pacjentce przykre maile, jak zrezygnowała z terapii, miał takie warunki, że na korytarzu było słychać wszystko to, co się dzieje w środku itd. I cieszę się, że udało mi się go uniknąć. No a u mnie nie ma takich rzeczy, których nie wiedzą o mnie niektóre z bliskich mi osób. Podkreślam, że niektóre.
  19. Nie pocieszyłaś mnie choć wiem, każdy jest inny ;). @el33 super, też się bardzo cieszę i też życzę dużo zdrówka. Naprawdę bardzo silna z Ciebie kobieta.
  20. To nawet nie chodzi o to, jakie ktoś ma opinię, ale, co zostało napisane powyżej, co sobą reprezentuje osoba, która kasuje negatywne komentarze? Czy taka osoba ma odpowiednią samoocenę? Czy jest stabilna emocjonalnie? Czy jest szczera? No dla mnie odpowiedzi na te pytania są dosyć jasne. I oczywiście, że jeden psychoterapeuta komuś będzie odpowiadał, innej osobie - niekoniecznie. Natomiast z całą pewnością są po prostu osoby, które są kiepskie w swoim fachu, nieprofesjonalne. Dla mnie psychoterapeuta to nie koleżanka, z którą mogę sobie poplotkować i ma mi podpasować charakterologicznie.
  21. Dajże spokój, nawet papież może przejść czasem na czerwonym świetle ;p. Ja nie mówię o takim podejściu, żeby od razu kogoś kopać w cztery litery, jak ktoś ma problem, jak się pojawia gorętszy okres w kłótniach. Nie. Ale po prostu trzeba umieć też zrywać, urywać relacje, które nam nie służą, a wokół siebie - staram się naprawdę nie oceniać zazwyczaj - widzę w większości toksyczne relacje młodych kobiet, które tkwią w tych związkach, bo społeczeństwo kładzie nacisk na to, że wolna = gorsza. A więc one boją się, że w tym zawrotnym wieku 25 lat już NIKOGO nie poznają i muszą tkwić przy tym facecie, który je unieszczęśliwia, poniża. Jak się ma dzieci, męża, to tym bardziej uważam, że warto walczyć o relację. Jednak żeby to nie była walka kosztem "nas", a większość osób nie ma takiego problemu, że wymienia sobie partnerów na lepszy model. Większość osób ma taki problem, że tkwią po uszy w toksycznych, paskudnych relacjach i nie potrafią powiedzieć swojemu oprawcy "do widzenia". Dlaczego? Myślę, że dlatego, jak napisał użytkownik wyżej, to brzmi jak erotyk. Zadajesz głębokie pytania na płytki temat jak ktoś uprawia prowokacje - pisze na siłę kontrowersyjnie (nie będę przytaczać tutaj użytkowników po ich nickach, to nie mój poziom) treści, opisuje przesadnie pewne zachowania seksualne, choć temat wcale tego nie wymaga, to tak, myślę, że może być trollem - i to dosyć silne podstawy, żeby tak wnioskować. Nie odbieram niczego podejrzliwie, po prostu mniej więcej można "wyczuć", kto opisuje swój problem, a kto chce się zabawić kosztem innych. Rzecz jasna ja zawsze w każdym temacie biorę pod uwagę, że mogę się mylić.
  22. Jakie masz WYNIKI? No jakie? Bo, z tego co pamiętam, całkiem niezłe! Ja za to mniej się boję kolonoskopii niż USG, co pokazuje mój stan umysłu . Jak słyszę tylko nazwę TRZUSTKA, to ogarnia mnie dzike przerażenie i mam ochotę uciekać. @Polamonolapluscocacola współczuję. Każdy z nas wie, co czujesz. Daj sobie chociaż na jakiś czas bana na badania, bo są dwie odmiany hipochondrii. Ja pokonuję czasami swoją, udając się w końcu do lekarza, a Ty powinnaś pokonać swoją, odpuszczając temat. @zakazana88 no właśnie, co tam? Obiecaj tylko, że nie będziesz już drążyć tematu, jak Ci lekarz powiedział, że wszystko jest OK, bo podejrzewam, że tak powiedział.
  23. @Luxor trochę mnie w sumie zmartwiłeś, że jak zwiększyłeś dawkę, to zabawa zaczyna się od nowa. Co na to psychiatra? Noo, pobudzona się czuję. Ale nie mam problemów ze snem. No poczekam, bo na razie czuję się dziwnie pobudzona i w sumie raczej mam zły nastrój. Taki obojętny, w stronę złego. Ale nie wiem, czy to wina leków. Wcześniej w sumie miałam podobnie.
  24. To śmiech przez łzy ;p. Marzę o tym, żeby zrobili mi wszystkie istniejące badania, powiedzieli, że jestem zdrowa. Może wtedy bym uwierzyła! Ja nawet nie czytam, choć od czasu do czasu wpisuję w Google swoje ulubione hasło - czyli "rak trzustki"!
×