-
Postów
73 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez LewTrocki
-
Oczywiście że nie jestem chory psychicznie. Jestem "tylko" zaburzony. Zaburzenie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu ale go nie uniemożliwia. Etykietkuję się - to fakt. Nie wiem na cholerę mi to ale i tak pewnie będę to robił bo chcę wiedzieć co mi kurna jest i jak to się leczy
-
Mam dziwne lęki, że zostane do końca życia sama
LewTrocki odpowiedział(a) na Karo02 temat w Nerwica lękowa
Może zabrzmi to banalnie ale jesteś Karo02 jeszcze tak naprawdę młodziutka. Powiem tak: cały czas masz szanse i najpewniej kogoś poznasz. Ale pomóż trochę Bogu/losowi i zacznij gdzieś wychodzić. Gdzie, to już musisz wymyslić sama. I jak to zrobić też. -
Tak, pasja, jakieś hobby to mogłoby być to. Tylko nic z tego nie będzie jak nie uwolnię się od lęku. I tu znowu kólko się zamyka. Mam taką dziurę w duszy której nie ma czym zasypać. Niektórzy robią to wiarą. Ale to wszystko jest trudne. Może znajdę a może nie. I też liczę się z tym że będę żarł prochy do końca. Powodzenia Kalebx - brachu
-
Dzięki chłopaki za dobre słowo w tych trudnych czasach. Alkohol generalnie jest uznawany za depresant. Pijąc go w depresji dlugofalowo ona się zwiększy a nie zmniejszy. Sport też ok tylko brakuje właśnie motywacji. Ja np w piątek wykupiłem karnet na siłownię a w sobotę ją zamknęli bo coronavirus. Hehe. Zrobiłem interes życia W wychodzeniu z uzależnienia dobrze byłoby znaleźć jakieś coś co by dawało tą życiową energię zamiast nałogów. Na prochach to nie życie. Idea świetna, gorzej z realizacją. Pomyslę jeszcze o tym naltreksonie. Jak nie to to nie wiem
-
No ja też jestem po 30 tylko że grubo po Endorfiny, układ nagrody w mózgu, to wszystko szwankuje u człowieka uzależnionego. I to tu może być problem. U mnie dochodzi też przeszłość. Wiesz, nie zacząłem pić dlatego że byłem szczęśliwy. Od zawsze byłem jakiś taki nie teges. Jestem też dda. I to być może da się jakoś wyprostować w terapii i zyskać pozytywny obraz siebie. Tylko że terapia trwa długo, a pomiędzy sesjami też trzeba żyć. A jak tu żyć jak się ma ciągle doła. I kółko się zamyka. Mam dom, pracę, mam co jeść, więc teoretycznie mam prawie wszystko co mi jest potrzebne. A jednak nie potrafię się z tego cieszyć. Szalony świat pędzi i mówi mi: masz być piękny, młody i bogaty. To też jest źródłem frustracji. Serotononowce nie pomagają mi. Tianpetyna też nie bardzo. Trzeba szukać dalej. Może niskie dawki naltreksonu?
-
Cześć. No wiesz, piłem w zasadzie całe dorosłe życie. Czyli z przerwami ze 20 lat. Teraz od dwóch lat jestem suchy. Od dwóch lat terapeutyzuję się i póki co planuję robić to nadal choć już nie pod kątem uzależnienia tylko bardziej osobowości. Z piciem jakoś tam sobie poradziłem choć jest trudno ale pić już nie chcę bo widzę ile alko narobił mi dziadostwa w życiu. Wiesz, brakuje mi nastroju. Dobrego nastroju. Ciągle tylko pustka, ból i lęk. Leki ssri lęk tłumią ale i odbierają chęci do życia. Część tych objawów które brałem przez ostatni czas za depresję było objawami niepożądanymi ssri. Tak mi się wydaje ale żeby to sprawdzić to trzeba by ich nie brać jakiś czas. No i kurna nie wiem co robić. Pozatym jakbyś czytał w moich myślach i może Bóg mi Cię zesłał bo ostatnio myślę nad lekami na parkinsona :) Wiem że potrzebny jest czas. Przyjąłęm w moim przypadku 5 lat na dojście do normalności. Myślę że to realny czas. Tylko kurna boli. Czasem tak bardzo że doprowadza mnie to na skraj samobójstwa. Lekarze walą mi esesreje tylko czy to ma sens? Nie ma z kim pogadać o tym. Jakiegoś fachury mi brakuje. Tianeptyna to był eksperyment. Że a nuż pomoże. Ma kilka dobrych właściwości ale w ostatecznym rozrachunku raczej rozwalił mnie emocjonalnie
-
Dobra, schodzę z tego leku. Na początku było fajnie mimo nerwówki, jakieś przebłyski dobrego samopoczucia ale ostatnie dni to jakiś koszmar. Jakby lek wyssał ze mnie całą energię do życia a dał paranoję. Bardzo niefajnie nakręca moje złe emocje. Koniec.
-
Alkohol w trakcie farmakoterapii
LewTrocki odpowiedział(a) na znerwicowanaaaa temat w Nerwica lękowa
Ci ludzie którzy tak namawiają, wypytują i bywają nachalni to najczęściej ci którzy sami mają już problem z alkoholem -
Dziś piąty tydzień na coaxilu. No i jakbym przestał odczuwać jego działanie. Było przez moment fajnie, większy napęd, większa chęć rozmów z ludźmi a tu nagle bach i się skończyło... A teraz jest.. nijak.. Depresyjność wraca. I tyle chyba będzie jeśli chodzi o coaxil.. Jakby się wypalił. Co dalej? nie wiem jeszcze...
-
Dziś minął czwarty tydzień na coaxilu. Co jeszcze zrobiła mi tianeptyna? Widzę że daje jakąś taką naturalną energię do działania, mam czystszy umysł, bardziej chce się gadać z ludźmi. Libido jest, czasem lekki chillout i wrażenie że świat jest piękny i wszystko jest takie jak ma być. A z minusów? Cały czas jakieś takie wewnętrzne napięcie którego nie idzie niczym zbić. Przeczytałem już prawie cały wątek o Tianeptynie (czytam od tyłu, hehe) i widzę że inni też tak mają. Tylko ciekawe czy to wina leku czy po prostu depresję zabrał pięknie a zostawił czystą nerwicę. Czysty lęk z najgłębszych zakamarków podświadomości.. No i nie wiem czy brać to dalej. Żeby tylko zlikwidować to napięcie to byłoby super. Trochę pomaga ograniczenie kawy. Nie dziwię się że łączy się toto z ssri.
-
Doxepiny jeszcze nie jadłem ale jak to mówią jeszcze wszystko przedemną A co do spania to również miałem tak że leki brane do spania z czasem tracą moc i dlatego często je zmieniam. Tak jakby organizm się przyzwyczajał. Miałem tak z w/w jak i z trittico czy hydroxyzyną
-
Brałem wenlafaksynę, duloksetynę, paroksetytnę, sertralinę, escitalopram... dawno, dawno temu anafranil... Moim problemem jest chyba lęk uogólniony. Albo lęk pierwotny jak to gdzieś wyczytałem. No i fobia społeczna. Z tymi lekami jest taki problem że jedno załatwiają a inne psują. Ale całkiem możliwe że do nich wrócę. Nie wiem. I liczę się z tym że być może zawsze będę "na czymś"
-
Mam Now Foods Usa 100mg. A której firmy byś polecił na przyszłość? No i do spania to jak dla mnie za mały kaliber. Usypiam się kwetiapiną albo chlorprotixenem. Za wysoki poziom lęku...
-
Brałem je dość długo i nigdy nie zniosły mi myśli samobójczych, nie podniosły jakoś nastroju itp.. Tylko zamułka i kastracja. Robią ze mnie takiego słodkiego misia. Aż się rzygać chce. Stawiam tezę że przeszkadzają w terapii bo nie mam dostępu do swych lęków.
-
Jak na razie to chciałbym żyć bez leków ssri. A potem się zobaczy
-
Ja sobie zapodałem 200 mg 5htp do Coaxilu. Kurcze, muszę przyznać że 5htp rozluźnia mnie, działa przeciwlękowo i podnosi nastrój. A to tylko suplement. Boję się tylko że sobie zrobię kuku lecząc się na własną rękę no ale zdesperowany jestem. Myślę jeszcze nad dawkowaniem. Chyba sobie to całe 5htp rozłożę na 2 albo 3 x dziennie po 100. A nerwicowe bóle brzucha to nie wiem.
-
No a dorzuciłeś sobie dziurawiec i kurkuminę?
-
Biorę już trzy tygodnie. Myślę że ten lek to na pewno nie placebo ani żadne cukiereczki. Co jeszcze zauważyłem? Szklą mi się oczka, jakbym się czegoś nafurał. Lek daje mi napęd ale raczej słabo działa na nerwicę lękową albo i jeszcze ją zaostrza. Ale to akurat nie wiem czy to zasługa leku czy okoliczności życiowych. Kolega wyżej pisze że chwali sobie działanie przeciwlękowe leku a antydepresyjne jest słabe. Ja mam wrażenie że u mnie jest na odwrót. Dziwne. Poczekam jeszcze z tydzień i zobaczę co będzie się działo
-
Z tego co tu wyczytałem to Tianeptyna nie działa na serotoninę a więc przeciwskazań chyba nie ma. Ja czekam na paczkę z 5htp. Postanowilem sobie poeksperymentować i mam podobne obawy do Twoich.
-
Jakieś 2,5 roku poszedłem na odwyk alkoholowy. Na odwyku trzeba zaliczyć obowiązkowo wizytę u psychiatry. Jako że byłem w strasznym stanie psychicznym dostałem na dzień dobry antydepresant. Przez te 2,5 roku byłem u czterech psychiatrów i każdy sadził mi ssri lub dla odmiany snri. W grudniu zeszłego roku stwierdziłem że może to co biorę za depresję to po prostu objawy niepożądane tych leków. Odstawiłem to cholerstwo i kurcze poczułem się lepiej. Tzn zniknęło to serotoninowe zamulenie. Jako że dalej mam zryty łeb (zaburzenia osobowości mieszane, typ depresyjny + nieczynny alkoholizm) to w tym miejscu nie będzie happy endu. Dodatkowo rozstałem się ostatnio z dziewczyną (to zła kobieta była). Stwierdziłem że dalej muszę mieć jakąś chemiczną podpórkę. Wziąłem się za Tianeptynę. Dziś biorę 17 dzień, 3x12,5 mg. Tak jak już tu ktoś pisał pierwsze dwa tygodnie to wzrost napięcia, lęku i duże rozdrażnienie (czyżby obniżył serotoninę?); Pozatym faktycznie gryzł mi się ten lek z kawą. Teraz jakby ciut lepiej ale kofeina + tianeptyna nie idą w parze. No tak jest u mnie. Tak gdzieś od przedwczoraj jakby troszkę ustabilizował mi się nastrój. I mam wrażenie że lek ten faktycznie działa przeciwstresowo. Już mnie nie wyprowadza z równowagi byle pierdoła. Ale tak na 100% to jeszcze nie wiem co i jak. Spróbuję pobrać jeszcze i zobaczę co będzie się działo. Jak narazie czuję się na nim lepiej niż na tych wszystkich serotoninowcach chociaż na moją fobię społeczną nie było nic lepszego niż paroksetyna. Coaxil u mnie na fs niezbyt pomaga. No i biorę do tego 2x75 pregabaliny
-
Cześć. Doświadczyłem również tego o czym piszecie w tym wątku. Pierwszy raz gdy przeszedłem z Paroksetyny na Coaxil - trwało to ze trzy dni a ja myślałem wtedy że "kurcze dobra ta tianeptyna, tak szybko działa" ; potem gdy zredukowałem dawkę wenlafaksyny ze 150 na 75 również ze trzy dni takiej powiedziałbym normalności. A potem powrót do znanego stanu ciągłego napięcia, jakiejś takiej lękliwości itp... Nie wiem co to za stan, czy to faktycznie dopamina, ale coś faktycznie musi się w mózgu dziać. Pozdrawiam poszukiwaczy prawdy :)
-
BAKLOFEN (Baclofen Polpharma/ Sintetica, Lioresal Intrathecal)
LewTrocki odpowiedział(a) na Kalebx3 Gorliwy temat w Leki przeciwlękowe
Próbowałem leczyć swój alkoholizm przy pomocy Baclofenu co było równie bezskuteczne jak Campral, Naltrexon i Antikol. Przestałem pić dzięki metodzie klasycznej: terapia + aa. W ten sposób od dwóch lat jestem suchy. Ale ja tu chciałem o czymś troszkę innym. Czytałem kilka lat temu książkę Ameisena o baclofenie i co mi się rzuciło w oczy to fakt że pisał On o swoim lęku który go ciągle prześladował. O jakimś takim wewnętrznym napięciu, niemożności wyluzowania się i kosztowania życia. Bo ja kurna mam tak samo. Nie piję ale lęk ciągle we mnie jest mimo mitingowania, terapeutyzowania i zjedzeniu kilogramów tabletek ssri. Nie mogę wyleźć z depresji i lęku. Z takiego ciągłego poczucia zagrożenia.. Ciekawe czy teraz baclofen by mi pomógł. Nie na picie jako takie ale właśnie na lęk. Jako dodatek do wenli naprzykład. Bo się kurna męczę